Grubsza sprawa - Monika Konefelt - ebook

Grubsza sprawa ebook

Monika Konefelt

4,3

Opis

Komedia kryminalna

Podczas przygotowań do maratonu Mateusz znajduje na polanie porzucony samochód. Z jego okien wystają kobiece nogi w seksownych butach, ale nie ma tam reszty ciała!

To odkrycie paraliżuje cały Wągrowiec. Małe, dotąd spokojne miasteczko przeżywa prawdziwy koszmar, bo nie jest to jedyne takie znalezisko. Ewidentnie ktoś upodobał sobie to miasto na miejsce zbrodni, ale ku jego zgubie, mieszka tu również przebojowa staruszka, która dla swojej rodziny gotowa jest na wszystko i nie ma dla niej rzeczy niemożliwych, co często doprowadza do naprawdę komicznych sytuacji.

Stanisława Rubel jest jak gadający karabin maszynowy, z którym nie wygrałaby nawet najbardziej wyszczekana papuga. Jak się Stasia na coś zawzięła, to pewnie sam diabeł w piekle bałby się odezwać, a co dopiero mówić o jakimś marnym nieszczęśniku zwanym człowiekiem.

Przy tej książce lepiej nie jeść i nie pić, bo grozi to zadławieniem!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 380

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,3 (27 ocen)
17
3
4
3
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Anisa15

Nie oderwiesz się od lektury

Muszę Ci zdradzić w sekrecie, że udało mi się dobrnąć do końca i odkryć kto stoi za makabrycznymi zbrodniami. Nie zdradzę Ci jednak tego bo może ta tajemnica zachęci Cię do sięgnięcia po książkę i zabawę w detektywa. Wszak nie co dzień w małym miasteczku Wągrowiec ktoś podrzuca w różnych miejscach nogi tylko w butach, a bez reszty ciała. Wywołując tym samym strach i przerażenie wśród mieszkańców i dodając dodatkowych wyzwań dwójce sympatycznych policjantów, którym pomaga jeszcze bardziej sympatyczna, przebojowa staruszka, która jak twierdzi kryminałów to wcale nie lubi. Świetne poprowadzona akcja, błyskotliwy humor, lekkie dialogi i kryminalne śledztwo sprawiają, że trudno się oderwać od lektury. Ta książka budzi emocje, na przemian strach, a po chwili śmiech ( jak mąż wszedł do pokoju to aż podskoczyłam ze strachu, a on tylko przyszedł zapytać z czego się tak przed chwilą śmiałam 🙈). W książce też świetnie ujęto psychologiczny portret mordercy, tego co pchnęło go do takich zbrodn...
00
MariaWisnicka

Z braku laku…

Nie jest to komedia kryminalna. Książka mogłaby być o 1/3 krótsza - brak dobrego redaktora w wydawnictwie. Brakuje też ewidentnie korekty.
00
alakad

Z braku laku…

Temat ,nawet jak na kryminał, beznadziejny. Ciocia Wiesia przerysowana, ogromnie denerwująca.
00
agga1976

Nie oderwiesz się od lektury

Zabawna i oryginalna. Główna bohaterka została moją idolką. :)
00
Dagmara73

Nie oderwiesz się od lektury

ok
00

Popularność




Stanisława nie mogła znaleźć sobie miejsca. Upiekła ciasteczka, posprzątała w kuchni. Chciała posłuchać „Przeminęło z wiatrem”, ale za nic nie mogła skupić się na głosie lektora. Wysprzątała w spiżarni, wyszorowała łazienki i nadal była zdenerwowana. Cały czas bała się o Anetę i Magdę. Co jakiś czas zaglądała na lokalne portale informacyjne, ale to wcale jej nie uspokajało. Posty o znalezionych nogach, o zbrodniach w Wągrowcu, jej Wągrowcu, biły rekordy popularności.

– A ty co się tak denerwujesz? – zapytał Tadeusz, który dopiero teraz wstał z łóżka. – Jest kawusia? Mam straszną ochotę na kawusię ze śmietanką. Widziałaś, jak się zimno zrobiło na dworze? Chyba jednak mróz do nas przyjdzie.

– Listopad jest, to i mrozu należy się spodziewać. Zaraz zrobię kawki.

– Czuję płyny do dezynfekcji. Tak szybko zabrałaś się za sprzątanie? Gości się spodziewamy?

– Żadnych gości nie będzie. Ja po prostu musiałam trochę stare kości i mięśnie rozruszać.

– Rozruszać? – Tadeusz podejrzliwie spojrzał na swoją żonę. – A mnie się wydaje, że czymś się denerwujesz.

– Jak tu się nie denerwować, kiedy ktoś sobie śmietnik, to znaczy kostnicę, zrobił z naszego miasteczka. A co jeśli on tu jest i szuka kolejnej ofiary? Pomyślałeś o tym?

– Słonko moje najukochańsze, policja sobie z tym poradzi.

– Poradzi, poradzi. No jasne, że sobie poradzi. Z mandatami to oni sobie radzą i to tylko dla kierowców, bo rowerzyści tablic rejestracyjnych nie mają! A to jakaś straszna historia jest z tymi nogami! Jak w jakimś horrorze!

– Czytałaś jakieś horrory?

– Tylko dwa. Bo przez przypadek zamówiłam, bo nie znałam tego autora.

– A kryminały jakieś czytałaś?

– Tadziu, przecież ja nie lubię, jak się trup co chwilę w opowieści pojawia. To jest przerażające!

– Kryminały są przerażające? Zawsze myślałem, że to horrory są takie.

– Horrory są głupie! – Kobieta postawiła na stole filiżanki z kawą, kanapki i ciasteczka z migdałami. – Lata jakaś młoda, roznegliżowana dziewczyna, goni ją jakiś psychol-morderca albo potwór, a ta jak ostatnia idiotka leci na piętro i myśli, że jak się zamknie w sypialni czy łazience, to będzie tam bezpieczna! A w filmach, to tylko się drą, dupska pokazują i niczego dobrego do życia nie wnoszą. Każda kończy tak samo. Nóż w brzuchu, kilka wrzasków, jęków, przewróci dwa razy oczami, jakby znowu zobaczyła, że szanowny mąż deski sedesowej nie opuścił, i wreszcie pada na ziemię. A potem dostaje nadludzkiej siły i zaczyna się czołgać. A morderca ją dobija.

Tadeusz wolał tego nie komentować. Powiedział tylko, że ciastka są przepyszne. Skoro jego żona była zdenerwowana, to lepiej było jej dzisiaj nie podpaść. A nic tak jej nie potrafiło udobruchać, jak zadowolony z jedzenia mąż.

– Widziałaś dzisiaj jamniki sąsiadów? – zapytał mężczyzna.

– Nie widziałam. Zwykle, kiedy wynoszę śmieci, to ujadają jak wściekłe psy, a dzisiaj było podejrzanie cicho.

– Może wreszcie zdechły i będzie spokój – burknął pod nosem Tadeusz.

– Raczej za zimno im się zrobiło. To są niskopodłogowce. Jakbyś tak nisko przy zimnej ziemi nosił rodowe klejnoty, to też byś wolał zostać w ciepłej pościeli, niż marznąć i nadaremno szukać marchewek.

– Co nosił? – Tadeusz prawie opluł się kawą.

– No klejnoty… No wiesz… No te, na dole u faceta!

– Stanisławo, ja nie wiedziałem, że ty jeszcze o takich rzeczach myślisz!

– Ja nie myślę, ja po prostu znam facetów! I wiem, że wam fujarki najbardziej marzną.

– Ja sobie wypraszam. Mnie nic nie marznie.

– Bo nie sikasz na dworze.

– Co prawda, to prawda. A teraz przepraszam, ale pójdę tam, gdzie król piechotą chodzi.

– Tylko nie zapomnij później okna otworzyć!

Nie śmiałbym zrobić takiego błędu – pomyślał Tadeusz i z gazetką pod pachą skierował się do łazienki.

Stasia posprzątała po późnym śniadaniu i myślała, co dalej. Wiedziała, że mąż spędzi w łazience dobre pół godziny. Jak nie dłużej. Nie wiedziała dlaczego, ale on po prostu siedział sobie na tronie i ze spuszczonymi spodniami czytał gazetę. Czasami nawet nie było po czym wietrzyć, a on i tak tam siedział i czytał. W sumie, każdy miał jakieś swoje zboczenia, a czytanie w łazience z gołym tyłkiem i tak było normalne z porównaniem z tym, co ostatnio działo się w mieście. Stanisława stwierdziła, że musi się przejść na spacer.

– Tadziu! – Zapukała w drzwi łazienki. – Tadziu, czy ty chcesz iść ze mną na spacer?

– Tak nie bardzo. Trochę zajęty teraz jestem!

– To ja się trochę przejdę, a wracając, kupię szynkę na kolację. Chcesz coś jeszcze?

– Nic nie chcę. A są jeszcze ciasteczka z marmoladą?

– Są, ale jak chcesz, to jeszcze upiekę.

– To bardzo bym prosił o zapas ciasteczek.

– Tadziu, czytaj tam sobie spokojnie, a ja pójdę na spacerek, kupię mąkę i szynkę.

– Miłego chodzenia! – usłyszała kobieta z łazienki, a w duchu bardzo się cieszyła, że pójdzie na ten spacer zupełnie sama.

Stanęła przed szafą i jak to baba pomyślała, że nie ma w co się ubrać. W końcu wyszperała upchany gdzieś tam z tyłu szafy dres.

– To będzie najodpowiedniejsze – mruknęła do siebie starsza pani. – Jeszcze tylko bezrękawnik i jakieś sportowe buty. A! I okulary! Ciemne okulary. Gdzie ja je położyłam?