Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Gdzie jest Emma?
Emma Denis – celebrytka, finalistka dziejącego się na rajskich plażach telewizyjnego show –ostatni raz widziana była we Włodawie objętej stanem wyjątkowym ze względu na napiętą sytuację na granicy z Białorusią. Sprawą zaginięcia zajmuje się dwoje policjantów, Weronika Herman i Maksymilian Bałucki. W toku śledztwa okazuje się, że dziewczyna ze względu na swoją popularność miała tylu samo fanów, co wrogów…
Czy Emma żyje? Komu zależało na jej zniknięciu? A może to tylko mistyfikacja, pretekst do podbicia popularności? Przecież skandal napędza sukces.
Kto z przesłuchiwanych kłamie, a kto mówi prawdę? Śledczy nie mają łatwego zadania, a finał będzie zaskakujący.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 158
Przedmowa
Ta książka nie powstałaby, gdyby nie moja wizyta w Szkole Policji w Pile. Jesienią 2021 roku, podczas trwającego festiwalu Kryminalna Piła, dzięki uprzejmości Leszka Koźmińskiego, miałam okazję zwiedzić ją osobiście. Leszek, pomysłodawca i współtwórca festiwalu, a także wykładowca kryminalistyki w Szkole Policji w Pile, oprowadzając mnie po placówce, opowiedział o kilku ciekawych śledztwach, które szczęśliwie udało się policji rozwiązać. Jedna z przytoczonych przez niego historii zainspirowała mnie do napisania tej książki. Oczywiście ten kryminał to wytwór mojej wyobraźni, zmyślony jest cały entourage, ale sedno tej historii jest jak najbardziej prawdziwe.
Rozdział
1
Emma zaginęła.
Ta wiadomość była przekazywana z ust do ust przez mieszkańców miasteczka, jeszcze zanim znalazła się w nagłówkach portali informacyjnych. Dwudziestoletnia dziewczyna z twarzą Marilyn Monroe była znana lokalnej społeczności. I nie było to jedynie zasługą jej niezwykłej urody, podobieństwa do ikony kina, choć to niewątpliwie przyczyniło się do jej rozpoznawalności. Emma wzięła udział w telewizyjnym show. W jednym z tych programów, w których młodzi ludzie wyjeżdżają na rajskie wyspy, aby zabawić się w gronie swoich rówieśników. Ich codzienność śledzą przed telewizorami rzesze widzów, szumnie komentując ich zachowanie w mediach społecznościowych. Rozpoznawalność uczestników szybuje w górę, a oni sami budują na niej swoje życie. Nie inaczej było z Emmą. Kilka miesięcy temu dziewczyna wróciła do Polski i została powitana w rodzinnym miasteczku jak gwiazda. A teraz zaginęła, to nie mogło przejść bez echa.
Weronika Herman przyjechała na komendę spóźniona. I nie wiadomość o zaginięciu Emmy była tego powodem, choć dowiedziała się o tym jeszcze przed przyjazdem do pracy, ale jej czteroletni syn, Marcel nie chciał tego dnia wyjść z łóżka. Wcale mu się nie dziwiła, pogoda za oknem nie zachęcała do wychodzenia z domu, siąpił deszcz i wiało, ale przecież musiał iść do przedszkola, a ona do pracy. Bycie samotną matką nie było łatwe, ale Weronika nigdy nie narzekała, bo wiedziała, że w pewien sposób sama jest sobie winna.
Gdy po porannych bataliach w końcu zapięła synka w foteliku samochodowym, dopadła do niej sąsiadka z dołu.
– Słyszała pani? – zagadnęła, gdy Weronika otwierała drzwi od strony kierowcy.
Była spóźniona i nie miała ochoty wdawać się z sąsiadką w rozmowę, chciała wsiąść do auta i jak najszybciej włączyć się do ruchu. Jednak widok zatroskanej twarzy pani Morawskiej sprawił, że obdarzyła kobietę pytającym spojrzeniem.
– Emma zaginęła – powiedziała sąsiadka.
Nie musiała wyjaśniać, kogo ma na myśli. Była jedna Emma w ich mieście, do tego tak znana i podziwiana, nie tylko tutaj, lecz także w całym kraju. Poza tym jej starszy brat chodził z Weroniką do jednej klasy i policjantka doskonale pamiętała, gdy Emma była słodką, małą blondynką, już wtedy nie można było oderwać od niej oczu.
– Nie wróciła na noc do domu – dodała kobieta.
– Wie pani, jak jest z młodymi ludźmi – odparła Weronika, rozkładając ręce.
Powiedziała to tak, jakby sama była staruszką. Niedawno skończyła trzydzieści lat i doskonale pamiętała okres, gdy była w wieku tej lokalnej celebrytki. Zdarzały się jej późne powroty do domu, nieraz nad ranem, a nawet w okolicach południa.
– Tak, tak. – Kobieta pokiwała głową. – Ale nie tym razem. – Sąsiadka zrobiła kolejny krok w stronę Weroniki. – Znam jej rodziców, moja siostra mieszka na tej samej ulicy i to jest pierwszy raz, jak nie mogą skontaktować się z córką. Oczywiście, gdy była w programie, też nie mogli, ale to co innego, wiedzieli, gdzie jest, a teraz odchodzą od zmysłów.
– Proszę się nie martwić – rzuciła Weronika, siadając za kierownicą. – Może została u koleżanki na noc? – Policjantka spojrzała na zegarek, dochodziła siódma trzydzieści, musiała się śpieszyć, o ósmej podawali śniadanie w przedszkolu, nie zdążyła nic dać do zjedzenia synkowi i zależało jej, żeby się nie spóźnił. – Przepraszam, muszę jechać…
– Ale to już druga noc, gdy nie ma jej w domu. – Głos sąsiadki zabrzmiał złowieszczo. – I żadna z koleżanek Emmy nie ma pojęcia, gdzie ona może być.
Policjantka uniosła głowę i spojrzała kobiecie w oczy. Druga noc? To nie wróżyło nic dobrego.
– Dopiero wczoraj wieczorem rodzice zgłosili zaginięcie – wyjaśniła sąsiadka. – Wie pani, te procedury, musi minąć ileś godzin, nim osoba może być uznana za zaginioną – trajkotała z przejęciem.
Tego nie trzeba było Weronice Herman tłumaczyć. Procedury policyjne to jej codzienność. Ale nie istniały żadne przepisy, z których wynikałoby, że trzeba odczekać jakiś czas, aby zgłosić zaginięcie bliskiej osoby. Wymysł amerykańskich seriali. Policja każde zgłoszenie o zaginięciu musi potraktować poważnie, a na komisariat można iść nawet chwilę po tym, jak zajdzie podejrzenie, że człowiek zaginął.
W drodze do przedszkola, a potem na komendę, nie mogła przestać myśleć o Emmie Denis. Swoim pojawieniem się w mediach narobiła mnóstwo szumu. Posypały się propozycje współpracy z wieloma firmami, reklamowała produkty z różnych branż, zdobywając nie tylko pieniądze, lecz także nowych followersów w mediach społecznościowych. Co chwilę na portalach plotkarskich pojawiał się news dotyczący jej życia osobistego. Czy wzbudzała tym zazdrość? Oczywiście. Niejedna z jej pseudoprzyjaciółek chętnie wskoczyłaby na jej miejsce. Czy któraś z nich mogła stać za jej zniknięciem? Zazdrość, zemsta, zdrada, zbrodnia? W swoim życiu spotkała się z konfiguracją tych słów wielokrotnie i niestety nie tylko zawodowo. Zatrzymała się na pasach, by przepuścić ojca z wózkiem. Zawsze widok mężczyzny, który opiekował się swoim dzieckiem, wzbudzał w niej silne emocje. Jej Marcel nie miał tyle szczęścia.
Odprowadziła mężczyznę wzrokiem i wrzuciła jedynkę.
Emma była atrakcyjna dla reklamodawców, ale też w ogóle dla facetów. Może związała się z kimś nowym, stąd to jej zniknięcie? Młoda dziewczyna po raz pierwszy naprawdę się zakochała, straciła głowę, poczucie czasu, nawet nie zauważyła, że rozładowała się jej komórka i że wypadałoby powiadomić rodziców, gdzie się znajduje i kiedy planuje wrócić do domu. Ale przecież była już pełnoletnia, czy musiała tłumaczyć się rodzinie ze swoich planów? Oczywiście, że nie. Kto wie, czy jej rodzice to nie jacyś apodyktyczni ludzie, od których miała ochotę się w końcu uwolnić? Wróci za dwa dni i zdenerwuje się, że znów zrobili tyle szumu o nic.
A może to celowe działanie? Zniknąć nagle, by skupić na sobie całą uwagę opinii publicznej? Jej twarz pojawi się na pierwszych stronach gazet, można liczyć na lepszą reklamę? Weronika przypomniała sobie głośną sprawę, sprzed blisko stu lat. Zaginięcie Agathy Christie. Pisarka zniknęła 3 grudnia 1926 roku, zostawiwszy w łóżku swoje siedmioletnie dziecko. Przez jedenaście dni szukali jej policja, rodzina, przyjaciele i ochotnicy, łącznie piętnaście tysięcy osób. Odnaleziono ją w hotelu Swan Hydropathic w Harrogate, gdzie przedstawiła się jako Theresa Neele z Cape Town. Przez lata powstało kilka teorii na temat powodów zniknięcia pisarki, o których sama zaginiona niechętnie mówiła. Najsłynniejsze z nich to chwilowa amnezja, zemsta na niewiernym mężu i próba promocji nowej książki. Czy Emma nie poszła tym samym tropem? Trzeba wziąć pod uwagę każdą hipotezę.
Policjantka zaparkowała swoją megankę na parkingu pracowniczym i zarzuciła na głowę kaptur. Po chwilowym braku deszczu znów niebo zakryły gęste i ciężkie chmury, a z każdą sekundą zaczynało coraz mocniej padać. Szybkim krokiem ruszyła w stronę wejścia.
W strukturach kryminalnych Komendy Powiatowej Policji we Włodawie zatrudnionych było dwunastu funkcjonariuszy, w tym Weronika Herman w stopniu aspiranta sztabowego i jej młodszy kolega Maksymilian Bałucki, również jako aspirant sztabowy. Pracowali w duecie od pięciu lat, dobrze się dogadywali, mogli na siebie liczyć, można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że się zaprzyjaźnili. O ile przyjaźń między kobietą a mężczyzną jest w ogóle możliwa. W ich przypadku zdawało się, że była.
– Cześć, Nika – powitała Weronikę na dyżurce sierżant sztabowa Zuzanna Kugiel. – Słyszałaś? Emma zaginęła.
Powtórzyła to, o czym opowiedziała jej sąsiadka.
– Kto zajmuje się sprawą? – zapytała Weronika, zakładając za ucho swoje brązowe włosy, obcięte na long boba.
– Maks – wyjaśniła. – O, właśnie idzie. – Wskazała ręką na wysokiego, szczupłego blondyna, który kroczył korytarzem w ich stronę.
Aspirant przetarł ręką nieogolony policzek i spojrzał na Weronikę zmęczonym wzrokiem.
– Obawiam się, że niebawem usłyszy o nas cała Polska – powiedział, zagryzając wargę w charakterystyczny dla siebie sposób.
Rozdział
2
Weronika poczuła lekki niepokój w dole brzucha. Czy on wiedział coś więcej? Znał Emmę?
– Co masz na myśli? – zapytała, gdy ruszyli schodami w górę, w stronę ich wspólnego pokoju.
– Gwiazda telewizyjnego show zapada się pod ziemię, gdyby nie stan wyjątkowy na terenie miasta, jutro o tej porze byliby we Włodawie dziennikarze ze wszystkich rozgłośni radiowych i telewizyjnych – powiedział, otwierając przed koleżanką drzwi.
Policjantka wyobraziła sobie wozy transmisyjne koczujące pod komendą policji i domem zaginionej. Nie zabrakłoby chętnych, aby udzielić wywiadu na temat Emmy. Maks miał rację, to nie wyszłoby nikomu na dobre. Weronika ceniła pracę dziennikarzy, wiedziała, jak ważne są niezależne media i przekaz dla społeczeństwa, ale też zdawała sobie sprawę, jak wiele mogą wnieść bałaganu do prowadzonego śledztwa.
– Naprawdę uważasz, że zaginęła? – zapytała, zerkając na kolegę. – Może zabawiła się, pojechała gdzieś ze znajomymi, jest pełnoletnia, nie musi o wszystkim informować rodziców.
– Nie sądzę – powiedział, podchodząc do ekspresu do kawy.
Ich wspólnego nabytku. Oboje przepadali za mocną, aromatyczną kawą, pili ją wręcz nałogowo. Weronika odwiesiła płaszcz na wieszak i włączyła komputer. W czasie, gdy sprzęt się uruchamiał, odpaliła Instagrama na swoim prywatnym telefonie. Ostatni wpis Emmy został dodany w niedzielę i dochrapał się ponad stu tysięcy serduszek. Dziewczyna stała na pomoście, w obcisłej bluzce i spodniach dżinsowych z dziurami na kolanach. Ubrała się nieadekwatnie do pogody, ale nie wyglądała na osobę, która by marzła. Podpis pod zdjęciem obwarowany był kilkunastoma hasztagami, z masą konfiguracji słów chill out i relaks. Emma pozowała, uśmiechając się do osoby po drugiej stronie obiektywu, w jej oczach można było dostrzec uwodzicielską nutę, pokazującą całemu wirtualnemu światu, jak bardzo jest szczęśliwa i jak według niej wygląda udane niedzielne popołudnie. Miejsce zrobienia zdjęcia: Okuninka nad Jeziorem Białym.
– Miała jakiegoś chłopaka? – zapytała Weronika, podnosząc wzrok znad wyświetlacza komórki.
Mimo że o Emmie było głośno na portalach plotkarskich, Weronika nie zajmowała się tendencyjnymi newsami z życia gwiazd.
– Nie wiem – odpowiedział Bałucki, stawiając kawę przed koleżanką. – Dopiero co dostałem sprawę, spóźniłaś się na odprawę z komendantem – rzucił, jednak bez cienia wyrzutu w głosie.
– Tak. – Policjantka westchnęła. – Marcel był okropnie marudny rano, Bogdan był niezadowolony? – zapytała, mając na myśli ich przełożonego, naczelnika wydziału kryminalnego, komisarza Bogdana Michalczuka.
– Nie miał czasu na humory. – Bałucki usiadł za swoim biurkiem, krzesło obrotowe wydało nieprzyjemny dźwięk. – Ta sprawa z Emmą jest naprawdę nagląca, wiesz, że liczą się pierwsze godziny.
Weronika pokiwała głową, przewijając na smartfonie profil zaginionej. Policyjne dane jasno wskazywały, że w ciągu pierwszych dwudziestu czterech godzin odnajdywanych jest około trzydziestu procent wszystkich zaginionych, w ciągu pierwszych czterdziestu ośmiu godzin około pięćdziesięciu czterech procent, w ciągu pierwszych siedmiu dni – około siedemdziesięciu siedmiu procent, a w ciągu pierwszych trzydziestu dni od przyjęcia zgłoszenia odnajdywanych jest ponad dziewięćdziesiąt procent wszystkich zaginionych. Zostawała jeszcze grupa dziesięciu procent, która nigdy się nie odnajdywała, oraz zaginieni, którzy zostawali znalezieni jako martwi.
– Zuzka przyjmowała zgłoszenie – wtrącił policjant. – Rodzice Emmy byli wieczorem na komendzie, mamy jej aktualne zdjęcia i czas zaginięcia, niedziela, godzina dwudziesta pierwsza trzydzieści. – Policjant zerknął do notatek. – Wtedy po raz pierwszy matka nie mogła się z nią skontaktować, jeszcze nie panikowała, ale zaniepokoiła się, że córka nie pojawiła się po dwudziestej w domu, jak obiecała.
– To było tego dnia, gdy zrobiła to zdjęcie – zauważyła Herman, wyciągając rękę z komórką w stronę kolegi. – Wiemy więc, jak była ubrana.
– Właśnie nie do końca. Spodnie miała te same, ale na bluzkę włożyła skórzaną kurtkę, której brakuje w jej rzeczach. Dziewczyna pojawiła się po siedemnastej w domu, odwiózł ją znajomy. Miała już nie wychodzić, ale zmieniła zdanie.
– Mamy namiary na tego znajomego?
– Poczekaj, zadzwonię po Zuzę.
Po chwili w pokoju zjawiła się młoda policjantka z włosami związanymi w wysoki kucyk i naturalnie zaróżowionymi policzkami. W ustach trzymała lizaka, miała słabość do chupa chupsów. Policjanci poprosili koleżankę o przekazanie informacji, które udało się jej pozyskać w sprawie zaginięcia Emmy.
– Matka mówiła, że Emma spędziła z chłopakiem dzień nad jeziorem – powiedziała dziewczyna, siadając na wolnym krześle przy połączonych biurkach kolegów. – Jakiś koleś z Warszawy, Emma spotykała się z nim od niedawna, wcześniej była w związku z miłością życia. – Policjantka zrobiła w powietrzu cudzysłów. – Facetem, którego poznała w tym telewizyjnym show – dodała. – Już go tu ściągamy na przesłuchanie.
– Którego? – dopytała Herman.
– No tego obecnego, tamten poprzedni od miesiąca jeździ po Stanach, tak przynajmniej mówiła jej matka.
– Trzeba to sprawdzić – zauważył Bałucki.
– A ten obecny chłopak? Kto to jest? Też jakiś celebryta? – zapytała Herman.
– Teraz każdy jest celebrytą, kto ma choć dziesięć tysięcy followersów na Instagramie – skwitowała Kugiel. – Nie googlowałam go, ale możemy to zrobić. Chłopaki sprawdzają logowanie jej komórki, najważniejsze jest ustalenie, od kogo dostała wiadomość, po której wyszła z domu i zaginęła.
– Rodzice nic nie widzieli? Ktoś na nią czekał pod domem? Pojechała taksówką?
– No niestety nic nie wiedzą. – Policjantka pokręciła przecząco głową. – Matka brała kąpiel, gdy córka zastukała do drzwi łazienki i powiedziała, że musi na chwilę wyjść i wróci najpóźniej po dwudziestej, a ojciec spał na górze w sypialni, nawet nie wiedział, że Emma wyszła z domu.
– Jakieś kamery? – drążyła Herman.
– Mieli w planach. Zresztą jak większość mieszkańców ulicy. Ze względu na obecną sytuację z uchodźcami. – Zuza spojrzała wymownie na kolegów. – Wszyscy dostali świra na punkcie bezpieczeństwa w swoim domu. – Przewróciła oczami. – Denisowie też zamówili kamery i system alarmowy, ale jeszcze nie zdążyli zamontować.
To był kolejny trudny temat. Trzeciego września 2021 roku Włodawa znalazła się na obszarze objętym stanem wyjątkowym. Na granicy wjazdu do gminy Włodawa, Orchówek i Sobibór ustawiono patrole składające się z funkcjonariuszy, a także ich kolegów ze straży granicznej.
– Każda osoba wjeżdżająca do strefy jest kontrolowana – zauważył Maks. – Wiadomo rutynowe działanie, ale mimo wszystko trzeba będzie przepytać patrol, który w niedzielę stał na granicy wjazdu do strefy od strony Okuninki.
– Wiecie, że zrobi się z tego zadyma? – wtrąciła policjantka. – Jeśli któryś z dziennikarzy zauważy w tej historii potencjał, aby na nim wypłynąć, nie zawaha się zagrać na emocjach. A co może bardziej przyciągać uwagę ludzi niż news, że barbarzyńscy uchodźcy uprowadzili piękną młodą mieszkankę nadgranicznej miejscowości i zrobili z nią – zawiesiła na moment głos – wiecie, o co chodzi, puszczą wodzę fantazji, tak aby mieć większą klikalność.
– Masz rację – zgodził się Maks. – Sprawą wschodniej granicy Polski żyje cała Unia Europejska, możemy za chwilę być w newsach nie tylko polskich rozgłośni.
– Wróżbita Maciej – zażartowała Kugiel.
Wszyscy wiedzieli, że nie ma sensu bawić się w przypuszczenia, tylko trzeba skupić się na tym, co tu i teraz.
– Zaczniemy od przesłuchania sąsiadów – powiedział Bałucki, wstając.
– Już Bogdan wysłał tam chłopaków, mają pukać od drzwi do drzwi – dodała Kugiel. – Ale ze wstępnych ustaleń wynika, że nikt nic nie widział i nie słyszał. – Rozłożyła teatralnie ręce. – Rodzice odwiedzili każdego z sąsiadów, aby dowiedzieć się, czy któryś nie spotkał Emmy, jak wychodziła w niedzielę po południu z domu. – Zdjęła gumkę z włosów i ponownie spięła nią kucyk. – Tak przynajmniej mówili, gdy wczoraj zgłosili zaginięcie córki.
– Mimo wszystko czekamy, co przyniesie przesłuchiwanie sąsiadów – rzucił Maks. – Zuza, bądź z technikami w kontakcie w sprawie logowań z komórki Emmy i ustal, czy ten jej poprzedni chłopak naprawdę przebywa w Stanach, ja i Nika przesłuchamy tego obecnego jej faceta, gdy tylko tu go ściągną.
Rozdział
3
– Imię i nazwisko? – zapytał Bałucki.
– Patryk Marzec – przedstawił się, napinając mięśnie ramion.
Weronika wpatrywała się w twarz mężczyzny. Rzadko się zdarzało, aby ona i Maks jednocześnie prowadzili przesłuchanie, zazwyczaj zajmowała się tym jedna osoba, ale Herman czuła, że w tym przypadku wszystko może mieć znaczenie. Najmniejszy gest, grymas, a poza tym chciała, aby przesłuchiwany poczuł, że mają nad nim przewagę: ich dwoje na jednego. Gwarancji nie miała, ale z doświadczenia wiedziała, że wtedy kłamstwo trudniej przechodzi przez usta świadka.
– Kiedy ostatnio widział pan Emmę Denis?
– W niedzielę – powiedział chłopak.
Mięsień na jego ramieniu znów się napiął, uwypuklając wystający spod rękawa koszulki tatuaż. Weronika nie potrafiła odszyfrować, co przedstawia ów wzór, ale udało się jej odczytać dwie ostatnie litery słowa. OR. W myślach zaczęła zastanawiać się, co może głosić napis na bicepsie przesłuchiwanego: chlor, autor, honor, sponsor, bisior, cykor. W czasie, gdy Maks przesłuchiwał Marca, ona tworzyła w głowie listę słów, które mogły znajdować się na jego skórze, jakby naprawdę mogło to mieć jakieś znaczenie w sprawie.
– Rozstaliśmy się nad jeziorem – zeznał Marzec. – Emma spotkała jakichś znajomych i z nimi zabrała się do Włodawy. Nawet ucieszyłem się, bo czasem przy wjeździe do miasta, gdy patrole zatrzymują auta, robi się korek, a ja śpieszyłem się do Warszawy na wieczorne nagranie.
Weronika nie interesowała się współczesną muzyką, ale z tego, co mówił przesłuchiwany, wynikało, że był piosenkarzem i miał zaplanowany wieczorny koncert na Torwarze. Zanotowała, aby sprawdzić, czy mówi prawdę.
– Sam się o nią martwię, to kompletnie niepodobne do niej zachowanie – powiedział. – Stała się nagle gwiazdą, to prawda, ale nie odbiła jej sodówka, nic z tych rzeczy. – Pokręcił głową. – Ode mnie zawsze odbierała telefony. Gdy dojechałem do Warszawy, zadzwoniłem do niej, ale bez odzewu – zauważył. – Potem miałem koncert i po raz drugi skontaktowałem się z nią już po północy, także telefon był wyłączony. Pomyślałem, że zasnęła i nie zauważyła, że ma rozładowaną komórkę. Dopiero koło południa, gdy się nadal nie odzywała, zacząłem się na poważnie denerwować i wtedy zadzwoniła do mnie jej matka, pytając, czy Emma jest ze mną. Resztę już znacie – rzucił na zakończenie.
Maks zadał mu jeszcze kilka pytań, ale jego odpowiedzi ograniczały się jedynie do: „nie”, „nie wiem, dokąd mogłaby wyjechać”, „nie sądzę, aby chciała uciec”, „wykluczone, żeby mi o tym nie powiedziała”. Pół godziny później Weronika ustaliła, że Marzec mówił prawdę, był obecny na wieczornym koncercie w Warszawie, miał na to rzesze świadków, podpisywał płytę do północy, a rano udzielał wywiadu na żywo w jednej z warszawskich rozgłośni. To wkluczało Marca z kręgu podejrzanych. Pozwolili mu wrócić do stolicy, jednocześnie informując, że być może jeszcze będą potrzebowali jego pomocy. Mężczyzna zadeklarował, że do wieczora zostaje we Włodawie, ponieważ chce pomóc w poszukiwaniach Emmy.
Powoli do komendy dochodziły wieści, że ludzie sami się organizują, kilkuosobowymi grupkami przeczesują okoliczne lasy i teren wokół pobliskich jezior, uważając, że policja nie zajmie się tym odpowiednio dobrze, bo dla nich liczy się tylko pilnowanie wschodniej granicy i walka z uchodźcami. Użycie słowa „walka” w kontekście uchodźców miała pejoratywny wydźwięk i Weronika dobrze wiedziała, że podobne sformułowania pojawią się w jutrzejszej prasie.
Nie musiała długo czekać, chwilę po czternastej lokalny portal napisał o zaginięciu Emmy Denis, pięknej celebrytki i uczestniczki programu telewizyjnego. A potem wieść rozniosła się szeroką falą w całym internecie. Zdjęcia poszukiwanej blondynki były obecne wszędzie, a spekulacje, co się z nią stało, przerastały wszelkie wyobrażenia.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki