Enola Holmes. Sprawa znaku mangusty - Nancy Springer - ebook

Enola Holmes. Sprawa znaku mangusty ebook

Nancy Springer

4,4
39,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

 

Ostatni tom dziewięcioczęściowej serii o słynnej detektywce Enoli Holmes poleca Anna Sierakowska – Literackie Serce.

 

Dwie świetne ekranizacje przygód Enoli z Millie Bobby Brown w roli tytułowej i Henrym Cavillem jako Sherlockiem należą do najchętniej oglądanych filmów na platformie Netflix. Kolejne części w przygotowaniu.

 

 

 

GDZIE PRZEPADŁ MŁODY AMERYKANIN?

 

 

 

Maj 1890 roku. Enola Holmes cieszy się samodzielnością, studiuje w Akademii Kobiet i rzadziej pracuje jako perdytorystka. Kiedy jednak do jej biura wpada przystojny mężczyzna głośno domagający się pomocy w odnalezieniu przyjaciela, jest zaintrygowana i gotowa do działania.

 

Otóż na ulicach Londynu przepadł bez wieści Wolcott Balestier, który przypłynął zza oceanu, by nabyć nowe dzieła angielskich autorów. Jego przyjaciel – pisarz Rudyard Kipling we własnej osobie – obawia się, że za tym nagłym zniknięciem stoją piraci…

 

Impertynencki Kipling nie chce zatrudnić młodej kobiety i zleca sprawę jej starszemu bratu, Sherlockowi Holmesowi. Enola nie puści płazem takiej zniewagi! Rozpoczyna śledztwo na własną rękę i zagłębia się w świat wydawniczy, który okazuje się bardziej niebezpieczny, niż można by się spodziewać. Jaką rolę odegra w sprawie sekretne bractwo?

 

 

 

Czy Enola zdoła wytropić i uratować zaginionego młodzieńca?

 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 268

Oceny
4,4 (80 ocen)
43
25
11
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Ewelina1349

Z braku laku…

Strasznie się zawiodłam , to jest niby ostatni tom a słoczyńcy się schwytani , po prostu kolejna sprawa skończona , i to ma być ostatni tom z masakra , lubiłam ta serię ale to po prostu koszmar , nie wiem , powinno być ukazane jak już jest pełnoletnia , z otwartym gabinetem pod swoim imieniem a nie coś takiego , jeszcze raz masakra
31
Mirinda08

Dobrze spędzony czas

Kolejna świetna część przygód Enoli!
20
malinka47

Nie oderwiesz się od lektury

Uwielbiam to jaki klimat Nancy Springer wprowadza do swoich książek. Enola to jedna z moich ulubionych bohaterek
00
jussni

Nie oderwiesz się od lektury

super książka!
00
iCate0

Całkiem niezła

Szczerze mówiąc, mimo całej mojej sympatii do Enoli to ten tom był słaby. Nie mam poczucia zakończenia (jak w piątym tomie) i od samego początku byłam sceptycznie nastawiona do tej całej kontynuacji, bo całość wyszła mocno średnio. Sprawa znaku mangusty nie potrafiła przykuć mojej uwagi, miałam opory przed powrotem, ciągle było coś ciekawszego i wyszło to dość nudnawo. Miała swoje momenty, ale częściej łapałam się an tym, że myślami jestem gdzieś indziej. Szkoda, bo nie lubię kończyć serii z takimi uczuciami, ale czasami lepiej zostawić coś w spokoju, zamiast to dalej ciągnąć.
00

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału: Enola Hol­mes and the Mark of the Mon­go­ose
Co­py­ri­ght © 2023 by Nancy Sprin­ger All ri­ghts re­se­rved
Co­py­ri­ght © for the Po­lish trans­la­tion by Elż­bieta Ga­łązka-Sa­la­mon Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion by Po­rad­nia K, 2024
Re­dak­tor pro­wa­dząca: JO­LANTA KU­CHAR­SKA
Re­dak­cja: JO­ANNA CIER­KOŃ­SKA
Ko­rekta: AGNIESZKA ADA­MIAK, JO­LANTA KU­CHAR­SKA
Pro­jekt gra­ficzny se­rii: Po­rad­nia K
Pro­jekt okładki: ILONA GO­STYŃ­SKA-RYM­KIE­WICZ
Pro­jekt ty­po­gra­ficzny: MO­NIKA ŚWI­TAL­SKA / Good Mood Stu­dio
Wy­da­nie I
ISBN 978-83-67784-34-4
Wy­daw­nic­two Po­rad­nia K Sp. z o.o. Pre­zes: Jo­anna Ba­żyń­ska 00-544 War­szawa, ul. Wil­cza 25 lok. 6 e-mail: po­rad­niak@po­rad­niak.pl
Po­znaj na­sze inne książki. Za­pra­szamy do księ­garni:www.po­rad­niak.plfa­ce­book.com/po­rad­niaklin­ke­din.com/com­pany.po­rad­niakin­sta­gram.com/po­rad­nia­_k_wy­daw­nic­two
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Pa­mięci pi­sa­rzy,któ­rzy byli mi na­tchnie­niem

PRO­LOG

Zaczął z upodo­ba­niem na­zy­wać mnie Cot­swol­dem. – Wol­cott Ba­le­stier uśmiech­nął się do sio­stry, z którą po­pi­jał wła­śnie po­po­łu­dniową her­batę przy ko­minku.

– To zna­czy, że bar­dzo cię po­lu­bił – od­parła Ca­ro­line Ba­le­stier, także z uśmie­chem, któ­remu bra­ko­wało jed­nak sło­dy­czy; jej brat był ob­da­rzony o wiele ła­god­niej­szym i czul­szym uspo­so­bie­niem. Zresztą zna­leźli się na­gle w Lon­dy­nie wy­rwani z ro­dzin­nej Ame­ryki przez ja­kieś jego głu­piut­kie, ide­ali­styczne prze­ko­na­nia, co ozna­czało, że i ona, chcąc nie chcąc, mu­siała się tu prze­nieść. A wy­mogi to­wa­rzy­skie mó­wiły ja­sno, że ża­den dżen­tel­men nie może się obejść bez ko­biety: bez zna­cze­nia, czy matki, sio­stry, żony, która bę­dzie wo­kół niego „cho­dziła”.

– Cas­sie, co się dzieje? – Roz­legł się po­now­nie miły głos Wol­cotta, uświa­da­mia­jąc jej, że praw­do­po­dob­nie przy­brała po­nury wy­raz twa­rzy.

– Och, nic. Na­prawdę nic. – Wzdry­gnęła się w du­chu, ale przy­mu­siła się do uśmie­chu i się­gnęła po ciastko. – Czy współ­praca do­brze się wam układa?

– Na­wet le­piej niż był­bym go­tów przy­pusz­czać. Za­pro­po­no­wał mi, by­śmy wspól­nie na­pi­sali po­wieść, to do niego zu­peł­nie nie­po­dobne! Prze­cież nie ma so­bie rów­nych w świe­cie słowa, bije mnie na głowę! – Wol­cott spo­waż­niał i za­po­mniaw­szy o je­dze­niu, po­chy­lił się w stronę sio­stry. – Jest praw­dzi­wym ge­niu­szem, Car­rie. Pod­czas mo­jej dzie­się­cio­let­niej pracy na sta­no­wi­sku re­dak­tora nie spo­tka­łem ani nie spo­dzie­wam się spo­tkać czło­wieka ob­da­rzo­nego więk­szym ta­len­tem li­te­rac­kim.

– A co spra­wia, że jest aż tak wy­jąt­kowy? – spy­tała, sta­ra­jąc się nadać gło­sowi lekki ton, by ukryć to, co na­prawdę czuła. Spo­tkała tego pi­sa­rza za­le­d­wie kilka razy, cho­ciaż z pew­no­ścią wy­star­czyłby jej raz. Ży­wio­łowy i mu­sku­larny, był za­prze­cze­niem jej ła­god­nego, szczu­płego brata, więc ich tan­dem wy­dał jej się zu­peł­nie nie­do­rzeczny. Czę­sto my­ślała o przy­ja­cielu Wol­cotta, o jego znie­wa­la­jąco ma­gne­tycz­nej sile od­dzia­ły­wa­nia, o bły­sko­tli­wych opo­wie­ściach do­ty­czą­cych jego licz­nych przy­gód, o jego skłon­no­ści do po­pa­da­nia w nad­mierny en­tu­zjazm, a cza­sem także roz­pacz. Krą­żyły po­gło­ski, że cał­kiem nie­dawno prze­szedł za­ła­ma­nie ner­wowe! Miał wielki tem­pe­ra­ment i po­trzeba mu było sil­nej ko­biety, która by wo­kół niego „cho­dziła”. Car­rie już dawno pod­jęła de­cy­zję, że go po­ślubi. Wol­cott mie­szał w za­du­mie her­batę, zwle­ka­jąc z od­po­wie­dzią. – Cot­swold? – Sio­stra przy­wo­łała go fi­glar­nie do rze­czy­wi­sto­ści.

Pod­niósł na nią wzrok. Było to spoj­rze­nie pa­su­jące bar­dziej do starca niż mło­dzieńca przed trzy­dziestką.

– Ta­jem­nica kryje się w jego pa­sjach, a ra­czej w jego prze­ko­na­niach – wy­ja­śnił. – Wielu z nas po­trafi zgrab­nie bu­do­wać zda­nia, jed­nak mało kto ma w so­bie taką siłę du­cha. Sama zo­bacz, Car­rie. – Jego smu­kłe palce prze­szu­ki­wały wnę­trza ko­lej­nych kie­szeni. – Zaj­rza­łem mu przez ra­mię, kiedy nad tym pra­co­wał, i tekst zro­bił na mnie tak wiel­kie wra­że­nie, że go sko­pio­wa­łem. Pro­szę. – Po­dał jej zło­żoną kil­ka­krot­nie kartkę. – Sama się prze­ko­naj.

Za­częła czy­tać. Frag­ment roz­po­czy­nał się w po­ło­wie zda­nia: „...i owa mi­łość su­rowa, znana tylko męż­czy­znom, któ­rych złą­czyło jarzmo wspól­nej pracy, ra­zem prze­by­tych nie­bez­pie­czeństw, dłu­giego przy­zwy­cza­je­nia, tru­dów i za­bie­gów. Uczu­cie ta­kie opiera się wszel­kim pró­bom za­równo sprzeczce, jak i ostrym uwa­gom oraz bru­tal­nej szcze­ro­ści. Prze­ciw­nie, po otwar­tym wy­po­wie­dze­niu my­śli wzra­sta, sta­jąc się sil­niej­szym nad roz­łąkę...”[1].

W prze­ci­wień­stwie do nie aż tak su­ro­wej mi­ło­ści mię­dzy męż­czy­zną a ko­bietą? Po­my­ślaw­szy to, Car­rie pod­nio­sła wzrok i ogar­nęło ją po­czu­cie pustki, ale nie miała za­miaru mu się pod­da­wać. Wszystko jest moż­liwe i z każdą trud­no­ścią można się roz­pra­wić. Ode­zwała się po­zba­wio­nym emo­cji gło­sem:

– Ni­gdy cze­goś ta­kiego nie sły­sza­łam.

Wol­cott wy­krzy­wił usta w kwa­śnym uśmie­chu.

– Ro­zu­miem, że ani ty, ani więk­szość osób. Ale Ruddy jest wy­jąt­kowy.

Po­now­nie na­rzu­ciła gło­sowi spo­kój.

– Uwa­żasz, że tego wła­śnie w to­bie szuka? – spy­tała. – „Mi­ło­ści su­ro­wej, zna­nej tylko męż­czy­znom, któ­rych złą­czyło jarzmo wspól­nej pracy”? I że z tego po­wodu pro­po­nuje ci współ­au­tor­stwo no­wej po­wie­ści?

– Bar­dzo być może – od­parł Wol­cott.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

PRZY­PISY

[1] Ru­dy­ard Ki­pling, Zwodne świa­tło, tłum. Na­ta­lia Kor­win-Krzy­ża­now­ska, War­szawa 1893. (Wszyst­kie przy­pisy po­cho­dzą od tłu­maczki).