Moja droga! - Katarzyna Domańska, Magdalena Adaszewska - ebook + audiobook

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Każda z nas ma czasem ochotę powiedzieć coś, co nie spodoba się innym. Postąpić dokładnie na odwrót, niż tego się od nas oczekuje. Zerwać z siebie metkę „dama”, „grzeczna dziewczyna”, „urocza staruszka”, „ona taka miła”, „zobacz, jaka czarująca”. Świat zmieniają te kobiety, które to pojęły. Miały odwagę podnieść głowę i wyrazić swoją opinię w sprawie, o której inni woleli milczeć. Jedne głośno, inne ciszej. Ale zawsze odważnie. Dwie autorki kreślą kilkanaście portretów pań, których siła powinna być dla nas inspiracją. Znanych i tych spoza reflektorów. Kobiet, które nie dały się zaszufladkować. Oto one:

Dagmara Brzezińska

Urszula Dudziak

Weronika Marczuk

Ewa Minge

s. Eliza Myk

Bianka Nwolisa

Katarzyna Pawlikowska

Patrycja Piekutowska

Aleksandra Przegalińska

Milena Ratajczak

Miłka Raulin

Bogumiła Siedlecka-Goślicka

Wanda Traczyk-Stawska

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 176

Oceny
4,1 (53 oceny)
23
15
11
4
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
KatiHinde

Nie oderwiesz się od lektury

Te historie są najlepszą pigułką energii, jaką sobie można zaaplikować w trudnych czasach.
40
mozale
(edytowany)

Nie oderwiesz się od lektury

mimo że we wstępie jakby skierowana do czytelniczek ale mnie to nie zniechęciło. trochę polecenie koleżanki pomogło. inspirująca i wywołująca różne emocje. Ogromną zaletą jest pokazanie co spowodowało, jaką ścieżką doszły do tego, co teraz robią, czemu się poświęcają i z jaką motywacją. polecam
20
zkotemczytane

Nie oderwiesz się od lektury

Niezwykle inspirujące, dające kopa do działania. Te historie bohaterek chwytają za serce i pokazują, że ja też mogę. Bardzo ważna książka, zostawiająca COŚ po sobie.
20
januzal

Nie oderwiesz się od lektury

ok.04.24
00
Agtom2018

Nie oderwiesz się od lektury

Zdecydowanie poruszająca książka. Podczas czytania potrzebowałem zrobić przerwy miedzy historiami kolejnych bohaterek. W międzyczasie wylałem morze łez. Byłem bardzo poruszony. Wspaniałe jest to, że Katarzyna i Magdalena pisząc tę książkę, dały nam coś więcej niż historie bardzo od siebie różnych kobiet, które mają wiele wspólnych mianowników… ta książka jest swego rodzaju drogowskazem, który każdy czytając odbierze „po swojemu”. Jest mi niezmiennie miło mogąc powiedzieć, że książka pomimo, iż w głównej mierze kierowana jest do kobiet, powinna zagościć na półkach mężczyzn. Z pełną odpowiedzialnością polecam książkę bez względu na płeć.
00

Popularność




Od autorek

Od auto­rek

Kiedy zapra­sza­łam moje boha­terki do udzie­le­nia wywiadu, to wspo­mi­na­łam o mojej mamie. To wła­śnie ona zain­spi­ro­wała mnie do napi­sa­nia tej książki.

Mama była pie­lę­gniarką. Pra­co­wała w tym zawo­dzie ponad pięć­dzie­siąt lat. Na jej pogrzeb w ostatni dzień grud­nia przy­szło wiele kole­ża­nek i uczen­nic. Byłam zdu­miona, że tyle nie­zna­nych mi osób przy­szło się z nią poże­gnać. Po pogrze­bie mamy ode­bra­łam kil­ka­dzie­siąt tele­fo­nów od osób, które opo­wia­dały mi, jak mama ura­to­wała ich lub czy­jeś życie, że pomo­gła, że przy­tu­liła i trzy­mała za rękę w chwi­lach cier­pie­nia lub zwąt­pie­nia. Potem, prze­glą­da­jąc doku­menty w jej pokoju, natra­fi­łam na dyplomy, medale, listy od pacjen­tów – pierw­szy raz je widzia­łam, wcze­śniej o nich nawet nie sły­sza­łam. Mama ni­gdy się nimi nie chwa­liła. Dowody uzna­nia nie były dla niej ważne. Po pro­stu zaj­mo­wała się swoją pracą. Była pie­lę­gniarką z powo­ła­nia i pasji. Skoń­czyła szkołę pie­lę­gniar­ską, którą wybrała świa­do­mie i zde­cy­do­wa­nie, gdy jako nasto­latka ucie­kła z domu do inter­natu, by uczyć się wyma­rzo­nego zawodu. Była wzo­rem, auto­ry­te­tem i naj­lep­szym nauczy­cie­lem, choć nie miała za sobą stu­diów mene­dżer­skich ani kur­sów z zarzą­dza­nia zespo­łem. Idąc swoją drogą, wywie­rała wpływ – na zasady współ­pracy w szpi­talu, pod­wyżki wyna­gro­dzeń dla pie­lę­gnia­rek pra­cu­ją­cych po nocach, rangę szpi­tala, gdy kie­ro­wał nim prof. Zbi­gniew Religa. Tak, mama była praw­dziwą liderką – była odważna i wytrwała, inspi­ro­wała wizją, wzbu­dzała zaufa­nie, a to czyni lidera w każ­dych oko­licz­no­ściach.

Mamy już nie ma i nie mogę zadać jej żad­nego pyta­nia, a mam ich tak wiele.

Boha­terki tej książki żyją i wciąż inspi­rują. Jestem pełna podziwu dla ich deter­mi­na­cji i kon­se­kwen­cji – idą swoją drogą, choć ta nie jest ani pro­sta, ani oczy­wi­sta. To kobiety, które nie dają się zaszu­flad­ko­wać pod żad­nym pozo­rem. Otrzy­ma­łam od nich bez­cenne lek­cje, m.in. o sile marzeń, mocy wię­zów rodzin­nych, miło­ści do Boga i czło­wieka, odwa­dze, war­to­ści przy­jaźni i sza­cunku do inno­ści.

Magda – współ­au­torka książki – poka­zała mi, jak odbu­do­wać sie­bie po życio­wej zmia­nie. Podzi­wiam ją za opty­mizm, siłę i pew­ność, z jaką podąża swoją (nową) drogą. To dzięki jej talen­towi lite­rac­kiemu wywiady, które prze­pro­wa­dzi­łam, nabrały formy emo­cjo­nu­ją­cych opo­wie­ści.

Mam nadzieję, Dro­gie Czy­tel­niczki, że – czy­ta­jąc naszą książkę – odkry­je­cie w sobie jakąś część sie­bie, może znaj­dzie­cie odwagę, by mówić swoim gło­sem. Nikt nie rodzi się z mapą gotową do drogi, tę mapę opra­co­wu­jemy sami według naszych potrzeb, moż­li­wo­ści, marzeń i celów. Wie­rzę, że jeśli odkryje się w sobie ten poten­cjał i zdo­bę­dzie się na odwagę, by podą­żać wła­sną drogą, to można zmie­niać świat. Nawet jeśli zaczy­nałby się on od osie­dlo­wego podwórka.

Kata­rzyna

Kasiu, dzię­kuję za zapro­sze­nie do współ­two­rze­nia książki i za moż­li­wość napi­sa­nia por­tre­tów nie­zwy­kłych kobiet. Wiele z nas ma marze­nia, talent i poten­cjał, ale nie ma wiary w sie­bie i odwagi. Zbyt czę­sto ule­gamy pre­sji oto­cze­nia, robimy to, co wypada, rezy­gnu­jemy z sie­bie. A tak naprawdę to my jeste­śmy dla sie­bie naj­waż­niej­sze i możemy osią­gać szczyty. Jeśli ta książka sprawi, że choć jedna kobieta posta­nowi coś w życiu zmie­nić i zawal­czy o sie­bie, o marze­nia – było warto ją napi­sać.

Dro­gim Czy­tel­nicz­kom życzę inspi­ra­cji, odwagi w życio­wych wybo­rach i robie­nia tego, co w duszy gra!

Mag­da­lena

Przywódczyni

PRZY­WÓD­CZYNI

Dag­mara Brze­ziń­ska mogłaby powie­dzieć o sobie, że żad­nej pracy się nie boi. Ale ni­gdy nie przy­ję­łaby posady, która nie jest dość ambitna. Łącząc kie­ro­wa­nie wiel­kimi zespo­łami z macie­rzyń­stwem, dostrze­gła, jak wiele wspól­nego mają rola mene­dżerki z wyzwa­niami matki. W obu wypad­kach cho­dzi o przy­wódz­two, czyli posia­da­nie jasnej wizji oraz kie­runku dzia­ła­nia, sku­teczną i mądrą komu­ni­ka­cję, która ozna­cza rów­nież umie­jęt­ność uważ­nego słu­cha­nia. To także talenty orga­ni­za­cyjne oraz umie­jęt­ność moty­wo­wa­nia, empa­tia, sza­cu­nek, inte­gral­ność zasad, odwaga w dzia­ła­niu. I jesz­cze jedno – chęć cią­głego roz­woju. Wydaje się dużo? To prawda, bar­dzo nie­wielu to lide­rzy natu­ralni, zde­cy­do­wana reszta to lide­rzy, któ­rzy prze­szli długą drogę odkry­wa­nia sie­bie i swo­ich moc­nych stron, na któ­rych to przy­wódz­two mogli budo­wać. Sze­fo­wie mogą być inspi­ru­jący, dopin­gu­jący, rozu­mie­jący, ale też zda­rzają się zwy­czajni socjo­paci. Dag­mara swoim przy­kła­dem poka­zuje, jak nale­żeć do tych pierw­szych.

Obec­nie wice­pre­ze­ska Zarządu ds. Sprze­daży w InPost. Pra­co­wała jako dyrek­torka komer­cyjna w Alle­gro, gdzie dodat­kowo jako head of con­su­mer busi­ness unit współ­two­rzyła roz­wią­za­nia tech­no­lo­giczne dla klien­tów. Wcze­śniej pra­co­wała jako coun­try mana­ger na Pol­skę, roz­wi­ja­jąc plat­formę kosme­tyczną Iper­fumy.pl – obec­nie Notino.pl, gdzie prze­szła z firmy Uni­le­ver. W Uni­le­verze peł­niła funk­cję dyrek­tora mar­ke­tingu dywi­zji kosme­tycz­nej i zasia­dała w zarzą­dzie ope­ra­cyj­nym Uni­le­ver na Pol­skę i kraje bał­tyc­kie. Wcze­śniej przez sześć lat pra­co­wała w fir­mie L’Oreal w Pol­sce oraz Danii. Karierę zaczy­nała w Bri­tish Ame­ri­can Tobacco na stażu mene­dżer­skim oraz w fir­mie Coty. Jest absol­wentką SGH oraz stu­diów pody­plo­mo­wych na Colum­bia Busi­ness School i Cran­field School of Mana­ge­ment. Dla „Vogue Pol­ska” two­rzy pod­cast Moja droga, który współ­pro­wa­dzi z Bar­barą Mierz­wiń­ską.

Nauka liderowania

Nauka lide­ro­wa­nia

Na swo­jej dro­dze spo­ty­kała kobiety, które były bez­względne, a nawet okrutne wobec kole­ża­nek, z któ­rymi pra­co­wały. Doświad­czyła tego na wła­snej skó­rze i za każ­dym razem było to dla niej zadzi­wia­jące. Tym bar­dziej że czę­sto odby­wało się za fasadą femi­ni­zmu, choć nie miało z nim nic wspól­nego. Na swo­jej dro­dze spo­ty­kała też męż­czyzn, któ­rzy chcieli umniej­szyć rolę kobiety, ode­brać jej pozy­cję, inte­li­gen­cję, prawa.

Nie było i nie ma we mnie zgody na takie zacho­wa­nia. Kobiety powinny sobie poma­gać, wspie­rać sie­bie nawza­jem. Jestem za rów­no­upraw­nie­niem i w rela­cjach z męż­czy­znami uwa­żam, że jest to po pro­stu wza­jem­nie oka­zy­wany sobie sza­cu­nek. Płeć jest bez zna­cze­nia, liczą się kom­pe­ten­cje. Femi­nizm nie ozna­cza sta­wia­nia na swoim za wszelką cenę. Można być femi­nistką – a za taką się uwa­żam – ale dla mnie to nie jest sta­wa­nie na bary­ka­dach czy publiczne pyskówki, ale poka­zy­wa­nie innym kobie­tom, że mogą dojść do wyso­kich sta­no­wisk i wspie­rać się wza­jem­nie na dro­dze do osią­ga­nia wszel­kich celów, jakie sobie wyzna­czą. Moją córkę uczę, że kobieta musi być nie­za­leżna, a nie grzeczna. I to wła­śnie jest rów­no­upraw­nie­nie. Podob­nie z wyra­ża­niem wła­snego zda­nia. Gdy sły­szę, jak mamy mówią do córek: „Ale teraz już bądź grzeczna”, to zacho­dzę w głowę: po co? Określmy dokład­nie, co to zna­czy być grzeczną? Dla mnie to napo­mnie­nie, żeby córka w restau­ra­cji mówiła pół tonu ciszej, by nie prze­szka­dzać innym, ale nie pozba­wie­nie jej prawa głosu. Nie. Ona ma mieć głos. I on musi być zde­cy­do­wany i silny.

Wycho­wa­nie dziecka postrzega jako zada­nie podobne do tych, które sta­wia się lide­rom.

Moi rodzice wspie­rali we mnie roz­wój cech, które świet­nie mi się przy­dają. Jestem im za to bar­dzo wdzięczna. Dzi­siaj poma­gam umac­niać te cechy u mojej córki. Aser­tyw­ność. Natu­ralna chęć prze­wo­dze­nia. Uwa­żam, że naj­lep­szą drogą dla lidera jest to, żeby pró­bo­wać jak naj­wię­cej, jak naj­cie­ka­wiej pro­wa­dzić swoje zada­nia i współ­pra­co­wać z innymi ludźmi. Po pro­stu sta­rać się robić coś wię­cej, coś ponad normę. Czyli kiedy idę do pracy, nie chcę wyko­ny­wać zada­nia od 9 do 17, tylko wziąć i dać coś ponad normę. Dzięki temu czuję, że mogę się nauczyć cze­goś innego albo obco­wać z innymi zespo­łami, nie­ko­niecz­nie w zawo­do­wym obsza­rze, ale też – ogól­nie – roz­wi­nąć się jako osoba, która musi mieć wpływ na innych, pomimo że nie ma nad nimi zwierzch­nic­twa i nie jest spe­cja­listką w tym obsza­rze. To cały czas nie­zwy­kłe doświad­cze­nie: uczyć się, dosko­na­lić, mieć pokorę i iść do przodu.

