Zaplątani - Witold Albiński - ebook
NOWOŚĆ

Zaplątani ebook

Witold Albiński

5,0

28 osób interesuje się tą książką

Opis

Czy przymusowa izolacja może stać się eksperymentem społecznym?

Adam – mężczyzna z bagażem trzech małżeństw, samotnik z wyboru, nagle staje się gospodarzem nietypowej kwarantanny. Pandemia zmusza go do zamknięcia się w jednym domu nie tylko z obecną żoną i ich synem, ale także z dwiema byłymi partnerkami. Ciasnota przestrzeni i emocji prowadzi do nieuniknionych napięć, zabawnych nieporozumień, a czasem i zaskakujących refleksji.

W tej błyskotliwej, pełnej ironii i ciepła powieści, Witold Albiński pokazuje, jak nieprzewidywalne mogą być relacje międzyludzkie, gdy los splata drogi dawnych miłości na nowo.

Czy zamknięcie w czterech ścianach stanie się szansą na pojednanie, czy raczej areną niekończącej się wojny?

Przekonaj się sam, zanurzając się w tę pełną humoru i emocji historię!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 206

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




 

Witold Albiński

Zaplątani

 

Bydgoszcz 2025

 

Zaplątani

Copyright © by Witold Albiński, 2025

Copyright © by Wydawnictwo Brda, 2025

 

Redakcja: Iwona Niezgoda

Korekta: Iwona Niezgoda

Skład i łamanie: Tadeusz Meszko

Projekt okładki: Maciej Jaczyński

 

ISBN: 978-83-68425-03-1

ISBN Ebook: 978-83-68425-04-8

 

Wydawca:

Scriptor Sp z .o.o.

ul. Białogardzka 14/49

85-808 Bydgoszcz

 

Drukarnia:

OSDW Azymut

 

 

Wydawnictwo Brda:

www.wydawnictwobrda.pl

 

Główny bohater – Adam, żonaty będący jeszcze w małżeństwie z trzecią żoną, mieszka sam w dość sporym domu. Jego kontakty z byłymi partnerkami życiowymi są poprawne, a nawet przyjacielskie, szczególnie z drugą. Moment, w którym go spotykamy stanowi początek wielkiego zawirowania, zwanego pandemią koronawirusa. Niepokój związany z rozprzestrzeniającą się chorobą miesza się z obawami ludzi o ich losy i przyszłość. Wizja zamknięcia, pustych półek sklepowych oraz izolacji w domach jest przerażająca, a pojawiające się kolejne ograniczenia, aż do ścisłego lockdownu potęgują ten strach. Dotychczasowe, dość wygodne życie głównego bohatera zmienia się diametralnie w ciągu krótkiego czasu. Adam nie stroni od kobiet, lecz dom jest swego rodzaju twierdzą, twierdzą jego i córek. Ostatnią kobietą, która z nim mieszkała krótko, bardzo intensywnie i szybko się wyprowadziła była Agata – jego trzecia żona. W ciągu jednego dnia zabrała rzeczy i wróciła do Poznania, swojego rodzinnego miasta. Od tamtego czasu Adam, znów jest u siebie, a właściwie był, ponieważ zmieniło się to wraz z nadciągającą nieuchronnie pandemią. Tym przełomowym momentem okazała się narzucona przez państwo izolacja obywateli, która nastała, gdy do Adama przyjechała w odwiedziny Agata z ich synem. Skutkiem kolejnych konsekwencji nasilającej się pandemii było pojawienie się w domu dwóch jego byłych żon. I tak oto, spokojne życie Adama zmieniło się we wspólne życie z trzema byłymi kobietami. Taka nietypowa kwarantanna.

Początek

„Przypominamy! Podczas robienia zakupów mamy obowiązek zakładania rękawiczek. Pamiętaj, żeby przed ich założeniem zdezynfekować dłonie.” – taki komunikat umieszczony na drzwiach przeczytał Adam, gdy wchodził do sklepu. Musiał zebrać myśli, ponieważ, jak większość w dobie koronawirusa robił zakupy na zapas. Tyle że on tych zakupów miał znacznie więcej, a dokładniej, trzy razy więcej. Na jednej kartce były napisane nie tyle trzy działy, co... trzy grupy produktów. Nie były to jednak warzywa i owoce, mięso i tak dalej. Nic podobnego. Od kiedy ma u siebie spory babiniec, stara się jakoś odnaleźć w tej trudnej sytuacji. Spogląda na kartkę z zakupami. K: mleko, pomidory, ser pleśniowy, J: mleko chude bez laktozy, czekolada, banany, A: szampon, coś słodkiego, kalafior, twaróg. Poza tym chleb, jogurt, kawa w ziarnach, wino, mąka i tak dalej. Wszystkich pandemia zaskoczyła, ale jego chyba najbardziej. Trzeba siedzieć w domach i wychodzić tylko w przypadku niezbędnych potrzeb, jak zakupy. Nie sądził wtedy, że gdy na kilka dni przyjedzie Agata, jego obecna, jak to mawiał „jeszcze-żona” z ich synem, zostanie zmuszona zostać dłużej. Komunikaty publikowane w mediach były coraz bardziej kategoryczne, ale jeszcze mało precyzyjne. „Zostańcie w domach”, słychać było wszem i wobec, a Agata, która miała nadzieję, że wszystko prędko wróci do normy, odwlekała swój wyjazd z dnia na dzień, a potem już nie mogła wracać. Musiała zostać.

– Zostanę jeszcze kilka dni i będę wracała, ok? – zapytała.

– No nie wiem… – odparł, zerkając w telewizyjne wiadomości. – …czy to będzie tylko kilka dni. Pewnie szybciej zamkną miasta, niż sądzimy. Dlatego dobrze się zastanów. – Żartujesz? Coś wymyślę – powiedziała. Nic nie wymyśliła, a zapowiadany zakaz opuszczania miast został wprowadzony po trzech dniach od tamtej rozmowy. Burzyło to z lekka jego spokój i codzienność, ale z drugiej strony miał przy sobie syna, a poza tym wydawało mu się, że mimo wszystko ta sytuacja szybko się rozwiąże. Co prawda nic ich już nie łączyło poza wspólnym dzieckiem, ale nigdy nie wiadomo, co też może się wydarzyć pomiędzy dwojgiem dorosłych ludzi, których kiedyś łączyła spora namiętność. No i pomimo urazy, jaką żywił do Agaty, jej falujące piersi nadal przyciągały jego uwagę. Ten walor wraz z nietypową urodą i tajemniczym spojrzeniem spowodowały, że jakiś czas temu Adam uległ jej urokowi. Poza tym jest dość wysoką brunetką o dźwięcznym głosie, której proste włosy ledwo sięgają ramiom. Zawsze dba o siebie, nie ma tatuaży i lubi być dobrze ubrana, co też dla niego miało duże znaczenie. Był więc on z córką i Agata z ich małym synkiem w dużym domu. Adam dużo pracował, więc nieczęsto wychodził ze swojego pokoju, a Agata korzystała z możliwości, jakie daje ogród w te ciepłe, wiosenne dni. Posiłki spożywali osobno i mało ze sobą rozmawiali. Jedynie, gdy w pobliżu były dzieci kontakty pomiędzy nimi bardziej się ożywiały, choć nadal były dość „kwadratowe”. Miał duży uraz do rozmów z nią, ponieważ jakiekolwiek jego opinie, czy zwykłe opowiadane zdarzenia z jego życia często obracały się przeciwko niemu. Dlatego z reguły unikał tych rozmów, a jeśli już do nich dochodziło to bardzo ważył słowa. W obecności Agaty czuł się bardzo niepewnie, co przy jego pewności siebie było czymś zaskakującym. Dla niego było to również czymś nowym.

Zupełnie niespodziewanie, po kilku dniach zjawiła się Karina, jego druga, była żona, której szczerze nie znosiła Agata. Karina zazwyczaj nie zjawiała się bez zapowiedzi, jednak tym razem wpadła znienacka. Przyjechała do ich córki w odwiedziny, gdyż tylko w ten sposób mogła się z nią zobaczyć, ponieważ dzieci musiały bezwzględnie zostać w domach, a ich córka w tym czasie przebywała u Adama. Była to więc pierwsza wizyta Kariny u Adama, od momentu, gdy Agata przebywa u niego z synem. Nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy i wolałby, szczególnie w tej sytuacji, aby powiadomiono go wcześniej. Na szczęście Agata była w swoim pokoju na piętrze, zajęta ich synem, a oni siedzieli na ławce w ogrodzie za drzewami owocowymi i krzewami porzeczek. Dzięki temu Adam mógł w miarę spokojnie porozmawiać z Kariną, która przyjechała jakaś taka, „nieswoja” i w grobowym nastroju. Mimo zdolności aktorskich, nie potrafiła ukryć swojego problemu.

– Co jest, Karina? Nie układa Ci się z twoim nowym facetem? – zapytał Adam, wiedząc, że on mieszka daleko, na południu Polski i pewnie wszystkie najbliższe plany spotkań z powodu lockdownu spełzły na niczym. Szczerze kibicował, – im oraz budowie jej domu, którą zaplanowała na początek tego roku. Ponieważ milczała, spytał:

– Powiesz wreszcie, o co chodzi?

– Nie, wszystko jest ok. Dajemy radę, ale mogę mieć pewien problem – wydukała w końcu.

– Jaki? –zapytał Adam.

– Może się okazać, że będę miała problem z mieszkaniem, które obecnie wynajmuję.

Karina miała mieszkać w dotychczas wynajmowanym lokum do końca budowy domu, czyli pewnie około kilka miesięcy. Jednak blok, w którym się zatrzymała należy do szpitala zakaźnego, mieszczącego się obok.

– Niewykluczone, że ze względu na niezbędne zakwaterowanie nowych pracowników, będę musiała opuścić mieszkanie wcześniej – powiedziała zasmucona, a ów smutek dodawał jej piękna, któremu Adam uległ wiele lat temu. Niefiligranowa, ale raczej drobna i szczupła, z dość długimi, niesfornie pokręconymi czarnymi włosami, w których widać gdzieniegdzie jasne pasemka. Karina potrafiła zawsze poruszyć wokół siebie towarzystwo. Z reguły zarażała otoczenie swoim optymizmem, pięknym uśmiechem oraz bardzo seksownym, dość niskim głosem. Nosiła się zazwyczaj artystycznie. Nie chcąc prowokować Agaty do wyjścia z pokoju, Adam zadzwonił do córki, żeby przyszła spotkać się z mamą. Po chwili już wszyscy razem siedzieli w ogrodzie. „Młoda”, jak mówili o niej znajomi Adama, lubiła, gdy rodzice byli przy niej, bo pomimo rozstania i rozwodu kilka lat temu, zarówno Adam, jak i Karina na każdym polu dotyczącym dziecka potrafili się dogadać, gdyż dobrze rozumieli potrzeby córki. Nawet wtedy, gdy na początku Adam nie mógł pogodzić się z odejściem Kariny, a ich relacje były dość chłodne, a nierzadko nawet wybuchowe, robili wszystko, by nie cierpiała. Z perspektywy czasu to się udało i nawet próba wprowadzenia przez Agatę „swoich” porządków w życie Adama się nie udała. Nie potrafiła pogodzić się z tym, że obecność Kariny jest niezbędna w życiu jej męża, choćby tylko z powodu dziecka i walczyła z tym od samego początku,gdy mieszkali razem. Robiła wtedy wszystko, by zaznaczyć swoją obecność i ważność, i niestety poległa, bo siłą takich rzeczy się nie zmieni. Po chwili Adam poszedł do domu po coś do picia dla Kariny i ich córki i natknął się w kuchni na Agatę z małym.

– Często tak do ciebie przyjeżdża? – bez pardonu zapytała o Karinę i szybko dodała: – Tak bez zapowiedzi? Adam milczał przez chwilę, ponieważ w sumie nie wiedział, co odpowiedzieć i czy w ogóle musi. Z jednej strony odwiedziny córki to rzecz oczywista, a z drugiej faktycznie przyjazd byłej żony bez zapowiedzi należałoby uznać za zbytnie spoufalenie. Biorąc pod uwagę zbliżający się prędzej czy później rozwód z Agatą, Adam zdawał sobie sprawę, że jest to niefortunna sytuacja. Nie wiedząc, czy coś ma powiedzieć, czy tłumaczyć się, postanowił milczeć, by jednocześnie nie powodować zbędnych stresów w domu. Agata jednak nie dawała za wygraną.

– No co tak milczysz? Chciałabym wiedzieć, czy ona będzie tu przyjeżdżać tak bez zapowiedzi, znienacka. – rzuciła chłodno i w swoim stylu. Postawiony niejako pod ścianą Adam zdał sobie sprawę, że milczenie nie jest dobrą drogą do uniknięcia konfrontacji i odpowiedział:

– Tak wyszło. Była w pobliżu no to postanowiła zajrzeć do córki. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, nie sądzisz? Przecież nie widuje jej ostatnio często, więc chyba sama rozumiesz – powiedział spokojnie.

– No tak, ale mogłaby przecież jakoś uprzedzić – kontynuowała niezrażona.

– A skąd wiesz, czy tego nie zrobiła? – odparł Adam i dodał: – Chcesz, żebym informował ciebie o tym? Wybacz, ale nie muszę, bo jestem u siebie.

Po czym nalał do dzbanka wodę z cytryną i wyszedł do ogrodu.

***

Kolejne dni, tego zdawałoby się wydłużonego „turnusu” Agaty z ich synem u niego, były spokojne i nawet momentami zaskakująco miłe. Wziąwszy pod uwagę stan separacji, czyli „w oczekiwaniu” na rozwód, można powiedzieć, że nawet „jak w bajce”. Jego młodsza córka pomimo, że kiedyś kilka razy była świadkiem paskudnego zachowania Agaty wobec ojca, dość często przebywała w jej pokoju ze względu na swojego brata. Na szczęście dom był spory, więc w razie czego można było gdzieś w nim się ukryć i nie przeszkadzać sobie nawzajem. U góry trzy pokoje i łazienka, a na dole kuchnia z salonem, łazienka i oczywiście pokój. Jego pokój do pracy, spania, grania i – jak sam mówił – do kochania. Wcześniej sypialnię miał u góry, ale od pewnego czasu wolał mieć wszystko na jednym poziomie, czyli na dole. Naturalne, że w tym czasie jego córka oraz Agata z małym spały na piętrze, każda u siebie. Obydwa pokoje przedzielał trzeci, jego dawna sypialnia, obecnie pusty. On zajmował dół domu, który, jak się w niedługim czasie okazało, również stał się zbyt ciasny. Ponieważ salon był wyposażony w telewizor, którego Adam i tak nie znosił, parter robił się często miejscem wspólnym. W oglądaniu wszelkiej maści programów o wystroju wnętrz oraz seriali, prym wiodła Agata. Zawsze to lubiła. Coraz częściej, kiedy mały zasnął schodziła i pytając Adama o zgodę, włączała telewizor. Po jakimś czasie jednak przestała go o to pytać, po prostu uruchamiała i siadała przed ekranem. Adama jednak to nie irytowało, bo przecież wiadomo, że coś z tym wolnym czasie trzeba robić, tym bardziej, że Agata nie miała większych pasji. Siedziała więc i pożerała z apetytem te marne programy. Irytowało go, natomiast coś zupełnie innego. Przypominał mu się czas, gdy razem mieszkali. Czas namiętności, a jednocześnie niepokoju, stresu oraz jego uwikłania w tę toksyczną relację. Na szczęście teraz nie zaczepiała go w żaden sposób, ale jednocześnie czuł, że milcząco zaprasza go na kanapę, by położyli się tak jak kiedyś. Pod kocem. Ona zdaje się wiedziała, że on to czuje, bo nieraz, kiedy spotkały się ich spojrzenia, gdy dostrzegał tę kuszącą i zmysłową twarz, nie umiał zapanować nad emocjami. Czasem zdarzało mu się zatrzymać na dłużej wzrok na niej, lecz na szczęście umiał i był na tyle silny, by temu nie ulec. Czuł jednak, że nie było to szczere. Być może z jej strony zawiązywała się jakaś intryga, a może po prostu chciała się przytulić, tak jak kiedyś na kanapie przed telewizorem. A może po prostu był to tylko wytwór jego wyobraźni. Minęło kilka dni zanim Adam, chcąc nie chcąc musiał podjąć trudny temat. Zanim dokończył drugie zdanie swojej wypowiedzi, Agata prawie krzyknęła:

– Zwariowałeś?! Miałaby tu zamieszkać?! – wypaliła na wieść o tym, że Adam chce pomóc Karinie. – No tak, swojej byłej żonie to na wszystko pozwolisz, nawet na to, by tak mnie upokorzyć! Zawsze tak było! – nie mogła powstrzymać się przed uszczypliwością.

– Przecież to tylko kilka dni. Nie będzie to przecież tyle trwało – starał się tonować jej zapędy. – Poza tym ona lada moment skończy swój dom, a ty też nie będziesz tu długo, prawda? Więc nie rozumiem, w czym problem? – spytał retorycznie. Nie wiedzieć, czemu, stał się bardziej petentem wobec Agaty, zapominając chyba, że jest właścicielem tego domu. Zawsze po takich rozmowach upewniał się, że wszystko, co między nimi się zdarzyło, nie powinno nigdy mieć miejsca. Teraz poczuł to samo, ale na szczęście uzależnienie od niej, jej humorów i fochów to już przeszłość. Zebrał się jednak w sobie i zdecydowanie dał odpór jej zapędom.

