31,00 zł
Zebrane w tomie eseje prezentują bardzo interesującą panoramę twórczości Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Pisarz jest znany nie tylko z Innego świata. Autor Dziennika pisanego nocą, opowiadań i esejów był uważnym obserwatorem zmieniającej się rzeczywistości, wrażliwym odbiorcą sztuki, twórcą wiernym swoim zasadom moralnym i artystycznym.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 555
Słowo wstępne
Piotr Gliński
Mam nadzieję, że za chwilę z prawdziwą przyjemnością zanurzą się Państwo w niezwykle interesującej opowieści o Gustawie Herlingu-Grudzińskim: pisarzu, eseiście, krytyku, dziennikarzu, myślicielu, wybitnym znawcy i wielbicielu literatury, erudycie, ale też więźniu łagrów, żołnierzu, patriocie, wnikliwym komentatorze czasów, w których przyszło mu żyć. Ta lista nie jest zamknięta. Każdy z nas z pewnością wzbogaciłby ją jeszcze o kilka innych określeń, charakteryzujących bohatera tej monografii. Dla mnie osobiście Gustaw Herling-Grudziński to nie tylko jeden z najwybitniejszych polskich pisarzy XX wieku, którego dzieła weszły do kanonu powojennej prozy, ale również człowiek, który – mimo osobistego doświadczenia okrucieństwa wojny i horroru sowieckiego gułagu – szedł przez życie wierny wartościom.
Gdyby żył, 20 maja tego roku skończyłby 100 lat. Jako minister kultury i dziedzictwa narodowego, ale też admirator jego twórczości, cieszę się niezmiernie, że rok 2019 został ogłoszony przez Sejm Rzeczypospolitej właśnie rokiem autora Innego Świata. Dzięki tej uchwale jubileusz pisarza emigranta, bardzo aktywnie i różnorodnie celebrowany zarówno w kraju, jak i za granicą, nabiera symbolicznego znaczenia i zachęca do intelektualnego obcowania z bohaterem tej książki i jego spuścizną. Różnego rodzaju wydarzenia rocznicowe, wystawy, konferencje, spotkania i premiery wydawnicze to doskonała okazja do poznawania jego dorobku i drogi życiowej. Dlatego ogromnie mnie cieszy to opracowanie pod redakcją Zdzisława Kudelskiego, pięknie wydane przez Narodowe Centrum Kultury, poświęcone w całości życiu i twórczości Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Jubileuszowy tom zawiera zarówno naukową analizę dzieł pisarza, opis wybranych zagadnień z jego biografii i twórczości, jak również wybór bardzo osobistych esejów o charakterze wspomnieniowym.
Zawarte w książce opracowania mają niewątpliwie wielki walor poznawczy. Przybliżają mało znane lub ujawniają nieodkryte do tej pory fakty z życia Herlinga-Grudzińskiego, pokazują jego twórczość z nowej perspektywy. Poruszają też tematy rzadko przez badaczy opisywane, m.in. jego publicystykę polityczną z lat 1945–1955, a także kwestie stosunku pisarza do sztuki współczesnej czy jego fascynacji dziełami malarskimi. Znakomitą rekomendacją tej lektury są bez wątpienia nazwiska autorów – uznanych badaczy biografii i dzieł Herlinga-Grudzińskiego oraz literatury emigracyjnej.
Zachęcam Państwa także do sięgnięcia do źródeł, do lektury literackiej spuścizny, publicystyki oraz dzienników i listów, które pozostawił po sobie Gustaw Herling-Grudziński – twórca poszukujący prawdy o człowieku. Zgłębianie jego opus magnum, Dziennika pisanego nocą, pozwala wniknąć w powojenną historię literatury polskiej i europejskiej, a także spojrzeć krytycznym okiem pisarza na doniosłe wydarzenia polityczne, obyczajowe i kulturalne drugiej połowy XX wieku. Inny Świat to z kolei poruszające przypomnienie i wciąż aktualne ostrzeżenie przed zagrożeniami totalitaryzmu. Wierzę, że te uznane przecież dzieła będą towarzyszyć kolejnym pokoleniom Polaków – jako dokument, przestroga i zapis pewnego świata kreślony piórem jednego z najwybitniejszych polskich pisarzy.
Prof. dr hab. Piotr Gliński Wicepremier, Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Od wydawcy
Seria wydawnicza Jubileusze Narodowego Centrum Kultury powstała z zamiarem uczczenia znamienitych postaci kultury polskiej. W kolejnych tomach oddajemy w ręce Czytelników teksty wybitnych ludzi świata humanistyki wypowiadających się na temat danego twórcy, aby ukazać jego życie i spuściznę z perspektywy najnowszych badań. Rok 2019 jest Rokiem Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, ważnego pisarza i publicysty o naznaczonym historią życiorysie – więźnia sowieckich łagrów, żołnierza walk pod Monte Cassino, przez prawie pół wieku emigranta politycznego.
Niniejsza antologia gromadzi wypowiedzi okolicznościowe, artykuły naukowe i eseje autorstwa wytrawnych znawców biografii i twórczości Herlinga-Grudzińskiego. Zbiór zamykają dwie rozmowy przeprowadzone przez redaktora naukowego tomu – Zdzisława Kudelskiego: jedna z Gustawem Herlingiem-Grudzińskim, druga z Krzysztofem Pomianem.
Wstępem do publikacji jest artykuł Zanim Herling-Grudziński mógł powrócić do kraju… Kilka uwag o recepcji pisarza Zdzisława Kudelskiego. Mowa w nim o skomplikowanej recepcji twórczości Herlinga w różnych okresach jego życia w kraju i za granicą, przed i po 1989 r., na której mocno zaciążyła sytuacja polityczna. Pisarz, zwłaszcza jako autor Innego Świata, został przez wielu na lata zaszufladkowany jako zaangażowany emigrant i ekspert od totalitaryzmów. Jego utwory nie były traktowane jak dzieła literackie, lecz świadectwa stosunków polsko-sowieckich.
Pierwszą część książki wypełniają rozważania o charakterze przekrojowym, a także dotyczące biografii twórcy.
O odbiorze jego dzieł we Włoszech, w których Grudziński żył i tworzył przez 45 lat, pisze w swoim eseju Inny Herling Francesco Cataluccio, włoski polonista, wydawca i przyjaciel pisarza. Z jego wspomnień wyłania się obraz człowieka honoru o twardych zasadach. Autor eseju zaświadcza o niezłomności Herlinga, przywołując często trudne wydarzenia z jego życia i towarzyszące im biograficzne szczegóły.
Włodzimierz Bolecki w kolejnym tekście kreśli charakterystykę twórczości Herlinga na tle literatury polskiej i powszechnej, zaliczając ją do największych osiągnięć polskiego piśmiennictwa na emigracji. Zwraca uwagę na głębokie zainteresowanie twórcy literaturą i sztuką włoską, czego liczne świadectwa przynoszą Dziennik pisany nocą, eseje czy opowiadania.
Najbardziej zanurzony w życiorysie pochodzącego z Kielecczyzny pisarza jest artykuł Ireny Furnal „Romans z Żeromskim” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Badaczka pokazuje, jak na przestrzeni lat ewoluował stosunek autora Świętokrzyżczyzny do osoby i twórczości Stefana Żeromskiego. Przywołując fakty z biografii Grudzińskiego, autorka szkicu sięga do dzieciństwa i młodości Gustawa, który z legendą autora Przedwiośnia i duchem żeromszczyzny zmagał się przez całe życie – począwszy od fascynacji, do krytycznego dialogu.
Ewa Bieńkowska w swym eseju ukazuje mityczną świadomość pisarza ujawniającą się przede wszystkim w Dzienniku pisanym nocą, a także w opowiadaniach. Zwraca uwagę na szerokie pojmowanie mitu przez Herlinga, który nie tylko czerpał z tradycji, ale też na podstawie różnych zdarzeń i motywów, często biograficznych, konstruował własne. Próby ich tworzenia odnosi do filozoficznego pojmowania mitu przez Leszka Kołakowskiego.
(Nie)obecność Zagłady w twórczości Gustawa Herlinga-Grudzińskiego – tak nazwał swoje studium Sławomir Buryła. Przywołując m.in. tytuły opowiadań z późniejszego okresu życia pisarza, jak również jego zainteresowanie tematyką Zagłady w utworach innych polskich powieściopisarzy, autor artykułu dowodzi, że choć Grudziński wskazywał na komunizm jako źródło zła, to nie umniejszał Holokaustu, uważał go za „gestapowskiego brata mlecznego enkawudowskiego «wilczego wieku»”.
W kolejnym eseju Leszek Szaruga wspomina rosyjskie lektury Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Pokazuje, jak Herling poszukiwał w nich innego, bardziej ludzkiego oblicza Rosji. Badacz przekonuje, że autor Zapisków sowieckich pomimo swojego doświadczenia łagrowego był pozbawiony uprzedzeń narodowościowych, odnajdywał w literaturze rosyjskiej postawy duchowego oporu, za które niejednokrotnie omawiani pisarze musieli płacić wysoką cenę.
Kontynuacją tematu lektur Herlinga jest artykuł Marii Delaperrière Gustaw Herling-Grudziński – czytelnik uchwycony w „Dzienniku pisanym nocą”. Autorka na podstawie czytelniczych pasji pisarza odnalezionych w Dzienniku… nie tylko przybliża fascynacje literackie czy filozoficzne Grudzińskiego, lecz także stawia tezę, że w jego książkowym świecie „nakładające się na siebie kolejne warstwy lektur stanowią cząstkę jego samego”.
Na znaczącą rolę, jaką odegrał Herling w kształtowaniu paryskiej „Kultury”, wskazuje Iwona Hofman w artykule pt. Literatura i literackość. Gustaw Herling–Grudziński w „Kulturze”. Odwołując się do wspomnień Herlinga i jego korespondencji z Jerzym Giedroyciem, autorka ukazuje ich wzajemną relację przy tworzeniu pisma i Instytutu oraz więź autora Dziennika… z „Kulturą”, która zawiązała się przez lata współpracy.
Część pierwszą publikacji zamyka artykuł Feliksa Tomaszewskiego, w którym uwypuklony zostaje polityczny aspekt twórczości pisarza. Na podstawie zawartych w Dzienniku pisanym nocą wzmianek o współczesnych Herlingowi papieżach autor szkicu kreśli sylwetkę pisarza bacznie obserwującego i żywo komentującego wydarzenia polityczne, społeczne i religijne rozgrywające się w ówczesnym Watykanie, Rzymie, wreszcie – Europie.
Druga część książki poświęcona jest szczegółowym analizom wybranych utworów Gustawa Herlinga-Grudzińskiego. Rozpoczyna ją tekst Rafała Habielskiego o Innym Świecie, który opisuje historię kolejnych wydań książki za granicą i w kraju, a także lokuje ją na tle piśmiennictwa łagrowego i zsyłkowego, z ich dokładną charakterystyką.
Zanim został opublikowany Inny Świat, w londyńskich „Wiadomościach”, w sześciu odcinkach drukowany był pierwszy lub jeden z pierwszych podróżnych dzienników pisarza zatytułowany Podróż do Burmy. Ten wczesny, rzadziej omawiany utwór młodego diarysty interpretuje Jacek Hajduk. Autor szkicu w literackiej analizie dziennika odnosi się do Birmańskich dni George’a Orwella, a w kontekście historycznym – do odzyskiwania przez Birmę niepodległości.
Na publicystyce politycznej Herlinga-Grudzińskiego z lat 1945–1955 skupia uwagę Andrzej Stanisław Kowalczyk. Z analizy tekstów pisarza ogłaszanych w powojennej prasie emigracyjnej wyłania się obraz człowieka o ukształtowanych poglądach politycznych, społecznych i moralnych, odważnie komentującego różnego rodzaju zjawiska i sytuacje, śmiało polemizującego np. z autorem Zniewolonego umysłu.
O stosunku Grudzińskiego do twórczości znanego angielskiego pisarza pisze Paweł Panas w artykule Przypadek Colina Wilsona. Gustaw Herling-Grudziński o dwudziestowiecznym nihilizmie. Badacz ukazuje, jak poprzez krytykę nihilizmu autor Gasnącego Antychrysta ujawnia jedną ze swoich życiowych zasad, mówiącą o konieczności oparcia się człowieka na instancji zewnętrznej, która ochroni go „przed pokusą stawania się ostateczną miarą własnych wyborów i czynów w czasach, kiedy zanika fundamentalne poczucie Zła”.
Interpretacji wczesnego opowiadania Herlinga poświęciła artykuł Seweryna Wysłouch. Książę Niezłomny porusza problem emigracji wewnętrznej i emigracji zewnętrznej, ze szczególnym uwzględnieniem sytuacji politycznej powojennych Włoch. Jak pokazuje autorka artykułu, tekst ten okazał się aktualny również kilkadziesiąt lat później, w polskiej rzeczywistości, a zawarte w nim socjologiczne analizy czy oceny dotyczące elit i mas są ponadczasowe.
Nad innym, rzadziej komentowanym utworem, w którym autor w sposób ironiczny i groteskowy potraktował temat sztuki współczesnej w jej szczególnie kontrowersyjnej odsłonie, pochyla się Violetta Wejs-Milewska w artykule Gustaw Herling-Grudziński i „Nowa Sztuka”. Przypadek (z) biografii Diego Baldassara. Badaczka, korzystając z korespondencji Herlinga-Grudzińskiego z Jerzym Giedroyciem, odsłania kulisy publikacji tego opowiadania w paryskiej „Kulturze”.
Odmienne, tym razem typowo Herlingowe podejście pisarza do sztuki, przedstawia Magdalena Śniedziewska w tekście Niekonwencjonalne portrety. Madonna del Parto Piera della Francesca i Betsabee Rembrandta w oczach Herlinga. Na przykładzie interpretacji tych dwóch dzieł autorka przybliża fascynacje malarskie pisarza, jego artystyczną wrażliwość, rozległą wiedzę w dziedzinie historii sztuki, szczególne zainteresowanie portretem, a przez to samym człowiekiem.
Trzecia część antologii zawiera przedruk dwóch rozmów Zdzisława Kudelskiego. Pierwsza z nich, przeprowadzona z Gustawem Herlingiem-Grudzińskim w latach dziewięćdziesiątych, dotyczy literackich poglądów i pryncypiów pisarza, który broni klasycznych zasad, a siebie określa „pisarzem o aspiracjach metafizycznych”. W drugim wywiadzie, również z tamtego okresu, Krzysztof Pomian sytuuje twórczość Herlinga na tle polskiej literatury powojennej. Rozmówcy dokonują przeglądu najważniejszych dzieł pisarza, począwszy od Innego Świata, w zestawieniu z pisarstwem Tadeusza Borowskiego i Czesława Miłosza, po Dziennik pisany nocą, skonfrontowany z diariuszem Witolda Gombrowicza. W obu tych tekstach zamykających tom rozważań nad biografią i dorobkiem interesującego prozaika szczególnie uwidoczniony jest naczelny wątek obecny w jego pisarstwie. Wątek odpowiedzialności twórcy za swoje dzieło, za to, jak pisze i o czym pisze, niezależnie od wybranego tematu; za głoszone przez niego poglądy – jak dodaje Pomian – i „za społeczne skutki głoszonych poglądów”.
Zebrane w tomie eseje ukazują wielowymiarowość twórczości Herlinga-Grudzińskiego, który często krzywdząco postrzegany był i jest jako autor jednego utworu, Innego Świata. Dzięki przedstawionemu w antologii wielogłosowi i bogactwu interpretacji innych utworów pisarza recepcja jego twórczości nabiera pełniejszego kształtu.
Zapraszamy do zgłębiania tajemnicy wielkości niezwykłego człowieka, niestrudzonego badacza zakamarków ludzkiej duszy, wrażliwego odbiorcy sztuki, bystrego obserwatora zmieniającej się rzeczywistości, twórcy wiernego przyjętym zasadom moralnym i artystycznym.
Zanim Herling-Grudziński mógł powrócić do kraju… Kilka uwag o recepcji pisarza
Zdzisław Kudelski
Setna rocznica urodzin Gustawa Herlinga-Grudzińskiego stanowi dobrą okazję, by – w kolejnym tomie wydawanej przez Narodowe Centrum Kultury serii Jubileusze, po postaciach Sienkiewicza, Conrada, Herberta – przypomnieć skomplikowane losy jego twórczości1. Pisarz przez lata prezentował postawę walczącą – w miarę swoich możliwości czynnie sprzeciwiał się konsekwencjom postanowień jałtańskich. Podział Europy po II wojnie światowej i sytuacja Polski jako kraju satelickiego, pod kontrolą sowiecką, zmuszały Grudzińskiego do wybrania emigracji politycznej jako powołania i jako losu, mimo że wiązało się to wielokrotnie z życiowymi dramatami.
Pamięć o tym, co przeżył w Związku Radzieckim, jako więzień, a później łagiernik w obozie w Jercewie, stanowiła ważny punkt odniesienia dla jego późniejszych losów i wyborów życiowych.
Pierwsza książka Gustawa Herlinga-Grudzińskiego – Żywi i umarli – będąca zbiorem szkiców publikowanych w czasopismach wojskowych na Bliskim Wschodzie i we Włoszech, ukazała się w 1945 r. w Rzymie. Już w niej można dostrzec charakterystyczne cechy pisarstwa Grudzińskiego. W przedmowie do tego zbioru Józef Czapski stwierdził:
Grudziński pragnie wyznawstwa i nie znosi eklektyzmu. Każdy wybór nawet mylny jest dla niego lepszy niż brak wyboru, wie razem z Brzozowskim, wobec którego nie zawsze jest sprawiedliwy, że wszystko, co istnieje dla człowieka, istnieje jako pewna dodatnia lub ujemna wartość, że nie ma rzeczy obojętnych moralnie. Wie przy tym, że „życie, w którym obowiązek nie został spełniony marnieje i schnie”. Autor ma kult charakteru i odpowiedzialności, może dlatego tak drogim mu jest Conrad2.
Po wojnie Grudziński związał się z grupą skupioną wokół Jerzego Giedroycia3, twórcy Instytutu Literackiego w Rzymie (1946). Krąg ludzi współpracujący z tym wydawnictwem, a od 1947 r. z pismem „Kultura” (założonym przez Herlinga wspólnie z Giedroyciem) okazał się dla pisarza bardzo ważny – znalazł tam tak bliskich sobie przyjaciół, jak wspomniany już Józef Czapski, Jerzy Stempowski, Konstanty A. Jeleński czy w latach późniejszych Krzysztof Pomian. Zanim to jednak nastąpiło, Grudziński z żoną Krystyną wyjechał do Londynu i na kilka lat zerwał kontakty z redaktorem „Kultury”.
Lata londyńskie (1947–1952) były dla obojga szczególnie trudne – emigracyjna bieda zmuszała ich do podejmowania najróżniejszych prac zarobkowych i uniemożliwiała Krystynie malowanie, a Grudzińskiemu prace nad wspomnieniami z ZSRR. Hojny gest zaprzyjaźnionego z nimi malarza Tadeusza Potworowskiego, który zaprosił oboje do letniego domku w Kornwalii, pozwolił Herlingowi rozpocząć pracę nad Innym Światem4 w lipcu 1949 r. Książka powstała w ciągu roku, a londyński wydawca Heinemann, na podstawie kilku rozdziałów przetłumaczonych przez młodego przyjaciela Herlingów – Andrzeja Ciołkosza, przyjął utwór do druku. Dodatkowym walorem była przedmowa znanego brytyjskiego filozofa Bertranda Russella, który pod wrażeniem lektury przekładu napisał:
Spośród wielu książek, jakie czytałem na temat przeżyć ofiar więzień i obozów sowieckich, Inny Świat Gustawa Herlinga zrobił na mnie największe wrażenie i jest najlepiej napisany. Posiada on spotykaną w bardzo rzadkim stopniu siłę prostego i żywego opisu, i jest rzeczą zupełnie niemożliwą zakwestionować w jakimkolwiek miejscu jego prawdomówność. […] Mam nadzieję, że książka Herlinga będzie bardzo szeroko czytana i wzbudzi ona w czytelnikach nie bezużyteczną mściwość, ale ogromną litość dla drobnych kryminalistów, prawie taką samą jak dla ich ofiar, oraz mocne postanowienie zrozumienia i usunięcia źródeł okrucieństwa w naturze ludzkiej, którą wypaczały złe systemy społeczne5.
Angielskie wydanie Innego Świata (1951) zostało dobrze przyjęte przez krytyków – kilkadziesiąt recenzji podkreślało nie tylko wiarygodność utworu jako świadectwa, lecz także rangę literacką dzieła, które godnie nawiązywało do tradycji Dostojewskiego. Ale i wówczas pojawiał się cień niedowierzania: „pamiętajmy, że książkę napisał Polak, a wiadomo, jaki stosunek mają Polacy do Rosjan – pełen nienawiści”, jak wielokrotnie mawiał Herling podczas spotkań z czytelnikami.
Wydanie polskie ukazało się dwa lata później w londyńskim wydawnictwie „Gryf”. Krytycy emigracyjni zarówno po wydaniu angielskim, jak i polskim bardzo pochlebnie pisali o Innym Świecie. Jednakże mimo głosów tak wybitnych recenzentów, jak Jan Bielatowicz, Tymon Terlecki, Kazimierz Wierzyński, Józef Wittlin, którzy podkreślali nie tylko wiarygodność dokumentalną, ale i wybitne walory literackie, książka była odczytywana jako zapis „polskiego losu” i narzuciła swojemu twórcy wizerunek pisarza politycznego6. Po latach Herling-Grudziński skarżył się, że Inny Świat przysłonił czytelnikom inne jego utwory7.
Pisarz w tym czasie przeniósł się do Monachium, gdzie pracował w Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa i przeżywał najtrudniejszy czas po śmierci żony Krystyny. Uratowała go Lidia Croce, która w przyszłości miała zostać jego żoną. Razem przenieśli się w listopadzie 1955 r. do Neapolu.
Mimo lat przerwy we wzajemnych kontaktach (1948–1956) współpraca Grudzińskiego z Giedroyciem do 1996 r. była bardzo ważna w życiu pisarza. Herling znalazł nie tylko znakomitego wydawcę, niestrudzonego inspiratora, partnera w dyskusjach intelektualnych, lecz także człowieka bliskiego pod względem ideowym i duchowym. Choć mieli skrajnie różne temperamenty, Herlinga łączył z Giedroyciem podobny stosunek do dwudziestowiecznej Rosji (fascynacja kulturą rosyjską, nienawiść do komunizmu jako systemu totalitarnego, poszukiwanie dróg porozumienia z dysydentami i emigrantami); dalej – przeświadczenie o ważności emigracji politycznej, dystans wobec intelektualistów na Zachodzie zafascynowanych ZSRR i liczne polemiki z nimi, wreszcie próby docierania do inteligencji krajowej i krytyczna postawa wobec tzw. emigracji londyńskiej.
W roku 1958 ukazało się opowiadanie Wieża. Otworzyło ono bardzo ważny nurt w twórczości Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, który umownie można nazwać „metafizycznym”. W większości opowiadań, w wybranych esejach i fragmentach dziennika pisarz krążył wokół „przeklętych problemów” ludzkiego istnienia – pytań o istotę człowieczeństwa, o nadrzędną rację ludzkiego losu, o tajemnicę przemijania i cierpienia niewytłumaczalnego.
