Pragnę zmiany - Bernardo Stamateas - ebook + audiobook + książka

Pragnę zmiany ebook

Bernardo Stamateas

4,4

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Wyjdź ze strefy komfortu!

Bernardo Stamateas, specjalista od psychologii i samodoskonalenia, pokazuje, jak się rozwijać, nie bać się zmian, nawet gdy wiążą się z ryzykiem, aby nie stać w miejscu. Daje proste wskazówki i strategie, które pozwolą odbiorcy planować życie, wprowadzać nowe projekty oraz urzeczywistniać marzenia. „Wiele osób potrzebuje zmiany... Czują, że nie robią postępów, stoją w obliczu kryzysu w związku, nie wiedzą, jaki jest najlepszy sposób na wychowywanie dzieci. Ponieważ mają problemy z innymi czy możliwości, ale nie wiedzą, jak je wykorzystać.

Z tej książki można się nauczyć, jak:

• pielęgnować motywację do generowania nowych pomysłów, • znaleźć mentorów i uczyć się od nich, • planować i prowadzić swoje projekty, • ćwiczyć nawyki i kroki, aby dalej się rozwijać, przełamywać konformizm i urzeczywistniać to, czego się chce.

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana!"

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi

Liczba stron: 184

Oceny
4,4 (40 ocen)
23
12
3
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
tekilabober

Dobrze spędzony czas

Można się dowiedzieć wielu ciekawych informacji z tej książki,warto przeczytać.
00
Lucy1993

Dobrze spędzony czas

Czułam się jak na rozmowie z trenerem, ale całkiem przyzwoicie się czytało. Autor często ma rację. Czas zacząć żyć
00
Asiajablonska

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam
00
AStrach

Dobrze spędzony czas

Już dawno nie siedzę na kanapie, polecam serdecznie.
00
parasolka00

Nie oderwiesz się od lektury

polecam
00

Popularność




Podziękowania

PODZIĘ­KO­WA­NIA

Dzię­kuję całej mojej rodzi­nie za to, nauczyła mnie sztuki marze­nia. Samu­elowi za to, że mną kie­ro­wał. Lau­rze i Kari­nie, które upo­rząd­ko­wały mate­riał. Silva­nie, która wie, co chcę prze­ka­zać, i poka­zuje mi, jak to zro­bić. Podzię­ko­wa­nia dla Maria Rolanda, dyrek­tora wydaw­nic­twa Edi­cio­nes B, redak­torki Diany Paris oraz dla Luisy Boro­vsky i Sole­dad di Luca za sta­ran­ność przy wyda­niu książki. Dla mojego przy­ja­ciela Beta Caselli za napi­sa­nie świet­nego pro­logu. Dzię­kuję też wszyst­kim moim czy­tel­ni­kom za ich miłość.

Prolog

PRO­LOG

Byłem pewny, że prę­dzej czy póź­niej Ber­nardo zaj­mie się tym tema­tem. W jego wykła­dach cały czas poja­wiają się takie zagad­nie­nia jak: pra­gnie­nie zmiany, oso­bi­sta trans­for­ma­cja i dzia­ła­nia w celu prze­kształ­ce­nia nas samych. Sta­ma­teas wie – powie­dział mi to w wywia­dzie – że więk­szość jego zwo­len­ni­ków poszu­kuje jakie­goś rodzaju zmiany w swoim życiu. Wydaje mi się zatem cał­kiem na miej­scu, że poświęcę tej kwe­stii kilka następ­nych stron.

Pro­wa­dzę audy­cję radiową i docie­rają do mnie setki SMS-ów i e-maili, w któ­rych zwy­kli ludzie piszą o swo­ich codzien­nych tro­skach. Gdy­bym miał zro­bić ran­king naj­pow­szech­niej­szych pro­ble­mów, jakie poru­szają, byłyby to mię­dzy innymi:

Nie jestem zado­wo­lony ze swo­jej pracy. Ani z tego, ile mi płacą, ani z zada­nia, jakie wyko­nuję.

Czuję, że nie czy­nię postępu, ani zawo­do­wego, ani finan­so­wego.

Uwa­żam, że rela­cja z moim part­ne­rem/part­nerką do niczego nie pro­wa­dzi.

Nie wiem, w jaki spo­sób naj­le­piej wycho­wy­wać moje dzieci.

Mam kło­poty z nawią­zy­wa­niem rela­cji. A to z kolei rodzi wiele innych pro­ble­mów.

Muszę nauczyć się czę­ściej mówić „nie”.

Wiem, że mam pewne umie­jęt­no­ści, ale nie wiem, jak o tym powie­dzieć.

To naj­pow­szech­niej­sze pro­blemy ludzi doro­słych, które zaczy­nają się czę­sto w wieku nasto­let­nim. Kon­flikty, gdy stają się chro­niczne, nie­zmien­nie prze­ra­dzają się w kry­zys, który zazwy­czaj trwa bar­dzo długo, cza­sami nawet całe życie.

Bez względu na rodzaj pro­blemu (nie­któ­rzy mają wybrać wię­cej niż jeden) wszyst­kie te osoby mają jedną cechę wspólną: potrze­bują zmiany. Czują, że to, co do tej pory robią, na nie­wiele lub na nic im się zdało. Uwa­żają, iż obrały nie­wła­ściwą drogę i muszą skie­ro­wać się w inną stronę, pójść na skróty bądź też podą­żyć w prze­ciw­nym kie­runku.

Spe­cja­li­ści od reklamy – znawcy tego, jak wpły­wać na innych – dosko­nale o tym wie­dzą i zwy­kle włą­czają to do swo­jego prze­sła­nia. „Jeśli chcesz zmiany, gło­suj na takiego a takiego”, obie­cują nam pod­czas jakichś poli­tycz­nych wybo­rów. „Wybierz świe­żość”, nama­wiają nas w kam­pa­nii rekla­mo­wej jakie­goś napoju gazo­wa­nego. „Mia­łam bar­dzo suche włosy, dopóki nie zaczę­łam uży­wać tego szam­ponu”, zapew­nia nas panienka spra­wia­jąca wra­że­nie, że odna­la­zła szczę­ście dzięki tej zmia­nie. Firmy udzie­la­jące poży­czek ofe­rują nam pie­nią­dze na wymianę samo­chodu, domu lub uda­nia się na waka­cje.

Wiemy już: można zmie­nić posła, wybrać inny napój gazo­wany czy kupić nowy szam­pon; takie zmiany można wpro­wa­dzić z dnia na dzień z cał­ko­witą łatwo­ścią. Wielka zmiana, jakiej tylu z nas roz­pacz­li­wie potrze­buje – czyli zmie­nić samego sie­bie – zwy­kle jest znacz­nie bar­dziej skom­pli­ko­wana. Trzeba sto­czyć potwor­nie zaciętą walkę z wła­snym wykształ­ce­niem, tym, w co wie­rzymy, naka­zami rodzi­ców, naszym oto­cze­niem spo­łecz­nym i kul­tu­ro­wym. A jeśli, nakła­dem wiel­kiego wysiłku, uda nam się to, póź­niej zma­gamy się z poczu­ciem winy, stra­chem, poten­cjal­nym potę­pie­niem innych, zawro­tem głowy na skraju tej prze­pa­ści, jaką zawsze jest to, co nie­znane. Kiedy coś się zmie­nia, na ogół nie wie się, co z tego wynik­nie. A to wywo­łuje strach.

Moje doświad­cze­nie mówi, że nie ma moż­li­wo­ści postępu (finan­so­wego, zawo­do­wego czy ducho­wego), jeśli czło­wiek nie zda sobie sprawy, kiedy nad­cho­dzi chwila, by wszystko wywró­cić do góry nogami, choćby ozna­czało to ryzyko. Nawet wów­czas, gdyby towa­rzy­szył nam suk­ces.

Jestem w pełni prze­ko­nany, że ten, kto się nie zmie­nia, nie roz­wija się. A wiemy prze­cież, że kto się nie roz­wija, zaczyna tra­cić oka­zje, potem traci pracę, przy­ja­ciół, part­nera, coraz rza­dziej zapra­szają go na uro­dziny. Kto się nie zmie­nia, aby się roz­wijać, przede wszyst­kim traci ten wspa­niały czas, jaki nam poda­ro­wano, a któ­rym jest cykl naszego życia.

Nie cho­dzi też o to, żeby popaść w skraj­ność. Bywa, że ktoś nie zagrzewa miej­sca w żad­nej pracy, ma co tydzień nową dziew­czynę, a nawet zmie­nia zda­nie w ciągu kilku godzin. Nie o takich zmia­nach mówię.

Kiedy ktoś mi mówi w odnie­sie­niu do jakie­goś wspól­nego sta­rego przy­ja­ciela, że „jest taki sam jak zawsze”, nie uznaję tego za zaletę. Raczej mu współ­czuję. Niech Bóg nas chroni przed tym, byśmy byli tacy sami w wieku dwu­dzie­stu lat, jak i czter­dzie­stu!

Przy­wo­łajmy przy­kład Beatle­sów, któ­rzy spra­wiali wra­że­nie, jakby z każ­dym nowym albu­mem wymy­ślali nowy gatu­nek muzyczny, porzu­ca­jąc to, co wyko­nali na poprzed­niej pły­cie. To podej­ście, poza tym, że świad­czyło o ogrom­nych pokła­dach inspi­ra­cji w muzy­kach, nio­sło jed­no­cze­śnie ryzyko, że publicz­ność nie zaak­cep­tuje nowo­ści. Ale oni podej­mo­wali to ryzyko!

I pozwolę sobie przy­wo­łać znane każ­demu słowa: „To sza­leń­stwo zawsze robić to samo i spo­dzie­wać się odmien­nych wyni­ków”.

Przed kil­koma laty w krót­kiej książce na temat pro­gra­mo­wa­nia neu­ro­lin­gwi­stycz­nego, napi­sa­nej przez Bra­zy­lij­czyka Laira Ribe­irę, prze­czy­ta­łem o pew­nej idei, która utkwiła mi w pamięci. Autor twier­dził, że więk­szość osób zwy­kle poru­sza się w oto­cze­niu dają­cym pew­nego rodzaju poczu­cie bez-pie­czeń­stwa finan­so­wego, zawo­do­wego, uczu­cio­wego i/lub spo­łecz­nego. Ten kon­tekst autor nazywa strefą kom­fortu. Ribe­ira uważa, że „jeśli spo­dzie­wasz się dobrych nowin w swoim życiu, zda­rzą się one poza strefą kom­fortu”, a więc pro­po­nuje nam opusz­cze­nie tego mniej lub bar­dziej bez­piecz­nego śro­do­wi­ska, które wybra­li­śmy jako sobie oto­cze­nie. Opusz­cze­nie tej swo­istej zagrody, wewnątrz któ­rej panuje nie­wiel­kie ryzyko, lecz gdzie także nie dzieje się nic nowego.

Zawsze ceni­łem sobie ludzi, któ­rzy wolą rzu­cać wyzwa­nie temu, co uważa się, iż wybrało dla nich prze­zna­cze­nie: arty­stów, któ­rych nudzi ich wła­sne dzieło i posta­na­wiają poświę­cić się cze­muś innemu; tych, któ­rzy ośmie­lają się sprze­ci­wić się sze­fowi, któ­rego od lat nie zno­szą; tych, któ­rzy potra­fią spoj­rzeć w twarz wie­lo­let­niemu part­ne­rowi i powie­dzieć mu szcze­rze, że nie­chęć, usta­wiczne sprzeczki lub po pro­stu rutyna zmu­szają ich do obra­nia innej drogi; chłop­ców, któ­rzy poszli na medy­cynę, ponie­waż tak doma­gał się ich ojciec lekarz, lecz prze­nie­śli się na filo­zo­fię lub lite­ra­turę, gdyż czuli, że to jest ich praw­dziwe powo­ła­nie; wresz­cie kobiety, które idą pod nóż, by zmie­nić wygląd odzie­dzi­czo­nego po matce nosa lub wygła­dzić skórę, która zaczyna się marsz­czyć.

Stąd moja gorąca zachęta – ośmiel­cie się na zmianę! Tym, któ­rzy pod­jęli ryzyko – niech się powie­dzie!

Gdyby da Vinci się nie zmie­nił, pozo­stałby jedy­nie mate­ma­ty­kiem z okropną zna­jo­mo­ścią orto­gra­fii. W naj­lep­szym razie dobrym inży­nie­rem. Nie­mniej jed­nak obec­nie byłby cał­ko­wi­cie zapo­mniany.

Gdyby San­dro się nie zmie­nił, na zawsze pozo­stałby w zespole Los de Fuego i nie skom­po­no­wałby na przy­kład

Penum­bry

.

Gdyby Bill Clin­ton się nie zmie­nił, pozo­stałby mło­dym akty­wi­stą, który palił mari­hu­anę, a nie zostałby pre­zy­den­tem jed­nego z naj­waż­niej­szych na świe­cie kra­jów.

Gdyby Beatlesi się nie zmie­nili, skom­po­no­wa­liby wię­cej takich pio­se­ne­czek jak

Love Me Do

, a nie stwo­rzy­liby

Sgt. Pep­per’s Lonely Hearts Club Band

.

Świat pełen jest ano­ni­mo­wych boha­te­rów, któ­rzy potra­fili wymy­ślić się na nowo i nie figu­rują w żad­nej ency­klo­pe­dii.

Zmiana to hero­iczny gest, pokaz buntu, krzyk o pomoc tych, któ­rzy nie godzą się na gra­nie takimi kar­tami, jakie dało im życie, i pra­gną nowego roz­da­nia i nowego początku.

Oby ci, któ­rzy się­gną po tę książkę, zro­bili ten pierw­szy krok ku zmia­nie. Zmia­nie samego sie­bie.

Beto Casella

Wstęp

WSTĘP

Każda zmiana sta­nowi część życia, jest nie­uchronna, toteż musimy być ela­styczni. Pamię­taj, że zmiana to roz­wój.

Maleńka zmiana, jakiej doko­nu­jesz, przy­nie­sie ze sobą inne, więk­sze, w ten spo­sób wyzwa­lasz cały poten­cjał, jaki kryje się w tobie. Każda z nich wpły­nie na twój styl życia i prze­ko­na­nia, akty­wu­jąc kolejne zmiany, które musisz wpro­wa­dzić, żeby się roz­wi­jać i czy­nić postęp we wszyst­kich dzie­dzi­nach two­jego życia. W 1960 roku Edward Lorenz odkrył efekt motyla. Pra­cu­jąc nad kom­pu­te­ro­wym pro­gno­zo­wa­niem pogody, zadał sobie pyta­nie, czy wiel­kie skutki mogą być spo­wo­do­wane nie­wiel­kimi przy­czy­nami, czy trze­pot skrzy­deł jed­nego motyla może wywo­łać hura­gan. Stwier­dził, że „wszystko jest nie­prze­wi­dy­walne, wielki sku­tek może zostać wywo­łany przez niewiel­kie przy­czyny”. Jaka stąd pły­nie nauka? Że jeden uśmiech, jeden uścisk, zawo­ła­nie, czułe słowo może stać się począt­kiem trze­potu skrzy­deł, przy­no­sząc burzę suk­ce­sów i zmian, które zbliżą cię do celu i zisz­cze­nia two­jego marze­nia.

Gdy wszystko jest takie samo, kiedy już nie uśmie­chasz się jak wcze­śniej, kiedy prze­sta­jesz się dzi­wić, kochać, marzyć, to znak, że twoje życie potrze­buje zmiany. Nie gódź się ani nie pocie­szaj świa­do­mo­ścią, że inni mają gorzej od cie­bie, poszu­kaj roz­wią­za­nia swo­ich pro­ble­mów, kry­zy­so­wych sytu­acji, braku marzeń. Dość już wyja­śnień i uspra­wie­dli­wień, czas na zmianę!

Spo­dzie­wasz się, że co się wyda­rzy?

Czego chcesz w życiu?

Jaka będzie twoja przy­szłość?

Wyko­rzy­staj wszystko, co znaj­duje się w zasięgu two­ich rąk: siłę, odwagę, pano­wa­nie nad sobą, poten­cjał, a przede wszyst­kim życie! Wystar­czy już wymó­wek, teraz czas na roz­wią­za­nia: zmiany, zmiany i jesz­cze raz zmiany. Jeśli coś dla cie­bie nie działa, jeśli już wypró­bo­wa­łeś dany sche­mat setki razy, a rezul­taty są takie same, postaw na zmianę. Mądrość ple­mie­nia Indian w Dako­cie mówi: „Jeśli uświa­do­misz sobie, że jedziesz na padłym koniu, naj­lep­sze, co możesz zro­bić, to z niego zsiąść”.

Jeśli do dzi­siaj nie osią­gną­łeś spo­dzie­wa­nych rezul­ta­tów, zasto­suj zmianę, nowe stra­te­gie. To już nie czas, żeby zada­wać sobie pyta­nie, dla­czego ponio­słeś klę­skę, zasta­nów się raczej, co zro­bić, żeby roz­wią­zać pro­blem i pod­jąć takie dzia­ła­nie, które fak­tycz­nie przy­nie­sie efekt. Czas na istotne zmiany, które przy­bliżą cię do roz­wią­zań i pozwolą stwier­dzić, że marze­nia nie są tylko marze­niami, lecz nadzie­jami, obiet­ni­cami i praw­dami, które można prze­kształ­cić w rze­czy­wi­stość.

Wszystko rodzi się z marze­nia i bez niego nie ist­nieje. Pra­gnę spra­wić, byś zna­lazł pro­ste reguły i stra­te­gie, które pozwolą ci się roz­wi­jać, porzu­cić kon­for­mizm i śred­niość, by osią­gnąć to wszystko, czego ocze­ku­jesz.

Nad­szedł czas na zmianę we wszyst­kich dzie­dzi­nach życia. Odważ się je wdro­żyć! Znajdź nowy spo­sób dzia­ła­nia, a zoba­czysz, że pod­czas tego pro­cesu doj­rza­łeś i lepiej pozna­łeś samego sie­bie. Nie cze­kaj, aż zmieni się ktoś inny – weź sprawy w swoje ręce i zacznij od sie­bie, a wtedy to ty odnie­siesz korzy­ści ze zmiany.

Postaw na zmianę, ponie­waż dla tego, kto wie­rzy, wszystko jest moż­liwe. Widzimy się na szczy­cie.

Ber­nardo Sta­ma­teas www.sta­ma­teas.com

Rozdział 1

ROZ­DZIAŁ 1

Bądź bar­dziej aktywny i okaż pasję

Życie z celem

Jeśli chcesz odnieść suk­ces w życiu, musisz mieć pasję. Do wszyst­kiego, co robisz, podejdź z pasją.

Osoby odno­szące suk­cesy wkła­dają pasję w swoje pro­jekty bez względu na to, jaki mają cel. Ludzie owład­nięci pasją nie pod­dają się przy pierw­szej prze­szko­dzie ani dru­giej czy trze­ciej, lecz idą dalej, dążąc do osią­gnię­cia korzy­ści.

Czy­ta­łem histo­rię o tury­stach w Alpach Szwaj­car­skich. Idąc na wspi­naczkę, zatrzy­mują się w poło­wie drogi, gdzie znaj­duje się pię­cio­gwiazd­kowy hotel. Piją gorącą cze­ko­ladę przy kominku, grają w gry plan­szowe. To piękne miej­sce, by odpo­cząć. Połowa ludzi, któ­rzy roz­po­czeli wycieczkę, posta­na­wia tam zostać i nie kon­ty­nu­ować wspi­naczki. Reszta z prze­wod­ni­kiem podą­żyła dalej i po upły­wie sze­ściu godzin przy­byli na szczyt i ude­rzyli w dzwon. Sły­sząc to, grupa, która zde­cy­do­wała się zostać wygod­nie w hotelu, wyj­rzała przez okno – miły odpo­czy­nek nabrał gorz­kiego smaku, gdy uświa­do­mili sobie, że ich towa­rzy­sze wspięli się na szczyt, a oni, mimo pla­nów, nie zdo­łali tego uczy­nić.

Połowę, naj­pięk­niej­szą połowę życia traci czło­wiek, który nie kochał namięt­nie. Sten­dhal

Wygod­nic­two i kon­for­mizm są wro­gami pasji, wzro­stu i marzeń. Jedy­nie ludzie umie­jący porzu­cić wygody i gotowi się­gnąć po wię­cej, ludzie podej­mu­jący ryzyko, ludzie, któ­rzy pro­szą, doma­gają się tego, co ich, któ­rzy wal­czą o swoje marze­nia, są owład­nięci pasją, tymi, któ­rzy osią­gną upra­gniony cel.

Pię­cio­krotny mistrz świata w wyści­gach For­muły 1, Juan Manuel Fan­gio, mówił, że tajem­nica jego suk­cesu tkwi w tym, że kiedy inni zde­rzali się i zmniej­szali pręd­kość, on jechał szyb­ciej, ponie­waż ener­gia daje jesz­cze wię­cej ener­gii.

Pod­chodź z pasją do wszyst­kiego, za co się zabie­rasz! Jeśli tego nie zro­bisz, nadej­dzie chwila, kiedy wszystko będzie takie samo, a nuda znisz­czy nasze życie. Wiele osób nie wyko­rzy­stuje swo­ich dni – mijają lata, a oni niczego nie osią­gają. Jeśli nie masz celu, pra­gnie­nia, marze­nia, o które wal­czysz każ­dego dnia, osią­gasz usta­bi­li­zo­wany poziom, a to, co począt­kowo budziło w tobie entu­zjazm, sta­nie się rutyną. Z tej przy­czyny do każ­dego kroku, jaki sta­wiasz, powi­nie­neś doło­żyć pasję, a nawet wię­cej – musisz wpro­wa­dzić zmiany.

Wpro­wa­dza­nie zmian ozna­cza doło­że­nie czyn­nika zasko­cze­nia, zro­bie­nia cze­goś nowego!

Powin­ni­śmy wpro­wa­dzać zmiany rów­nież w związku. Po jakimś cza­sie rela­cja staje się nudna, gdyż obie strony stają się prze­wi­dy­walne, roz­trzą­sają cią­gle te same tematy i zawsze docho­dzą do tych samych wnio­sków.

Wypeł­nij swój har­mo­no­gram dzia­ła­niem, by uzy­skać nowe doświad­cze­nia, które pozwolą ci się roz­wi­jać. Choćby były nie­wiel­kie, wpro­wadź mody­fi­ka­cje we wszyst­kim, co robisz, a każdy dzień wyda ci się nowym wyzwa­niem.

Znie­chę­ce­nie ogar­nia nas nie dla­tego, że to, co robimy, jest złe, lecz dla­tego że wszystko osiąga usta­bi­li­zo­wany poziom.

Nie jeste­śmy szczę­śliwsi, ponie­waż nie robimy wię­cej tego, co nas uszczę­śli­wia.

Co cię uszczę­śli­wia? Co spra­wia, że się oży­wiasz, pozy­tyw­nie nakrę­casz? Dopisz to do swo­jego planu dnia i nie cze­kaj do jutra, od razu zacznij robić to, co raduje twoje serce. „Jeśli będę robił to, co mnie uszczę­śli­wia, ponow­nie poczuję radość we wszyst­kim, co robię”. Jeśli we wszystko, co robisz, wło­żysz serce, w twoim życiu będzie wię­cej pasji. Mar­tin Luther King powie­dział: „Czło­wiek, który nie ma niczego, za co mógłby umrzeć, nie nadaje się do życia”.

Nic wiel­kiego na świe­cie nie zostało osią­gnięte bez pasji. Georg Wil­helm Frie­drich Hegel

Idź ręka w rękę ze swoją pasją

Zadaj sobie pyta­nie: czy wystar­cza­jąco dużo marzy­łem? Czy żyłem peł­nią życia? Czy kocha­łem? To wła­śnie zna­czy rado­wać się życiem. Pod­chodź z entu­zja­zmem do swo­ich celów, do swo­ich suk­ce­sów, a kiedy je osią­gniesz, ciesz się nimi! Zamień swoją dawną men­tal­ność na taką pełną pasji.

Zacznij cie­szyć się wszyst­kim, co w two­ich rękach, wszyst­kim, co posia­dasz. Jeśli kupi­łeś sobie dro­gie per­fumy czy luk­su­sową odzież, nie cze­kaj na spe­cjalną oka­zję, żeby ich użyć! Nagra­dzaj sie­bie nimi każ­dego dnia, nie trzy­maj tego na lep­sze czasy, ciesz się tym dzi­siaj. Poczu­cie winy mówi nam: „Zacho­wam to na spe­cjalną oka­zję”, acz­kol­wiek dar cie­sze­nia się mówi: „Dziś jest spe­cjalna oka­zja”.

Z każ­dego dnia uczyń święto i niczego nie cho­waj na jutro. Zakła­daj naj­lep­sze ubra­nia także wtedy, kiedy sie­dzisz w domu i nie spo­dzie­wasz się niczego szcze­gól­nego. Masz je po to, żeby się nimi cie­szyć. Nie pozwól, żeby wywo­ły­wało u cie­bie poczu­cie winy korzy­sta­nie z cze­goś, co do cie­bie należy, jeśli masz to w zasięgu rąk, to po to, by cie­szyć się tym, kiedy tylko zechcesz.

Dar cie­sze­nia się ma się w sobie. Nie szuka się go. A jed­nak są osoby, które cały czas szu­kają: „Gdzie jest ten męż­czy­zna, który mnie uszczę­śliwi?”, „Jest pochmur­nie, ale smutno!”. „Wyszło słońce, co za radość!”.

Celem życia jest prze­ży­cie go, cie­sze­nie się nim bez­gra­nicz­nie, nie­cier­pliwe i bez lęku wycią­ga­nie ręki, by prze­żyć now­sze i bar­dziej wzbo­ga­ca­jące doświad­cze­nia. Ele­anor Roose­velt

Uczyń z każ­dej chwili coś spe­cjal­nego. Uwol­nij radość, jaką masz w sobie. To coś, co nie znaj­duje się poza tobą, lecz jest w tobie: musisz nauczyć się ją znaj­do­wać i wyzwa­lać. Nikt ani nic nie będzie w sta­nie cię zała­mać, jeśli wyzwo­lisz w sobie zdol­ność cie­sze­nia się.

Radość nie musi wyni­kać z luk­susu. Można się cie­szyć zarówno małym, jak i wiel­kim domem. Salo­mon powiada: „Lep­sza jest potrawa z jarzyn, gdzie miłość, niż tuczny wół, gdzie panuje nie­na­wiść”, a to zna­czy, że lepiej zjeść kanapkę z food trucka niż kawior w oto­cze­niu peł­nym zawi­ści i nie­zgody.

Zacznij cie­szyć się samym sobą. „Jeśli nie potra­fię cie­szyć się sobą, nie będę umiał cie­szyć się niczym innym”. Ty jesteś boha­te­rem wła­snego życia, wypeł­niasz je każ­dego dnia. Bądźmy dla sie­bie samych przy­ja­ciółmi. Nikt tak jak ty nie może pokła­dać wiary w sobie samym, byś osią­gnął swe cele i zre­ali­zo­wał swoje pro­jekty. Kocha­nie i sza­no­wa­nie sie­bie to przy­zna­wa­nie sobie waż­nego miej­sca, na jakie zasłu­gu­jesz.

Podą­żaj za pra­gnie­niami swo­jego serca. Masz ochotę podró­żo­wać? Zrób to. Chcesz kupić sobie ubra­nie? Kup. Na nic pra­co­wa­nie czy ucze­nie się, jeśli nie możemy cie­szyć się tym, co osią­gnę­li­śmy.

Naucz się być mądrym, wie­dzieć, kiedy mówić, a kiedy mil­czeć. Wszystko, co masz, jest dla cie­bie, nie musimy poka­zy­wać innym tego, co zdo­ła­li­śmy osią­gnąć. Tylko ktoś, kto umie się cie­szyć, kto potrafi oka­zy­wać pasję, zdoła cie­szyć się osią­gnię­ciami i suk­ce­sem. Pod­chodź do wszyst­kiego z pasją, szu­kaj cze­goś wię­cej we wszyst­kich dzie­dzi­nach swo­jego życia, w związku, w sto­sunku do dzieci, do Boga. Prze­ży­waj życie inten­syw­nie.

Bie­gnij z pasją. To nie sprint – ten bieg trwa całe życie. Trzy­maj w ręce pochod­nię, na nic bowiem zda się ukoń­cze­nie biegu bez ognia. Pod­chodź z pasją do życia, do swo­ich dzieci, do rodziny, do pracy, do wła­snej firmy. Okaż pasję swo­jej wie­rze, swoim zasa­dom.

Czego jesz­cze dotych­czas nie roz­wi­ną­łeś? Co spra­wia ci przy­jem­ność? Masz jasność, jakie żywisz pasje?

Moje pasje okre­ślają moje życie. Ty musisz podą­żać za namięt­no­ściami swo­jego serca. Dwa naj­waż­niej­sze pyta­nia brzmią: „kim jestem?” i „co kocham?”. Moje pasje to mój styl życia. Wiesz, jakie są twoje pasje? Co budzi twój entu­zjazm? Wła­śnie te rze­czy okre­ślą twoje życie. Wil­liam Barc­lay, znany teo­log, twier­dził, że w życiu czło­wieka są dwa nad­zwy­czajne dni: kiedy się rodzimy i kiedy odkry­wamy, dla­czego – a to wła­śnie pasja. Ludzie, któ­rzy nie podą­żają za swo­imi pasjami, wiodą prze­ciętne życie, ty jed­nak masz w sobie poten­cjał i możesz stać się osobą pełną pasji. Ludzie szczę­śliwi podą­żają za swo­imi pasjami.

Kiedy wiesz co, zawsze pojawi się jak. Czym jest owo co? To coś, co chcesz osią­gnąć, twoje pro­jekty, a jeśli wiesz, co cię pasjo­nuje, będziesz wie­dział, jak to zre­ali­zo­wać. Ni­gdy nie myśl: „Co zro­bię, żeby osią­gnąć mój cel?”. Zacznij od roz­po­zna­nia tego, co napeł­nia twoje życie ener­gią, entu­zja­zmem i szczę­ściem.

„Jeśli podą­żam za swo­imi pasjami, będę wiódł celowe, pełne sensu życie. Tylko to sprawi, że zabły­snę”. Chcesz zabły­snąć? Rób wszystko to, co kochasz robić. Podró­żo­wać, grać w fut­bol, zdrowo jeść, mieć pie­nią­dze, pro­wa­dzić firmę.

Pasje… Podą­żaj za swo­imi pasjami, opo­wiedz się za nimi. Twój życiowy plan będzie pro­por­cjo­nalny do związku, jaki masz ze swo­imi pasjami.

Przez ponad pięć­dzie­siąt lat pro­wa­dzono bada­nia osób odno­szą­cych suk­cesy i stwier­dzono, że we wszyst­kich przy­pad­kach zaist­niał deter­mi­nu­jący czyn­nik: „Wszyst­kie one podą­żały za swo­imi pasjami, robiły to, co kochały robić, a co spra­wiało, że zapo­mi­nały o zega­rze”.

Twoje pasje kryją się w twoim sercu. Bądź męż­czy­zną/kobietą podą­ża­ją­cym/podą­ża­jącą za pasjami, nie pod­da­waj się, zanim dotrzesz do celu. Z pasją, siłą ze sta­now­czo­ścią tak czy owak osią­gniesz swój cel.

Rozdział 2

Roz­dział 2

Pod­sy­caj swoją moty­wa­cję

Wiem, co mogę

Ważne jest nie to, że się upada, lecz to, jak szybko potrafi się pod­nieść. Szyb­kość, z jaką wsta­jesz, to twoja moty­wa­cja.

Naj­po­tęż­niej­sze, co można zro­bić, żeby dopro­wa­dzić do reali­za­cji swo­ich marzeń, to zadba­nie o swoje pasje, to bycie zmo­ty­wo­wa­nym do osią­gnię­cia wszyst­kiego, co sobie zało­żysz. Wiele osób mówi codzien­nie, że są znie­chę­cone, że nie mają marzeń, że nie odczu­wają już ani pra­gnie­nia, ani moty­wa­cji, by osią­gnąć swe cele. Są znu­dzeni, zmę­czeni, wyzuci z ener­gii.

Osoba znie­chę­cona zawsze porzuca pro­jekt, jaki ma w sercu. Nie ma niczego bar­dziej destruk­cyj­nego niż znie­chę­ce­nie, jako że obja­wia się ono w odnie­sie­niu do marze­nia lub we wszyst­kich dzie­dzi­nach życia danej osoby.

Moty­wa­cja jest tym, co pozwala ci zacząć. Nawyk jest tym, co pozwala ci wytrwać. Jim Ryum

Kiedy czło­wiek spo­dziewa się rze­czy dobrych, zawsze będzie zmo­ty­wo­wany. Moty­wa­cja to wie­dzieć, że osią­gniesz wszystko, co sobie zamie­rzy­łeś, nie­za­leż­nie od oko­licz­no­ści i tego, przez co będziesz musiał przejść. „Moty­wa­cja sprawi, że będziesz rosnąć”.

Osoba zmo­ty­wo­wana nie zatrzy­muje się w obli­czu kry­zysu, wie bowiem, że dotrze do mety. Osoba zmo­ty­wo­wana zawsze wie­rzy w swoje marze­nie, w pierw­sze słowo, jakie wypo­wie­działa o swoim prze­zna­cze­niu. Wie, że po kry­zy­sie nad­cho­dzi dzia­ła­nie, a to ją moty­wuje do się­ga­nia po wię­cej.

Osoba zmo­ty­wo­wana uczy się też odpo­czy­wać, umie cze­kać i ponow­nie się pod­no­sić z kolan. Moty­wa­cja to bodziec, to siła, jakiej potrze­bu­jemy, żeby dzia­łać, to radość, to odwaga.

Jedną z naj­więk­szych umie­jęt­no­ści, którą posia­dają ludzie, jest zdol­ność utrzy­my­wa­nia moty­wa­cji nawet pośród trud­no­ści. Wewnętrzne zmo­ty­wo­wa­nie ozna­cza posia­da­nie sił i pasji, by cały czas podą­żać naprzód.

Cza­sami dzieje się jed­nak tak, że potrze­bu­jemy zewnętrz­nej moty­wa­cji, czy­je­goś pozwo­le­nia na zro­bie­nie tego, co naprawdę chcemy zro­bić. Myślimy: „Jeśli mam moty­wa­cję, mam prawo to zro­bić”, i nie zda­jemy sobie sprawy z tego, że pomy­li­li­śmy moty­wa­cję z auto­ry­za­cją. Wiele osób szuka na zewnątrz pozwo­le­nia, by zacząć reali­zo­wać swoje marze­nie.

Pro­blem polega na tym, że takie osoby utra­ciły wewnętrzny ogień, umie­jęt­ność moty­wo­wa­nia samych sie­bie, dla­tego ocze­kują, że ktoś inny zmo­ty­wuje je do pod­ję­cia dzia­ła­nia. Dla­tego też, kiedy nie uzy­skuje się zewnętrz­nej moty­wa­cji, poja­wia się fru­stra­cja obja­wia­jąca się rezy­gna­cją i uspra­wie­dli­wie­niami: „Ach… to nie był mój czas”, „To nie było dla mnie”, „Dobrze, że się ustrze­głem”.

Jako że nasza wewnętrzna moty­wa­cja jest nie­wy­star­cza­jąca, a zewnętrzna nie nade­szła, posta­na­wiamy porzu­cić pro­jekt. Z tej też przy­czyny obec­nie wielu ludzi jest goto­wych zapła­cić sporą sumę, by usły­szeć moty­wu­jące hasło, słowo zachęty, siły i afir­ma­cji.

Wszelka ludzka dzia­łal­ność jest moty­wo­wana pra­gnie­niem lub impul­sem. Ber­trand Rus­sell

Jacka Welcha, pre­zesa Gene­ral Motors, jed­nej z naj­waż­niej­szych firm na świe­cie, pew­nego razu odwie­dził młody czło­wiek, który powie­dział:

– Jestem mło­dym przed­się­biorcą. Potrze­buję, żeby udzie­lił mi pan rady.

Welch odparł:

– W porządku, poroz­ma­wiajmy!

Zaczęli razem prze­cha­dzać się Wall Street. Led­wie doszli do rogu, Welch zapy­tał mło­dego czło­wieka:

− Jak ma pan na imię?

− Juan.

− Jest pan żonaty?

− Tak.

− Wszyst­kiego dobrego.

− Zasko­czył mnie pan. Przy­sze­dłem po poradę, jak pro­wa­dzić biz­nes.

Welch jed­nak na niego i powie­dział:

− Już ci pomo­głem. Ludzie zoba­czyli, jak idziesz ze mną, a to wystar­czy, żeby zaczęli na cie­bie zwra­cać uwagę.

Jeśli potra­fisz zmo­ty­wo­wać kogoś, kto jest przy twoim boku, będziesz inspi­ru­ją­cym męż­czy­zną lub inspi­ru­jącą kobietą. Osoba wewnętrz­nie zmo­ty­wo­wana potrafi pod­nieść i zmo­ty­wo­wać tego, kto przy niej stoi.

Afir­mo­wać to dawać siłę, zapew­niać, kon­so­li­do­wać, usta­na­wiać, wie­rzyć w umie­jęt­ność osoby, którą umac­niam i moty­wuję.

Uwy­dat­niać to, co u dru­giej osoby jest naj­lep­sze. Wszy­scy mamy pozy­tywne i nega­tywne cechy, musisz tylko wybrać, po któ­rej stro­nie się opo­wiesz. W celu sku­tecz­nego zmo­ty­wo­wa­nia się musimy sku­pić się na pozy­ty­wach dru­giej osoby, ważne jest, by spra­wić, żeby pamię­tała o wszyst­kim, co osią­gnęła, co uzy­skała.

Słu­chać. Jeśli mówimy, nie będziemy mogli słu­chać. Osoba, która jest moty­wa­to­rem, nie może być w cen­trum zain­te­re­so­wa­nia, wprost prze­ciw­nie. Uważne wysłu­chi­wa­nie dru­giej osoby spra­wia, że czuje się ona spe­cjalna i doce­niana.

– Chur­chill twier­dził: „Potrzeba odwagi, żeby zatrzy­mać się i mówić, lecz dużo wię­cej, żeby usiąść i posłu­chać”.

– Ste­phen Covey, jeden z naj­bar­dziej wpły­wo­wych moty­wa­to­rów, mówi: „Trak­tuj swo­ich pra­cow­ni­ków, jak byś chciał, żeby oni trak­to­wali two­ich klien­tów, a będą tak robić, kiedy nie będziesz obecny”.

– Daniel Gole­man, naj­więk­szy nauczy­ciel inte­li­gen­cji emo­cjo­nal­nej, powie­dział: „Umieć słu­chać to jedna z naj­istot­niej­szych umie­jęt­no­ści osób o wyso­kim pozio­mie inte­li­gen­cji emo­cjo­nal­nej”.

Musimy nauczyć się tro­chę wię­cej słu­chać, mówić o tym, co inte­re­suje ludzi, zada­wać pyta­nia, żeby sty­mu­lo­wać drugą osobę.

Pre­zy­dent Fran­klin Roose­velt podej­rze­wał, że w trak­cie ofi­cjal­nych przy­jęć nie słu­chano tego, co mówi do ludzi. Pew­nego dnia posta­no­wił prze­pro­wa­dzić eks­pe­ry­ment i pod­czas ofi­cjal­nego przy­ję­cia przy­wi­tał rodziny amba­sa­do­rów i dyplo­ma­tów, mówiąc: „Dzi­siaj zabi­łem swoją teściową”. Goście odpo­wia­dali: „Och, cudow­nie, niech pan kon­ty­nu­uje swoją dobrą pracę”, „Jeste­śmy z pana bar­dzo dumni”, „Niech Bóg panu bło­go­sławi i pana chroni”.

Powi­tał już nie­mal wszyst­kich. Powie­dział kolej­nemu amba­sa­do­rowi to samo, co poprzed­nim gościom: „Dzi­siaj zabi­łem moją teściową”. Męż­czy­zna odpo­wie­dział mu bar­dzo dyplo­ma­tycz­nie: „Jestem pewny, że na to zasłu­gi­wała”.

Dawać upust pasji. Jeśli chcesz zmo­ty­wo­wać drugą osobę, musisz uczy­nić to z pasją, z chę­cią.

Popra­wiać z miło­ścią. Nikt nie lubi być popra­wiany, popra­wia­nie jed­nak rów­nież wyzwala poten­cjał. Razy przy­ja­ciela zna­kiem wier­no­ści. „Mądry ojciec popra­wia swo­jego syna”.

Wszyst­kiemu rzu­cać wyzwa­nie. Pew­nego razu pewien młody czło­wiek pod­szedł do bar­dzo sław­nego skrzypka i powie­dział mu: „Oddał­bym życie, żeby grać jak pan”. Na co ten odpowie­dział: „A jak pan sądzi, co ja zro­bi­łem?”.

Kiedy jed­nak już się upew­nimy i umoc­nimy, zaczniemy moty­wo­wać się wewnętrz­nie i zastę­pu­jemy zewnętrzną moty­wa­cję wewnętrzną. Kiedy będziemy wewnętrz­nie zmo­ty­wo­wani, nasz wewnętrzny kom­pas wła­ści­wie nas pokie­ruje.

Bycie wewnętrz­nie zmo­ty­wo­wa­nym to wie­dzieć, co chcę osią­gnąć, i ruszyć, żeby to osią­gnąć.

Wewnętrzna moty­wa­cja to zgra­nie się z tym, czego chcesz, z twoim celem, twoim życiem. Pogra­tu­luj sobie za każ­dym razem, kiedy zro­bisz krok do przodu. Pamię­taj o swoim marze­niu. Jeśli będziesz dzia­łać w ten spo­sób, znacz­nie łatwiej przyj­dzie ci omi­jać prze­szkody, a kiedy przyj­dzie znie­chę­ce­nie, twoja wewnętrzna moty­wa­cja je pokona.

Kiedy mimo zewnętrz­nych oko­licz­no­ści moty­wa­cja rodzi się z two­jego wnę­trza, nie­za­leżna od opi­nii innych, kiedy nie ma już miej­sca na skargę, kiedy udało ci się zosta­wić prze­szłość za sobą, żeby iść do przodu, nic cię nie odwie­dzie od tego, co posta­no­wi­łeś zro­bić. Każ­dego ranka wzbu­dzaj w sobie chęć zre­ali­zo­wa­nia tego, co sobie posta­no­wi­łeś, nadaj temu waż­ność. Włóż w to pasję, siłę i żar.

Bez moty­wa­cji cofa­li­śmy się, lecz teraz idziemy naprzód, teraz wiesz, że doj­dziesz. Zadaj sobie trud, żeby poko­nać znie­chę­ce­nie. Ludzie zmo­ty­wo­wani mówią o miej­scu, do któ­rego zmie­rzają.

Nie mów o tym, skąd przy­cho­dzisz, o tym, co cię spo­tkało. Mów o tym, dokąd idziesz, jaka jest twoja meta. Nie mów o tym tylko innym ludziom, mów to przede wszyst­kim sobie.

Określ ten kie­ru­nek, w któ­rym idziesz – kiedy to uczy­nisz, wewnętrzna moty­wa­cja pozwoli ci prze­no­sić góry.

Rozdział 3

Roz­dział 3

Rośnij każ­dego dnia

Sięgać po więcej

Dziecko jedy­nie chce, żeby mu dawano, doro­sły spra­wia, że rośnie to, co ma. Dziecko tylko się bawi, doro­sły pod­bija. Wszystko, co osią­gniesz, będzie pro­por­cjo­nalne do tego, jak bar­dzo jesteś gotów rosnąć.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki