Srebrna kość. Tajemnice Kijowa - Andrij Kurkow - ebook

Srebrna kość. Tajemnice Kijowa ebook

Kurkow Andrij

0,0
36,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Nominowana do Nagrody Bookera "Srebrna kość" to pełna zwrotów akcji i ironii powieść detektywistyczna otwierająca cykl "Tajemnice Kijowa". Jej akcja rozgrywa się wczesną wiosną 1919 roku w Kijowie nękanym rewolucyjną zawieruchą. Mimo iż bolszewicy odzyskali władzę w mieście, nie potrafią utrzymać porządku. Mieszkańcy są napadani i ograbiani nie tylko przez korzystających z okazji różnej maści rzezimieszków, ale także przez żołnierzy Armii Czerwonej, a bandy atamanów krążące wokół miasta nieustannie próbują je ponownie zająć. Warunki życia stają się coraz trudniejsze: brakuje jedzenia i opału, niemal codziennie następują przerwy w dostawach prądu i wody, a częste zmiany władzy i niepewność jutra powodują, że kijowianie są coraz bardziej zdezorientowani i nieufni. W trakcie ulicznych walk Kozacy zabijają ojca Samsona Kołeczki, a jemu odcinają ucho szablą. Młody mężczyzna zostaje zupełnie sam i musi się odnaleźć w tej trudnej sytuacji. W bardzo nietypowych okolicznościach wstępuje na służbę do milicji. Nie ma pojęcia na czym polega praca śledczego, ale dzięki nieoczekiwanym konsekwencjom okaleczenia wpada na trop przestępczej działalności czerwonoarmistów, których dokwaterowano do jego mieszkania. Analityczne myślenie, nieustępliwość i pomoc niedawno poznanej Nadii sprawią, że pierwsze dochodzenie prowadzone przez Samsona przerodzi się w wielowątkowe śledztwo godne samego Sherlocka Holmesa.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 328

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ty­tuł ory­gi­nału: Самсон и Надежда
Opieka re­dak­cyjna: MO­NIKA SZEW­CZYK
Opra­co­wa­nie re­dak­cyjne: BAR­BARA ŻE­BROW­SKA
Ko­rekta: BE­ATA WY­RZY­KOW­SKA, AGNIESZKA CZE­RE­PO­WICKA, EL­WIRA WY­SZYŃ­SKA
Tłu­ma­cze­nie z nie­miec­kiego opi­sów do planu Ki­jowa: MAG­DA­LENA JA­TOW­SKA
Pro­jekt okładki: WI­TOLD SIE­MASZ­KIE­WICZ
Ry­su­nek na okładce: Die Ana­to­mie der Men­schen Dr. C. He­it­zman, Wien 1886
Skład i ła­ma­nie: PLUS 2 Wi­told Ku­śmier­czyk
Co­py­ri­ght © 2020 by Dio­ge­nes Ver­lag AG, Zu­rich For the Po­lish edi­tion Co­py­ri­ght © 2024, Noir sur Blanc, War­szawa For the Po­lish trans­la­tion Co­py­ri­ght © 2024, Agnieszka Mat­kow­ska
ISBN 978-83-7392-905-0
Ofi­cyna Li­te­racka Noir sur Blanc Sp. z o.o. ul. Fra­scati 18, 00-483 War­szawa
Za­mó­wie­nia pro­simy kie­ro­wać: – te­le­fo­nicz­nie: 800 42 10 40 (li­nia bez­płatna) – e-ma­ilem: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl – księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.noir.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Pa­mięci Wsie­wo­łoda Jew­gie­nie­wi­cza Dmi­triewa, ar­chi­wi­sty en­tu­zja­sty, ide­ali­sty nie­na­wi­dzą­cego prze­mocy

1

Szczęk sza­bli, która spa­dła na głowę ojca, ogłu­szył Sam­sona. Ką­tem oka do­strzegł na­gły błysk mi­go­czą­cej klingi i wszedł w ka­łużę. Lewa ręka mar­twego już ojca ude­rzyła mło­dzieńca w bok i z po­wodu tego ude­rze­nia ko­lejna sza­bla spa­dła nie na jego ru­do­włosą głowę, ale też nie obok – od­rą­bała prawe ucho i Sam­son, rzu­ca­jąc się w przy­drożny rów, zdo­łał wy­cią­gnąć rękę, zła­pać je i ści­snąć w pię­ści. A oj­ciec ru­nął wprost na drogę z roz­łu­paną na pół głową. Koń przy­ci­snął go ko­py­tem przed­niej nogi jesz­cze raz do ziemi, po czym jeź­dziec szarp­nął ko­nia i wy­rwał się do przodu, gdzie około dzie­się­ciu bie­gną­cych miesz­czan rzu­ciło się do ro­wów po dwóch stro­nach drogi, ro­zu­mie­jąc, co ich czeka. Za nim było ko­lej­nych pię­ciu ka­wa­le­rzy­stów.

Ale Sam­son ich już nie wi­dział. Le­żał na zbo­czu rowu, pod­party lewą dło­nią na mo­krej ziemi i z za­ci­śniętą pię­ścią pra­wej pod­ło­żoną pod głowę. Rana pul­so­wała, pa­łała gło­śno i wy­raź­nie, jakby ktoś nad nią wa­lił mło­tem po sta­lo­wej szy­nie. Go­rąca krew lała się od skroni na szyję. Wpły­wała za koł­nierz.

Znów za­częło pa­dać. Sam­son pod­niósł głowę. Spoj­rzał na drogę. Zo­ba­czył nogę ojca ob­ró­coną ku niemu po­de­szwą. Ciem­no­nie­bie­skie an­giel­skie pan­to­fle za­pi­nane na gu­ziki na­wet uma­zane bło­tem wy­glą­dały szla­chet­nie. Oj­ciec no­sił je stale i z dba­ło­ścią już pięć lat, od 1914 roku, kiedy wy­stra­szony wy­bu­chem wojny han­dlarz obu­wiem na Chresz­cza­tyku ob­ni­żył cenę, słusz­nie twier­dząc, że wojna to nie naj­lep­szy czas na sprze­daż mod­nych to­wa­rów.

Nie chciał wi­dzieć ca­łej po­staci mar­twego ojca z roz­łu­paną głową. Wła­śnie dla­tego wy­co­fał się ro­wem, nie otwie­ra­jąc za­ci­śnię­tej pię­ści z uchem. Wy­szedł na ulicę, ale nie mógł się wy­pro­sto­wać. Stał, chudy i zgar­biony, nie od­wra­ca­jąc się. Zro­bił kilka kro­ków i po­tknął się o ciało. Ob­szedł je i znowu strasz­liwy ha­łas zwa­lił mu się na głowę i wlał do środka czaszki roz­grza­nym oło­wiem w miej­scu od­rą­ba­nego ucha. Sam­son przy­ci­snął pięść do krwa­wią­cej rany, sta­ra­jąc się ją za­tkać i uci­szyć gru­cho­czący szum, który roz­sa­dzał mu głowę. I po­biegł. Po­biegł pro­sto przed sie­bie, ale i tak tam, skąd przy­szli z oj­cem, w stronę ro­dzin­nej Ży­lan­skiej. Przez ło­mot i ha­łas usły­szał po­je­dyn­cze wy­strzały, ale to go nie za­trzy­mało. Biegł obok za­gu­bio­nych, oglą­da­ją­cych się za sie­bie i zmie­rza­ją­cych do­ni­kąd miesz­kań­ców i miesz­ka­nek mia­sta. I kiedy po­czuł, że nie może biec da­lej, że koń­czą mu się siły, ucze­pił się wzro­kiem du­żego szyldu nad drzwiami dwu­pię­tro­wej willi: „Le­cze­nie cho­rób oczu. Dok­tor N.N. Wa­tru­chin”.

Pod­biegł do drzwi, lewą dło­nią po­cią­gnął za klamkę. Za­mknięte. Za­pu­kał.

– Otwórz­cie! – krzyk­nął.

Wa­lił w drzwi pię­ściami.

– Co się panu stało? – z wnę­trza do­biegł wy­stra­szony ko­biecy głos.

– Ja do dok­tora!

– Ni­ko­łaj Ni­ko­ła­je­wicz dziś nie przyj­muje!

– Musi! Mnie musi przy­jąć! – bła­gał Sam­son.

– Kto to, To­nia? – za­brzmiał od­le­gły i głę­boki mę­ski ba­ry­ton.

– Ktoś z ulicy! – od­po­wie­dział star­szy ko­biecy głos.

– Wpuść­cie!

Drzwi się uchy­liły. Sta­ruszka po­pa­trzyła na za­krwa­wio­nego Sam­sona przez szparę, po­tem wpu­ściła go i od razu za­mknęła drzwi na za­mek i dwie za­suwy.

– O Boże! Kto pana tak urzą­dził?

– Ko­zacy. A gdzie dok­tor?

– Pro­szę za mną!

Gładko ogo­lony si­wo­włosy le­karz w mil­cze­niu opa­trzył ranę, przy­ło­żył tam­pon z ma­ścią i ob­wią­zał głowę.

Sam­son, nieco uspo­ko­jony ci­szą miesz­ka­nia, po­pa­trzył na niego z niemą wdzięcz­no­ścią i otwo­rzył prawą pięść.

– A ucho można ja­koś przy­szyć? – za­py­tał le­d­wie sły­szal­nym gło­sem.

– Nie umiem po­wie­dzieć. – Le­karz smutno po­ki­wał głową. – Je­stem spe­cja­li­stą od cho­rób oczu. Kto pana tak urzą­dził?

– Nie wiem. – Mło­dzie­niec wzru­szył ra­mio­nami. – Ko­zacy.

– Czer­wona anar­chia! – po­wie­dział Wa­tru­chin i ciężko wes­tchnął.

Pod­szedł do stołu, po­szpe­rał w gór­nej szu­fla­dzie, wy­cią­gnął pu­de­łeczko po pu­drze i po­dał mło­dzień­cowi.

Sam­son zdjął wieczko, w środku nic nie było. Dok­tor ode­rwał kłę­bek waty i po­ło­żył na dno pu­de­łeczka. Chło­pak umie­ścił w nim ucho, za­krył i scho­wał do wierzch­niej kie­szeni fren­cza[1].

Pod­niósł wzrok na le­ka­rza.

– Mój oj­ciec tam zo­stał. – Sam­son wes­tchnął głę­boko. – Na dro­dze. Za­bili.

Le­karz gorzko cmok­nął i po­trzą­snął głową.

– Czyżby można było te­raz cho­dzić po uli­cach? – Roz­ło­żył ręce. – I co pan za­mie­rza zro­bić?

– Nie wiem, trzeba go za­brać...

– Ma pan pie­nią­dze?

– On miał, w port­felu! Szli­śmy po gar­ni­tur do krawca.

– Za mną. – Wa­tru­chin ge­stem wska­zał na drzwi pro­wa­dzące do ko­ry­ta­rza.

Tym ra­zem ulice oka­zały się pu­ste. Gdzieś da­leko strze­lali. Niebo jesz­cze ni­żej na­chy­liło się nad opi­tym krwią mia­stem, jak gdyby zbie­rało się spo­cząć nocą na jego da­chach i cmen­ta­rzach.

Kiedy do­szli do Nie­miec­kiej, gdzie Sam­sona i ojca do­pa­dli pe­tlu­rowcy[2], zo­ba­czyli przed sobą dwie fur­manki i około dzie­się­ciu męż­czyzn. Na jedną fur­mankę po­ło­żono już kilku za­bi­tych, ale oj­ciec Sam­sona wciąż le­żał na skraju drogi. Tylko te­raz był bez bu­tów – ktoś zdjął an­giel­skie pan­to­fle za­pi­nane na gu­ziki.

Sam­son po­chy­lił się ku ciału, sta­ra­jąc się nie pa­trzeć na głowę. Rękę wsu­nął pod pierś, wy­czuł w we­wnętrz­nej kie­szeni płasz­cza port­fel. Wy­cią­gnął. Pę­ka­tość port­fela nieco smu­ciła i dzi­wiła. Sam­son wło­żył go do kie­szeni fren­cza i sta­nąw­szy na nogi, ro­zej­rzał się za fur­man­kami.

– Trzeba za­wieźć? – za­py­tał męż­czy­zna trzy­ma­jący za uzdę ko­nia za­przę­żo­nego do pu­stej fur­manki.

– Tak, trzeba. – Sam­son kiw­nął głową i spoj­rzał na dok­tora.

– A który dom po­grze­bowy jest bli­żej? – za­py­tał męż­czy­znę le­karz.

– No, naj­bli­żej ze wszyst­kich do Gład­ba­cha! – od­po­wie­dział. – A pie­nią­dze ma­cie? Tylko nie te, nie kar­bo­wańce[3].

– Mamy kie­renki[4] – po­wie­dział dok­tor.

– Do­brze. – Ski­nął męż­czy­zna. – Daj­cie, po­mogę pod­nieść, bo się po­bru­dzi­cie!

Sam­son po­pa­trzył na swoje brudne spodnie i brudną kurtkę; ra­zem z męż­czy­zną po­chy­lił się nad cia­łem ojca.

Wto­rek 11 marca 1919 roku stał się dniem koń­czą­cym dawne ży­cie.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

Przy­pisy

[1] Frencz – kurtka o woj­sko­wym kroju, z kla­pami i czte­rema na­szy­tymi kie­sze­niami (wszyst­kie przy­pisy po­cho­dzą od tłu­maczki).

[2] Pe­tlu­ro­wiec – czło­nek nie­ofi­cjal­nego ugru­po­wa­nia za­ło­żo­nego przez ukra­iń­skiego ata­mana Sy­mona Pe­tlurę (1879–1926), dą­żą­cego do bu­dowy nie­pod­le­głego pań­stwa ukra­iń­skiego.

[3] Kar­bo­wa­niec – dawna nie­ofi­cjalna na­zwa ro­syj­skiego ru­bla na te­re­nie Ukra­iny. W la­tach 1918–1920, 1942–1944 oraz 1992–1996 ofi­cjalna wa­luta Ukra­iny.

[4] Kie­renka – nie­ofi­cjalna na­zwa bank­no­tów emi­to­wa­nych przez Rząd Tym­cza­sowy Ro­sji w 1917 roku oraz przez Bank Pań­stwowy Ro­sji Ra­dziec­kiej w la­tach 1917–1919. Na­zwa po­wstała od na­zwi­ska ostat­niego pre­miera Rządu Tym­cza­so­wego Alek­san­dra Kie­ren­skiego.