– Przestań! Zdaje się, że zapomniałaś, iż nie jesteśmy razem i jesteś u mnie tylko dlatego, że nie możesz się stąd ruszyć. To nie będzie trwało długo – zakończył temat.

Cały poprzedni rok, od chwili zawarcia ich małżeństwa, jej chorobliwa zazdrość, zaborczość, podejrzliwość, nieustanne awantury wszczynane z byle powodów, poniżanie oraz obrażanie, niszczyły wszystko, co dobre między nimi. Nigdy w życiu, w swoich poprzednich związkach, czy małżeństwach nie przeżywał czegoś tak okropnego. Nieraz zastanawiał się, dlaczego tak wiele doświadczał i jednocześnie wytrzymał. Wielokrotnie tłumaczył sobie jej zachowanie, reakcje i brak zaufania jej dotychczasowymi, nieudanymi związkami i z tego powodu było mu po prostu żal kobiety. Żal, że nie może poradzić sobie sama ze sobą, ze swoimi demonami i traumami. Jednak dopiero od momentu, gdy się wyprowadziła, zrozumiał, że ich wspólny świat po prostu już nie istnieje. Pomimo to, jeszcze przez jakiś czas, niewidzialna siła trzymała go mentalnie przy niej. Nie mógł się od niej uwolnić i nie rozumiał, dlaczego tak jest. Kilkakrotnie, nawet gdy widzieli się już po rozstaniu, poddawał się w tej walce o swoje prawa niczym przegrany wojownik, który bez słowa, pokornie oddaje się w niewolę. Tą siłą była namiętność. Jednocześnie czuł, że tuż obok, za przysłowiowym płotem, za granicą bólu jest inny, normalny świat emocji i namiętności. Czuł też, że potrzebna jest jakaś siła lub ktoś, kto weźmie go za rękę i przeprowadzi bezpiecznie na drugą, dobrą stronę.

***

Pamięta tę historię bardzo dobrze, i często do niej wraca. To zdarzyło się kilka miesięcy po wyprowadzce Agaty z jego domu, domu w którym teraz ona musi przebywać z nim przez jakiś czas. Niespiesznie wysiadł z pociągu. Obarczony ciężką torbą poruszał się powoli wśród spieszących się pasażerów, a wyjście z ponurego tunelu Dworca Centralnego skutkowało napływem gorącego powietrza. Jasne światło, błyskawicznie zwęziło jego źrenice. To co się wydarzyło w jego życiu kilka dni temu okazało się tak silne i intensywne, że chyba to wszystko, co wydarzyło się wcześniej straciło na znaczeniu i wartości. Poczuł, że spotkanie z poznaną niedawno kobietą, sprawiło, iż zaczęła w nim następować przemiana. Nie miał w sobie poczucia winy po tym spotkaniu, a tym bardziej uczucia zdrady, być może dlatego, że krążące w nim poczucie krzywdy, tylko ten stan rozgrzeszenia usprawiedliwiało. Czuł się dobrze pomimo ogromnego zmęczenia i odrętwienia całego ciała spowodowanego brakiem snu oraz upałem. Czuł się tak bardzo dobrze… Rok zmarnowanych nadziei, udręki, bólu i walki. Rok tego i tak, zbyt długo istniejącego związku z Agatą. Kilka dni wcześniej zastanawiał się, jak uniknąć presji życzeń z okazji pierwszej rocznicy ślubu. Udało się, gdyż tego dnia nie spotkał się z nią, a jedynie SMS okazał się deską ratunku.

– Nieczuły cham – pomyślał o sobie, bo i tak pewnie wszyscy z jej otoczenia myślą o nim. To jednak teraz jest już nieistotne. Są rzeczy, na które patrzy się z bliska i nie mogąc się uwolnić od beznadziejnej sytuacji tkwi się w niej, szamocząc się, ale już spojrzenie z pewnej perspektywy daje inny obraz tej sytuacji. Do tego potrzeba jednak czasu i odpowiednich okoliczności. Wiele nieprzespanych nocy spowodowanych natłokiem ponurych myśli i analiz przeszłości do niczego nie doprowadziło. Teraz, od kiedy znów mieszka sam, wszystko się zmieniło. Przede wszystkim zmianom uległo ich małżeństwo, którego praktycznie już nie ma, bo jak ma istnieć, skoro nie ma szans na bycie razem, ani u niego, ani u niej. Dwa różne miasta, dwie inne rzeczywistości, czyli inne światy. Do tego napięcie i częste konflikty ten stan zawieszenia pogłębiały. Dla Adama było coś jeszcze bardziej istotnego, mianowicie: poczucie zmarnowanej szansy. To, co tak pięknie powstawało, było jego nadzieją na wspólny dom. Nadzieją na dobrą, chociaż posklejaną rodzinę, złożoną z nich oraz ich dzieci. Teraz, kilka dni po pierwszej rocznicy ślubu, po roku nie-małżeństwa, zabawa wydaje się być definitywnie zakończona. Zamknięta, niczym zatwierdzony pieczęcią dokument.

Wszystko zaczęło się w poprzedni weekend. Pracował na jednej z tych mało istotnych imprez plenerowych, których latem jest co niemiara. Przyjechał tam do południa i gdy zaparkował auto, ujrzał typową scenerię, czyli kramy, balony, jakieś stoiska gastronomiczne, no i niedużą scenę. Wszystko zaplanowane, zespoły powoli się zjeżdżają i opanowawszy namiotowe garderoby, szykują się do prób. Wszystko to jednak poprzedziła „urocza”, SMS-owa rozmowa z Agatą.

– Wal się! Dziś wyjeżdżam na działkę, jutro nas nie ma, więc nie przyjeżdżaj.

– Po raz ostatni powiedziałaś do mnie: „wal się”! Dostaniesz ten przelew – pisał, prowadząc nieuważnie samochód. To cud, że zwolnił przed fotoradarem stojącym na skraju jakiejś wsi.

– I nie waż się pytać mnie o cokolwiek!– ripostowała ona.

– Napisałaś już kiedyś, że będziesz ograniczała mi kontakt z synem – zirytował się Adam.

– Pępek świata! – nie dawała ani chwili wytchnienia.

– Będzie kasa. Spoko, zapatrzona w swój duży nos kobieto – odpisał z szyderczym uśmiechem.

– Cham!!! – zripostowała Agata, nie chcąc pozostać dłużna.

Wielokrotnie zastanawiał się, dlaczego tak jest? Dlaczego nie może się od niej uwolnić? Może to po prostu zwykły brak kobiecej bliskości powodował, że poddał się jej? Cały ten konglomerat rozbieżnych myśli związanych z nimi, dziećmi i emocjami dobijał go po stokroć. Czuł się zagubiony i w pewnym sensie przegrany.

Olę zobaczył niedługo po tym, jak ostatnie słowa SMS-ów wybrzmiały w jego głowie, ponieważ zamiast usunąć całą tę rozmowę, czytał ją kilka razy, będąc już na miejscu. Siedziała na scenie i przyglądała się przygotowaniom do próby kolejnego zespołu. Podszedł i zapytał, kim jest i w czym może jej pomóc.

– Jestem Ola – odpowiedziała miłym głosem. – Przyszłam za wcześnie, wiem, ale nie szkodzi.Mam poprowadzić ten koncert wraz z drugim prezenterem. Popatrzę na próby i przygotuję się do pracy.

– Zaraz będzie padało. Może więc usiądziesz w głębi? – zaproponował trochę bez sensu, bo przecież cała scena była zadaszona.

– Na razie nie ma takiej potrzeby. Dziękuję – odparła.

Spodobała mu się bardzo. Przepiękne, dobre oczy, promienny uśmiech i opalone zgrabne ciało. Dmuchnął w myślach niczym kadzidłem wokół głowy, żeby rozwiać wszystkie szkodliwe myśli, a kto wie, być może wręcz zbawienne.

– Fajna, kobieta – powiedział do siebie Adam.

***

Karina jakoś tak często trafiała niczym kulą w płot. Jakiś czas temu, niedługo przed całą tą pandemią, gdy był umówiony z pewną kobietą na pierwszą wizytę około południa, zadzwoniła do niego rano z ważną sprawą. Prosiła go by przechował w swoim garażu jakieś duże elementy potrzebne do budowy jej domu, które przywozi właśnie tego dnia. Nie dociekał o co chodzi i dlaczego dziś musi to przywieź. Postanowił jej pomóc.

– Proszę, tylko bądź przed dwunastą. Nie później – powiedział stanowczo.

– Nic się nie martw– odparła Karina. – Wielkie dzięki za pomoc.

Czternaście lat związku, z czego wiele czasu spędzonego razem w pracy, bezkonfliktowe wychowywanie córki od momentu ich rozstania i spokojny, wręcz przyjacielski rozwód powodowało, że żywił do niej coś na kształt braterskiego uczucia. Nadal, przy jakiejkolwiek okazji potrafili rozmawiać, radząc sobie w trudnych sprawach. Nie pociągała go już pomimo swej atrakcyjności, w każdym razie nie zastanawiał się nad tym, chociaż do końca ich związku nadal mocno go „kręciła”. Mimo to, rozwiedli się, pięć lat temu. No i teraz ten niespodziewany telefon. Czekał więc na nową, niedawno poznaną kobietę i na swoją drugą, ex-żonę. Kłopoty Kariny z punktualnością tym razem skutkowały niemałym dreszczykiem emocji. – Ciekawe która z nich będzie pierwsza? – pomyślał.

Czyż to nie piękne podniecenie? Western W samo południe to nic w porównaniu z oczekiwaniem, tym bardziej że minęła już dwunasta, a tu ani jednej, ani drugiej. Wreszcie Karina przyjechała, a jej auto wypełniały jakieś ciężkie elementy budowlane.

– Przepraszam, przepraszam, wcześniej nie mogłam– usprawiedliwiała się Karina otwierając drzwi samochodu.

– Cudownie – syknął.

– Pomożesz? – zapytała.

Założył przygotowane wcześniej rękawice i ruszył po ciężary. Mniej więcej pomiędzy trzecim, a czwartym kursem zauważył lśniące, białe auto podjeżdżające pod bramę. – Rewelacja – pomyślał i już głośno dodał:

– Zajebiście…

– Przepraszam – odrzekła Karina.

– Tak cię prosiłem.

Wcześniej nie powiedział nowej znajomej, że ma tak dobre kontakty ze swoją byłą żoną, której pomaga w każdej chwili. Przemilczał również, że jego była żona jest atrakcyjną kobietą. Tego dnia nic jej nie powiedział, bo odjechała białym nissanem, szybciej niż przyjechała.

***

– Od kiedy ona ma tu z nami mieszkać? – zapytała Agata, stawiając wyraźny akcent na słowa: „ona” i „z nami”. – Muszę się na to jakoś przygotować– ciągnęła.

Adam wolał bez komentarza pozostawić tę interpretację i złośliwość, choć dobrze wiedział, że powinien zareagować, bo to jego dom i nic jej do tego. Chociaż formalnie jest jeszcze jego żoną, potraktował owe „z nami”, jako dotyczące jedynie jej i ich syna. Zaproponował, by Karina zamieszkała w jednym pokoju z ich córką, dzięki czemu spędzą więcej czasu razem. Zastanawiał się nad tym, co lepsze dla niego: użyczenie Karinie pokoju na dole i zajęcie swojej dawnej sypialni u góry, czy umieszczenie właśnie u góry córki i matki. Każde rozwiązanie było złe, ponieważ niosło pewne zagrożenia. Z jednej strony nie chciał być w sypialni obok Agaty, by nie słyszeć jej zgryźliwych komentarzy dotyczących użyczenia Karinie swojej sypialni na dole. Z drugiej strony zakwaterowanie ich na jednym piętrze mogłoby spowodować nieprzewidziane kłopoty i narazić na częstsze spotykanie się. Ponieważ w przypadku, gdy Karina zajmie sypialnię u góry, pokoje kobiet przedzielał będzie jego dawny, obecnie pusty pokój. Z tego też powodu wybrał właśnie to rozwiązanie.

Agata od samego początku ich związku żywiła niechęć do Kariny, ale czemu się dziwić? Adam był z Kariną czternaście lat, a z Agatą… tylko rok i do tego to ona – Agata musiała wprowadzić się do jego domu, który kilka lat temu należał również do Kariny. Innej możliwości nie było, dlatego też od pierwszych chwil Agata wzięła sobie za cel zmianę wszystkiego co tylko mogła w tym – jak zwykła mawiać – „syfnym domu. Zmieniała wszystko, zarówno w środku, jak i wokół niego, począwszy od łazienki, kuchni, a skończywszy na żywopłotach. Adam nie wtrącał się i wszystko akceptował, nawet to, gdy przed remontem podczas nieobecności wyniosła jego drobiazgi do piwnicy, kompletnie się z nimi nie licząc. – Przegięcie – pomyślał przez moment, ale machnął ręką.

Zakładał, że jeśli ma to ją zadowolić, a ich uszczęśliwić, to czemu nie? Jak się jednak wkrótce okazało, nic to nie to dało.

– Dałeś mi budę do zamieszkania! – wykrzyczała mu kiedyś w ogrodzie, a przecież ona nawet własnej „budy” nie miała, tylko egzystowała w poznańskim mieszkaniu swojej mamy, która z kolei mieszkała z jakimś facetem, gdzieś indziej. Gdy więc Adam zapytał ją, czy chce, żeby sprzedał dom, spłacił kredyt i kupił małe, przytulne mieszkanko, które będzie tylko ich, odrzekła:

– Chyba żartujesz! Nie będę gnieździła się w jakimś m3– warknęła i zamoczyła pędzel w farbie, by zmienić wystrój kolejnego pokoju. Gdyby tylko te zmiany miały szansę dokonać się także w jej głowie, powodując spokój to byłoby dobrze, ale nic z tych rzeczy. Nie dość, że nic się nie zmieniało to jednocześnie narastało w niej coraz gorsze nastawienie do Kariny, a przecież jest ona matką jego córki, tak jak Irek jest ojcem starszego syna Agaty, którego Adam uznał prawie jakwłasnego. Jak się okazało nie miało to znaczenia dla niej, bo ona, niczym w jakimś zaklętym kręgu, dostawała szału na myśl o Karinie. A teraz miały zamieszkać pod jednym dachem. Zastanawiał się jak to będzie wyglądało i nie ukrywał, że irytacja Agaty na tę sytuację jednocześnie trochę go bawiła. Nie mógł, jednak zbytnio tego okazywać z powodu nieustannie rozgrzebanego w komputerze pozwu rozwodowego, który miał złożyć już kilka miesięcy temu. W tym kontekście zupełnie nie pomyślał o tym, na jaką minę się pakuje. Przecież obecność jego byłej żony i jeszcze obecnej to dla niego potencjalna zasadzka przed planowanym rozwodem. Agata na pewno wykorzysta każde jego potknięcie, by z lubością mu dopiec lub zwyczajnie wykorzystać to przeciwko niemu.

Kolejne dni pod jednym dachem upłynęły na wzajemnym unikaniu się. Widać było, że Agata jest poirytowana i najchętniej wyjechała by do Poznania, ale na to nie zanosiło się szybko, ponieważ wprowadzono całkowity lockdown. Adam, nie zwracając na to uwagi czuł, że musi wykorzystać ten czas na pełniejszy kontakt ze swoimi dziećmi. W końcu nieczęsto ma je razem, jednocześnie młodszą córkę i syna. Dlatego często zabierał dzieci do ogrodu, gdzie mogli bez ograniczeń grać, rozrabiać i wałkonić się. Luz blues.

– Zamierzasz tu wszystkie swoje byłe laski sprowadzić? – bez cienia skrępowania, w swoim stylu zapytała Agata. Zbył ją milczeniem i wyszedł do ogrodu. Dla spokoju, najbardziej dla własnego spokoju.

Agata często tak robiła, ni stąd, ni zowąd podrzucała temat, a ponieważ była zazdrosna o każdy „rodzaj żeński”, jak to mawiał Adam – nieustannie nie miał spokoju. Jednego dnia awantura o wymyśloną „Gosię”, drugiego o inną, trzeciego o kolejną. To było nie do zniesienia! Te jej „strzały” przychodziły znienacka i z różnych stron. Natomiast przeszła samą siebie, kiedy pewnego wieczoru, gdy uczył się angielskiego w drugim pokoju, powtarzając półgłosem słówka z jakiejś aplikacji w telefonie. Oglądając kolejny „fascynujący” program telewizyjny o wystrojach wnętrz wstała z tapczanu i podchodząc do niego powiedziała: – Zamknę drzwi, byś mógł sobie spokojnie szeptać z tym kimś.

Taka jest nadal Agata, ale na samym początku ich znajomości była zupełnie inna. Miała to coś, na co on zwrócił uwagę i ją pokochał. Podobała mu się do szaleństwa, a do tego potrafiła być ciepła, miła i czuła. Gdyby tak nie było, to każdy mógłby sądzić, że wiążąc się z taką kobietą jest z nim coś nie tak, że jest jakimś masochistą. A przecież ona też go pokochała, też miała swoje pragnienia i nadzieje, tym bardziej że życie nie oszczędziło jej niespodzianek, których dostarczyli jej poprzedni partnerzy. Miłość do niego wydawała się wzniosła, piękna i