Lider – kto to taki?

Lider – kto to taki?

Warto się zasta­no­wić, jakie są twoje praw­dziwe i silne strony. Zada­niem lidera jest pomóc ludziom osią­gać szczyty i zro­bić z nich perły, a nie sku­piać się na wyty­ka­niu ich sła­bo­ści. Lider buduje zespół na zaufa­niu, a nie poczu­ciu stra­chu.

Jej model lidera to nie lider naka­zu­jący, tylko wspie­ra­jący i poma­ga­jący osią­gnąć im cele. Ona zawsze chce wie­dzieć, co osoby w zespole moty­wuje, jak dodać im moty­wa­cji i ener­gii, jak dać przy­sło­wio­wego kopa do dzia­ła­nia, cza­sami w osią­ga­niu naprawdę trud­nych celów. Według niej na tym wła­śnie polega leader­ship.

Cały czas mam oczy dookoła głowy i fokus na tym, że ma się pew­nego rodzaju misję. Bo to jest misja – spra­wiać, że ludzie się roz­wi­jają, a ty roz­wi­jasz się wraz z nimi.

Jak to można zro­bić? Poprzez wpływ, jaki lider wywiera na swoje oto­cze­nie. W jaki spo­sób można mieć taki wpływ? Dając ener­gię do dzia­ła­nia, która prze­kłada się na chęć. Nie ma nic gor­szego niż mene­dżer, który uważa, że jest lide­rem, ale wpro­wa­dza atmos­ferę, która jest nie­zdrowa. Zada­niem lidera jest wła­śnie to, żeby wycią­gnąć z ludzi wszystko naj­lep­sze, żeby byli auten­tyczni i poka­zać im, że nie muszą się niczego oba­wiać, bo są w bez­piecz­nym oto­cze­niu, i pozwo­lić im rów­nież na popeł­nia­nie błę­dów.

Czy uważa sie­bie za liderkę? Tak. I przy­znaje, że ciężko na to pra­co­wała. Doj­ście do momentu, w któ­rym może o sobie tak powie­dzieć, zajęło jej wiele lat.

Poczuła, że jest liderką, gdy…

Poczuła, że jest liderką, gdy…

…została dyrek­torką marki Kèrastase w fir­mie L’Oréal. Prze­jęła sprze­daż, mar­ke­ting i edu­ka­cję. Miała wła­sny pomysł na to, jak to poukła­dać. Tra­fiła do nowego miej­sca. Ówcze­sny dyrek­tor gene­ralny zro­bił feno­me­nalny ruch, powie­dział: „Dag­mara, zanim obej­miesz to sta­no­wi­sko, poje­dziesz w teren jako regio­nalny szef sprze­daży”. To było dla niej duże wyzwa­nie, które ozna­czało rów­nież zej­ście o parę schod­ków w hie­rar­chii orga­ni­za­cji.

Prze­je­cha­łam połowę Pol­ski, jeź­dzi­łam tam i z powro­tem, aż pozna­łam wszyst­kich ludzi, z któ­rymi mia­łam współ­pra­co­wać. Zale­żało mi bar­dzo na tym, by ich wysłu­chać. I oni mówili. A ja wycią­ga­łam z nich to, co naj­lep­sze, ich poten­cjał, talenty, umie­jęt­no­ści. To wła­śnie wtedy nauczy­łam się dobrze słu­chać innych. To była nie­sa­mo­wita szkoła życia.

Kiedy pół roku póź­niej prze­szła na sta­no­wi­sko dyrek­torki marki Kèrastase, ludzie widzieli w niej osobę, która ich sza­nuje i nie działa zza biurka, tylko też zaka­suje rękawy, nie boi się tego i wie, jak to zro­bić.

„Prze­szłaś już trudną szkołę” – usły­szała od szefa. Bo pół roku pracy w tere­nie nie należy do łatwych wyzwań. Nie każdy to lubi i czuje się w tym kom­for­towo, a już przej­ście z mar­ke­tingu do sprze­daży rodzi zazwy­czaj bunt: wszystko, tylko nie to, sprze­daż to naj­gor­sza rzecz pod słoń­cem! Ni­gdy nie widziała sie­bie w tym obsza­rze i nie pla­no­wała się w nim zna­leźć. Ale od tam­tego momentu jest w nim cały czas. I to wła­śnie tu czuje się speł­niona i odnosi naj­więk­sze suk­cesy.

Samotność lidera

Samot­ność lidera

To samot­ność dłu­go­dy­stan­sowca. Dag­mara śmieje się, że to jest taka samot­ność mądrego wilka. Patrzysz i mówisz: OK, dobra, mamy pro­blem. I w tej samej chwili mówisz: Daga, no jak to? Ty nie dasz rady? I myślę: OK, dobra, jeśli nie da się zała­twić tego natych­miast, trzeba po pro­stu zjeść tego sło­nia powoli. Nauczy­łam się, że dzięki temu spo­so­bowi można wiele zro­bić. W samot­no­ści roz­gry­wać par­tię sza­chów i uczyć się stra­te­gii. Przede wszyst­kim jed­nak musisz zarzą­dzać sama sobą. I sama sie­bie usta­wić tak, by two­jej ener­gii star­czyło dla cie­bie i dla całego two­jego zespołu. A gdy wró­cisz do domu – to też dla całej two­jej rodziny czy przy­ja­ciół.

Współpraca zaczyna się w szkole

Współ­praca zaczyna się w szkole

Do tej pory pamięta, jak w muzycz­nej szkole pod­sta­wo­wej pod­cią­gali sie­bie nawza­jem. W ósmej kla­sie mieli śred­nią 4,85. Poma­gali sobie, wspie­rali się. Jeśli ktoś nie rozu­miał mate­ma­tyki albo geo­gra­fii czy histo­rii, to całą grupą spo­ty­kali się po lek­cjach i uczyli się razem. To było coś tak fascy­nu­ją­cego, co rzadko się zda­rza, a jest takie ważne! Takie dąże­nie do tego, że można lepiej, wię­cej, faj­niej. To daje poczu­cie frajdy i mocy. I dziś, gdy w podobny spo­sób współ­pra­cuję z ludźmi i podej­muję podobne dzia­ła­nia, to wycho­dząc z pracy, nie mówię sobie: Super, naresz­cie czas wolny, tylko: Dobra, wycho­dzę, ale mam za sobą super­dzień, świetne spo­tka­nia, fajną ener­gię wśród ludzi.

Dag­mara przy­znaje, że to wła­śnie szkoła nauczyła ją dys­cy­pliny. Bo nie da się przejść przez szkołę muzyczną, jeśli nie ma codzien­nych ćwi­czeń, codzien­nych tre­nin­gów, z poczu­ciem, że robisz to dla sie­bie, a nie dla­tego, że ktoś naka­zał i tego pil­nuje. Ona musiała sama moty­wo­wać się, by ćwi­czyć każ­dego dnia, sys­te­ma­tycz­nie. To nauczyło ją wytrwa­ło­ści i kon­se­kwen­cji.

Nie planuje dnia, ale tydzień

Nie pla­nuje dnia, ale tydzień

Uwiel­bia tak. Bo wtedy ma per­spek­tywę. Patrzy na to, co ma do zro­bie­nia, i do kalen­da­rza wpi­suje naj­waż­niej­sze rze­czy. Sku­pia się wyłącz­nie na nich. Codzien­nie dopi­suje do ogól­nej listy sprawy na dany dzień.

Wśród zawo­do­wych zobo­wią­zań w każ­dym tygo­dniu pla­nuje rów­nież zada­nia, które doty­czą zdro­wia oraz czasu dla sie­bie. Co zro­bić w tym tygo­dniu, by być zdrową, czuć się lepiej, co zmie­nić lub przy­go­to­wać? Może pójść na fajne zaję­cia, zro­bić pro­fi­lak­tyczne bada­nia? Albo wpro­wa­dzić małe zmiany, na przy­kład pić mniej kawy na rzecz rumianku, zro­bić detoks.

Mój biz­ne­sowy coach powie­dział mi, że lider powi­nien naj­pierw zadbać o sie­bie, żeby mógł dbać o innych, i prze­ka­zał mi świetną zasadę: „3 x 30 x 130, czyli trzy razy w tygo­dniu po trzy­dzie­ści minut z tęt­nem mak­si­mum sto trzy­dzie­ści, z muzyką na uszach, nie z pod­ca­stem, nie z książką, nie z kolej­nym pro­gra­mem, który chcesz wysłu­chać, tylko z muzyką, która cię pozy­tyw­nie napę­dza! Ta mała rzecz zmie­nia tak wiele! Musisz sobie po pro­stu zro­bić taki czas dla sie­bie, na wyłącz­ność. To nie może być o poranku, który powin­naś spę­dzić z bli­skimi, na wspól­nym śnia­da­niu albo przy­tu­le­niu się do part­nera, ani wie­czo­rem, kiedy masz czas dla córki. Zrób sobie trzy­dzie­ści minut prze­rwy w pracy, wła­śnie na to! Zadbaj wtedy o sie­bie. Pamię­taj. Nikt nie zrobi tego za cie­bie”.

Miała do wyboru: biec w koło­wrotku albo plan – pocze­kaj, za chwilę chcesz być tutaj, za sie­dem lat tutaj, a za pół roku chcesz wyje­chać na wspa­niałe waka­cje, pod­czas któ­rych będzie mieć czas tylko dla sie­bie i naj­bliż­szych. To są wła­śnie te rze­czy, które sobie ustala i uma­wia się na nie sama ze sobą pod­czas tych swo­ich trzy­dzie­stu minut. To ją napę­dza. Wła­sna, pry­watna moty­wa­cja, bez któ­rej nie potrafi żyć. Lider naj­pierw musi zadbać o sie­bie. I powi­nien nauczyć się zarzą­dzać swoim cza­sem, zdy­scy­pli­no­wa­niem. Wtedy nie będzie odwle­kał zadań, któ­rych nie lubi, tylko upora się z nimi szybko. I wtedy może bez wyrzu­tów sumie­nia wpi­sać co drugi dzień w kalen­darz trzy­dzie­ści minut wyłącz­nie dla sie­bie. Ponie­dzia­łek, środa, pią­tek… Dla wła­snego „ja” i wła­snego dobra. Lider musi mieć tego typu włącz­niki bez­pie­czeń­stwa, bo jest dla innych. Służy innym, daje im swoją ener­gię, swoją wie­dzę, do cie­bie się zgła­szają po poradę, co zro­bić, w któ­rym kie­runku iść, ty nada­jesz ten kie­ru­nek, ale pamię­taj, musisz mieć tej ener­gii wystar­cza­jąco dużo”.

Kiedy było trudno

Kiedy było trudno

Była w bar­dzo trud­nym momen­cie swo­jego życia. Pod­jęła decy­zję o roz­sta­niu z mężem. Jej córka Lara miała osiem mie­sięcy. Była na roz­drożu. Posta­no­wiła też zmie­nić plany zawo­dowe. Prze­cho­dziła totalną prze­mianę.

Wtedy zadzwo­nił tele­fon. Headhun­ter zapra­szał na spo­tka­nie, zapew­niał, że ma świetną pro­po­zy­cję. A ona czuła wypa­le­nie. W środku ucisk. W dodatku zma­gała się z kom­pli­ka­cjami zdro­wot­nymi, które według leka­rzy były wyni­kiem jej cią­głego stresu, nie­zad­ba­nia o swoje zdro­wie men­talne. Gar­ściami zaczęły wypa­dać jej włosy, aż w końcu miej­scami nie miała ich w ogóle. To był czas, kiedy pra­co­wała po trzy­na­ście–czter­na­ście godzin dzien­nie, to była norma. Dzi­wiła się, że można pra­co­wać kró­cej i mniej. Osiem godzin? Jak to? To jakiś żart.

Wtedy pomo­gła mi medy­ta­cja. Medy­tuję do dziś. Ale to nie ma nic wspól­nego z żadną reli­gią. To ducho­wość w stronę zro­zu­mie­nia sie­bie i popro­wa­dze­nia sie­bie przez trud­niej­sze życiowe momenty, ale też łatwiej­sze, bo medy­to­wać trzeba zawsze, nie tylko wtedy, kiedy jest źle. Roz­wój duchowy jest dla mnie ważny. Pomo­gła mi też książka Eckharta Tol­lego Potęga teraź­niej­szo­ści. Histo­ria osoby, która prze­szła trudną drogę od bycia bez­dom­nym po napi­sa­nie książki, która dla setek tysięcy czy­tel­ni­ków stała się dro­go­wska­zem, zro­biła na mnie gigan­tyczne wra­że­nie. Stwier­dzi­łam: OK, odci­nam abso­lut­nie wszystko to, co jest w prze­szło­ści, oraz to, co będzie w przy­szło­ści, i muszę się sku­pić na tym, co jest teraz, bez roz­pa­mię­ty­wa­nia oraz obaw przed tym, co będzie. I to mi dało ogromną siłę do tego, żeby iść dalej. Wcze­śniej tego nie mia­łam. Ta książka wywarła na mnie ogromne wra­że­nie i dała mi kopa do dzia­ła­nia. Pozwo­liła mi też szybko się pozbie­rać i zaak­cep­to­wać sytu­ację, w któ­rej się zna­la­złam. Od tam­tej pory mam zupeł­nie inne podej­ście do emo­cji i akcep­ta­cji tego, co się dzieje. Wyda­rza się coś nie­spo­dzie­wa­nego lub nie­przy­jem­nego? OK, oce­niam, gdzie w tym wszyst­kim jestem i jakie dzia­ła­nia mogę pod­jąć w tej kon­kret­nej chwili, bez roz­pa­mię­ty­wa­nia prze­szło­ści, która do tego dopro­wa­dziła.

Chcesz, to możesz

Chcesz, to możesz

Uwa­żam, że to jest to coś, co wła­śnie wynio­słam z domu i czego nauczył mnie mój tata. To wła­śnie on moty­wo­wał mnie do dzia­ła­nia, doda­wał odwagi, uczył śmia­ło­ści, bo kie­dyś byłam bar­dzo nie­śmiała. Cho­dzi­łam z rodzi­cami na kon­certy i kiedy na przy­kład mówi­łam cicho: „Tato, ja chcę auto­graf tego pia­ni­sty”, on odpo­wia­dał: „Jeśli chcesz, to do niego podejdź i poproś”. To było dla mnie nie do prze­sko­cze­nia. „Nie, tato, ja nie mogę, ja nie mogę!”. Odpo­wia­dał: „Kocha­nie, chcesz, to możesz. Idziesz sama i zała­twiasz”. Tata poka­zy­wał mi to tak wiele razy w tak róż­nych sytu­acjach. Odpo­wia­dałam: „Dobrze, to idziemy”. Szli­śmy i kiedy docie­ra­li­śmy do arty­sty, szu­ka­łam taty, a jego ni­gdzie nie było, zapa­dał się pod zie­mię. Byłam zdana wyłącz­nie na sie­bie. Jestem mojemu tacie ogrom­nie za to wdzięczna.

To on na sie­dem­na­ste uro­dziny zafun­do­wał jej wizytę u sty­listki i wiza­żystki. W pew­nym momen­cie sty­listka zapy­tała: „Może chcesz spró­bo­wać swo­ich sił w naszej agen­cji mode­lek?”. Dag­marę zamu­ro­wało. W gło­wie kłę­biły się myśli. Ona? Brzyd­kie kaczątko, w dodatku grube? Ważyła wtedy pięć­dzie­siąt cztery kilo­gramy na sto osiem­dzie­siąt cen­ty­me­trów wzro­stu. Powie­działa, że jest gruba i się nie nadaje. Jej tata się obru­szył: „Daga, serio?”.

Powoli, krok po kroku, nauczyła się pytać sie­bie: „Daga, dla­czego nie? Jaki jest powód, dla któ­rego cze­goś masz nie mieć?”. Te pyta­nia są z nią całe życie, w obli­czu nowych wyzwań zawo­do­wych i pry­wat­nych spraw.

Wie, że kiedy w jakimś miej­scu zaczyna się czuć zbyt kom­for­towo, musi iść dalej. To dla niej nie­zwy­kle ważne. Uważa, że wła­śnie to kształ­tuje bar­dzo mocno cha­rak­ter. Mama zawsze mi powta­rza, a ja dzi­siaj powta­rzam to wszyst­kim, że chwila, kiedy masz poczu­cie, że już jest za dobrze, że czło­wiek osiada, jest sygna­łem do odej­ścia i zabra­nia się do nowych rze­czy. I ja tak mam. W momen­cie, kiedy zaczy­nam czuć, że wszystko jest poukła­dane, natych­miast zmie­niam. I radzę innym: zmie­niaj wtedy, kiedy już wiesz, że udo­wod­ni­łaś to, co osią­gnę­łaś. Nie można tkwić w tym samym miej­scu przez wiele lat tylko dla­tego, że jest ci wygod­nie. Poczu­cie kom­fortu nie­zwy­kle rzadko roz­wija i pociąga do dzia­ła­nia. Trzeba two­rzyć nowe. To jest eks­cy­tu­jące!

Kariera i rodzina

Kariera i rodzina

Bar­dzo ważna jest dla Dag­mary nie­za­leż­ność. Wol­ność podej­mo­wa­nia decy­zji. Kiedy jest dziecko, nie można mieć tego do końca, ale jest coś rów­nie waż­nego – macie­rzyń­stwo i miłość do dziecka. Lara to jej wielka miłość i wielka odpo­wie­dzial­ność. Dag­mara chce być dla niej naj­lep­szą mamą, jaką tylko może być – taką, która poka­zuje, jak ważne są cie­ka­wość świata, śmia­łość, wdzięcz­ność, umie­jęt­ność nawią­zy­wa­nia rela­cji i pew­ność sie­bie.

Kocham cię – mówię jej jak naj­czę­ściej, bo nie ma pięk­niej­szych słów. Chcę nauczyć ją, że jest wiele dróg do osią­ga­nia szczę­ścia i poczu­cia speł­nie­nia. Chcia­ła­bym też, żeby zro­zu­miała, że kobieta nie jest jedyną, która ma dbać o rodzinę i dom, oraz że part­ner­stwo to naj­lep­sze roz­wią­za­nie w związku.

Cza­sami kobiety ją roz­bra­jają. Kiedy pyta: „Jesteś za rów­no­upraw­nie­niem?”, kobieta jej odpo­wiada, że jest. Ona pyta dalej: „Dobrze, w takim razie, czy była­byś w sta­nie zara­biać wię­cej niż twój mąż?”. Naj­czę­ściej sły­szy odpo­wiedź: „Bez prze­sady, to facet powi­nien mnie zapro­sić i zapła­cić”. Dag­mara odpo­wiada dalej: „Chcesz mieć to rów­no­upraw­nie­nie czy nie, chcesz być femi­nistką czy nie?”. Według niej kobiety zbyt czę­sto popeł­niają ten sam błąd. Wiele z nas uważa, że fak­tycz­nie powin­ny­śmy być – mimo wszystko – utrzy­my­wane przez męż­czyzn. A ja myślę, że skoro bie­rzemy się do rów­no­upraw­nie­nia, to z całym dobro­dziej­stwem inwen­ta­rza. I ja to biorę.

Co jest w życiu warte starania?

Co jest w życiu warte sta­ra­nia?

Spo­kój i har­mo­nia. To dla niej ogromna war­tość. Nawet jeśli dużo się dzieje w pracy, jeśli musi gasić pożar, to spo­kój jest konieczny. Ona poprzez niego widzi, że ma pewną drogę, którą może dalej obrać i wszystko zro­bić, by było dobrze, wyci­szyć pro­blem. I wtedy przy­cho­dzą nowe moż­li­wo­ści i roz­wią­za­nia. Kiedy czło­wiek idzie dalej, powi­nien iść ze spo­ko­jem w środku, nawet jeśli przed­się­wzię­cie jest gigan­tyczne. Bo jeśli wszystko jest w cha­osie – można się pogu­bić.

Lider musi mieć w sobie ogromną dawkę takiego wewnętrz­nego spo­koju, by dać ją ludziom, by mieli też prze­strzeń do dzia­łań i czuli siłę oraz to, że ktoś za nimi stoi, jest i będzie. Każdy przy­cho­dzi z innymi emo­cjami, a lider musi ema­no­wać spo­ko­jem, to jest nie­zwy­kle ważne. Poza spo­ko­jem ważne są nie­za­leż­ność i umie­jęt­ność budo­wa­nia rela­cji. To są pod­stawy, na któ­rych można wszystko zbu­do­wać.

Przyjaźń

Przy­jaźń

To dzięki niej można się roz­wi­jać, wspie­rać innych, czy­nić dobro. Mam cztery przy­ja­ciółki. I to są przy­ja­ciółki, z któ­rymi prze­szły­śmy tak wiele… Począw­szy od walki na oddzia­łach położ­ni­czych, żeby przy­ja­ciółce się lepiej rodziło, po gorz­kie chwile roz­stań z part­ne­rami lub mężami. Budo­wa­nie i roz­wój tych rela­cji jest czymś, o co warto wal­czyć – zawsze. Dag­mara przy­jaźni się m.in. z Bar­barą Mierz­wiń­ską, z którą zna się od ponad dwu­dzie­stu lat. Pozna­ły­śmy się pod­czas stu­diów w SGH. Od pierw­szego spo­tka­nia nie mogły­śmy prze­stać roz­ma­wiać. Obie uwiel­biamy też czy­tać. Kie­dyś wpa­dły­śmy na pomysł zało­że­nia klubu książki o biz­ne­sie. Gdy wyje­cha­ły­śmy z innymi przy­ja­ciół­kami na week­end, przy­szedł nam do głowy pomysł nagra­nia pod­ca­stu. Dziś można go słu­chać na plat­for­mie „Vogue Pol­ska”, a nosi on tytuł Moja droga… Pod­czas roz­mów z gośćmi Dag­mara reali­zuje swoją pasję roz­mów z ludźmi, odkrywa ich drogę zawo­dową, która czę­sto bywa kręta, i zbiera inspi­ra­cje do kolej­nych pro­jek­tów, o któ­rych na pewno usły­szymy.

Odnawialna

ODNA­WIALNA

Zanim zdo­była mię­dzy­na­ro­dową sławę i uzna­nie, wiele prze­szła. Poko­nała samą sie­bie. Pod­no­siła się z sytu­acji, które na początku wyda­wały się koń­cem życia. Ni­gdy się nie pod­dała. Zro­zu­miała, że tylko akcep­tu­jąc i kocha­jąc sie­bie, przy­cią­gnie się wszystko, co naj­lep­sze: miłość, zdro­wie, suk­ces. Dziś mówi, że życie to piękny dar, który trzeba sza­no­wać. W jaki spo­sób? Trzeba bar­dzo o sie­bie dbać. Jej zda­niem naj­gor­szą rze­czą, jaką możemy sobie zafun­do­wać, to nie dowie­dzieć się, kim naprawdę jeste­śmy. Mówi też, że jest szczę­śliwa i wdzięczna za wszystko, co się w jej życiu wyda­rzyło.

Naj­wy­bit­niej­sza pol­ska woka­listka jaz­zowa. Ma wielki talent, sze­roką skalę głosu i poko­nała nie­ła­twą drogę na szczyt. Kom­po­zy­torka i autorka tek­stów. Nagra­ła­po­nad pięć­dzie­siąt albu­mów stu­dyj­nych. Współ­pra­co­wała z tak wiel­kimi arty­stami, jak: Krzysz­tof Komeda, Her­bie Hanc­kock, Sting, Bobby McFer­rin, Flora Purim. Pod­biła świa­towe sceny. W stylu muzycz­nym jest wyjąt­kowa, nie­po­wta­rzalna. Przez wiele lat sta­no­wiła duet z mężem Micha­łem Urba­nia­kiem. Ma z nim dwie córki – Mikę i Kasię. Miesz­kała w Pol­sce i Nowym Jorku. Udzie­liła setek wywia­dów. O swoim życiu napi­sała kilka ksią­żek. W 2017 roku ode­brała nagrodę Fry­de­ryk za cało­kształt twór­czo­ści w kate­go­rii muzyka jaz­zowa.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki