Spokój emocjonalny - Bernardo Stamateas - ebook + audiobook + książka

Spokój emocjonalny ebook

Bernardo Stamateas

4,5

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Emocjonalny spokój to najnowsza książka Bernarda Stamateasa, autora licznych poradników wspomagających rozwój osobisty, która już spotkała się z życzliwym przyjęciem tysięcy czytelników. Stamateas potwierdza powszechnie uznane zjawisko, iż w obecnym świecie odczuwanie niepokoju, strachu, ustawiczne zamartwianie się, przybrały wymiar epidemii, wyrządzającej człowiekowi szkody zarówno na poziomie emocjonalnym, jak fizycznym. Ciągły stres sprawia, że ludzie coraz częściej sięgają po środki uspokajające, antydepresanty, a nawet narkotyki.

Przyczyn jest wiele: we współczesnym społeczeństwie, w którym obowiązuje kult młodości, strach przed starością i utratą zdrowia jest jednym z głównych powodów wywołujących lęk, ale jest nim również strach przed odrzuceniem społecznym, towarzyskim, brakiem życiowego sukcesu. „Wyścig szczurów” powoduje stan permanentnego zmęczenia i zniechęcenia.

Autor wskazuje, jak rozpoznać przyczyny odczuwanego niepokoju i radzi, jak ustalić priorytety i przemienić irracjonalny strach w prawdziwe, konstruktywne emocje, tym samym wzmacniając poczucie własnej wartości. Kiedy przekujemy niepokój, ustawiczne powtarzanie sobie „nie ośmielę się” w „mogę”, będziemy żyć bez strachu, umiejętnie realizując nasze projekty i marzenia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 220

Oceny
4,5 (60 ocen)
42
11
3
3
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
potoczysty

Nie oderwiesz się od lektury

Książka z której dowiesz się CO ROBIĆ by poradzić sobie z traumami. Wnikliwa analiza w której odnajdziesz problemy dotyczące Ciebie. Pisana przyjemnym pełnym serca językiem przypada do gustu. Jednym słowem - złoto.
20
rafiks20

Nie polecam

Dałem sobie spokój po zdaniach typu "Bóg ma dla ciebie plan", "Bóg znajdzie dla Ciebie pocieszenie". Nie tego się spodziewałem sięgając po tę książkę.
00
kano_zaur

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo dobra pozycja, w trudnych chwilach tchnęła we mnie nadzieję i podniosła na duchu. Jeszcze nie raz do niej wrócę. Wyciągnęłam wiele mądrych rzeczy z tej książki, bardzo polecam
00
MarzenaJanik

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam.
00
Monikaboryczko

Nie oderwiesz się od lektury

Piękna, wzmacniająca, doskonała na każdy etap naszego życia.
00

Popularność




Wpro­wa­dze­nie

WPRO­WA­DZE­NIE

Niniej­sza książka zro­dziła się z całych setek mejli, kon­sul­ta­cji i wyra­zów nie­po­koju, jakie do mnie dotarły, mają­cych wspólny mia­now­nik: „Boję się… Co mam zro­bić?”.

Wszy­scy doświad­czamy stra­chu, lęków i obaw. Jest to nor­malne i sta­nowi ele­ment życia. Jeste­śmy isto­tami nie­peł­nymi, które jesz­cze nie dotarły do kresu drogi i które roz­wi­jają pewne obszary bar­dziej niż inne; wszy­scy jed­nak musimy cały czas się dosko­na­lić aż po ostatni dzień naszego życia.

Roz­wój to swo­isty para­doks. Mogli­by­śmy porów­nać go z podą­ża­niem ku hory­zon­towi: im bar­dziej się ku niemu zbli­żamy, tym bar­dziej się oddala. Nikt nie może powie­dzieć, że już osią­gnął doj­rza­łość, gdyż w miarę jak podą­żamy naprzód, wzno­simy się krok po kroku, podob­nie jak wtedy, gdy wspi­namy się po scho­dach, i w ten spo­sób się roz­wi­jamy.

Na tych stro­nach poru­szymy takie tematy jak strach przed śmier­cią, sta­ro­ścią, odrzu­ce­niem, kry­tyką, nie­po­wo­dze­niem. Powiemy też o naj­czę­ściej doświad­cza­nych przez ludzi emo­cjach, jak ta zwana nie­po­ko­jem, która obec­nie przy­brała roz­miary epi­de­mii na świa­tową skalę.

Co możemy uczy­nić w obli­czu stra­chu? Na kar­tach tej książki pro­po­nuję kilka prak­tycz­nych spo­so­bów, które, jak mam nadzieję, można będzie wyko­rzy­stać w tej sytu­acji. Wiele z nich jest powszech­nie zna­nych, lecz moim celem jest, byśmy pamię­tali o tym, co oczy­wi­ste, mając też świa­do­mość, że wszy­scy możemy się roz­wi­jać i z każ­dym dniem zbli­żać się do pełni.

BER­NARDO STA­MA­TEAS

1. Jestem bar­dzo nie­spójny

1.

JESTEM BAR­DZO NIE­SPÓJNY

1. Praw­dziwa epi­de­mia

W obec­nych cza­sach odnosi się wra­że­nie, że nie­po­kój prze­ro­dził się w epi­de­mię. Wiele osób, nawet nie zda­jąc sobie z tego sprawy, odczuwa nie­po­kój, a to „nasyca” wszel­kie ich dzia­ła­nia i wpływa na nie zarówno na pozio­mie psy­chicz­nym, jak i fizycz­nym. Nie­po­ko­jem okre­ślamy auto­ma­tyczną reak­cję przy­go­to­wu­jącą nas na dzia­ła­nie w obli­czu zagro­że­nia lub przy­szło­ści, którą postrze­gamy jako nega­tywną. To sygnał alar­mowy ciała wobec okre­ślo­nych sytu­acji, mający funk­cję przy­sto­so­waw­czą i przy­spo­sa­bia­jący nas do jej roz­wią­za­nia.

My, ludzie, potrze­bu­jemy odczu­wać lekki nie­po­kój, żeby żyć, a kiedy tylko to moż­liwe, pano­wać nad nim; wów­czas mówimy o nor­mal­nym i lek­kim nie­po­koju. Kiedy jed­nak ten nie­po­kój prze­ra­dza się w chro­niczny lęk, wpływa on nie tylko na tego, kogo dotyka, lecz także na ota­cza­jące go osoby.

Kiedy na lot­ni­sku, popi­ja­jąc kawę w barze, nagle uświa­do­mię sobie, że mój samo­lot zaraz wystar­tuje, z pew­no­ścią zerwę się natych­miast i jak naj­szyb­ciej skie­ruję do wła­ści­wej bramki. Taka reak­cja oka­zuje się przy­datna, gdyż skła­nia mnie do dzia­ła­nia. Ten rodzaj nie­po­koju poja­wia się, gdy sta­jemy w obli­czu nowej sytu­acji. Kiedy nato­miast czu­jemy się zde­ner­wo­wani godzinę przed wej­ściem na pokład samo­lotu, to nie jest to nie­po­kój dobry czy poży­teczny, poja­wia się bowiem w nie­od­po­wied­niej chwili. Ważne jest, aby „upo­rząd­ko­wać nasze star­cie”, nie­po­kój bowiem nara­sta, kiedy nie dzia­łamy. Odmowa, świa­doma bądź nieświa­doma, sta­wie­nia czoła pro­ble­mowi, który wymaga roz­wią­za­nia, to to samo co uzna­nie go za zagro­że­nie.

Zachę­cam zatem do prze­pro­wa­dze­nia testu opar­tego na bada­niu opra­co­wa­nym w Sta­nach Zjed­no­czo­nych i mają­cym na celu stwier­dze­nie, czy dana osoba prze­żywa nie­po­kój. Moż­li­wymi odpo­wie­dziami są: tro­chę, sporo, dużo.

• Cały czas się mar­twię.

• Mar­twię się, kiedy czuję, że nie mam dość czasu na zro­bie­nie tego wszyst­kiego, co chcę.

• Wiele sytu­acji wywo­łuje nie­po­kój.

• Kiedy koń­czę jedno zada­nie, zaczy­nam mar­twić się następ­nym.

• Nie­po­kój ogar­nia mnie w każ­dej chwili i nie potra­fię nad nim zapa­no­wać.

• Nie prze­staję się mar­twić jakimś pro­jek­tem, dopóki go nie skoń­czę.

Uważa się, że każde pięć z dzie­się­ciu osób na jakimś eta­pie życia będzie cier­pieć na coś, co okre­śla się nazwą „zespół lęku uogól­nio­nego” (GAD – gene­ra­li­zed anxiety disor­der). Cho­ciaż nie­po­kój jest nor­malną reak­cją w obli­czu nie­bez­pie­czeń­stwa lub wyzwa­nia i pozwala podą­żyć z punktu A do punktu B, to może też prze­ro­dzić się w nie­bez­pieczny, gdy staje się nad­mierny i nie­kon­tro­lo­walny.

Kiedy nie­po­kój może stać się pato­lo­giczny?

Wów­czas, gdy nie­pro­por­cjo­nalna reak­cja jest stała. Wtedy dana osoba wpada w spi­ralę nie­po­ko­jów, z któ­rej nie jest w sta­nie się wyrwać. Wielu ludzi przy­znaje, że żyje, mar­twiąc się „wszyst­kim i niczym”. To zna­czy, że nie drę­czy ich jeden okre­ślony nie­po­kój czy strach. Nie wie­dzą dobrze, co ich nie­po­koi. Taki stan okre­śla się mia­nem lęku uogól­nio­nego. Dys­kom­fort wywo­łany nie­po­ko­jem zwy­kle wów­czas nie jest reak­cją na kon­kretne zda­rze­nie, jak dzieje się to w przy­padku fobii. Czło­wiek cier­piący na fobię pamięta szcze­gól­nie trau­ma­tyczne zda­rze­nie, na przy­kład kiedy w dzie­ciń­stwie zamy­kano go w pokoju, co w przy­szło­ści prze­ra­dza się w lęk przed zamknię­tymi pomiesz­cze­niami. Cho­ro­bliwy nie­po­kój zwy­kle poja­wia się w wyniku naśla­do­wa­nia i naucza­nia (spo­sób, w jaki zosta­li­śmy wycho­wani). Nie­któ­rzy rodzice prze­ka­zują swoim dzie­ciom prze­ko­na­nie, że „świat jest nie­bez­piecz­nym miej­scem”.

Kata­strofa, która tak czę­sto cię mar­twi, w rze­czy­wi­sto­ści oka­zuje się mniej straszna od tego, jak jawiła się w two­jej wyobraźni.

Wayne W. Dyer

2. Cechy cha­rak­te­ry­styczne osoby lękli­wej

Nie­po­kój, któ­rego nie spo­sób opa­no­wać i który utrzy­muje się przez dłuż­szy czas, bez wąt­pie­nia wywoła fizyczne objawy. Jed­nym z nich jest eks­tre­malne zmę­cze­nie, ocie­ra­jące się o wyczer­pa­nie. Można rów­nież dodać: draż­li­wość, bóle i skur­cze mię­śni, przy­spie­szone bicie serca, płacz­li­wość, uczu­cie znu­że­nia i przy­gnę­bie­nie.

Pisarz Andrea Fio­renza, autor książki 99 estra­te­gias para superar el miedo, ansie­dad y las fobias (99 spo­so­bów prze­zwy­cię­że­nia stra­chu, nie­po­koju i lęków)1, przed­sta­wia nie­zwy­kle jasną kla­sy­fi­ka­cję głów­nych obja­wów nie­po­koju. Wspo­mina rów­nież, że kiedy nie­po­kój, czy to neu­ro­tyczny, czy pato­lo­giczny, obja­wia się jako prze­możne złe samo­po­czu­cie, któ­remu towa­rzy­szy poczu­cie nie­moż­no­ści pro­wa­dze­nia nor­mal­nego życia, to spra­wia, że czu­jemy się słabi i zależni od innych. Fio­renza doko­nuje nastę­pu­ją­cej kla­sy­fi­ka­cji obja­wów:

Objawy emo­cjo­nalne:

• napię­cie i usta­wiczny stan nie­po­koju,

• mniej­sza zdol­ność kon­cen­tra­cji, sku­pie­nia i nauki,

• brak zado­wo­le­nia z samego sie­bie,

• nie­zde­cy­do­wa­nie,

• zabu­rze­nia snu,

• zabu­rze­nia pra­gnie­nia.

Objawy fizjo­lo­giczne:

• zmę­cze­nie i sła­bość,

• zawroty głowy i mdło­ści,

• obfita potli­wość, wil­gotne dło­nie,

• bóle głowy wywo­łane napię­ciem,

• zabu­rze­nia wzroku,

• trud­no­ści z oddy­cha­niem.

