Pozytywne myśli - Bernardo Stamateas - ebook

Pozytywne myśli ebook

Bernardo Stamateas

0,0
24,00 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Jeśli ufasz sobie samemu, nic i nikt nie może cię ograniczyć, nawet twoje myśli.

Czasami to, co było wczoraj (w czym utknęliśmy), nie pozwala nam przejść do lepszego jutra. Musimy przestać myśleć o tym, jak dobrze było lata temu, kiedy byliśmy dziećmi, kiedy byliśmy młodsi, kiedy życie się do nas uśmiechało, aby zacząć wierzyć, że najlepsze jest wciąż jeszcze przed nami.

Czy wiesz, że największą przeszkodą na drodze do postępu w życiu jesteś ty sam? Wewnątrz nas toczy się walka między tym, za czym tęsknimy, a strachem, że wszystko, na co mamy nadzieję, nie zmaterializuje się. Brak umiejętności kierowania własnym umysłem jest przyczyną większości problemów, z którymi się borykamy. Zwłaszcza jeśli chodzi o ustalanie i egzekwowanie granic.

Za tobą są straty, a przed tobą możliwości.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 104

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



CZĘŚĆ PIERW­SZA

DIAGNOZOWANIE NASZYCH MYŚLI

Roz­dział 1

Czym jest myślenie

Moja głowa: fabryka myśli

W codzien­nym życiu czę­sto sły­szymy zda­nie: „Lepiej za wiele nie myśl”, „Prze­stań tak wszystko ana­li­zo­wać, po pro­stu bądź szczę­śliwy”… To zwroty, które spra­wiają, że docho­dzimy do prze­ko­na­nia, że myśle­nie jest czymś nega­tyw­nym. Jed­nak myśle­nie samo w sobie nie jest złe: złe jest to, że myślimy źle. Brzmi to jak gra słów, ale tak nie jest.

Istoty ludz­kie mają zdol­ność myśle­nia przez cały czas, nawet gdy sta­ramy się o niczym nie myśleć. Nasz umysł myśli o sobie: myślimy o tym, co czu­jemy, co myślimy: „Czuję to…”, „Myślę tamto…”, „Nie zga­dzam się z tym”, „Moim zda­niem jest tak, a nie ina­czej…”. Innymi słowy, roz­my­ślamy nie tylko nad sobą, ale także nad tym, co myślimy, czu­jemy i robimy. A co to zna­czy roz­my­ślać czy też medy­to­wać? Jed­nym z głów­nych zna­czeń ter­minu „medy­to­wać” jest: „zwra­cać uwagę”. W języku hebraj­skim słowo to brzmi hagag i ozna­cza „uwa­żać, kon­tem­plo­wać, zwra­cać uwagę”. To, na co zwra­cam uwagę, jest tym, co będzie domi­no­wać.

Istotą nie­za­leż­nego umy­słu nie jest to, co myśli, ale jak myśli.

Chri­sto­pher Hit­chens

Medy­to­wać to zwra­cać na coś uwagę. Kiedy zwra­casz uwagę na książkę, medy­tu­jesz nad nią. Kiedy słu­chasz kogoś, jesteś uważny na jego słowa.

Umysł ludzki pra­cuje z uwagą. Jed­no­cze­śnie nasz umysł rów­nież medy­tuje nad ludźmi: „Zobacz, co on powie­dział…”, „Zobacz, co zro­bił…”, „Zobacz, jak się ubrał”. Umysł jest fabryką uwagi, medy­ta­cji.

Medy­ta­cja uczy nas igno­ro­wać czyn­niki roz­pra­sza­jące i sku­piać naszą uwagę na tym, na czym chcemy ją sku­pić.

Daniel Gole­man

Wszystko, co robimy, od momentu wsta­nia z łóżka do momentu pój­ścia spać, to medy­ta­cja, obser­wa­cja, zwra­ca­nie uwagi. Nasz umysł zawsze o czymś myśli. Nawet ten roz­pro­szony też się na czymś sku­pia. Umy­słem obej­mu­jemy nasze sprawy, sprawy innych, oko­licz­no­ści wokół nas. W ten spo­sób nasz natu­ralny umysł przyj­muje rolę „mistrza”, ponie­waż domi­nuje to, nad czym medy­tu­jemy. Jeśli medy­tu­jesz nad stra­chem, nara­sta w tobie nie­po­kój. Z dru­giej strony, jeśli myślisz o tym, że „cokol­wiek będziesz robił, to się uda”, to ta pozy­tywna idea, nad którą medy­tu­jesz, rów­nież się wzmocni. Kiedy myślimy, nasza per­cep­cja jest selek­tywna, to zna­czy sku­piamy się na kon­kret­nej myśli. Ta zdol­ność do obser­wa­cji i medy­ta­cji pro­wa­dzi do wzmoc­nie­nia tej myśli. Na przy­kład jeśli patrzę na jedną część mojego ciała przez cały dzień, obraz ten zosta­nie powięk­szony lub znie­kształ­cony, a więc poczuję, że ta część mojego ciała jest duża lub mała.

Im wię­cej obser­wa­cji, tym wię­cej znie­kształ­ceń.

Do zaha­mo­wa­nia docho­dzi nie tylko w przy­padku myśle­nia rumi­na­cyj­nego lub gdy obser­wu­jemy jakiś przed­miot, ale także wtedy, gdy za dużo ana­li­zu­jemy. Zbyt wiele ana­liz pro­wa­dzi do para­liżu.

Praw­do­po­dob­nie zda­rzały ci się noce, gdy w two­jej gło­wie poja­wiała się jakaś myśl, która krą­żyła w kółko, aż czu­łeś, że utkną­łeś w mar­twym punk­cie i nie wie­dzia­łeś, co jesz­cze możesz zro­bić, by się jej pozbyć. Kiedy jed­nak pozwo­li­łeś jej odejść, następ­nego dnia znaj­do­wa­łeś pro­ste roz­wią­za­nie.

Zdol­ność do kon­cen­tra­cji w medy­ta­cji ma wiele wspól­nego z naucze­niem się tego, jak myśleć, gdy chcemy myśleć, i tego, jak prze­stać myśleć, gdy zde­cy­du­jemy się tego nie robić.

Jon Kabat–Zinn

Tak długo, jak sku­piasz się na pozy­tyw­nych aspek­tach swo­jego życia, twój umysł będzie gene­ro­wał pozy­tywne myśli. Czym one są? To myśli nie tyle opty­mi­styczne, ile odżyw­cze, kar­miące, budu­jące. Z dru­giej strony, gdy się roz­pra­szasz i sku­piasz na tym, co ci nie wycho­dzi, czego jesz­cze nie masz, co robią inni, prę­dzej czy póź­niej taka postawa dopro­wa­dzi do powsta­nia tok­sycz­nych myśli.

Jeśli codzien­nie oglą­dasz wia­do­mo­ści, co robi twój umysł? Medy­tuje nad tym, co widzia­łeś, a to, nad czym roz­my­ślasz, będzie try­um­fo­wać.

Z pew­no­ścią zda­rzyło ci się, że oglą­da­jąc film lub roz­ma­wia­jąc z kimś w biu­rze pod­czas lun­chu, nagle pomy­śla­łeś: „Muszę zapła­cić za prąd”, „Trzeba zro­bić zakupy na naj­bliż­sze dni”, „W następny pią­tek mamy spo­tka­nie na Zoo­mie”…, i twoje myśli zaczy­nały błą­dzić. Co powin­ni­śmy zro­bić w takiej sytu­acji? Kon­ty­nu­ować to, co robi­li­śmy. Hisz­pań­ska zakon­nica i mistyczka św. Teresa z Ávili (znana jako święta Teresa od Jezusa) mawiała: „Pozwólmy wariatce bie­gać po domu”. Ową sza­loną kobietą jest wła­śnie nasz umysł! Kiedy św. Teresa pisała o wyobraźni jako o wariatce w domu, miała na myśli papla­ninę lub wewnętrzny dia­log, który bez­sen­sow­nie dre­nuje naszą ener­gię.

Nad­mierne myśle­nie pro­wa­dzi do para­liżu spo­wo­do­wa­nego ana­li­zo­wa­niem. Myśle­nie jest ważne, ale wielu używa go jako spo­sobu na unik­nię­cie dzia­ła­nia.

Robert Her­ja­vec

Jak przekształcić myśli

Wszy­scy mamy myśli, które nie­ustan­nie powra­cają, krążą w naszych gło­wach i choć nie zda­jemy sobie z tego sprawy, błą­dzimy w labi­ryn­cie, który wydaje nam się bez wyj­ścia, tylko po to, by w końcu ugrzę­znąć w tych samych sta­rych ide­ach. Nie potra­fimy się od nich uwol­nić i choć pró­bu­jemy wydo­stać się z labi­ryntu, w któ­rym czu­jemy się uwię­zieni, nie potra­fimy zna­leźć drogi. Ale jest też dobra wia­do­mość: z tego labi­ryntu (poję­cie uży­wane rów­nież przez innych auto­rów) jest wyj­ście.

W swo­jej książce Focus. Sztuka kon­cen­tra­cji jako ukryte dąże­nie do dosko­na­ło­ści Daniel Gole­man pod­kre­śla zna­cze­nie tre­ningu uwagi. Istotne jest, aby trak­to­wać ją jako mię­sień, jed­nostkę, która może dzia­łać na naszą korzyść, a nie na korzyść naszego anar­chicz­nego umy­słu. Ten ele­men­tarny pro­ces, który odbywa się na pozio­mie psy­cho­lo­gicz­nym, powi­nien być kon­tro­lo­wany przez nas, a nie przez nasze nie­spo­kojne myśli lub nega­tywne oko­licz­no­ści1.

Co zatem można zro­bić ze swo­imi myślami?

a. Utrwa­lać je.

b. Zastę­po­wać je innymi.

Tok­syczne i nawra­ca­jące myśli należy zastą­pić uży­tecz­nymi myślami (ist­nieją myśli uży­teczne i bezuży­teczne, pozy­tywne i tok­syczne).

Ziden­ty­fi­kujmy tok­syczne myśli, a gdy już to zro­bimy, zastąpmy je innymi. Ale to zastą­pie­nie musi ozna­czać prze­mianę. W ten spo­sób nowa pozy­tywna myśl, którą zamie­rzamy przy­jąć, w końcu sta­nie się czę­ścią naszego życia.

Jak to się odbywa? Załóżmy na przy­kład, że myślę: „Samot­ność boli”. Jak powi­nie­nem postą­pić? Zastą­pić tę myśl nastę­pu­ją­cym stwier­dze­niem: „Samot­no­ścią można się cie­szyć”. Takie sfor­mu­ło­wa­nie nie ozna­cza, że już przy­ją­łem tę myśl, że stała się ona czę­ścią mnie (to tak jak z jedze­niem, które naj­pierw jest tra­wione i dopiero z cza­sem staje się czę­ścią naszej istoty). Dopóki więc nie uczy­nimy jej naszą wła­sną, ta powta­rza­jąca się i ogra­ni­cza­jąca myśl będzie na­dal tkwiła w naszym umy­śle. Wszyst­kim nam potrzebna jest prze­miana, która dokona się w naszym umy­śle.

Bar­bara Fre­drick­son, znana badaczka z Uni­wer­sy­tetu Stan­forda spe­cja­li­zu­jąca się w psy­cho­lo­gii pozy­tyw­nej, mówi o „wyzwa­niu, jakim jest prze­zwy­cię­że­nie nega­tyw­nego nasta­wie­nia”. Raz osią­gnięta trans­for­ma­cja staje się bar­dzo opła­calną inwe­sty­cją. Dobre myśle­nie nie jest sztuką ani nauką, ale raczej uko­ro­no­wa­niem cią­głego tre­ningu mody­fi­ku­ją­cego ory­gi­nalne pro­gra­mo­wa­nie mózgu.

Nega­tyw­nym myślom nie wolno ustę­po­wać ani na cen­ty­metr, w prze­ciw­nym razie mogą się roz­wi­nąć na milę.

Mat­shona Dhli­wayo

Roz­dział 2

Przekonania, których prawie nie da się zmienić: nasze osobliwości

Osobliwość lub podstawowe przekonania

Ist­nieją myśli pod­sta­wowe, struk­tu­ralne oraz myśli, które są dru­go­rzędne, wtórne, bar­dziej mobilne, dru­go­rzędne prze­ko­na­nia. Ist­nieją rów­nież opi­nie. Jak je odróż­nić?

Spró­bujmy je zde­fi­nio­wać.

1. Czym są prze­ko­na­nia pod­sta­wowe?

Są to afek­tyw­nie zako­rze­nione idee. Takie prze­ko­na­nia poja­wiają się nagle, niczym strzały, nie­jako auto­ma­tycz­nie. Ogól­nie rzecz bio­rąc, ludzie mają ten­den­cję do wie­rze­nia, że kiedy poja­wiają się myśli, nie mają nad nimi kon­troli; tak jakby umysł był wybu­cha­ją­cym wul­ka­nem. Fak­tem jest, że jeśli tok­syczne myśli, które wywo­łu­jemy, powta­rzają się w naszym umy­śle, w końcu zako­rze­nią się, sta­jąc się prze­ko­na­niami pod­sta­wo­wymi: praw­dami, które dzia­łają jak samo­speł­nia­jąca się prze­po­wied­nia. Robimy coś i nagle poja­wia się w nas myśl: „Nie dam rady, to dla mnie za trudne”, „Nikt mi nie pomaga i nie potra­fię sobie z tym pora­dzić”, „Jestem impul­sywny”.

Są to twier­dze, for­tece, w któ­rych jeste­śmy zamknięci, duże prze­ko­na­nia obu­do­wane wie­loma mniej­szymi wyobra­że­niami, które je uza­sad­niają.

Jeśli jed­nak zbu­rzymy te twier­dze i zmie­nimy prze­ko­na­nia, będziemy mogli na­dal się roz­wi­jać. Nie jest to łatwe. Cza­sami wymaga to przej­ścia przez głę­boki kry­zys życiowy – który burzy naszą twier­dzę – taki jak medy­ta­cja, tera­pia albo sku­pie­nie na samo­roz­woju.

Myśli, które poja­wiają się spon­ta­nicz­nie – czy tego chcemy, czy nie – stają się prze­ko­na­niami. Prze­ko­na­niami, któ­rych pra­wie nie da się zmie­nić

Myśli, które nas ogra­ni­czają i nie pozwa­lają nam iść naprzód, stają się naszymi naj­gor­szymi wro­gami. Aaron Beck – jeden z pio­nie­rów sys­te­ma­tycz­nego wyko­rzy­sty­wa­nia pod­staw nauk kogni­tyw­nych w lecze­niu zabu­rzeń psy­chicz­nych – pro­po­nuje model, w któ­rym twier­dzi, że w obli­czu danej sytu­acji jed­nostki nie reagują auto­ma­tycz­nie. Uważa, że przed pod­ję­ciem reak­cji emo­cjo­nal­nej lub beha­wio­ral­nej postrze­gają one, kla­sy­fi­kują, inter­pre­tują, oce­niają i przy­pi­sują zna­cze­nie bodź­cowi zgod­nie z wcze­śniej­szymi zało­że­niami lub sche­ma­tami poznaw­czymi (zwa­nymi rów­nież pod­stawowymi prze­ko­na­niami)2.

Tkwimy na naszej dro­dze życia ogra­ni­czeni per­spek­ty­wami i przy­wią­zani do naszego spo­sobu myśle­nia.

Joel Osteen

2. Czym jest oso­bli­wość?

Gdy­bym zapy­tał cię, jaki jesteś, praw­do­po­dob­nie odpo­wie­dział­byś mi zda­niami w stylu: „Lubię słu­chać muzyki”, „Jestem eks­tra­wer­ty­kiem”, „Uwiel­biam wszystko ana­li­zo­wać”, „Jestem wraż­liwy na ból”. Cały ten opis sie­bie, który two­rzymy, ta nar­ra­cja, ta suma naszych prze­ko­nań, sta­nowi naszą oso­bli­wość, czy też, mówiąc pro­ściej: nasz spo­sób bycia. Oso­bli­wo­ści są więc cha­rak­te­ry­stycz­nymi cechami, które w nas domi­nują. Na przy­kład oso­bli­wo­ścią kró­lika jest to, że biega, pod­czas gdy oso­bli­wo­ścią żół­wia jest to, że poru­sza się powoli. Nie możesz powie­dzieć żół­wiowi: „Dalej, bie­gnij, szybko!”, ponie­waż jego cechą cha­rak­te­ry­styczną jest powolne poru­szanie się. Ana­lo­gicz­nie nie ma sensu mówić kró­li­kowi: „Idź powoli, trzy­maj się żół­wia”, ponie­waż jego cechą szcze­gólną jest ska­ka­nie w szyb­kim tem­pie.

Dokład­nie tak samo jest z ludźmi. Każdy z nas ma swoją wła­sną oso­bli­wość, czyli cechy, które nas wyróż­niają i są domi­nu­jące: nasz spo­sób bycia. Na przy­kład są ludzie, któ­rzy mają skłon­ność do popi­sy­wa­nia się, lubią stać w świe­tle reflek­to­rów; inni są indy­wi­du­ali­stami, zawsze myślą o sobie; są tacy, któ­rzy są bierni i nie reagują na zaczepki; są rów­nież tacy, któ­rzy są nie­upo­rząd­ko­wani, a także tacy, któ­rzy niczego sami z sie­bie nie dają, chyba że zostaną o to popro­szeni.

To wła­śnie te oso­bli­wo­ści zwy­kle powo­dują pro­blemy w związ­kach. Kiedy się zako­chu­jemy i zaczy­namy uma­wiać na randki, mamy ten­den­cję do ukry­wa­nia naszych cech szcze­gól­nych, aby druga osoba ich nie dostrze­gła. Jed­nak po pew­nym cza­sie, gdy nasze rela­cje stają się sfor­ma­li­zo­wane, te oso­bli­wo­ści wycho­dzą na jaw i czę­sto powo­dują kon­flikty. To samo dzieje się w przy­jaźni. Nie­któ­rzy ludzie od razu poka­zują swoje oso­bli­wo­ści, ale inni nie są tak otwarci, co spra­wia, że z cza­sem nie­które postawy, reak­cje i zacho­wa­nia zaczy­nają nas zaska­ki­wać. Fak­tem jest, że wszy­scy mamy swoje eks­tra­wa­gan­cje, a nie­które z nich są cechami, które sta­no­wią ogromną część naszego stylu bycia.

Z dru­giej strony wraz z wie­kiem u każ­dego z nas może poja­wiać się coraz wię­cej oso­bli­wo­ści! Cza­sami, gdy kogoś pozna­jemy i odkry­jemy jego dzi­wac­twa, może się wręcz oka­zać, że wolimy jed­nak być sami, niż się z nimi zma­gać.

Nie­które cechy są widoczne na pierw­szy rzut oka, takie jak wybu­cho­wość czy życz­li­wość – nie spo­sób ich nie zauwa­żyć. Inne z kolei pozo­stają ukryte. Jed­nak nie ulega wąt­pli­wo­ści, że wszy­scy mamy jakieś oso­bli­wo­ści; zauwa­żamy je u innych, a inni zauwa­żają nasze.

Oso­bli­wość nie pozwala nam iść naprzód, jest naszym wiel­kim hamul­cem.

Cho­ciaż możemy nie zda­wać sobie z tego sprawy, jeste­śmy pełni oso­bli­wo­ści. Prawda jest taka, że nie­za­leż­nie od tego, czy są one widoczne, czy nie, to nie pozwa­lają nam się roz­wi­jać. Dla­czego tak jest? Ponie­waż zazwy­czaj nie lubimy, gdy ktoś wytyka nam nasze cechy lub kwe­stio­nuje nasze argu­menty. Na przy­kład jeśli powiesz komuś: „jesteś nie­chlujny” lub „jesteś bała­ga­nia­rzem”, ten ktoś praw­do­po­dob­nie wpad­nie w złość i odpo­wie: „Dla­czego wtrą­casz się w moje życie? Pil­nuj wła­snego nosa”.

3. Czym jest prze­ko­na­nie wtórne?

Jest to prze­ko­na­nie ruchome. Zaj­miemy się nim bar­dziej szcze­gó­łowo w następ­nym roz­dziale, ale już teraz zapa­mię­tajmy, że prze­ko­na­nie, cze­go­kol­wiek ono doty­czy, może być pod­sta­wowe, wtórne lub oparte na opi­nii. Wszystko zależy od danej osoby. Prze­ko­na­nia wtórne to takie, które można kwe­stio­no­wać i mody­fi­ko­wać. Są myślami auto­ma­tycz­nymi, które mają dużą siłę, ale tego typu prze­świad­cze­nia muszą zostać zastą­pione uży­tecz­nymi myślami. Jed­no­cze­śnie wyma­gają one mniej pracy niż idee pod­sta­wowe.

Idee wtórne łatwiej jest zastą­pić innymi poglą­dami niż idee pod­sta­wowe, czyli te głę­boko zako­rze­nione idee, które mamy na swój temat. Na przy­kład możesz powie­dzieć: „Jestem intro­wer­ty­kiem”, i jest to prze­ko­na­nie pod­sta­wowe – tak postrze­gasz sie­bie. Można jed­nak zmo­dy­fi­ko­wać prze­ko­na­nie wtórne, na przy­kład: „Lubię roz­ma­wiać o spo­rcie”. Ta idea wtórna: „Lubię roz­ma­wiać o spo­rcie”, może zostać zmo­dy­fi­ko­wana i roz­sze­rzona poprzez doda­nie także innych tema­tów roz­mów.

4. Czym jest opi­nia?

Jest to idea ulotna, która nie ma popar­cia. Na przy­kład: „Jestem nie­śmiały”. To stwier­dze­nie może być prze­ko­na­niem pod­sta­wo­wym lub tylko opi­nią na swój temat.

Rzeczywistość psychiczna a rzeczywistość materialna

Ludzie wypra­co­wują różne rodzaje prze­ko­nań lub idei, które osa­dzają się w naszych gło­wach i, jak wspo­mnia­łem wcze­śniej, sabo­tują nasze codzienne życie. Fak­tem jest, że nasz umysł (myśli) jest tym, co mówi nam, kim jeste­śmy i dokąd dotrzemy – lub nie dotrzemy.

Tera­pia poznaw­cza ma na celu zła­go­dze­nie napięć psy­chicz­nych poprzez kory­go­wa­nie błęd­nych prze­ko­nań i sygna­łów. Kory­gu­jąc błędne prze­ko­na­nia, możemy poło­żyć kres nad­mier­nym reak­cjom.

Myślę, że należy tutaj pod­kre­ślić to, co mówi autor książki Labi­rynty umy­słu: „Według Imma­nu­ela Kanta istoty ludz­kie nie mogą poznać rze­czy samych w sobie, mogą jedy­nie doświad­czać ich w swo­ich umy­słach. Czy to ozna­cza, że nasza świa­do­mość może znie­kształ­cać rze­czywistość? Istot­nie tak wła­śnie jest. Dla­tego Freud nale­gał na uży­wa­nie ter­minu «rze­czywistość psy­chiczna», wyja­śnia­jąc, że jest to szcze­gólna forma ist­nie­nia, któ­rej nie należy mylić z rze­czywistością mate­rialną”3. Innymi słowy: poprzez nasze myśli two­rzymy nie­ist­nie­jącą rze­czy­wi­stość, którą uwa­żamy za realną i praw­dziwą, ponie­waż została prze­kształ­cona w prze­ko­na­nie. Mówiąc pro­ściej, para­fra­zu­jąc grec­kich filo­zo­fów: „To nie rze­czy spra­wiają, że cho­ru­jemy, ale nasze wyobra­że­nie o rze­czach”4.

Zabu­rze­nia emo­cjo­nalne nie są wyni­kiem sytu­acji, ale spo­sobu, w jaki je inter­pre­tu­jemy.

Albert Ellis

Zapra­szam do prze­ana­li­zo­wa­nia nie­któ­rych błęd­nych prze­ko­nań.

1. Nie zasłu­guję na to.

To prze­ko­na­nie mówi mojemu umy­słowi, że nie zasłu­guję na nic, co osią­gnę lub zdo­będę (jeśli w ogóle uda mi się to osią­gnąć). W głębi duszy czuję się winny z powodu dobrych rze­czy, które mi się przy­tra­fiają. Na przy­kład dostaję dobrą pracę, ale codzien­nie się spóź­niam, aż w końcu zostaję zwol­niony. Albo mam part­nera, ale zdra­dzam go i w końcu w ten spo­sób go tracę. Czy też pro­szę o pod­wyżkę, po czym wydaję pie­nią­dze na nie­po­trzebne rze­czy. Jedną ręką przyj­mu­jemy nasze osią­gnię­cie, a drugą je odsu­wamy.

Poczu­cie winy to nie­ustanna potrzeba kary, na którą naszym zda­niem zasłu­gu­jemy. Kiedy zaczy­namy się roz­wi­jać i iść naprzód, poja­wia się poczu­cie winy. Jak się go pozbyć?

Musimy je zra­cjo­na­li­zo­wać i zasta­no­wić się: „Dla­czego na to nie zasłu­guję? Co to za głos, który mówi mi, że nie zasłu­guję na tę przy­jem­ność?” Może to głos taty, mamy, part­nera? Pamię­tajmy, że poczu­cie winy jest emo­cją i ma siłę emo­cjo­nal­nego impulsu. Dla­tego musimy czę­sto powta­rzać sobie coś wręcz odwrot­nego: „Zasłu­guję na to”. Świa­do­mie dajmy sobie przy­zwo­le­nie na cie­sze­nie się pięk­nymi rze­czami i marze­niami, które udaje nam się speł­nić.

Nasz spo­sób myśle­nia w dużej mie­rze decy­duje o tym, czy osią­gniemy nasze cele i będziemy cie­szyć się życiem, a nawet o tym, czy w ogóle prze­trwamy.

Aaron Beck

2. Nie mam tyle odwagi, nie mam wystar­cza­ją­cych zdol­no­ści.

Czę­sto, gdy sta­jemy przed nowym wyzwa­niem lub wspa­niałą oka­zją, mówimy: „Nie czuję się na siłach”. Na przy­kład dosta­jesz pro­po­zy­cję awansu w pracy, ale masz wra­że­nie, że nie jesteś wystar­cza­jąco zdolny, więc rezy­gnu­jesz. Albo masz przy­stą­pić do egza­minu i czu­jesz, że ni­gdy nie będziesz umiał dosta­tecz­nie dużo. Mimo to pod­cho­dzisz do egza­minu i zda­jesz go z bar­dzo dobrym wyni­kiem. Co prawda ukoń­czy­łeś już szko­le­nie, ale nie­chęt­nie prze­cho­dzisz do prak­tyki, ponie­waż czu­jesz, że musisz się jesz­cze zbyt wiele nauczyć.

Pamię­taj, że skoro firma cię zatrud­nia (zwłasz­cza jeśli jest lide­rem na rynku), to dla­tego, że masz umie­jęt­no­ści. Praw­do­po­dob­nie widzą coś, czego ty nie dostrze­gasz. To zja­wi­sko ma swoją nazwę – syn­drom oszu­sta. Jesteś w sta­nie sku­tecz­nie z nim wal­czyć! Ale Mar­cote, autorka książki o tym pro­ble­mie, pisze:

Zja­wi­sko to wynika z zestawu prze­ko­nań, na któ­rych pod­sta­wie ludzie uwa­żają, że ich osią­gnię­cia mają nie­wiele wspól­nego z ich umie­jęt­no­ściami, ale są wyni­kiem szczę­ścia, powią­zań, wkładu, jaki inni wnie­śli w ich pracę, ich oso­bi­stego uroku i zbiegu oko­licz­no­ści, który spra­wił, że zna­leźli się we wła­ści­wym miej­scu we wła­ści­wym cza­sie. Pomimo ist­nie­nia licz­nych dowo­dów potwier­dza­ją­cych ich kom­pe­ten­cje takie osoby czują, że nie zasłu­gują na to, co osią­gnęły, i dla­tego nie potra­fią zaak­cep­to­wać otrzy­my­wa­nych wyróż­nień. Są wręcz prze­ko­nane, że w każ­dej chwili mogą zostać zde­ma­sko­wane! Co odróż­nia ludzi, któ­rzy nie cier­pią na syn­drom oszu­sta, od tych, któ­rzy go doświad­czają? To nie ich zdol­no­ści, a spo­sób, w jaki myślą o sobie i inter­pre­tują pewne sytu­acje. Wewnętrzne głosy poja­wiają się w postaci wąt­pli­wo­ści co do wła­snej inte­li­gen­cji, prze­ko­na­nia, że to, co osią­gnęli, nie jest ich zasługą (nawet jeśli inni tak uwa­żają), i stra­chu, że to kłam­stwo zosta­nie odkryte5.

3. Nie mogę.

Jest to ogra­ni­cza­jące prze­ko­na­nie, które nakłada na nas emo­cjo­nalny hamu­lec ręczny: „Nie mogę, bo jestem za stary; w tym wieku już się nie zako­cham”, „Nie nadaję się do tej pracy”.

Kiedy wydaje się, że nic nie idzie po two­jej myśli, pamię­taj, że samo­lot star­tuje pod wiatr, a nie z wia­trem.

Henry Ford

4. Rób to, co czu­jesz.

„Rób to, co ci dyk­tuje serce” to kolejne prze­ko­na­nie pod­sta­wowe. Jakie myśli wyzwala? „Nie wolno mi mieć pro­jek­tów…”, „Nie wolno mi inwe­sto­wać…”, „Muszę robić to, co czuję…”, „Teraz mam ochotę się pod­dać…”, „Teraz mam ochotę się zmie­nić”. Jeste­śmy zanu­rzeni w post­mo­der­ni­zmie, gdzie wszystko się zmie­nia. Dla­czego? Ponie­waż musisz robić to, co czu­jesz, a prze­cież wszystko jest przy­jem­no­ścią bez korzeni. Dziś jestem tu, a jutro tam. Prze­sła­nie brzmi: „Rób to, co czu­jesz, ważne jest to, że wsłu­chu­jesz się w swoje uczu­cia”.

5. Coś jest ze mną nie tak.

Zazdro­śni ludzie zwy­kle wie­rzą, że coś jest z nimi nie tak (dla­tego part­ner ich zostawi). Takie prze­ko­na­nie mają rów­nież ci, któ­rzy boją się odrzu­ce­nia, osą­dze­nia i potę­pie­nia. Strach przed pomyłką wynika z tego pod­sta­wo­wego prze­ko­na­nia, które mówi: „Coś jest ze mną nie tak”. Oto kilka myśli, które wyni­kają z tego pod­sta­wo­wego prze­ko­na­nia: „Nie jestem godny miło­ści” (taki czło­wiek wie­rzy, że jeśli kogoś poko­cha, zosta­nie porzu­cony), „Nie pasuję do tej grupy, jestem inny”, „To wszystko moja wina, nie zasłu­guję na nic dobrego”.

6. Jestem wyjąt­kowy i lep­szy od innych.

Ta wiara w sie­bie jest nie­świa­doma i głę­boka. W rezul­ta­cie poja­wiają się drobne myśli o cha­rak­te­rze nar­cy­stycz­nym: „Spójrz na mnie… Chcę się poka­zać”, „Mam prawo…”, „Wiem wię­cej niż ty”, „Ciesz się mną”, „Potra­fię…”. Wszyst­kie one wyni­kają z prze­ko­na­nia, że jest się wyjąt­ko­wym i lep­szym od innych.

7. Zra­nią mnie.

Kłó­tliwi ludzie, któ­rzy żyją w sta­łym kon­flik­cie ze wszyst­kimi, mają w sobie ducha podejrz­li­wo­ści. To kolejny rodzaj prze­ko­na­nia pod­sta­wo­wego. Wystar­czy, że powiesz: „Cześć”, a oni zasta­na­wiają się: „Co on chciał przez to powie­dzieć?”. Wie­rzą, że inni chcą ich zaata­ko­wać, zra­nić. Są nie­ufni, cią­gle z kimś wal­czą, nawet wir­tu­al­nie! Mają prze­ko­na­nie, że świat jest nie­bez­piecz­nym miej­scem, dla­tego stale funk­cjo­nują w sta­nie pod­wyż­szo­nej czuj­no­ści i są gotowi do ataku. Wie­rzą, że na ich dro­dze zawsze stoi koń tro­jań­ski: coś ukry­tego i bar­dzo nie­bez­piecz­nego.

Zatrzy­majmy się teraz na kilka chwil i zadajmy sobie pyta­nie:

Z któ­rym z tych prze­ko­nań się iden­ty­fi­ku­jesz?

Czy jest jakieś prze­ko­na­nie, które nie zostało tutaj wymie­nione, a które domi­nuje w twoim spo­so­bie myśle­nia?

Dla­czego tak jest?

Nie martw się zawczasu czymś, co może się ni­gdy nie wyda­rzyć. Ciesz się słoń­cem.

Ben­ja­min Fran­klin

Życie nie jest wyści­giem na sto metrów, w któ­rym musimy dążyć do poko­na­nia sie­bie nawza­jem, ale raczej cią­głym dąże­niem do dosko­na­le­nia samych sie­bie. Za każ­dym razem, gdy daję z sie­bie wszystko, bo robię to naj­le­piej, jak potra­fię, wygry­wam wyścig. Ważne jest, aby­śmy poświę­cali jak naj­wię­cej czasu na to, by lepiej poznać samych sie­bie. Cza­sami za bar­dzo szu­kamy apro­baty z zewnątrz i w rezul­ta­cie nie dostrze­gamy naszych moż­li­wo­ści i moc­nych stron. Kwe­stio­no­wa­nie tego, kim naprawdę jeste­śmy, pro­wa­dzi nas do roz­po­czę­cia wewnętrz­nych poszu­ki­wań i odrzu­ce­nia tych myśli, które – zmie­szane z echami z prze­szło­ści: trau­ma­tycz­nymi doświad­cze­niami, zła­ma­nym ser­cem, gło­sami z zewnątrz, kul­turą, tym, co sły­szymy na co dzień – spra­wiają, że wszystko, co widzimy o sobie, jest nega­tywne. I cho­ciaż każdy czło­wiek jest spo­łeczny i obcią­żony „uogól­nio­nymi prze­my­śle­niami”, nie defi­niują one nas jako ludzi.

Pra­wie wszystko zacznie ponow­nie dzia­łać, jeśli odłą­czysz to na kilka minut… nawet ty.

Anne Lamott

Nad­szedł czas, aby zakwe­stio­no­wać te prze­ko­na­nia i zacząć wykra­czać poza różne kul­tu­rowe i oso­bi­ste doświad­cze­nia, które nas ogra­ni­czają.

Wszy­scy jeste­śmy zanu­rzeni w pew­nej kul­tu­rze, z któ­rej wynika wiele naka­zów i zaka­zów. Trudno się z nich wyzwo­lić. Ale można je kwe­stio­no­wać. Zami­ło­wa­nie do kupo­wa­nia stale nowych ubrań, pra­gnie­nie zdo­by­wa­nia dóbr mate­rial­nych takich jak dom czy samo­chód lub cie­sze­nie się wyma­rzo­nymi waka­cjami, czyli rze­czy, które same w sobie nie są złe, to z pew­no­ścią pra­gnie­nia, które zostały nam wpo­jone przez ota­cza­ją­cych nas ludzi.

Wiara w sie­bie i danie sobie pozwo­le­nia na roz­wój i bycie szczę­śli­wym nie są rów­no­znaczne z wywyż­sza­niem się, nar­cy­zmem, dumą czy chę­cią auto­pro­mo­cji; jest to raczej uświa­do­mie­nie sobie, do czego jestem zdolny, i porzu­ce­nie wszyst­kich ogra­ni­cza­ją­cych prze­ko­nań, które do tej pory nam w życiu nie pomo­gły i w naszym wypadku się nie spraw­dzają.

Pierw­szym kro­kiem do prze­kształ­ce­nia naszej rze­czy­wi­sto­ści jest jej uzna­nie. Nie zawsze jest to łatwe, ponie­waż nie­jed­no­krot­nie uświa­do­mie­nie sobie wła­snej sytu­acji spra­wia nam ból. To wtedy akty­wują się mecha­ni­zmy obronne, które roz­my­wają lub znie­kształ­cają rze­czy­wi­stość i spra­wiają, że żyjemy w ilu­zji. Ale nie­za­leż­nie od tego, czy mamy odwagę to zro­bić, czy nie, zmiana sytu­acji jest moż­liwa tylko wtedy, gdy potra­fimy ją roz­po­znać i zaak­cep­to­wać ze wszyst­kim, co się z tym wiąże. W końcu aby ruszyć w drogę i dotrzeć do celu, trzeba wie­dzieć, jaki jest nasz punkt wyj­ścia.

Nauczmy się wie­rzyć w naszą sku­tecz­ność, w nasze zdol­no­ści poko­ny­wa­nia prze­szkód, z któ­rymi bory­kamy się każ­dego dnia. Prze­stańmy obar­czać innych odpo­wie­dzial­no­ścią za to, co leży w naszych rękach i jest naszym zada­niem. Nie ist­nieją ani olbrzymy, ani potwory. Jeśli ufasz sobie samemu, nic i nikt nie może cię ogra­ni­czyć, nawet twoje myśli.

Życie kur­czy się lub roz­sze­rza pro­por­cjo­nal­nie do war­to­ści czło­wieka.

Anaïs Nin

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. D. Gole­man, Focus. Sztuka kon­cen­tra­cji jako ukryte dąże­nie do dosko­na­ło­ści, Media Rodzina, Poznań 2016. [wróć]

2. Gar­cia–Allen Jona­than, La Tera­pia Cogni­tiva de Aaron Beck. Ana­li­za­mos uno de los cuer­pos teó­ri­cos de más rele­van­cia en la tera­pia psi­co­ló­gica, 5.10.2015, (online) https://psi­co­lo­giay­mente.com/cli­nica/tera­pia–cogni­tiva–aaron–beck. [wróć]

3. D. Fernández, Los labe­rin­tos de la mente, Ver­gara 2018. [wróć]

4. „Nie same rze­czy by­naj­mniej, ale mnie­ma­nie o rze­czach budzą w ludziach nie­po­kój” – Epik­tet. [wróć]

5. A. Mar­cote, Cómo trans­for­mar el síndrome del impo­stor en tu aliado, Hojas del Sur 2021. [wróć]