Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Śledztwo, propaganda, tajemnica i mity, które przyćmiły nieznaną historię największej katastrofy nuklearnej XX wieku.
Nikołaj Fomin nie miał pojęcia o energii jądrowej i fizyce nuklearnej – tej ostatniej uczył się na kursie korespondencyjnym. Anatolij Diatłow trzymał się swoich tez nawet wtedy, gdy zostały bezceremonialnie obalone. Wiktor Briuchanow, pierwszy dyrektor, chciał zrezygnować ze swojej funkcji, ale podanie zostało podarte na jego oczach.
Nikt nie wiedział, że do budowy elektrowni kazano użyć materiałów, które nawet nie były produkowane w ZSRR, a wcześniejsze nuklearne wypadki i incydenty kwalifikowano jako ściśle tajne. Prawda nigdy nie ujrzała światła dziennego – aż do teraz.
Takiej książki jeszcze nie było. Adam Higginbotham dzięki licznym wywiadom, a także dostępowi do odtajnionych akt i nieopublikowanych dotąd wspomnień, przedstawia nieznaną historię Czarnobyla. Wątek społeczny przeplata się z naukowym, opowieści o zwykłych ludziach rozgrywają się na tle wyścigu technologicznego. Wstrząsające wydarzenia ożywają na nowo widziane przez naocznych świadków, mężczyzn i kobiety, ofiary i niemych bohaterów.
Przejmujący reportaż, który czyta się jak thriller. Ostateczne świadectwo wydarzenia, które na zawsze zmieniło świat. Opowieść o heroizmie, desperacji i rozpaczy. Historia, która jest bardziej złożona, bardziej ludzka i bardziej przerażająca niż wszystkie sowieckie mity.
O północy w Czarnobylu to zwieńczenie ponaddziesięcioletniej reporterskiej pracy nad nieznaną historią czarnobylskiej katastrofy – nieopowiedzianą i ukrywaną przez ponad trzy dekady.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 692
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Dla Vanessy
Miasto Prypeć w kwietniu 1986
ZARZĄD
Wiktor Briuchanow dyrektor elektrowni
Nikołaj Fomin główny inżynier; wicedyrektor
Anatolij Diatłow zastępca głównego inżyniera do spraw bloków
PRACOWNICY
Aleksander Akimow główny operator, piąta zmiana, reaktor bloku czwartego
Leonid Toptunow starszy inżynier sterowania reaktora, piąta zmiana, blok czwarty
Borys Stolarczuk starszy inżynier sterowania bloku, piąta zmiana, blok czwarty
Jurij Tregub starszy inżynier sterowania reaktora, blok czwarty
Aleksander Juwczenko starszy inżynier mechanik, piąta zmiana, blok czwarty
Walerij Pierewaczenko naczelnik działu reaktorowego, piąta zmiana, blok czwarty
Serafim Worobiew naczelnik obrony cywilnej elektrowni
Wieniamin Prianisznikow naczelnik do spraw szkoleń w zakresie bezpieczeństwa w elektrowni
STRAŻACY
Major Leonid Tielatnikow dowodzący Zmilitaryzowaną Jednostką Pożarniczą numer 2 (elektrownia w Czarnobylu)
Porucznik Władimir Prawik naczelnik trzeciej zmiany, Zmilitaryzowana Jednostka Pożarnicza numer 2 (elektrownia w Czarnobylu)
Porucznik Piotr Chmiel naczelnik pierwszej zmiany, Zmilitaryzowana Jednostka Pożarnicza numer 2 (elektrownia w Czarnobylu)
Porucznik Wiktor Kibenok naczelnik trzeciej zmiany, Samodzielna Zmilitaryzowana Jednostka Pożarnicza numer 6 (Prypeć)
Sierżant Wasilij Ignatienko członek trzeciej zmiany, Samodzielna Zmilitaryzowana Jednostka Pożarnicza numer 6 (Prypeć)
PRYPEĆ
Aleksander Esaułow zastępca przewodniczącego ispołkomu, czyli rady miasta w Prypeci; wiceburmistrz
Maria Procenko główna architekt miasta Prypeć
Natalia Juwczenko nauczycielka języka rosyjskiego i literatury w szkole numer 4, żona Aleksandra Juwczenki
Michaił Gorbaczow sekretarz generalny Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego; przywódca ZSRR
Nikołaj Ryżkow przewodniczącyRady Ministrów; premier ZSRR
Jegor Ligaczow główny ideolog Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego; druga najbardziej wpływowa postać w Biurze Politycznym KPZR
Wiktor Czebrikow przewodniczący Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB)
Władimir Dołgich sekretarz Komitetu Centralnego Partii Komunistycznej, odpowiedzialny za przemysł ciężki, w tym energię atomową
Władimir Marin przewodniczący sektora energii atomowej Wydziału Przemysłu Ciężkiego i Energetycznego w Komitecie Centralnym Partii Komunistycznej
Anatolij Majoriec radziecki minister energii i elektryfikacji
Giennadij Szaszarin wiceminister energetyki, odpowiedzialny za energetykę atomową
Wołodymyr Szczerbicki I sekretarz Komunistycznej Partii Ukrainy, członek sowieckiego Politbiura, przewodniczący Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej
Ołeksandr Laszko przewodniczący Rady Ministrów Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej; premier Ukrainy
Władimir Małomuż II sekretarz kijowskiego obwodu Partii Komunistycznej
Witalij Skliarow ukraiński minister energetyki i elektryfikacji
Borys Szczerbina wiceprzewodniczący Sowieckiej Rady Ministrów; pierwszy przewodniczący komisji rządowej w Czarnobylu
Iwan Silajew wiceprzewodniczący Sowieckiej Rady Ministrów, odpowiedzialny za przemysł maszynowy; członek Komitetu Centralnego Partii Komunistycznej ZSRR; drugi przewodniczący komisji rządowej w Czarnobylu
Anatolij Aleksandrow prezydent Akademii Nauk ZSRR, dyrektor Instytutu Energii Atomowej im. Kurczatowa, odpowiedzialny za rozwój nauk i technologii jądrowych w ZSRR
Jefim Sławski szef Ministerstwa Budowy Maszyn Średnich, kontrolujący wszelkie aspekty radzieckiego programu broni jądrowych
Nikołaj Dolleżal kierownik NIKIET-u, radzieckiej agencji projektującej reaktory
Walerij Legasow pierwszy wicedyrektor Instytutu Kurczatowa, bezpośredni zastępca Anatolija Aleksandrowa
Jewgienij Wielichow wicedyrektor Instytutu Kurczatowa, doradca Michaiła Gorbaczowa do spraw nauki i rywal Walerija Legasowa
Aleksander Meszkow wiceminister budowy maszyn średnich
Borys Pruszyński naczelny inżynier organizacji „Sojuzatomenergo” Ministerstwa Energetyki, przewodniczący OPAS-u, ministerialnej grupy kryzysowej do spraw wypadków w elektrowniach jądrowych
Aleksander Borowoj przewodniczący laboratorium neutrino w Instytucie Kurczatowa i naukowy dowódca ekspedycji kompleksu czarnobylskiego
Hans Blix przewodniczący Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej z siedzibą w Wiedniu, w Austrii
Generał Borys Iwanow zastępca dowódcy Radzieckich Sił Obrony Cywilnej
Generał Władimir Pikałow dowodzący oddziałami chemicznymi w radzieckiej armii
Generał major Nikołaj Antoszkin dowódca 17. Armii Powietrznodesantowej, dystrykt kijowski
Generał major Nikołaj Tarakanow zastępca dowódcy Radzieckich Sił Obrony Cywilnej
Doktor Andżelina Guskowa ordynator oddziału klinicznego Szpitala numer 6 w Moskwie
Doktor Aleksander Baranow ordynator hematologii, Szpital numer 6 w Moskwie
Doktor Robert Gale specjalista do spraw hematologii w Centrum Medycznym Uniwersytetu Kalifornijskiego (UCLA) w Los Angeles
sobota, 26 kwietnia 1986, godzina 16.16[1] elektrownia jądrowa w czarnobylu, ukraińska srr
Starszy porucznik Aleksander Logaczew kochał promieniowanie tak, jak inni mężczyźni kochają swoje żony. Logaczew – dwudziestosześcioletni, wysoki i przystojny, ze starannie przystrzyżonymi ciemnymi włosami i oczami w kolorze lodowego błękitu – do radzieckiej armii wstąpił jeszcze jako chłopiec. Dobrze go tam przeszkolili. Instruktorzy z wojskowej akademii pod Moskwą nauczyli go, jak się obchodzić ze śmiertelnymi truciznami i jak zachowywać się w sąsiedztwie promieniowania. Odbył podróże do semejskiego poligonu w Kazachstanie i do wyludnionych terenów w górach Ural, gdzie środowisko wciąż jest skażone po katastrofie kysztymskiej. Wreszcie, w ramach szkoleń, udał się także na niedostępne wyspy Nowej Ziemi, daleko za kołem podbiegunowym, gdzie dokonano detonacji potwornej Car-Bomby – największej broni termojądrowej w historii ludzkości[2].
Dziś, jako dowódca rekonesansu 427. Pułku Zmechanizowanego Czerwonego Sztandaru Sił Obrony Cywilnej dystryktu kijowskiego, Logaczew – mając na uwadze wytyczne z podręczników, ufając dozymetrom i, w razie potrzeby, mogąc sięgnąć po zestaw ratunkowy przygotowany na wypadek wojny nuklearnej, bakteriologicznej lub chemicznej, który był schowany w kabinie opancerzonego samochodu jednostki – wiedział, jak ochronić siebie i swoich towarzyszy przed gazami bojowymi, bronią biologiczną, promieniami gamma i promieniowaniem neutronowym. Wierzył też, że najlepszą ochronę stanowi psychika. Ci, którzy bali się radiacji, wystawiali się na największe ryzyko. Ale ci, którzy pokochali i docenili promieniowanie, zrozumieli jego kaprysy – mogli bez szwanku przetrwać nawet najintensywniejsze dawki promieni gamma[3].
Niespodziewanie został wezwany do elektrowni jądrowej w Czarnobylu i teraz pędził peryferiami Kijowa na czele kolumny złożonej z ponad trzydziestu pojazdów. Nie miał jednak powodu odczuwać niepokoju. Wiosenne powietrze wlatujące przez uchylone okno opancerzonego pojazdu zwiadowczego niosło zapach drzew i świeżo skoszonej trawy[4]. Jego ludzie, dzień wcześniej zebrani na placu paradnym w celu dokonania comiesięcznej inspekcji, byli dobrze przeszkoleni i gotowi. U jego stóp leżała bateria instrumentów służących do wykrywania promieniowania – w tym nowo zainstalowane urządzenie elektroniczne dwukrotnie bardziej czułe od starszych modeli – która pomrukiwała cicho, nie wykrywając niczego niecodziennego w atmosferze.
Gdy jednak dotarli do elektrowni, stało się jasne, że doszło do czegoś nadzwyczajnego. Dozymetr zareagował po raz pierwszy, gdy minęli betonowe słupy, wyznaczające teren należący do elektrowni. Porucznik nakazał się zatrzymać i zanotować odczyt: 51 rentgenów na godzinę. Gdyby spędzili tu godzinę, przyjęliby maksymalną dawkę promieniowania dozwoloną dla radzieckich żołnierzy w czasie wojny. Pojechali dalej wzdłuż linii słupów wysokiego napięcia, w stronę elektrowni jądrowej. Odczyty wskazywały coraz większe wartości, póki na powrót nie spadły[5].
Wreszcie, objechawszy betonowy brzeg kanału chłodniczego, ujrzeli zarys czwartego bloku elektrowni atomowej w Czarnobylu. Logaczew z załogą patrzyli oniemiali. Dach dwudziestopiętrowego budynku był rozdarty, a zaczernione górne piętra zapadły się na stertę gruzu. Widzieli roztrzaskane żelbetowe panele, walające się bloki grafitu i połyskujące tu i ówdzie metalowe kasety paliwowe z rdzenia reaktora. Ku jasnemu niebu wznosiła się chmura pary.
Otrzymali rozkaz przeprowadzenia pełnej inspekcji elektrowni. Opancerzony wóz okrążył kompleks w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara z prędkością dziesięciu kilometrów na godzinę[6]. Sierżant Właskin odczytywał na głos dane z nowych przyrządów, a Logaczew, za pomocą długopisu i kolorowego flamastra, zapisywał je na ręcznie naszkicowanej mapie z pergaminowego papieru: 1 rentgen na godzinę, potem 2, następnie 3. Skręcili w lewo, a odczyty skoczyły: 10, 30, 50, 100.
– Dwieście pięćdziesiąt rentgenów na godzinę! – krzyknął sierżant z oczami szeroko otwartymi z niedowierzania. – Towarzyszu poruczniku… – zaczął, wskazując na radiometr. Logaczew spojrzał na cyfrowy ekran i poczuł przebiegający po karku dreszcz przerażenia: 2080 rentgenów na godzinę[7]. Niemożliwe.
Starszy porucznik z trudem zachowywał spokój, starając się przypomnieć sobie, co było napisane w podręcznikach: pokonać lęk. Ale tym razem szkolenie go zawiodło. Logaczew usłyszał własny krzyk, gdy w panice wydarł się na kierowcę, przerażony, że pojazd odmówi posłuszeństwa.
– Dlaczego jedziesz w tę stronę, skurwielu?! Pojebało cię?! – wrzeszczał. – Jeśli silnik zdechnie, za kwadrans będziemy trupami!
Słysząc zbliżający się odgłos wirujących łopat śmigłowca, ptaki wzbiły się w powietrze i rozpierzchły nad zamarzniętymi łąkami oraz perłowymi węzłami potoków i stawów wokół zlewiska rzeki Prypeć. Na dole, grzęznąc po kolana w śniegu i wypuszczając z ust obłoki gęstej pary, Wiktor Briuchanow czekał na przylot moskiewskiej nomenklatury[8].
Helikopter wylądował. Delegacja ministrów i oficjeli z Komunistycznej Partii z trudem poruszała się po oblodzonym polu. Srogi mróz podgryzał poły ich wełnianych płaszczy i podszczypywał wnętrza futrzanych czapek. Minister energetyki i elektryfikacji ZSRR oraz starsi partyjni przywódcy Radzieckiej Socjalistycznej Republiki Ukrainy dołączyli do Briuchanowa w miejscu, w którym stanąć miało urzeczywistnienie ich zuchwałego projektu. Briuchanow miał zaledwie trzydzieści cztery lata, był inteligentny i ambitny, a także oddany partii. Przybył na zachodnią Ukrainę z rozkazem rozpoczęcia budowy czegoś, co – jeśli radzieccy planiści dopną swego – stanie się największą elektrownią jądrową na świecie[9].
Dotarłszy nad brzeg rzeki, kilkunastu mężczyzn wzniosło toast kolejką koniaku za powodzenie planów. Fotograf ustawił ich pomiędzy łopatami a teodolitem, na tle niezgrabnie przycupniętego helikoptera. Stali tak w śniegu, patrząc, jak minister Nieporożny centymetr po centymetrze wprowadza pierwszy pal w ziemię.
Był 20 lutego 1970 roku. Po miesiącach debat radzieckie władze wreszcie zdecydowały, jak nazwać elektrownię, która pewnego dnia rozsławi radzieckich inżynierów na cały świat. Rozważali kilka opcji: Kijów Północny, Ukraina Zachodnia albo Elektrownia Atomowa Prypeć[10]. Jednak Wołodymyr Szczerbicki, onieśmielający przywódca Komunistycznej Partii Ukrainy, podpisał dekret zatwierdzający, że elektrownia przyjmie nazwę stolicy regionu: małego średniowiecznego miasta zamieszkanego przez dwa tysiące osób i znajdującego się czternaście kilometrów od miejsca, w którym Briuchanow i jego przełożeni tkwili po kolana w śniegu[11].
Miasto Czarnobyl zostało założone w XII wieku. Przez kolejne osiemset lat zamieszkiwali je chłopi, którzy łowili ryby w rzekach, paśli krowy na polanach i zbierali grzyby w gęstych lasach na pograniczu północnej Ukrainy i południowej Białorusi. Czarnobyl doświadczył pogromów, czystek, głodu, wojen, ale w drugiej połowie XX wieku na powrót zawitał do niego pokój. Wyewoluował w ciche, prowincjonalne skupisko z garstką fabryk, szpitalem, księgarnią, pałacem kultury. Mieściła się w nim także niewielka stocznia, w której naprawiano holowniki i barki pływające po Prypeci i Dnieprze – dwóch rzekach, które spotykały się nieopodal. Woda przesiąkała płaską niczym talerz okolicę, obfitą w torfowiska, moczary i podmokłe lasy. Na zlewisko rzeki Dniepr składała się sieć trzydziestu dwóch tysięcy rzek i strumyków, pokrywających niemal połowę Ukrainy[12]. Zaledwie piętnaście kilometrów od miejsca, które wybrano dla nowej elektrowni, rzeki łączyły się w ogromnym Zbiorniku Kijowskim, dostarczającym świeżą wodę dwóm i pół miliona mieszkańców stolicy republiki, mieszczącej się dwie godziny jazdy samochodem na południowy wschód[13].
Wiktor Briuchanow odwiedził już tej zimy Czarnobyl. Zameldował się w jedynym hotelu w mieście, ponurym parterowym budynku przy ulicy Sowieckiej[14]. Szczupły, ale umięśniony, miał niecierpliwą twarz o oliwkowej cerze i gęste, ciemne loki. Najstarszy z czwórki rodzeństwa urodził się w rosyjskiej rodzinie, ale wychowywał w Uzbekistanie, w górach sowieckiej Azji Centralnej[15]. Wyglądał egzotycznie. Gdy po raz pierwszy ujrzał go major KGB, pomyślał, że jest Grekiem[16].
Briuchanow usiadł na hotelowym łóżku i wypakował zawartość teczki: notes, plik dokumentów z planami i drewniany suwak logarytmiczny. Dyrektor i, jak dotąd, jedyny pracownik elektrowni atomowej w Czarnobylu miał mgliste pojęcie na temat energii jądrowej. Na politechnice w Taszkiencie studiował inżynierię elektryczną. Szybko awansował z podrzędnego pracownika przy turbinie w uzbeckiej hydroelektrowni na nadzorcę uruchamiającego największą elektrownię węglową na Ukrainie, w Słowiańsku należącym do przemysłowego zagłębia na wschodzie republiki. Dla radzieckiego Ministerstwa Energetyki[17] wiedza i doświadczenie miały mniejsze znaczenie w zarządzie niż lojalność i umiejętność zrealizowania planu. Kwestie techniczne można było zostawić ekspertom.
Na początku lat siedemdziesiątych XX wieku, starając się sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu na energię elektryczną i dogonić Zachód, ZSRR przystąpił do gwałtownej rozbudowy sieci reaktorów. Swego czasu radzieccy naukowcy twierdzili, że są najlepsi na świecie w dziedzinie energii atomowej. Zaskoczyli swoich kapitalistycznych rywali w 1954 roku, kiedy to wybudowali pierwszy reaktor generujący elektryczność do celów komercyjnych. Od tamtej pory jednak zostali daleko w tyle. W lipcu 1969 roku, gdy amerykańscy astronauci przygotowywali się do pierwszego lądowania na Księżycu, radziecki minister energetyki i elektryfikacji wezwał do gwałtownej ekspansji na polu energii atomowej[18]. Wyznaczył ambitne cele stworzenia sieci nowych elektrowni z gigantycznymi, masowo produkowanymi reaktorami, które miały stanąć w europejskiej części Związku Radzieckiego, od Zatoki Fińskiej po Morze Kaspijskie[19].
Zimą 1969 roku, gdy dekada chyliła się ku końcowi, minister wezwał Briuchanowa do Moskwy i zaproponował mu nowe zadanie. Był to niezwykle prestiżowy projekt. Chodziło nie tylko o pierwszą elektrownię atomową na Ukrainie, ale też pierwszą elektrownię atomową wybudowaną od zera przez Ministerstwo Energetyki i Elektryfikacji. Do tej pory każdy reaktor w ZSRR budowany był przez Ministerstwo Budowy Maszyn Średnich – tajną organizację w ramach sowieckiego programu broni jądrowych, tak tajną, że, by nie wzbudzać podejrzeń, nawet jej nazwa została zawoalowana[20]. Niezrażony wielkością wyzwania, oddany partii Briuchanow z chęcią przyjął propozycję dzierżenia sztandaru Czerwonego Atomu.
Siedząc sam na hotelowym łóżku, młody inżynier analizował swoje zadanie zrealizowania w szczerym polu projektu, który miał kosztować czterysta milionów rubli[21]. Wyciągnął listę materiałów i za pomocą suwaka liczył ich koszty. Następnie zaniósł swoje wyniki do banku w Kijowie. Niemal codziennie podróżował do miasta autobusem, a gdy ten nie przyjeżdżał, łapał stopa. Jako że projekt nie przewidywał księgowego, nie było listy płac, a on nie otrzymywał żadnej pensji[22].
Przed rozpoczęciem budowy elektrowni Briuchanow musiał stworzyć zaplecze i sprowadzić materiały na plac budowy: pociągnąć bocznicę kolejową od pobliskiego Janowa i zbudować nową przystań na rzece, by móc zaopatrywać się w żwir i żelbet[23]. Zatrudnił robotników i wkrótce armia mężczyzn i kobiet za sterami koparek i masywnych wywrotek BelAZ zaczęła przecierać szlaki w zarośniętej, lesistej i mrocznej okolicy. By mieć gdzie zakwaterować siebie, nowo zatrudnionego księgowego i garstkę robotników, Briuchanow zlecił wybudowanie tymczasowej wioski w pobliskim lesie. Robotnicy postawili kilka drewnianych chatek na kółkach, każdą wyposażoną w kuchnię i piec. Mieszkańcy nazwali osadę po prostu Leśna. Gdy zrobiło się cieplej, Briuchanow kazał wybudować szkołę, która uczyła dzieci w klasach od pierwszej do czwartej. W sierpniu 1970 roku dołączyła do niego jego rodzina: żona Walentina, sześcioletnia córka Lilia i mały synek Oleg.
Walentina i Wiktor Briuchanowowie spędzili pierwszą dekadę wspólnego życia, aktywnie wspierając sen o socjalistycznej elektryfikacji. Czarnobyl był trzecią elektrownią, którą pomogli postawić w ciągu sześciu lat. Poznali się jako młodzi specjaliści, pracujący przy projekcie hydroelektrowni Angren, sto kilometrów od stolicy Uzbekistanu, Taszkientu. Walentyna była asystentką inżyniera turbiny, a Wiktor, świeżo po studiach, odbywał staż. Planował wrócić na uczelnię, żeby obronić pracę, ale kierownik działu zachęcał go, by został.
– Poczekaj – mówiał – spotkasz tutaj swoją przyszłą żonę.
Wiktor poznał Walentinę przez ich wspólnych przyjaciół zimą 1959 roku.
– Wpadniesz jej w oko – zapewniali.
Chodzili ze sobą zaledwie przez rok, a w grudniu 1960 roku pobrali się w Taszkiencie. Lilia urodziła się w 1964 roku.
Rodzina mieszkała w lesie przez dwa lata. Dla Walentiny Leśna była miejscem jak z bajki. Niecały tuzin rodzin zamieszkiwał prowizoryczne chatki. Nocą, gdy cichł ryk buldożerów i koparek, polanę skrywała aksamitna cisza, a w rozjaśnianym przez samotną lampę mroku niosły się pohukiwania sów. Co jakiś czas, by motywować robotników do realizacji celów, Moskwa przysyłała radzieckie sławy, w tym cygańską gwiazdę Nikołaja Sliczenko wraz z trupą[24]. Brygady przodowników wykopały dół pod pierwszy reaktor i wyżłobiły wielki rezerwuar – sztuczne jezioro o długości jedenastu kilometrów i szerokości dwóch i pół kilometra, w którym mogły zmieścić się miliony metrów sześciennych wody potrzebnej do chłodzenia czterech wielkich reaktorów[25].
Tymczasem Wiktor nadzorował budowę nowego osiedla – tak zwanego atomowego miasta, atomgradu – nad rzeką. Nazwano je Prypeć. Miało ono pomieścić tysiące pracowników elektrowni i ich rodziny. Kilka budynków mieszkalnych postawiono już w 1972 roku. Miasto rozrastało się tak szybko, że początkowo nie było w nim utwardzonych dróg ani ciepłowni, ale jego mieszkańcy byli młodzi i pełni entuzjazmu. Pierwsza grupa specjalistów przybyłych[26] na miejsce była idealistami i pionierami nuklearnej przyszłości, zapalonymi do wprowadzania nowych technologii. Takie problemy były dla nich błahostkami – w zimne noce spali w płaszczach.
Walentina i Wiktor byli jednymi z pierwszych, którzy się tu wprowadzili. Zimą 1972 roku zajęli mieszkanie z trzema sypialniami przy prospekcie Lenina 6, tuż przy wjeździe do miasta. Zanim ukończono pierwszą szkołę, ich córka jeździła autostopem do Leśnej, gdzie uczęszczała do szkoły.
Zgodnie z wytycznymi radzieckich planistów[27] Prypeć od elektrowni miała oddzielać strefa bezpieczeństwa, w której wprowadzono zakaz budowy. Dzięki temu mieszkańcy mieli uniknąć promieniowania jonizującego o niskim natężeniu. Ale z Prypeci do elektrowni można było dotrzeć samochodem w mniej niż dziesięć minut – odległość wynosiła trzy kilometry w linii prostej. A gdy miasto się rozrosło, mieszkańcy zaczęli budować w strefie bezpieczeństwa letnie dacze[28] z małymi ogródkami warzywnymi, nic nie robiąc sobie z zakazu.
Pierwotne instrukcje, jakie otrzymał Wiktor Briuchanow[29], zakładały budowę dwóch reaktorów. Był to nowy model znany pod akronimem RBMK – Reaktor Bolszoj Moszcznosti Kanalnyj, czyli Reaktor Kanałowy Wielkiej Mocy. Zgodnie z radziecką słabością do gigantomanii RBMK był większy i o większej mocy niż jakikolwiek reaktor zbudowany na Zachodzie. W teorii każdy z reaktorów mógł wytworzyć tysiąc megawatów energii elektrycznej, co wystarczało do obsługi co najmniej miliona nowoczesnych gospodarstw[30]. Terminy wyznaczone przez Moskwę i Kijów sprawiły, że Briuchanow musiał pracować w nieludzkim tempie. Według dziewiątego planu pięcioletniego pierwszy reaktor miał zostać oddany do użytku w grudniu 1975, a drugi przed końcem 1979 roku. Wiktor szybko uzmysłowił sobie, że taki plan jest niemożliwy do wykonania[31].
Zanim młody kierownik rozpoczął w 1970 roku pracę w Czarnobylu, socjalistyczny eksperyment ekonomiczny wyhamował. ZSRR uginał się pod ciężarem dekad centralnego planowania, przerośniętej biurokracji, ogromnych wydatków na zbrojenia i przeżerającej wszystko korupcji. Wchodził w erę stagnacji. Braki i cięcia, kradzieże i defraudacje nękały niemal każdą gałąź przemysłu. Inżynieria jądrowa nie była wyjątkiem[32]. Briuchanow od początku borykał się z niedostatkiem sprzętu budowlanego[33]. Kluczowe części i materiały pojawiały się z opóźnieniem – o ile w ogóle – i często były defektywne. Brakowało stali i cyrkonu potrzebnych do budowy kilometrów rur i kanałów paliwowych, które miały dotrzeć do serca reaktora. System rur i żelbet często okazywały się tak marnej jakości, że trzeba było je wyrzucać[34]. Jakość radzieckich wyrobów na każdym poziomie była tak niska, że budowniczy elektrowni musieli wprowadzić dodatkowy „przegląd przedmontażowy”, co oznaczało, że po dostarczeniu każdego elementu wyposażenia – transformatora, turbiny, rozdzielnicy – trzeba było je rozebrać do ostatniej śrubki w poszukiwaniu usterek, naprawić i złożyć na nowo zgodnie z pierwotnymi specyfikacjami. Dopiero wtedy można je było bezpiecznie zainstalować. Taka duplikacja pracy oznaczała miesiące opóźnień i miliony wyrzuconych rubli przy każdym projekcie budowlanym[35].
Na przełomie 1971 i 1972 roku[36] Briuchanow zmagał się z niesubordynacją pracowników fizycznych, wewnętrznymi przepychankami kierowników i ciągłymi reprymendami ze strony przełożonych w Kijowie. Robotnicy narzekali na braki żywieniowe i kolejki w stołówce. Młodemu kierownikowi nie udało się przedstawić szacunkowych kosztów i dokumentacji projektu. Nie dopełnił terminów i przekroczył miesięczne kwoty narzucone przez Moskwę. A kłopoty się piętrzyły: nowi mieszkańcy Prypeci domagali się piekarni, szpitala, pałacu kultury, centrum handlowego. Setki mieszkań czekały na wybudowanie[37].
W końcu w lipcu 1972 roku wyczerpany i pozbawiony złudzeń Wiktor Briuchanow udał się do Kijowa na spotkanie z przełożonym z Ministerstwa Energetyki i Elektryfikacji. Od niecałych trzech lat był dyrektorem elektrowni atomowej w Czarnobylu, która nawet jeszcze nie powstała. Planował złożyć dymisję[38].
Za wszystkimi katastrofalnymi niepowodzeniami ZSRR w czasie ery stagnacji – za kleptokratyczną nieudolnością, nepotyzmem, gburowatą niekompetencją i marnotrawstwem związanym z gospodarką planową – stała monolityczna władza Komunistycznej Partii. Partia zrodziła się[39] jako jedna z frakcji ubiegających się o władzę w Rosji po rewolucji z 1917 roku. W zamierzeniu miała reprezentować robotników, ale szybko ukształtowała rządy jednopartyjne z ambicją poprowadzenia proletariatu w stronę „prawdziwego komunizmu”.
W odróżnieniu od zwykłego socjalizmu „prawdziwy komunizm” był marksistowską utopią, „bezklasowym społeczeństwem dającym nieograniczone możliwości ludzkiego rozwoju”[40], egalitarystycznym marzeniem rządów ludu. Rewolucję jednak zastąpiły polityczne represje, a realizacja merytokratycznej krainy Shangri-La została odłożona na potem. Partia jednak wciąż starała się wprowadzać założenia marksizmu-leninizmu, przeobrażając się w skostniały aparat ideologiczny z etatowymi przedstawicielami, teoretycznie niezwiązany z rządem, ale w rzeczywistości kontrolujący podejmowanie decyzji na każdym szczeblu społecznym.
Na przestrzeni dekad partia ustanowiła surową hierarchię personalnych zależności i posiadała władzę obsadzania wszystkich wpływowych stanowisk kolektywnie zwanych nomenklaturą[41]. Istnieli też partyjni kierownicy – tak zwani aparatczycy – którzy nadzorowali każdy zakład, czy to cywilny, czy wojskowy, każde przedsięwzięcie i ministerstwo, tworząc w całym radzieckim imperium biurokrację pozostającą w cieniu funkcjonariuszy. Oficjalnie każdą z piętnastu republik ZSRR rządziła lokalna rada ministerialna z premierem na czele, ale w rzeczywistości władzę sprawował I sekretarz lokalnego wydziału Partii Komunistycznej. Natomiast im wszystkim polecenia z Moskwy wydawał Leonid Breżniew, sekretarz generalny Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, przewodniczący Biura Politycznego i władający krajem liczącym 242 miliony osób. Taka struktura okazała się niewydajna i zaburzała funkcjonowanie nowoczesnego państwa, ale do partii zawsze należało ostatnie słowo[42].
Nie każdy mógł zostać członkiem partii. Wymagane było przejście drobiazgowego procesu rekrutacji, poparcie członków i regularne płacenie składek. Do 1970 roku mniej niż jeden na piętnastu obywateli Związku Radzieckiego był członkiem partii. Ale członkostwo niosło korzyści dostępne tylko dla elity, w tym możliwość zakupu reglamentowanych produktów, zagranicznej prasy, możliwość korzystania z oddzielnej opieki medycznej i podróżowania za granicę. Ale przede wszystkim bez legitymacji partyjnej trudno było zdobyć jakiekolwiek kierownicze stanowisko. Wyjątki zdarzały się rzadko[43]. Gdy Wiktor Briuchanow wstąpił do partii w 1966 roku była ona już wszechobecna. W zakładzie pracy odpowiadał przed dwoma podmiotami: bezpośrednim przełożonym i komitetem lokalnej Partii Komunistycznej. Nie zmieniło się to, gdy został dyrektorem elektrowni jądrowej. Otrzymywał dyrektywy z Ministerstwa Energetyki w Moskwie i był nękany wymogami stawianymi przez komitet partyjny w Kijowie[44].
Chociaż na początku lat siedemdziesiątych wielu członków partii wciąż wierzyło w założenia marksizmu-leninizmu, pod złowrogim spojrzeniem Breżniewa i jego geriatrycznych popleczników ideologia ta stała się zaledwie fasadą. Zakończyły się wprawdzie masowe pogromy i egzekucje trzech dekad rządów Stalina, ale w całym ZSRR liderzy partyjni i kierownicy dużych zakładów – kołchozów, fabryk czołgów, elektrowni, szpitali – rządzili, stosując zastraszanie i tyranię. Byli to twardogłowi biurokraci, którzy zgodnie ze słowami pisarza i historyka Piersa Paula Reada „mieli twarze kierowców ciężarówek, a dłonie pianistów”[45]. We wszystkich biurach na terenie całego kraju codziennie słychać było poniżające[46], naszpikowane przekleństwami reprymendy udzielane podniesionym głosem. W ten sposób zrodziła się kultura potakiwaczy, którzy nauczyli się antycypować kaprysy swoich przełożonych i zgadzać się z ich każdym słowem, jednocześnie przenosząc te zachowania na swoich podwładnych. Kiedy kierownik wysuwał wniosek pod głosowanie, mógł się spodziewać, że za każdym razem zostanie przyjęty jednogłośnie. Tryumf brutalnej siły nad zdrowym rozsądkiem.
Awansu na stanowiskach politycznych, ekonomicznych i naukowych mogli oczekiwać tylko ci, którzy trzymali język za zębami, unikali konfliktów i wykazywali bezwarunkowe posłuszeństwo wobec przełożonych. Do połowy lat siedemdziesiątych ten ślepy konformizm zdusił umiejętność podejmowania decyzji na wszelkich szczeblach partyjnej maszyny, infekując nie tylko biurokrację, lecz także dyscypliny techniczne i ekonomiczne. Kłamstwa i oszustwa rozpleniły się po całym systemie, biegnąc w obydwie strony łańcucha zarządzania. Ci na niższych szczeblach przedstawiali przełożonym raporty naszpikowane zafałszowanymi danymi i wyolbrzymionymi szacunkami, ogłaszając tryumfalne osiągnięcie nieosiągalnych celów i wyrobienie niewyrobionych norm. Celem zachowania własnej pozycji kierownik każdego szczebla przekazywał te kłamstwa wyżej, czasem jeszcze je wyolbrzymiając.
Na szczycie tej chwiejącej się piramidy kłamstw, analizując rzędy liczb, które nie miały żadnego poparcia w rzeczywistości, znajdowały się tęgie głowy z Państwowego Komitetu Planowania – Gospłanu – w Moskwie. Gospłan – mózg gospodarki planowej – zarządzać miał scentralizowaną dystrybucją zasobów w całym ZSRR, od szczoteczek do zębów po traktory, od żelbetu po buty na koturnach. Moskiewscy ekonomiści nie mieli jednak wiarygodnych źródeł na temat tego, co dzieje się w wielkim imperium, którym rzekomo zarządzali. Kreatywna księgowość była tak wielka, że w pewnym momencie KGB skierowało kamery satelitów szpiegowskich na radziecki Uzbekistan celem zebrania wiarygodnych informacji dotyczących zbiorów bawełny[47].
Niedobory i pozornie niewytłumaczalne nadwyżki towarów i materiałów były częścią ponurej prozy życia, a możliwość zrobienia zakupów stała się wielką niewiadomą[48]. Ludzie chodzili z awoszką – siatkową torbą na sprawunki – pod pachą na wszelki wypadek, gdyby właśnie rzucili jakiś przydatny towar – czy to cukier, papier toaletowy czy czechosłowackie ratatouille w puszce. Kłopoty z zaopatrzeniem stały się w końcu tak wielkim problemem centralnie planowanej gospodarki, że żniwa gniły na polach, a radzieccy rybacy patrzyli, jak złowione ryby zdychają w ich sieciach, podczas gdy półki sklepowe pozostawały puste[49].
Pewny siebie, ale łagodny Wiktor Briuchanow różnił się od większości radzieckich dyrektorów. Miał dobre maniery, a jego podwładni go lubili. Swoim przełożonym imponował niezwykłą pamięcią i przenikliwym zmysłem finansowym, a także znajomością wielu technicznych aspektów swojej pracy, w tym chemii i fizyki. Początkowo był tak pewny swoich opinii, że mógł wchodzić z nimi w otwarte polemiki. Kiedy więc presja gigantycznego przedsięwzięcia, jakiego podjął się w Czarnobylu, przerosła go – postanowił odejść[50].
Gdy jednak tego lipcowego dnia 1972 roku Briuchanow dotarł do Kijowa, wyznaczony przez partię przełożony z Ministerstwa Energetyki wziął jego podanie, podarł na jego oczach i kazał wracać do pracy. Młody dyrektor zdał sobie sprawę, że nie ma odwrotu. Jego najważniejszym zadaniem było spełniać zachcianki partii i wywiązywać się z planu za wszelką cenę. Miesiąc później budowniczy wylali pierwszy metr sześcienny betonu pod fundamenty elektrowni[51].
Trzynaście lat później, 7 listopada 1985 roku, Briuchanow stał w ciszy na podeście przed nowym pałacem kultury w Prypeci, z którego okien zwisały ręcznie namalowane portrety przywódców partii i kraju. Pracownicy elektrowni i budowniczowie paradowali po placu, niosąc transparenty i afisze[52]. W przemówieniach z okazji rocznicy Wielkiej Rewolucji Październikowej wychwalano wspaniałe osiągnięcia dyrektora: wypełnienie planów partii oraz łaskawe zarządzanie miastem i elektrownią[53].
Briuchanow poświęcił najlepsze lata swojego życia na stworzenie imperium z białego żelbetu, na które składało się miasto liczące niemal pięćdziesiąt tysięcy mieszkańców i cztery gigantyczne tysiącwatowe reaktory. Rozpoczęto prace nad budową kolejnych dwóch reaktorów, które miały stanąć w ciągu dwóch lat[54]. Gdyby w 1988 roku oddano do użytku blok piąty i szósty w elektrowni w Czarnobylu, Briuchanow zarządzałby największą elektrownią jądrową na świecie.
Pod jego rządami elektrownia w Czarnobylu – teraz oficjalnie imienia W.I. Lenina – stała się wzorem dla wszystkich radzieckich specjalistów od energii jądrowej. Wielu z nich przybywało tu wprost z Moskiewskiego Instytutu Politechniczno-Fizycznego, radzieckiego odpowiednika Massachusetts Institute of Technology[55]. ZSRR, który był daleko w tyle, jeśli chodzi o komputeryzację, nie posiadał symulatorów, na których mógłby szkolić inżynierów, więc dla wielu z nich praca w Czarnobylu była pierwszym zetknięciem się z reaktorem jądrowym w praktyce.
Celem rozsławienia cudownego miasta Prypeć miejscowy ispołkom przygotował album wypełniony barwnymi zdjęciami bawiących się mieszkańców[56]. Średnia wieku wynosiła dwadzieścia sześć lat, a ponad jedna trzecia była dziećmi. Młode rodziny miały dostęp do pięciu szkół, trzech basenów, trzydziestu pięciu placów zabaw i plaż na piaszczystych brzegach rzeki. Planiści zadbali o zachowanie leśnego krajobrazu i każdy blok mieszkalny otoczony był drzewami. Budynki i przestrzenie publiczne przyozdobione były rzeźbami i spektakularnymi mozaikami celebrującymi naukę i technologię. Nowoczesne i wyrafinowane miasto znajdowało się w środku leśnej głuszy, umożliwiając bliski kontakt z naturą[57]. Pewnego letniego dnia żona Briuchanowa, Walentina, dostrzegła parę łosi wynurzających się z Prypeci i snujących się po plaży, które następnie zniknęły w lesie, nie zważając na zainteresowanie plażowiczów opalających się na piasku[58].
Miasto, wraz z całym jego dobrodziejstwem – w tym szpitalem i piętnastoma przedszkolami – traktowane było jako przedłużenie elektrowni i finansowane bezpośrednio z Moskwy przez Ministerstwo Energetyki. Funkcjonowało w ekonomicznej bańce niczym oaza dostatku na pustyni niedoborów i deprawacji. Sklepy z żywnością zaopatrywano lepiej niż te w Kijowie, można w nich było dostać wieprzowinę, cielęcinę, świeże ogórki i pomidory, a także ponad pięć rodzajów kiełbas. W domu towarowym Raduga – czyli Tęcza – dostępna była nawet austriacka zastawa i francuskie perfumy – i to bez konieczności zapisywania się na listę[59]. W atomgradzie funkcjonowało kino, szkoła muzyczna, salon piękności i klub jachtowy.
Prypeć była mała. Niewiele budynków miało więcej niż dziesięć pięter, a całe miasto można było przejść w dwadzieścia minut. Każdy znał każdego, a milicja i lokalny szef KGB, którego biuro mieściło się na piątym piętrze ispołkomu, nie mieli dużo do roboty[60]. Zgłaszano głównie drobne przejawy wandalizmu i pijaństwo w miejscach publicznych[61]. Każdej wiosny ukazywała się ponura strona miasta – gdy śnieg topniał, pojawiały się ciała pijaków, którzy zimą wpadli pod lód i utonęli[62].
Ktoś wychowany na Zachodzie dostrzegłby niedostatki Prypeci: pożółkłą trawę przebijającą między betonowymi płytami czy nijaką jednostajność wielopiętrowych budynków. Ale dla mężczyzn i kobiet urodzonych w radzieckich miastach przemysłowych, wychowanych na spieczonych kazachskich stepach lub w koloniach karnych na Syberii nowy atomgradbył prawdziwym robotniczym rajem. Amatorskie filmy i zdjęcia ukazują mieszkańców Prypeci nie jako stłamszone ofiary socjalistycznego eksperymentu, ale jako beztroskich młodych ludzi pływających kajakami, żaglówkami, tańczących lub pozujących w nowych kreacjach. Ich dzieci bawią się na wielkim stalowym słoniu lub jaskrawo pomalowanej ciężarówce. Radośni optymiści w mieście przyszłości.
Pod koniec grudnia 1985 roku Wiktor i Walentina Briuchanowowie mogli uznać kończący się rok za czas tryumfów i przełomów w życiu rodzinnym oraz w pracy. W sierpniu ich córka wyszła za mąż i wraz z mężem wróciła na studia w instytucie medycznym w Kijowie. Wkrótce potem zaszła w ciążę. W grudniu para świętowała pięćdziesiąte urodziny Wiktora, a zarazem swoje srebrne gody, urządzając przyjęcie w wielkim narożnym mieszkaniu z widokiem na główny plac Prypeci[63].
Wiktora spotkał zaszczyt zaproszenia do Moskwy na zbliżający się, dwudziesty siódmy zjazd Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, co było ważnym gestem aprobaty jego przełożonych. Zjazd był istotny dla całego ZSRR, gdyż po raz pierwszy poprowadzić go miał nowy sekretarz generalny imperium, Michaił Gorbaczow.
Gorbaczow doszedł do władzy w marcu 1985 roku, przerywając długi łańcuch geriatrycznych aparatczyków, których problemy zdrowotne, pijaństwo i demencja starcza musiały być ukrywane przez coraz bardziej zdesperowaną ochronę. Pięćdziesięcioczteroletni Gorbaczow był dynamiczny i budził entuzjazm na Zachodzie. Politycznie ukształtowany w latach sześćdziesiątych jako pierwszy z pełniących tę funkcję wykorzystywał potęgę telewizji. Mówił dziarsko ze swoim południowym akcentem i chętnie wchodził w tłum – niby spontanicznie, lecz w rzeczywistości był to gest drobiazgowo wyreżyserowany przez KGB. Często pojawiał się we flagowym programie informacyjnym publicznej telewizji, Wriemia, oglądanym co wieczór przez niemal dwieście milionów osób. Ogłosił plan ekonomicznych przekształceń – pierestrojki – a w punkcie kulminacyjnym partyjnego zjazdu w marcu 1986 roku mówił o potrzebie głasnosti, czyli jawności rządów[64]. Jako oddany socjalista Gorbaczow uważał, że ZSRR zboczył z kursu, ale powracając do fundamentów położonych przez Lenina, nadal ma szansę osiągnąć stan komunistycznej utopii[65]. Jednak do tego celu prowadziła długa droga. Gospodarka chwiała się pod ciężarem zimnej wojny. Radzieccy żołnierze ugrzęźli w Afganistanie, a w 1983 roku amerykański prezydent Ronald Reagan przeniósł wyścig zbrojeń w kosmos, inicjując program obrony strategicznej „Gwiezdne wojny”. Nuklearna zagłada wydawała się bliższa niż kiedykolwiek. Tymczasem w ZSRR było po staremu – kraj wciąż dusił się z powodu biurokracji i korupcji ery stagnacji.
Szesnaście lat budowy czterech reaktorów i całego miasta na odludnych moczarach było dla Wiktora Briuchanowa praktyczną lekcją realiów systemu. Utwardzony na kowadle partii, sprężysty za sprawą przywilejów, dobrze poinformowany i posiadający własną opinię młody specjalista przeobraził się w posłuszne narzędzie nomenklatury. Osiągnął cele i zrealizował plan, wykazał wartość swoją i swoich ludzi, dostał też premię za sprostanie terminom i wyrobienie norm[66]. Podobnie jak inni radzieccy dyrektorzy, nauczył się też, jak działać doraźnie i naginać zasoby, żeby sprostać nierealnym celom. Musiał oszczędzać, być kreatywnym w księgowości i omijać przepisy.
Gdy okazało się, że materiały wymienione przez architektów elektrowni w Czarnobylu są niedostępne, Briuchanow musiał improwizować. Plany zakładały wykorzystanie ognioodpornych kabli, ale te były trudno dostępne, więc budowniczowie musieli sobie poradzić inaczej.
Ministerstwo Energetyki w Moskwie, dowiedziawszy się, że dach hali turbin został pokryty łatwopalnym bituminem, nakazało go wymienić. Ale ognioodporny materiał, którym trzeba było pokryć powierzchnię o szerokości pięćdziesięciu metrów i długości niemal kilometra, nie był nawet produkowany w Związku Radzieckim[67], więc ministerstwo zrobiło wyjątek i bitumin pozostał. Gdy lokalny sekretarz partii nakazał Briuchanowowi wybudować w Prypeci olimpijski basen, ten zaoponował: takie obiekty znajdowały się jedynie w radzieckich miastach liczących więcej niż milion mieszkańców. Sekretarz nalegał: „Macie go zbudować”[68]. Briuchanow więc go posłuchał. Fundusze pozyskał, manipulując przy budżecie miasta i oszukując bank[69].
Zbliżał się termin oddania czwartego i najbardziej zaawansowanego reaktora elektrowni w Czarnobylu, a wciąż nie wykonano czasochłonnego testu bezpieczeństwa turbin. Briuchanow po cichu przełożył go na kiedy indziej, żeby sprostać wyznaczonemu przez Moskwę terminowi na ostatni dzień 1983 roku[70].
Niczym kapryśna kochanka Ministerstwo Energetyki i Elektryfikacji znów nie było zadowolone. Na początku lat osiemdziesiątych[71] wyśrubowany plan konstrukcji jądrowych został jeszcze bardziej dokręcony i wprowadzono oszałamiające plany budowy coraz większych elektrowni na zachodzie ZSRR. Moskwa miała plan, by pod koniec wieku Czarnobyl stał się częścią gęstej sieci[72] megakompleksów, z których każdy mógł pomieścić nawet tuzin reaktorów. W 1984 roku plan ukończenia piątego reaktora został przesunięty o rok[73]. Ekipę nękały problemy z siłą roboczą i zasobami: beton był wadliwy, a robotnikom brakowało narzędzi[74]. Agenci KGB i ich informatorzy w elektrowni wciąż donosili o alarmujących wadach konstrukcyjnych[75].
W 1985 roku Briuchanow otrzymał instrukcję budowy Czarnobyla 2, osobnej elektrowni z kolejnymi czterema reaktorami RBMK z wykorzystaniem jeszcze potężniejszego modelu, który świeżo wyjechał z deski kreślarskiej. Elektrownia miała stanąć kilkaset metrów od istniejącej, na drugim brzegu kanału, a towarzyszyć jej miało nowe osiedle dla pracowników w obrębie Prypeci[76]. Trzeba było także wybudować most i dziesięciopiętrowy budynek administracyjny, na szczycie którego znajdowałoby się biuro dyrektora, skąd mógłby on podziwiać swoje nuklearne królestwo[77].
Briuchanow pracował na okrągło[78]. Niemal o każdej porze dnia i nocy można go było zastać gdzieś w elektrowni. Jeśli pojawiła się jakaś awaria[79] – co zdarzało się często – dyrektor nie miał czasu nawet zjeść i przez całą dobę funkcjonował wyłącznie na kawie i papierosach. Podczas zebrań często milczał, nigdy też nie wypowiadał dwóch słów, jeśli wystarczyło jedno. Samotny i wyczerpany, miał niewielu przyjaciół, a z kłopotów nie zwierzał się nawet własnej żonie[80].
Zmieniła się też załoga Briuchanowa. Pełna zapału drużyna młodych specjalistów, która zasiedliła nieocieplane leśne kwatery i pomogła uruchomić pierwszy reaktor, dawno stąd wyjechała, a na jej miejsce spłynęły tysiące nowych pracowników. Wiktorowi trudno było utrzymać dyscyplinę. Chociaż był utalentowany technicznie, brakowało mu zmysłu interpersonalnego wymaganego przy zarządzaniu na sowiecką skalę[81]. Przełożony budowniczych elektrowni, despotyczny i mający dobre znajomości w partii, który autorytetem rywalizował z dyrektorem, przezywał go „ślamazarą”[82].
Era stagnacji wywołała moralny rozkład w radzieckich zakładach pracy, potęgując brak odpowiedzialności osobistej, nawet w elektrowniach jądrowych[83]. Radziecki utopizm ekonomiczny nie uznawał bezrobocia, chronicznymi problemami były więc przerost zatrudnienia i absencje[84]. Na Briuchanowie, jako dyrektorze elektrowni i przylegającego do niej miasta, ciążyła odpowiedzialność zapewnienia każdemu mieszkańcowi Prypeci zatrudnienia. Praca na budowie dawała zajęcie dwudziestu pięciu tysiącom osób. Wiktor planował też wybudowanie fabryki elektroniki Jupiter, która umożliwiłaby pracę większej liczbie kobiet[85]. Ale to nie wystarczyło. Na każdą zmianę do elektrowni w Czarnobylu przyjeżdżały autobusem z Prypeci setki mężczyzn i kobiet, a w godzinach pracy większość z nich siedziała, nic nie robiąc. Niektórzy byli inżynierami na stażu, którzy planowali dostać się do wysoko wykwalifikowanej elity zwanej atomistami; póki co jednak przyglądali się ekspertom przy pracy[86]. Byli też mechanicy i elektrycy z innych obszarów przemysłu energetycznego – tak zwani energetycy[87] – szczerze wierzący w nieszkodliwość elektrowni jądrowych. Wmawiano im, że promieniowanie jest tak nieszkodliwe, że „można nim smarować chleb”, a reaktor jest „jak samowar[88] […] prostszy od elektrowni cieplnej”[89]. W domach niektórzy z nich pili ze szklanek[90] w opalizujące wzory, które, jeśli wierzyć ich przechwałkom, powstały po zanurzeniu w radioaktywnej wodzie służącej do chłodzenia reaktora. Inni spędzali swoje zmiany na czytaniu książek lub graniu w karty[91]. Ci, którzy rzeczywiście mieli coś ważnego do zrobienia, nazywani byli – z biurokratyczną szczerością niepozbawioną kpiny – Grupą Efektywnego Zarządzania[92]. Ciężar zbędnej siły roboczej dawał się we znaki nawet tym, którzy mieli pilne obowiązki, i infekował środowisko elektrowni niekompetencją i niebezpiecznym poczuciem inercji.
Doświadczona ekipa niezależnych inżynierów jądrowych, którzy nadzorowali uruchomienie pierwszych czterech reaktorów, opuściła elektrownię, brakowało starszych specjalistów[93]. Głównym inżynierem – zastępcą Briuchanowa odpowiedzialnym za funkcjonowanie elektrowni – był Nikołaj Fomin, były sekretarz partii i arogancki, chełpliwy aparatczyk starej szkoły. Łysiejący, o beczkowatym torsie, onieśmielającym uśmiechu i pewnym siebie barytonowym głosie, którego ton gwałtownie wzrastał, gdy górę brały w nim emocje, Fomin miał w sobie tę sowiecką apodyktyczną charyzmę, której brakowało Briuchanowowi[94]. Był inżynierem elektrykiem i dostał to stanowisko dzięki wsparciu partii w Moskwie, mimo tego, że Ministerstwo Energetyki było temu przeciwne[95]. Nie miał żadnego doświadczenia z energią jądrową, a wiedzę z zakresu fizyki jądrowej zdobył podczas kursu korespondencyjnego[96]. Ale ideologicznie był bez zarzutu.
Wiosną 1986 roku Czarnobyl był oficjalnie jedną z najlepszych elektrowni jądrowych w Związku Radzieckim i mówiło się, że lojalność Briuchanowa wobec partii miała zostać wkrótce nagrodzona. Na podstawie wyników ostatniego planu pięcioletniego elektrownia miała otrzymać najwyższe wyróżnienie – Order Lenina. Załoga dostałaby premię finansową, a Briuchanow zostałby odznaczony gwiazdą Bohatera Pracy Socjalistycznej. Ministerstwo Energetyki podpisało już decyzję awansu Briuchanowa do Moskwy, a Fomin miał przejąć obowiązki dyrektora elektrowni[97]. Planowano ogłosić to w święto 1 Maja dekretem Prezydium Rady Najwyższej ZSRR[98].
Briuchanow stworzył piękne i kochane przez mieszkańców miasto Prypeć od podstaw. Pomimo utworzenia rady miasta każda decyzja dotycząca atomgradu – nieważne jak trywialna – musiała zostać przez niego osobiście zatwierdzona. Architekci od początku nalegali, by sadzić w mieście jak najwięcej różnych drzew i krzewów – brzóz, wiązów, kasztanowców, jaśminu, bzu i berberysów[99]. Ale Briuchanow uwielbiał kwiaty i nakazał sadzić właśnie je. Na posiedzeniu ispołkomu w 1985 roku wykazał się wielkim gestem. Na jego życzenie na ulicach miało zakwitnąć pięćdziesiąt tysięcy róż: po jednej dla każdego mężczyzny, kobiety i dziecka w mieście. Nie obeszło się bez wątpliwości. Skąd zdobyć tyle kwiatów? A jednak następnej wiosny za ogromną sumę zakupiono na Litwie i Łotwie trzydzieści tysięcy róż bałtyckich i zasadzono pod topolami wzdłuż długiego prospektu Lenina i wokół centralnego placu[100].
Na podwyższonym placu przy ulicy Kurczatowa, na końcu malowniczej promenady wiodącej do miasta, planowano postawić pomnik Lenina, na dobrą sprawę obowiązkowy w każdym dużym radzieckim mieście. Pomnika jednak dotąd nie było. Rada miasta ogłosiła ukończenie projektu, a na cokole, na którym miał stanąć, znalazła się trójkątna drewniana skrzynia z portretem, sierpem i młotem oraz sloganem: „Imię i cel Lenina będą żyły wiecznie!”.
Tymczasem Wiktor Briuchanow dał swoje błogosławieństwo kolejnemu pomnikowi antycznych bogów – gigantycznej, realistycznej statule wysokości sześciu metrów i odlanej z brązu, postawionej przed kinem. Przedstawiała ona tytana, nagiego pod połami powłóczystej szaty, wznoszącego ku górze języki płomieni. Był to Prometeusz, który zstąpił z Olimpu. Niósł dar ognia, ofiarując ludzkości światło, ciepło i zalążek cywilizacji – podobnie jak przodownicy z Czerwonego Atomu rozświetlili domostwa w całym ZSRR[101].
Ale grecki mit miał też mroczną stronę: rozwścieczony kradzieżą największego sekretu bogów Zeus przykuł Prometeusza do skały, gdzie gigantyczny orzeł codziennie przez całą wieczność miał wydziobywać mu odrastającą wątrobę.
Człowiek też nie uniknął zemsty za przyjęcie daru Prometeusza. Zeus zesłał na ziemię pierwszą kobietę, Pandorę. Niosła ona puszkę, po której otwarciu rozprzestrzenić się miało niemożliwe do opanowania zło.
[1] Dokładna data podana na mapie skażenia elektrowni w Czarnobylu z 26 kwietnia 1986. Archiwum Muzeum Czarnobyla, Kijów, Ukraina.
[2] Aleksander Logaczew, dowódca rekonesansu chemicznego i radiacyjnego 427. Pułku Zmechanizowanego Czerwonego Sztandaru Obrony Cywilnej obwodu kijowskiego, wywiad autora, Kijów, 1 czerwca 2017; Julij Chariton, Jurij Smirnow, Linda Rothstein i Siergiej Leskow, „The Khariton Version”, [w:] „Bulletin of the Atomic Scientists” 49, nr 4 (1993), s. 30.
[3] Logaczew, wywiad autora 2017.
[4] Aleksander Logaczew, „Prawda [Истина]”, pamiętnik, 2005, później opublikowany w innej formie w „Obozrenije krymskich dieł”, 2007. Pułkownik Władimir Grebieniuk, dowódca 427. Pułku Zmechanizowanego Czerwonego Sztandaru Obrony Cywilnej obwodu kijowskiego, wywiad autora, Kijów, 9 lutego 2016.
[5] Logaczew, „Prawda”.
[6] Mapa promieniowania w elektrowni w Czarnobylu, Logaczew, Muzeum Czarnobyla.
[7] Logaczew, „Prawda”.
[8] Wiktor i Walentina Briuchanowowie (mąż i żona, dyrektor i specjalistka od obróbki cieplnej w elektrowni w Czarnobylu w kwietniu 1986), wywiady autora, Kijów, wrzesień 2015 i luty 2016. Wizyta autora w Kopaczi, Ukraina, 17 lutego 2016. Koniak i wprowadzenie pala w ziemię wspomniane są w filmie dokumentalnym „Будівництво Чорнобильської АЕС” [„Budowa elektrowni jądrowej w Czarnobylu”], Kronika Ukraińskich Filmów Dokumenatlnych, 1974. Fotografia z ceremonii znajduje się w filmie „Чернобыль: Два цвета времени” [„Czarnobyl: dwa kolory czasu”] w reżyserii I. Kobrina (Kijów, Ukrtelefilm, 1989), cz. 3, czas: 40:05, www.youtube.com/watch?v=keEcEHQipAY.
[9] Żores A. Miedwiediew, „The Legacy of Chernobyl” (Nowy Jork: Norton, 1990), 239; „Kontrowersje wokół trzeciej fazy Czarnobyla”, [w:] „Literaturnaja Gazeta”, 27 maja 1987, wersja angielska [w:] „Aftermath of Chernobyl Nuclear Power Plant Accident, Part IV”, Joint Publication Research Service, ZSRR: Polityka (dalej: JPRS, ZSRR, Polityka), 111.
[10] Witalij Skliarow, „Chernobyl Was… Tomorrow”, wers. ang. Wiktor Batachow (Montreal: Presses d’Amérique, 1993), 22.
[11] Alexander Sich, „The Chornobyl Accident Revisited: Source Term Analysis and Reconstruction of Events During the Active Phase” (praca doktorska, Massachusetts Institute of Technology, 1994), 203.
[12] Richard F. Mould, „Chernobyl Record: The Definitive History of the Chernobyl Catastrophe” (Boca Raton, FL: CRC Press, 2000), 312.
[13] Pomiędzy 1979 a 1989 rokiem populacja Kijowa wzrosła od około 2,2 miliona do 2,6 miliona: W. A. Boldyrew „Итоги переписи населения СССР” [„Spis ludności ZSRR”] (Moskwa: Urząd danych statystycznych ZSRR, 1990), 15: http://istmat.info/files/uploads/17594 /naselenie_sssr._po_dannym_vsesoyuznoy_perepisi_nas_eleniya_1989g.pdf. Zob. także: Sich, „The Chornobyl Accident Revisited”, 196.
[14] Wywiad autora z Wiktorem i Walentyną Briuchanowami, 2015; wizyta autora w Czarnobylu, 25 kwietnia 2016.
[15] Wywiad z Wiktorem Briuchanowem przeprowadzony przez Olega Nikołajewicza, [w:] „Истории о ташкентцах правдивые и не всем известные. Часть 1” [„Historie o wychowankach Taszkientu: Prawdziwe i czasem nieznane, część 1”, „Listy o Taszkiencie”, 29 kwietnia 2016: http://mytashkent.uz/2016/04/29/istorii-o-tashkenttsah-pravdivye-i-ne-vsem-izvestnye-chast-1.
[16] Major Wasilij Lisowienko (dowódca 3. Dywizji 6. Departamentu Ukraińskiego KGB), wywiad autora, wrzesień 2016.
[17] Lisowienko, wywiad autora, 2016. Od czasu rewolucji w ZSRR popularne było mianowanie na kluczowe stanowiska przedsiębiorstw lojalnych członków partii, którym doradzali specjaliści. Grigorij Miedwiediew, transkrypcja wywiadu podczas produkcji filmu „The Second Russian Revolution”, BBC, 1991, 2RR nr archiwum 1/3/3, 16 (dalej 2RR).
[18] Nieporożny zalecał ten krok w liście do radzieckiego premiera Aleksieja Kosygina 4 lipca 1969. Sonja D. Schmid, „Producing Power: The Pre-Chernobyl History of the Soviet Nuclear Industry” (Cambridge, MA: MIT Press, 2015), 34n97.
[19] Charles Dodd, „Industrial Decision-Making and High-Risk Technology: Siting Nuclear Power Facilities in the USSR” (Lanham, MD: Rowman & Littlefield, 1994), 73–74.
[20] W. A. Sidorenko, „Zarządzanie energią atomową”, [w:] W. A. Sidorenko, (red.), „История атомной энергетики Советского Союза и России” [„Historia energii atomowej w Związku Radzieckim i Rosji”] (Moskwa: Izdat, 2001), 219.
[21] Całkowity szacowany koszt budowy elektrowni w Czarnobylu wynosił w 1967 roku 389,68 miliona rubli. Zob. Dokument nr 1, [w:] N. Baranowska, (red.), „Чорнобильська Трагедія: Документи і матеріали” [„Tragedia w Czarnobylu: Dokumenty i materiały”] (Kijów, Naukowa Dumka, 1996): „Apel Rady Ministrów ZSRR do Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii na Ukrainie do zatwierdzenia projektu budowy w centralnej Ukrainie elektrowni atomowej w pobliżu wsi Kopaczi, dystrykt Czarnobyl, obwód kijowski”, 2 lutego 1967.
[22] Wywiad autora z Wiktorem i Walentiną Briuchanowami, 2015. Briuchanow swoje obowiązki w tamtych czasach opisał też w wywiadzie dla Marii Wasyl, „Fakty i Kommentarii”: „Były dyrektor elektrowni atomowej w Czarnobylu: Gdyby znaleźli prawne podstawy, żeby mnie rozstrzelać, zrobiliby to” [„Бывший директор ЧАЭС Виктор Брюханов: Если бы нашли для меня расстрельную статью, то, думаю, расстреляли бы”.], 18 października 2000, http://fakty.ua/104690-byvshij-direktor-chaes-viktor-bryuhanov-quot-esli-by-nashlidlya-menya-rasstrelnuyu-statyu-to-dumayu-rasstrelyali-by-quot.
[23] Baranowska, (red.), „Tragedia w Czarnobylu”, dokument nr 7: „Wspólne decyzje wydziałów Ministerstwa Energetyki i Elektryfikacji ZSRR o stworzeniu tymczasowej przystani towarowej dla elektrowni atomowej w Czarnobylu”, 29 kwietnia 1970.
[24] Wywiad z Briuchanowem przeprowadzony przez Wasyl, „Fakty i Kommentarii”, 2000.
[25] Wasilij Kizima (naczelnik budowy w Czarnobylu), wywiad autora, Kijów, Ukraina, luty 2016. Giennadij Miliniewski (student uniwersytetu w Kijowie wysłany latem 1971 roku jako pomoc przy budowie elektrowni w Czarnobylu), wywiad autora, Kijów, kwiecień 2016. Przodownikami (udarnikami) nazywano tych radzieckich robotników, którzy regularnie wykonywali plan ponad normę i uczestniczyli w rywalizacji komunistycznej siły roboczej. W 1971 roku w ZSRR było 17,9 miliona przodowników: Lewis Siegelbaum, „Shock Workers”; Seventeen Moments in Soviet History, http://soviethistory.msu.edu/1929-2/shock-workers/.
[26] Nikołaj Steinberg, wywiad autora, Kijów, Ukraina, wrzesień 2015.
[27] Schmid, „Producing Power”, 19.
[28] Aleksander Esaułow (zastępca przewodniczącego ispołkomu w Prypeci), wywiad autora, Irpin, Ukraina, lipiec 2015.
[29] Wywiad z Briuchanowem przeprowadzony przez Wasyl, „Fakty i Kommentarii”, 2000; wywiad ze Steinbergiem przeprowadzony przez autora, 2015.
[30] Zużycie energii elektrycznej zależy od wielu czynników, w tym położenia geograficznego, ale te ostrożne szacunki oparte są na danych dostarczonych przez Nuclear Regulatory Commission dla XXI-wiecznych gospodarstw w USA: „What Is a Megawatt?”, 4 lutego 2012, www.nrc.gov/docs/ML1209/ML120960701.pdf.
[31] Baranowska, (red.), „Tragedia w Czarnobylu”, dokument nr 10: „Postanowienie Ministerstwa Energetyki i Elektryfikacji ZSRR w sprawie organizacji i implementacji operacji nadzorujących fizyczne i energetyczne uruchomienie elektrowni jądrowej na terenie ZSRR”, 29 lipca 1971. Osobista korespondencja Steinberg z autorem, 6 sierpnia 2018.
[32] Niektórzy historycy szacują, że rzeczywiste wydatki ZSRR na wojsko i zbrojenia przed 1972 rokiem wynosiły od 236 do 300 miliardów rubli rocznie, a do 1989 roku stanowiły prawie połowę budżetu, Jewgienia Albats, „The State Within a State: The KGB and Its Hold on Russia—Past, Present, and Future”, angielskie tłumaczenie Catherine Fitzpatrick (Nowy Jork: Farrar, Straus and Giroux, 1999), 189.
[33] Baranowska, (red.), „Tragedia w Czarnobylu”, dokument nr 13: „Rozporządzenie Komunistycznej Partii Ukrainy i Rady Ministrów ZSRR dotyczące budowy elektrowni jądrowej w Czarnobylu”, 14 kwietnia 1972.
[34] Schmid, „Producing Power”, 19; George Stein, „Pipes Called ‘Puff Pastry Made of Steel’”, [w:] „Los Angeles Times”, 16 maja 1986; Piers Paul Read, „Ablaze: The Story of the Heroes and Victims of Chernobyl” (Nowy Jork: Random House, 1993), 30 i 46–47.
[35] Skliarow, „Chernobyl Was… Tomorrow”, 163.
[36] Baranowska, (red.), „Tragedia w Czarnobylu”, dokument nr 13; Władimir Wołoszko, „Город, погибший в 16 лет” [„Miasto, które zmarło w wieku 16 lat”], bez daty, Pripyat.com, http://pripyat.com/people-and-fates/gorod-pogibshii-v-16-let.html.
[37] Takie cele zostały wyznaczone przez liderów ukraińskiej Partii w latach 1972–1974. Zob. Baranowska, (red.), „Tragedia w Czarnobylu”, dokument nr 13.
[38] Przełożony Briuchanowa, Artem Grigoriants, przewodniczył Departamentowi Energii Atomowej Ministerstwa Energetyki (Glawatomenergo), które nadzorowało budowę elektrowni w Czarnobylu i dbało o dotrzymanie terminów.
[39] Geneza Partii Komunistycznej szczegółowo została opisana przez Roberta Service’a w „A History of Modern Russia” (Cambridge, MA: Harvard University Press, 2010), 47–99.
[40] Raymond E. Zickel, (red.), „Soviet Union: A Country Study” (Washington, DC: US Government Printing Office, 1991), 281.
[41] Theodore R. Weeks, „Across the Revolutionary Divide: Russia and the USSR, 1861–1945” (Chichester, UK: Wiley-Blackwell, 2010), 77.
[42] Chaos i wewnętrzne walki wczesnej biurokracji partyjnej zostały ujawnione w archiwach opisanych przez Merle Fainsod w „Smolensk Under Soviet Rule” (Cambridge, MA: Harvard University Press, 1958).
[43] W 1970 roku Partia Komunistyczna liczyła około 13,4 miliona członków. A. M. Prochorow, (red.), „Большая Советская Энциклопедия” [„Wielka sowiecka encyklopedia”], tom 24 (Moskwa, 1997), 176.
[44] Wywiad z Wiktorem Briuchanowem przeprowadzony przez Siergieja Babakowa, „Nie akceptuję oskarżeń pod moim adresem…” [„С предъявленными мне обвинениями не согласен…”], „Zierkało Niedieli”, 27 sierpnia 1999, https://zn.ua/society/c_predyavlennymi_mne_obvineniyami_ne_soglasen.html.
[45] Read, „Ablaze”, 31.
[46] Skliarow, „Chernobyl Was… Tomorrow”, 172.
[47] Władimir Szlapientoch, „A Normal Totalitarian Society: How the Soviet Union Functioned and How It Collapsed” (Armonk, NY: M.E. Sharpe, 2001), 56; Stephen Kotkin, „Armageddon Averted: The Soviet Collapse, 1970–2000”, wyd. 2 (Nowy Jork: Oxford University Press, 2003), 67.
[48] Angus Roxburgh, „Moscow Calling: Memoirs of a Foreign Correspondent” (Berlin: Birlinn, 2017), 28–30.
[49] David Remnick, „Lenin’s Tomb: The Last Days of the Soviet Empire” (Nowy Jork: Vintage Books, 1994), 249.
[50] Zob. Skliarow, „Chernobyl Was… Tomorrow”, 119 i 122. Witalij Slijarów, ówczesny ukraiński minister energetyki często widywał się z Briuchanowem zarówno przed 26 kwietnia 1986, jak i po.
[51] Wywiady autora z Wiktorem i Walentiną Briuchanowami, 2015 i 2016.
[52] Wywiad autora z Wiktorem i Walentiną Briuchanowami, 2016. Fotografia z uroczystości z 7 listopada 1984 w Prypeci dostępna jest w elektronicznym archiwum „Prypeć przed katastrofą. Część XIX” pod tytułem „Чернобыль: Обо Всём Понемногу” [„Czarnobyl: Po trochu o wszystkim”], 14 listopada 2012, http://pripyat-city.ru/uploads/posts/2012-11/1352908300slides-04.jpg.
[53] Wywiad autora z Wiktorem i Walentiną Briuchanowami, 2016.
[54] Żores Miedwiediew, „Dziedzictwo Czarnobyla”, 239, Ljubow Kowalewska, „Nie prywatna sprawa” [„Не приватна справа”], „Literaturna Ukraina”, 27 marca 1986, online:www.myslenedrevo.com.ua/uk/Sci/HistSources/Chornobyl/Prolog/NePryvatnaSprava.html.
[55] Paul R. Josephson, „Red Atom: Russia’s Nuclear Power Program from Stalin to Today” (Pittsburgh, PA: University of Pittsburgh Press, 2005), 55.
[56] Jurij Jewsjukow, „Припять”, [„Prypeć”] (Kijów, Mistectwo, 1986), online: http://pripyat-city.ru/books/57-fotoalbom.html.
[57] Wasilij Woźniak i Stanisław Troicki, „Чернобыль: Так это было—взгляд изнутри” [„Czarnobyl: Tak było – spojrzenie od wewnątrz”] (Moskwa: Libris, 1993), 223.
[58] Wywiad autora z Wiktorem i Walentiną Briuchanowami, 2015.
[59] W Radudze można było kupić wszystko, od mebli po zabawki. Natalia Juwczenko (nauczycielka w szkole nr 4, Prypeć; żona starszego inżyniera w Czarnobylu, Aleksandra Juwczenki), wywiad autora, Moskwa, Rosja, październik 2015.
[60] Swietłana Kiriczenko (główna ekonomistka ispołkomu w Prypeci), wywiad autora, Kijów, kwiecień 2016.
[61] Aleksander Esaułow: „Город, которого нет” [„Miasto, którego nie ma”] (Winnica: Teza, 2013), 14: Wiktor Kloczko (przewodnicznący KGB w Prypeci), wywiad Tarasa Szumejki, Kijów, wrzesień, 2015.
[62] Anatolij Zacharow (strażak i ratownik w Prypeci), wywiad autora, Kijów, Ukraina, luty 2016.
[63] Wywiad autora z Wiktorem i Walentiną Briuchanowami, 2016.
[64] Remnick, „Lenin’s Tomb”, 144-47.
[65] Skliarow, „Chernobyl Was… Tomorrow”, 123.
[66] Partia przyznała medale siedmiu inżynierom w Czarnobylu zaangażowanym w uruchomienie reaktora czwartego w grudniu 1983. „Постановление Секретариата ЦК Коммунистической Партии Советского Союза № СТ 144 /2С” [„Postanowienie Komitetu Centralnego Partii Komunistycznej Związku Radzieckiego nr 144/2C”], 6 marca 1984, mikrofilm, Hoover Institution, Russian State Archive of Contemporary History (RGANI), opis 53, rolka 1,1007, plik 33.
[67] Kizima, wywiad autora, 2016.
[68] Wywiad z Wiktorem Briuchanowem przeprowadzony przez Władimira Szunericza, „Бывший директор Чернобыльской Атомной Электростанции Виктор Брюханов: »Ночью, проезжая мимо четвертого блока, увидел, что верхнего строения над реактором… Нету!«” [„Były dyrektor elektrowni atomowej w Czarnobylu, Wiktor Briuchanow: »Gdy w nocy podjechałem pod blok czwarty, zauważyłem, że budynek nad reaktorem przestał istnieć«”], „Fakty i Kommentarii”, 28 kwietnia 2006, http://fakty.ua/104690-byvshij-direktor-chaes-viktor-bryuhanov-quot -esli-by -nashlidlya-menya -rasstrelnuyu -statyu -to -dumayu-rasstrelyali-by-quot.
[69] Wywiad autora z Wiktorem i Walentiną Briuchanowami, 2015.
[70] Data uruchomienia reaktora czwartego podana jest [w:] Nikołaj Karpan, „From Chernobyl to Fukushima”, tłum. ang. Andriej Archipets (Kijów: S. Podgornow, 2012), 143.
[71] Sich, „The Chornobyl Accident Revisited,” 148.
[72] Schmid, „Producing Power”, 34.
[73] David R. Marples, „Chernobyl and Nuclear Power in the USSR” (Nowy Jork: St. Martin’s Press, 1986), 120.
[74] Kowalewska „Not a Private Matter”. Tłumaczenie i omówienie artykułu Kowalewskiej [w:] „Chernobyl and Nuclear Power in the USSR” przez Davida Marplesa. Zob. także wywiad z Kowalewską przeprowadzony przez Jurija Szczerbaka w książce „Chernobyl: A Documentary Story” (Nowy Jork: St. Martin’s Press, 1989), 15-21.
[75] Przed katastrofą elektrownię monitorowało 91 agentów KGB, 8 rezydentów i 112 „upoważnionych osób”. Wołodymyr Wiatrowicz, przewodniczący Instytutu Pamięci Narodowej Ukrainy (wykład w Kijowie, 28 kwietnia 2016, www.youtube.com/watch?v=HJpQ4SWxHKU). KGB donosiło o problemach z zasobami i budową, zob. dokument nr 15 „Raport specjalny 6. Departamentu KGB ukraińskiej republiki radzieckiej dotyczący dostaw niskiej jakości sprzętu do Czarnobyla z Jugosławi” z 9 stycznia 1984, [w:] Jurij Daniljuk, (red.), „Чорнобильська трагедія в документах та матеріалах” [„Czarnobylska tragedia w dokumentach i materiałach”], wyd. specjalne, „Z arkhiviv VUChK–GPU–NKVD–KGB 1”, nr 16 (2001).
[76] Wiktor Kowtucki (główny księgowy departamentu budowy elektrowni), wywiad autora, Kijów, Ukraina, 24 kwietnia 2016.
[77] Wywiad autora z Wiktorem i Walentiną Briuchanowami, 2016.
[78] Skliarow, „Chernobyl Was… Tomorrow”, 123.
[79] Wywiady autora: Wiktor i Walentina Briuchanowowie, 2015, Steinberg, 2015, Serhij Paraszyn (sekretarz Partii Komunistycznej w elektrowni jądrowej w Czarnobylu), Kijów, 30 listopada 2016.
[80] Wywiad autora z Wiktorem i Walentiną Briuchanowami, 2016.
[81] Wywiady autora z Paraszynem i Kizimą.
[82] Wasilij Kizima, wypowiedź [w:] Grigorij Miedwiediew, „The Truth about Chernobyl”, tłum. ang. Evelyn Rossiter (Nowy Jork: Basic Books, 1991), 141.
[83] Steinberg, wywiad autora, 2017; Walerij Legasow, „My duty is to tell about this”, przetłumaczone wspomnienia na temat wypadku w Czarnobylu udostępnione w całości [w:] Mould „Chapter 19: The Legasov Testament,” Chernobyl Record, 298.
[84] Alec Nove, „The Soviet Economy: An Introduction”, wyd. 2, (red.) (Nowy Jork: Praeger, 1969), 258.
[85] Briuchanow mówił o potrzebie stałego zatrudnienia 25 tysięcy budowniczych w wywiadzie dla „Fakty i Kommentarii” w 2000 roku. Dane na temat zatrudnienia w Jupiterze pochodzą z: Esaułow, „The City That Doesn’t Exist”, 13, a także z wywiadu autora z Esaułowem w 2015.
[86] Schmid, „Producing Power”, 87.
[87] Ibid., 90.
[88] Legasow, „My duty is to tell about this”, 300.
[89] Aleksander Nazarkowski (starszy inżynier elektromechaniczny w Czarnobylu), wywiad autora, Kijów, luty 2006.
[90] Anna Korolowska (zastępca dyrektora do spraw nauk ścisłych w Muzeum Czarnobyla), wywiad autora, Kijów, lipiec 2015.
[91] Read, „Ablaze”, 45.
[92] Ibid.
[93] Steinberg, wywiad autora, 2017; Schmid, „Producing Power”, 153. Dyskusja na temat, jak przepływ załogi pogłębiał problem, zob. Marples: „Chernobyl and Nuclear Power in the USSR”, 120.
[94] Grigorij Miedwiediew, „The Truth about Chernobyl”, 44.
[95] Gennadij Szaszarin, który w 1986 roku był wiceministrem energii i elektryfikacji ZSRR, omawia mianowanie Fomina w „Tragedii Czarnobyla”, [w:] A.N. Siemenow, (red.), „Чернобыль. Десять лет спустя. Неизбежность или случайность?” [„Czarnobyl po dziesięciu latach. Nieuniknione czy wypadek?”] (Moskwa: Energoatomizdat, 1995), 98.
[96] Zeznanie eksperta z procesu, Karpan, „From Chernobyl to Fukushima”, 148.
[97] Szaszarin, „The Chernobyl Tragedy”, 98.
[98] Esaułow, wywiad autora, 2015.
[99] „Чернобыльская АЭС: Генеральный план поселка” [„Elektrownia atomowa w Czarnobylu: Plan zasiedlenia”], Ministerstwo Energetyki i Elektryfikacji ZSRR, 1971, 32.
[100] Wywiady autora, 2015: Esaułow, Kiriczenko oraz Wiktor i Walentina Briuchanowowie; Wywiad z Wiktorem Briuchanowem przeprowadzony przez Antona Samarina, „Чернобыль никого и ничему не научил” [„Czarnobyl nikogo niczego nie nauczył”], „Odanko”, 26 kwietnia 2010, www.odnako.org/magazine/material /chernobil-nikogo-i-nichemu-ne-nauchil-1/.
[101] Maria Procenko (główna architekt miasta Prypeć), wywiad autora, Kijów, 5 września 2015. Zdjęcie cokołu można zobaczyć w „Pripyat Before the Accident: Part XVI”, Elektroniczne archiwum Czarnobyla i Prypeci, grudzień 2011, http://pripyat-city.ru/uploads/posts/2011-12 /1325173857 dumbr-01-prc.jpg.
Midnight in Chernobyl.
The Untold Story of the World’s Greatest Nuclear Disaster
Copyright © by Adam Higginbotham 2019
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo SQN 2019
Copyright © for the translation by Robert Filipowski 2019
Tekst wiersza Na brzegu Prypeci drzemie szatan dzięki uprzejmości Liny Kostenko
Oryginalne plany reaktora RBMK-1000 umieszczone na wyklejkach dzięki uprzejmości Alexandra Sicha
Redakcja i korekta – Małgorzata Kuśnierz, Paulina Stoparek
Konsultacja merytoryczna – Mirosław Dworniczak, Marek Rabiński
Projekt typograficzny i skład – Joanna Pelc
Adaptacja okładki – Paweł Szczepanik / BookOne.pl
All rights reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Książka ani żadna jej część nie może być przedrukowywana ani w jakikolwiek inny sposób reprodukowana czy powielana mechanicznie, fotooptycznie, zapisywana elektronicznie lub magnetycznie, ani odczytywana w środkach publicznego przekazu bez pisemnej zgody wydawcy.
Wydanie I, Kraków 2019
ISBN EPUB: 978-83-8129-563-5ISBN MOBI: 978-83-8129-562-8
Wydawnictwo SQN pragnie podziękować wszystkim, którzy wnieśli swój czas, energię i zaangażowanie w wydanie O północy w Czarnobylu:
PRODUKCJA: Kamil Misiek, Joanna Pelc, Joanna Mika, Dagmara Kolasa
DESIGN I GRAFIKA: Paweł Szczepanik, Marcin Karaś, Agnieszka Jednaka
PROMOCJA: Piotr Stokłosa, Łukasz Próchno, Gabriela Matlak, Aldona Liszka, Szymon Gagatek
SPRZEDAŻ: Tomasz Nowiński, Patrycja Talaga, Karolina Żak
E-COMMERCE: Tomasz Wójcik, Szymon Hagno, Łukasz Szreniawa, Marta Tabiś
ADMINISTRACJA I FINANSE: Klaudia Sater, Monika Płuska, Honorata Nicpoń, Ewa Bieś
ZARZĄD: Przemysław Romański, Łukasz Kuśnierz, Michał Rędziak
www.wsqn.pl
www.sqnstore.pl
www.labotiga.pl