Objawy prze­ja­wia­jące się w zacho­wa­niu:

• skłon­ność do izo­lo­wa­nia się,

• oży­wie­nie lub pod­nie­ce­nie,

• beł­ko­ta­nie,

• kry­ty­kanc­kie nasta­wie­nie,

• zabu­rze­nia żywie­niowe,

• pogor­sze­nie się rela­cji spo­łecz­nych i uczu­cio­wych.

Co dzieje się z osobą ogar­niętą nie­po­ko­jem?

• Zawsze wyobraża sobie wszystko, co naj­gor­sze.

Taką postawę okre­śla się jako „myśle­nie nega­tywne lub kata­stro­ficzne”. Czło­wiek owład­nięty nie­po­ko­jem two­rzy w umy­śle hipo­tezę tego, co może się wyda­rzyć. Jego myśli zawsze zaczy­nają się od „a jeśli…?”: „A jeśli zacho­ruję?”, „A jeśli wyrzucą mnie z pracy?”, „A jeśli on/ona mnie zostawi?”. Odpo­wiedź oczy­wi­ście zawsze jest nega­tywna, toteż hipo­te­tyczne pyta­nie łączy się u takiej osoby z kata­stro­ficzną odpo­wie­dzią.

Dzi­siaj jest to jutro, o które wczo­raj się mar­twi­łeś.

Dale Car­ne­gie

• Wszel­kie jej dzia­ła­nia są prze­po­jone nie­po­ko­jem.

Na przy­kład mamy służ­bowe spo­tka­nie o dzie­sią­tej rano, a o pią­tej lub szó­stej już nie śpimy i się do niego przy­go­to­wu­jemy. Nie­po­kój powo­duje, że doświad­czamy kon­fliktu mię­dzy dwoma zega­rami: zewnętrz­nym i wła­snym, wewnętrz­nym. Na zewnątrz jest ter­mi­narz, lecz wewnątrz czas bie­gnie szyb­ciej. Taka wła­śnie sytu­acja spra­wia, że czło­wiek żyje w pośpie­chu.

• Doświad­cza obja­wów na pozio­mie fizycz­nym.

Cho­ciaż nie zda­jemy sobie z tego sprawy, nie­po­kój się kumu­luje, by następ­nie prze­ja­wić się w ciele za pośred­nic­twem jed­nego ze wspo­mnia­nych obja­wów lub w bar­dziej eks­tre­mal­nych przy­pad­kach jako ataki paniki. Ktoś, kto prze­żywa atak paniki, odnosi wra­że­nie, że zaraz umrze lub osza­leje. „Pani­karz” bie­gnie, żeby zro­bić sobie ogólne bada­nia, ale lekarz mu oznaj­mia: „Nic panu nie dolega”. W rze­czy­wi­sto­ści jed­nak dolega mu nie­po­kój! To wła­śnie on utrzy­muje go w sta­nie usta­wicz­nej nad­po­bu­dli­wo­ści, w wycze­ki­wa­niu, że w każ­dej chwili coś złego może się zda­rzyć, i nie pozwala sku­pić się na niczym kon­kret­nym.

3. Przy­czyna nie­po­koju

Gdzie rodzi się nie­po­kój? Rodzi się z prze­ko­nań, jakie wszy­scy mamy, to zna­czy z okre­ślo­nego spo­sobu myśle­nia. Tak jak myślimy, będziemy się czuć i postę­po­wać w życiu. Oto dwa główne prze­ko­na­nia osoby doświad­cza­ją­cej nie­po­koju:

Nie­po­kój wraz ze stra­chem i strach z nie­po­ko­jem przy­czy­niają się do obra­bo­wa­nia istoty ludz­kiej z jej naj­istot­niej­szych zalet. Jedną z nich jest reflek­sja.

Kon­rad Lorenz

• Zawsze muszę być uważny

Osoba owład­nięta nie­po­ko­jem wie­rzy, gdyż tak ją nauczono, że należy „zapo­bie­gać”, żeby żyć w spo­koju. Jej motto brzmi: „Lepiej zapo­bie­gać niż leczyć”. Nie cho­dzi tu jed­nak o natu­ralną postawę, gdyż osoba taka zawsze spo­dziewa się naj­gor­szego, wypadku, kata­strofy, a przede wszyst­kim anty­cy­puje kon­se­kwen­cje. Wów­czas jej ciało, mające wro­dzoną mądrość, zaczyna wysy­łać sygnały ostrze­gaw­cze: poty, zawroty głowy, dusz­no­ści, nie­po­kój etc. W wyniku tego owa osoba staje się eks­tre­mal­nie czujna, pra­gnąc prze­żyć wła­sne nega­tywne myśli, które zawsze kre­ślą w jej wyobraźni naj­gor­szy ze sce­na­riu­szy.

• Przy­da­rzy mi się coś złego

Czło­wiek nie­spo­kojny ni­gdy nie myśli o pozy­tyw­nych sytu­acjach. Kiedy na przy­kład syn lub córka wycho­dzi z domu i nie tele­fo­nuje, myśli: „Z pew­no­ścią stało się mu/jej coś złego”. Nie pomy­śli o tym, że wyczer­pała się bate­ria w komórce lub po pro­stu dobrze się bawi i zapo­mniał/a zadzwo­nić. W zamia­rze wyprze­dze­nia rze­czy­wi­sto­ści zawsze „odga­duje”, co mogło się wyda­rzyć. Zacho­wuje się niczym bram­karz sta­ra­jący się unik­nąć goli, co spra­wia, że cały czas jest roz­tar­gniony, zato­piony we wła­snych myślach i zanie­po­ko­jony. Myśle­nie w kate­go­riach abso­lut­nych („biały i czarny”) pod­wyż­sza poziomy nie­po­koju.

Naj­lep­szym spo­so­bem radze­nia sobie z nie­po­ko­jem jest uda­nie się do przy­chodni zdro­wia psy­chicz­nego lub do szpi­tala bądź też zasię­gnię­cie porady u tera­peuty wyspe­cja­li­zo­wa­nego w lecze­niu tego typu zabu­rzeń (będą­cych cza­sami przy­czyną innych dole­gli­wo­ści, takich jak zabu­rze­nia układu pokar­mo­wego). Ist­nieją insty­tu­cje, które ofe­rują krót­ko­trwałe tera­pie oparte na róż­nych tech­ni­kach mogą­cych pomóc oso­bie cier­pią­cej na lęki. Roko­wa­nia są dobre, nie­mniej jed­nak sprawą pod­sta­wową jest zmiana nega­tyw­nych prze­ko­nań, takich jak owe dwa, o któ­rych wcze­śniej wspo­mnie­li­śmy, i naucze­nie się, jak się odprę­żać i zbyt­nio się nie przej­mo­wać.

4. Czy nie­po­kój jest tym samym co strach?

Nie ma takiego czło­wieka, który cho­ciaż raz nie poczułby stra­chu. Strach, podob­nie jak nie­po­kój, jest nor­malną reak­cją w obli­czu nie­bez­pie­czeń­stwa, musimy jed­nak doko­nać roz­róż­nie­nia mię­dzy tymi dwoma poję­ciami. W więk­szo­ści przy­pad­ków strach jest szcze­gólny, pod­czas gdy nie­po­kój jest ogólny i polega na mar­twie­niu się o przy­szłość. Z kolei panika może stać się kumu­la­cją nie­po­koju, któ­rego głów­nym obja­wem jest strach przed śmier­cią.

Strach, czy tego chcemy, czy nie, towa­rzy­szy nam przez całe życie i zawsze jest powią­zany ze stratą, to zna­czy z poczu­ciem, że coś utra­cimy. Ist­nieją jed­nak lęki logiczne i przy­datne oraz cał­ko­wi­cie zbędne.

Jeśli na przy­kład pro­wa­dzę samo­chód, a przez drogę nagle prze­biega jakieś zwie­rzę, bez wąt­pie­nia poczuję strach, że doj­dzie do wypadku. Z kolei gdy prze­by­wa­jąc w domu, myślę, że z ogrodu zoo­lo­gicz­nego może uciec lew i przyjść mnie zaata­ko­wać, mamy do czy­nie­nia ze stra­chem irra­cjo­nal­nym, który niczemu nie służy, jedy­nie wywo­łuje zmar­twie­nie.

5. Jak sta­wić czoło nie­po­ko­jowi?

Nie­po­ko­jowi, jak wszyst­kiemu, co może wypa­czyć nor­malny bieg naszego życia, trzeba sta­wić czoło i ni­gdy go nie igno­ro­wać. Oto kilka ćwi­czeń, które mogą pomóc nam w osią­gnię­ciu tego celu:

Czło­wiek jest miarą wszyst­kich rze­czy. To czło­wiek okre­śla, czy rze­czy są, czy ich nie ma, i to on defi­niuje, jakie są.

Pro­ta­go­ras

Ćwi­cze­nie 1

Spo­rządź listę wszyst­kich swo­ich trosk. Zapi­sa­nie ich pozwoli je zobiek­ty­wi­zo­wać i upo­rząd­ko­wać, czy to na papie­rze, czy na ekra­nie. A kiedy będziesz już mieć listę, zacznij kla­sy­fi­ko­wać, które z tych zmar­twień są waż­niej­sze, a które mniej ważne. Nie jest tym samym mar­twie­nie się zgu­bie­niem cze­goś, choćby była to cenna rzecz, a mar­twie­nie się utratą zdro­wia. Hie­rar­chi­zo­wa­nie zmar­twień wpro­wa­dza porzą­dek do naszych myśli i pozwala nam odpo­wie­dzieć na pyta­nie: „Co z tym mogę zro­bić?”. Nie pozbę­dziemy się nie­po­koju, wyłącz­nie obse­syj­nie o czymś myśląc, ale dzia­ła­jąc. Jeśli boję się zacho­ro­wać, to co mogę zro­bić? Zano­to­wa­nie czte­rech czy pię­ciu czyn­no­ści, jakie mógł­bym pod­jąć, a następ­nie przej­ście do dzia­ła­nia jest odkry­ciem, że wyobraź­nia wie­lo­krot­nie nie ma nic wspól­nego z rze­czy­wi­sto­ścią.

Mam nadzieję, że kiedy to napi­szę, scho­wek z moimi zmar­twie­niami zosta­nie cał­kiem opróż­niony.

Mario Levrero

Ćwi­cze­nie 2

Jedz powoli. Zwy­kle zaleca się to oso­bom nie­spo­koj­nym, gdyż nie prze­żu­wają one poży­wie­nia, lecz je poły­kają! Na ogół zje­dze­nie posiłku zaj­muje im zale­d­wie kilka minut. Naj­le­piej jest prze­żu­wać każdy kęs, aż sta­nie się nie­mal płynny. Cho­ciaż może się to wydać pro­ste, dla osoby nie­spo­koj­nej zwy­kle jest tor­turą. Jedząc w ten spo­sób, może ona roz­pro­szyć swoją ogromną ener­gię nie­po­koju, a powolne jedze­nie i prze­żu­wa­nie w osta­tecz­no­ści roz­wią­zuje pro­blemy gastryczne będące kon­se­kwen­cją nie­po­koju.

Ćwi­cze­nie 3

Igno­ruj kata­stro­ficzne myśli. To fun­da­men­talna rzecz, gdyż każda nega­tywna myśl ocie­ra­jąca się o kata­strofę wywo­łuje w nas nie­po­kój, budząc uczu­cie, od któ­rego pra­gniemy się uwol­nić. Cho­ciaż nie zda­jemy sobie z tego sprawy, wzmaga ona owo uczu­cie (które jesz­cze bar­dziej się zagnież­dża), jak w zna­nym ćwi­cze­niu, kiedy usi­łuje się nie myśleć o różo­wym sło­niu… żeby w końcu o nim myśleć.

Co powin­ni­śmy zro­bić z tego rodzaju myślami? Przy­glą­dać się im tak, jak przy­glą­damy się obra­zowi lub chmu­rom na nie­bie, nie wal­cząc z nimi. I powie­dzieć sobie: „Mam taką myśl…”, aż znik­nie z naszego umy­słu. Jeśli porów­namy to do sza­chow­nicy, to czarne piony będą nega­tyw­nymi myślami. Kim jestem? Nie­któ­rzy uwa­żają, że są bia­łymi pio­nami, a inni są czar­nymi. W rze­czy­wi­sto­ści jestem sza­chow­nicą i mam zdol­ność samo­ob­ser­wa­cji. Czym innym jest powie­dze­nie: „Jestem nie­przy­datny”, a cał­kiem czymś innym: „Przy­szła mi taka myśl, że jestem nie­przy­datny”. W taki spo­sób mogę się zdy­stan­so­wać i stać obser­wa­to­rem swo­ich myśli. Pozwa­lam, żeby krą­żyły mi po gło­wie, lecz już nie wal­czę z nimi ani się ich nie boję. W rezul­ta­cie tracą moc i po pro­stu stają się tym, czym są: myślami. Nie jestem moimi myślami!

Nie powi­nie­neś mar­twić się tym, co jesz­cze się nie wyda­rzyło, jako że jedyny spo­sób, w jaki przy­szłość może nas zra­nić, to spra­wić, byśmy się mar­twili.

Chri­sto­phe Paolini

Ćwi­cze­nie 4

Nie­zmier­nie ważną rze­czą jest otwar­cie prze­strzeni przy­jem­no­ści (czy mamy na to ochotę, czy nie). Czło­wiek nie­spo­kojny pędzi przez życie z pręd­ko­ścią 200 kilo­me­trów na godzinę na swoim wewnętrz­nym zega­rze i nie pozwala sobie niczym się cie­szyć. Nie­które takie osoby przyj­mują nawet postawę nada­dap­ta­cyjną. Co to ozna­cza? To, że zawsze dosto­so­wują się do innych, do tego, czego chcą inni. „Na co chcesz pójść do kina?”, „To, co wybie­rzesz, będzie w porządku”. Tak upływa im życie, bez zdol­no­ści cie­sze­nia się czym­kol­wiek czy zwią­za­nia z czym­kol­wiek. Zatrzy­ma­nie się i zdję­cie stopy z gazu to spo­sób na ponowne zna­le­zie­nie przy­jem­no­ści.

Nasze ist­nie­nie jest zbyt cenne, żeby tra­cić war­to­ściowe lata życia z powodu błęd­nego nie­po­koju. Jeśli to, co czy­ni­li­śmy do tej pory, nie funk­cjo­no­wało, spró­bujmy cze­goś innego i ośmielmy się wyko­nać skok. Nie pozwólmy sobie na „życie w nie­po­koju” i poha­mujmy lęki w chwili, gdy poja­wią się w naszym umy­śle, zanim prze­niosą się do naszego ciała. W dzi­siej­szych cza­sach nie­po­kój stał się powszechną emo­cją i aby to stwier­dzić, wystar­czy obser­wo­wać ludzi w śro­do­wi­skach, w jakich się poru­szamy. Wiele osób obgryza paznok­cie, jąka się, poci, je kom­pul­syw­nie (bez ape­tytu), pali, a lista mogłaby być dłuż­sza. Wszyst­kie te oznaki są woła­niem o uwagę, któ­rego nie możemy zlek­ce­wa­żyć.

Pod­su­mo­wu­jąc, można pozbyć się tok­sycz­nego nie­po­koju. Być może nasz przy­pa­dek będzie wyma­gał pro­fe­sjo­nal­nej pomocy, lecz wszy­scy możemy wdro­żyć jedną z tych drob­nych suge­stii, które pomogą zre­du­ko­wać stres:

• Wytro­pić źró­dła nie­po­koju.

• Usta­no­wić normy pozwa­la­jące cie­szyć się życiem w pełni i w spo­koju.

• Wyeli­mi­no­wać wszyst­kie dzia­ła­nia wywo­łu­jące nie­po­kój.

• Uni­kać złych wia­do­mo­ści i wybie­rać bar­dziej satys­fak­cjo­nu­jące opcje, jak na przy­kład dobrą książkę czy dobry film.

• Codzien­nie uczyć się cze­goś nowego.

• Kul­ty­wo­wać zdrowe nawyki.

• Dobrze odpo­czy­wać.

• Trzy­mać się z dala od skom­pli­ko­wa­nych osób i zabie­gać o towa­rzy­stwo ludzi, któ­rzy coś dodają, a nie ujmują.

• Wyra­żać emo­cje w zdrowy spo­sób.

• Czę­sto się śmiać.

Wypędźmy nie­po­kój z naszego życia. To moż­liwe!

Fio­renza, Andrea, 99 estra­te­gias para superar el miedo, la angu­stia y las fobias, Edi­cio­nes Inte­gral, Bar­ce­lona 2007. [wróć]

2. Nie­pew­ność emo­cjo­nalna

2.

NIE­PEW­NOŚĆ EMO­CJO­NALNA

1. Jak nad­zo­ro­wać naszą nie­pew­ność

Wszy­scy w jakimś stop­niu czu­jemy się nie­pewni, to cał­kiem nor­malne. Twier­dze­nie, że nie odczu­wamy nie­pew­no­ści, to nar­cyzm i poczu­cie wiel­ko­ści, to myśl nie­ra­cjo­nalna. I ta myśl powo­duje, że popeł­niamy głup­stwa; nad­miar pew­no­ści sie­bie, na przy­kład u eks­perta lub doświad­czo­nego kie­rowcy, spra­wia, że już nie ana­li­zuje, nie rewi­duje, nie podej­muje koniecz­nych środ­ków ostroż­no­ści i może popeł­nić naj­więk­szy błąd w życiu.

Nie­pew­ność to wywo­łu­jąca nie­po­kój sytu­acja: nie wiemy, czy wybrać A, czy B, nie wiemy, co będzie lep­sze, co przy­nie­sie więk­szą korzyść na krótką lub dłuż­szą metę. To poczu­cie nie­pew­no­ści bar­dzo utrud­nia pod­ję­cie decy­zji, skła­nia nas do radze­nia się wszyst­kich, każe nam tor­tu­ro­wać się ana­li­zo­wa­niem, czy aby postą­pi­li­śmy dobrze, czy źle. Jeśli obawy się wzma­gają, stają się nie­ra­cjo­nalne i zaczy­nają nas para­li­żo­wać. Wtedy nad­zo­ro­wa­nie naszej nie­pew­no­ści staje się bar­dzo ważne.

Oto kilka czyn­no­ści, jakie możemy pod­jąć, aby prze­rwać krąg stra­chu nie­po­zwa­la­jący nam funk­cjo­no­wać na naszym naj­lep­szym pozio­mie:

• Zamie­nić lęki irra­cjo­nalne na rze­czy­wi­ste emo­cje

Więk­szość osób sku­pia się na tym, czego nie chcą, nie uświa­da­mia­jąc sobie faktu, że im bar­dziej o czymś myślą, tym real­niej­sze się to staje. Wów­czas zamiast oświad­czyć: „Nie powi­nie­nem bać się tego czy owego”, musimy wyra­zić to w spo­sób pozy­tywny. Nie można zmie­nić kogoś innego, lecz wszy­scy mamy zdol­ność zapa­no­wa­nia nad wła­snym postę­po­wa­niem, a przede wszyst­kim nad naszymi myślami.

• Wzmoc­nić wła­sną samo­ocenę i zaufa­nie do sie­bie

Kiedy przy­kła­damy wagę do naszych sil­nych punk­tów, nasza samo­ocena wzra­sta. Nie ozna­cza to, że zapo­mi­namy o wła­snych sła­bo­ściach, lecz zna­jąc je, nie sku­piamy się na nich. Takie nasta­wie­nie wpływa na nasze zacho­wa­nie, a szcze­gól­nie na spo­sób, w jaki radzimy sobie z naszymi lękami, zarówno real­nymi, jak i wyima­gi­no­wa­nymi.

• Zaak­cep­to­wać i roz­po­znać drę­czące nas lęki

Cho­ciaż może się to wydać nie­wia­ry­godne, nie­któ­rzy lękają się lęku. Pierw­szym kro­kiem na dro­dze do poko­na­nia jakie­go­kol­wiek lęku jest zaak­cep­to­wa­nie faktu, że ist­nieje w naszym życiu. Odczu­wa­nie go jest zna­kiem, że się roz­wi­jamy, sta­wiamy czoło nowym wyzwa­niom i porzu­camy wygodę. Towa­rzy­szem przy­gód wiel­kich zdo­byw­ców zawsze jest strach. Mimo to podą­żają naprzód i zyskują korzy­ści, co chroni ich przed moż­li­wymi irra­cjo­nal­nymi odczu­ciami. Stra­chu nie należy ukry­wać, lecz wyśle­dzić go i wyra­zić sło­wami. Nie należy się rów­nież przed nim cho­wać, lecz wprost prze­ciw­nie: spoj­rzeć mu w oczy. Wtedy w końcu skur­czy się i znik­nie.

• Wybie­rać myśli ukie­run­ko­wane na dzia­ła­nie

Kiedy się cze­goś boimy, powin­ni­śmy dać sobie tro­chę czasu, żeby roz­wa­żyć, co też naj­gor­szego może się nam stać, jeśli wyda­rzy się to, co budzi nasz strach. A następ­nie opra­co­wać moż­liwe reak­cje dla tej hipo­te­tycz­nej sytu­acji, to zna­czy utwo­rzyć listę obaw, prze­ciw­sta­wia­jąc jej moż­liwe dzia­ła­nia, jakie możemy pod­jąć. Jeśli na przy­kład został­bym bez pracy, co mógł­bym zro­bić, żeby sta­wić czoło tej sytu­acji i jej zara­dzić? To ćwi­cze­nie polega na two­rze­niu w myśli środ­ków zarad­czych na wypa­dek, gdyby obawy się ziściły. W więk­szo­ści przy­pad­ków to, czego naj­bar­dziej się boimy, ni­gdy się nie zda­rza.

Nie sta­wajmy się ofia­rami stra­chu. Za nim zawsze kryje się wielki lęk, że zosta­niemy porzu­ceni. Na ogół nasze naj­gor­sze lęki poja­wiają się w dzie­ciń­stwie. Wła­śnie dla­tego tak ważne jest ich wyśle­dze­nie i prze­ciw­sta­wie­nie im naj­cen­niej­szego dobra, jakie my, ludzie, posia­damy: miło­ści. Nie ocze­kujmy jej jed­nak z zewnątrz, lecz naj­pierw kochajmy samych sie­bie, by póź­niej móc przy­jąć miłość innych. Miłość poko­nuje wszyst­kie nasze lęki.

Życie dla nikogo nie jest łatwe. Ale co z tego! Trzeba mieć wytrwa­łość i wiarę w sie­bie. Trzeba wie­rzyć, że czło­wiek jest do cze­goś zdolny, i osią­gnąć to za wszelką cenę.

Maria Skło­dow­ska-Curie

2. Nie potra­fię zde­cy­do­wać, co robić

Każ­dego dnia podej­mu­jemy wiele decy­zji, od naj­bar­dziej bła­hych do naj­bar­dziej waż­nych. Zdol­ność podej­mo­wa­nia decy­zji jest jedną z pod­sta­wo­wych cech wol­nej istoty. Nie­mniej jed­nak dla wielu osób podej­mo­wa­nie decy­zji wiąże się z ogrom­nym kon­flik­tem. Na ogół im wię­cej mamy moż­li­wo­ści, tym trud­niej­sze oka­zuje się pod­ję­cie decy­zji i dla­tego można powie­dzieć, że współ­cze­śnie pod­ję­cie decy­zji jest zada­niem znacz­nie bar­dziej zło­żo­nym niż w prze­szło­ści.

Decy­do­wa­nie czy sta­wie­nie czoła kon­flik­towi przy­cho­dzi trud­niej wtedy, gdy prze­szka­dza nam poczu­cie nie­pew­no­ści. Kiedy mówimy o czy­jejś wewnętrz­nej nie­pew­no­ści, odno­simy się do trud­no­ści tej osoby ze sku­pie­niem się na jej wła­snych zdol­no­ściach, na tym, co może, lecz czego nie umie u sie­bie zauwa­żyć. Spra­wia to, że nie udaje się jej obiek­tyw­nie postrze­gać swo­jej wewnętrz­nej nie­pew­no­ści, a tym samym zwie­lo­krot­nia swoje słabe punkty.

Pomna­ża­nie wła­snych sła­bo­ści i nie­moż­ność dostrze­że­nia zalet spra­wia, iż wąt­pimy, pytamy, prze­żu­wamy, usta­wicz­nie ana­li­zu­jemy i nie podej­mu­jemy decy­zji lub podej­mu­jemy ją, nie ufa­jąc sobie. Dobra samo­ocena polega na postrze­ga­niu sie­bie cało­ściowo, to zna­czy na widze­niu w obiek­tywny spo­sób zarówno naszych sil­nych, jak i sła­bych punk­tów.

Jak działa osoba nie­pewna sie­bie?

Po pierw­sze, powstrzy­muje innych. Jeśli na przy­kład jakiś męż­czy­zna (kobieta) pozo­staje w związku, a jest wewnętrz­nie nie­pewny, wów­czas pod­waża samo­ocenę part­nera. W jaki spo­sób? Powta­rza­jąc mu takie słowa, jak: „Nie możesz”, „Nie uda ci się”. „Brak ci do tego umie­jęt­no­ści”. Jego nega­tywne nasta­wie­nie to lęk przed tym, że jeśli part­ne­rowi się powie­dzie lub będzie od niego lep­szy, to go porzuci. Każdy, kto ze stra­chu gnębi drugą osobę, jest czło­wie­kiem nie­pewnym, prze­świad­czo­nym, że jeśli ta druga osoba roz­wi­nie się, odej­dzie od niego. Dzieje się tak nie tylko w przy­padku par, lecz w każ­dym śro­do­wi­sku, w jakim się obra­camy.

Innym prze­ja­wem nie­pew­no­ści u kogoś jest usta­wiczna praca. Osoba pra­cu­jąca dzień i noc robi tak dla­tego, że w głębi duszy szuka uzna­nia. Potrze­buje, by ktoś jej powie­dział: „Ileż pra­cu­jesz!”. Ktoś, kto postę­puje w ten spo­sób, nie potrafi prze­ka­zać innemu czę­ści obo­wiąz­ków i w końcu staje się zestre­so­wany. Jeśli zapy­tasz go: „Dla­czego nie prze­ka­żesz komuś jakie­goś zada­nia?”, odmówi uczy­nie­nia tego, gdyż pod­świa­do­mie myśli: „Jeśli to zro­bię, nie spo­tka mnie uzna­nie, jakiego pra­gnę”.

Innym prze­ja­wem nie­pew­no­ści jest tro­ska o wize­ru­nek w oczach innych. Jeśli bar­dziej dbamy o nasz wize­ru­nek niż o cel, jaki pra­gniemy osią­gnąć, sta­jemy się nie­wol­ni­kami innych ludzi. Wiele osób przy­wią­zuje wagę do spoj­rze­nia dru­giej osoby i ostrzega: „Nie mów tego, bo się roz­gnie­wają” albo „Nie rób tego, bo będą cię kry­ty­ko­wać”. Żyją pozo­rami. Sta­rają się uzy­skać od swego oto­cze­nia (z zewnątrz) pew­ność, jakiej bra­kuje im wewnętrz­nie.

Pew­ność sie­bie ni­gdy nie pocho­dzi z zewnątrz, pły­nie z wewnątrz na zewnątrz.

Czę­sto nie­pew­ność prze­kształca ludzi w osoby agre­sywne, które ze stra­chu trak­tują wszyst­kich źle. Nie pozwala im się uczyć, gdyż okrada ich z poczu­cia skrom­no­ści i czyni wynio­słymi. Pysza­łek, który nie pozwala, by kto­kol­wiek go pouczał, w głębi duszy nie ufa ani sobie, ani innym. Z kolei osoba pewna sie­bie nie potrze­buje robić na nikim wra­że­nia, wie bowiem, kim jest i zna swoją war­tość.

Kiedy ktoś jest nie­pewny sie­bie i spo­gląda na innych w poszu­ki­wa­niu pew­no­ści, wszel­kie nega­tywne cechy, jakie inni mogą mieć, wcze­śniej czy póź­niej na niego wpłyną, gdyż wzmoc­nią jego nie­pew­ność. Nato­miast ten, kto patrzy w sie­bie, tam gdzie znaj­dują się wszyst­kie odpo­wie­dzi, będzie miał jasną wizję i podąży swoją drogą z emo­cjo­nalną pew­no­ścią. Bio­graf dok­tora Alfreda Adlera, uzna­nego psy­cho­loga, przy­ta­cza nastę­pu­jącą aneg­dotę: Pew­nego razu nauczy­cielka Ali, córki Adlera, powie­działa jej, że nie ma głowy do mate­ma­tyki. Kiedy Adler się o tym dowie­dział, zapy­tał córkę: „Wie­rzysz we wszystko, co mówi ci nauczy­cielka? Co ci każe zakła­dać, że ma rację?”. Ali została wielką mate­ma­tyczką i ni­gdy wię­cej nie zaak­cep­to­wała opi­nii doty­czą­cych jej wła­snych ogra­ni­czeń i ogra­ni­czeń innych osób. Nie wszy­scy mamy ojców psy­cho­lo­gów, zdol­nych z taką jasno­ścią dostrzec emo­cjo­nalny pro­blem, lecz wszy­scy możemy roz­po­znać rzu­cone nie­dbale uwagi i nie pozwo­lić, żeby wyrzą­dziły nam krzywdę.

3. Dla­czego mamy trud­no­ści z podej­mo­wa­niem decy­zji?

• Mam trud­ność z podej­mo­wa­niem decy­zji, ponie­waż boję się pomy­lić

Brak decy­zji już jest decy­zją. Nie­pod­ję­cie decy­zji jest stratą. W więk­szo­ści przy­pad­ków kata­stro­ficzne myśle­nie uzna­jące błąd za coś poważ­nego hamuje nas i sta­wia na pozy­cji, na któ­rej nie możemy pod­jąć decy­zji. Pozy­tywne ćwi­cze­nie polega na zada­niu sobie pyta­nia: Co naj­gor­szego może mnie spo­tkać? Wie­lo­krot­nie stwier­dzamy, że w rze­czy­wi­sto­ści nie jest tak, jak sobie wyobra­ża­li­śmy. Fan­ta­zja prze­wyż­sza rze­czy­wi­stość. W obli­czu błędu możemy się zło­ścić, szu­kać wymówki, żeby go wyja­śnić, porzu­cić zada­nie. Albo uznać ten błąd za nauczkę i dalej iść do przodu. Mówimy oczy­wi­ście o codzien­nych błę­dach, które są czę­ścią życia.

• Mam trud­no­ści z podej­mo­wa­niem decy­zji, ponie­waż boję się, że nie spro­stam oko­licz­no­ściom

U pew­nych osób lęk przed pomyłką wiąże się z obawą przed kry­tyką. Zawsze ist­nieje ryzyko kry­tyki. Czy cho­dzi o eks­perta, czy nowi­cju­sza, zawsze znajdą się ludzie, któ­rzy z innej per­spek­tywy będą patrzeć na to, co ktoś robi. W obli­czu skom­pli­ko­wa­nej sytu­acji dobrze jest w spo­koju okre­ślić korzy­ści i trud­no­ści, zapi­su­jąc je, wyod­ręb­nić tę sytu­ację z subiek­tyw­nych oko­licz­no­ści i umie­ścić ją na obiek­tyw­nej płasz­czyź­nie oraz dać sobie czas na zasta­no­wie­nie się nad nią.

• Mam trud­no­ści z podej­mo­wa­niem decy­zji i pozwa­lam, żeby zro­bili to za mnie inni

Wiele osób unika podej­mo­wa­nia decy­zji, żeby zatrzy­mać się w wygod­nym miej­scu. Nie­któ­rzy czy­nią tak, aby mieć oka­zję do obwi­nia­nia innych (gdyby wyni­kła jakaś trud­ność). Tłu­ma­czą się: „Zro­bi­łem to, co mi powie­dzia­łeś”. W celu pod­ję­cia dobrych decy­zji trzeba dać sobie czas na zasta­no­wie­nie, pora­dzić się eks­per­tów i zawsze mieć na wzglę­dzie cele.

• Podej­muję decy­zje, a następ­nie mam co do nich wąt­pli­wo­ści

Ponow­nie zale­cane jest wyko­na­nie ćwi­cze­nia z zapi­sy­wa­niem trud­no­ści i korzy­ści, co pozwoli także doko­nać pew­nej oceny, a jeśli będzie to konieczne, pod­jąć nową decy­zję.

• Kiedy podej­muję jakąś decy­zję, nie potra­fię się tym cie­szyć

Zawsze gdy podej­mu­jemy jakąś decy­zję, coś zysku­jemy i coś tra­cimy. Jeśli sku­pimy się na tym, co tra­cimy, ni­gdy nie zdo­łamy cie­szyć się korzy­ściami. Jeśli skon­cen­tru­jemy się na tym, co zysku­jemy, wów­czas będziemy mogli się nimi cie­szyć. Nie cho­dzi o to, żeby pra­gnąć wszyst­kiego w życiu, wszystko jest niczym.

Wielu z nas nie prze­żywa wła­snych marzeń, gdyż boimy się prze­żywać nasze lęki.

Les Brown

W celu prze­zwy­cię­że­nia wewnętrz­nej nie­pew­no­ści koniecz­nie należy pra­co­wać nad pro­ble­mem zaufa­nia, zarówno do samego sie­bie, jak i do innych. Oto kilka cha­rak­te­ry­stycz­nych cech osób, które ufają sobie i innym:

• Są pro­ak­tywni w chwili roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów.

• Sza­nują samych sie­bie.

• Kochają sie­bie w spo­sób zdrowy i zrów­no­wa­żony.

• Dbają o wygląd zewnętrzny, a także o swój świat wewnętrzny.

• Cza­sami mie­wają wąt­pli­wo­ści, lecz wybie­rają tę czy inną opcję, nie grzę­zną w jed­nym miej­scu.

Życie jest jak jazda na rowe­rze. Żeby utrzy­mać rów­no­wagę, musisz się poru­szać naprzód.

Albert Ein­stein

4. Wszy­scy jeste­śmy zdolni do podej­mo­wa­nia decy­zji

Mimo nega­tyw­nych cech oso­bo­wo­ści, jakie możemy mieć, takich jak nie­pew­ność emo­cjo­nalna, mimo żywio­nych wąt­pli­wo­ści, wszy­scy rodzimy się z czte­rema bar­dzo cen­nymi zale­tami.

Rodzimy się:

• wolni,

• silni,

• odrębni,

• inte­li­gentni.

Nie jestem wytwo­rem moich oko­licz­no­ści, jestem wytwo­rem moich decy­zji.

Ste­phen Covey

Teraz przyj­rzyjmy się każ­dej z tych zalet oddziel­nie.

• Jeste­śmy wolni

Kiedy mamy wiel­kie marze­nie i podą­żamy jego śla­dem, idziemy wolni i silni.

Cały świat usuwa się z drogi czło­wie­kowi, który wie, dokąd zmie­rza.

Steve Jobs

• Jeste­śmy silni

Pew­nego razu pozna­li­śmy z mediów histo­rię chłopca, który miesz­kał w samo­cho­dzie, lecz i tak zdo­łał skoń­czyć szkołę pod­sta­wową. Udało mu się to w oko­licz­no­ściach, które z żad­nego punktu widze­nia nie są dobre, lecz miał matkę, która w niego wie­rzyła, i to go wzmoc­niło. Kiedy mamy kogoś, kto w nas wie­rzy, jeste­śmy zdolni żyć pośród prze­ciw­no­ści, uwol­nić całą naszą wewnętrzną siłę i osią­gnąć rze­czy wiel­kie.

• Jeste­śmy odrębni

Ty i ja róż­nimy się, lecz kul­tura, w jakiej żyjemy, dąży do tego, by wszystko było jed­no­lite. Żeby­śmy wszy­scy tak samo myśleli, żeby­śmy ubie­rali się tak samo (ulotna moda), żeby­śmy zacho­wy­wali się tak samo. Zna­czy to, iż prze­ka­zuje się nam „instynkt stadny”. Wiele osób patrzy na kogoś innego z podzi­wem. Myślą: „Chciał­bym wieść takie życie jak ta osoba!”. Prawdą jest, że każdy czło­wiek jest jedyny w swoim rodzaju, inny, nie­po­wta­rzalny. My, ludzie, jeste­śmy isto­tami stad­nymi, lubimy prze­by­wać razem, w gru­pach, potrze­bu­jemy sie­bie nawza­jem, żeby się dzie­lić, żeby mówić, żeby się leczyć. Dla­tego też funk­cjo­nu­jemy w sta­dzie, a to nie­odzow­nie impli­kuje obec­ność przy­wódcy. Przy­wódcą jest ten, kto pro­wa­dzi stado z punktu A do punktu B. Pewne osoby mają więk­szą umie­jęt­ność socja­li­za­cji i lubią prze­by­wać z ludźmi, nato­miast inne mają skłon­ność do indy­wi­du­ali­zmu, nie lubią zbyt­nio się dzie­lić. Nie­mniej jed­nak wszy­scy potrze­bu­jemy rów­no­wagi mię­dzy cie­sze­niem się samot­no­ścią i cie­sze­niem się prze­by­wa­niem z innymi.

Naśla­dujmy dobre cechy innych ludzi. Niech nas inspi­rują, lecz ni­gdy nie traćmy naszej indy­wi­du­al­no­ści z jej nie­po­wta­rzal­nymi rysami, jeśli bowiem pozwo­limy jej wyło­nić się na powierzch­nię, uroz­ma­ici i wzbo­gaci świat.

• Jeste­śmy inte­li­gentni

Bycie inte­li­gent­nym nie ozna­cza, że zna się na pamięć różne fakty, lecz że dobrze trak­tuje się innych. Dla­czego? Ponie­waż w poje­dynkę ni­gdzie nie doj­dziemy. To, co osią­gniemy dzięki naszym zdol­no­ściom, możemy stra­cić przez nasz cha­rak­ter. Jeśli nie umiemy odpo­wied­nio trak­to­wać innych, nie jeste­śmy inte­li­gentni. Ktoś powie­dział, że naszym naj­cen­niej­szym kapi­ta­łem jest nasza książka adre­sowa, gdyż nikt nie osiąga niczego waż­nego samot­nie. Suk­ces jest osią­gnię­ciem dru­ży­no­wym. Kiedy dobrze trak­tujemy ludzi, jeste­śmy inte­li­gentni, ponie­waż wcze­śniej czy póź­niej zbie­rzemy wszystko, co zasie­jemy.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki