Krew, którą nasiąkła - Asa Larsson - ebook + książka

Krew, którą nasiąkła ebook

Larsson Åsa

4,2

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Północna Szwecja za kręgiem polarnym. W małej wiosce Jukkasjärvi zostaje brutalnie zamordowana pastor parafii, Mildred Nilsson. Kobieta była jedną z najbardziej lubianych, a zarazem kontrowersyjnych osób w okolicy. Każdy może być jej zabójcą…

Niedługo potem do Kiruny przyjeżdża Rebeka Martinsson – utalentowana młoda prawniczka, której kariera została przerwana w dramatycznych okolicznościach, gdy półtora roku wcześniej w obronie własnej zabiła troje ludzi. Nic nie wie o morderstwie w pobliskiej Jukkasjärvi. Rebeka nie przypuszcza, że znów wpadnie w tarapaty.

Powieść Krew, która nasiąkła nagrodzono w 2004 tytułem Najlepszej Szwedzkiej Powieści Kryminalnej. Na jej podstawie powstaje film z Izabellą Scorupco w roli głównej.

Nareszcie znalazłem królową kryminału godną tego tytułu i gdyby nie to, że jestem szczęśliwie żonaty, poprosiłbym ją o rękę.

Leif GW Persson

Piorunujące wrażenie.

„Tages-Anzeiger”

Miłośnicy Henninga Mankella, Karin Fossum i Arnaldura Indriðassona będą zachwyceni.

„Publishers Weekly”

Czy istnieje jakiś inny szwedzki autor kryminałów, który pisze tak przekonująco sensualnie o leśnych pokusach, o życiu wilków i o zwykłych ludziach?

„Sydsvenska Dagbladet”

Asa Larsson (ur. 1966) – szwedzka autorka powieści kryminalnych, urodziła się w Uppsali, ale dzieciństwo i młodość spędziła na dalekiej północy, w Kirunie. Wróciła do Uppsali na studia. Przez kilka lat pracowała jako prawniczka ze specjalnością prawo podatkowe. Zadebiutowała w 2003 roku powieścią kryminalną Solstorm (Burza z krańców ziemi), która stała się bestsellerem i za którą Szwedzka Akademia Pisarzy Kryminalnych (Svenska Deckarakademin) przyznała autorce nagrodę za najlepszy debiut roku. Rok później członkowie Akademii uznali kolejną powieść Åsy Larsson Det blod som spillts (Krew, którą nasiąkła) za najlepszą szwedzką powieść kryminalną. Po sukcesie pierwszej książki poświęciła się całkowicie pisaniu. Obecnie mieszka w Mariefred, ma dwoje dzieci.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 420

Oceny
4,2 (68 ocen)
28
28
9
2
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Ewangelina_citymorgue

Nie oderwiesz się od lektury

Kolejna powieść tej autorki o której można w pierwszej kolejności powiedzieć - ponadprzeciętna. Ciekawa historia, miejscami bardzo brutalna, miejscami bardzo smutna ale przede wszystkim piękna, do bólu prawdziwa i ludzka. Jak i w pierwszej części zwraca uwagę czułość i zaangażowanie z jakim autorka pisze o zwierzętach (nie mylcie z ckliwością i byciem "cute") po prostu widać że zna je, rozumie i wie, jak ważną rolę potrafią odgrywać w życiu człowieka. Tutaj historia ludzi przeplata się z historią wilczycy, krótką w stosunku do reszty powieści za to opisaną wprost po mistrzowsku. Brawo, brawo, brawo za wszystko.
10
Kasia105

Nie oderwiesz się od lektury

Super.
00
Anndr

Dobrze spędzony czas

Rzeźnia skandynawska, ale czyta się.
00
KateLost

Całkiem niezła

nie czytaj, jeśli masz psy
00
Puella52

Nie oderwiesz się od lektury

Równie dobra jak pierwsza
00

Popularność




Ty­tuł ory­gi­nału: DET BLOD SOM SPIL­LTS
Opieka re­dak­cyjna: WAL­DE­MAR PO­PEK
Re­dak­cja: ANNA MI­LEW­SKA-GRZYB
Ko­rekta: WE­RO­NIKA KO­SIŃ­SKA, UR­SZULA SRO­KOSZ-MAR­TIUK, MAŁ­GO­RZATA WÓJ­CIK
Pro­jekt okładki i stron ty­tu­ło­wych: KA­TA­RZYNA BOR­KOW­SKA
Fo­to­gra­fie na pierw­szej stro­nie okładki: © MA­RI­LYN NIE­VES / Vetta Col­lec­tion / IStock­photo: © MO­RITZ STE­IGER / Stone / Getty Ima­ges
Skład i ła­ma­nie: Scrip­to­rium „TE­XTURA”
Re­dak­tor tech­niczny: BO­ŻENA KOR­BUT
© Åsa Lars­son, 2004 First pu­bli­shed by Al­bert Bon­niers För­lag, Stoc­kholm, Swe­den Pu­bli­shed in the Po­lish lan­gu­age ar­ran­ge­ment with Bon­nier Group Agency, Stoc­kholm, Swe­den © Co­py­ri­ght for the Po­lish trans­la­tion by Be­ata Wal­czak-Lars­son © Co­py­ri­ght for Po­lish edi­tion by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, 2011
ISBN 978-83-08-05090-3
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków tel. (+48 12) 619 27 70 fax. (+48 12) 430 00 96 bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl Księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Bo oto Pan wy­cho­dzi ze swo­jego miej­sca, by ka­rać nie­go­dzi­wość miesz­kań­ców ziemi, a zie­mia ukaże krew, którą na­sią­kła, i po­mor­do­wa­nych kryć dłu­żej nie bę­dzie.

Księga Iza­ja­sza 26:21, Bi­blia Ty­siąc­le­cia

Wa­sze przy­mie­rze ze Śmier­cią zo­sta­nie ze­rwane, i nie ostoi się wasz układ z Sze­olem. Gdy się roz­leje po­wódź wro­gów, bę­dzie­cie dla nich na zdep­ta­nie. Ile razy ona przyj­dzie, po­chwyci was. Gdy prze­cho­dzić bę­dzie każ­dego ranka, i we dnie, i w nocy, blady strach na wieść o niej pad­nie.

Księga Iza­ja­sza 28:18–19, Bi­blia Ty­siąc­le­cia

PIĄ­TEK, 21 CZERWCA

LEŻĘ na ła­wie ku­chen­nej. Nie mogę za­snąć. Te bla­do­ja­sne noce w środku lata nie dają czło­wie­kowi spo­koju. Wi­szący nade mną ze­gar wkrótce wy­bije pierw­szą. W ci­szy ty­ka­nie wa­ha­dła przy­biera na sile. Sieka na mia­zgę każdy sens. Każdą próbę roz­sąd­nej my­śli. Na stole leży list od tam­tej ko­biety.

Leż spo­koj­nie, mó­wię do sie­bie. Leż spo­koj­nie i śpij.

Od­żywa we mnie wspo­mnie­nie wy­żlicy, którą mie­li­śmy, kiedy by­łem dziec­kiem. Traja nie umiała usie­dzieć na miej­scu, nie­ustan­nie prze­bie­rała ła­pami i snu­jąc się po kuchni jak po­ku­tu­jąca du­sza, stu­kała pa­zu­rami o drew­nianą pod­łogę. Przez pierw­sze trzy mie­siące trzy­ma­li­śmy ją w klatce, z na­dzieją, że prze­sta­nie się tak mio­tać. Wy­po­wia­dane przez ro­dzinę ko­mendy: „siad!”, „stać!”, „le­żeć!” wy­peł­niały cały dom.

Te­raz jest po­dob­nie. W piersi mam psa, który chce z niej wy­sko­czyć z każ­dym dźwię­kiem ze­gara. Z każ­dym moim od­de­chem. Ale to nie Traja zbiera się do skoku. Ona tylko włó­czyła się z kąta w kąt. Chciała wy­bie­gać drę­czący ją nie­po­kój. Ten drugi pies od­wraca głowę, gdy usi­łuję spoj­rzeć mu w oczy. Ma złe za­miary.

Spró­buję za­snąć. Le­piej trzy­mać mnie w za­mknię­ciu. Po­wi­nie­nem mieć taką klatkę w kuchni.

Wstaję i wy­glą­dam przez okno. Jest kwa­drans po pierw­szej. Ja­sno jak w dzień. Bie­gną ku mnie cie­nie sę­dzi­wych so­sen. Jak prze­raź­li­wie dłu­gie ra­miona, my­ślę. Jak ręce, które wy­cią­gają się po mnie z nie­spo­koj­nych gro­bów. List leży na stole w kuchni.

Scho­dzę do piw­nicy. Za dwa­dzie­ścia pięć druga. To­wa­rzy­szy mi nie-Traja. Po­ru­sza się te­raz na pe­ry­fe­riach mo­jej świa­do­mo­ści. Pró­buję psa przy­wo­łać. Nie mam ochoty błą­kać się z nim po tych bez­dro­żach. Głowa zieje pustką. Ręka ściąga ze ściany różne przed­mioty. Do cze­góż mi one po­trzebne? Młot. Łom. Łań­cuch. Jesz­cze je­den mło­tek.

Ręce wkła­dają wszystko do ba­gaż­nika. To tro­chę jak puz­zle. Nie wi­dzę, co przed­sta­wiają. Wsia­dam do sa­mo­chodu i cze­kam. My­ślę o ko­bie­cie z li­stem. To jej wina. To przez nią od­cho­dzę od zmy­słów.

Jadę. W de­skę roz­dziel­czą wmon­to­wany jest ze­gar. Kan­cia­ste kre­ski bez zna­cze­nia. Droga wy­pro­wa­dza mnie z czasu. Dło­nie za­ci­skają się na kie­row­nicy tak mocno, że bolą mnie palce. Je­śli te­raz zginę, będą mu­sieli ją od­pi­ło­wać i po­cho­wać mnie ra­zem z tym kół­kiem. Nie za­mie­rzam jed­nak umrzeć w sa­mo­cho­dzie.

Za­trzy­muję się sto me­trów od brzegu, przy któ­rym cu­muje jej łódź. Scho­dzę do rzeki, lśnią­cej, ci­chej, wy­cze­ku­ją­cej. Spod łódki do­biega ci­che plu­ska­nie. Słońce tań­czy w zmarszcz­kach po pstrągu, który wy­pły­nął, by schwy­tać jesz­cze jedną po­czwarkę. Nade mną gro­ma­dzą się ko­mary. Brzę­czą przy uszach. Lą­dują wo­kół oczu i na karku, wy­sy­sają krew. Nie ob­cho­dzi mnie to. Od­wra­cam się na dźwięk kro­ków. To ona. Stoi za­le­d­wie dzie­sięć me­trów da­lej.

Jej usta się otwie­rają i przy­bie­rają kształt słów, lecz ja ich nie sły­szę. Mam za­tkane uszy. Jej oczy się zwę­żają, gdzieś w środku na­ra­sta gniew. Ro­bię dwa próbne kroki do przodu. Jesz­cze nie wiem, czego chcę. Znaj­duję się poza roz­sąd­kiem i zmy­słami.

Ona wła­śnie do­strzega me­ta­lowy drąg w moim ręku. Usta za­mie­rają. Zwę­żone oczy roz­sze­rzają się na nowo. Se­kunda zdu­mie­nia. Póź­niej strach.

Te­raz ja także do­strze­gam łom i zbie­lałą dłoń wo­kół stali. Wtedy po­wraca ten pies. Ogromny; łapy ma jak ko­pyta. Zje­żona sierść od karku aż po ogon. Ob­na­żone kły. Naj­pierw po­łknie mnie w ca­ło­ści. A po­tem tę ko­bietę.

Stoję przy niej. Pa­trzy na łom jak za­cza­ro­wana i dla­tego pierw­szy cios tra­fia ją pro­sto w skroń. Po­chy­lam się, przy­su­wam po­li­czek do jej ust. Cie­pły po­dmuch na skó­rze. Jesz­cze nie skoń­czy­łem. Pies rzuca się na wszystko jak sza­lony. Roz­dra­puje ogromne rany w ziemi. Ogar­nia mnie wście­kłość. Bie­gnę przez pola sza­leń­stwa.

Wy­dłu­żam krok.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki