39,99 zł
Ostatni tom dziewięcioczęściowej serii o słynnej detektywce Enoli Holmes poleca Anna Sierakowska – Literackie Serce.
Dwie świetne ekranizacje przygód Enoli z Millie Bobby Brown w roli tytułowej i Henrym Cavillem jako Sherlockiem należą do najchętniej oglądanych filmów na platformie Netflix. Kolejne części w przygotowaniu.
GDZIE PRZEPADŁ MŁODY AMERYKANIN?
Maj 1890 roku. Enola Holmes cieszy się samodzielnością, studiuje w Akademii Kobiet i rzadziej pracuje jako perdytorystka. Kiedy jednak do jej biura wpada przystojny mężczyzna głośno domagający się pomocy w odnalezieniu przyjaciela, jest zaintrygowana i gotowa do działania.
Otóż na ulicach Londynu przepadł bez wieści Wolcott Balestier, który przypłynął zza oceanu, by nabyć nowe dzieła angielskich autorów. Jego przyjaciel – pisarz Rudyard Kipling we własnej osobie – obawia się, że za tym nagłym zniknięciem stoją piraci…
Impertynencki Kipling nie chce zatrudnić młodej kobiety i zleca sprawę jej starszemu bratu, Sherlockowi Holmesowi. Enola nie puści płazem takiej zniewagi! Rozpoczyna śledztwo na własną rękę i zagłębia się w świat wydawniczy, który okazuje się bardziej niebezpieczny, niż można by się spodziewać. Jaką rolę odegra w sprawie sekretne bractwo?
Czy Enola zdoła wytropić i uratować zaginionego młodzieńca?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 268
Pamięci pisarzy,którzy byli mi natchnieniem
PROLOG
Zaczął z upodobaniem nazywać mnie Cotswoldem. – Wolcott Balestier uśmiechnął się do siostry, z którą popijał właśnie popołudniową herbatę przy kominku.
– To znaczy, że bardzo cię polubił – odparła Caroline Balestier, także z uśmiechem, któremu brakowało jednak słodyczy; jej brat był obdarzony o wiele łagodniejszym i czulszym usposobieniem. Zresztą znaleźli się nagle w Londynie wyrwani z rodzinnej Ameryki przez jakieś jego głupiutkie, idealistyczne przekonania, co oznaczało, że i ona, chcąc nie chcąc, musiała się tu przenieść. A wymogi towarzyskie mówiły jasno, że żaden dżentelmen nie może się obejść bez kobiety: bez znaczenia, czy matki, siostry, żony, która będzie wokół niego „chodziła”.
– Cassie, co się dzieje? – Rozległ się ponownie miły głos Wolcotta, uświadamiając jej, że prawdopodobnie przybrała ponury wyraz twarzy.
– Och, nic. Naprawdę nic. – Wzdrygnęła się w duchu, ale przymusiła się do uśmiechu i sięgnęła po ciastko. – Czy współpraca dobrze się wam układa?
– Nawet lepiej niż byłbym gotów przypuszczać. Zaproponował mi, byśmy wspólnie napisali powieść, to do niego zupełnie niepodobne! Przecież nie ma sobie równych w świecie słowa, bije mnie na głowę! – Wolcott spoważniał i zapomniawszy o jedzeniu, pochylił się w stronę siostry. – Jest prawdziwym geniuszem, Carrie. Podczas mojej dziesięcioletniej pracy na stanowisku redaktora nie spotkałem ani nie spodziewam się spotkać człowieka obdarzonego większym talentem literackim.
– A co sprawia, że jest aż tak wyjątkowy? – spytała, starając się nadać głosowi lekki ton, by ukryć to, co naprawdę czuła. Spotkała tego pisarza zaledwie kilka razy, chociaż z pewnością wystarczyłby jej raz. Żywiołowy i muskularny, był zaprzeczeniem jej łagodnego, szczupłego brata, więc ich tandem wydał jej się zupełnie niedorzeczny. Często myślała o przyjacielu Wolcotta, o jego zniewalająco magnetycznej sile oddziaływania, o błyskotliwych opowieściach dotyczących jego licznych przygód, o jego skłonności do popadania w nadmierny entuzjazm, a czasem także rozpacz. Krążyły pogłoski, że całkiem niedawno przeszedł załamanie nerwowe! Miał wielki temperament i potrzeba mu było silnej kobiety, która by wokół niego „chodziła”. Carrie już dawno podjęła decyzję, że go poślubi. Wolcott mieszał w zadumie herbatę, zwlekając z odpowiedzią. – Cotswold? – Siostra przywołała go figlarnie do rzeczywistości.
Podniósł na nią wzrok. Było to spojrzenie pasujące bardziej do starca niż młodzieńca przed trzydziestką.
– Tajemnica kryje się w jego pasjach, a raczej w jego przekonaniach – wyjaśnił. – Wielu z nas potrafi zgrabnie budować zdania, jednak mało kto ma w sobie taką siłę ducha. Sama zobacz, Carrie. – Jego smukłe palce przeszukiwały wnętrza kolejnych kieszeni. – Zajrzałem mu przez ramię, kiedy nad tym pracował, i tekst zrobił na mnie tak wielkie wrażenie, że go skopiowałem. Proszę. – Podał jej złożoną kilkakrotnie kartkę. – Sama się przekonaj.
Zaczęła czytać. Fragment rozpoczynał się w połowie zdania: „...i owa miłość surowa, znana tylko mężczyznom, których złączyło jarzmo wspólnej pracy, razem przebytych niebezpieczeństw, długiego przyzwyczajenia, trudów i zabiegów. Uczucie takie opiera się wszelkim próbom zarówno sprzeczce, jak i ostrym uwagom oraz brutalnej szczerości. Przeciwnie, po otwartym wypowiedzeniu myśli wzrasta, stając się silniejszym nad rozłąkę...”[1].
W przeciwieństwie do nie aż tak surowej miłości między mężczyzną a kobietą? Pomyślawszy to, Carrie podniosła wzrok i ogarnęło ją poczucie pustki, ale nie miała zamiaru mu się poddawać. Wszystko jest możliwe i z każdą trudnością można się rozprawić. Odezwała się pozbawionym emocji głosem:
– Nigdy czegoś takiego nie słyszałam.
Wolcott wykrzywił usta w kwaśnym uśmiechu.
– Rozumiem, że ani ty, ani większość osób. Ale Ruddy jest wyjątkowy.
Ponownie narzuciła głosowi spokój.
– Uważasz, że tego właśnie w tobie szuka? – spytała. – „Miłości surowej, znanej tylko mężczyznom, których złączyło jarzmo wspólnej pracy”? I że z tego powodu proponuje ci współautorstwo nowej powieści?
– Bardzo być może – odparł Wolcott.
PRZYPISY