Krytycy na emigracji od razu dostrzegli wagę i oryginalność poszukiwań pisarza, ale w żaden sposób nie zmieniło to stereotypowego postrzegania Herlinga jako autora zaangażowanego czy podejmującego problematykę polityczną. W 1963 r. ukazał się tom Herlinga Drugie przyjście oraz inne opowiadania i szkice, który łączył opowiadania, eseje, a także teksty krytycznoliterackie, a mimo to całość była niezwykle spójna pod względem ideowym i zawierała wyraziste przesłanie. Niektórzy krytycy, zwłaszcza ze środowiska londyńskiego, ową różnorodność traktowali jako dowód niedoskonałości warsztatu pisarza.
Józef Wittlin napisał wówczas8, że Herling w swoich opowiadaniach uprawia ten rodzaj prozy, z pogranicza beletrystyki i eseju, który może
przyczynić się do rozwiązania kryzysu, czy też rzekomego kryzysu narracji opartej na zmyśleniu. Proza z pogranicza beletrystyki i eseju ma przed sobą przyszłość. W trzeźwej, opanowanej, pozornie chłodnej prozie Herlinga-Grudzińskiego jest poezja bez liryki9.
Tadeusz Nowakowski zaś stwierdzał:
Herlinga […] cechuje moralna, intelektualna i warsztatowa rzetelność. Ile powściągliwości, niemal ascezy stylistycznej! Nie ma na tych kartkach zbędnych zdań czy słów. […] Jest to pisarz, którego wyobraźnia twórcza obywa się bez piruetów, choreograficznych popisów i fajerwerków błyskotliwości. Cokolwiek pisze, nacechowane jest odpowiedzialnością za słowo i obsesyjnym poszukiwaniem prawdy; zwłaszcza to zajęcie nie zawsze jedna ludziom przyjaciół10.
Do Herlinga-Grudzińskiego na trwałe przylgnęła etykietka pisarza zaangażowanego i politycznego. Nowe wydanie Innego Świata w Instytucie Literackim w Paryżu w 1965 r. i kolejne wznowienia tylko ów stereotyp umocniły, podobnie jak tom esejów poświęconych zbuntowanym pisarzom rosyjskim i sowieckim Upiory rewolucji11.
Jerzy Pomianowski pod pseudonimem napisał wówczas w „Kulturze”, że nic
[…] nie zasłania w tych szkicach pasji autora. Pisane też są po to, aby przejąć podobnym uczuciem polskiego czytelnika. I emocja, z jaką Herling-Grudziński pisze o Bułhakowie, o pierwszych opowiadaniach Sołżenicyna, o hiobowym losie Mandelsztama, o wiecznym więźniu Iwanowie-Razumniku – na pewno karmiona jest goryczą. Bo wie, że polscy czytelnicy nie tak prędko i chętnie uwierzą, iż mowa o naprawdę wybitnych utworach pisanych przez znakomitych ludzi12.
Gustaw Herling-Grudziński za dzieło swojego życia uznawał Dziennik pisany nocą. W lutym 1971 r. napisał w liście do redaktora Giedroycia:
[…] chodzi mi po głowie pomysł rozpoczęcia w „Kulturze” (naturalnie jeżeli i Panu ten pomysł trafia do przekonania) stałego dziennika, w którym krótko mógłbym omawiać książki i zapisywać rozmaite ciekawe rzeczy (podróże, spotkania, rozmowy etc., etc.). Ponieważ ze śmiercią Hostowca i Gombrowicza znikły z „Kultury” podobne formy, a rzadko drukowane fragmenty dziennika Czapskiego są bardzo osobiste, mogłoby to trochę ożywić przeważający charakter „artykułowy” pisma13.
Giedroyć po przeczytaniu maszynopisu propozycję zaakceptował i w czerwcowym numerze z 1971 r. ukazał się pierwszy fragment. Tak narodził się, publikowany na łamach „Kultury” do 1996 r., kolejny wielki dziennik, po zapiskach Gombrowicza i Stempowskiego.
Redaktor Giedroyć bardzo cenił utwór Herlinga-Grudzińskiego. W Autobiografii na cztery ręce napisał:
Była to jego inicjatywa, ale może w jakiejś mierze zapłodniły go nasze rozmowy o dzienniku jako formie literackiej, o znaczeniu dziennika dla „Kultury” i o tym, jak trudno zastąpić Gombrowicza. Wiem, że moja predylekcja dla dziennika jako formy bierze się z tego, że jest on otwarty na treści publicystyczne. Ale bierze się i z tego, że dziennik na nich nie poprzestaje, lecz włącza je w bardziej różnorodną całość, co pozwala uniknąć nudy i zyskać większą liczbę czytelników. Kontrastem między publicystyką a krytyką, esejem czy fikcją dziennik Gustawa operuje po mistrzowsku14.
Sam pisarz tak wyjaśniał formułę dziennika programowo pozbawionego wyznań intymnych:
Nie lubię […] dzienników zbyt osobistych. Prawie zawsze narzucają autorom reguły gry, nad którymi stopniowo, krok po kroku, zaczyna panować przyszły czytelnik. […] W człowieku istnieje i powinna istnieć strefa, gdzie nikt prócz Boga nie potrafi i nie ma prawa go dosięgnąć. Paradoksalnie, dziennik dobry, czy w każdym razie wart czytania, jest ten, w którym pisarz wysuwa tylko co pewien czas czułki ze skorupy. I natychmiast je chowa. Kiedy wyłazi ze skorupy cały, staje się całkowicie bezbronny, mówiony przez innych15.
Autor przy pisaniu dziennika narzucił sobie rygorystyczne zasady, które z latami coraz bardziej mu doskwierały. Dlatego od połowy lat siedemdziesiątych zaczął umieszczać jako zapisy odrębne opowiadania i eseje. Z czasem w książkowych wydaniach Dziennika pisanego nocą przedrukowywał je jako dzieła integralne.
Krytycy od razu docenili narastający utwór Herlinga. Kazimierz Sowiński na łamach londyńskich „Wiadomości” stwierdzał, że jest to dziennik „nietypowy”, który ma „wartość świadectwa”16. Zwracał uwagę na dwa główne wątki zapisków Herlinga – polski i sowiecki. Spleciony z nimi jest „wątek włoski, który spełnia chwilami rolę lirycznej pauzy, tak koniecznej w skłębionej gęstwinie myśli”17.
Konstanty A. Jeleński – jeden z wnikliwych komentatorów Herlinga – po wydaniu tomu obejmującego zapisy z lat 1973–1979 stwierdził: „Uświadomiłem sobie […], że sednem Dziennika pisanego nocą nie są takie czy inne «tematy», a jednolita wrażliwość moralna i estetyczna autora”18. A po kilku latach dodał:
Lektura trzeciego tomu Dziennika pisanego nocą pozwoliła mi wreszcie pełniej zrozumieć znaczenie tytułu wybranego przez autora. Noc, czerń, podziemie, labirynt, mgła to nie metafory, a tworzywo materialnej wyobraźni opowiadań Herlinga, rzeczywiste tło Innego Świata. Natomiast zarówno w tym arcydziele, jak i w późniejszej jego twórczości nigdy nie gaśnie światło, którego źródło pozostaje tajemnicze, błyszczy na przekór nieprzeniknionym ciemnościom. Dziennik Herlinga-Grudzińskiego, „dzieło otwarte” z powołania, niesie to światło wbrew rozpaczy, z pozbawioną złudzeń nadzieją, „w ustawicznym zawieszeniu między Cudem i Wulkanem” […]19.
Kolejne tomy Dziennika pisanego nocą uświadomiły czytelnikom i krytykom literackim na emigracji i w kraju pisarską rangę autora.
W kraju Gustaw Herling-Grudziński był niemal do końca trwania PRL-u autorem zakazanym, traktowanym jak zdrajca. Jego utwory wydane na Zachodzie konfiskowano na granicy, a za ich posiadanie groziły kary. Powodem była postawa pisarza jako zaangażowanego emigranta oraz jego współpraca z Radiem Wolna Europa w Monachium i z „Kulturą” paryską – dla rządzących w kraju komunistów instytucjami dywersyjnymi, uczestniczącymi w akcjach skierowanych przeciwko ZSRR i Polsce Ludowej.
Książka Inny Świat była uznawana przez propagandystów za zbiór kłamstw o Związku Radzieckim i rzekomych (!!!) łagrach stalinowskich.
Jeden z owych propagandystów, Witold Filler, w broszurze o „Kulturze” paryskiej pisał w 1968 r., że pismo to stało się synonimem „filozofii zdrady”20, której jednym z wyróżników była „wrogość do Związku Radzieckiego” przybierająca „nieomal rozmiary obsesji”21. W innej książce o literaturze emigracyjnej formułował zarzut „zoologicznej nienawiści” do komunizmu i ZSRR w takich utworach, jak Inny Świat Gustawa Herlinga-Grudzińskiego (Paryż 1965), Kontra Józefa Mackiewicza (Paryż 1957), Na nieludzkiej ziemi Józefa Czapskiego (Paryż 1946)22. Postawę emigrantów nazywał „politycznym kondotierstwem”, za które cena jest bardzo wysoka: „degrengolada moralna”, „alkoholizm” np. Marka Hłaski czy samobójstwo Aleksandra Wata. „Wszystko to mieści się przecież również w obrazie obozu, któremu patronuje zdrada”23. Publikacje Witolda Fillera w sposób niemal modelowy prezentują zestaw oskarżeń i epitetów, jakimi władze komunistyczne w Polsce obrzucały zaangażowanych emigrantów.
Innym przykładem stosunku „czynników oficjalnych” do Grudzińskiego i pisarzy emigracyjnych są dokumenty z lat 1974–1977, wykradzione z oddziału cenzury w Krakowie i wydane pt. Czarna księga cenzury PRL24. W dziale IX Kultura zamieszczono wykaz „pisarzy, naukowców i publicystów przebywających na emigracji (w większości współpracowników wrogich wydawnictw i ośrodków propagandy antypolskiej)”, wobec których należy stosować zasadę „bezwarunkowego eliminowania ich nazwisk oraz wzmianek o ich twórczości, poza krytycznymi, z prasy, radia i TV oraz publikacji nieperiodycznych o nienaukowym charakterze (literatura piękna, publicystyka, eseistyka)”.
W publikacjach naukowych o niskim nakładzie można „[…] zwalniać nazwiska niżej wymienionych osób, tytuły ich utworów bądź krótkie wypowiedzi na ich temat, uzasadnione charakterem publikacji. […] nie należy jednak dopuszczać do przeceniania twórczości […] bądź przedstawiania ich w zbyt pochlebnym świetle”. Jednocześnie trzeba zawsze podawać krótką charakterystykę postaci „wraz z określeniem stanowiska zajmowanego przez nią w przeszłości lub obecnie w stosunku do naszego ustroju”25. Zalecenia te dotyczyły również Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.
Aktywność propagandystów wobec pisarzy emigracyjnych i Herlinga zmalała w czasie karnawału Solidarności od sierpnia 1980 r. do grudnia 1981 r. Jednak wprowadzenie stanu wojennego przywróciło naruszone proporcje: w tekstach o emigrantach, zwłaszcza związanych z „Kulturą”, znów dominowały obelgi.
Jednym z przykładów agresywnych akcji propagandowych był plakat Witolda Mysyrowicza Targowica – Z pnia narodowej zdrady (prawdopodobnie z 1983 r.). Przedstawiał obumierające drzewo, na którego konarach umieszczono imiona i nazwiska m.in. działaczy „Solidarności” podziemnej, skazanych dyplomatów czy emigrantów, takich jak Jerzy Giedroyć i Gustaw Herling-Grudziński. Korzeniami tego drzewa były „żądza władzy”, „sprzedajność”, „warcholstwo”, „zaprzaństwo” i „zaślepienie”, na pniu zaś umieszczono napis „Targowica”26.
Dwa inne przykłady propagandowych tekstów skierowanych przeciwko Herlingowi-Grudzińskiemu to recenzja Sławomira Kryski z 1985 r. i podpisany inicjałami artykuł z „Trybuny Ludu” z 1987 r.
Pierwszy autor był oburzony tym, że w wydanym w 1984 r. dwutomowym opracowaniu Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny pod red. Czesława Hernasa znalazły się hasła poświęcone emigrantom, a przede wszystkim Herlingowi-Grudzińskiemu27. Sławomir Kryska sprzeciwiał się „przecenianiu wartości artystycznych powstałych poza Polską” i „wmawianiu nam, że […] literatura zwana przez naszych przeciwników krajową jest tylko dodatkiem do wspaniałej literatury polskiej powstałej na emigracji”. O Innym Świecie Herlinga pisał, że
ten pamiętniko-reportaż, zresztą zgrabnie napisany, […] pełni w latach „zimnej wojny” funkcję par excellence polityczną jako książka godząca w komunizm i Związek Radziecki. Stąd popularność Innego Świata i liczne tłumaczenia. Dzisiaj, w trzydzieści kilka lat od jej wydania, znalazła się w rupieciarni jako przestarzały już instrument wojenny z minionego czasu. […] Indywidualne doświadczenia autora w okresie błędów i wypaczeń w Związku Radzieckim zostały tutaj uogólnione. Herling-Grudziński sugeruje czytelnikowi, iż Związek Radziecki wygląda tak w całości, jak on go widzi przez pryzmat obozu. Że wyglądała tak już i Rosja, stąd powołanie na Dostojewskiego, którego Inny Świat ma być niejako kontynuacją. Pomijając już inne aspekty, wydaje mi się, że Herling-Grudziński ma się tak do Dostojewskiego, jak kura do orła, […] i wpychanie [go] do literatury polskiej […] nie ma na pewno nic wspólnego z oceną artystyczną28.
Jednocześnie zaapelował do naukowców, którzy opracowali Przewodnik encyklopedyczny, że zamiast rozbudzać zainteresowanie utworem Herlinga powinni zażądać opublikowania go w kraju.
Artykuł drugi to namiętny protest dziennikarza „Trybuny Ludu” przeciw „mętnym dywagacjom” autora tych słów w miesięczniku jezuitów „Przegląd Powszechny”, poświęconym głównie autoportretom pisarza oraz wątkom metafizycznym i religijnym w Dzienniku pisanym nocą29. Zdaniem polemisty rozważania te „prowadzą na marginesy pisarstwa Herlinga” i zacierają najistotniejsze cechy postawy autora Innego Świata:
Rzecz w tym, że Gustaw Herling-Grudziński jest pisarzem walczącym w pierwszym rzędzie z komunizmem. Czyni to od kilkudziesięciu lat wytrwale i zajadle, nieprzerwanie, wręcz obsesyjnie. […] domeną pisarstwa Herlinga, jego wewnętrznym kośćcem ideowym jest bezwzględny i zajadły antykomunizm30.
To tylko kilka przykładów z trzech dekad, jakie było oficjalne stanowisko rządzących w PRL-u wobec Grudzińskiego. Do roku 1988, a nawet 1989 nie istniał żaden pisarz o takim nazwisku – widziano tylko zręcznego publicystę owładniętego antykomunistyczną obsesją.
Jeśli przyjąć, że w PRL-u obok obiegu propagandowego istniał także obieg oficjalny, kontrolowany przez władzę, ale mający większy margines niezależności – w obiegu tym ukazało się również kilka publikacji Herlinga i o nim.
Począwszy od odwilży po Październiku ’56, kiedy nadzieje na liberalizację systemu były bardzo żywe, w czasopismach krajowych zamieszczono dwie publikacje Herlinga. We wrocławskim tygodniku „Nowe Sygnały” ukazała się ankieta Pisarze polscy za granicą o literaturze w kraju31, m.in. z odpowiedzią Grudzińskiego. Natomiast rok później w krakowskim „Życiu Literackim” przedrukowano żartobliwy esej Na tematy pornograficzno-loliterackie32. Do 1981 r. były to jedyne wypowiedzi Herlinga-Grudzińskiego opublikowane w kraju w obiegu oficjalnym.
W 1957 r. ukazał się artykuł Zygmunta Lichniaka o opowiadaniu Książę Niezłomny33 Herlinga. Tekst był o tyle ważny, że recenzent wprawdzie przyjmował stanowisko rządzących, „postawę krytycznego zainteresowania literaturą emigracyjną”, jednak w polemice z Grudzińskim nie przekraczał pewnych granic i rzeczowo starał się przedstawiać racje pisarza. Postawa taka była rzadko spotykana wśród piszących o emigrantach.
W latach sześćdziesiątych ukazało się kilka książek, w których nazwisko Herlinga-Grudzińskiego zostało wymienione: wspomnienia Kazimierza Koźniewskiego Różowe cienie (1960), mówiące m.in. o kręgu młodzieży, która tuż przed wojną tworzyła w Warszawie pismo „Orka na Ugorze”; Słownik współczesnych pisarzy polskich (1963), opracowanie dotyczące konspiracyjnej Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej (PLAN)34, w której Herling był szefem sztabu. Dwie prace dotyczyły przyjaciela młodego Herlinga i jego mistrza – Ludwika Frydego35. Publikacje te należą jednak do wyjątków – wobec dominujących propagandowych ataków na emigrantów jako zdrajców i dywersantów.
Powstanie drugiego obiegu poza cenzurą nie miało wpływu na publikacje o Herlingu w obiegu oficjalnym i dopiero Sierpień 1980, a zwłaszcza Nagroda Nobla przyznana Czesławowi Miłoszowi przyczyniły się w kraju do radykalnej zmiany stosunku wobec pisarzy emigracyjnych.
W lipcu 1981 r. ukazał się jeden z najważniejszych artykułów o twórczości autora Innego Świata – Proza Herlinga-Grudzińskiego Wojciecha Karpińskiego36, w którym m.in. napisał:
Dzieło trudne do zaklasyfikowania, poruszające się w różnych kierunkach, rozpoczynające kilka razy wysiłek określenia miejsca człowieka we współczesnym świecie. Dzieło trudne do umieszczenia na literackiej mapie: skrycie nowoczesne i odważnie nawiązujące do klasycznych gatunków literackich37.
Inny Świat, któremu Karpiński poświęcił wiele uwagi, to w jego ocenie utwór
[…] o zagrożeniu wartości w świecie totalitarnym i o ich ratowaniu. Opowieść conradowska, o wierności, o honorze traconym, odzyskiwanym i znów traconym. Książka o upodleniu przez przemoc i oczyszczeniu przez wiarę, nadzieję, miłość. Przy tym boleśnie trzeźwa, dostrzegająca mroczne strony życia, każdego życia. Książka o polskim losie, a przecież dzieło uniwersalne, [odpowiedź – dop. red.] […] na wybuchy nihilistycznego buntu we współczesnej literaturze, wybuchy będące wyrazem zranionej potrzeby ładu38.
Autor przypomniał słowa Lechonia z jego dziennika – „jeżeli porównuje się Herlinga z Dostojewskim, to słuszniej byłoby powiedzieć, że jest to Dostojewski, który czytał Prousta, czy więzień, który ma proustowską pasję analizy”39.
Karpiński zaliczył Herlinga do „polskiej szkoły metafizycznej”, obok Gombrowicza, Miłosza, Wata, Czapskiego. Zbliża ich do siebie
Wysiłek dotarcia do rzeczywistości, mówienia (na różne sposoby, w różnych tonacjach) o sprawach istotnych. Ci artyści starają się odnaleźć w zmiennym świecie, nigdy ostatecznie, nigdy całkowicie, ale szczerze, bez masek zamaskowanych, od których roi się współczesna literatura. Odsłaniają rzeczywistość, tworzą literaturę poważną, bo w literackiej formie wykraczają poza czystą literackość40.
Szkic Wojciecha Karpińskiego dzięki walorom informacyjnym był ciekawą i wciąż inspirującą próbą wprowadzenia do całej twórczości Herlinga-Grudzińskiego.
Zofia Stefanowska na konferencji naukowej Literatura, źle obecna (Warszawa, 26–28 października 1981 r.) wygłosiła odczyt o Dzienniku pisanym nocą, w którym zwróciła uwagę na powinowactwo wypowiedzi Herlinga o roli emigracji z przemyśleniami Norwida.
Kiedy się Dziennik czyta jako książkę, narzuca się ze zdwojoną siłą wrażenie: jak surowy, nawet okrutnie surowy, jest sąd Herlinga-Grudzińskiego o elicie polskiej inteligencji. Zapewne nie jest to sąd bezwyjątkowy, ale relacje ze spotkań, streszczenia listów, cytaty z artykułów, przytoczenie krajowo-emigracyjnych dialogów przy stolikach kawiarnianych, wszystko to składa się na przygnębiający obraz oportunizmu i małoduszności […] Dziennik pisany nocą, wolny od emigracyjnego kompleksu, wolny jest również od kurczowego polonocentryzmu. Wolny, jak sądzę, programowo, co zrozumiałe u pisarza, który zarzuca Polakom brak „dystansu wobec własnych wartości, tragedii, błazeństw, okaleczeń, deformacji”. Gdy wymienia trzy spośród różnych odmian polskości: „gębowatą polskość […] samodurną i prowincjonalną”, „postękującą polskość ‹‹ofiar historii››, jałową i częściowo przynajmniej zakłamaną” i wreszcie „polskość swego ludzkiego ja, suwerenną i wolną na przekór niewoli” […], gdy pisze o tej trojakiej polskości, jest to nie tylko deklaracja, również wskazówka, gdzie szukać autora Dziennika […]41.
Po wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce oficjalne stanowisko władz wobec emigrantów zaostrzyło się. W prasie ukazywały się jeszcze pozycje wcześniej przyjęte do druku, natomiast tylko czasopisma katolickie, takie jak „Więź”42, a zwłaszcza miesięcznik poznańskich dominikanów „W drodze” drukowały teksty Grudzińskiego. To tam w 1983 r. został opublikowany fragment Dziennika pisanego nocą o szaleństwie Fryderyka Nietzschego oraz artykuł Ryszarda Kazimierza Przybylskiego o opowiadaniach Tadeusza Borowskiego i o Innym Świecie43.
Artykuł Przybylskiego, porównujący rzeczywistości obozu hitlerowskiego i obozu stalinowskiego, stanowił ewenement ze względu na przełamywanie podwójnego tabu, jakim był obłożony sam Herling, jak i sowieckie łagry.
Obaj autorzy, pisał Przybylski:
Nie godząc się na uzurpację wyrażenia niewyrażalnego podjęli się opisu realiów, w których cierpienie się stawało, istniało, wreszcie unicestwiało w śmierci. Przedstawiali inne światy. Ale rezygnując z emfazy, z krzykliwego protestu, nie izolowali wojennych realiów od porządków pokojowych. Refleksja nad obozem koncentracyjnym stała się w ich przypadku równocześnie rozmyślaniem wokół właściwości kultury europejskiej44.
Przybylski zwracał uwagę, jak skrajnie różne były reakcje obu pisarzy. Borowski oskarżał kulturę europejską, że „nie była zdolna przeciwstawić się wojnie”45. Herling nawet w obozie szukał wiary w istnienie „wartości stałych, niezmiennych, transcendentnych”, w których człowiek może znaleźć oparcie46.
W 1985 r. miesięcznik „W drodze” zamieścił jedno z najważniejszych opowiadań Herlinga Święty Smok, a od roku 1987 rozpoczął cykl przedruków innych jego opowiadań – jako pierwsze ukazały się Wieża, Drugie Przyjście i Most47. W miesięczniku warszawskich jezuitów „Przegląd Powszechny” pojawiła się pierwsza w kraju opublikowana oficjalnie rozmowa z pisarzem, przeprowadzona przez Beatę Chmiel, z usuniętym sześć razy tytułem Inny Świat. Wcześniej w tym samym piśmie znalazł się artykuł o autoportretach Herlinga w Dzienniku… – Pod wzrokiem Meduzy, wobec Tajemnicy…48, który wywołał tak namiętną reakcję jednego z propagandystów „Trybuny Ludu”. Dzisiaj trudno to zrozumieć, ale warto pamiętać, że po 13 grudnia 1981 r. każda taka publikacja – tekstów samego Herlinga, artykułów o jego twórczości czy o innych emigrantach – była jak wyłom w masywnym murze, oddzielającym kulturę krajową od emigracyjnej.
Powstanie drugiego obiegu wydawniczego wpłynęło na sytuację Herlinga-Grudzińskiego i innych pisarzy emigracyjnych. Twórcy zakazani zyskali możliwość docierania do czytelników krajowych poprzez czasopisma i wydawnictwa działające poza cenzurą. W ten sposób w latach 1978–1979 opublikowano kilka wypowiedzi Herlinga w kwartalnikach „Zapis”, „Krytyka” i „Puls”49. Pierwszy artykuł o Herlingu w drugim obiegu pt. Szczerość i prawda zamieścił Leszek Szaruga – ukazał się najpierw w jego książeczce Własnymi słowami (1979), a później w numerze „Zapisu”50.
Jest to […] pisarstwo, które stanowi w moim przekonaniu jeden z najcenniejszych literackich, a więc kulturowych, dokumentów naszej epoki. Dotyczy to wszystkich uprawianych przez niego rodzajów: prozy, eseistyki, i publicystyki […]”51.
Leszek Szaruga część swojego artykułu poświęcił problematyce rosyjskiej, która „[…] od niemal dwustu lat jest swoistym kompleksem polskiej kultury, kompleksem z jednej strony znaczącym jej swoistość, z drugiej jednak skazującym ją na sui generis zaściankowość”. Twórczość Herlinga jest wolna od „polskiego atawizmu” – pisał Szaruga:
„Sprawa Rosji od początku – od Innego Świata – staje się tu problemem uniwersalnym, zjawiskiem tej samej wagi, co np. problem faszyzmu niemieckiego. Sprawy Rosji przestały być w twórczości Herlinga zagadnieniem regionalnych stosunków między poszczególnymi państwami i narodami. Łagry przestały być również wewnętrznym problemem Związku Radzieckiego. Stało się tak dlatego, iż problem Rosji stał się w tej twórczości problemem osoby ludzkiej, jej godności i samoświadomości, stał się zatem problemem kulturowym”52.
Słowa te stanowiły później inspirację dla wielu innych badaczy, którzy skupiali się na rosyjskich i sowieckich zainteresowaniach Grudzińskiego. Szaruga kontynuował:
Swą podróż w labiryncie świata rozpoczął [Herling] od nieludzkiej rzeczywistości zrealizowanej Arkadii, by po uwolnieniu się z tej realnej nierealności podjąć wędrówkę ku istocie mitu. To jest właśnie problem, dla którego w swym pisarstwie przekracza granice między tym, co realne i nierealne. Wie jednak, iż można je przekraczać jedynie w samotności i że powraca się w realność „z wyrwanym językiem”. I choć wie, co chce osiągnąć, potrafi to opowiedzieć jedynie w formie paraboli53.
W recenzji z Dziennika pisanego nocą (1973–1979), opublikowanej w piśmie „Res Publica”, Paweł Kłoczowski z kolei napisał:
Herling przykuwa uwagę i fascynuje, ponieważ potrafi żyć sprzecznościami: jego radykalny pesymizm nie dewaluuje cnoty męstwa i nie uprawomocnia cynizmu. Pomimo że upatruje w życiu klątwę, nie wpada w nihilizm i widzi subtelne związki między rozpaczą a wiarą54.
W marcu 1980 r. ukazała się pierwsza książka Gustawa Herlinga-Grudzińskiego w kraju. Był to Inny Świat przedrukowany przez podziemną Niezależną Oficynę Wydawniczą NOWA na podstawie wydania paryskiego z 1965 r. Wydawca informował, że jest to „Wydanie II-gie krajowe. Marzec 1980 r. Wydrukowana część stron nakładu wydania I-ego została skonfiskowana przez policję”55.
Sam autor we wstępie napisał:
Fakt, że „Inny świat” ukazuje się teraz w kraju nie tylko napełnia mnie, jako autora, wzruszeniem, radością i wdzięcznością wobec Niezależnej Oficyny Wydawniczej. Jest także kolejnym dowodem ogromu przebytej drogi. Z każdym dniem kruchsze stają się podstawy podziału na dwie literatury polskie, krajową i emigracyjną. Z każdym dniem sprawniej i obficiej „niecenzuralne” książki wydawane w kraju wzmacniają proceder przemytu „literatury zakazanej” z zagranicy56.
W 1985 r. w numerze 12 krakowskiego kwartalnika „Arka” ukazał się komunikat o dwóch nagrodach honorowych – pierwszą przyznano Gustawowi Herlingowi-Grudzińskiemu „za całość dorobku twórczego”, drugą Adamowi Michnikowi za eseistykę.
Obok komunikatu zamieszczono Szkic do portretu Herlinga, którego autor – Włodzimierz Bolecki – posługiwał się pseudonimem Jerzy Malewski57. Informacjom biograficznym towarzyszyły rozważania o poszczególnych utworach, z Innym Światem na czele:
Charakterystycznym składnikiem tego pisarstwa jest […] podejmowanie opowieści o ludziach przeżywających dramat swej egzystencji w samotności. Gustaw Herling-Grudziński bliższy jest tu niewątpliwie tradycji Conrada (który źródłem konfliktów ludzkich czynił sumienie jednostki) niż koncepcji Gombrowicza zakładającej, że dramat człowieka rozgrywa się „pomiędzy” ludźmi. Toteż przesłanie tego pisarstwa jest wyraźnie Conradowskie: losy ludzi są niepoznawalne, świat jest wobec nich obojętny, często okrutny − i tylko wiara w niewzruszoność zasad moralnych nadaje mu elementarny sens i ład58.
Inna ważna publikacja o Herlingu, która ukazała się w drugim obiegu, to referat Barbary Skargi z 1983 r. pt. Świadectwo „Innego Świata”, opublikowany w miesięczniku „Kultura Niezależna” trzy lata później59. Konfrontując własne doświadczenia obozowe z ZSRR z relacją Herlinga, autorka zapisała:
Książka to znakomita, w moim przekonaniu z całej literatury obozowej – licznej już dziś na świecie – najlepsza, najtrafniejsza w swych analizach. Mówiąc o niej, trudno mi zachować dystans wymagany od krytyka. […] To, o czym pisze Herling-Grudziński, proszę państwa, to prawda60.
Zastanawiając się nad literacką stroną świadectwa Grudzińskiego, autorka pytała:
Jak należy pisać, aby zdarzenia i przeżycia ludzi odległe i obce, wprost niewyobrażalne, uczynić choć częściowo zrozumiałymi? Jak przekazać doświadczenia niedostępne w życiu normalnych społeczeństw, by mógł być pojęty ich rzeczywisty i niepojęty sens? […] w wypadku Herlinga-Grudzińskiego język literatury mówi nam więcej i lepiej niż suche dokumenty. […] Bronię więc tej literackości wspomnień, która wbrew zwolennikom kroniki pozwala na pełniejszą wierność w stosunku do rzeczywistości. Zdarzenia mają swój koloryt, domagają się więc w opisach nie tylko rysunku, lecz także farb. Wówczas dopiero sylwetki i ich tło nabierają głębi. Kiedy czytam Herlinga-Grudzińskiego, dostrzegam, jak starannie i z jakim talentem malował swoje ponure freski, usiłując uobecnić to, co nigdy nie było obecne w polu doświadczeń czytelnika61.
Autorka z goryczą zastanawiała się, z jakich powodów świadectwo Grudzińskiego nie zostało przyjęte:
Dlaczego książka, która tak prawdziwie i mądrze ten świat opisała, miała stosunkowo małe echa? Dlaczego Grudzińskiemu nie uwierzono? Czy dlatego, że był Polakiem? Czy dlatego, że powiedział prawdę za wcześnie?62
Do 1987 r. publikacje Gustawa Herlinga-Grudzińskiego w drugim obiegu były bardzo ważne, gdyż pozwalały docierać do niektórych czytelników, zwłaszcza w ośrodkach uniwersyteckich i wielkich centrach robotniczych. Oprócz wspomnianego wydania Innego Świata z 1980 r. w latach późniejszych utwór ten ukazał się poza cenzurą co najmniej jedenaście razy, eseje – dziesięć razy, opowiadania – pięć, przedruki Dziennika pisanego nocą – jedenaście razy63.
Wydania te przyczyniały się do uwolnienia Herlinga-Grudzińskiego od stereotypu pisarza politycznego, podobnie jak zorganizowana w Lublinie przez Koło Polonistów KUL pierwsza sesja naukowa o twórczości pisarza (11–12 IV 1988). Szczególne znaczenie miał też oficjalny debiut autora w kraju tomem Wieża i inne opowiadania64, który – zgodnie z intencją twórcy – pozwolił wielu czytelnikom i recenzentom usłyszeć zawarty w jego prozie „nowy ton”65. Zbiór ten zapoczątkował triumfalny powrót pisarza i jego dzieł do kraju. Kulminacją tego powrotu była poznańska sesja Gustaw Herling-Grudziński – tradycja i współczesność kultury europejskiej (22–24 listopada 1990 r.), przyjazd pisarza do Polski i przyznanie mu doktoratu honoris causa na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu 20 maja 1991 r., a także podróż do Warszawy, Krakowa, Kielc i Lublina. Przyjazdowi Grudzińskiego do kraju towarzyszyły też cztery książki – Etos i Artyzm będący pokłosiem wspomnianej sesji w Poznaniu, Ryszarda Kazimierza Przybylskiego Być i pisać, Włodzimierza Boleckiego Ciemny Staw oraz Zdzisława Kudelskiego Pielgrzym Świętokrzyski66. Publikacje te potwierdzały słowa Seweryny Wysłouch, która w tomie Etos i Artyzm postulowała: „Herlingowi grozi «łagrowa» etykietka, jego miejsce na parnasie ciągle jest nieokreślone… Najwyższy czas na wszechstronniejszą refleksję badawczą. Najwyższy czas obok etosu dostrzec artyzm tego pisarstwa67”.
Oficjalne wydania Innego Świata i następnych utworów pisarza, entuzjastyczne reakcje czytelników, liczne opracowania i recenzje – wszystko to było wielkim zadośćuczynieniem68 za lata izolacji, wyzwisk i oskarżeń o zdradę.
Omówione w tym szkicu publikacje – wybrane spośród znacznie większej grupy tekstów69 – obrazują interesujący proces odkrywania twórczości Gustawa Herlinga-Grudzińskiego nie tylko jako świadka XX w. – „przeklętego wieku ideologii” – jak mawiał, ale też pisarza o aspiracjach metafizycznych, mistrza prozy, jednego z najciekawszych polskich twórców naszych czasów.
DR HAB. ZDZISŁAW KUDELSKI
Profesor KUL, historyk literatury, pracownik Katedry Literatury Współczesnej w Instytucie Literaturoznawstwa Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II; od 1988 r. redaktor wielu krajowych wydań utworów Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, m.in. 12-tomowych Pism zebranych (Warszawa 1994–2002). Łącznie zredagował i wydał 23 książki autora Innego Świata. Opracował zbiory: Spotkania z „Kulturą” paryską (Warszawa 1995), Herling-Grudziński i krytycy (Lublin 1997). Współredaktor Leksykonu kultury polskiej poza krajem od roku 1939 (t. I, Lublin 2000) i tomów: Literatura emigracyjna w szkole (Lublin 2008) oraz Rozmaitości emigracyjne. Literatura i sztuka (2017). Autor m.in. książek Pielgrzym Świętokrzyski. Szkice o Herlingu-Grudzińskim (Lublin 1991), Studia o Herlingu-Grudzińskim. Twórczość – recepcja – biografia (Lublin 1998) oraz Gustaw Herling-Grudziński i „Kultura” paryska (1946–1996) (Lublin 2013).
Inny Herling
Francesco M. Cataluccio
Lidii Herling-Croce
Gustaw Herling-Grudziński lubił często cytować pewne zdanie z Opowiadań kołymskich Warłama Szałamowa: „Tego, co widziałem, człowiek nie powinien ani widzieć, ani wiedzieć. A jeśli to widział, byłoby lepiej, żeby szybko umarł”70. On sam natomiast wolał – nawet za cenę niemałych cierpień – opowiedzieć to, co zobaczył i co sobie uświadomił, nie tylko w Gułagu. Był niedościgłym mistrzem opowiadania. Niezwykle ciekawy jest również jego Dziennik pisany nocą, w obrębie którego jednak to właśnie opowiadania są prawdziwymi perełkami. Jako intelektualista i jako człowiek nie lubił kompromisów. Trochę z powodu charakteru, ale przede wszystkim z powodu przynależności do grupy osób, które dzięki niezachwianej wierności swoim przekonaniom oraz rycerskiemu honorowi potrafiły ostatecznie wyjść cało z wielu dramatycznych sytuacji, jakie przyniosło im życie. Jego nieugiętość moralną oraz polityczną często mylnie interpretowano jako arogancję, brak politycznej elastyczności, sztywne przywiązanie do dawnych norm. A jednak w swoich dziełach literackich Herling pokazał, że potrafi uchwycić, i to z wielką wrażliwością, głęboki sens tysiąca różnych twarzy życia, czyniąc własnymi wątpliwości, lęki i złudzenia.
Moje pierwsze spotkanie z Herlingiem, zanim zostałem jego przyjacielem, nastąpiło kiedy miałem czternaście lat i odkryłem przez przypadek na straganie z używanymi książkami nieopodal placu San Marco we Florencji niechlujny, zniszczony egzemplarz Innego świata w wydaniu Editori Laterza z 1958 r. Jak wspominał z goryczą Herling:
Laterza, wydawca Crocego, opublikował Inny świat niechętnie, właściwie z powodu zobowiązań, można powiedzieć, rodzinnych. Nie wykluczam, że nie oddał nakładu do rozpowszechnienia, gdyż krążąc często po księgarniach włoskich, nigdy nie widziałem w żadnej ani jednego egzemplarza. Toteż wszyscy – z wyjątkiem Paola Milano i Leo Valianiego – książkę pominęli. To samo powtórzyło się w roku 1965, kiedy staraniem nieżyjącego już Domenica Porzia Inny świat ukazał się u Rizzolego. Nie wywołał oddźwięku: pojawiły się tylko piękny artykuł Giancarla Vigorellego i recenzja w „Paese Sera”71 (autorstwa Gianniego Totiego), w których sugerowano władzom włoskim, aby mnie usunęły z Włoch72.
Owa książka o doświadczeniach Gułagu, wydana w Londynie w 1951 r., była niewątpliwie zbyt „wczesna” dla świadomości większości Włochów: zdezinformowanych, ulegających złudzeniu dobroci sowieckiego systemu lub przekonanych, że z powodów politycznych lepiej milczeć. Z drugiej strony relacja Herlinga z włoskim światem kulturalnym od samego początku nie była łatwa: w rok po tym, jak osiedlił się w naszym kraju, wybuchło powstanie w Poznaniu73 i Arrigo Benedetti poprosił go o napisanie dla tygodnika „L’Espresso” artykułu, który potem sam odrzucił jako „niezbyt obiektywny” (czyli, w języku tamtych czasów, „zbyt antykomunistyczny”). W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych jego dzieła były atakowane i bojkotowane przez wielu intelektualistów, nie tylko zwolenników komunizmu. Rzeczywiście, jego niezłomność moralna i nieugięta obrona ideałów społeczno-liberalnych wydawała się obca polityce [Włoskiej – przyp. tłum.] Partii Komunistycznej, ale też nie czyniła go łatwym narzędziem prawicowej propagandy. W katedrach literatury polskiej i w encyklopediach literackich nie mówiło się o Herlingu, by nie urazić władz w Warszawie. To były lata milczenia przerwane tylko jedną publikacją, wydaniem opowiadań Skrzydła ołtarza (1967), dokonanym przez Silva Editore, niewielkiego wydawcę z Genui. Herling, który uważał się za kogoś w rodzaju „antykomunisty socjalisty” jak Bertrand Russell, nawiązał bliską więź z Silonem i z innym „heretykiem”, Nicolą Chiaromontem, którzy założyli miesięcznik „Tempo Presente”: było to pismo kultywujące wolność myśli i pozbawione jakichkolwiek formatek ideologicznych. Herling współpracował z nimi aktywnie od roku 1956 do 1968, pisząc ważne artykuły o ZSRR i Europie Wschodniej. Poza tym publikował na łamach „Il Mondo”74 Pannunziego, innego zdecydowanie nonkonformistycznego głosu we Włoszech lat sześćdziesiątych.
Postawa włoskiej kultury wobec Herlinga zmieniła się po 1989 r. (równolegle z rozpowszechnianiem i sukcesem jego dzieł w Polsce), kiedy w wydawnictwie Feltrinelli zaczęliśmy publikować przekłady jego książek, począwszy właśnie od wznowienia Innego świata. Pośród nielicznych, którzy w chwili pojawienia się dzieła (w 1958 r.) zrozumieli wartość tej niezwykłej książki, był pisarz Ignazio Silone, który napisał:
Książki politycznie polemiczne mają krótki żywot, trwają dopóty, dopóki istnieją okoliczności budzące polemikę. Ale kiedy książka dotyka dna ludzkiego cierpienia, kiedy widzi je współczującymi oczami i wyraża środkami sztuki, to nawet jeśli u początków książki był tylko impuls okazjonalny, będzie ona z całą pewnością żyć dalej i stanowić cząstkę dziedzictwa duchowego całej ludzkości, przenoszona z pokolenie na pokolenie75.
Silone trafił w sedno znaczenia Innego świata.
Kiedy poznałem tę książkę, byłem młodym komunistą, który dopiero co przeczytał i z trudem przyswoił Jeden dzień Iwana Denisowicza Aleksandra Sołżenicyna. Utwór Gustawa Herlinga, być może jego największe dzieło, był dla mnie nie tyle definitywnym obnażeniem prawdy o totalitarnej otchłani systemu sowieckiego, ile nabyciem innego spojrzenia na świat i na zło. Używając powściągliwego, czasem wręcz chłodnego stylu, Herling opowiadał o swoim zejściu do piekieł i o żmudnym z nich wychodzeniu, tak jakby to nie dotyczyło go bezpośrednio, jakby ból, mróz, głód, strach i upokorzenia nie były jego osobistym udziałem.
Innym aspektem tego dystansu i zaskakującej obiektywności, godnej średniowiecznych kronikarzy (do których polski pisarz lubił się porównywać w odniesieniu do Dziennika pisanego nocą), jest fakt, że Herling ukazuje swoją znajomość rosyjskiego świata i kultury, a przy tym miłość do nich, i nigdy nie ulega pokusie, typowej dla wielu jego rodaków, aby ujednolicić rosyjską potęgę i sowiecki reżim w jeden byt, razem z literaturą, poezją, muzyką i obyczajami tego ludu. Nawet jeśli zobaczył rzeczy straszne i doznał ze strony Rosjan wielu krzywd, Herling nie czuje do nich nienawiści, nawet do własnych strażników w więzieniu. Podobnie jak Etty Hillesum nie daje przewagi swoim wrogom przez odpłacenie im nienawiścią. Jego świadomość moralna wykracza poza dialektykę przyjaciel – wróg.
Herling streszcza nabytą dzięki swojemu doświadczeniu filozofię oraz określa zasadę, której przestrzegał, składając swoje świadectwo, w jednym zdaniu Camusa o dżumie: „Wypada stwierdzić w sposób bardzo prosty, czego nauczyliśmy się w czasie zarazy: że więcej jest w ludziach rzeczy godnych podziwu niż rzeczy godnych pogardy”76.
Wnioskiem politycznym, który wysnuje później, jest stwierdzenie, że sowieckie łagry były „machiną unicestwiania” równą obozom nazistowskim: „Teraz, kiedy przeczytałem kilka świadectw o niemieckich obozach koncentracyjnych, zdaję sobie sprawę, że zesłanie na Kołymę, do sowieckich obozów pracy, było równoznaczne z wyborem komór gazowych u Niemców. Ta analogia staje się jeszcze bardziej precyzyjna, kiedy weźmie się pod uwagę, że, podobnie jak do komór gazowych, więźniowie zsyłani na Kołymę byli brani spośród tych o najgorszym stanie zdrowia; w Rosji jednak nie wysyłano ich na natychmiastową śmierć, lecz do katorżniczej pracy, która wymagała wyjątkowych sił i odporności fizycznej”77.
Przy tej okazji Herling wspominał często w prywatnych rozmowach zakończenie przepięknego eseju autobiograficznego rosyjskiego poety Josifa Brodskiego zatytułowanego W półtora pokoju (1985), gdzie syn rozmawia z ojcem o przeszłości: „[…] nagle zapytałem, jakie obozy koncentracyjne uważał za gorsze: hitlerowskie czy nasze. «Wolę być raczej spalony od razu na stosie, niż umierać powolną śmiercią i znajdować w tym jakiś sens»”78.
W tragedii Gułagu, tak jak w przedsięwzięciu budowania socjalizmu w Związku Radzieckim, doświadczało się triumfu szaleństwa i głupoty. Herling napisał w 1995 r. krótki wstęp (zatytułowany Odrętwienie i głupota) do wystawy Martwa droga (1992) młodego polskiego fotografa Tomasza Kiznego o magistrali kolejowej, budowanej z wykorzystaniem niewolniczej pracy deportowanych, która miała połączyć Salechard i Igarkę i nigdy nie została ukończona. Na podstawie własnego doświadczenia oraz posługując się wrażliwością pisarza, doskonale ujmuje dramatyczną metaforę, która kryje się za tymi bezużytecznymi i zardzewiałymi torami:
Tomasz Kizny wybrał bardzo dobry moment na swoją wystawę fotograficzną poświęconą linii kolejowej wybudowanej przez „zeków” sowieckich w latach 1949–1953; linii kolejowej, która w planach stalinowskich inżynierów, chorych psychicznie „projektantów”, miała przebiegać przez zachodnią Syberię na wysokości koła podbiegunowego i łączyć miasta Salechard nad rzeką Ob oraz Igarkę nad Janisejem. […] Tak jak inne „promienne konstrukcje komunizmu”, to przedsięwzięcie okazało się bezużyteczne i szaleńcze. A dla mnie, byłego „zeka”, jest szokiem. Wyprawa Kiznego i jego dwóch moskiewkich przyjaciół, Aleksandra Wołogodskiego i Eryka Iwanowa, umożliwiła stworzenie rzeczy niezwykłej: kompleksowego obrazu fotograficznego Gułagu lub (wolę definicję Nadieżdy Mandelsztam) „cywilizacji koncentracyjnej”. Natura oszczędziła, jak do tej pory, pozostałości linii Salechard – Igarka: porzucone szałasy łagrów, buty i naczynia „zeków”, powyrywane szyny, zrujnowane mosty, opuszczone miasto Jermakow, a nawet (przedwczesny) łuk triumfalny w jednym z obozów. Pisząc na zaproszenie Kiznego tych parę słów wstępu do jego wystawy fotograficznej, chciałbym jednak uczynić razem ze zwiedzającymi pewną refleksję, dzięki której wystawa staje się w pewnym sensie aktualna. Patrzymy na cmentarz stalinowskiej „strojki” [budowy – przyp. tłum.]. Czyż nie jest to tragiczna, lub tragikomiczna, autokarykatura całego systemu? Czyż znaki odrętwienia i głupoty nie żywiły się także „pierestrojką” Gorbaczowa? Czy ten system, który chce wreszcie wyjść z gigantycznej pułapki, jaką sam na siebie zastawił, jest w stanie odciąć się definitywnie od narzuconej mu przez Lenina i Stalina jedynej martwej drogi do „promiennej przyszłości”, nic niewartej i wysłanej trupami? Wbrew wszystkiemu nie tracę nadziei, że mieszkańcy tego imperium w stanie rozkładu będą w końcu zdolni to zrobić. Ale pod warunkiem, że nie zapomną nawet na chwilę, jakimi pomnikami szaleństwa i zbrodni przepełniona jest ich nieludzka ziemia79.
Wartości, które wyznaje Herling, mają wyższą rangę i dotyczą sfery godności osobistej, dlatego nie zostały draśnięte doświadczeniami Gułagu. Nawiązując do tego, pisarz lubił cytować opinię Warłama Szałamowa, autora Opowiadań kołymskich, który twierdził, że Gułagowi opierali się i przeżyli go raczej ci, którzy mieli religijne sumienie i wiarę.
Herling nie ugiął się pod naciskiem machiny koncentracyjnego uniwersum, bo miał silne zasady moralne, choć nie religijne: ani katolickie, ani nawet nie żydowskie. Był, warto przypomnieć, pochodzenia żydowskiego, choć w sferze publicznej wolał zachowywać co do tego pewien dystans. Na pytanie, czy jest Żydem, odpowiadał zawsze, że jest Polakiem. Ewę Bieńkowską i wielu innych badaczy zaskakiwało to jego niedomówienie. Lecz, jak wiele razy mi tłumaczył, jego postawa wynikała z faktu, że nie przeżył osobiście Holokaustu i nie chciał uzurpować sobie praw do nie swojej roli: ocalałego pisarza żydowskiego80. W tym swoistym ukrywaniu pochodzenia w grę wchodziła jednak także trudna relacja z ojcem patriarchą oraz trauma spowodowana przedwczesnym odejściem matki, Żydówki Doroty Bryczkowskiej („Moja matka, którą bardzo kochałem, zmarła młodo, miała zaledwie czterdzieści lat. Zostałem sam z moim ojcem. Od tej chwili zaczęły się w moim życiu różne powikłania, które spowodowały, że moja młodość stała się bardzo trudna”81).
Moralna stałość Herlinga i te niemal przypadkowe wynurzenia co do kwestii tożsamości są dobrze widoczne w finale Innego świata, kiedy w czerwcu 1945 r. w Rzymie jego towarzysz z więziennej celi, polsko-żydowski architekt, wyznaje mu, że aby nie stracić lżejszej pracy, zadenuncjował, a co za tym idzie – posłał na śmierć czterech zupełnie niewinnych niemieckich współwięźniów. Chciałby, żeby Herling powiedział, że go rozumie, nie odmówi mu podania ręki, lecz on zostawia go samego z ciężarem wyrzutów sumienia.
Innym przykładem tej bezkompromisowości oraz przywiązania do zasad honoru i godności, który to temat często powracał w naszych dyskusjach ostatnich lat (to zawsze ja uporczywie go podnosiłem, a on szybko, z pewnym rozdrażnieniem, kończył), była jego relacja z Witoldem Gombrowiczem. Herling jako młody człowiek, przed wojną, podziwiał go i wraz z innymi młodymi aspirującymi do bycia pisarzami chodził na spotkania z nim do kawiarni Zodiak w Warszawie. To właśnie tam, na początku lipca 1939 r., usłyszał od niego poufne zwierzenie co do mrocznej przyszłości Polski i konieczności jak najszybszej ucieczki do Ameryki Łacińskiej, aby „hodować byki”. Herling wiele razy opowiadał82 (na przykład Włodzimierzowi Boleckiemu w Rozmowach w Dragonei), że tamta pogawędka nim wstrząsnęła, przede wszystkim dlatego, że jak większość Polaków nie zdawał sobie sprawy z nadchodzącej katastrofy. Ale tak naprawdę to, że Gombrowicz rzeczywiście wyjechał w ostatniej chwili do Argentyny (gdzie pozostał przez 24 lata) i oszczędził sobie uczestniczenia w dramacie swojego narodu, było uważane przez Herlinga za rodzaj cynicznej zdrady Ojczyzny. Po wojnie Herling wysłał Gombrowiczowi tylko jeden list, z Rzymu w 1946 r., w którym proponował mu współpracę z nowym magazynem „Kultura”. Nie uczynił nic więcej, aby się z nim spotkać, także wtedy, kiedy Gombrowicz mieszkał już we Francji. Podziwiał go (z wzajemnością) i był dumny, że może kontynuować (choć z zupełnie innym nastawieniem, mniej indywidualistycznie) „dziennik” na łamach „Kultury”, począwszy od 1970 r., po tym, jak Gombrowicz zmarł. Nie chciał jednak utrzymywać z nim żadnych kontaktów, nawet listownych. Pewnego razu powiedział mi, że Gombrowicz był „egocentrycznym dandysem bez rozeznania politycznego i bez sumienia”.
Owa nieugiętość, którą Herling lubił definiować jako „prosty kręgosłup”, obróciła się przeciwko niemu pod koniec życia, kiedy to niektórzy spośród jego najbliższych przyjaciół i towarzyszy wielu zmagań zatrzasnęli mu drzwi przed nosem. Rozłam zespołu paryskiej „Kultury”, a przede wszystkim zerwanie z „dyrektorem” Jerzym Giedroyciem, było ostatnim ogromnym nieszczęściem otrzymanym od życia, które z pewnością nie skąpiło mu żałoby ani cierpienia.
W liście z 1947 r. do przyjaciela Jerzego Stempowskiego Gustaw Herling podkreślał „przywileje”, którymi cieszą się emigranci: „Pielgrzym wolności ma wielką godność moralną i polityczną. Możemy, nazywając rzeczy po imieniu, powiedzieć wiele z tego, co inni myślą, ale z ostrożności nie mówią. Możemy bez mrużenia oczu patrzeć w przepaść pod naszymi stopami”83. Ta przepaść rozwarła się we wrześniu 1939 r. inwazją na Polskę i rozpoczęciem II wojny światowej. To właśnie wtedy świat Herlinga, w którym dokonywał on swoich pierwszych kroków literackich przy akompaniamencie pasjonujących dyskusji i odkryć intelektualnych, rozpadł się nagle na kawałki.
Herling i grupa, która w 1947 r. założyła pismo „Kultura” oraz połączony z nim dom wydawniczy, mieli silną wspólną historię: wszyscy doświadczyli niewoli w Związku Radzieckim; walczyli razem przeciwko Niemcom w wojsku angielsko-polskim pod dowództwem generała Andersa; widzieli, jak wielu z ich przyjaciół poległo pod Monte Cassino i na innych polach bitew; razem spędzili pierwsze powojenne lata w Rzymie, świadomi już, że nie będą mogli wrócić do ojczyzny. Ich drogi rozdzieliły się po raz pierwszy, kiedy większość z nich w obawie przed nadejściem komunizmu we Włoszech oraz z przekonaniem, że we Francji znajdą dogodniejsze warunki do rozwoju aktywności polityczno-kulturalnych, zdecydowała o przeprowadzce do Paryża. Herling natomiast osiadł w Londynie z żoną, malarką Krystyną primo voto Domańską, która po kilku latach odebrała sobie życie. Związki pomiędzy Herlingiem a „tymi z «Kultury»” jednak nie ustały. Od połowy lat pięćdziesiątych pisarz począł przyjeżdżać co dwa miesiące do Paryża, gdzie czekał na niego pokój w Maisons-Laffitte oraz praca dla miesięcznika „Kultura” i dla wydawnictwa. Herling żył z Jerzym Giedroyciem, Zofią Hertz, Józefem Czapskim w twórczej wspólnocie, być może jedynej w Europie. Tam mógł rozmawiać po polsku, o polityce i literaturze, bezpieczny w wąskim gronie osób, które wiedziały o sobie wszystko i rozumiały się w lot (choć często się spierały).
Kiedy w 1989 r. upadł mur berliński, Herling, zachęcany dodatkowo poprzez wiele zaproszeń nadchodzących z najróżniejszych stron Polski, wyraził chęć powrotu i odwiedzenia swego kraju. Natknął się na niespodziewany (lecz być może przewidywalny) opór i brak zaufania ze strony swoich kolegów z „Kultury”, podejrzliwie patrzących na możliwość konfrontacji z tymi, którzy w ojczyźnie przestali być obywatelami komunistycznego państwa. Giedroyc, wspierający przecież aktywnie i z przekonaniem laicki ruch oporu, a potem związek zawodowy „Solidarność”, stwierdził, że wyjazd do Polski zostałby zinterpretowany jako ich zgoda na transformację, której zakresu jeszcze do końca nie rozumieli i wewnątrz której dostrzegali sprzeczności. Herling „nie usłuchał” i pojechał odebrać zasłużone owoce swojego sukcesu literackiego i rosnącej popularności. Tak oto wrócił po pięćdziesięciu latach: w dniach 8–13 maja 1991 r. odwiedził swoją ojczyznę i Kielce, swe rodzinne miasto. Byłem wśród tych, którzy towarzyszyli mu w owym swoistym „powrocie do Itaki”: był to triumf, który niewątpliwie dobrze mu zrobił i odrobinę wynagrodził ogrom gorzkich frustracji wygnania oraz tego, że we własnej ojczyźnie był pisarzem zakazanym i ocenzurowanym.
Sprawy rozwinęły się jednakże bardzo szybko i to nie w kierunku, którego Herling by sobie życzył.
Wkrótce potem, gdy napisał tekst bardzo krytyczny wobec nowych władz polskich (wyróżniał się spośród nich historyk Adam Michnik, jego i mój przyjaciel), spotkała go cenzura ze strony miesięcznika, do którego powstania się przyczynił i z którym zawsze współpracował. „Kultura” odmówiła mu publikacji z powodu „poważnych rozbieżności politycznych”. Nie był możliwy żaden kompromis i rozstanie okazało się ostateczne. Z całym szacunkiem, jaki należy się osobom, które kosztem ogromnych poświęceń ocaliły kulturę i godność intelektualną Polski podczas lat komunizmu, trzeba uznać, że sposób, w jaki potraktowano Herlinga, był zbyt ostry: w okamgnieniu wykluczono go i wyrzucono z zespołu. „Traktują mnie, jakbym był trędowaty, ale za nic w świecie nie chciałbym wystąpić przeciwko nim”84, taki był jego gorzki komentarz. I nie chciał więcej o tym mówić.
Jest wiele pięknych i ważnych rzeczy, które Herling napisał o samym sobie i o własnym życiu (przede wszystkim w Dzienniku…), często ukrywając się za historiami odległymi, lecz prawdopodobnymi. Sądzę jednak, że nie zrozumiano jeszcze w wystarczającym stopniu, iż istnieje książka, napisana przez niego niedługo przed śmiercią i po powrocie z odwiedzin w Polsce, która, zaiste, zawiera „klucz” do Herlinga. Biała noc miłości (1999) jest najbardziej jawnie autobiograficzną opowieścią pisarza: wiele szczegółów, rozsianych po jego Dzienniku pisanym nocą i opowiadaniach, nabiera teraz nowych barw. To w rzeczywistości pierwsza powieść Herlinga (Inny świat nie jest powieścią w ścisłym znaczeniu tego terminu!). Białej nocy nie można uznać za długie opowiadanie, ponieważ stanowi prawdziwą konstrukcję powieściową opartą na ciągłych, czasem nieuchwytnych ruchach w przód i w tył, w czasie i w przestrzeni (to zrozumiałe: autor, który nie może pisać, organizuje własne myśli raczej według porządku emocjonalnego niż racjonalnego).
Główny bohater, Łukasz Kleban, mieszka w Londynie, ma 86 lat i prawie zupełnie stracił wzrok. Jedyna możliwość, aby go odzyskać, to poddanie się skomplikowanej operacji u słynnego włoskiego okulisty w Wenecji. Oczekując na zabieg, jest zmuszony odpoczywać, zamknięty w domu w ciemnościach. Nie może zatem pisać swojej autobiografii, co obiecywał sobie od dawna. W tej sytuacji decyduje się skomponować ją, organizując swoje myśli i stając się, jak sam to nazywa, „niemym narratorem”.
Jego życiorys to historia człowieka, który dał z siebie wiele, aby osiągnąć sukces. Syn polskiego ziemianina i rosyjskiej aktorki (która, znudzona rolą żony i matki, po paru latach uciekła do Związku Radzieckiego i nigdy więcej się nie odezwała), od dziecka był zafascynowany teatrem, szczególnie Czechowem (wszystkie jego dzieła zostawiła mu matka). Ojciec po kilku latach związał się z miejscową młodą Żydówką, która dała mu córkę Urszulę. Młodość Łukasza została naznaczona strasznym wypadkiem, który na zawsze pozbawił go sprawności w jednej nodze, oraz odpowiedzialnością za przyrodnią siostrę po tym, jak ojciec stoczył się w alkoholizm. Ale przede wszystkim jego życie jest historią miłości łączącej go z Urszulą (które to uczucie staje się coraz bardziej intensywne i trudne do opanowania – aż do dojścia do aborcji – po tragicznej śmierci jej narzeczonego). Łukasz studiuje reżyserię w Warszawie, ale kiedy wybucha wojna, jest zmuszony uciekać na tereny okupowane przez Sowietów, gdzie zaczyna wykorzystywać swój talent teatralny. Kiedy Niemcy atakują ZSRR, wraca do Warszawy i uczestniczy w ruchu oporu. Po aresztowaniu zostaje deportowany do Niemiec, a stamtąd, po wojnie, trafia do stolicy Wielkiej Brytanii. Ima się różnych zajęć, lecz w końcu wraca do reżyserii. Osiąga wielki sukces wystawieniem Mewy i w krótkim czasie staje się najważniejszym interpretatorem Czechowa. Jego charakterystyczną cechą jest „poprawianie” rosyjskiego autora w jednym szczególe: pistolet, który pojawia się w pierwszym akcie, w finale nigdy nie strzela. „Pistolet – twierdzi Kleban – jest dramatycznym rozwiązaniem życiowym. Ale nie teatralnym. Tam jest pomysłem czysto mechanicznym, prostym, niczego nie rozwiązuje”85. Przyrodnia siostra staje się w międzyczasie kimś w rodzaju żony i z Warszawy przeprowadza się do Londynu, aby zajmować się Klebanem. Operacja się niestety nie udaje i Łukasz całkowicie traci wzrok.
Powieść ma dwa możliwe zakończenia: a) Łukasz obarcza siostrę odpowiedzialnością za to, że operacja się nie udała, zamyka się w sobie, oddala od wszystkich i umiera; b) ślepota Łukasza daje nowy impuls związkowi brata i siostry, do tego stopnia, że kiedy Urszula dowiaduje się, że jest nieuleczalnie chora i że brat jest zagrożony samotnością, decyduje się na odebranie sobie życia wraz z nim.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
W niniejszym szkicu wykorzystuję swoje ustalenia z prac wcześniejszych, m.in.: Recepcja twórczości, [w:] Z. Kudelski, Studia o Herlingu-Grudzińskim. Twórczość – recepcja – biografia, Lublin 1998, s. 161–285. Zob. również: Z. Kudelski, Gustaw Herling-Grudziński i „Kultura” paryska. Fakty – historia – świadectwa, Lublin 2013, s. 375. [wróć]
J. Czapski, Przedmowa, [w:] G. Herling-Grudziński, Żywi i umarli. Szkice literackie, Rzym 1945, s. 6. [wróć]
W antologii w artykułach i indeksie zostały zachowane obie formy pisowni nazwiska redaktora „Kultury” paryskiej: Giedroyc / Giedroyć. Formę bez zmiękczenia na końcu przyjął w pewnym momencie sam redaktor ze względu na błędy popełniane przez cudzoziemców i jest ona obecna w wielu publikacjach oraz w wydaniach jego korespondencji, m.in. w tomach listów z Gombrowiczem (1993), Mieroszewskim (1999) czy z lat ostatnich z Wittlinem (2017). Pisownia ze zmiękczeniem – Giedroyć – wedle językoznawców i historyków podstawowa, jest również stosowana w wielu publikacjach – np. S.M. Nowinowskiego Jerzy Giedroyć w 1946 roku (Gdańsk 2018) czy w wydaniu korespondencji z Gustawem Herlingiem-Grudzińskim w ramach jego Dzieł Zebranych (Kraków 2018) [przyp. Z.K.]. [wróć]
W antologii zostały zachowane dwie formy pisowni tytułu: Inny świat / Inny Świat. Drugi wyraz pisany małą literą najczęściej występuje w różnego rodzaju publikacjach i bibliografiach. Natomiast sam pisarz w czasie przygotowywania Pism zebranych w „Czytelniku” (1994–2002), czyli jedynego zbiorowego wydania, które miał w pełni pod swoją opieką, sugerował redaktorowi Zdzisławowi Kudelskiemu, aby obydwa słowa były pisane dużą literą [przyp. Z.K.]. [wróć]
G. Herling, A World Apart, wstęp B. Russell, tłum. na j. angielski Joseph Marek (Andrzej Ciołkosz), London 1951. [wróć]
Zob. m.in. słowa Zygmunta Markiewicza, że książka posiada „[…] wyjątkową wprost wartość jako pierwszorzędny dokument historyczny i wiarygodne świadectwo głębokich przeżyć psychicznych”. Z. Markiewicz, Literatura dokumentarna, [w:] Literatura polska na obczyźnie 1940–1960, red. T. Terlecki, t. II, Londyn 1965, s. 19. [wróć]
M.in. podczas spotkań autorskich w czasie wizyt w kraju w maju 1994 i 1997 r. w Lublinie. [wróć]
J. Wittlin, Dar intelektu, „Kultura” 1965, nr 1–2 (207–208), s. 216–222. [wróć]
Ibidem, s. 222. [wróć]
Zob. Nagroda „Wiadomości”…, „Wiadomości” 1964, nr 39 (965), s. 2. [wróć]
G. Herling-Grudziński, Upiory rewolucji, Paryż 1969. [wróć]
H. Kostek [J. Pomianowski], Glossy do książki G. Herlinga-Grudzińskiego, „Kultura” 1970, nr 4 (271); cyt. za: Herling-Grudziński i krytycy. Antologia tekstów, wybór i oprac. Z. Kudelski, Lublin 1997, s. 378–379. [wróć]
List G. Herlinga-Grudzińskiego do J. Giedroycia, Neapol, 27 lutego 1971, Archiwum IL. [wróć]
J. Giedroyc, Autobiografia na cztery ręce, oprac. i posłowie K. Pomian, Warszawa 1994, s. 209. [wróć]
G. Herling-Grudziński, Pisma zebrane, t. IV: Dziennik pisany nocą 1973–1979, Warszawa 1995, s. 96–97 (zapis z 11 sierpnia 1974 r.). [wróć]
K. Sowiński, Widziane od środka, „Wiadomości” 1974, nr 27 (1476), s. 1. [wróć]
Ibidem. [wróć]
K.A. Jeleński, Portret dekady z wizerunkiem autora w lewym rogu, „Kultura” 1981, nr 3 (402), s. 119. [wróć]
Idem, Źródło światła w pisarskim podziemiu, „Kultura” 1984, nr 11 (446), s. 141. [wróć]
W. Filler, Teorie i praktyki paryskiej „Kultury”, Warszawa 1968, s. 10. [wróć]
Ibidem, s. 43. [wróć]
W. Filler, Literatura małej emigracji, Warszawa 1970, s. 47. [wróć]
Ibidem, s. 103. [wróć]
Czarna księga cenzury PRL, t. I–II, Londyn 1977. [wróć]
Czarna księga cenzury PRL, t. I, Londyn 1977, s. 54–56. [wróć]
Zob. przedruk tego plakatu na okładce antologii Anty-Kultura, Warszawa 1992. [wróć]
Zob. Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, t. I: A–M, red. C. Hernas, Warszawa 1984, s. 346–347. [wróć]
S. Kryska, Literatura i polityka, „Barwy” 1985, nr 1 (189), s. 2. [wróć]
Z. Kudelski, Pod wzrokiem Meduzy, wobec Tajemnicy…, „Przegląd Powszechny” 1987, nr 1 (785), s. 7–19. Polemika: M.J., Zamaskowany teolog, „Trybuna Ludu” 5 II 1987, nr 30. [wróć]
M.J., Zamaskowany teolog…, op. cit.[wróć]
„Nowe Sygnały” 1957, nr 17 (29), s. 5. [wróć]
„Życie Literackie” 1959, nr 36 (398), s. 4; pierwodruk: „Kultura” 1959, nr 7–8 (141–142), s. 205–212. [wróć]
Z. Lichniak, „Czas rozkraczony nad teraźniejszością” lub czytajmy między wierszami, „Kierunki” 1957, nr 7 (40), s. 7. [wróć]
K. Koźniewski, Różowe cienie, Warszawa 1960; Słownik współczesnych pisarzy polskich, red. E. Korzeniewska et al., t. I: a-i, Warszawa 1963, s. 667; J. Drewnowski, K. Koźniewski, Pierwsza bitwa z Gestapo. Wspomnienie o Polskiej Akcji Niepodległościowej (PLAN), Warszawa 1965. [wróć]
Zob. J.Z. Białek, Ludwik Fryde jako krytyk literacki, Warszawa 1962; L. Fryde, Wybór pism krytycznych, wstęp i oprac. A. Biernacki, Warszawa 1966. [wróć]
W. Karpiński, Proza Herlinga-Grudzińskiego, „Tygodnik Powszechny” 1981, nr 29 (1695), s. 4–5; przedruk w: idem, Książki zbójeckie, Londyn 1988, s. 133–139. [wróć]
Ibidem. [wróć]
Ibidem. [wróć]
Ibidem, s. 134. [wróć]
Ibidem, s. 138. [wróć]
Zob. Z. Stefanowska, Dziennik Herlinga-Grudzińskiego, [w:] Literatura źle obecna, Londyn 1988, s. 81, 83. [wróć]
G. Herling-Grudziński, Słowo i cień, „Więź” 1983, nr 7 (297), s. 16–32 [fragm. Dziennika pisanego nocą z lat 1971–1972]. [wróć]
G. Herling-Grudziński, Gasnący Antychryst, „W drodze” 1983, nr 1–2 (113–114), s. 165–170; R.K. Przybylski, W perspektywie cierpienia. O „innych światach” Tadeusza Borowskiego i Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, ibidem, s. 171–181. [wróć]
R.K. Przybylski, W perspektywie cierpienia…, op. cit., s. 174. [wróć]
Ibidem, s. 179. [wróć]
Ibidem, s. 180. [wróć]
Święty Smok, „W drodze” 1985, nr 10 (146), s. 6–18; pierwodruk: „Kultura” 1985, nr 1–2 (448–449), s. 64–77; Wieża, „W drodze” 1987, nr 1 (161), s. 3–16; nr 2 (162), s. 56–63; Drugie Przyjście. Opowieść średniowieczna, „W drodze” 1987, nr 6 (166), s. 25 38; Most. Z kroniki naszego miasta, „W drodze” 1987, nr 12 (172), s. 56–62. [wróć]
Mówić prawdę. Z Gustawem Herlingiem-Grudzińskim rozmawia Beata Chmiel, „Przegląd Powszechny” 1987, nr 11 (795), s. 167–178; Z. Kudelski, Pod wzrokiem Meduzy, wobec Tajemnicy…, „Przegląd Powszechny” 1987, nr 1 (785), s. 7–19. [wróć]
Zob. G. Herling-Grudziński, Słoń i… niepodległość, „Zapis” 1978, nr 7 [lipiec], s. 63–65; reedycja londyńska s. 83–86; idem, [Odpowiedź na ankietę:] W 10 lat po wydarzeniach marcowych