Przypadki miłosne - Natasza Socha, Violetta Nowacka, Anna Skoczek - ebook + książka

Przypadki miłosne ebook

Anna Skoczek, Violetta Nowacka, Natasza Socha

3,0

Opis

Chcemy miłości, ale czy potrafimy ją rozpoznać i zatrzymać?

W tej książce znajdziesz obyczajowe historie o poszukiwaniu szczęścia, uczuć, samego siebie, a także wiedzę na temat mechanizmów, które kierują ludźmi w relacjach.

  • Czy warto wracać do ekspartnera?
  • Jak utrzymać namiętność w długotrwałych relacjach?
  • Czy zdrada to koniec miłości?
  • Gdy jedno chce, a drugie nie – jak odnaleźć się w świecie niedomówień i toksycznych zachowań?
  • Starsza kobieta, młodszy mężczyzna – czy to może się udać?
  • Czy kobieta i mężczyzna mogą być przyjaciółmi, czy tylko przyjaciółmi z benefitami?
  • I wreszcie: Czy można kochać innych, nie kochając siebie?

Przypadki miłosne to nietypowy przewodnik po naszych uczuciach i emocjach, połączenie poradnika z literaturą obyczajową w najlepszym wydaniu. Ta książka powstała dzięki supermocy trzech kobiet (pisarki, psycholożki, dziennikarki), ale stoją za nią także dziesiątki kobiet, których doświadczenia były inspiracją do jej powstania.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 307

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,0 (2 oceny)
0
1
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Au­torki: Na­ta­sza So­cha, Vio­letta No­wacka, Anna Sko­czek
Re­dak­cja: Zu­zanna Wie­rus
Ko­rekta: Ka­ta­rzyna Zioła-Ze­mczak
Pro­jekt gra­ficzny okładki i ma­kiety: Stu­dio KA­RAN­DASZ
Skład: Ja­ro­sław Hess
Zdję­cia na okładce: Ju­lita Pa­jąk (zdję­cie Na­ta­szy So­chy), S. Brandt (zdję­cie Anny Sko­czek), ar­chi­wum pry­watne (zdję­cie Vio­letty No­wac­kiej)
Re­dak­tor pro­jektu: Agnieszka Fi­las
Kie­row­nik re­dak­cji: Agnieszka Gó­recka
© Co­py­ri­ght by Vio­letta No­wacka, Anna Sko­czek, Na­ta­sza So­cha © Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Pas­cal
Ta książka jest fik­cją li­te­racką. Ja­kie­kol­wiek po­do­bień­stwo do rze­czy­wi­stych osób, ży­wych lub zmar­łych, au­ten­tycz­nych miejsc, wy­da­rzeń lub zja­wisk jest czy­sto przy­pad­kowe. Bo­ha­te­ro­wie i wy­da­rze­nia opi­sane w tej książce są two­rem wy­obraźni au­torki bądź zo­stały zna­cząco prze­two­rzone pod ką­tem wy­ko­rzy­sta­nia w po­wie­ści.
Wszel­kie prawa za­strze­żone. Żadna część tej książki nie może być po­wie­lana lub prze­ka­zy­wana w ja­kiej­kol­wiek for­mie bez pi­sem­nej zgody wy­dawcy, z wy­jąt­kiem re­cen­zen­tów, któ­rzy mogą przy­to­czyć krót­kie frag­menty tek­stu.
Biel­sko-Biała 2024
Wy­daw­nic­two Pas­cal sp. z o.o. ul. Za­pora 25 43-382 Biel­sko-Biała tel. 338282828, fax 338282829pas­cal@pas­cal.plwww.pas­cal.pl
ISBN 978-83-8317-382-5
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Te­mat mi­ło­ści ni­gdy się nie nu­dzi. Za­uwa­ży­li­ście to? O mi­ło­ści się pi­sze, robi się o niej filmy, pro­gramy w te­le­wi­zji. Z mi­ło­ści wsz­czy­nano wojny, sta­wiano naj­pięk­niej­sze bu­dowle świata i two­rzono dzieła sztuki. O mi­ło­ści się plot­kuje przy ka­wie: opo­wia­da­jąc o niej, śmie­jemy się w gro­nie przy­ja­ció­łek. Za mi­ło­ścią się tę­skni, a na­wet za nią goni. I bez zna­cze­nia jest to, że ona cią­gle ucieka. Poza sek­sem jest to naj­bar­dziej ko­mer­cyjny te­mat świata! Nie­od­łącz­nie utoż­sa­miany z po­czu­ciem kom­plet­no­ści, spo­koju i speł­nie­nia. W pierw­szym od­cinku pod­ca­stu Przy­padki mi­ło­sne pa­dło py­ta­nie, dla­czego mi­łość jest ważna. Oka­zuje się, że dla­tego, że w więk­szo­ści przy­pad­ków daje ona lu­dziom trwałe po­czu­cie szczę­ścia, a kto nie chciałby być szczę­śliwy? To wła­śnie dla­tego wciąż pra­gniemy mi­ło­ści, na­wet je­śli już nie­raz się na niej spa­rzy­li­śmy. To bez wąt­pie­nia od­wieczna ener­gia ży­cia, która de­cy­duje o cią­gło­ści ga­tunku, daje po­czą­tek wszel­kiej mo­ty­wa­cji i na­dziei, że ja­koś to bę­dzie. Może o mi­ło­ści wszystko już po­wie­dziano, jed­nak... my za­pra­szamy do Przy­pad­ków mi­ło­snych: ludz­kich hi­sto­rii, które mo­gły się wy­da­rzyć każ­demu. To zu­peł­nie inny po­rad­nik, bo za chwilę za­głę­bi­cie się w opo­wia­da­nia, któ­rym to­wa­rzy­szą dzien­ni­kar­sko-psy­cho­lo­giczne ko­men­ta­rze. To zu­peł­nie no­wa­tor­ska for­muła przed­sta­wie­nia dzie­się­ciu mi­ło­snych te­ma­tów. Zdrada, kry­zys wieku śred­niego czy po­wroty do eks to tylko przy­kłady. Pi­sarka-dzien­ni­karka i psy­cho­lożka za­pra­szają w świat mi­ło­ści, który za­dzi­wia, uczy, wzru­sza, a cza­sami roz­śmie­sza.

Dla­czego szu­kamy mi­ło­ści?

Dla­tego, że bez niej trudno jest do­brze żyć. Gdyby nie mi­łość, czyli bli­skie pra­gnie­nie więzi z dru­gim czło­wie­kiem, dwoje lu­dzi ni­gdy by się nie za­uwa­żyło, nie do­cho­dzi­łoby do zbli­żeń, nie by­łoby dzieci i na­tu­ral­nego cy­klu zło­żo­nego z na­ro­dzin i śmierci. Jak wi­dać, całe ży­cie to­czy się dzięki mi­ło­ści. Na­wet je­śli by­wały czasy, w któ­rych two­rzono za­sady re­gu­lu­jące związki i za­rzą­dzano mał­żeń­stwami przez wła­dzę, pro­mu­jąc ta­kie war­to­ści jak pie­nią­dze czy stan po­sia­da­nia, lu­dzie wciąż się za­ko­chi­wali. Wtedy rów­nież przez mi­łość i dzięki niej ro­bili wiele rze­czy pod prąd, bu­rząc przy­jęty po­rzą­dek świata.

Są tacy, któ­rzy szcze­rze wie­rzą w to, że bez mi­ło­ści można cał­kiem faj­nie żyć, i gło­śno o tym mó­wią. Cza­sami rze­czy­wi­ście tak jest, ale rów­nie czę­sto bywa, że sami pró­bu­jemy oszu­kać sie­bie, mó­wiąc, że ni­kogo nie po­trze­bu­jemy, bo jest nam tak wy­god­niej. Może czu­jemy się skrzyw­dzeni przez po­przed­nich part­ne­rów? Może się bo­imy? Je­śli nie spraw­dzimy, z czego wy­nika to, co mó­wimy światu, ni­gdy nie usły­szymy wła­snej prawdy. Nie­któ­rzy mu­szą do­ro­snąć do stwier­dze­nia, że sa­mot­ność i zna­le­zie­nie w niej szczę­ścia, to do­piero wstęp do etapu ży­cia, na któ­rym można już się dzie­lić mi­ło­ścią z dru­gim czło­wie­kiem w związku.

Łą­czymy się w pary, bo tak pod­po­wiada nam in­stynkt. Jako lu­dzie chcemy się dzie­lić mi­ło­ścią. Można po­wie­dzieć, że w wielu z nas po­ja­wia się tę­sk­nota za bli­sko­ścią, za kimś, kto bę­dzie na­szym to­wa­rzy­szem, wspar­ciem, przy­ja­cie­lem, po­wier­ni­kiem ta­jem­nic. Z cza­sem prze­ja­dają nam się przy­jem­no­ści solo i czu­jemy wy­raź­nie, że na świe­cie jest coś jesz­cze. Tę­sk­nota za mi­ło­ścią jest więc czymś zu­peł­nie na­tu­ral­nym i nie mu­simy się jej wsty­dzić. Lu­dzie w sta­nie mi­ło­ści albo kiedy tę­sk­nią za drugą osobą czy też koń­czą związki, ro­bią naj­wspa­nial­sze rze­czy. Two­rzą, pi­szą pio­senki, wtedy po­wstają wiel­kie dzieła, które chwy­tają za serce i wy­wo­łują nie­sa­mo­wite emo­cje u od­bior­ców. Gdyby nie mi­ło­sne przy­padki, a zwłasz­cza za­wody mi­ło­sne, kul­tura i sztuka na ca­łym świe­cie nie by­łyby ta­kie, ja­kie są. Kre­atyw­ność jest na­tu­ral­nym me­cha­ni­zmem, który po­maga so­bie ra­dzić z bu­zu­ją­cymi we­wnątrz emo­cjami. W ich wy­niku od­naj­du­jemy w so­bie prze­ogromne za­soby.

O tym, że lu­dzie in­ten­syw­nie szu­kają dru­gich po­łó­wek, może świad­czyć po­pu­lar­ność wielu apli­ka­cji rand­ko­wych. Samo szu­ka­nie może jed­nak mieć dwa zna­cze­nia. Wy­sta­wia­nie się na por­talu, ob­ja­wie­nie się światu i po­wie­dze­nie: „oto je­stem”, to udo­stęp­nia­nie wia­do­mo­ści o so­bie i zwięk­sza­nie szans na to, że ktoś nas za­uważy, że ktoś kom­pa­ty­bilny w końcu, po­mimo wielu prze­ciw­no­ści, bę­dzie mógł się z nami spo­tkać. Nie ma w tym nic złego, to znak na­szych cza­sów. Cho­ciaż oczy­wi­ście warto tak po pro­stu wyjść do lu­dzi w rze­czy­wi­sto­ści. Więk­szą uwagę po­win­ni­śmy zwró­cić na szu­ka­nie, które zwią­zane jest z ja­kąś ak­tyw­no­ścią, czyn­nym za­bie­ga­niem o uwagę dru­giej osoby. W ta­kim za­cho­wa­niu jest już coś nie­po­ko­ją­cego. W tym spo­so­bie nie ma miej­sca na we­wnętrzny spo­kój i rów­no­wagę, które cier­pli­wie i po­god­nie po­zwa­lają ocze­ki­wać na to, żeby przy­da­rzyło się coś do­brego. Po­ja­wiają się za to ner­wo­wość, de­spe­ra­cja, łak­nie­nie, ocze­ki­wa­nia i snu­cie wi­zji. Jest w tym też sporo cier­pie­nia, kiedy rze­czy­wi­stość mija się z tym, co zdą­żyło już po­wstać w na­szej gło­wie. W ta­kich po­szu­ki­wa­niach biorą udział wy­łącz­nie na­sze me­cha­ni­zmy prze­trwa­nia. Sche­maty, które w pod­świa­domy spo­sób wy­bie­rają po­ten­cjal­nych part­ne­rów za nas, igno­ru­jąc po dro­dze wszyst­kie czer­wone flagi. Ła­du­jemy się wów­czas w te wszyst­kie związki, które nie koń­czą się do­brze, a póź­niej są te­ma­tami do roz­mów w bab­skim gro­nie.

Je­śli mamy w so­bie de­spe­racki głód bli­sko­ści albo pro­gram za­słu­gi­wa­nia na mi­łość, przy­cią­gniemy do sie­bie osoby, które będą chciały to wy­ko­rzy­stać i nie będą do­brze nas trak­to­wać, gdy się z nimi zwią­żemy.

Za­cznijmy od za­da­nia so­bie py­tań o to, jak czuję się, po­szu­ku­jąc? Je­śli usły­szę w od­po­wie­dzi o uczu­ciach ta­kich, jak: sa­mot­ność, lęk, za­zdrość, je­śli cią­gle zer­kam na te­le­fon i cze­kam na po­wia­do­mie­nie z apki rand­ko­wej... to do no­wych re­la­cji na pewno nie za­pro­wa­dzi nas zdrowe i mą­dre ja (jaźń). Trzeba so­bie uświa­do­mić, że w ta­kiej sy­tu­acji za­pro­simy do ży­cia tylko skom­pli­ko­wane przy­padki.

Warto zda­wać so­bie sprawę z tego, że wo­kół nas jest mnó­stwo po­ra­nio­nych lu­dzi. Być może sami też je­ste­śmy po­ra­nieni. Za­wsze le­piej naj­pierw za­dbać o roz­wią­za­nie swo­ich pro­ble­mów, a do­piero póź­niej roz­po­czy­nać bu­dowę związ­ków. W ta­kim po­dej­ściu do two­rze­nia no­wych re­la­cji przy­daje się psy­cho­te­ra­pia, pod­czas któ­rej do­wiemy się, ja­kie sche­maty i pro­gramy kie­rują na­szymi za­cho­wa­niami i jak wpły­wają na na­sze ży­cie. Można je prze­pra­co­wać i wy­eli­mi­no­wać z ży­cia.

Cza­sem jed­nak smu­tek czy strach zwią­zany z sa­mot­no­ścią jest tak ogromny, że nie zwa­ża­jąc na swój ogromny ba­gaż, wcho­dzimy w tę grę, po­szu­ku­jemy part­nera i za­czyna się cała se­ria po­wta­rzal­nych zda­rzeń. Ko­biety zmie­niają part­ne­rów, ale bar­dzo czę­sto wcho­dzą w re­la­cje z tymi sa­mymi ty­pami męż­czyzn. Opo­wia­da­jąc swoim przy­ja­ciół­kom o ko­lej­nym związku, który roz­padł się po trzech, czte­rech mie­sią­cach, mó­wią, że cią­gle tra­fiają na ta­kich fa­ce­tów. Że wszy­scy są tacy sami. To nie jest prawda: na­le­ża­łoby się naj­pierw przyj­rzeć so­bie. Co ja mam w so­bie ta­kiego, że cią­gle tra­fiam na ta­kich drani? Od­po­wiedź na to py­ta­nie nie jest ła­twa, bo jako lu­dzi nie przy­ciąga nas do sie­bie świa­do­mość, a pod­świa­dome sche­maty, które wę­drują z nami od wcze­snego dzie­ciń­stwa po do­ro­słość. Gdy­by­śmy świa­do­mie de­cy­do­wali o mi­ło­snych wy­bo­rach, to prze­nigdy nie wcho­dzi­li­by­śmy w re­la­cje, które nas nisz­czą, ogra­ni­czają, w naj­lep­szym przy­padku – nie roz­wi­jają. W roz­po­zna­wa­niu pod­świa­do­mych sche­ma­tów kie­ru­ją­cych na­szymi re­la­cjami po­mocny bę­dzie do­bry psy­cho­te­ra­peuta. Je­śli sami za­bie­ramy się do tak po­waż­nych dia­gnoz, naj­czę­ściej wpa­damy w na­wyk ob­wi­nia­nia się (za co od­po­wie­dzialny jest bar­dzo po­pu­larny sche­mat, który w na­szej książce na­zwiemy we­wnętrz­nym kry­ty­kiem). Musi być on roz­po­znany i ule­czony jako pierw­szy.

Samo rand­ko­wa­nie warto na­to­miast po­strze­gać jako do­świad­cza­nie. Warto to ro­bić, ale roz­sąd­nie, z ogrom­nym pra­gnie­niem i po­sta­no­wie­niem ucze­nia się cze­goś z tych do­świad­czeń. Nie­za­leż­nie od tego, czy będą do­bre, czy złe. Rand­ko­wa­nie może być szansą na zdo­by­cie no­wych in­for­ma­cji o so­bie, tylko mu­simy być na nie otwarci. Je­śli z ko­lej­nej randki wró­cimy z prze­ko­na­niem, że tra­fi­ły­śmy na ko­lej­nego po­pa­prańca, bę­dzie to ozna­czać, że nic z tego spo­tka­nia nie wy­nio­sły­śmy. Nie do­świad­czy­ły­śmy roz­woju i na­wet nie spró­bo­wa­ły­śmy zro­zu­mieć ni­czego o so­bie. Je­śli ze złych, nie­uda­nych czy mę­czą­cych ran­dek nie bę­dziemy wy­cią­gać lek­cji, nie bę­dziemy się też po­tra­fiły uchro­nić przed po­peł­nia­niem w kółko tych sa­mych błę­dów.

Współ­cze­sny spo­sób rand­ko­wa­nia, który opiera się w więk­szo­ści na na­wią­zy­wa­niu zna­jo­mo­ści przez in­ter­net, nie­sie za  obą wiele za­gro­żeń. Ten spo­sób bu­do­wa­nia więzi bywa cza­sem oparty na kłam­stwach, któ­rych nie je­ste­śmy w sta­nie wy­czuć, ale z pew­no­ścią mo­żemy część tych in­for­ma­cji spraw­dzić. Nie mu­simy da­wać się zła­pać na piękne słowa; pa­mię­tajmy, że za nimi za­wsze po­winny iść czyny. Nie in­we­stujmy w obiet­nice, nie za­ko­chujmy się w swo­ich wła­snych wy­obra­że­niach. Je­śli jed­nak okaże się, że ro­bimy to upo­rczy­wie i stale kon­ty­nu­ujemy do­świad­cze­nia pełne roz­cza­ro­wań, to do­brym kie­run­kiem bę­dzie roz­po­czę­cie po­szu­ki­wań głę­bo­kiej prawdy o so­bie i swo­ich nie­świa­do­mych pro­gra­mach.

Mimo roz­cza­ro­wań mi­ło­snych cie­szy fakt, że lu­dzie wciąż na nowo pró­bują. Cza­sami aż trudno jest uwie­rzyć, że nie­któ­rzy w po­szu­ki­wa­niu mi­ło­ści są tak wy­trwali i po­mimo tylu za­wo­dów cią­gle dają so­bie szansę na roz­kwit wiel­kiego uczu­cia. Na dru­gim bie­gu­nie są ci, któ­rzy po wielu zra­nie­niach wolą za wszelką cenę uni­kać mi­ło­ści, bo ko­ja­rzy im się wy­łącz­nie z ogrom­nym bó­lem i cier­pie­niem. Jed­nak po­że­gna­nie się z mi­ło­ścią na za­wsze jest dla czę­ści z nas jak śmierć za ży­cia, bo czę­sto tylko mi­łość daje nam w ży­ciu trwałe uczu­cie szczę­ścia. Kiedy je­ste­śmy za­ko­chani i ży­jemy w związku z part­ne­rem, któ­rego ko­chamy, to mamy po­czu­cie, że je­ste­śmy kom­pletni. By­cie w związku z jed­nej strony po­zwala się roz­wi­jać emo­cjo­nal­nie, a z dru­giej może też dzia­łać na nas de­struk­cyj­nie. Od czego to za­leży? Wszyst­kie mi­ło­sne przy­padki to od­bi­cie mi­ło­ści wła­snej rzu­to­wane na na­turę part­nera. Po­wstaje z tego kok­tajl: cza­sem słodki, cza­sem gorzki. A za­tem...

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki