Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Czy jest szansa na miłość rodem z książek, gdy wszystko zaczyna się od zwykłego układu?
Pola Potocka, świeżo upieczona absolwentka amsterdamskiego liceum, raczej nie jest typem imprezowiczki. Zamiast świętować zakończenie szkoły w towarzystwie rówieśników, woli zaszyć się w najdalszym pokoju i kręcić filmiki na TikToka. Problem w tym, że przypadkiem wybrała do tego celu sypialnię gospodarza imprezy, swojego największego wroga, Juliana van Westhuizena. Nemezis Poli ma idealne wyczucie czasu – pojawia się tam akurat wtedy, gdy dziewczyna zaczyna nagrywać… i niespodziewanie pada przed nią na kolana. Zdenerwowana Pola ucieka z pokoju, ale wcześniej przypadkiem udostępnia filmik z Julianem. Następnego ranka dowiaduje się od swojego brata, że jej najnowszy TikTok stał się viralem. Julian jest wściekły – uważa, że Pola zrobiła to specjalnie, i to przez nią ma teraz na głowie sztab PR-owców swojego ojca, znanego konserwatywnego polityka. Sytuacja zmusza chłopaka, by zgodził się na układ – w zamian za to, że Pola pojawi się z nim jako plus jeden na kilku partyjnych imprezach, on wystąpi w serii TikToków – inscenizacji najsłynniejszych scen miłosnych w historii popkultury. W trakcie obowiązywania umowy Pola i Julian zaczynają się do siebie zbliżać… Ale jak bliscy sobie mogą stać się najwięksi wrogowie?
Maddie Pawłowska– pisarka, recenzentka i bookstagramerka. Mieszka w Amsterdamie ze swoim absurdalnie wysokim holenderskim chłopakiem i kotką o imieniu Lila, która reaguje na pseudonim Kitku. Na Instagramie można ją znaleźć pod nazwą@maddie_pawlowska, a na Wattpadzie jakoKapitanMaddie. Zawsze chętnie porozmawia o książkach… i uzależnieniu od ich kupowania. W duszy jest prawdziwą Ślizgonką. Można ją przekupić truskawkowymi flipsami.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 353
Copyright © Maddie Pawłowska, 2023
Projekt okładki i ilustracja
Dixie Leota
Pomysł podtytułu
Hanna Pitula
Redaktor prowadzący
Jadwiga Mik
Redakcja
Joanna Serocka
Korekta
Maciej Korbasiński
Sylwia Kozak-Śmiech
ISBN 978-83-8352-509-9
Warszawa 2023
Wydawca
Prószyński Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28
www.proszynski.pl
Dla Pauli,
mojej pierwszej
i najważniejszej czytelniczki
I pick my poison and it’s you,
Nothing could kill me like you do
Poison, Rita Ora
ROZDZIAŁ 1
Leon był wspaniałym bratem, ale według niego wszyscy introwertycy kończyli samotni i nieszczęśliwi, za jedyne towarzystwo mając swoje koty. Cały czas mi wypominał, że powinnam się więcej socjalizować, i zmuszał mnie – zazwyczaj szantażem – żebym chodziła na imprezy jego znajomych.
Nawet te organizowane w domu mojego największego wroga Juliana van Westhuizena.
Sądziłam, że w wakacje wreszcie od niego odpocznę, ale nie: pierwsza letnia impreza odbywała się właśnie u niego. Normalnie bym się tam nie pojawiła, ale Leon powiedział, że jeśli przyjdę, to on pójdzie ze mną na koncert Seleny Gomez.
A kiedy się ma zero przyjaciół, czyli dokładnie tylu, ilu ja miałam, jest się czasem skazanym na litość brata.
Wskoczyłam więc w buty na koturnie, obcisłą różową bluzkę na jedno ramię i czarne dżinsy, a potem nałożyłam mnóstwo eyelinera. Na koniec związałam jeszcze włosy w wysoki kucyk i użyłam trochę ukradzionego ciotce błyszczyka od Diora.
Nazwijcie to zbroją, bo byłam gotowa do walki.
I tak jak sądziłam, okazja od razu się napatoczyła. Kiedy wreszcie dotarłam do domu Juliana i zadzwoniłam do drzwi, to on mi otworzył.
– Co za zaszczyt! Witam królową TikToka w moich skromnych progach!
Oczywiście nie wpuścił mnie od razu do środka, tylko oparł się o framugę i skrzyżował ręce na piersi. Był obrzydliwie pewny siebie. Niestety chociaż poskąpiono mu dobrych manier, w sferze wyglądu trafił mu się pełny pakiet. Był wysoki i smukły, miał szerokie ramiona i duże dłonie.
Jego twarz wyglądała jak stworzona do łamania serc: duże szare oczy, pełne usta, ostro zarysowana szczęka i kości policzkowe tak idealne, że nawet ja mu ich zazdrościłam. Całości dopełniały ciemne włosy, lekko przydługie, bo przecież faceci tacy jak on rzadko chodzili do fryzjera. Gdy pierwszy raz go zobaczyłam, musiałam aż przytrzymać się ściany, bo kolana mi zmiękły. Teraz jednak wiedziałam, co kryje się pod tym wyglądem, i już nic mi nie miękło.
Pewnie liczył, że się obok niego przepchnę, ale nie zamierzałam się z nim siłować. Wiedziałam, jak zwodnicze jest to jego ciało. Silniejsze dziewczyny dały się złapać na ten lep jak muchy.
Również skrzyżowałam ręce na piersi. Może byłam niska i siedziałam wiecznie z nosem w telefonie, ale nie należałam do osób, które łatwo się poddają. Dwoje może grać w tę grę.
– Och, Westhuizen… Masz mnie za pierwszą naiwną? DarkKnight999? Myślisz, że się nie domyśliłam?
– Kochanie, domyśliłaś się dlatego, że ci na to pozwoliłem.
Gdy się uśmiechnął, zrobił to tylko jedną połową ust, przez co wyglądał jak młody Marlon Brando. Aż mnie zakłuło w piersi. Odwróciłam wzrok, żeby nie musieć dłużej na niego patrzeć, i zauważyłam grupkę nadchodzących gości. Jedna z dziewczyn zaczęła do nas szaleńczo machać i chociaż każda inna na jej miejscu pewnie próbowałaby zwrócić uwagę Juliana, ta konkretna machała do mnie. Heike była dziewczyną Leona i jedną z nielicznych osób w naszej szkole, która mnie lubiła.
Odmachałam równie entuzjastycznie, a potem odwróciłam się do Juliana, który wciąż nie spuszczał ze mnie wzroku.
– Więc co? Przyznajesz się do stalkowania mnie online? – zapytałam.
Wyszczerzył zęby.
– Trzymaj przyjaciół blisko…
Nie dokończył, zamiast tego odsunął się wreszcie od drzwi. Żeby nie dać mu tej satysfakcji, przepuściłam grupkę ludzi z naszej szkoły, którzy właśnie się zjawili. Wyminęli mnie i tylko Heike została i zarzuciła mi ręce na szyję.
– Mała Pola! – zawołała po angielsku z silnym holenderskim akcentem.
Była już lekko wstawiona i tryskała humorem. Nie dziwiłam się jej. Potrzebowaliśmy tych wakacji.
Weszłyśmy do środka, gdzie goście bawili się na całego. Doskonale wiedziałam, jak wygląda dom Juliana i jak pachnie: bogactwem. Teraz woniał jednak piwem i nastolatkami, a wyglądał jak scena domówki z typowej amerykańskiej komedii, tyle że bez plastikowych czerwonych kubków.
Przepchnęłyśmy się z Heike przez tłum ludzi popijających kraftowe piwo z butelek i znalazłyśmy się w rozległym salonie. To stąd dobiegała muzyka, jakaś popowa piosenka, jeden z letnich hitów, o którym wszyscy zaraz zapomną. Leon stał w centrum niedużej grupki, a na nasz widok rozłożył ręce. Heike zapiszczała tak głośno, że prawie ogłuchłam, a potem podbiegła do niego i wpadła mu w ramiona.
Podeszłam do nich, a Leon wyszczerzył się w uśmiechu.
– Wiedziałem, że przyjdziesz.
– Za pół godziny spadam.
– W zamian za koncert wymagam co najmniej czterdziestu pięciu minut.
– Czterdzieści i ani minuty dłużej – odparłam, a potem skierowałam się w stronę kanapy, widząc, jak dłonie Heike zaczynają się wsuwać pod koszulkę mojego brata.
Cieszyłam się, że są razem szczęśliwi, ale nie chciałam być świadkiem ich migdalenia.
Wreszcie opadłam na kanapę obok dwóch chłopaków, których znałam tylko z widzenia ze szkolnego korytarza, i złapałam otwartą paczkę cebulowych chrupek leżących na stole. Przez kilka chwil zawzięcie chrupałam, dopóki nie padło słowo buitenlander1.
Buitenlander. Foreigner. Obcokrajowiec.
Natychmiast spojrzałam w ich stronę, a oni szybko odwrócili głowy.
Aha.
Mieszkałam tu prawie trzy lata, nawet mogłam się już komunikować po holendersku, ale pewnej bariery nie byłam w stanie przekroczyć. Leonowi to nie przeszkadzało, ale on był w stanie zaaklimatyzować się wszędzie. Ja odstawałam i ludzie to zauważali. Byłam najniższa, zawsze z nosem w telefonie albo książce, i chociaż bardzo dziewczęca i wcale nie taka cicha, nie pasowałam tutaj. Dlatego na TikToku i Instagramie dobrze sobie radziłam: tam otaczali mnie ludzie podobni do mnie.
Na myśl o TikToku uznałam, że czas zrobić z tym dniem coś pożytecznego. Wstałam z kanapy i uzbrojona w paczkę chrupek poszłam na górę, ignorując całujące się na schodach dziewczyny.
Na piętrze było kilka sypialni, ale wybrałam tę należącą do Juliana, zamierzając nakruszyć mu na łóżko. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, a potem padłam na materac.
Jak reszta domu i ten pokój zaprojektowała jego mama, a Julian – nie wiadomo jakim cudem – utrzymywał go we względnym porządku. Jego biurko było ogarnięte, łóżko zaścielone, a na ziemi nie walały się ubrania.
Pewnie liczył, że przyprowadzi tutaj dziewczynę. Podstępny świr.
Ściągnęłam buty, wepchnęłam do ust garść chrupek i wyciągnęłam telefon.
Czas coś nagrać.
– Hej! Dzisiaj nadaję do was z legowiska trolla. – Obróciłam telefon tak, żeby pokazać część łóżka. – Otóż, zresztą nie pierwszy już raz, utknęłam na imprezie, na którą zupełnie nie miałam ochoty. Ale mam chrupki i was! Tak że teraz mogę wam opowiedzieć o ostatniej książce, którą przeczytałam. Och, ale była gorąca! Wiecie, że kocham dobry smut i…
– Co kochasz?
Zamarłam z telefonem w dłoni i wolno obróciłam głowę. W drzwiach stał nie kto inny jak Julian. Jego koszula miała brzydką czerwoną plamę na samym przodzie, jakby ktoś oblał go winem.
– Dobry smut – powtórzyłam spokojnie. – Czego chcesz?
– Mogłabyś chociaż udawać, że jesteś grzeczną dziewczynką – powiedział wolno.
Zamiast odpowiedzi kliknęłam dwa razy w ekran, żeby kamera była skierowana na niego.
– Poznajcie Juliana – zaświergotałam. – Przyjemniaczka, który uważa, że kobiety powinny udawać grzeczne dziewczynki, żeby sam czuł się jak bad boy.
Wykrzywił usta w ironicznym uśmieszku, a ja od razu domyśliłam się, że zaraz zrobi coś niemoralnego. I gdy przemknęło mi to przez głowę, on jednym ruchem ściągnął koszulkę i rzucił ją na podłogę.
– Co robisz?! – zapiszczałam zbita z tropu.
Mój puls przyspieszył gwałtownie i ledwo udawało mi się zmusić płuca do oddechu. Ciało Juliana było grzechem w czystej postaci, i owszem, mogłam go nienawidzić, ale byłam też tylko człowiekiem.
– Przebieram się. Ale spokojnie, kochanie, możesz nagrywać, jeśli cię to podnieca.
Zbliżył się do łóżka. Dżinsy wisiały mu nisko na kościach biodrowych, a brzuch wydawał się twardy jak stal.
Spuściłam nogi na podłogę, planując ucieczkę, ale on wtedy przede mną uklęknął. Wciąż celowałam w niego telefonem i chyba tylko dzięki temu, że dzieliła nas ta bariera, czyniąc tę sytuację mniej rzeczywistą, utrzymywałam się przy zdrowych zmysłach.
Julian nie odrywał ode mnie wzroku. Odgarnął sobie włosy z oczu i powoli oblizał usta.
– Powiedz mi, co mam zrobić.
Musiałam włożyć całą siłę woli w to, żeby oderwać wzrok od jego mięśni grających pod skórą i spojrzeć mu w twarz, ale to okazało się ogromnym błędem. Jego oczy były jak burzowe chmury, tylko czekać, aż uderzy mnie piorun.
Nie byłam już pewna, czy czułam zagrożenie, czy podniecenie. Wiedziałam, że Julian był jak załadowana broń. Cholernie niebezpieczny. Nie dlatego, że mógłby mi zrobić krzywdę, a dlatego, że chociaż byliśmy wrogami, patrząc mu w oczy, zapominałam, z jakiego powodu.
– Dlaczego to robisz? – udało mi się wreszcie wydusić.
Zamiast wyjaśnić, Julian usiadł na piętach i odchylił głowę do tyłu. Jego włosy zsunęły się z ramion, a usta rozchyliły. Było w tym ruchu coś o wiele bardziej sensualnego, niż gdy zdjął koszulkę, a ja nagle poczułam przemożną ochotę, żeby klęknąć przed nim i przeciągnąć językiem po jego szyi.
– Wyłącz nagrywanie – powiedział wreszcie.
– Nie.
Zamarł, słysząc odmowę, i wreszcie się wyprostował. Wcześniej jego oczy wypełniało coś, co mogłabym nazwać pożądaniem, ale teraz były całkowicie wyzute z uczuć. I tylko jego usta wykrzywiał zawadiacki uśmiech. Wreszcie spojrzał prosto w kamerę na moim telefonie.
– Udajesz, że tak strasznie mnie nienawidzisz, że jestem twoim wrogiem, ale przecież widzę, jak na mnie patrzysz. Możesz się okłamywać, ile chcesz, ale swojego ciała nie oszukasz. Pragniesz mnie i gdybym tylko…
Wyłączyłam nagrywanie tak szybko, że omal nie upuściłam telefonu, i zerwałam się z miejsca. Aż dyszałam z wściekłości.
– Jesteś tak absolutnie bezczelny, że to jest aż niepojęte!
Julian wstał z klęczek i spojrzał na mnie z góry.
– Może – przyznał leniwie. – Ale pomyślałem, że czas przenieść naszą grę na wyższy poziom.
– To nie jest gra. Po prostu cię nie lubię.
– Nie lubisz? Może. Czy chcesz się na mnie wspiąć, jak Spider-Man na drapacz chmur? Na pewno.
– Jesteś obłąkany.
– Czyżby?
Nachylił się nade mną tak nisko, że jego usta zawisły tuż nad moimi. Jego twarz rozmyła mi się przed oczami, a serce na chwilę zamarło, ale zanim zdążyłam stracić przytomność, Julian odsunął się, marszcząc nos.
– Wiesz, że cuchniesz cebulą, prawda?
Natychmiast zakryłam usta dłonią, a Julian tylko się roześmiał. Podszedł do szafy, wyciągnął czarną koszulkę i założył ją na siebie.
– Mamy zapasowe szczoteczki w łazience na górze, umyj zęby i zejdź pogadać z prawdziwymi ludźmi, królowo TikToka.
Po tych słowach wyszedł, a ja usiadłam na łóżku i wsunęłam dłoń w paczkę chrupek, po czym wyciągnęłam garść. Zamiast jednak wsadzić je sobie do ust, wepchnęłam mu je pod poduszkę.
CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI
1 Obcokrajowiec (holend.).