Para idealna - Elin Hilderbrand - ebook

Para idealna ebook

Elin Hilderbrand

4,1
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

 

Życie, za które można zabić.

 

Zajrzyj do świata luksusu i intryg. Tam każdy ma coś do ukrycia…

 

Szykuje się ślub dekady w jednej z najbogatszych rodzin na Nantucket. Gdy rodzice pana młodego nie szczędzą środków, aby uroczystość była idealna – bo taka właśnie jest para młoda – rankiem w dniu ślubu wypływa w porcie ciało pierwszej druhny… Wszystkie oczy zwracają się ku gościom.

 

Co stało się tamtej nocy?
Czy ktoś z zaproszonych miał motyw, by zabić?
Czy para idealna była rzeczywiście tak perfekcyjna?

 

A teraz Twój wybór!

 

1. wchodzisz za pozłacane drzwi i przekonujesz się, jak cienka jest granica między miłością a obsesją, prawdą a kłamstwem;
2. wolisz pozostać na peryferiach. Zawsze bezpieczniej…;)

 

I jak będzie?;)

 

W ekranizacji powieści jedną z głównych ról powierzono Nicole Kidman, gwieździe filmów i minieriali kryminalnych, takich jak „Wielkie kłamstewka”, „Od nowa”, „Dziewięcioro nieznajomych”. Wśród gwiazd zobaczymy również Dakotę Fanning, Eve Hewson, Meghann Fahy („Biały Lotos”)

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 464

Rok wydania: 2024

Oceny
4,1 (207 ocen)
81
79
38
8
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
nawidawie

Nie oderwiesz się od lektury

Spodziewałam się, że będzie zapylenie inna niż serial. I się nie zawiodłam . To książka o relacjach międzyludzkich, nie o morderstwie. Świetna!
20
JoannaLadowska2023

Nie oderwiesz się od lektury

polecam, trudno oderwać się od czytania.
10
kotfilot

Dobrze spędzony czas

Fajna i wciągająca :) dałabym 5*, ale nie poczułam satysfakcji po zakończeniu, mimo to uważam, że warto przeczytać.
10
Hheell

Nie oderwiesz się od lektury

Przeczytana po obejrzeniu serialu. Jest lepsza niż serial.
00
pdefiance

Całkiem niezła

wciągające czytadło na koniec lata, które momentami wpada w pułapki powierzchowności (ukazanie bogaczy jak w 'Białym Lotosie' - widzieliśmy to już wiele razy), ale też potrafi zaskoczyć. autorce udało się porządnie nakreślić wszystkich bohaterów tego weselnego dramatu i stworzyć zakończenie, które uderza swoim tragizmem. podobało mi się to, że Hilderbrand nie powiela popularnych klisz, gdy pisze o arcybogatej, odklejonej rodzinie - tych ludzi da się lubić, matka rodu nie jest do cna zimną i wywyższającą się panią i naturalnym wrogiem wchodzącej do rodzinny dziewczyny z klasy średniej. nie jestem fanką wątku panny młodej + świadka - tutaj plusuje u mnie serial na podstawie książki, który tę relację przedstawia dużo naturalniej, realistyczniej. dobra rozrywka, która sama się czyta, jednak raczej nie zostanie w głowie na dłużej.
00

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału: The Per­fect Co­uple
Co­py­ri­ght © 2018 by Elin Hil­der­brand All ri­ghts re­se­rved Co­py­ri­ght © for the Po­lish trans­la­tion by Wy­daw­nic­two Otwarte and Ma­tylda Bier­nacka Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion by Po­rad­nia K, 2024
Re­dak­tor pro­wa­dząca: MAŁ­GO­RZATA WRÓ­BLEW­SKA
Ko­rekta: JO­LANTA KU­CHAR­SKA
Pro­jekt okładki: GRZE­GORZ ARA­SZEW­SKI/ga­rasz.pl
Fo­to­gra­fia na okładce: Co­py­ri­ght © by Net­flix 2024
Wy­da­nie I w tej edy­cji
ISBN 978-83-67784-54-2
Wy­daw­nic­two Po­rad­nia K Sp. z o.o. Pre­zes: Jo­anna Ba­żyń­ska 00-544 War­szawa, ul. Wil­cza 25 lok. 6 e-mail: po­rad­niak@po­rad­niak.pl
Po­znaj na­sze inne książki. Za­pra­szamy do księ­garni:www.po­rad­niak.plfa­ce­book.com/po­rad­niaklin­ke­din.com/com­pany.po­rad­niakin­sta­gram.com/po­rad­nia­_k_wy­daw­nic­twotik­tok.com@po­rad­nia_k
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Dla Chucka i Mar­gie Ma­rino

Nie ist­nieje nic ta­kiego jak para ide­alna,

ale Wam nie­wiele bra­kuje.

