Kamiński. Książka bohatera afery Pegazus. - Jan Piński, Tomasz Szwejgiert - ebook + audiobook

Kamiński. Książka bohatera afery Pegazus. ebook i audiobook

Jan Piński, Tomasz Szwejgiert

4,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Czy szef służb PiS Mariusz Kamiński współpracował z bezpieką PRL? Dlaczego skłamał w ankiecie bezpieczeństwa i zataił znajomość z rosyjskim pułkownikiem? Czy praktykujący alkoholik może odpowiadać za bezpieczeństwo Polaków?

O tym wszystkim przeczytasz w książce Jana Pińskiego i Tomasza Szwejgierta. Ten pierwszy to znany dziennikarz, jeden z najpopularniejszych w Polsce politycznych youtuberów. Ten drugi, to wieloletni współpracownik wywiadu i CBA, a ostatnimi laty dziennikarz.

Za próbę napisania książki o Kamińskim Szwejgiert zapłacił 11 miesiącami bezprawnego aresztu wydobywczego. Aby zdobyć tą książkę przed drukiem Kamiński użył przeciwko Szwejgiertowi broni do zwalczania terrorystów - izraleski program Pegazus. Kosztowało to nas podatników miliony złotych. 

„Kim jest Mariusz Kamiński i jaka jest jego prawdziwa historia? To Czytelnik musi sobie odpowiedzieć na pytanie kim jest opisywany człowiek, bohaterem czy atrapą? Uważam, że warto zapoznać się z książką, której powstaniu towarzyszyły różne emocje, które spowodowały, być może, zatrzymanie i aresztowanie jednego z jej autorów. Również druk książki był utrzymywany w tajemnicy, w obawie o zdrowie klakierów Koordynatora, zainteresowanych powstrzymaniem druku. Miłej lektury”.

płk Piotr Wypij, szef delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Olsztyn i Gdańsk w latach 2016-2017.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 125

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 3 godz. 32 min

Lektor: Jan Piński i Tomasz Szwejgiert
Oceny
4,0 (21 ocen)
10
4
5
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Miropress

Całkiem niezła

Spodziewałam się więcej…
00

Popularność




KAMIŃSKI

JAN PIŃSKI

TOMASZ SZWEJGIERT

KAMIŃSKI

Warszawa 2024

Hognot.pl

Wydawca: Instytut Zarządzania Informacją sp. z o.o.

ul. Jaworowa 20/3

02-798 Warszawa

Copyright © Instytut Zarządzania Informacją sp. z o.o.

Wszystkie prawa zastrzeżone

(włącznie z tłumaczeniem na języki obce).

ISBN 978-83-957552-6-2

Warszawa 2024

Nowy wstęp

Gdy piszemy te słowa jest połowa lipca 2024 r. Mamy demokratyczny rząd Donalda Tuska, który próbuje sprowadzić Polskę na tory praworządności.

Wszystko co napisaliśmy wksiążce oMariuszu Kamińskim wytrzymało próbę czasu. Nie było żadnego pozwu onaruszenie dóbr osobistych, żadnego publicznego zarzucenia nieprawdy. Adziała wytoczyliśmy ciężkie. Wksiążce, którą Państwo będziecie czytać oskarżyliśmy Mariusza Kamińskiego onielegalną inwigilację nas. To zostało potwierdzone. Tomek Szwejgiert na początku 2024 r. dostał status pokrzywdzonego jako jeden z31 osób inwigilowanych Pegazusem. Napisaliśmy wtej książce, że Mariusz Kamiński jest zarejestrowany wAgenturalnej Sieci Operacyjnej pod pseudonimem „Marek”. Zarzuciliśmy mu, że nie chciał badać infiltracji Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przez Rosjan. Że oficerów ABW, którzy przynieśli mu informacje iż doszło do takiego zdarzenia prześladował. Było to otyle szokujące, że do infiltracji doszło za rządów Platformy Obywatelskiej iPSL. Kamiński mógł wykorzystać tą aferę do zrobienia konferencji prasowej ido pokazania, że poprzednicy byli nieudolni wrelacjach zRosjanami, arząd PiS odwrotnie. Zamiast tego kazał niszczyć dokumentację przestępstwa, inwigilować iprześladować sygnalistów.

Zarzuciliśmy Kamińskiemu też, że okłamał państwo polskie wypełniając ankietę bezpieczeństwa izatajając wniej relację zpułkownikiem rosyjskiego MSW. Wtej książce znajdziecie Państwo zapis rozmowy zpułkownikiem. Świetnie wspomina Kamińskiego, podkreśla jak wiele mu zawdzięcza. Czy ktoś znas byłby tak wyrozumiały dla bliskiego znajomego małżonki? Bardzo bliskiego.

Mariusz Kamiński wzemście za napisanie tej książki inaszą działalność wkolejny 2,5 latach rządów PiS zamienił nasze życie wpiekło. Byliśmy poddani 24-godzinnej inwigilacji ze strony służb ABW iCBA. Nielegalnie inwigilowano również nasze rodziny. Gdy piszemy te słowa Polska jest daleka od ideału. Centralne Biuro Antykorupcyjne, oficjalnie jest wlikwidacji. Nieoficjalnie, jego funkcjonariusze wciąż służą wdużej części PiS inielegalnie nas inwigilują. Także wABW ludzie łamiący prawo na zlecenie Mariusza Kamińskiego nie zostali ukarani. Wnajlepszym wypadku zostali wysłani na wysokie emerytury. Wnajgorszym (dla nas obywateli) przeniesieni na niższe stanowiska, na których już planują zemstę, gdyby PiS powrócił do władzy.

Przywracanie rządów prawa potrwa bardzo długo. Polska nie stała się krajem praworządnym idemokratycznym 15 października 2023 r. na skutek wyników wyborów. Przestała przesuwać się wstronę systemów prawnych Białorusi iRosji. Tak jak w1989 r. od wyboru Tadeusza Mazowieckiego na premiera, zamiany nazwy PRL na Rzeczpospolita Polska idodaniu korony wgodle, Polska nie stała się demokratycznym państwem prawa. Praworządność irządy prawa to proces, który przypomina uczłowieczanie Tytusa de Zoo ze słynnych komiksów Papcia Chmiela – Henryka Jerzego Chmielewskiego. To proces. W2015 r. Polska nie była wpełni praworządnym idemokratycznym krajem, ale zroku na rok była coraz bliższa ideałowi. Rządy Jarosława Kaczyńskiego iszefa jego bezpieki Mariusza Kamińskiego cofnęły nas kilkanaście lat.

Gdy piszemy te słowa Tomek Szwejgiert, jeden zautorów tej książki jest oskarżony ipodejrzany. Wjednym zprocesów jakie wytoczyło przeciwko niemu państwo polskie sędzią jest pani Joanna Grabowska, współwłaściciel pisowskiej Telewizji Republika. Tak, to nie jest żart. Sędzia kupiła akcje tej fabryki hejtu, która wspierała pozbawianie niezależności polskie sądy. Adziś jest uznawana za kompetentną, aby sądzić Tomka. Nie przeszkadza jej fakt, że CBA zabrało zsądu telefony itablety Tomka, tak, aby nie mógł on pokazać co było na zabranych mu telefonach. Wniosek owyłączenie sędzi Grabowskiej został odrzucony. Mamy więc sytuację, gdy zwolennik rządów PiS (któż inny by inwestował własne pieniądze wpisowską fabrykę hejtu) jest sędzią wsprawie karnej, która jest aktem oskarżenia nie tylko Mariusza Kamińskiego, ale także całej ekipy PiS.

Nie mamy cienia wątpliwości, że gdyby PiS kiedykolwiek wrócił do władzy, to Mariusz Kamiński jako szef bezpieki Kaczyńskiego wróci do planu zniszczenia nas. Tylko tym razem nie będą już się oglądać na żadne przepisy prawa.

Jest chichotem historii, że dziennikarze wwolnym idemokratycznym kraju jakim znowu jest Polska, nie zadają podstawowych pytań. Jak to się stało, że Mariusz Kamiński, złamany przez bezpiekę PRL-u, obciążył swojego przyjaciela ijego ojca, ale nie zostało to nigdy wykorzystane przeciwko niemu. Dlaczego Kamiński został zapamiętany przez kolegów wlatach 80. jako odważny, bezkompromisowy radykał? Dlaczego SB nie użyła wiedzy, że doniósł na swojego przyjaciela, aby zniszczyć Kamińskiego? Amoże użyła?

Dlaczego materiały służb PRL pokazujące, że rzekomy wróg III RP Mariusz Kamiński doniósł na przyjaciela, zostały ukryte przez wiele lat przed opinią publiczną? Komu zależało, aby Kamiński, potwornie uzależniony od alkoholu, mógł dalej funkcjonować jako niezłomny bojownik owolną iniepodległą Polskę?

W mrokach rządów Kaczyńskiego ta książka była jak powiew wolności. Pokazywała, że można wciąż pisać prawdę. Stanowi ona dziś wyrzut sumienia wielu dziennikarzy. Zprzykrością kontestujemy, że gdy dwa lata po premierze tej książki TVN zajął się okradaniem funduszu operacyjnego CBA przez CBA, to nie przywołał nas jako źródła. Część dziennikarzy robiąc dziś materiały rządach PiS iKamińskim ma bowiem słusznego moralnego kaca, że milczała wczasach, gdy odwaga kosztowała.

Jakkolwiek patetycznie by to nie brzmiało: walka trwa. PiS wciąż jest silny, aMariusz Kamiński po 2 tygodniowej odsiadce iułaskawieniu przez prezydenta Andrzeja Dudę, wciąż knuje. Chce wrócić do władzy izemścić się na tych, którzy za fundowali mu dwa tygodnie wwięzieniu bez alkoholu. Nazywa ten okres torturami. Jest wtym pewna nuta humoru.

Nasza książka nie jest wielkim dziełem literackim. Była wydawana pośpiesznie, tak aby każde jej zdanie dało obronić się wsądzie, gdyby doszło do procesu. Brak takowego dobrze świadczy opracy, którą wykonaliśmy dokumentując przestępstwa Mariusza Kamińskiego. Nie zdecydował się obalić tez tej książki przy pomocy sporu sądowego. Wybrał atakowanie iniszczenie autorów przy pomocy podległych sobie tajnych służb.

Ta książka to rozdział wpewnej wojnie, którą dziennikarze wydali rodzącej się dyktaturze. Pamiętajcie, że za to, że chciał napisać tą książkę jeden zautorów – Tomek Szwejgiert - spędził ٢٢ miesiące wareszcie. Podczas drugiego aresztu, który trwał ١١ miesięcy imiał uniemożliwić powstanie tej książki zrujnowano mu doszczętnie zdrowie, nie tylko pobito go przy zatrzymaniu. Funkcjonariusze CBA wlekli go po schodach, wyzywali od Żydów ikrzyczeli, że książkę oKamińskim wydamy sobie wIzraelu. Przez kolejne 11 miesięcy Tomek miał zakaz rozmów telefonicznych iwidzeń zkimkolwiek poza adwokatem. Taka była cena napisania książki, którą teraz państwo czytacie.

Zapraszamy do lektury.

Jan Piński, Tomasz Szwejgiert, Warszawa lipiec 2024 r.

Kamiński

Wstęp

Pisanie idruk biografii Mariusza Kamińskiego jest dowodem głębokiego kryzysu, wjakim znalazła się za rządów Prawa iSprawiedliwości polska demokracja. Przeciwko autorom tej książki mnie (Janowi Pińskiemu) iTomaszowi Szwejgiertowi, byłemu, wieloletniemu współpracownikowi polskich tajnych służb (między innymi Centralnego Biura Antykorupcyjnego) zostały użyte wszelkie możliwe środki inwigilacji.

W chwili, gdy oddajemy książkę „Kamiński” do druku, Tomasz Szwejgiert przebywa wareszcie tymczasowym. Ma zarzut stworzenia grupy przestępczej wyłudzającej podatek VAT, wielkich rozmiarów, bo około 10 mln zł. Jednak żaden podatek VAT nie został przez Szwejgierta ukradziony. Umieszczono go wareszcie na podstawie wyjaśnień współpracownika CBA ipolicji Jarosława Z. ps. Heros. Sędziowie wPolsce, niestety najczęściej akt przedstawianych przez prokuratora nie czytają. „Klepią” areszty bez większej refleksji. Za to, aby Szwejgiert mógł odpowiadać zwolnej stopy, poręczył prezydent pracodawców RP Andrzej Malinowski, największej inajstarszej polskiej organizacji przedsiębiorców, poseł ijeden zliderów Konfederacji Grzegorz Braun, płk Piotr Wypij, do 2017 r. szef najważniejszych delegatur wPolsce wGdańsku iOlsztynie ija (dziennikarz iredaktor z24-letnim doświadczeniem). Niestety wPolsce areszty są traktowane jako „przechowalnia podejrzanych” albo tortura, która ma złamać zatrzymanego izmusić go do przyznania się do winy. Rozmowy zaresztowanymi także mają wnaszym kraju standardowy przebieg. Mogą się przyznać iwyjść do domu zzarzutami. Jeśli jednak „nie współpracują”, to są bez wyroku sądowego trzymani niejednokrotnie wwieloletnich aresztach.

Torturowanie ludzi przy pomocy aresztów nie jest wynalazkiem PiS. Jednak politycy PiS ibędący wsojuszu znimi minister sprawiedliwości iprokurator generalny Zbigniew Ziobro, uczynili ztego narzędzia regularną praktykę walki zprzeciwnikami politycznymi. Czyli wszystkimi, których uważają za wrogów.

Biografia Mariusza Kamińskiego była trudną książką. Zjednej strony sam zainteresowany nie odpowiadał na pytania (poza jedynym wypadkiem, gdy został przymuszony zapytaniami złożonymi także na ręce premiera). Ignorował pytania wysyłane tak do niego, jak ido podległych mu służb. To charakterystyczna cecha pisowskiej władzy, że nie uważa za stosowne tłumaczyć się ze swoich działań.

Mariusz Kamiński przez lata budował sobie wizerunek człowieka, który jest „państwowcem”. Nawet przeciwnicy polityczni dali się uwieść temu obrazkowi. Wrzeczywistości Kamiński ma wsobie więcej zpierwszego szefa sowieckiej bezpieki Feliksa Dzierżyńskiego niż zdemokratycznego szefa służb.

Książka, którą napisaliśmy zTomaszem Szwejgiertem stawia pytania ozwiązki Kamińskiego zpeerelowską bezpieką, która go złamała. Dlaczego tak niewygodny, rzekomo, dla postkomunistów człowiek, był przez ten układ chroniony? Dokumenty dowodzące, że wsypał bezpiece swojego kumpla iwspólnika wantykomunistycznej działalności, nie były przez kilkanaście lat działania Instytutu Pamięci Narodowej dostępne.

Stawiamy również pytanie okłamstwo, którego dopuścił się Mariusz Kamiński wankiecie bezpieczeństwa w2007 r., gdy zataił swoją relację osobistą zrosyjskim pułkownikiem. Dotarliśmy do tego oficera. Wrozmowie potwierdził swoją znajomość zKamińskim ito, że dużo zawdzięcza polskiemu ministrowi.

Omówiliśmy również szeroko bezprawne działania samego Kamińskiego ijego najbliższych współpracowników, które doprowadziły do tego, że w2015 r. został skazany na trzy lata bezwzględnego więzienia. Wraz znim skazany został jego najbliższy współpracownik Maciej Wąsik oraz dwóch podwładnych zCBA (oni otrzymali niższe wyroki). Nie czekając na wyrok sądu, prezydent Andrzej Duda ułaskawił Kamińskiego iinnych skazanych. Kamiński, który długo utrzymywał, że interesuje go tylko uniewinnienie, nie tylko na takie rozwiązanie przystał, ale jak widać było – nalegał. Mógł bowiem ułaskawienia po prostu nie przyjąć. Sprawa też nie jest jasna od strony prawnej, bo Sąd Najwyższy stwierdził, że ułaskawienie przed prawomocnym wyrokiem nie jest możliwe. Niewykluczone więc, że za kilka lat, gdy zmieni się władza, to wadliwie ułaskawieni otrzymają wezwania do odbycia kary.

Zajęliśmy się również tajemnicą poliszynela – chorobą alkoholową Mariusza Kamińskiego, októrej wiedzą nie tylko bliscy współpracownicy, ale także politycy idziennikarze. Głośno oto zapytał tylko poseł Konfederacji Grzegorz Braun, odpowiedzi jednak nie dostał.

Ta książka ma uświadomić obecnie rządzącym, że nic co robili, nie zostanie zapomniane iwcześniej, czy później będą musieli odpowiedzieć za swoje czyny przed niezależnymi sądami.

Jan Piński, Warszawa, styczeń 2021 r. 

ROZDZIAŁ I

Prawie jak opozycjonista

Mariusz Kamiński urodził się 25 września 1965 r. wSochaczewie. Jego rodzina nie była specjalnie niechętna nowej władzy ludowej. Można nawet powiedzieć, że starała się znią aktywnie współpracować ibudować socjalistyczną ojczyznę. Matka Mariusza, Teresa Kamińska, była działaczką Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, czyli koalicjanta PZPR, reprezentującego (rzekomo) interesy wsi. Dzięki temu mogła zostać, mimo braku odpowiedniego wykształcenia, dyrektorką państwowego przedszkola, aw 1976 r. otrzymać Złoty Krzyż Zasługi, najwyższe cywilne odznaczenie wPRL-u. Jego ojciec Arkadiusz niczym specjalnym się nie wyróżniał, pracował wGminnej Spółdzielni wRybnie jako magazynier.

Kamiński jest drobnej postury, która jest jedną zprzyczyn jego kompleksów. Przeglądając akta paszportowe zIPN, można zobaczyć, że między 23 a24 rokiem życia, wedle własnych oświadczeń, urósł… 4 centymetry – ze 164 do 168 cm. Wbrew pozorom, jest to ważny szczegół wpóźniejszej karierze obecnego szefa służb. Jarosław Kaczyński, za młodu mierzący ok. 168 centymetrów, bardzo lubił (i lubi) otaczać się współpracownikami, którzy nie górują nad nim wzrostem. Zmieniał się zresztą nie tylko wzrost ministra. Okazało się, że od 1988 roku Kamiński utrzymuje, że jest blondynem. Mimo iż wcześniej pisał wformularzach, że jest rudy. To otyle zabawne, że dziś 57-letni Kamiński stara się uchodzić za bruneta.

Kamiński lubi się powoływać na swoje opozycyjne dokonania wPRL-u. Zniezrozumiałych przyczyn najważniejsze dokumenty na ten temat zostały zniszczone. Apapiery pokazujące, jak załamał się wśledztwie idoniósł władzy na kolegę, były przez ponad ćwierć wieku ukrywane przed opinią publiczną. Dopiero podczas kwerendy wInstytucie Pamięci Narodowej udało się je odnaleźć. Prawdopodobnie przekazano je do zbiorów ogólnych pod koniec rządów Platformy Obywatelskiej w2015 r. Odchodząca władza na pożegnanie opróżniła magazyny kwitów iprzekazała do Instytutu dużą liczbę akt ze zbiorów zastrzeżonych. Nie było niestety dziennikarzom ibadaczom dane, aby długo się cieszyć tą szczodrością. Nowa władza PiS bowiem sparaliżowała IPN na kilka miesięcy iwiele zdokumentów znów stało się tajnych.

Oprócz faktu, że Kamiński wsypał władzy ludowej swojego towarzysza, jest jeszcze jeden wątek warty wyjaśnienia. Otóż w„Dzienniku Rejestracyjnym Sieci Agenturalnej” przy jego nazwisku widnieje kryptonim „Marek”, który dotyczy Kwestionariusza Ewidencyjnego. Daty rejestracji tej sprawy, to 12.11.81 i08.01.88 (nr 4477). Prowadził ją wydział III Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych wSkierniewicach. „Odpowiadając precyzyjnie na Pana pytania, wyjaśniam, że wlistopadzie 1981 roku, SB wSkierniewicach wszczęła przeciwko mnie sprawę operacyjną wformie kwestionariusza ewidencyjnego, któremu nadała kryptonim «Marek». Kwestionariusz ewidencyjny kryptonim «Marek» został zarejestrowany wdzienniku rejestracyjnym. Ponadto oświadczam, że nie istnieje żaden dokument SB, wktórym określony zostałem jako tajny współpracownik opseudonimie «Marek» – odpowiedział Mariusz Kamiński.

Z dokumentów obecnie ujawnionych przez IPN trudno ustalić czym była sprawa okryptonimie „Marek”.

Sieć agenturalna to była rzeczywiście pojemna formuła wSłużbie Bezpieczeństwa. Historyk Andrzej Paczkowski w„Bardzo krótkim słowniku wywiadu” podaje oficjalną definicję sieci agenturalnej Idepartamentu SB. „Sieć agenturalna – zorganizowana zgodnie zplanem działalności wywiadowczej, grupa agentów wykonująca określone zadania, kierowana przez rezydenta lub kierownika siatki agenturalnej”. Cytując ów słownik, Paczkowski zaznacza, że „zapewne część przedstawionych wnim określeń używana była także winnych  «pionach» Służby Bezpieczeństwa”. To jednak tylko spekulacje.

Pytania, na które trzeba sobie odpowiedzieć, są następujące. Czy po złamaniu Mariusza Kamińskiego w1981 r. peerelowskie służby rzeczywiście dałyby mu spokój? Przecież także na studiach działał wNiezależnym Zrzeszeniu Studentów, uchodzącym za radykalny odłam opozycji.

Dlaczego nie próbowano użyć kompromitujących Kamińskiego zeznań („«wysypał» przecież kolegę”), aby go na „twardo” zwerbować? Dlaczego wreszcie, gdy utworzono IPN w1999 r., to dokumenty Kamińskiego nie trafiły do dostępnych zbiorów?

Last but not least. Dlaczego nie ma żadnych dokumentów Kwestionariusza Ewidencyjnego „Marek”?

W głośnym przed laty filmie „Wielka wsypa” wyreżyserowanym przez legendę polskiego kina, Jana Łomnickiego, główny bohater — Jarosław Branicki — nabiera przekonania, że komuna wcześniej czy później wPolsce upadnie. Postanawia więc zostać opozycjonistą. Aby osiągnąć ten cel, zakłada partię ziemiańską, która ma być częścią podziemnej opozycji, jaka działa wPRL. Za Branickim nie stoi jednak nic. Nie ma żadnego politycznego zaplecza ani żadnych doświadczeń wtym zakresie. Nie ma również istotnych politycznych przekonań. Ma jedynie nazwisko, które dobrze pasuje do partii ziemiańskiej, chociaż on sam ztą klasą nie ma nic wspólnego. Nie znaczy to jednak, że Branicki nie ma szans na realizację swojego pomysłu wpraktyce. Jest sprytnym cinkciarzem ibardzo przedsiębiorczym kombinatorem, aprzy tym człowiekiem inteligentnym, ze sporą wyobraźnią. Sprzyja mu też to, że wkraju rządzi znienawidzona komuna, amiliony Polaków otwarcie sympatyzują zdziałającą wpodziemiu antykomunistyczną opozycją. Po cichu wierzą wto, że „komuna” kiedyś wreszcie padnie inastanie prawdziwa wolność idemokracja.

Branicki słusznie zakłada, że dzięki swojej ziemiańskiej partii, może odmienić wprzyszłości swoje życie. Wierzy wto, że wwolnej Polsce, dzięki działalności wopozycji stanie się naprawdę kimś. To zaś będzie oznaczać dla niego wielkie możliwości, zwłaszcza szanse na zrobienie dużego biznesu.

Branicki, aby jego partia mogła zaistnieć, wymyśla genialny wswojej prostocie plan działania. Jest przekonany, że jeśli go zrealizuje, przeobrazi się ze zwykłego cinkciarza wprawdziwego opozycjonistę. Gdy milicja ibezpieka zaczynają mu „deptać po pietach” po jednym ze „skoków”, przystępuje do realizacji powziętego zamiaru. Ukrywa zdobyte łupy iprosi znajomego, aby ten na niego doniósł. Ściąga następnie do domu powielacz iw pośpiechu drukuje odezwy rzekomej partii ziemiańskiej. Żąda wnich m.in. zwrotu majątków, które po II wojnie światowej zostały upaństwowione przez komunistów.

Milicjanci iubecy nie mogą uwierzyć wpolityczną działalność Branickiego. Jeden znich mówi wprost: „To musi pierdolnąć, jeśli lumpy zabierają się za podziemie!”. Autor tych słów ma oczywiście na myśli istniejący wPolsce system komunistyczny. Jednak opinie milicjantów iubeków nie mają już znaczenia. To Branicki zaś realizuje napisany przez siebie scenariusz. Zostaje za rzekomą działalność polityczną aresztowany iskazany. Trafia do więzienia, wktórym przebywa parę lat. Zawiera tam wiele cennych znajomości. Zwiezienia wychodzi po Okrągłym Stole, wglorii prześladowanego przez komunistów. Io to właśnie chodziło głównemu bohaterowi „Wielkiej wsypy”.

Mając teraz „papiery” opozycjonisty, zakłada swój pierwszy poważny biznes. Robi to razem ze swoimi niedawnymi prześladowcami: milicjantami iubekami, którzy docenili jego inteligencję oraz przedsiębiorczość. Zresztą oni sami oferują mu swoją pomoc imożliwości działania wnowej rzeczywistości. „Kasa Branickiego”, bo tak brzmi nazwa jego biznesu, oferuje klientom wysokie oprocentowanie lokat izapewnia obezpieczeństwie zdeponowanych na nich pieniędzy. Interes początkowo kręci się znakomicie. W