Tron dla faworyta - Stempniewicz Czesław - ebook + książka

Tron dla faworyta ebook

Stempniewicz Czesław

0,0
12,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Król Wielkiej Brytanii Edward VIII abdykował w atmosferze skandalu w 1936 roku. Zrezygnował z tronu z powodu związku z Wallis Simpson, amerykańską rozwódką. Niektórzy uważali jednak, że postąpił tak z powodów politycznych, gdyż prawdziwą przyczyną abdykacji były jego pronazistowskie sympatie.

W czasie II wojny światowej książę Windsoru, taki tytuł otrzymał były król, stał się bohaterem jeszcze jednego skandalu na skalę międzynarodową. Uwikłany został bowiem w aferę misternie zmontowaną przez hitlerowską tajną służbę. Właśnie proniemieckie sympatie księcia odegrały w tym wydarzeniu rolę decydującą.

Ten kolejny tomik z reaktywowanego legendarnego cyklu wydawniczego wydawnictwa Bellona przybliża czytelnikowi dramatyczne wydarzenia największych zmagań wojennych w historii; przełomowe, nieznane momenty walk; czujnie strzeżone tajemnice pól bitewnych, dyplomatycznych gabinetów, głównych sztabów i central wywiadu.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Rozdział I

I

W ostat­nich mie­sią­cach roku 1978 tele­wi­zja bry­tyj­ska wyemi­to­wała wie­lo­od­cin­kowy serial pt. „Edward i pani Simp­son”. Przez wiele tygo­dni auto­rzy filmu przed­sta­wiali na ekra­nach tele­wi­zo­rów losy byłego króla angiel­skiego Edwarda VIII i Ame­ry­kanki pani Wal­lis Simp­son, które przed wybu­chem dru­giej wojny świa­to­wej budziły zain­te­re­so­wa­nie opi­nii publicz­nej w Wiel­kiej Bry­ta­nii i sta­no­wiły jeden z naj­więk­szych skan­dali z życia ary­sto­kra­cji.

Roman­tyczna histo­ria miło­ści bry­tyj­skiego monar­chy i jego póź­niej­sza abdy­ka­cja – mimo upływu lat – jest wciąż żywa, szcze­gól­nie w pamięci star­szego poko­le­nia.

Edward VIII, uro­dzony 23 kwiet­nia 1894 roku, syn Jerzego V z dyna­stii Wind­sor, pano­wał w Wiel­kiej Bry­ta­nii sto­sun­kowo krótko, bo zale­d­wie od stycz­nia do grud­nia 1936 roku. Już po wstą­pie­niu na tron posta­no­wił poślu­bić dwu­krot­nie roz­wie­dzioną Ame­ry­kankę, panią Wal­lis Simp­son, co wobec gwał­tow­nego sprze­ciwu wpły­wo­wych czyn­ni­ków dwor­skich, kościel­nych i rzą­do­wych dopro­wa­dziło do jego abdy­ka­cji.

Gwoli spra­wie­dli­wo­ści trzeba przy­znać, że twórcy serialu tele­wi­zyj­nego, prze­wi­du­jąc powo­dze­nie filmu, zadbali o jego reali­za­cję z podziwu godną sta­ran­no­ścią i dokład­no­ścią. Akto­rzy odtwa­rza­jący główne role zostali zna­ko­mi­cie dobrani – ude­rza nie­zwy­kłe podo­bień­stwo do histo­rycz­nych postaci. Rolę króla Edwarda powie­rzono angiel­skiemu akto­rowi, Edwar­dowi Foxowi, zna­nemu i pol­skim widzom z głów­nej roli w gło­śnym fil­mie „Dzień Sza­kala”, wyświe­tla­nym przed laty także i na naszych ekra­nach; panią Simp­son zagrała Cyn­thia Har­ris, młoda ame­ry­kań­ska aktorka, wybi­ja­jąca się spo­śród wielu kan­dy­da­tek do tej roli dużym sce­nicz­nym talen­tem i – co ważne – nie­ba­nalną urodą.

W tej tele­wi­zyj­nej histo­rii króla, który z miło­ści „stra­cił głowę”, a w kon­se­kwen­cji i koronę, tak auto­rzy sce­na­riu­sza, jak i reży­ser posta­rali się o sto­sun­kowo wierne odtwo­rze­nie kli­matu panu­ją­cego na ówcze­snym dwo­rze angiel­skim, bacząc przy tym o zacho­wa­nie odpo­wied­niej ostroż­no­ści i umiaru, bowiem nie­które osoby prze­wi­ja­jące się na ekra­nie, boha­te­ro­wie histo­rycz­nych już wyda­rzeń, jesz­cze wtedy żyły.

Jak łatwo można było prze­wi­dzieć, serial wywo­łał spore zain­te­re­so­wa­nie, ale i… dys­ku­sję nad rolą pani Simp­son u boku Edwarda. Znaczna część tele­wi­dzów bar­dzo kry­tycz­nie oce­niła piękną roz­wódkę, nie zwra­ca­jąc żad­nej uwagi na to, że była pani Simp­son, a obec­nie księżna Wind­soru, na­dal żyje i liczy sobie sporo ponad osiem­dzie­siąt lat. Wśród kry­ty­ku­ją­cych zna­leźli się i tacy, któ­rzy do dnia dzi­siej­szego nie mogą jej wyba­czyć, że stała się dla Edwarda femme fatale, że od pierw­szych dni łączą­cego ich związku kon­se­kwent­nie zmie­rzała do celu, jakim był mariaż z bry­tyj­skim monar­chą. To ona odsu­nęła od Edwarda wszyst­kie kobiety, które mogłyby zagro­zić jej uprzy­wi­le­jo­wa­nej w kró­lew­skim sercu pozy­cji, to ona spra­wiła, że król sta­rał się speł­niać wszyst­kie jej kaprysy, zaspo­ka­jać nie­po­ha­mo­waną ambi­cję i nie pro­te­sto­wał prze­ciwko kosz­tow­nym wydat­kom.

Nie­mal cała angiel­ska prasa, recen­zu­jąca wido­wi­sko, uznała spek­takl za wysoce auten­tyczny, mimo iż reali­za­to­rzy serialu uka­zali mogące dzi­wić u monar­chy cechy oso­bo­wo­ści Edwarda. Król jawi się bowiem w nim jako czło­wiek o dużym braku odpo­wie­dzial­no­ści, jako osob­nik w wielu waż­nych spra­wach nie­li­czący się z opi­nią innych. Na domiar wszyst­kiego w kilku epi­zo­dach przed­sta­wiono go jako nie­zrów­no­wa­żo­nego wesołka – na przy­kład w sce­nach, kiedy to bawi towa­rzy­stwo nie naj­lep­szą grą na man­do­li­nie albo sta­niem na gło­wie.

Zde­cy­do­wana więk­szość piszą­cych na temat przy­czyn abdy­ka­cji króla Edwarda – są wśród nich także i zawo­dowi histo­rycy – wybija na pierw­szy plan uczu­ciowy aspekt tego „kró­lew­skiego romansu stu­leci”. Zgod­nie z tą tezą angiel­ski monar­cha nie mógł po pro­stu żyć bez pani Simp­son i wolał raczej zrzec się korony, niż utra­cić uko­chaną przez sie­bie kobietę.

Czyżby więc jedy­nie wielka miłość zade­cy­do­wała o kry­zy­sie bry­tyj­skiej monar­chii w roku 1936?

Wąt­pli­wo­ści, jakie się nasu­wają w trak­cie roz­wa­ża­nia tej kwe­stii, nie zostały do dzi­siaj roz­strzy­gnięte jed­no­znacz­nie. Można by przy­pusz­czać, że nieco świa­tła na tę sprawę rzucą opu­bli­ko­wane listy Edwarda i pani Simp­son z okresu ich narze­czeń­stwa. Nie­stety tych, któ­rzy żywili tego rodzaju nadzieję, spo­tkał zawód. Wydane jed­no­cze­śnie w Paryżu i Lon­dy­nie, z cichej inspi­ra­cji i za ofi­cjal­nie wyra­żoną zgodą księżny, prze­ko­nać miały Bry­tyj­czy­ków o głę­bo­kim uczu­ciu łączą­cym tę parę. Ale czy można przyj­mo­wać je bez­kry­tycz­nie?

Jak więc było naprawdę? Jakie były rze­czy­wi­ste kulisy kró­lew­skiej abdy­ka­cji?

Edward VIII w cza­sie swego krót­kiego pano­wa­nia nie­jed­no­krot­nie publicz­nie dawał wyraz swym pro­nie­miec­kim sym­pa­tiom. Nie­któ­rzy histo­rycy twier­dzą, że przy­czyn jego abdy­ka­cji nie można roz­pa­try­wać w kate­go­riach kla­sycz­nej love story. Romans króla Edwarda VIII z ame­ry­kań­ską roz­wódką, a póź­niej ten meza­lians, który przed wybu­chem dru­giej wojny świa­to­wej tak bar­dzo zbul­wer­so­wał pury­tań­ską bry­tyj­ską opi­nię publiczną, stał się praw­do­po­dob­nie jedy­nie dogod­nym pre­tek­stem do wywar­cia naci­sku na Edwarda, by zrzekł się korony kró­lew­skiej.

Ame­ry­kań­scy histo­rycy James i Suzanne Pool w swej pracy pt. „Kto finan­so­wał Hitlera”, opu­bli­ko­wa­nej w Nowym Jorku, wręcz twier­dzą, ze póź­niej­szy książę Wind­soru abdy­ko­wał ze wzglę­dów czy­sto poli­tycz­nych. Piszą oni, że mał­żeń­stwo Edwarda z panią Simp­son stało się jedy­nie pre­tek­stem do jego ustą­pie­nia. Że praw­dziwą przy­czyną abdy­ka­cji były pro­na­zi­stow­skie sym­pa­tie króla. W książce, która wnet stała się best­sel­le­rem na ame­ry­kań­skim rynku wydaw­ni­czym, cytują słowa ówcze­snego bry­tyj­skiego mini­stra spraw zagra­nicz­nych, sir Anthony’ego Edena, który powie­dział, że „Jeżeli król będzie na­dal wyra­żał swoje opi­nie na tematy poli­tyki mię­dzy­na­ro­do­wej, znaj­dziemy wów­czas spo­soby, aby zmu­sić go do abdy­ka­cji”.

W tym cza­sie, w roku 1936, nikt jesz­cze nie prze­wi­dział, że książę Wind­soru – były król Edward VIII – sta­nie się boha­te­rem jesz­cze jed­nego skan­dalu na skalę mię­dzy­na­ro­dową. Że w nie­spełna cztery lata póź­niej uwi­kłany zosta­nie w aferę mister­nie zmon­to­waną przez nie­miecką tajną służbę i że wła­śnie pro­nie­miec­kie sym­pa­tie księ­cia ode­grają tu rolę decy­du­jącą.

Rozdział II

II

Wyda­rze­nia pierw­szej połowy roku 1940 mogły nastra­jać opty­mi­stycz­nie wszyst­kich zwo­len­ni­ków Hitlera. Kilka mie­sięcy przed­tem zakoń­czona została wojna w Pol­sce. Póź­niej bły­ska­wicz­nie opa­no­wano Danię i Nor­we­gię, zajęto Bel­gię i Holan­dię. Miaż­dżą­cymi cio­sami powa­lona została Fran­cja. Były to suk­cesy ogromne, wprost nie­wia­ry­godne. Nie­mieccy żoł­dacy wkro­czyli do Paryża! W Compiègne, gdzie w listo­pa­dzie 1918 roku pod­pi­sana została kapi­tu­la­cja Nie­miec, w tym samym Compiègne, które przez okres prze­szło dwu­dzie­stu lat było dla Niem­ców sym­bo­lem klę­ski, Hitler 22 czerwca 1940 roku przyj­mo­wał kapi­tu­la­cję upo­ko­rzo­nych Fran­cu­zów. A kilka zale­d­wie tygo­dni wcze­śniej, na pla­żach Dun­kierki roze­grał się ostatni etap bitwy flan­dryj­skiej. Roz­bite zostały oddziały bry­tyj­skie wal­czące na polach Fran­cji.

Rok 1940 był więc rokiem bły­ska­wicz­nych zwy­cięstw. W całych Niem­czech tłumy wiwa­to­wały na cześć nie­zwy­cię­żo­nego wodza. Roz­to­czona przed naro­dem wizja stwo­rze­nia potęż­nej Tysiąc­let­niej Rze­szy przy­bie­rała realne kształty. „Nie­sły­cha­nie szybki i wspa­niały prze­bieg kam­pa­nii prze­ciwko mocar­stwom zachod­nim – pisze H. Gre­iner w swej książce »Za kuli­sami OKW« – napeł­nił naród nie­miecki entu­zja­zmem i dumą, a świat zdu­mie­niem i trwogą”. Od tej chwili wszy­scy w Niem­czech wie­dzieli: Adolf Hitler jest genialny. W szta­bach zaczęto opra­co­wy­wać nowe plany, tym razem się­ga­jące opa­no­wa­nia Wysp Bry­tyj­skich i zbroj­nej napa­ści na Zwią­zek Radziecki. Wysu­wana była rów­nież kon­cep­cja zagar­nię­cia Gibral­taru przy czyn­nym udziale Hisz­pa­nii, która od początku wojny zaj­mo­wała pozy­cję kraju neu­tral­nego. Z tym wła­śnie pań­stwem, kie­ro­wa­nym przez faszy­stow­ską ekipę z gene­ra­łem Franco na czele, Hitler wią­zał szcze­gólne nadzieje, a bieg wyda­rzeń począt­kowo nawet mu sprzy­jał. Przy­pa­dek spra­wił, że kro­iła się oka­zja zgoła nie­praw­do­po­dobna…

Było to w lipcu 1940 roku. Wal­ter Schel­len­berg, kie­row­nik Wydziału IV E, zaj­mu­ją­cego się w ramach ówcze­snej struk­tury Głów­nego Urzędu Bez­pie­czeń­stwa Rze­szy kontr­wy­wia­dem, prze­glą­dał wła­śnie poranną pocztę, kiedy jeden ze sto­ją­cych na biurku tele­fo­nów roz­legł się dono­śnym ter­ko­tem. Tele­fo­no­wał mini­ster spraw zagra­nicz­nych III Rze­szy, Joachim von Rib­ben­trop.

– Niech mi pan powie, mój drogi, czy mógłby pan do mnie natych­miast przy­je­chać?

– Czy to coś pil­nego, panie mini­strze?

– Tak! Bar­dzo mi zależy na tym, aby spo­tka­nie nasze odbyło się jak naj­prę­dzej.

Rib­ben­trop był jed­nym z czo­ło­wych dzia­ła­czy III Rze­szy. Z zawodu han­dlo­wiec, przez kilka lat przed doj­ściem Hitlera do wła­dzy spra­wo­wał przed­sta­wi­ciel­stwo kon­cernu win­nego. W roku 1930 wstą­pił do NSDAP i uła­twił Hitle­rowi nawią­za­nie kon­tak­tów ze świa­tem wiel­kich finan­si­stów i przed­się­bior­ców. W roku 1935 zawarł układ mor­ski z Wielką Bry­ta­nią, umoż­li­wia­jący odro­dze­nie, wbrew trak­ta­towi wer­sal­skiemu, nie­miec­kiej mary­narki wojen­nej. W rok póź­niej wal­nie przy­czy­nił się do powsta­nia paktu anty­ko­min­ter­now­skiego. Jako amba­sa­dor, w latach 1936–38 usi­ło­wał skło­nić rząd bry­tyj­ski do zaapro­bo­wa­nia pla­nów nie­miec­kiej eks­pan­sji na Wschód. Mia­no­wany mini­strem spraw zagra­nicz­nych staje się jed­nym z głów­nych wyko­naw­ców nie­miec­kiej poli­tyki pod­bo­jów. Ode­grał zna­czącą rolę w dopro­wa­dze­niu do Anschlussu Austrii, roz­bioru Cze­cho­sło­wa­cji, agre­sji na Pol­skę oraz w cało­kształ­cie przy­go­to­wań do dru­giej wojny świa­to­wej. Ten nie­miecki dyplo­mata stał się rzecz­ni­kiem maso­wej eks­ter­mi­na­cji lud­no­ści tere­nów oku­po­wa­nych w Związku Radziec­kim. W roku 1946, sądzony przez Mię­dzy­na­ro­dowy Try­bu­nał Woj­skowy w Norym­ber­dze, został ska­zany na karę śmierci i następ­nie stra­cony.

Wal­ter Schel­len­berg w roku 1933, roku obję­cia wła­dzy przez Hitlera, liczył sobie zale­d­wie dwa­dzie­ścia trzy lata i był absol­wen­tem wydziału prawa na uni­wer­sy­te­cie w Bonn. Wyro­sły w atmos­fe­rze szo­wi­ni­stycz­nej stu­denc­kiej orga­ni­za­cji, szybko dostrzega moż­li­wo­ści, jakie może mu stwo­rzyć ruch naro­do­wo­so­cja­li­styczny. Wstę­puje do NSDAP i SS. Obda­rzony bły­sko­tliwą inte­li­gen­cją, w krót­kim cza­sie, bo zale­d­wie po kilku latach, obej­muje sze­fo­stwo Urzędu VI Głów­nego Urzędu Bez­pie­czeń­stwa Rze­szy i otrzy­muje szlify gene­rała SS. W parze z jego nie­po­zorną i nie­rzu­ca­jącą się w oczy syl­wetką szła nie­prze­ciętna ini­cja­tywa w licz­nych przed­się­wzię­ciach szpie­gow­sko-dywer­syj­nych, naj­gło­śniej­szych w okre­sie dru­giej wojny świa­to­wej. Schel­len­berg potra­fił nadać dzia­łal­no­ści wywia­dow­czej sze­roki roz­mach, uni­ka­jąc przy tym metod sza­blo­no­wych i sche­ma­ty­zmu. Powo­jenne koleje życia Wal­tera Schel­len­berga także uło­żyły się pomyśl­nie. Dla niego oczy­wi­ście. Ten gene­rał SS, ini­cja­tor naj­bar­dziej awan­tur­ni­czych przed­się­wzięć, unik­nął stryczka i prze­żył swo­ich sze­fów: Kal­ten­brun­nera i Him­m­lera. W maju 1945 roku zna­lazł schro­nie­nie w Szwe­cji. Póź­niej, prze­wie­ziony pota­jem­nie do Lon­dynu, stał się cen­nym źró­dłem infor­ma­cji dla Intel­li­gence Service. Dopiero w roku 1949 sta­nął przed sądem. Ame­ry­kań­ski try­bu­nał woj­skowy w Norym­ber­dze ska­zał go na sześć lat wię­zie­nia. Sześć lat! Tylko. Anglicy jed­nak uzy­skują dla niego wcze­śniej­sze zwol­nie­nie. Wkrótce potem prze­nosi się do Włoch i zamiesz­kuje w willi nad Lago Mag­giore. Zmarł w 1953 roku, do końca życia korzy­sta­jąc z finan­so­wego wspar­cia Angli­ków.

Rib­ben­trop przy­jął swego gościa z obli­czem nace­cho­wa­nym powagą i po paru mało zna­czą­cych pyta­niach skie­ro­wał roz­mowę na wła­ściwy temat – inte­re­so­wały go powią­za­nia Schel­len­berga z Hisz­pa­nią i Por­tu­ga­lią. W cza­sie roz­mowy wypy­ty­wał głów­nie o kon­takty Schel­len­berga z poli­cją obu tych kra­jów.

W pew­nym momen­cie zmie­nił jed­nak temat.

– Czy przy­po­mina sobie pan księ­cia Wind­soru? – padło nie­spo­dzie­wane pyta­nie.

Schel­len­berg nie odpo­wie­dział. Cze­kał w napię­ciu, kiedy Rib­ben­trop wyja­śni, do czego zmie­rza.

Mini­ster spraw zagra­nicz­nych Rze­szy widać nie liczył na natych­mia­stową odpo­wiedź, a być może było to pyta­nie czy­sto reto­ryczne, bo po chwili mil­czą­cej zadumy zaczął wygła­szać sądy na temat wspo­mnia­nego przed chwilą czło­wieka. Otóż jego zda­niem, wśród wszyst­kich wybit­nych Angli­ków książę Wind­soru był naj­bar­dziej spra­wie­dli­wym i naj­uczciw­szym czło­wie­kiem. Nie podo­bało się to przed­sta­wi­cie­lom naj­wyż­szych warstw w Lon­dy­nie i jego mał­żeń­stwo stało się pożą­daną oka­zją, aby dopro­wa­dzić do upadku tego szcze­rego i praw­dzi­wego przy­ja­ciela Nie­miec.

– Führer i ja – kon­ty­nu­ował Rib­ben­trop – przej­rze­li­śmy natych­miast, co się w rze­czy­wi­sto­ści kryje za tymi intry­gami, i od tego czasu współ­czu­jemy księ­ciu i jed­no­cze­śnie darzymy go jesz­cze więk­szym sza­cun­kiem. Od momentu swej abdy­ka­cji – dodał żywo Rib­ben­trop – książę jest nie­zwy­kle pil­nie strze­żony przez agen­tów Secu­rity Service1. Każdy jego krok i wszel­kie poczy­na­nia znaj­dują się pod kon­trolą wywia­dow­ców. Wiemy, że czuje się on jak wię­zień i wciąż podej­muje próby uwol­nie­nia się od tych wię­zów, jak dotąd jed­nak, bez­sku­teczne.

Schel­len­berg na­dal mil­czał. Zaczy­nał powoli rozu­mieć, jaki jest cel jego wizyty u mini­stra spraw zagra­nicz­nych.

– Mamy infor­ma­cje, że książę roz­waża moż­li­wość uwol­nie­nia się od tego szar­pią­cego nerwy brze­mie­nia. – Rib­ben­trop spoj­rzał badaw­czo na swego gościa, ale nie dostrze­gł­szy żad­nej reak­cji z jego strony, cią­gnął dalej: – Donie­siono nam rów­nież, że jest na­dal przy­chyl­nie usto­sun­ko­wany do Nie­miec. Miał nawet w małym gro­nie powie­dzieć, że chce osiąść na stałe w Hisz­pa­nii i nawią­zać ponow­nie przy­ja­zne sto­sunki z III Rze­szą.

Rib­ben­trop wyraź­nie się oży­wił.

– Führer sądzi, że mogli­by­śmy zło­żyć księ­ciu pewną pro­po­zy­cję. Roz­waża nawet moż­li­wość wyra­że­nia goto­wo­ści wyzna­cze­nia mu z góry na dwa­dzie­ścia lat apa­naży w wyso­ko­ści do pięć­dzie­się­ciu milio­nów fran­ków szwaj­car­skich. Oczy­wi­ście tylko wów­czas – dodał szybko mini­ster – jeżeli zgo­dzi się on na to, aby jakimś gestem, wódz ma na myśli odpo­wied­nio zre­da­go­wane oświad­cze­nie, odciąć się ofi­cjal­nie od intryg bry­tyj­skiego dworu kró­lew­skiego. Mógłby wów­czas wybrać sobie na miej­sce zamiesz­ka­nia jakiś neu­tralny kraj, na przy­kład Szwaj­ca­rię. Musiałby być to w każ­dym razie kraj, na który Hitler mógłby wywie­rać poli­tyczny bądź gospo­dar­czy nacisk. Gdyby książę się wahał, byłoby celowe pomóc mu nieco w pod­ję­ciu decy­zji. W razie koniecz­nej potrzeby nawet przy uży­ciu siły. Rzecz jasna, jemu i jego żonie nie powinno się przy tym nic złego przy­tra­fić. Pan mnie rozu­mie, Schel­len­berg?

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Secu­rity Service (lub MI5) – utwo­rzona w 1909 roku bry­tyj­ska Służba Bez­pie­czeń­stwa odpo­wie­dzialna za ochronę kraju przed pene­tra­cją obcych służb wywia­dow­czych (kontr­wy­wiad), walkę z ter­ro­ry­zmem, bez­pie­czeń­stwo wewnętrzne Wiel­kiej Bry­ta­nii oraz ochronę tajem­nicy pań­stwo­wej. [wróć]