Spectacular - Stephanie Garber - ebook + książka

Spectacular ebook

Garber Stephanie

0,0
39,99 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
  • Wydawca: Poradnia K
  • Język: polski
  • Rok wydania: 2024
Opis

 

Stephanie Garber powraca w niesamowitym stylu z nową opowieścią ze świata Caravalu. Przepięknie wydana z baśniowymi ilustracjami Rosie Fowinkle oraz mapą uwielbianego przez czytelniczki i czytelników świata.

 

Witajcie ponownie w świecie Caravalu, gdzie nawet święta są grą! Będzie baśniowo, będzie magicznie, będzie romantycznie!

 

Pada śnieg.
Nadchodzą zaproszenia.
Zaczyna się magiczny czas….

 

W przeddzień Wigilii Wielkiego Święta Scarlett Dragna planuje spektakularne świąteczne widowisko. Donatella szuka idealnego prezentu. Julian wygląda oszałamiająco w zieleni. A Legenda…
No cóż, on akurat nie przepada za Wielkim Świętem. Tella liczy jednak, że Mistrz zmieni zdanie, gdy dostanie od niej podarek. Niestety jeszcze nie znalazła tego idealnego. Ale czy nie po to pojawia się w powietrzu magia świąt?

 

Czarujący powrót do świata Caravalu to fantastyczne przygody, mechaniczni chłopcy, zatrute cukierki, psotne kule śnieżne i dużo świątecznej radości. A jeśli Tella dopnie swego, to zapłonie miłość!

 

Dwie dotąd wydane serie Stephanie Garber zachwyciły między innymi Kerri Maniscalco, Ali Hazelwood, Adama Silverę, Cassandrę Clare, Jodi Picoult i Chloe Gong. Ale przede wszystkim są kochane przez miliony czytelniczek na całym świecie! „Spectacular” to jedna z najbardziej wyczekiwanych książek tej jesieni!

 

Wspaniały prezent dla wielbicieli książek i magii świąt.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 86

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Ty­tuł ory­gi­nału: Spec­ta­cu­lar
Co­py­ri­ght © 2024 by Ste­pha­nie Gar­ber All ri­ghts re­se­rved
Co­py­ri­ght © for the Po­lish trans­la­tion by Ma­te­usz Bo­row­ski Co­py­ri­ght © for the Po­lish edi­tion by Po­rad­nia K, 2024
Ilu­stra­cje: RO­SIE FO­WIN­KLE
Pro­jekt okładki: ERIN FITZ­SIM­MONS
Mapa: VIR­GI­NIA AL­LYN
Pro­jekt wnę­trza książki: DONNA NO­ET­ZEL
Re­dak­torka pro­wa­dząca: MAŁ­GO­RZATA WRÓ­BLEW­SKA
Ko­rekta: JO­LANTA KU­CHAR­SKA
Ad­ap­ta­cja okładki: GRZE­GORZ ARA­SZEW­SKI/ga­rasz.pl
Wy­da­nie I
ISBN 978-83-67784-56-6
Wy­daw­nic­two Po­rad­nia K Sp. z o.o. Pre­zes: Jo­anna Ba­żyń­ska 00-544 War­szawa, ul. Wil­cza 25 lok. 6 e-mail: po­rad­niak@po­rad­niak.pl
Po­znaj na­sze inne książki. Za­pra­szamy do księ­garni:www.po­rad­niak.plfa­ce­book.com/po­rad­niaklin­ke­din.com/com­pany.po­rad­niakin­sta­gram.com/po­rad­nia­_k_wy­daw­nic­two
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Pier­wo­druk uka­zał się w Va­len­dzie, sto­licy Im­pe­rium Rów­ni­ko­wego, w dru­gim roku dy­na­stii scar­let­tań­skiej w Wy­daw­nic­twie Le­gen­dar­nym.

Ste­try­czałe zrzędy i osoby z awer­sją do do­brej za­bawy, fan­ta­zji, ro­mansu, snów i ma­gii świąt po­winny na­tych­miast odło­żyć tę książkę. Opo­wieść ni­niej­sza bo­wiem za­sły­nęła tym, że za­raża czy­tel­ni­ków du­chem świą­tecz­nym i ma­rze­niami o po­ry­wa­ją­cej przy­go­dzie. Po­dobno są też tacy, któ­rzy pod­czas lek­tury pod­śpie­wują albo spon­ta­nicz­nie za­bie­rają się do pie­cze­nia cia­ste­czek.

Książkę tę można na­być, po­da­ro­wać albo po­ży­czyć, w żad­nym ra­zie nie na­leży jed­nak prze­wo­zić jej na Cu­downą Pół­noc. Czar tej hi­sto­rii nie współ­gra z ma­gią prze­klę­tych opo­wie­ści z tam­tego re­jonu, a Wy­daw­nic­two Le­gen­darne nie po­nosi od­po­wie­dzial­no­ści za to, co się sta­nie, je­śli doj­dzie do ich po­łą­cze­nia.

Zapro­sze­nia przy­cho­dzą w ka­set­kach. Zja­wiają się, kiedy wy­bija dwu­na­sta. W po­łu­dnie, nie w nocy. Cóż by to była za tra­ge­dia, gdyby zgi­nęły w ciem­no­ści albo po­rwały je za­chłanne gwiazdy.

Wy­ko­nane z ide­al­nie śnież­no­bia­łego drewna mają sze­ro­kość zwy­kłej kartki.

Znaj­do­wane na pro­gach i pa­ra­pe­tach do­mów w ca­łym mie­ście, wi­tane są achami i ochami. Wieczka zdobi wy­gra­we­ro­wany pła­tek śniegu, a na ścian­kach wid­nieje wy­pa­lone w drew­nie na­zwi­sko ad­re­sata.

Jesz­cze przed chwilą wszystko spo­wi­jała zimna mgła, a te­raz po­wie­trze prze­peł­nia ma­gia tego, co może się wy­da­rzyć.

Nie­któ­rzy na­tych­miast otwie­rają pu­dełko, roz­plą­tu­jąc czer­woną ak­sa­mitkę, która za­miast zamka przy­trzy­muje wieczko. Ale nie wszy­scy się spie­szą. Ta­kie ka­setki ni­gdy wcze­śniej nie po­ja­wiały się w Va­len­dzie. Wiele osób roz­ko­szuje się tą chwilą, wno­sząc zna­le­zi­sko do chat, zam­ków i miesz­kań z wi­do­kiem na za­śnie­żone ulice pełne prze­kup­niów, któ­rzy wo­le­liby te­raz wró­cić do sie­bie i spraw­dzić, czy i do nich do­tarła taka prze­syłka.

Te ma­rze­nia i za­chwyt prze­ni­kają do drew­nia­nej ka­setki i wsią­kają w za­pro­sze­nie, które, gdy pod­nieść wieczko, w pierw­szej chwili wy­daje się tylko pu­stą kartką.

I na­gle...

Pa­pier trza­ska jak po­lano w ogni­sku. Z syk­nię­ciem roz­bły­ska iskierka, a po­środku bi­le­cika ja­rzy się świa­tło. Ni­czym fa­jer­werk roz­cho­dzi się po pa­pie­rze, na któ­rym po­ja­wiają się lśniące złote li­tery:

.

Nie­któ­rzy po­wia­dają, że Wiel­kie Święto to wy­mysł ce­chu za­baw­ka­rzy. Zda­niem in­nych to re­zul­tat kno­wań i in­tryg szwa­czek oraz kroj­czych gar­ni­tu­rów, któ­rzy wy­my­ślili je, by sprze­da­wać suk­nie, rę­ka­wiczki i je­dwabne kra­waty za­kła­dane tylko na tę oka­zję. Są i tacy, we­dle któ­rych na ten pyszny po­mysł wpa­dli cu­kier­nicy.

Tak na­prawdę jed­nak Wiel­kie Święto spro­wa­dziła do Im­pe­rium Rów­ni­ko­wego księż­niczka In­fi­nity Lark­spur, która po­ślu­biła ce­sa­rza Xa­viera Xa­viera IV w siód­mym roku pa­no­wa­nia dy­na­stii xa­vie­rań­skiej.

Po przy­by­ciu do Im­pe­rium Rów­ni­ko­wego księż­niczkę In­fi­nity wielce zdu­miało to, jak mało dni w roku miesz­kańcy Im­pe­rium mo­gli prze­zna­czyć na świę­to­wa­nie – od­da­wa­nie się ucie­chom, ra­do­ści i mi­ło­ści.

Uwa­żała, że każdy po­trze­buje chwili wy­tchnie­nia. By snuć plany na przy­szłość. Ma­rzyć. Da­wać.

I tak na­ro­dziło się Wiel­kie Święto.

Wkrótce wpro­wa­dzono do ka­len­da­rza ko­lejne dni wolne od pracy. Ce­sa­rzowa In­fi­nity two­rzyła święta na pod­sta­wie sta­rych mi­tów i po­dań z taką ła­two­ścią, z jaką inni ary­sto­kraci roz­dmu­chują plotki, by wy­buchł skan­dal.

Istot­nie, szwaczki, wy­twórcy za­ba­wek i cu­kier­nicy wiele zy­skali dzięki tej uro­czy­sto­ści.

Ale czy nie można tego po­wie­dzieć o nas wszyst­kich?

Wy­ro­słem wpraw­dzie z za­ba­wek, mam jed­nak na­dzieję, że udane przy­ję­cie, ele­gancki strój i wrę­cza­nie po­dar­ków bli­skim za­wsze będą mi spra­wiały ra­dość.

Wy­znać mu­szę, że w tym roku nie mam bli­skiej osoby, któ­rej mógł­bym po­da­ro­wać pre­zent. Przy­go­to­wa­łem go jed­nak na wy­pa­dek, gdyby ktoś wpadł mi w oko pod­czas przy­ję­cia u ce­sa­rzo­wej Scar­lett.

Dopiero z per­spek­tywy czasu oczy­wi­ste było, że w Va­len­dzie coś ma się wy­da­rzyć. Więk­szość miesz­kań­ców tego słyn­nego mia­sta nie miała o tym po­ję­cia. Jed­nak, jak to czę­sto w ży­ciu bywa, ci, któ­rzy ob­ser­wo­wali sto­licę z ze­wnątrz, wi­dzieli to jak na dłoni.

Już po za­koń­cze­niu Wiel­kiego Święta ka­pi­ta­no­wie stat­ków, któ­rzy przed jego roz­po­czę­ciem prze­by­wali na mo­rzu, mó­wili: „Wy­glą­dało to tak, jakby mia­sto przy­krył wielki szklany klosz, za­mie­nia­jąc je w gi­gan­tyczną śnieżną kulę. Klnę się na zęby pra­dziadka!”.

Mo­gli so­bie oszczę­dzić prze­kleństw.

Jesz­cze przed roz­po­czę­ciem Wiel­kiego Święta statki prze­stały za­wi­jać do portu w Va­len­dzie. Nie­wielu to za­uwa­żyło w ra­do­snym przed­świą­tecz­nym fer­wo­rze.

W ca­łych do­kach tylko je­den że­glarz uwa­żał, że zbyt mocno stąpa po ziemi, by dać się po­nieść świą­tecz­nemu pod­eks­cy­to­wa­niu. Miał le­d­wie sie­dem­na­ście lat, ale no­sił ele­gancki gra­na­towy ka­pe­lusz, który do­da­wał mu pięć cen­ty­me­trów wzro­stu.

W prze­ci­wień­stwie do reszty oby­wa­teli, któ­rzy zda­wali się cho­dzić z gło­wami w chmu­rach z waty cu­kro­wej, ten roz­sądny ma­ry­narz zo­rien­to­wał się, że port świeci pust­kami, i wy­ru­szył na po­szu­ki­wa­nie ko­goś rów­nie roz­sąd­nego, z kim mógłby po­dzie­lić się ową in­for­ma­cją. Z po­ważną miną ma­sze­ro­wał przez nie­zno­śnie roz­ra­do­wane na­brzeże z li­stą stat­ków, które nie przy­biły do do­ków.

Nie za­mie­rzał po­świę­cać ni krzty uwagi ogrom­nym cu­kro­wym la­skom sto­ją­cym rzę­dem wzdłuż ulic, wszę­do­byl­skim sto­iskom z aro­ma­tycz­nym grza­nym wi­nem i grup­kom lu­dzi, któ­rzy spon­ta­nicz­nie in­to­no­wali pie­śni.

Na­gle po­środku ulicy zo­ba­czył ogromny dom z pier­nika, z któ­rego ko­mina, mi­ster­nie ozdo­bio­nego lu­kro­wymi za­wi­ja­sami, wy­do­by­wał się cy­na­mo­nowy dym.

Że­glarz sta­nął jak wryty.

Po­dobne pier­ni­kowe chatki pie­kła jego bab­cia, choć z ich ko­mi­nów nie uno­sił się ma­giczny cy­na­mo­nowy dym. Były tak małe, że nie dało się do nich wejść. Jed­nak po­zo­stałe szcze­góły się zga­dzały: pa­ste­lowe żelki zdo­biące ol­brzymi dach, duże okna iskrzące się cu­krową po­sypką i czer­wono-białe mię­tówki wzdłuż sze­ro­kich drzwi.

Mło­dzie­niec nie mógł się ru­szyć przez okrą­głą mi­nutę.

Jego bab­cia zmarła dwa lata wcze­śniej. Ła­twiej było mu uda­wać, że nie ob­cho­dzi Wiel­kiego Święta, niż świę­to­wać bez niej.

Wresz­cie się otrzą­snął. Przy­po­mniał so­bie o swoim za­da­niu. Mu­siał zło­żyć mel­du­nek o za­gi­nio­nych stat­kach. Na­gle pier­ni­kowe drzwi się otwo­rzyły i że­glarz mógłby przy­siąc, że sły­szy głos swo­jej babci:

– Wejdź, Pierre, nie stój w śnie­życy. Przy­go­to­wa­łam go­rącą cze­ko­ladę i upie­kłam twoje ulu­bione cia­steczka.

W po­wie­trzu roz­szedł się ma­ślany aro­mat gwiaz­dek z lu­krem musz­ka­to­ło­wym.

„Czy to na­prawdę ona?”, po­my­ślał Pierre. Roz­sąd­nemu czło­wie­kowi nie przy­szłoby to do głowy. Tylko że mło­dzian za­czął po­dej­rze­wać, że za­cho­wy­wa­nie roz­sądku w Wiel­kie Święto to czy­sta głu­pota.

– Wejdź, skar­beńku! – za­wo­łała bab­cia.

Co miał zro­bić?

Tak bar­dzo chciał jesz­cze raz ją zo­ba­czyć. I nie po­tra­fił się oprzeć swoim ulu­bio­nym cia­stecz­kom.

Nie­wy­klu­czone, że jed­nak uległ ma­gii.

Hi­sto­ria Pierre’a na­leży do wielu, które za­częły krą­żyć po Wiel­kim Świę­cie.

Oczy­wi­ście bo­ha­terką naj­po­pu­lar­niej­szej z nich jest księż­niczka Do­na­tella Dra­gna.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki