Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Niemal każdy człowiek zapytany co sądzi o pszczole miodnej, odpowie, że jest to bardzo ważny gatunek. Jednak coraz częściej do opinii publicznej dochodzą głosy negatywne, sugerujące, że stanowi też pewne zagrożenie – szczególnie dla dzikich zapylaczy. Autor przeanalizował dostępne artykuły naukowe i spróbował odpowiedzieć na pytanie, czy i w jakich warunkach pszczoła może być postrzegana jako gatunek inwazyjny.
Większość pasiek korzysta z mniszka, drzew i krzewów owocowych, rzepaku. Na czas trwania pożytku towarowego rodzina pszczela powinna być w kondycji produkcyjnej, czyli składać się z dużej liczby silnych robotnic mogących natychmiast przystąpić do pracy. O tym, jak tego dokonać, jak ustalić „zapotrzebowanie” na pszczoły oraz kiedy i jakie zabiegi są potrzebne, aby pozyskać jak najwięcej miodu i uniknąć rójek, pisze Sławomir Trzybiński.
Obszerne fragmenty artykuółw przeczytasz na www.pasieka24.pl
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 132
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Adres redakcji: Pasieka 34-124 Klecza Dolna 148 tel. 33 873-51-40, 33 845-10-11, 33 330-00-32 e-mail: [email protected]
Redaktor naczelna: Teresa Kobiał[email protected]
Sekretarz redakcji: Martyna [email protected]
Redagują: Sławomir Trzybiński, Rafał Krawczyk
Wydawca: BEE & HONEY Sp. z o.o.
Korekta: Teresa Kobiałka
Skład, reklama: Roman [email protected]
Kolportaż, reklama: Wydawnictwo Pasieka, 34-124 Klecza Dolna 148, tel. 33 873-51-40, e-mail: [email protected],
Copyright: Pasieka 2003-2020, ISSN 1730-7619
Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejsza publikacja ani w całości, ani w części nie może być w żaden sposób powielana i rozpowszechniana bez pisemnej zgody wydawcy.
WIADOMOŚCI Z POLSKI
WIADOMOŚCI ZE ŚWIATA
Martyna Walerowicz
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie wyrządzenia znacznych zniszczeń w przyrodzie, do których miało dojść z powodu wytrucia robotnic z 46 uli. Jednak rodziny ostatecznie przetrwały i wróciły do siły, dlatego uchylono zarzuty. Tymczasem rolnik będzie pociągnięty do odpowiedzialności cywilnej z powodu wyrządzenia strat materialnych, a także użycia niedozwolonej substancji chemicznej w uprawie rzepaku (deltametryny) w czasie lotów owadów. Do wytrucia pszczół doszło 17 maja 2021.
Fot. Rhjphotoandilustration, freepik
Pszczelarze z koła PKP Barć z Bielinca przekazali aż 34 kg miodu podopiecznym Domu Dziecka im. Janusza Korczaka w Strzyżowie.
W wigilijną noc ciężarówka wioząca 20 t miodu wypadła z zakrętu. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a patoka nie wypłynęła z beczek.
Stażystka (38 l.) podpaliła sekretariat Spółdzielni Pszczelarskiej Apis. Jak twierdzi, nie odpowiadały jej zadania, które musiała wykonywać. Nikomu nic się nie stało. Straty wyceniono na 70 000 zł. Kobiecie grozi do 5 lat pozbawienia wolności.
Naukowcy z Uniwersytetu Nottingham Trent odkryli, że osobniki Varroadestructor wibrują. Nie jest jasne, po co to robią, ale podejrzewa się, że za pomocą wibracji sondują otoczenie. Ma im to pomagać w powrocie na pszczołę.
Trwająca od 2010 r. megasusza powoduje więdnięcie roślin i ich słabsze nektarowanie. Pszczelarze notują więc straty i jednocześnie obwiniają rząd o brak wsparcia (np. pieniężnych rekompensat). Dlatego pasiecznicy ustawili przed pałacem prezydenckim w Santiago 60 uli z pszczołami! Interweniowała policja i część funkcjonariuszy została pożądlona. Czterech pszczelarzy zatrzymano.
Badania wykazały, że pszczoły porażone warrozą zachowują dystans społeczny i m.in. wykonują tańce werbunkowe z daleka od matki i plastrów z czerwiem. Jednak dalsze eksperymenty wykazały, że w mniejszych grupach pszczoły nie utrzymują „reżimu sanitarnego”.
W innym eksperymencie zaobserwowano, że pszczoły spadają z powietrza jak martwe, jeśli nagle wyłączy się światło. Nie wiadomo dlaczego. Dywaguje się o „wyłączeniu nawigacji” lub szybkim zaprzestaniu lotu, gdy słońce przysłoni drapieżnik, np. ptak (spadanie to niespodziewany i nagły manewr, który może uratować życie owada).
Odkryto, że gdy szerszeń azjatycki zaatakuje gniazdo pszczół wschodnich, te wydają z siebie zbiorowy sygnał wibroakustyczny o częstotliwości odpowiadającej krzykom naczelnych, surykatek i ptaków. Ponadto odsłaniają gruczoł Nasonowa. Pszczoły w taki sposób koordynują się i dostosowują atak do rodzaju przeciwnika.
Fot. Len Worthington, flickr
WIADOMOŚCI Z POLSKI
Martyna Walerowicz
Od 20 do 21 listopada odbywał się międzynarodowy kongres Beecome, w którym wzięli udział pszczelarze z ponad 90 krajów z Europy, Ameryki Północnej, Azji, a nawet Afryki. W tym roku oficjalnym partnerem wydarzenia była firma Łysoń. Zainteresowani słuchali wykładów specjalistów, dyskutowali o nowinkach w branży pszczelarskiej, a także mieli okazję zaznajomić się z najnowszymi ofertami firm.
European Beekeeping Congress Beecome to międzynarodowy kongres pszczelarski, który pierwszy raz odbył się we Francji w 2012 r. Ponieważ międzynarodowe spotkanie okazało się sukcesem, postanowiono powtórzyć wydarzenie. Kolejno organizowano je jeszcze raz we Francji, później Rumunii, Belgii, Niemczech, Szwecji i we Włoszech. W końcu Beecome zawitał w Polsce, gdzie złożonego zadania realizacji ósmego międzynarodowego spotkania podjęła się firma Łysoń. Hasłem tegorocznego kongresu było: Ku prawdziwemu dobrostanowi pszczół – wspólny wysiłek nauki i praktyki.
Organizacja wydarzenia nie była łatwa. Pandemia spowodowała, że kongres odbył się online. Musiano zadbać nie tylko o platformę dla wykładowców i uczestników zainteresowanych poszerzaniem wiedzy, lecz również o wirtualne stoiska dla firm, by miały szansę się zareklamować. Trzeba bowiem przyznać, że pandemia znacznie utrudniła producentom sprzętu i usług pszczelarskich dotarcie do konsumenta.
Wykładów udzieliło 13 naukowców i specjalistów z dziedziny pszczelarstwa. Ponadto swoje wirtualne stoiska miało 12 firm, które pierwszy raz od wielu miesięcy miały okazję zaprezentować produkty i usługi. Dwanaście wykładów transmitowano na żywo z krakowskiego studia dla zapewnienia jak najwyższej jakości dźwięku i obrazu. Doktor n. wet. Anna Gajda i Mariusz Opoka prowadzili konferencję.
W konferencji wziął udział kwiat międzynarodowego pszczelarskiego świata naukowego. Warto zaznaczyć, że wykłady były symultanicznie tłumaczone na polski, francuski, angielski i rosyjski.
Pierwszego dnia odbyło się osiem wykładów. Sesję rozpoczął Etienne Bruneau przedstawiając „Nowe wyzwania dla pszczelarstwa: zmiany klimatyczne i dobrostan pszczół”. Najważniejszą informacją tego wykładu było stwierdzenie naukowca, że problemy w branży nie tylko będą narastały, lecz także pojawią się nowe, a kwestia, czy sobie z nimi poradzimy, pozostaje otwarta. Jak zauważył prelegent, już teraz zmiany klimatyczne mają olbrzymi wpływ na pszczelarstwo światowe i europejskie.
Kolejny wykład pt. „Wyniki badania B-RAP” poprowadziła Lotta Fabricius i Linde Morawetz. Czym jest B-RAP? To skrót od „Briding Reaserch of Practice”, czyli – tłumacząc swobodnie – „budowania mostów między wiedzą a praktyką”. To „oddział” znanej naszym czytelnikom grupy COLOSS, która monitoruje straty rodzin pszczelich w Europie. Badaczki wskazały, z jakich narzędzi korzystają naukowcy, by edukować pszczelarzy i w jaki sposób pszczelarze zdobywają wiedzę. Więcej o badaniach ankietowych B-RAP przeczytacie w art. "Jak pszczelarze zdobywają wiedzę?".
Jak pszczelarze zdobywają wiedzę?
Doktor Fani Hatjana zaprezentowała wykład pt. „Wyniki ogólnoeuropejskiego eksperymentu dotyczącego interakcji genotyp-środowisko”. W badaniach naukowczyni skupiła się na analizie przeżywalności rodzin pszczelich, których matki pochodziły z różnych miejsc w Europie. Okazało się, że pogłowie robotnic po królowych lokalnych cechują się większą przeżywalnością, a warroza ma na nie mniejszy wpływ niż na pszczoły po matce „obcej”.
„Czy możliwa jest hodowla pszczół wykazujących cechy odporności na warrozę?” Na pytanie zawarte w tytule wykładu odpowiedziała dr hab. Małgorzata Bieńkowska. Również ona zauważyła, że to linie lokalne lepiej sprawdzają się w czasie hodowli pszczół o lepszej odporności na warrozę. Wynika to z faktu, że pszczoły lokalne są lepiej dopasowane do środowiska, w którym żyją od pokoleń i najlepiej zachowują cechy wyselekcjonowane w trakcie hodowli. Interesujące były również analizy dotyczące poziomu satysfakcji pszczelarzy z królowych zakupionych od hodowców. Więcej na ten temat znajduje się w „Pasiece” nr 1/2022 na str. 6.
Podczas przerwy w wykładach Tomasz Łysoń opowiedział o wizji pszczelarstwa z perspektywy firmy.
Kolejny wykład poprowadził prof. Aulo Manino. Prelegent w wystąpieniu „Zagrożenia dla Europy ze strony Vespa velutina” mówił o szerszeniu azjatyckim, który dotarł do Europy. Informował o potencjalnych metodach walki z tym szkodnikiem np. chemicznych (trucizny) i fizycznych (np. pułapki). Jak podkreślił badacz, ważne jest szybkie wykrywanie gatunku. Nie ma go jeszcze w Polsce, ale to prawdopodobnie tylko kwestia czasu, kiedy się u nas pojawi. Dlatego zachęcamy do zapoznania się z jego wyglądem.
Pierwszy dzień konferencji zakończyła dr n. wet.Anna Gajda wykładem „Choroby pszczół a zmiany klimatyczne”. Zwracała uwagę na problem przesunięcia kwitnienia roślin z powodu zmian klimatycznych oraz że w wyniku destabilizacji pór roku „wszystko potrafi kwitnąć na raz”, co jest niekorzystne dla rodzin pszczelich. W dodatku z powodu susz jest mniej kwiatów kwitnących, które odwiedza więcej owadów, co z kolei doprowadza do zagęszczenia się na nich patogenów. Temat był bardzo złożony.
Sesję drugiego dnia otworzył lek. wet. Andrzej Bober wykładem „Obrót pszczołami – łatwo czy trudno? Przepisy Unii Europejskiej (UE) i wytyczne OIE dotyczące obrotu pszczołami w obrębie i spoza UE”. Wykładowca zwrócił uwagę, że „świat staje się coraz mniejszy”, a wysyłanie przesyłek może stwarzać zagrożenia biologiczne poprzez roznoszenie chorób pszczół. Prelegent omówił więc akty prawne, które mają zmniejszyć to niebezpieczeństwo.
Jak założyć pasiekę ekologiczną? Jakie wymagania trzeba spełnić? I jakie warunki środowiskowe umożliwiają prowadzenie pasieki ekologicznej? O tym wszystkim opowiadał dr hab. Dariusz Gerula w wykładzie „Przypadek pszczelarstwa ekologicznego w Polsce i jego perspektywy na przyszłość”. Sprawa jest mniej złożona, niż mogłoby się wydawać.
O pszczelarstwie Słowenii opowiedział dr Peter Kozmus w wykładzie „Pszczelarstwo w Słowenii – przykład zrównoważonego rozwoju i sukcesu”. Wykładowca jest też pszczelarzem i doskonale łączy praktykę z teorią. To właśnie Słowenia wystąpiła o ustanowienie Światowego Dnia Pszczół 20 maja. Pszczelarstwo jest dla tego kraju bowiem bardzo ważne.
Doktor Piotr Semkiw w wykładzie „Sektor pszczelarski w Polsce” mówił o rozwoju pszczelarstwa w naszym kraju na przestrzeni wieków – od bartnictwa, przez utrzymywanie rodzin pszczelich w kłodach, aż po ule starego typu i nowoczesne. Omówił m.in., jak zmieniała się liczba uli w kraju, np. w samej Galicji w 1880 r. było 300 000 rodzin pszczelich, które dały 3000 t miodu i 60 t wosku.
Następny wykład, zatytułowany „Ku prawdziwemu dobrostanowi pszczół – wspólny wysiłek nauki i praktyki” poprowadził dr Piotr Mędrzycki. Mówił o tym, jak pestycydy wpływają na życie rodziny pszczelej. Podkreślił, że nie należy ignorować wpływu herbicydów i fungicydów na pszczoły, chociaż to insektycydy najbardziej oddziałują na owady.
Niezwykle interesujący wykład, pt. „Feromony pszczoły miodnej jako czynniki poznawcze: niespodziewana rola poza komunikacją wewnątrzgatunkową”, poprowadził prof. dr Martin Giurfa. Wykładowca zaznajomił słuchaczy z historią badań nad feromonami owadów i tego, jak pszczoły na nie reagują. Na przykład wystawione na działanie feromonu alarmowego pszczoły stymulowane w nieprzyjemny sposób prądem, intensywniej i chętniej wysuwają żądło. Jednak gdy czuły zapach feromonu, który kojarzył im się z pokarmem, reakcja żądlenia była słabsza.
Firma Łysoń udostępni wykłady na swojej stronie internetowej oraz kanale YouTube.
Ostatnim punktem konferencji był panel dyskusyjny, w którym prelegenci, a także prof. Jerzy Wilde, dr hab. Zbigniew Kołtowski, Robert Chlebo i Tomasz Kamel mówili o najważniejszych tematach, które w ostatnim czasie szczególnie interesują środowisko, np. o wzroście zainteresowania pszczelarstwem, przyczynach i konsekwencjach tego trendu.
Konferencja pszczelarska Beecome była sukcesem! Wysłuchały jej tysiące osób, całość była profesjonalnie przygotowana, a wykłady dotyczyły najbardziej palących kwestii.
Martyna Walerowicz
NAUKA W PASIECE
Zapylanie
Dzikie zapylacze
Rafał Szyrszeń
Niemal każdy człowiek zapytany co sądzi o pszczole miodnej, odpowie, że jest to bardzo ważny gatunek. Jednak coraz częściej do opinii publicznej dochodzą głosy negatywne, sugerujące, że pszczoła miodna to też pewne zagrożenie – szczególnie dla dzikich zapylaczy. Pora przyjrzeć się, czy głosy te są słuszne.
Fot. Elena Nechiporenko (user8611082), freepik
Pszczoła miodna dzięki produkcji miodu, wosku, pierzgi i innych produktów pszczelich oraz zdolności zapylania niezliczonej liczby gatunków roślin (w tym wielu uprawnych) zaskarbiła sobie nasze serca i umysły. Oczywiste zyski wynikające z pracy pszczoły miodnej spowodowały, że wszędzie, gdzie człowiek się osiedlił, chciał ją mieć przy sobie. Efektem tego jest rozpowszechnienie pszczoły miodnej na całym świecie (oczywiście z wyjątkiem Antarktydy). Apis mellifera nie tylko zajmuje coraz więcej obszarów, lecz także zwiększa się zagęszczenie owadów. W przypadku innych zwierząt hodowlanych intuicyjnie zdajemy sobie sprawę, że im większa liczebność i zagęszczenie danego gatunku, tym większy jego wpływ na środowisko.
Szczególnie o tym wiedzą mieszkańcy domów sąsiadujących z dużymi fermami borykający się z codziennym widokiem i zapachem tzw. odpadów poprodukcyjnych. Jakie konkretne i jak ogromne skutki dla środowiska ma hodowla zwierząt, można przeczytać w artykule zamieszczonym na stronie internetowej Uniwersytetu Jagiellońskiego (krótsza wersja) oraz na portalu Nauka dla Przyrody (wersja dłuższa). Ich autorką jest dr hab. Barbara Niedźwiedzka [2021].
Pani doktor powołuje się na szereg oficjalnych, sprawdzonych i naukowych źródeł. Przykładowo możemy w tym opracowaniu przeczytać, że: „Pod uprawy na paszę dla zwierząt gospodarskich przeznacza się w UE 63% wszystkich gruntów ornych […]. Dzikie zwierzęta giną (łącznie z wymieraniem całych gatunków) wskutek wycinania i wypalania lasów pod uprawy roślin na paszę, pustynnienia wyeksploatowanych pastwisk \n[…]. Szacuje się, że około 60% całej biomasy ssaków na Ziemi to zwierzęta hodowane dla ludzkich potrzeb, a ptaki hodowlane stanowią 70% wszystkich ptaków.”
W świetle takich faktów nie do obronienia jest teza, że hodowla i chów zwierząt nie mają wpływu na środowisko i dzikie gatunki zwierząt. Czy pszczoła miodna jako gatunek hodowlany jest pod tym kątem wyjątkiem? Niestety, „obrona” pszczoły miodnej nie jest łatwa. Gdyby zasięgnąć choćby powierzchownych danych na jej temat, okaże się, że pszczoła miodna ma potencjał umożliwiający jej znaczącą ingerencję w naturalne ekosystemy.
Pszczoła miodna przede wszystkim:
1. jest gatunkiem polifagicznym — wykorzystuje wiele gatunków roślin (i nie tylko roślin) jako pożywienie,
2. rodzina pszczela w celu pozyskania pokarmu wykorzystuje (bez relokacji gniazda, wyłączając pasieki wędrowne) obszar o promieniu nawet kilku kilometrów. Jest to ewenementem, jeśli chodzi o zwierzęta tych rozmiarów,
3. w przeciwieństwie do wielu europejskich gatunków pszczół żeruje na kwiatach przez większość roku,
4. występuje w dużych skupieniach:
a) tworzy duże rodziny dochodzące do kilkudziesięciu tysięcy sztuk,
b) skupiska rodzin mogą liczyć kilka-kilkanaście milionów sztuk,
5. jest zdolna do egzystowania praktycznie na całym świecie bez pomocy człowieka.
W przeciwieństwie do hodowli innych zwierząt gospodarskich, lasy nie są wycinane pod hodowlę pszczoły miodnej – ule można nawet tam postawić. Jednakże chów pszczoły miodnej może mieć negatywny wpływ na środowisko na co najmniej kilka innych sposobów. Warto przyjrzeć się, co o tym zagadnieniu sądzi obecnie nauka.
Jest wiele publikacji naukowych dotyczących tego tematu, jednak najcenniejszym i zarazem podsumowującym obecny stan wiedzy w mojej opinii jest opracowanie o tytule (w wolnym tłumaczeniu): „Czy chów pszczół ma negatywny wpływ na dzikie pszczoły” autorstwa Mallinger i in. z 2017 r. Warto wspomnieć również o polskim opracowaniu: „Opinia naukowców w sprawie zakładania pasiek miejskich jako formy ochrony pszczół” [Kierat \ni \nin. 2021], uzupełniającym wiedzę o nowsze publikacje, których wnioski zostały zawarte również tutaj.
W celu zweryfikowania hipotezy Mallinger i in. przeanalizowali 146 publikacji. Warto tu zaznaczyć, że naukowcy skupiali się nie tylko na wpływie pszczół miodnych na populacje pszczół dziko żyjących, ale również na innych rodzajach pszczół hodowlanych, w tym trzmielach oraz pszczołach z rodziny miesierkowatych np. murarkach. Jednak, jak zaznaczają autorzy, większość badań, których użyto i mogły coś wnieść do analizowanej hipotezy, dotyczyła pszczoły miodnej.
Czego możemy dowiedzieć się z tego artykułu? Jak nierzadko bywa, z wniosków publikacji przeglądowych dowiadujemy się, że problem jest złożony i każdy przypadek należy ocenić indywidualnie. Pszczoły hodowlane (głównie pszczoły miodne) mogą zdecydowanie mieć wpływ na środowisko i na populacje dzikich gatunków pszczół. To, czy wpływ ten jest znikomy, czy bardzo znaczący, zależy w dużej mierze od konkretnych warunków środowiska, tego, czy pszczoła miodna jest dla danego terenu gatunkiem rodzimym, czy obcym, stopnia napszczelenia omawianego terenu, czy struktury pożytków i upraw itd. Dlatego wnioski z analizy tego tematu muszą być odpowiednio wyjaśnione. Zaczniemy od tego, w jaki sposób pszczoła miodna może negatywnie wpływać na dzikie gatunki pszczół.
Tam, gdzie pszczoły hodowlane uciekają (niezłapane rójki) i osiedlają się na wolności, mogą konkurować z dzikimi pszczołami o miejsca gniazdowania takie jak dziuple drzew. Pod względem składu gatunkowego pszczół zasiedlających dziuple drzew w Polsce stwierdzić można, że takie miejsca gniazdowania wybierają głównie pszczoła miodna i trzmiele. Dlatego w naszych warunkach miodna-uciekinier będzie konkurencją głównie dla trzmieli. Jednym z takich gatunków jest trzmiel drzewny (Bombus hypnorum).
Co prawda, nie każdy gatunek trzmiela preferuje gniazdowanie w dziuplach drzew, ale wiele z nich okazyjnie, z braku alternatyw, w dziuplach zagnieździć się może. Trzmiele, które preferują inne miejsca gniazdowania, np. gniazda gryzoni, również nie mogą spać spokojnie. Zagrożenie dla nich stanowią trzmiele hodowlane. W chowie i hodowli wykorzystuje się co prawda gatunki rodzime, jednak należą one do najpospolitszych ich przedstawicieli np. trzmiela ziemnego (Bombus terrestris).
Wraz ze wzrastającym wykorzystaniem trzmieli hodowlanych wzrasta też ich konkurencja względem dzikich i mniej licznych gatunków z rodzaju trzmiel (Bombus). Presja ze strony trzmieli hodowlanych jest bardzo wysoka m.in. przez to, że na wiosnę sprzedawane są już rozwinięte kolonie znacznie wyprzedzające zaawansowaniem rozwoju kolonie dzikie.
W efekcie kolonie trzmieli hodowlanych mogą być jesienią większe, lepiej rozwinięte i produkować więcej lepszych jakościowo matek. Wszystkie królowe powstałe w hodowlanym uliku wylatują z niego pod koniec sezonu i zimują w gruncie, czekając na wiosnę, by założyć nową kolonię, co stanowi bezpośrednie zagrożenie dla lokalnych populacji trzmieli.
Wracając do pszczoły miodnej – w wielu krajach spoza naszego kontynentu uciekające rójki to znacznie poważniejszy problem dla dzikich gatunków pszczół. Na świecie jest wiele gatunków pszczół gniazdujących w dziuplach np. pszczoły bezżądłowe (tzw. melipony).
Warto też dodać, że inne europejskie gatunki pszczół hodowlanych z rodziny miesierkowatych, takie jak: murarka rogata, murarka lucernowa czy miesierka lucernówka (i nie tylko) stanowią zagrożenie dla północnoamerykańskiej populacji dzikich pszczół – szczególnie dla gatunków z tej samej rodziny. Głównym powodem jest zajmowanie podobnych miejsc gniazdowania. Część z tych obcych dla fauny amerykańskiej gatunków została zawleczona, ale wiele z nich zostało specjalnie sprowadzonych w celu zapylania upraw [Eastern Ecological Science Center 2022].
Wiele gatunków dziko żyjących pszczół preferuje pewne rodzaje kwiatów. Przykładowo istnieje w Ameryce Północnej grupa kilku gatunków zbiorczo nazwana pszczołami borówkowymi. Preferują kwiaty roślin z rodziny wrzosowatych, w szczególności kwiaty borówki wysokiej (amerykańskiej), a kwiaty borówek preferują usługi pszczół borówkowych. Przez lata ewolucji pszczoły borówkowe przystosowały się do kwitnienia borówki do tego stopnia, że ich główny okres aktywności przypada na czas kwitnienia tych gatunków roślin. Ponadto pszczoły wykształciły specjalny rodzaj zapylenia oraz mają odpowiednią długość języczka. Pszczoła miodna z borówkami wysokimi ma problem, bo nie jest przystosowana do jej kwiatów.
Wnioskować można, że wzrastająca populacja pszczoły miodnej w Ameryce Północnej nie może w znaczący sposób zagrozić liczebności populacji pszczół borówkowych, ponieważ nie przełamie tej ścisłej współpracy międzygatunkowej. Nie inaczej jest w przypadku rodzimych, np.: murarki lucernowej czy miesierki lucernówki. Lucerna, podobnie jak borówka, też wykształciła pewne mechanizmy selekcjonujące zapylacze. Dlatego na plantacjach lucerny, zamiast niewydajnej w tym wypadku pszczoły miodnej, stosuje się miesierkę lucernówkę i to na skalę przemysłową.
Okazuje się więc, że pszczoła miodna poprzez swoją fizjologię i behawior nie będzie miała znaczącego wpływu na przynajmniej część dzikich gatunków pszczół, czy to w naszym kraju, czy w krajach, do których ją sprowadzono. Jednak wiele rodzajów roślin jest mniej wybrednych, jeśli chodzi o wybór zapylaczy. Są dosłownie otwarte na każdego owada, jaki je odwiedzi. Również większość dzikich pszczół jest wielożerna i nie ma preferencji pokarmowych.
W takim przypadku kluczową rolę będzie miała ilość pożytków oraz liczebność pszczoły miodnej na danym terenie. Co prawda, wielożerne gatunki pszczół mogą modyfikować swój behawior w obecności „miodnych”, jednak konkurencja może nadal mieć negatywne skutki. Dzikie pszczoły będą zmuszone do żerowania na mniej pożywnych roślinach, spędzając więcej czasu na poszukiwaniu kwiatów, które nie są zajęte lub których zasoby nie zostały jeszcze wyczerpane oraz będą zmuszone wylatywać dalej od gniazd.
Rys. Mariusz Uchman
Pszczoła miodna może wpływać na środowisko i populacje dzikich pszczół poprzez zmiany w zbiorowiskach roślinnych. Jej zachowanie i preferencje mogą stymulować rozprzestrzenianie się roślin egzotycznych, które mogą wypierać rodzimą florę. Doskonałym przykładem jest nawłoć kanadyjska, silnie rosnąca, bardzo konkurencyjna i wysoka bylina, tworząca ubogie gatunkowo i bardzo trwałe zbiorowiska roślinne.
Nawłoć wypiera wiele rodzimych gatunków roślin, których obecność jest konieczna do stabilnej egzystencji wielu dzikich gatunków pszczół, gdyż te niejednokrotnie mają skomplikowane przystosowania ewolucyjne do określonych typów kwiatów i praktycznie tylko na takich żerują. Niestety nawłoć jest bardzo lubiana przez pszczoły miodne. Również pszczelarze cenią ją sobie, gdyż jest źródłem bardzo dużej ilości pyłku i nektaru w kluczowym dla pszczół momencie przygotowywania do zimowli.
Późny pożytek dla pszczół miodnych jest na wagę złota, a próżno szukać gatunków z rodzimej flory, które kwitłyby w takiej ilości w tym okresie. Niewiele jest rodzimych gatunków pszczół, dla których nawłoć może być istotnym pożytkiem, gdyż wiele (o ile nie większość) to gatunki wiosenne i wczesnoletnie.
To nie jest tak, że patogeny i pasożyty mogą wyłącznie przenosić się na pszczołę miodną z innych gatunków (jak np. było w przypadku roztocza Varroa przeniesionego z pszczoły wschodniej). Pszczoła miodna również może być źródłem chorób i pasożytów atakujących inne gatunki pszczół. Transfer chorób i pasożytów nie zachodzi jedynie w jednym kierunku.
W świetle badań naukowych obecność pszczoły miodnej najbardziej doskwierać może innym społecznym gatunkom tj. trzmielom. Po pierwsze, dlatego, że gatunki te tworzą skupiska osobników, co pozwala na łatwe przenoszenie się patogenów między nimi. Po drugie, gatunki społeczne są ze sobą blisko spokrewnione i wywodzą się od wspólnego dość nieodległego przodka. W efekcie tego pszczoły miodne i inne pszczoły społeczne cechuje podobna biologia, co ułatwia patogenom przystosowanie się do nowego gatunku żywiciela.
Co więcej, pszczoły hodowlane są często umieszczane poza swoim naturalnym zasięgiem, a zatem mogą być źródłem nowych, inwazyjnych patogenów. Podobnie było z ludźmi podczas czasów kolonialnych, gdy Europejczycy zarażali błahymi z naszego punku widzenia patogenami ludność obu Ameryk. Nieprzystosowana do tych chorób ludność lokalna cierpiała na poważne epidemie. Przenoszenie czynników zakaźnych przez pszczoły hodowlane na dzikie może nastąpić poprzez skażony pyłek, kał lub poprzez kontakt na wspólnych zasobach żerowania.
Zakres, w jakim pszczoły hodowlane przenosić mogą patogeny na dzikie oraz wpływ takich antagonistów na kondycję innych gatunków zapylaczy, prawdopodobnie będzie się różnić, w zależności od zagęszczenia i zdrowia utrzymywanych owadów, a także od rodzaju patogenu. Nie bez znaczenia będzie miała struktura pożytków. Dla przykładu ułatwieniem przenoszenia się patogenów będzie obecność na danym terenie dużej ilości roślin tworzących duże kwiatostany np. z rodziny astrowatych. Na jednym kwiatostanie, przykładowo słonecznika, może żerować nawet kilkanaście pszczół w jednym czasie, o czym pisałem w „Pasiece” nr 6/2020 w artykule pt. „Pszczoły złodziejki”.
Spośród analizowanych przez autorów badań 72 dotyczyło konkurencji, 41 zbiorowisk roślinnych, 6 zarówno konkurencji, jak i zbiorowisk roślinnych, a 27 patogenów.
Większość przeanalizowanych badań odnotowała negatywny wpływ pszczół hodowlanych (głównie pszczoły miodnej) na populacje pszczół dzikich, jednak intensywność tej korelacji różniła się w zależności od obszarów tematycznych. Zbiorcze wyniki badań nad konkurencją były bardzo zmienne, 53% głosiło negatywny wpływ na dzikie pszczoły, podczas gdy 28% uznało brak wpływu, a 19% skutki mieszane (różne w zależności od gatunku pszczół lub badanych zmiennych). W równej liczbie badań analizujących zbiorowiska roślinne odnotowano efekty pozytywne (36%) i negatywne (36%).
W pozostałych badaniach z tego zakresu odnotowano brak efektu lub efekt był mieszany (28%). Wreszcie, większość badań nad przenoszeniem się patogenów (70%) wykazała potencjalny negatywny wpływ hodowlanych pszczół na dzikie. Warto dodać, że większość badań we wszystkich obszarach tematycznych dokumentowała potencjał negatywnego oddziaływania, ale nie mierzyła bezpośredniego wpływu na kondycję, liczebność lub różnorodność dzikich pszczół.
Ponadto autorzy stwierdzili, że wyniki różniły się w zależności od tego, czy pszczoły hodowlane znajdowały się w ich rodzimym, czy nierodzimym środowisku. Pszczoły hodowlane w obrębie swojego naturalnego zasięgu miały mniejszy wpływ na konkurencję, ale potencjalnie większy wpływ na dzikie pszczoły poprzez przenoszenie patogenów. Autorzy doszli do wniosku, że chociaż wiedza na omawiany temat znacznie się zwiększyła w ostatnich dziesięcioleciach, to zdecydowanie potrzebne są dodatkowe badania mierzące bezpośrednie, długoterminowe i określone na poziomie populacji skutki hodowli pszczół.
Negatywny wpływ naszych podopiecznych na populację dzikich pszczół w świetle badań naukowych jest niekwestionowany. Nie znaczy to w żadnym wypadku, że mamy porzucić pasieki. Po prostu do gospodarki pasiecznej należy podchodzić z rozwagą. Wpływ pszczół miodnych na dzikie pszczoły będzie znikomy, jeśli nie będziemy prowadzić „nowoczesnej gospodarki rabunkowej” polegającej na wykorzystywaniu zasobów naturalnych w niepohamowany sposób bez ograniczenia wpływu na środowisko.
Choć wzrastający popyt na miód i produkty pszczele ułatwia nam usprawiedliwianie takiej postawy, to mimo to istnieje jeszcze szansa na pokojowe współistnienie wszystkich gatunków pszczół, zarówno hodowlanych, jak i dzikich. Powinniśmy m.in. opracować schematy i procedury, jak racjonalnie zarządzać liczebnością pasiek na danym terenie. Być może konieczne jest wprowadzenie limitów terenowych poprzedzonych oceną zasobności w pożytki oraz oceną stanu liczebności gatunków dzikich na danym terenie.
Nie bez znaczenia jest również monitorowanie zdrowotności naszych rodzin, gdyż patogeny i pasożyty mogą być źródłem zakażenia również dla dzikich pszczół. Pamiętajmy, że zbyt wysokie zagęszczenie pszczół miodnych szkodzi również samej pszczole miodnej.
Rabunki, głód, reinwazje roztoczy Varroa, czy bardzo szybkie roznoszenie chorób to tylko niektóre ze skutków przepszczelenia terenu. Przede wszystkim powinniśmy się też edukować i pomagać dzikim pszczołom, np. wysiewając różne specjalnie mieszanki roślin, zamiast żywopłotów z tui sadzić wieloletnie nektaro- i pyłkodajne rośliny, rzadziej kosić trawniki oraz przestać przesadnie pozbywać się chwastów z naszego trawnika i pól uprawnych. To jedynie kilka sposobów, dzięki którym będzie można bez istotnego ograniczania liczebności pszczoły miodnej zachować również gatunki dzikie w dobrej liczebności.
Byłoby też świetnie, gdybyśmy nie sprowadzali pszczoły miodnej do kolejnych krajów, gdzie pierwotnie nie występowała, a próbować udomawiać inne, ale rodzime dla danego terenu gatunki pszczół, które również produkują miód. Musimy po prostu pamiętać, że pszczoła miodna nie jest jedynym żyjącym na świecie gatunkiem pszczoły. Dlatego starajmy się zbytnio nie uprzykrzać życia pozostałym owadom, które również nam pomagają i nie są dla nas bez znaczenia.
Rafał Szyrszeń
Eastern Ecological Science Center. 2022. Introduced and Alien Bee Species of North America (North of Mexico). www.usgs.gov/centers/eesc/science/introduced-and-alien-bee-species-north-america-north-mexico
Kierat J., Buchholz L., Czekońska K., Gajda A., Grabowski M., Jaskuła R., Kołtowski Z., Lenda M., Oleksa A., Roguz K., Strachecka A., Szentgyörgyi H., Wendzonka J., Woyciechowski M., Wójcik Ł., Zych M., Żmuda A. 2021. Opinia naukowców w sprawie zakładania pasiek miejskich jako formy ochrony pszczół. naukadlaprzyrody.pl/2021/10/01/opinia-naukowcow-w-sprawie-zakladania-pasiek-miejskich-jako-formy-ochrony-pszczol/
Mallinger, R. E., Gaines-Day, H. R., & Gratton, C. 2017. Do managed bees have negative effects on wild bees?: A systematic review of the literature. PloS one, 12(12), e0189268.
Niedźwiedzka B. 2021. Przemysłowe hodowle zwierząt – środowiskowa i etyczna katastrofa. nauka.uj.edu.pl/aktualnosci/-/journal_content/56_INSTANCE_Sz8leL0jYQen/74541952/147996970
Niedźwiedzka B. 2021. Przemysłowe hodowle zwierząt – środowiskowa i etyczna katastrofa. naukadlaprzyrody.pl/2021/04/05/przemyslowe-hodowle-zwierzat-srodowiskowa-i-etyczna-katastrofa/