Same dobre wróżby - Sasza Hady - ebook + książka

Same dobre wróżby ebook

Sasza Hady

4,3

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Czy da się zakochać w kimś, kogo nigdy nie spotkało się w realu?

Eliza, Chira, Fearis i Nyle znają się tylko z Discorda i nigdy nie spotkali się na żywo. Tego lata mają wyjechać razem do domku w górach. Najbardziej zależy na tym Elizie, która ma sekretny plan rozkochania w sobie Nyle’a. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że się uda… kiedy nagle na jej drodze staje dziwaczna kuzynka Sara. Eliza postanawia się jej pozbyć.

Same dobre wróżby to pełna zabawnych intryg, miłosnych nieporozumień i zwrotów akcji opowieść o wychodzeniu ze strefy komfortu. Jak daleko mogą się posunąć introwertycy, aby zawalczyć o miłość? Sasza Hady, autorka kryminałów i fantastycznej Zefiryny debiutuje jako autorka YA. Gwarantujemy: nie będziecie się nudzić!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 450

Oceny
4,3 (7 ocen)
4
1
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Poczytajzemna

Nie oderwiesz się od lektury

"Same dobre wróżby" to powieść, która zgrabnie łączy w sobie lekkość młodzieżowego romansu z głębszymi refleksjami na temat przyjaźni, miłości i tożsamości. Autorka, wciągając czytelnika w wir intrygującej historii, porusza jednocześnie ważne tematy, takie jak introwertyzm. "Same dobre wróżby" to powieść, która z pewnością przypadnie do gustu zarówno młodym czytelnikom, jak i dorosłym, którzy wciąż czują się młodzi duchem. Autorka w niezwykle przystępny sposób porusza tematy bliskie współczesnemu pokoleniu, takie jak przyjaźń online, introwertyzm i pierwsze miłości. Historia czterech przyjaciół, Eliza, Chira, Fearis i Nyle, którzy poznają się w sieci i postanawiają spotkać w realnym świecie, to opowieść o wychodzeniu ze strefy komfortu, o budowaniu relacji i o tym, jak daleko jesteśmy w stanie się posunąć, aby zdobyć serce wymarzonej osoby. Eliza, główna bohaterka, jest introwertyczką, która marzy o miłości. Podczas poznawania się na czasie w szczególny sposób obdarza uczuciem Nylena....
20
Martuska_777

Dobrze spędzony czas

Szkoda, że książka taka, jak „Same dobre wróżby” nie trafiła w moje ręce, gdy chodziłam do liceum. Gdyby tak było, moja miłość do czytania odżyłaby nieco wcześniej. Sama historia bardzo mi się podobała. Fabuła jest ciekawa, momentami bardzo zaskakująca, pełna poczucia humoru. Książka porusza kilka niełatwych tematów, ale nie zdradzę ich, żeby nie psuć Wam przyjemności z odkrywania sekretów tej powieści. Początek był żwawy, rozbudzający ciekawość, po czym nastąpiło przyhamowanie i niestety powiało trochę nudą. Pod koniec wszystko fajnie znów nabrało tempa i końcówkę poznawałam z na nowo rozbudzoną ciekawością. Każda z postaci jest inna, bardzo wyrazista i przy każdej można pomyśleć „Hej, znam kogoś takiego!”. Najłatwiej było mi zrozumieć główną bohaterkę, Elizę, bo niejednokrotnie odnajdywałam w niej siebie sprzed (o mamo, aż boję się to napisać) prawie 20 lat 🫣. Gdybym miała naście lat, ta lektura całkowicie by mnie pochłonęła i skradła moje serducho. Dziś jestem na nią t...
00

Popularność




Opieka re­dak­cyjna: DO­MI­NIKA WRE­SIŁO
Re­dak­cja: AGNIESZKA OL­CZYK
Ko­rekta: KA­MIL BO­GU­SIE­WICZ, BIANKA DZIAD­KIE­WICZ, ANNA PO­INC-CHRA­BĄSZCZ
Pro­jekt okładki i stron ty­tu­ło­wych, ilu­stra­cje: ANNA JAM­RÓZ
Re­dak­cja tech­niczna: RO­BERT GĘ­BUŚ
Skład i ła­ma­nie: ANNA PA­PIER­NIK | Ori­gami
© Co­py­ri­ght by Sa­sza Hady © Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2024
Wy­da­nie pierw­sze
ISBN 978-83-08-07972-0
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl tel. (+48 12) 619 27 70
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Dla mo­ich lu­dzi

Re­gu­la­min

Ko­rzy­sta­nie z ser­wera jest toż­same z ak­cep­ta­cją re­gu­la­minu.

Zła­ma­nie za­sad może skut­ko­wać zbesz­ta­niem przez Elizę,utratą ży­cia lub / i wiecz­nym po­tę­pie­niem.

1. Za­bro­nione jest po­ru­sza­nie te­matu snów wła­snych lub cu­dzych, z wy­łą­cze­niem snów ero­tycz­nych o nie­ba­nal­nej fa­bule.

2. Za­bro­nione jest za­da­wa­nie py­tań o sprawy oso­bi­ste bez wy­raź­nej za­chęty pi­sem­nej lub ust­nej.

3. Za­bro­nione jest ko­mu­ni­ko­wa­nie się użyt­kow­ni­ków poza ser­we­rem w pa­rach lub trój­kach. Do­bro ogółu wy­maga, żeby każdy użyt­kow­nik był na bie­żąco z plot­kami i wy­mianą my­śli w tym sa­mym mo­men­cie.

4. Za­bro­nione jest opo­wia­da­nie hi­sto­rii bez pu­enty.

5. Za­bro­nione jest oma­wia­nie spraw zwią­za­nych z in­sty­tu­cjami oświa­to­wymi.

6. Do­zwo­lone są żarty po­ni­żej ogól­nie przy­ję­tego po­ziomu przy­zwo­ito­ści.

7. Do­zwo­lone jest prze­sy­ła­nie tre­ści ero­tycz­nych, o ile speł­niają od­po­wied­nie normy es­te­tyczne albo przed­sta­wiają ośmior­nice.

8. Do­zwo­lone jest mo­ralne roz­pa­sa­nie, ale tylko je­śli po­tem jest co opo­wia­dać.

Pro­log,

.

w któ­rym Elizę gubi je­den uśmiech

Jed­nym z naj­bar­dziej zna­nych po­wie­dzo­nek cioci Klau­dii było: „Uśmie­chaj­cie się, dziew­czyny, w tram­wa­jach, na ulicy – ni­gdy nie wia­domo, gdzie spo­tka­cie faj­nego chło­paka”. W dzie­ciń­stwie brzmiało dla Elizy obie­cu­jąco, ale w wieku szes­na­stu lat pod­cho­dziła do niego bar­dziej kry­tycz­nie, bo gry­zło się z jej prze­ko­na­niami na te­mat tego, czy dziew­czyny po­winny być za­wsze uśmiech­nięte. I czy je­śli już się uśmie­chają, to ko­niecz­nie dla ko­goś. Pa­mię­tała jed­nak, żeby w miej­scach pu­blicz­nych za­cho­wy­wać w miarę przy­jemny wy­raz twa­rzy – głów­nie po to, by lu­dzie nie wie­dzieli, co tak na­prawdę o nich my­śli.

Przy­da­wało jej się to zwłasz­cza w ta­kich sy­tu­acjach jak te­raz, na wsi pod Rze­szo­wem, gdzie od­by­wał się ro­dzinny zjazd z oka­zji uro­dzin cioci Klau­dii. Eliza zwy­kle sta­rała się uni­kać po­dob­nych im­prez, ale aku­rat miała do cioci ważny in­te­res. Mu­siała przy­znać, że w tym roku nie było tak źle. Mgiełka no­stal­gii za la­tami dzie­ciń­stwa, kiedy te pach­nące ko­ni­czyną łąki wy­da­wały się nie­skoń­czone jak niebo, nie­mal rów­no­wa­żyła cringe słu­cha­nia, jak lu­dzie po sześć­dzie­siątce śpie­wają chó­ral­nie Szła dzie­weczka do la­seczka.

Uro­dziny cioci za­wsze od­by­wały się na polu kem­pin­go­wym usa­do­wio­nym po­śród ła­god­nych zie­lo­nych pa­gór­ków, które od po­łu­dnia ota­czał wy­gięty jak psi ję­zor łuk lasu. Domki let­ni­skowe były roz­miesz­czone w brzo­zo­wym za­gaj­niku do­okoła tra­wia­stej po­lanki, po­środku któ­rej nad bie­siad­nym sto­łem roz­sta­wiono duży na­miot. Obok znaj­do­wały się wspólna za­da­szona kuch­nia, miej­sce na ogni­sko i grill. Mię­dzy drze­wami ko­ły­sały się ko­lo­rowe ha­maki, a zza krza­ków prze­sła­nia­ją­cych płytki sta­wek do­cho­dził re­chot żab.

Domki były drew­niane, małe i przy­tulne, przez co Eli­zie ta im­preza ko­ja­rzyła się z uro­dzi­nami Bilba w Shire. Ciotka Klau­dia – okrą­gła i po­godna jak hob­bit – za­wsze wy­gła­szała mowy po­wi­talne, pod­czas któ­rych dzię­ko­wała za przy­by­cie po­szcze­gól­nym ga­łę­ziom ro­dziny, wy­wo­łu­jąc Pie­trasz­ków, Ciem­niew­skich, Wen­tów i Cy­ga­nia­ków, a oni en­tu­zja­stycz­nie od­krzy­ki­wali. Nie­stety na im­pre­zie była nie jedna, lecz wiele Lo­be­lii – wścib­skich, wred­nych cio­tek, które za­wsze miały taką minę, jakby chciały ko­muś zwę­dzić ukrad­kiem srebrną cu­kier­nicę po babce.

Cio­cia Klau­dia nie na­le­żała do tych mę­czą­cych osób, które na wła­snych uro­dzi­nach ani na chwilę nie usiądą, tylko bie­gają jak na­krę­cone, przy­no­sząc, wy­no­sząc, pod­grze­wa­jąc, ukła­da­jąc i tak da­lej. Eliza zna­la­zła ją w kuchni, oto­czoną wia­nusz­kiem in­nych cio­tek, bez­tro­sko plot­ku­jącą z kie­lisz­kiem wina w ręce.

– Cio­ciu, mogę cię pro­sić na mo­ment? – za­py­tała Eliza grzecz­nie, ale uprzej­mo­ścią nie­wiele da się zdzia­łać, kiedy w grę wcho­dzą za­no­szące się śmie­chem i mó­wiące jedna przez drugą star­sze pa­nie.

Eliza nie lu­biła o nic pro­sić. Nie lu­biła też prze­ry­wać do­ro­słym, bo za­zwy­czaj po chwili od­po­wia­dali kontr­ata­kiem, za­rzu­ca­jąc ją py­ta­niami o oceny w szkole, wy­bór stu­diów, chło­paka albo ko­men­tu­jąc jej wy­gląd. Eliza nie ra­dziła so­bie z tego typu roz­mo­wami. W za­sa­dzie, jako za­de­kla­ro­wana in­tro­wer­tyczka, nie była zbyt do­bra w żad­nych kon­wer­sa­cjach of­fline. Ale miała inne za­lety.

Po­de­szła do sto­lika w kuchni, wy­brała jedną z nie­otwar­tych jesz­cze bu­te­lek czer­wo­nego wina i scho­wała do kie­szeni kor­ko­ciąg. Wró­ciła do grupki cio­tek i wzięła głę­boki wdech.

– Wino się wam koń­czy! – za­wo­łała gło­śno, uno­sząc bu­telkę.

Na­tych­miast zy­skała ich uwagę i sym­pa­tię.

Jedna z cio­tek prze­jęła wino z rąk Elizy, a reszta za­częła szu­kać kor­ko­ciągu, który – no daję słowo! – jesz­cze przed chwilą le­żał koło czaj­nika. Za­dźwię­czały pu­ste kie­liszki, szur­nęła otwarta nie­cier­pli­wie szu­flada.

Tym­cza­sem Eliza wzięła cio­cię Klau­dię pod rękę i spo­koj­nie wy­pro­wa­dziła z kuchni, a po­tem wcią­gnęła za róg, tak żeby osło­nić się przed wzro­kiem osób trze­cich.

– Mo­żemy chwilkę po­roz­ma­wiać? – za­py­tała miło.

Za­wsze uwa­żała, że cio­cia Klau­dia jest bar­dzo ni­ska, i te­raz, kiedy stały bli­sko na­prze­ciwko sie­bie, po­czuła lekką iry­ta­cję, że na­dal są rów­nego wzro­stu.

– Co tam, ko­cha­nie? Może głodna je­steś? – za­py­tała cio­cia i uśmiech­nęła się, aż jej brą­zowe oczy oto­czyły wa­chla­rzyki zmarsz­czek.

To był oczy­wi­ście żart. Eliza nie by­wała głodna.

– Mam do cie­bie prośbę, z ga­tunku tych więk­szych. Pla­no­wa­łaś może w sierp­niu po­je­chać do domku w Ma­ko­wie?

– Jesz­cze nie ro­bi­łam pla­nów. – Cio­cia się za­my­śliła. – Pod ko­niec lipca le­cimy z dziew­czy­nami do Astu­rii. Tam nie jest tak go­rąco jak w Bar­ce­lo­nie czy Ma­dry­cie. W ogóle nie po­trze­bują sje­sty moim zda­niem. Ale ją mają, oczy­wi­ście. – Za­chi­cho­tała, za­do­wo­lona, że przy­ła­pała Hisz­pa­nów z pół­nocy na drob­nym prze­krę­cie.

– Su­per, cio­ciu. Ma­ków – przy­po­mniała Eliza.

– A, tak. My­ślę, że wpadnę cho­ciaż na parę dni, żeby prze­wie­trzyć w domku i spraw­dzić, czy nie za­lę­gły się my­szy albo... Ale cze­kaj, cze­kaj. – Cio­cia Klau­dia uśmiech­nęła się sze­roko. – Nie mów, że wresz­cie zde­cy­do­wa­łaś się przy­je­chać! Tyle lat już cię u mnie nie było!

– Ekhm, chcia­ła­bym przy­je­chać, ale nie sama. – Eliza po­pa­trzyła na cio­cię nie­śmiało.

– Z kimś? Z chło­pa­kiem? – ucie­szyła się. – A mama wie? – za­py­tała kon­spi­ra­cyj­nym szep­tem.

– Z dwoma chło­pa­kami i jedną dziew­czyną. W sen­sie: z przy­ja­ciółmi – do­dała szybko Eliza, żeby nie za­brzmiało to jak dumna de­kla­ra­cja po­lia­mo­rii.

– Świetny po­mysł! – za­chwy­ciła się cio­cia. – Wy, dzie­ciaki, te­raz tylko przed ekra­nami sie­dzi­cie, świeże po­wie­trze wam się przyda. To kiedy chce­cie przy­je­chać?

– Pięt­na­stego sierp­nia, je­śli ci to pa­suje, cio­ciu.

– Pew­nie, pew­nie. A Ma­dzia, zna­czy ma­mu­sia, też bę­dzie?

– Nie-e. Wła­śnie o to cho­dzi, że ty by­ła­byś dla nas taką przy­zwo­itką. Bo wiesz, my się nie znamy na żywo, tylko on­line. I ro­dzice nas nie pusz­czą, je­śli nie bę­dzie ko­goś do­ro­słego i...

Cio­cia Klau­dia za­częła się śmiać.

– Ro­zu­miem, ro­zu­miem. Ko­goś do­ro­słego w licz­bie po­je­dyn­czej.

– Je­den do­ro­sły cał­ko­wi­cie wy­star­czy – zgo­dziła się Eliza. – To co my­ślisz?

– Pew­nie, przy­jeż­dżaj­cie – po­wie­działa cio­cia Klau­dia ser­decz­nie. – To ta­kie ro­man­tyczne, że się zna­cie tylko na od­le­głość. Ja i moja przy­ja­ciółka Ania pięć lat wy­mie­nia­ły­śmy ze sobą li­sty mię­dzy Gdań­skiem a Tar­no­wem, za­nim się wresz­cie spo­tka­ły­śmy. Po­zna­ły­śmy się przez ta­kie ogło­sze­nie w ga­ze­cie dla na­sto­la­tek...

Eliza znała tę hi­sto­rię, ale nie miała nic prze­ciwko wy­słu­cha­niu jej po raz ko­lejny. Mu­siała tylko pil­no­wać, żeby tę­czówki nie ucie­kły jej do tyłu, bo wła­śnie pła­wiła się w oce­anie ulgi. Mimo że prze­pa­dała za cio­cią Klau­dią, i tak stre­so­wała się przed tą roz­mową. Tak bar­dzo, bar­dzo jej za­le­żało.

– ...i każ­dego roku, żeby to uczcić, je­dziemy ra­zem na kilka dni do Pa­ryża.

– Wspa­niale, cio­ciu.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki