Strachociny. Widmowi motocykliści - Dominik Łuszczyński - ebook

Strachociny. Widmowi motocykliści ebook

Łuszczyński Dominik

1,0

Opis

Damian Nowacki uwielbia motocykle. Podobnie jak jego tata, a kiedyś też dziadek, spędza całe godziny w warsztacie. Czy upiorne stworzenia na wielkich maszynach to wytwór jego wyobraźni, czy może przeszłość jego dziadka zaczyna wychodzić na jaw…? „Strachociny” to nowa polska seria dla fanów opowieści grozy. Jej bohaterowie, młodzi mieszkańcy Strachocin, niezwykłego miasta pełnego dziwów, w każdym tomie przeżywają niesamowitą przygodę, od której włos jeży się na głowie. Książki możesz czytać niezależnie od siebie. O ile się odważysz…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 55

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
1,0 (1 ocena)
0
0
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Kejterto

Nie polecam

Bardzo straszna
00

Popularność




Dominik Łuszczyński

Strachociny. Widmowi motocykliści

Ilustracje: Tomasz Kaczkowski

Copyright for this edition © Mamania, an imprint of Grupa Wydawnicza Relacja sp. z o.o., 2022

Redakcja: Kamila WrzesińskaKorekta: Ewelina Sobol

ISBN 978-83-67555-06-7

Wydawnictwo Mamania

Grupa Wydawnicza Relacja

ul. Marszałkowska 4 lok. 5

00-590 Warszawa

www.mamania.pl

ROZDZIAŁ1

Damian Nowacki intensywnie pracował w warsztacie. Jego spocona twarz lśniła w promieniach zachodzącego słońca. Spędził cały dzień, pomagając tacie, i był z tego bardzo zadowolony. Lubił uczestniczyć w naprawach motocykli, zwłaszcza tych starych, z buczącymi silnikami. Polerując jeden z nich, wyobrażał sobie, jak to będzie, kiedy za kilka lat sam wsiądzie na taką maszynę i wyruszy w daleką podróż.

– Tylko nie spóźnij się na kolację – usłyszał głos taty. Ojciec wychodził właśnie z warsztatu, zostawiając przy drzwiach roboczą kurtkę. Oznaczało to, że na dziś skończył pracę.

– Jeszcze chwila! – zakrzyknął Damian.

Kończył polerować piękny niebieski bak zabytkowego motocykla. Chciał, aby całość była gotowa jeszcze dziś.

– Zrobione! – stwierdził po kilku minutach. Wstał i otarł pot z czoła. Motocykl prezentował się niczym ósmy cud świata. Był to jeden z tych pojazdów, które stały w warsztacie taty od lat. Wiązała się z nim bardzo długa i ekscytująca historia. Poza tym był to niezwykle dziwny model. Jedyny z sześcioma rurami wydechowymi i potężnym silnikiem, jakich obecnie nie produkowano.

Zadowolony Damian spojrzał raz jeszcze na machinę. Wiedział, że jego praca nie poszła na marne.

– Dobra, na dziś to tyle – powiedział, obracając się powoli. Przeszedł kilka kroków, ściągnął roboczą kamizelkę oraz rękawiczki. Wyjął z kieszeni klucze i ruszył w stronę wyjścia.

Nagle usłyszał coś dziwnego. Warkot i niesamowity huk. Przez moment było tak głośno, jakby nad warsztatem przetaczała się burza z piorunami. Zasłonił uszy i przymknął oczy. Dopiero po chwili, gdy spojrzał w stronę ulicy, zobaczył tumany kurzu. Unosiły się w powietrzu niczym mgła. Niemal w całości przysłoniły zachodzące słońce.

Z sekundy na sekundę robiło się coraz ciemniej. Damian stał jak wryty i patrzył, jak chmura pyłu porusza się w jego stronę. Głośno przełknął ślinę.

To musi być jakaś okropna burza! – stwierdził w myślach. Był przerażony. Jednak zamiast uciekać do domu, patrzył przed siebie jak zahipnotyzowany.

Po raz kolejny usłyszał ryk i warkot. Chwilę później zobaczył coś, co sprawiło, że jego nogi zmieniły się w galaretę.

Chmura kurzu powoli się rozwiewała. Prosto z jej środka wyjechało kilku jeźdźców. Każdy z nich siedział na dziwnym, wielkim motocyklu. Spod kół maszyn sypały się iskry. Z rur wydechowych buchały płomienie.

Damiana jednak najbardziej przeraziło to, że żaden z motocyklistów nie wyglądał zwyczajnie. Niektórzy szczerzyli długie zębiska, inni patrzyli na chłopaka pustymi oczodołami. Wszyscy sprawiali wrażenie, jakby dosłownie lewitowali ponad ulicą.

Damian dopiero po chwili zrozumiał, że na motocyklach nie zasiadają ludzie.

Przerażające, ryczące maszyny prowadziła banda widmowych stworów.