Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Pewnego czerwcowego dnia 1588 roku z gościny u Benedyktynów w Tyńcu skorzystało kilka osób, pozornie niezwiązanych ze sobą. W nocy ginie jeden z mnichów, a głównym podejrzanym o popełnienie ohydnej zbrodni jest... Kacper Ryx!
Co sławny inwestygator królewski robił w tym miejscu i to akurat wtedy, gdy doszło do mordu? Czy uda mu się rozwiązać wyjątkowo zawikłaną sprawę, skoro wszyscy w nią zamieszani kłamią jak najęci, a żaden z gości nie jest tym za kogo się podaje? Czy zdoła zdemaskować i pochwycić niezwykle zuchwałego, podstępnego i bezwzględnego zbrodniarza, na tyle bezczelnego i pewnego siebie, że świadomie odważył się rzucić wyzwanie niepokonanemu Ryksowi?
"Nazywam się Ryx" to seria napisana po zamknięciu powieściowego cyklu Kacper Ryx, a wydarzenia w niej opisane dzieją w tak zwanym międzyczasie. Sugerujemy najpierw przeczytać wszystkie cztery powieści (które znajdą Państwo wśród naszych ofert), a dopiero potem zabrać się za opowiadania.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 110
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by Mariusz Wollny
Redakcja i korekta: Janka Wollny
Projekt okładki: Zuza Wollny
Skład: Mariusz Dymek
ISBN 978-83-939004-7-3
Patron: Fundacja Szablą i Piórem
Konwersja do formatu EPUB/MOBI: Koobe Sp. z o.o.
www.kacperryx.pl
Sprzedaż bezpośrednia:
Skład Towarów Rarytnych „U Kacpra Ryksa”
Plac Mariacki 3, 31-042 Kraków
Sklep internetowy: www.sklep.kacperryx.pl
Telefon kontaktowy: 12 426 45 49
JAMA Mariusz Wollny,
Grabówki 121 A, 32-020 Wieliczka
Wydanie I, 2016
Kochanej siostrze Renacie Kukuli z nieco spóźnionymi najlepszymi życzeniami z okazji pięćdziesiątki:
...
Nie ma nic gorszego od gwałtownego rozbudzenia. Szczególnie, gdy kładziesz się spać do własnego łoża, zaś budzisz w męczennicy, rozpięty na stole tortur, jak mi się to właśnie przygodziło. Z początku nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie jestem i co tu robię. Kiedy jakoś się z tym uporałem, dotarło do mnie, że ktoś chce urwać mi ramię. Za co, do czarta? Nagle i boleśnie, niczym sztylet przeszywający trzewia, przyszło olśnienie. Zostałem rozpoznany. Ale jakim sposobem? Widziałem tamtego przelotnie raz w życiu, on zapewne w ogóle nie zwrócił na mnie wówczas uwagi. A nawet jeśli mnie poznał i domyślił się, że nasze spotkanie po latach nie było przypadkowe, musi być szalony, żeby mnie porywać i torturować. I jak mu się to udało w miejscu pełnym ludzi? To nie mieściło się w głowie, zwłaszcza tak pękającej z bólu jak moja w tej chwili.
Tak czy owak, należało stawić czoło rzeczywistości, choćby najprzykrzejszej. Zwlekanie nic mi nie dawało. Bieda w tym, że byłem zupełnie wyzuty z sił. Musieli mnie solidnie wymęczyć. Tylko czemu tego nie pamiętam? Jedyne, co stało mi w oczach jak żywe, to że w nocy dręczyły mnie jakieś koszmarne majaki. Sen to był zali jawa? Zmusiłem się, by dźwignąć powiekę, co zajęło mi nie więcej czasu i mozołu, niż Atlasowi podniesienie sklepienia niebieskiego. Otworzyłem jedno oko. Wprzódy dałbym głowę, że jest środek nocy, ale dobrze, że nie dałem, bo nawet jeśli była bezużyteczna, to i tak nie miałem lepszej na wymianę, a tymczasem za oknem już dniało. Wyglądało na to, że nadal leżę tam, gdzie zległem wieczorem. Albo przywlekli mnie z powrotem, albo rzekome męki musiały mi się przyśnić. Chyba raczej to drugie, gdyż najbardziej zawziętym z prześladowców był mój własny syn, Kacper junior. Złośliwie dźgał mnie drewnianym mieczykiem gdzie popadło, powtarzając z wyrzutem: „Obiecałeś kupić mi konika i co, niesłowny ojcze?”, zaś Janka podjudzała go z boku: „Dołóż tacie ode mnie!”. Dziwne. Mniejsza o żonę, ale skąd tyle zajadłości w trzyletnim brzdącu? A jeszcze dziwniejsze, że bardzo chciało mi się spać, mimo iż wczoraj położyłem się wcześnie jak nigdy.
Nad łóżkiem niewątpliwie ktoś się pochylał i to jego ręka potrząsała moim ramieniem. Wciąż widząc niewyraźnie, wystękałem:
– Co jest, na Boga Ojca? Czego chcecie?
Dopiero wtedy drugim okiem dostrzegłem zatroskaną twarz importuna i palec położony na ustach. Ugryzłem się w język i powiedziałem już znacznie ciszej:
– Proszę o wybaczenie, ojcze.
Był to bowiem sam tutejszy koadiutor[1], pełniący urząd przeora ojciec Mikołaj Mielecki. Wysoki i szczupły, nerwowy i pochylony, zawsze ze zmarszczonym czołem i zatroskanym, rozumnym obliczem, jakby przygniatały go wszystkie troski tego świata, tym razem wyglądał na bardziej strapionego niż zazwyczaj. Puścił moje ramię i dla odmiany zaczął wyłamywać palce. Na szczęście własne.
– Co się stało?
– Pójdźcie ze mną, doktorze – szepnął.
Odetchnąłem głęboko, siłą woli złożyłem do kupy obie rozpadające się połówki czerepu, przetarłem oczy i spróbowałem usiąść. Jakoś się udało. Odczekałem chwilę, by wirujący świat zechciał się zatrzymać. Sięgnąłem po podłożony do spania pod głowę kubrak, narzuciłem go na siebie, gdyż noc i poranek były chłodne, wzułem buty i chciałem zapiąć pas ze sztyletem w pochwie. Zmartwiałem, ale jakoś zdołałem się opanować, nie pokazując po sobie zaskoczenia. Ta noc zaiste obfitowała w dziwy niebywałe. Spod siennika wyjąłem schowany tam zapobiegliwie pistolet, wsunąłem go za pas na plecach, gdzie był niewidoczny i poszedłem za przeorem. Wpierw jednak przyjrzałem się współlokatorom. W izbie, którą dzieliłem z pięcioma drugimi gośćmi, aż grzmiało, tak chrapali. Żadnego nie brakowało i wszyscy spali jak zabici. Gdyby było inaczej i tylko udawali, poznałbym się na tym. Nie tylko ja okazałem się śpiochem. Dziwów ciąg dalszy już mnie nie zdziwił, choć największe zdziwienie dopiero mnie czekało.
Z gmachów dla gości, po ominięciu infirmerii i kuchni, wyszliśmy do sieni, a stamtąd bocznymi drzwiami, zazwyczaj zawartymi dla postronnych, które przeor otworzył z klucza i potem zamknął, do krużganków okalających wirydarz, skąd schody prowadziły na górę, do dormitoriów. Nigdy tu nie zaglądałem, gdyż była to klauzurowa partia klasztoru, do której obcy nie mieli wstępu.
Czekało na nas dwóch mnichów, których znałem, lubiłem i zawsze kojarzyłem dubeltowo niczym bliźniaki, bo nawet imiona mieli podobne, choć na wygląd trudno było o większe przeciwieństwo i razem wyglądali komicznie. Hospitaliusz, pater Protazy, był postawny, brzuchaty, zawsze uśmiechnięty i skory do żartów. Infirmierz, pater Gerwazy, był niski i drobny, zawsze skrzywiony i zrzędliwy, choć o złotym sercu. Tym razem oba mieli miny jednako poważne. Od strony kościoła dobiegały chóralne śpiewy. Rosa na ogrodowych krzewach prawie obeschła i nic dziwnego. Sądząc po słońcu, była pora prymy. Nie słyszałem dzwonu klasztornego, ani gdy bił na jutrznię, ani na prymę. Klasztorny spokój zawżdy działał na mnie usypiająco, lecz nigdy aż tak, jak teraz. Byłoby to zdumiewające, gdyby nie to, że obiecałem sobie, równie solennie co pochopnie, już niczemu się nie dziwić.
– O co chodzi?
Przeor skinął na ojca Protazego, który nie dał się długo prosić.
– To się stało w porze oficjum nokturnów…
Co oznaczało środek nocy.
– …w czasie godziny czytań. Ojciec koadiutor skończył czytać fragment z Pisma Świętego i był w trakcie budującego przykładu z żywota świętego Benedykta i jego nauki. „Lenistwo jest wrogiem duszy. Dlatego też bracia powinni w pewnych godzinach zajmować się pracą ręczną, a w innych Bożym czytaniem…” – zacytował, nie ukrywając oburzenia.
– Ora et labora – mruknąłem, na tym praktycznie wyczerpując całą swą wiedzę o regule świętego Benedykta.
– …Ja zaś w tym czasie, niczego nie roniąc z wykładu, obchodziłem z latarką chór, aby sprawdzić, który z mnichów śpi zamiast słuchać, i oczywiście brat Ignacy, pomocnik ojca Gerwazego – spojrzał z wyrzutem na infirmierza – nie tylko spał, ale i chrapał…
– Razem do późna opatrywaliśmy tego kupca, imć Roznera, który rozkrwawił sobie głowę pośliznąwszy się na schodach – odparł Gerwazy. – Brat Ignacy miał prawo być zmęczony.
– Ad rem, ojcowie – ponaglił ich przeor.
– I właśnie wtedy spostrzegłem, że miejsce obok brata Ignacego jest puste – zakończył hospitaliusz.
– Kogo brakowało? – spytałem, nareszcie z grubsza pojmując, dlaczego zostałem obudzony.
– Brata Serwacego.
Gerwazy – Protazy, Ignacy – Serwacy. Znów zaczynałem mieć mętlik w głowie. Jeśli za chwilę dowiem się o istnieniu Bonifacego i Pankracego, pogubię się ze szczętem.
– Porachowaliśmy wychodzących z kościoła po jutrzni mnichów i nowicjuszy, a potem sprawdziliśmy dormitoria – rzekł ojciec Protazy. – Ale i tam go nie było. Brat Serwacy zniknął. Jak kamień w wodę. Pamiętam, że dokładnie tak sobie wonczas pomyślałem. W złą godzinę.
Szybko się przeżegnał.
– I do tej pory się nie znalazł? – dociekałem.
– Niestety – odparł przeor ponuro. – Znalazł. Tam.
Pobiegłem oczyma we wskazanym kierunku.
Pełna wersja książki do kupienia w księgarni internetowej koobe.pl
Czytelnicy moich powieści historycznych zdążyli się przyzwyczaić, że są one oparte na faktach, niekiedy nawet w dziewięćdziesięciu procentach. W opowiadaniach z cyklu Nazywam się Ryx także bywa sporo prawdy historycznej. Nie inaczej jest z Szatanem w klasztorze. Sprawa z trupem bez twarzy co prawda została całkowicie zmyślona, ale wspomniani w tekście XVI-wieczni opaci tynieccy: Krzyżanowski, Brzechwa i Mielecki (tutaj jeszcze jako koadiutor) to postacie historyczne i bardzo dla opactwa zasłużone, zaś będąca w budowie opisana w opowiadaniu partia klasztoru tynieckiego została ukończona na początku XVII w. jako tzw. starostwo.
Również Wrader i austriaccy agenci Printz i Heissberg (a nawet genialny fałszerz dokumentów i podpisów Pawełek Kichlarczyk) nie zostali zmyśleni. Rzeczywiście jako kurierzy brali oni udział w niesławnej „aferze listowej”, która wstrząsnęła podwalinami Rzeczypospolitej w początkach panowania Zygmunta III Wazy, a którą szczegółowo opisałem w powieści Kacper Ryx i król alchemików i jeszcze dokładniej w przewodniku Z Kacprem Ryksem po renesansowym Krakowie.
Likier Benedictine o opisanych właściwościach oczywiście także istnieje.
ad rem (łac.) – do rzeczy
artium (łac.) – sztuki wyzwolone, wstępny wydział na uniwersytecie
balneola – łazienka
brogowy – ostrosłupowaty (od kształtu dachu nakrywającego bróg), w XVI w. używano też określenia: walmowy
buksztaba – litera
frantostwo – oszustwo
galar – statek rzeczny płaski, bez masztu, do przewożenia owoców i zboża
gnat – tu: pień do rąbania drew
importun – natręt
inwestygator – badacz, tu: prywatny detektyw
iściec – świadek
komornik – tu: urzędnik cesarski
kontagiony – zarazki
lapis philosophorum (łac.) – kamień filozoficzny, mityczny cudowny proszek, rzekomo zdolny zamienić każdą substancję w złoto, uzdrawiający ze wszystkich chorób, a nawet zapewniający nieśmiertelność
laudanum – wyciąg z maku, nalewka na bazie opium
lawabo – umywalnia
list instancjonalny – list polecający
luty – srogi
merkator – kupiec
mila polska – ok. 7 km
norymberszczyzna – galanteria metalowa, drobne artykuły domowego użytku, precyzyjne przedmioty i zabawki sprowadzane z Norymbergi
ora et labora (łac.) – módl się i pracuj
oźralstwo – pijaństwo
pater – ojciec, tu: zakonnik posiadający święcenia kapłańskie
pątnik – pielgrzym
per ciffras (łac.) – szyfrem
pław – tu: nurt
portugał – złota moneta o najwyższym nominale (warta kilka dukatów, czyli czerwonych złotych vel czerwońców)
praktykować – znosić się, spiskować
prozapia – pochodzenie, przodkowie
Rakuszanin – Austriak (Rakuzy – Austria)
rigor mortis (łac.) – stężenie pośmiertne (termin medyczny)
scjencja – nauka, wiedza
serwitoriat – królewski jednostkowy przywilej na uprawianie fachu poza cechem
signum – znak
skoma – ochota
socjusz – wspólnik
sodalis – członek bractwa, towarzysz
speculum lapideum (łac.) – XVI-wieczny prototyp lupy
substytut, substytutor – zastępca
szlakować – tropić, śledzić
tynktura – wyciąg spirytusowy z roślin leczniczych, ale także jedno z określeń kamienia filozoficznego
włóczkowie – flisacy z podkrakowskiego Zwierzyńca
brat (frater) – zakonnik bez święceń kapłańskich (w przeciwieństwie do ojca)
dormitoria – wspólne sypialnie mnichów
hospitaliusz – opiekun gości klasztornych
infirmierz – przełożony nad infirmerią (izbą chorych, „niemocnicą”)
jałmużnik – zakonnik czuwający nad podziałem żywności, odzieży i jałmużny dla ubogich
jutrznia (laudesy) – nabożeństwo odbywane o świcie (między nokturnami a prymą)
kapitularz – miejsce zebrań zgromadzenia mnichów
klauzura – zamknięta dla świeckich część klasztoru
koadiutor – tu: pomocnik opata (i jego przyszły następca) wyznaczony przez króla, pełniący stanowisko przeora
komandatariusz – na mocy tzw. komendy odgórnie wyznaczony przez króla nominalny przełożony klasztoru (czasem bez święceń i ślubów zakonnych, a nawet nie mieszkający w opactwie, tylko czerpiący dochody należne opatowi)
kompleta – kończąca dzień (odmawiana po wieczerzy – cenie) krótka wspólna modlitwa za spokojną noc i dobrą śmierć
liturgia godzin (brewiarz) – rodzaj modlitw odprawianych 7 razy w ciągu dnia, obowiązkowych dla osób, które przyjęły święcenia lub śluby wieczyste; brewiarzem nazywa się także modlitewnik do liturgii godzin
nieszpory – dłuższe nabożeństwo wieczorne
nokturny (wigilie, matutina) – modły nocne odprawiane po północy
nona – krótkie oficjum odprawiane o godz. 9.00 (wg rachuby rzymskiej), czyli ok. 3.00 po południu
oblat – dziecko oddane na służbę bożą
oficjum – wspólna modlitwa liturgiczna w ramach liturgii godzin (brewiarza) odprawiana przez zakonników w chórze 7 razy podczas dnia (pory modlitw wyznaczały rytm dnia zakonników wg następującego porządku: nokturny, jutrznia, pryma, tercja, seksta, nona, nieszpory, kompleta)
opat – przełożony klasztoru wybrany przez zgromadzenie jako reprezentant Boga
profesja – złożenie ślubów zakonnych
przeor – zastępca i pomocnik opata (w regule św. Benedykta), w niektórych zakonach przełożony klasztoru
pryma – pierwsza kanoniczna godzina dnia według rachuby rzymskiej (ok. 6 rano), tu: pierwsze oficjum (modły) dzienne
refektarz – sala jadalna w klasztorze
scholastyk – kierownik szkoły (scholi) klasztornej
seksta – oficjum odprawiane około południa
szafarz – w klasztorze dbał o zaopatrzenie i wyżywienie, kupował i sprzedawał grunty i lasy, egzekwował należności, miał w pieczy folwarki, młyny, browary i stawy rybne
tercja – oficjum trzeciej godziny, które śpiewano ok. 9.00 rano
tonsura – wygolony krążek na głowie mnicha
wirydarz – ogród umieszczony wewnątrz klasztoru, ze studnią lub fontanną na środku
Wszystkie wymienione i zaprezentowane na kolejnych stronicach książki Mariusza Wollnego oraz gra planszowa są do nabycia w Składzie Towarów Rarytnych „U Kacpra Ryksa” (plac Mariacki 3, 31-042 Kraków) albo w sklepie internetowym (www.sklep.kacperryx.pl).
ZAPRASZAMY TAKŻE NA SPOTKANIA I SPACERY AUTORSKIE Z MARIUSZEM WOLLNYM!
Szczegóły na stronie internetowej www.kacperryx.pl, do której odwiedzania serdecznie zachęcamy.
Można do nas również dzwonić na numer sklepowy 12 426 4549 lub prywatny 502 708 135.
A pełnoletni Czytelnicy, którzy lubią piwo, muszą koniecznie skosztować wyśmienitego piwa „Kacper Ryx”! (www.BEERCITY.pl)
Ryx, gdyby żył, toby ryksa pił!
Kacper Ryx i Król Żebraków to łotrzykowska, planszowa gra strategiczna oparta na motywach cyklu powieściowego autorstwa Mariusza Wollnego o XVI-wiecznym krakowskim detektywie Kacprze Ryksie. Twórcy gry – Łukasz Wrona, Piotr Krzystek i Daniel Budacz – odwracają tu jednak role, ponieważ głównymi bohaterami gry są przestępcy, mordercy, złodzieje, dziewki wszeteczne i inne typy spod ciemnej gwiazdy. W tej dynamicznej i pełnej emocji „planszówce” gracze wcielają się w role hersztów gangów, którzy stają do walki o władzę nad przestępczym półświatkiem renesansowego Krakowa i tytuł mitycznego Króla Żebraków. Gracze walczą między sobą, ale mają też wspólnego wroga, który nie spocznie póki nie zakończy tej krwawej, doprowadzającej miasto do ruiny wojny. Postacią tą jest oczywiście Kacper Ryx, który tropi i piętnuje przestępstwa graczy, znacząco utrudniając im ich poczynania. Partnerem gry jest Krakowskie Biuro Festiwalowe, które włączyło ją do programu Kraków Miasto Literatury UNESCO.
Zapraszamy na stronę internetową gry:www.krolzebrakow.com
Opowiadanie z serii „Nazywam się Ryx”, napisane specjalnie jako literackie dopełnienie gry planszowej pod tym samym tytułem i skierowane do tych, którzy chcieliby jeszcze bardziej zanurzyć się w mroczną atmosferę XVI-wiecznego łotrzykowskiego Krakowa, któremu po zamordowaniu dotychczasowego Króla Żebraków grozi walka pomniejszych hersztów o przywództwo nad przestępczym podziemiem. Czy sławnemu królewskiemu inwestygatorowi uda się ocalić miasto przed „wojną gangów” i totalnym chaosem? Nigdy jeszcze nie zmierzył się z tak wielkim wyzwaniem.
Bohaterem tego czworoksięgu jest Kacper Ryx, wpierw student medycyny, potem zawołany medyk, lecz przede wszystkim inwestygator (prywatny detektyw) Ich Królewskich Mości, który rozwiązuje autentyczne sprawy kryminalne i afery polityczne nękające Kraków i Rzeczpospolitą w II połowie XVI wieku. Akcja każdego tomu toczy się za panowania innego króla, kolejno: Zygmunta Augusta, Henryka Walezego, Stefana Batorego i Zygmunta III Wazy. Pomocnikami i przyjaciółmi Ryksa są m.in. rubaszny olbrzym Niziołek, znany poeta Mikołaj Sęp-Szarzyński, czy przyszły hetman Stanisław Żółkiewski.
Czyta Tomasz Sobczak Realizacja – Biblioteka Akustyczna Nośnik CD mp3
Cała tetralogia przygód inwestygatora J.K.M. w formie słuchowiska (75-godzinnego!) i w bardzo dobrej cenie, zarówno za pojedynczą płytę, jak i (jeszcze korzystniej) za całość. Idealny wybór dla tych, którzy dużo czasu spędzają „za kółkiem” lub mają problemy ze wzrokiem.
Darmowy interaktywny przewodnik po historycznym Krakowie. Śladem intryg, zbrodni i sensacji w niesamowitym mieście królów polskich oprowadzi was Kacper Ryx, niezawodny inwestygator ich królewskich mości.
Czyta Grzegorz Wasowski!
Sercem aplikacji jest plan krakowskiego Starego Miasta w widoku współczesnym oraz reanesansowym, usiany kilkudziesięcioma lokacjami, o których opowiada bohater książek M. Wollnego. Teksty okraszone są szkicami rekonstrukcyjnymi oraz klimatycznymi nocnymi zdjęciami. Dostępna jest również opcja odsłuchania tekstu w wersji lektorskiej. Aplikacja przetłumaczona została na język angielski, a więc mogą z niej korzystać także osoby obcojęzyczne. Dzięki synchronizacji z systemem GPS, można zwiedzać miasto z telefonem w dłoni, ale nie jest to konieczne. Z aplikacji da się korzystać w każdym miejscu na świecie. Dużym ograniczeniem jest na razie to, iż jedyną wersją jest ta przeznaczona na systemy IOS. W przyszłości planowany jest rozwój aplikacji o kolejne lokacje, tryby i systemy operacyjne.
www.kacperryxapp.com
Projekt dofinansowano ze środków Urzędu Miasta Krakowa.
Akcja trzytomowych Kronik dymitriad toczy się na początku XVII wieku. Bohaterem trylogii jest Kacper Turopoński, syn krakowskiego detektywa Kacpra Ryksa. W Krwawej jutrzni, pierwszej części trójksięgu, Ryx junior jedzie do Moskwy z sekretną misją, zleconą mu przez królewski dwór, po drodze przyłączając się do orszaku Maryny Mniszchówny zdążającej na ślub z Dymitrem Samozwańcem. Zakochany w Marynie Ryx cierpi katusze, do tego ściera się z awanturnikami towarzyszącymi wyprawie, a na koniec uczestniczy w jej dramatycznym finale. W kolejnym tomie, Straceńcach, sekundujemy bohaterowi w jego miłosnych i wojennych perypetiach, przy okazji zapoznając się z największymi tryumfami polskiego oręża – zwycięstwem nad Rosjanami i Szwedami pod Kłuszynem oraz wkroczeniem Polaków do Moskwy. Ostatni tom (Mściciel) przedstawia los polskiego garnizonu w Moskwie, a następnie przenosi nas na kresy dawnej Rzeczypospolitej. Jednak nie te znane z Trylogii Henryka Sienkiewicza, ale inne, zupełnie już zapomniane, choć znacznie bliższe i nie mniej egzotyczne od tamtych, naddnieprzańskich.
Atutem trylogii, podobnie jak wszystkich powieści Wollnego, obok wartkiej akcji jest maksymalna wierność prawdzie historycznej.
To nietypowy (pierwszy i jedyny taki w Polsce!) przewodnik po dawnej polskiej stolicy, po której oprowadza Czytelników tytułowy bohater tetralogii Kacper Ryx. Spacerując z Ryksem po mieście poznajemy ówczesny Kraków od strony, z której nikt go jeszcze w taki sposób nie opisał. Przewodnik powstał na zamówienie fanów Ryksa, pragnących dowiedzieć się całej prawdy o znanych z powieściowego cyklu miejscach, ludziach i wydarzeniach, ale gorąco polecamy go każdemu, kto chciałby poszerzyć swą wiedzę o Krakowie, zarówno mieszkańcom, jak i turystom. Atutem przewodnika są dwa załączone plany: miasta XVI-wiecznego oraz współczesnego z wytyczonymi szlakami, a także ilustracje Zuzy Wollny obrazujące dawny i już miniony Kraków.
To napisana specjalnie na sześćsetną rocznicę bitwy pod Grunwaldem powieść sensacyjno-historyczna, której intryga osnuta jest wokół tak zwanego relikwiarza grunwaldzkiego znajdującego się w krakowskim kościele św. Floriana. Akcja powieści rozgrywa się na przestrzeni siedmiuset lat. Razem z ostatnimi templariuszami A.D. 1314, Krzyżakami A.D. 1410, hitlerowcami A.D. 1945 oraz tajnymi agentami kilku służb A.D. 2010 próbujemy rozwikłać fascynującą tajemnicę z odległej przeszłości i odnaleźć słynny zaginiony skarb templariuszy.
To typowa powieść awanturnicza, której akcja osadzona jest na zamku w Niedzicy pod koniec XVIII wieku. W okolicy ukrywają się uczestnicy powstania kościuszkowskiego, krążą kurierzy tajnych polskich organizacji, grasują zbójnicy tropieni przez austriackie wojsko, a do tego na zamku zjawiają się ostatni ocaleni z pogromu peruwiańscy Inkowie z następcą tronu i resztką ogromnego skarbu.
Poniższe książki łączy jedno: są adresowane do Czytelników w każdym wieku, zatem doskonale nadają się do wspólnego, familijnego czytania.
Tropem smoka to przewodnik po Krakowie, w którym oprócz rzeczy najważniejszych i niezbędnych do poznania dawnej stolicy Polski, znajdziemy mnóstwo ciekawostek o ludziach i wydarzeniach, a także wszystkie krakowskie legendy i podania. Jedynie z tym przewodnikiem oprócz magicznych miejsc jest okazja wytropić nie tylko liczne tutejsze smoki, ale i inne osobliwości: czarodziejów, wiedźmy, duchy, zjawy, diabły i upiory. Jest także angielska wersja przewodnika: Tracing the dragon.
Jak Lolek został papieżem to bardzo przystępnie napisana, głównie z myślą o młodych Czytelnikach, w miarę pełna biografia Jana Pawła II, ukazująca dzieciństwo Wielkiego Polaka, jego młodość, drogę do kapłaństwa i na Stolicę Piotrową. Znakomity prezent pod choinkę lub na I Komunię.
Bardzo bzdurne bajdurki to zbiór zabawnych i zwariowanych historyjek, zdolnych rozbawić zarówno młodych, jak i dorosłych Czytelników, gdyż jedni i drudzy odnajdą w nich coś tylko dla siebie. Doskonała lektura na ponure dni i kiepski nastrój.