Na za­wsze Wa­sza xo

KO­MEN­DANT

Te­le­fon przed szó­stą w so­botni po­ra­nek ni­gdy nie wróży nic do­brego, choć w świą­teczny week­end nie jest ni­czym nie­sły­cha­nym. Trudno zli­czyć, ile razy ko­men­dant po­li­cji Nan­tuc­ket Ed Ka­pe­nash wi­dział, jak czwarty lipca wy­myka się spod kon­troli. Naj­czę­ściej ktoś traci pa­lec pod­czas pusz­cza­nia sztucz­nych ogni. Cza­sem jed­nak dzieje się coś po­waż­niej­szego. Któ­re­goś roku prąd wsteczny po­rwał pły­waka, a ten uto­nął. In­nym ra­zem pe­wien męż­czy­zna wy­pił dzie­sięć sho­tów te­qu­ili Pa­trón Añejo, a na­stęp­nie wy­ko­nał salto w tył z da­chu knajpy Al­l­se­rve i tak nie­for­tun­nie ude­rzył w wodę, że skrę­cił so­bie kark. Za­zwy­czaj jest tylu pi­ja­nych awan­tur­ni­ków, że można by nimi za­peł­nić au­to­bus tu­ry­styczny, a także dzie­siątki bó­jek, z któ­rych część wy­gląda na tyle po­waż­nie, że wy­maga in­ter­wen­cji po­li­cji.

Kiedy ko­men­dant od­biera we­zwa­nie, An­drea i dzie­ciaki na­dal smacz­nie śpią. Chloe i Finn mają po szes­na­ście lat; to wiek, przez który ko­men­dant prze­szedł z wła­snymi dziećmi wy­jąt­kowo gładko. Te­raz jed­nak zdaje so­bie sprawę, że Chloe i Finn – w rze­czy­wi­sto­ści dzieci ku­zynki An­drei Tess i jej męża Grega, któ­rzy zgi­nęli dzie­więć lat temu w wy­padku na ło­dzi – oka­zują się więk­szym wy­zwa­niem. Finn ma dziew­czynę Lolę Budd, a ich mło­dzień­cza mi­łość prze­wraca dom do góry no­gami. Bliź­nia­cza sio­stra Finna Chloe do­stała wa­ka­cyjną pracę u Sio­bhan Cri­spin w Is­land Fare, naj­po­pu­lar­niej­szej fir­mie ca­te­rin­go­wej na Nan­tuc­ket.

Ko­men­dant i An­drea po­dzie­lili zwią­zane z bliź­nia­kami nie­po­koje rów­niu­teńko na pół. An­drea mar­twi się, że Finn zrobi Loli Budd dziecko (cho­ciaż ko­men­dant z za­że­no­wa­niem wrę­czył mu ogromne pu­dło kon­do­mów z dość su­rową wy­tyczną: „Uży­waj ich. Za każ­dym ra­zem”). Ko­men­dant na­to­miast oba­wia się, że Chloe wcią­gną nar­ko­tyki i al­ko­hol. Nie­jed­no­krot­nie wi­dział, jak branża ku­li­narna wo­dzi swo­ich nie­świa­do­mych pra­cow­ni­ków na po­ku­sze­nie. Na wy­spie Nan­tuc­ket wy­dano prze­szło sto kon­ce­sji na sprze­daż al­ko­holu. Inne mia­steczka Mas­sa­chu­setts o po­dob­nych roz­mia­rach mają ich śred­nio dwa­na­ście. Jak przy­stało na letni ku­rort, na wy­spie kró­luje at­mos­fera za­bawy, swo­body i nie­umiar­ko­wa­nia. Do za­dań ko­men­danta na­leży wy­gło­sze­nie na ty­dzień przed ba­lem szkol­nym do­rocz­nej po­ga­danki o nad­uży­wa­niu nie­któ­rych sub­stan­cji. W tym roku byli na niej obecni za­równo Finn, jak i Chloe. Póź­niej żadne z nich nie chciało choćby na niego spoj­rzeć.

Czę­sto czuje się za stary, by wziąć na sie­bie tak ogromną od­po­wie­dzial­ność, jaką jest wy­cho­wa­nie na­sto­lat­ków. A im­po­no­wa­nie im już grubo wy­kra­cza poza jego moż­li­wo­ści.

Ko­men­dant za­biera te­le­fon na ta­ras z tyłu domu, wy­cho­dzący na za­chód w stronę ob­ję­tych ochroną te­re­nów pod­mo­kłych. Pro­wa­dzo­nych tu roz­mów nikt nie pod­słu­cha, może je­dy­nie czer­wo­no­skrzy­dłe ptaki i my­szy po­lne. Z domu do­sko­nale wi­dać za­chody słońca, ale nie­stety nie wodę.

Dzwoni sier­żant Dick­son, je­den z naj­lep­szych w ko­men­dzie.

– Ed, mamy to­pielca.

Ko­men­dant za­myka oczy. To wła­śnie Dick­son po­in­for­mo­wał go, że Tess i Greg nie żyją. Sier­żant nie ma pro­blemu z prze­ka­zy­wa­niem ka­ta­stro­fal­nych wie­ści. Wła­ści­wie to spra­wia wra­że­nie, jakby się tym de­lek­to­wał.

– Mów.

– Biała ko­bieta, Mer­ritt Mo­naco. Dwa­dzie­ścia dzie­więć lat, z No­wego Jorku, na Nan­tuc­ket z oka­zji ślubu. Zna­le­ziono ją dry­fu­jącą twa­rzą w dół tuż przy brzegu przy Mo­no­moy Road 333, gdzie od­by­wają się uro­czy­sto­ści. Przy­czyną śmierci wy­daje się uto­nię­cie. Sprawę zgło­sił Ro­ger Pel­ton. Znasz Ro­gera, tego, który urzą­dza kosz­towne przy­ję­cia we­selne?

– Tak – od­po­wiada ko­men­dant. Ra­zem z Ro­ge­rem na­leżą do klubu ro­ta­riań­skiego.

– Ro­ger po­wie­dział mi, że ma w zwy­czaju za­glą­dać z sa­mego rana w miej­sca, gdzie od­by­wają się we­sela – mówi Dick­son. – Twier­dzi, że kiedy się tam zja­wił, usły­szał krzyk. Oka­zało się, że panna młoda wy­cią­gnęła ciało z wody. Pró­bo­wał re­su­scy­to­wać, ale dziew­czyna była mar­twa, jak po­wie­dział. Uważa, że nie żyła od paru go­dzin.

– To już ja oce­nię – stwier­dza ko­men­dant. – Mo­no­moy Road 333, tak?

– To kom­pleks za­bu­do­wań – wy­ja­śnia Dick­son. – Bu­dy­nek główny, dwa domki dla go­ści i do­mek nad ba­se­nem. Po­sia­dłość na­zywa się Sum­mer­land.

Sum­mer­land. Ko­men­dant wi­dział szyld, ale ni­gdy nie był w środku. Ten od­ci­nek Mo­no­moy Road to dziel­nica ko­smicz­nie wy­so­kich czyn­szów. Lu­dzie miesz­ka­jący przy tej ulicy z za­sady nie mie­wają pro­ble­mów, które wy­ma­ga­łyby in­ter­wen­cji. Domy są wy­po­sa­żone w za­awan­so­wane sys­temy ochrony, a miesz­kańcy wolą za­cho­wy­wać we wszel­kich spra­wach dys­kre­cję.

– Czy po­wia­do­miono jesz­cze ko­goś? – pyta ko­men­dant. – Po­li­cję sta­nową? Le­ka­rza są­do­wego?

– Tak jest – po­twier­dza Dick­son. – Grek je­dzie już na miej­sce. Był wczo­raj wie­czo­rem na wy­spie, szczę­śli­wie dla nas. Ale Cash i El­son­hurst są do po­nie­działku na urlo­pie, a ja koń­czę po­dwójną zmianę, więc nie wiem, kogo chcesz jesz­cze we­zwać. Po­zo­stali to żół­to­dzioby...

– Tym po­mar­twię się za chwilę. Czy dziew­czyna miała ja­kąś ro­dzinę, którą trzeba po­wia­do­mić?

– Nie je­stem pe­wien – od­po­wiada Dick­son. – Panna młoda była tak po­ru­szona, że ka­za­łem sa­ni­ta­riu­szom za­brać ją do szpi­tala. Po­trze­bo­wała xa­naxu, i to pil­nie. Z tru­dem od­dy­chała, nie wspo­mi­na­jąc już o mó­wie­niu.

– Ga­zeta musi zo­sta­wić sprawę w spo­koju, do­póki nie po­wia­do­mimy krew­nych.

To przy­naj­mniej ja­kaś do­bra no­wina. Ostat­nie, na co ma ochotę, to Jor­dan Ran­dolph z „Nan­tuc­ket Stan­dard” wę­szący na miej­scu zbrodni. Ko­men­dan­towi trudno uwie­rzyć, że prze­ga­pił ra­diowe we­zwa­nie. Przez lata wy­kształ­ciła się w nim nie­zwy­kła umie­jęt­ność fil­tro­wa­nia ska­nera ra­dio­wego. Na­wet jak śpi, wie, co za­słu­guje na jego uwagę, a co może od­pu­ścić. Ale te­raz tra­fiły mu się zwłoki.

Zgod­nie z pra­wem mu­szą za­ło­żyć, że do­ko­nano prze­stęp­stwa, choć tu, na Nan­tuc­ket, zbrod­nie są rzad­ko­ścią. Ko­men­dant pra­cuje na wy­spie od prze­szło trzy­dzie­stu lat i przez cały ten czas były tu za­le­d­wie trzy za­bój­stwa. Jedno na de­kadę.

Sprawę zgło­sił Ro­ger Pel­ton. Ka­pe­nash sły­szał nie­dawno jego na­zwi­sko. Zu­peł­nie nie­dawno, w ciągu ostat­nich paru dni. I kom­pleks przy Mo­no­moy – też brzmi zna­jomo. Ale czemu?

Sły­szy de­li­katne pu­ka­nie w okno i przez prze­szklone drzwi wi­dzi An­dreę w ko­szuli noc­nej, trzy­ma­jącą ku­bek kawy. Chloe krząta się po kuchni za jej ple­cami, ubrana w strój kel­ner­ski skła­da­jący się z bia­łej ko­szuli i czar­nych spodni.

„Chloe już wstała? – za­sta­na­wia się ko­men­dant. – O szó­stej rano? Czy wczo­raj wró­ciła tak późno, że za­snęła w ubra­niu? Tak – my­śli. – Pra­co­wała przy ko­la­cji przed­ślub­nej”. Wtedy do niego do­ciera: Chloe po­wie­działa mu, że ko­la­cja przed­ślubna i we­sele od­by­wają się przy Mo­no­moy i że Ro­ger to ko­or­dy­nuje. To ten sam ślub. Ko­men­dant kręci głową, choć le­piej niż kto­kol­wiek wie, że to mała wy­spa.

– Czy zna­le­ziona ko­bieta za­trzy­mała się w po­sia­dło­ści, w któ­rej dziś od­bywa się ślub? – pyta.

– Zga­dza się – od­po­wiada Dick­son. – Była świad­kową, sze­fie. Nie są­dzę, żeby te­raz od­był się ja­kiś ślub.

An­drea, za­pewne roz­po­zna­jąc wy­raz twa­rzy męża, wy­cho­dzi na ta­ras, wrę­cza mu kawę i wraca do środka. Chloe znik­nęła. Pew­nie po­szła na górę, żeby wziąć prysz­nic przed pracą, która za­raz zo­sta­nie od­wo­łana. Wie­ści tego ro­dzaju szybko się roz­cho­dzą. Ko­men­dant spo­dziewa się, że Sio­bhan Cri­spin za­dzwoni lada mo­ment.

Co jesz­cze Chloe mó­wiła o ślu­bie? Jedna z ro­dzin po­cho­dzi z Wiel­kiej Bry­ta­nii, matka jest kimś sław­nym – ak­torką? Ak­torką te­atralną? Dra­ma­to­pi­sarką? Coś w tym stylu.

Po­ciąga pierw­szy łyk kawy.

– Wciąż je­steś na miej­scu, Dick­son, zga­dza się? Roz­ma­wia­łeś z kimś oprócz panny mło­dej i Ro­gera?

– Tak. Roz­ma­wia­łem z pa­nem mło­dym – mówi Dick­son. – Chciał je­chać z na­rze­czoną do szpi­tala. Ale naj­pierw po­szedł do jed­nego z dom­ków go­ścin­nych po port­fel i te­le­fon i za­raz wy­szedł, żeby mnie po­in­for­mo­wać, że bra­kuje jego drużby.

– Bra­kuje? – pyta ko­men­dant. – Czy moż­liwe, że­by­śmy mieli dwie mar­twe osoby?

– Spraw­dzi­łem wodę przy plaży i w pro­mie­niu kil­ku­set me­trów za po­mocą lor­netki – od­po­wiada Dick­son. – Nic nie zna­la­złem. Ale na tym eta­pie wszystko jest moż­liwe.

– Po­wiedz, pro­szę, Gre­kowi, żeby na mnie po­cze­kał. Już jadę.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki