Raelianie - Kristoffer Lind - ebook + audiobook

Raelianie ebook

Kristoffer Lind

0,0
16,90 zł

-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Raelianie to nie byle jaka sekta. To potężna organizacja, która – w przeciwieństwie do innych powstałych w latach 70. neoreligijnych wspólnot wierzących w UFO – istnieje do dzisiaj i wciąż przyciąga nowych wyznawców. Jej założycielem był Claude Vorilhon, w przeszłości piosenkarz muzyki pop, dziennikarz oraz kierowca wyścigowy.

Seria „Potęga kultu” przybliża historię najosobliwszych i najbrutalniejszych sekt w historii. W poszczególnych odcinkach dowiecie się między innymi o religijnych wspólnotach wierzących w UFO czy dziwnych rytuałach okultystycznych. Niemniej, jedna rzecz pozostaje niezmienna: na czele każdego kultu stoi charyzmatyczny przewodnik, który potrafi przyciągać do siebie rzeszę wyznawców. 

Kim byli ci przywódcy? Czym się kierowali? Jak to możliwe, że zawładnęli umysłami zwykłych ludzi? 

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 28

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ty­tuł ory­gi­nału: Sek­tens magt – Raël-be­vægel­sen

Prze­kład z ję­zyka duń­skiego: Agata Lu­bo­wicka

Co­py­ri­ght © Kri­stof­fer Lind, 2023

This edi­tion: © Word Au­dio Pu­bli­shing In­ter­na­tio­nal/Gyl­den­dal A/S, Co­pen­ha­gen 2023

Pro­jekt gra­ficzny okładki: Si­mon Lil­holt

Re­dak­cja: Wi­told Ko­wal­czyk

Ko­rekta: Mag­da­lena Mie­rze­jew­ska

ISBN 978-91-8076-221-2

Kon­wer­sja i pro­duk­cja e-bo­oka: www.mo­ni­ka­imar­cin.com

Wszel­kie po­do­bień­stwo do osób i zda­rzeń jest przy­pad­kowe.

Word Au­dio Pu­bli­shing In­ter­na­tio­nal/Gyl­den­dal A/S

Kla­re­bo­derne 3 | DK-1115 Co­pen­ha­gen K

www.gyl­den­dal.dk

www.wor­dau­dio.se

Raël sie­dzi w cha­rak­te­ry­za­torni. Za kilka go­dzin udzieli wy­wiadu na żywo przed mi­lio­nami wi­dzów. Jest w do­brym hu­mo­rze, nie wi­dać po nim żad­nych oznak zde­ner­wo­wa­nia. Swoim ła­ma­nym an­giel­skim z cięż­kim fran­cu­skim ak­cen­tem flir­tuje przez chwilę z cha­rak­te­ry­za­torką. Po­tem od­sy­łają go do po­cze­kalni, w któ­rej może się prze­brać. Męż­czy­zna wkłada przed lu­strem białe spodnie, białe buty, gruby biały golf i luźną długą bluzę, także z bia­łego ma­te­riału. Na szyi za­wie­sza łań­cuch z cięż­kim me­da­lio­nem z wy­gra­we­ro­waną gwiazdą. Gdy ubra­nie na­resz­cie leży tak, jak po­winno, Raël prze­cze­suje dło­nią sta­ran­nie przy­strzy­żoną brodę i roz­trze­puje czu­prynę ciem­nych lo­ków. Za­leży mu na tym, żeby spra­wiać wra­że­nie roz­czo­chra­nego.

Asy­stent pro­duk­cji in­for­muje go, że za kilka mi­nut wcho­dzą na an­tenę. Raël idzie za mło­dym męż­czy­zną do stu­dia te­le­wi­zyj­nego. Na­prze­ciwko sie­dzi go­spo­darz pro­gramu. Oby­dwaj wi­tają się ze sobą uści­skiem dłoni i z przy­ja­znymi uśmie­chami.

Ze swo­jego krze­sła Raël roz­gląda się po pu­stym stu­diu. Ka­mery i lampy emi­tują dużo cie­pła. Ociera z czoła kro­ple potu, pro­stuje plecy, za­kłada nogę na nogę, ręce kła­dzie na ko­la­nach.

Go­spo­darz pro­gramu pre­zen­tuje wi­dzom na­pi­saną przez Ra­ëla książkę Przy­by­sze z ko­smosu za­brali mnie na swoją pla­netę.Po­nie­waż nie znaj­duje słów, żeby ją opi­sać, prosi o to swo­jego go­ścia. Ten opo­wiada o wy­da­rze­niu, które zmie­niło jego ży­cie. Tak do­brze zna tę hi­sto­rię, że po­tra­fiłby ją wy­re­cy­to­wać na­wet pod­czas snu.

„W 1973 roku, gdy skon­tak­to­wały się ze mną istoty po­za­ziem­skie, pra­co­wa­łem w środ­ko­wej Fran­cji jako dzien­ni­karz. Znaj­do­wa­łem się w po­bliżu wul­kanu, gdy na­gle ja­kieś po­sta­cie wy­chy­liły się z po­jazdu, który my, lu­dzie, okre­śli­li­by­śmy jako UFO. Ze statku ko­smicz­nego wy­szedł męż­czy­zna i po­wie­dział, że ma dla mnie ważną wia­do­mość. Jego lud wiele ty­sięcy lat temu stwo­rzył ludz­kość, a póź­niej zsyłał na Zie­mię ko­lej­nych pro­ro­ków – ta­kich jak Moj­żesz, Budda, Je­zus i wielu in­nych. Stwo­rzyw­szy ich na swój ob­raz i po­do­bień­stwo, istoty po­za­ziem­skie na­ka­zały im gło­sić swoje prze­sła­nie. Do­wie­dzia­łem się też, że Je­zus był sy­nem ziem­skiej ko­biety i jed­nego z ko­smi­tów zwą­cych się Elo­him. Zwró­cili się do mnie, tak jak wcze­śniej do Je­zusa, abym jako nowy pro­rok po­pro­wa­dził ludz­kość ku no­wej epoce”.

Go­spo­darz pro­gramu za­nie­mó­wił. Ma wiele py­tań, ale nie wie, które z nich za­dać. Spra­wia wra­że­nie odro­binę za­gu­bio­nego z po­wodu opo­wie­ści sie­dzą­cego przed nim męż­czy­zny, kiedy ten z nie­wzru­szo­nym spo­ko­jem przy­bliża szcze­góły swo­jego spo­tka­nia z przy­by­szami z ko­smosu, jakby była to naj­na­tu­ral­niej­sza rzecz pod słoń­cem. Pre­zen­ter osta­tecz­nie pyta, co się stało po za­pro­sze­niu Ra­ëla do statku ko­smicz­nego. Męż­czy­zna od­chyla się nie­znacz­nie i z uśmie­chem od­po­wiada, że ni­gdy nie prze­żył cze­goś rów­nie nie­sa­mo­wi­tego. Wraca do opo­wie­ści o na­po­tka­nych isto­tach i o za­miesz­ki­wa­nej przez nich pla­ne­cie.

„Wy­prze­dzają nas o dwa­dzie­ścia pięć ty­sięcy lat. Na­ka­zali mi gło­sić swoje prze­sła­nie i do­pro­wa­dzić do wy­bu­do­wa­nia wiel­kiej am­ba­sady, w któ­rej ich przy­wi­tamy, kiedy pew­nego dnia wrócą na Zie­mię. Mam na­dzieję po­zy­skać do tego pro­jektu rze­sze lu­dzi, aby Elo­him po­czuli się tu­taj mile wi­dziani. Są na­prawdę wspa­niali i bar­dzo nas ko­chają.

Miesz­kają na prze­pięk­nej pla­ne­cie. Nie ma tam głod