Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Thriller psychologiczny, który wciągnie cię bez reszty!
Trzymająca w napięciu historia dwóch kobiet, których na pierwszy rzut oka nie łączy absolutnie nic. Wychowywały się w innych częściach kraju, w różnych rodzinach, dzielą je też dwie dekady historii. Ich losy przetną się za sprawą skrywanych przez lata tajemnic. Sekretów, które po wyjściu na jaw mogą zabić.
Spragniona mocnych wrażeń grupa znajomych tworzy nietypowy pakt. Regularnie testują granicę psychicznych i fizycznych możliwości, biorąc udział w ekstremalnej grze w wyzwania. Pieczę nad wypełnianiem zadań pełni liderka grupy – Ada. Jedno z wymyślonych przez nią zadań kończy się tragicznym wypadkiem. Ginie przypadkowy człowiek, a grupa przyjaciół ucieka z miejsca zdarzenia. A to tylko początek serii tragicznych zdarzeń…
Mija dwadzieścia lat. Osierocona jako kilkumiesięczne niemowlę, wychowywana przez zimną i oschłą ciotkę, nękana nawracającymi stanami lękowymi Lena wciąż poszukuje swojej tożsamości. Gdy podczas wernisażu zupełnie obcy mężczyzna dotyka jej policzka i w sposób sugestywny twierdzi, że ją zna, a właściwie znał w dzieciństwie, dziewczyna angażuje się w poszukiwanie prawdy o sobie na własną rękę.
Gdy Lena odkrywa kolejne elementy układanki, krok po kroku demaskuje opartą na misternie utkanym kłamstwie przeszłość. Kłamstwie, na którym swoje życie oparło troje nastolatków, by uniknąć poważnych konsekwencji. Kto tak naprawdę pociąga za sznurki, skrywając się za kulisami? Ile osób straci życie z powodu rozpoczętej przed laty i pozornie niegroźnej gry? I dlaczego wszystko jest okryte zmową milczenia?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 287
Ewa Przydryga po raz kolejny udowadnia, że w tworzeniu gęstych, wywołujących ciarki na plecach thrillerów psychologicznych, nie ma sobie równych! Pozycja obowiązkowa dla miłośników mocnych wrażeń. Nie możecie przejść obok niej obojętnie. Mistrzostwo!
Małgorzata, ladymargot.pl
Ewa Przydryga tworzy historie, które dosłownie wgryzają się w czytelnika i zostawiają po sobie wyraziste, emocjonalne blizny. Tym razem autorka pokazuje, jak wielki wpływ na budowanie własnej tożsamości mają ukryte w nas samych demony przeszłości i jak niebezpieczna okazuje się droga do ich poskromienia. To historia, która po przeczytaniu przestaje istnieć tylko na papierze – we mnie będzie tkwiła już na zawsze.
Ewelina, @bookini.w.poscieli
Sięgając po tę powieść, możecie być pewni dwóch rzeczy. Po pierwsze, szybko się od niej nie oderwiecie. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że odłożycie ją dopiero, kiedy poznacie jej zakończenie. Po drugie, długo o niej nie zapomnicie. To przejmująca, pełna tajemnic i napięcia powieść, która uzależnia i fascynuje. Musicie ją przeczytać!
Natalia, @prostymislowami
Intrygująca fabuła, unikatowy klimat, nietuzinkowi bohaterowie i akcja, która z każdą stroną pochłania coraz bardziej. Miała umrzeć to pozycja absolutnie nieodkładalna. Autorka po raz kolejny udowadnia, że wśród twórców mrocznych historii jest w czołówce. Ja jestem zachwycona i gwarantuję, że Wy również będziecie!
Gabriela, @gabriela_setla_
Porywa od pierwszych stron niesamowitym, niepokojącym klimatem i dręczącą niewiadomą, która domaga się ujawnienia. Zahipnotyzowała mnie do tego stopnia, że nie wyzwolę się szybko spod jej wpływu. Ba, wcale nie chcę i już czekam na więcej.
Jolanta, @czytanie.na.platanie
Najnowszym thrillerem psychologicznym Przydryga znów udowadnia, że na gatunkowym podium zajmuje należne sobie miejsce. Mistrzowsko budowane napięcie i gorzki smak tajemnic, który czujemy na języku aż do ostatniej strony.
Sylwia, @_bookini_
Niebezpiecznie wciągająca historia o przetrwaniu w rzeczywistości, w której próżno szukać pomocy u bliskiej osoby. Czuję, że to będzie hit tej jesieni! Gorąco polecam!
Barbara, @_my_world_book_
W tej powieści smutek skrada się wzdłuż kręgosłupa, oplata i zasiewa niepokój. Nieunikniona tragedia wisi w powietrzu… Polecam!
Zuza, @zuzamaniek
To książka pełna smutku i bólu. Pokazuje jak destrukcyjne dzieciństwo kształtuje naszą przyszłość i jak ciężko poradzić sobie z traumą, kiedy spoczywa na nas odpowiedzialność za najbliższych. Ewa Przydryga stworzyła powieść, którą powinien przeczytać każdy rodzic.
Joanna, @panda_zksiazka_
Przydryga nie oszczędza ani swoich bohaterów, ani czytelników i funduje prawdziwy armagedon emocjonalny. Miała umrzeć to rasowy thriller psychologiczny, który osacza, przygnębia i przeraża.
Anna, @tylkoskonczerozdzialpl
Powieść o rodzinnej tajemnicy, poczuciu osamotnienia, potrzebie akceptacji, a także potwierdzeniu własnej tożsamości. Wszystko to owinięte szczelnie w wielki smutek i niepokój. To historia, która zostaje z czytelnikiem na dłużej.
Paulina, @thesmallest_puma
Gęsta od kłamstw klimatyczna opowieść o grzechach z przeszłości i konsekwencjach zbyt pochopnie podjętych decyzji. Zaskakujący finał idealnie wpisuje się w konwencję gatunku z pogranicza kryminału i thrillera psychologicznego.
Tomasz, @nowalijki
Hipnotyzująca i poruszająca opowieść o poszukiwaniu prawdy i własnej tożsamości. Autorka po mistrzowsku wnika w bohaterów i przemawia ich językiem, przez co powieść staje się wiarygodną lekcją.
Agnieszka, @aga.bookish
Autorka wprowadziła mnie w trans, dosłownie. Strony przeleciały nawet nie wiem kiedy. Jest to wciągający, pełen tajemnic thriller, który pokazuje, że życie nastolatków potrafi być bardzo bolesne. Thriller, który pochłania się błyskawicznie. Polecam.
Ewelina, @evelina.czyta
Co to była za historia! Emocjonująca i niepokojąca już od pierwszych stron! To właśnie dla niej zarwałam noc i warto było, bo zakończenie sprawiło, że zbierałam szczenę z podłogi! Jest to najlepsza książka Ewy Przydrygi. Polecam!
Agnieszka, @ __pinklife
Intrygujący początek, zawrotne tempo i tajemnica to niejedyne atuty tej powieści. Ewa Przydryga w szczytowej formie.
Katarzyna, @herbatkowa.czyta
Uzależniająca. Do ostatniej strony trzyma w napięciu. Nagłe zwroty akcji mogą przyprawić Was o zawrót głowy! Nie przegapcie tej historii!
Magdalena, @czytamtamitu
Ewa Przydryga po raz kolejny zachwyca i stawia nas na ostrzu noża! Strona po stronie będziesz szukał rozwiązania, ale pamiętaj... Najciemniej będzie zawsze pod latarnią.
Aleksandra, @livremacabre
Królowa polskiego thrillera psychologicznego, po raz kolejny stworzyła historię naznaczoną mrokiem i tajemnicami z przeszłości. Nie odłożycie tej książki, dopóki nie poznacie zakończenia. Miała umrzeć, to must have tej jesieni!
Dagmara, @books.cat.tea
Ewa Przydryga mistrzowsko myli tropy, nie pozwalając do końca przejrzeć intrygi, w której ludzkie życia padają niczym kostki domina. Nieprzewidywalny, intrygujący thriller psychologiczny. Wchodzisz w tę grę?
Wioletta, @w_i_o_l_a_a__
Ewa Przydryga po raz kolejny udowadnia, że przerażające ludzkie historie najczęściej toczą się obok nas. Ten thriller nie pozwala zasnąć, wciąga niczym najlepszy seans filmowy, a do tego szokuje końcowym twistem. Ona miała umrzeć, a wy musicie przeczytać tę książkę!
Wioleta, subiektywnieoksiazkach.pl
Osobliwa i wstrząsająca historia pełna bólu, strachu i koszmarów, które angażują czytelnika do granic możliwości i ukorzeniają się w pamięci na długo. Duszna atmosfera i psychodeliczny klimat tej historii to kwintesencja thrillera psychologicznego.
Natalia, @Girlinthebooks
To coś zupełnie innego! Nie odłożysz tej książki, dopóki nie poznasz zakończenia tej kryminalnej zagadki.
Natalia, @rudy_lisek_czyta
Ewa Przydryga w formie. W nowej powieści mistrzowsko odkrywa przed czytelnikiem tajemnice, łącząc wszystko w kolejną intrygującą historię.
Katarzyna, @kasia_i_ksiazki
Ewa Przydryga jest mistrzynią w tworzeniu niepowtarzalnej atmosfery, pełnej niepokoju i domysłów. Tę historię wprost się pochłania, a stopniowo narastające napięcie prowadzi do zaskakującego finału. Zdecydowanie polecam!
Paulina, @pszczola_czyta
Miała umrzeć to klasyka gatunku. Autorka powraca z mocnym, intrygującym i śmiało mogę powiedzieć, najlepszym kryminałem tego roku! Historia wciąga już od pierwszych stron i nie pozwala odłożyć książki przed przeczytaniem ostatniego rozdziału. Ewa Przydryga, to zdecydowanie top of the top polskich pisarzy kryminalnych. Polecam!
Julita, @mojzapachksiazki
Nikt nie potrafi pisać o bólu i stracie tak, jak robi to Ewa Przydryga. W swojej książce przekroczyła granicę wytrzymałości swoich bohaterów, a czytelnika pozbawiła tchu niejednym zadziwiającym zwrotem.
Marta, @misera_ble
Przydryga zabiera nas w pełną tajemnic i niebezpiecznych sekretów podróż, której finał totalnie was zaskoczy. Wciągająca, pełna napięcia i intryg fabuła sprawia, że od tej książki trudno się oderwać. Fani mrocznych thrillerów będą zachwyceni!
Agata, @agata.recenzuje
Utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że naprawdę dobre thrillery – to koniecznie u Ewy Przydrygi! Historia wciąga od pierwszej strony, a cała fabuła posiada wszystko, co powinien posiadać dobry thriller! Miłośnikom mrocznych thrillerów polecam najnowszą książkę Ewy Miała umrzeć! Jest to istna jazda bez trzymanki, gwarantuję!
Daniella, @z0uz.a
Dobrze przemyślana intryga, świetnie ukazana psychologiczna analiza postaci i zaskakujące zakończenie powodują, że ta książka jest po prostu nieodkładalna.
Karolina, @karola_pod_lasem_czyta
Miała umrzeć to świetnie skonstruowany thriller psychologiczny, który wciąga od pierwszej strony. Mroczny, niepokojący i tajemniczy. Nie odłożysz, póki nie dotrzesz do końca. Świetna powieść.
Katarzyna, @zaczytany_bebenek
Dawno nie czytałam książki, w której emocje są tak prawdziwie pokazane. Przeszywa nas niemal namacalny ból, lęk, strach przed przeszłością i tym, co przyniesie nowy dzień. Serdecznie polecam.
Magda, @tu.zabookowana
Projekt okładki: Tomasz Majewski
Redakcja: Małgorzata Burakiewicz
Redaktor prowadzący: Małgorzata Burakiewicz
Redakcja techniczna: Sylwia Rogowska-Kusz
Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski
Korekta: Lilianna Mieszczańska
Zdjęcie wykorzystane na okładce
© Igor Ustynskyy/Moment/Getty Images
© by Ewa Przydryga
© for this edition by MUZA SA, Warszawa 2020
ISBN 978-83-287-1535-6
Warszawskie Wydawnictwo Literackie
MUZA SA
Wydanie I
Warszawa 2020
FRAGMENT
Dla Sarsy.
Mam aż nadto powodów.
Kiedy rozum śpi, budzą się potwory.
FRANCISCO GOYA
21 października 1998 r.
Nie ma jeszcze szesnastej, gdy ponury od samego rana dzień zaczyna przechodzić w popołudniową szarówkę. Tym lepiej. Ze względu na zawartość mojego plecaka wolę pozostać niewidzialna.
Zastaję matkę w salonie wyciągniętą jak zwykle na skórzanej sofie. Jest w jedwabnej podomce. Nie jestem pewna, czy w ogóle dzisiaj była ubrana. W lewej ręce trzyma pilota, dziabiąc w niego błyszczącym czerwienią paznokciem, w prawej kieliszek z jakimś alkoholem. Kołysze nim, nie roniąc ani kropelki. Na blacie leży słuchawka, z której dobiega pełna współczucia paplanina jednej z koleżanek. Płaczliwy jazgot podobnej do niej frajerki. Matka jest zwrócona do mnie plecami. Wsłuchuje się w te słowa pocieszenia i szlocha. Potrząsa maniakalnie głową na znak niezgody albo wielokrotnego zaprzeczenia. To też ostatnio jej stały rytuał, a mnie nie jest jej już nawet żal.
Kilka dni temu nakryła starego na kolejnej w tym roku zdradzie i nie byłoby w tym nic nowego, gdyby nie to, że tym razem przy okazji awantur i wzajemnych oskarżeń pojawiło się słowo „rozwód”. Wypowiedziane przez ojca kategorycznie i wielokrotnie. W normalnym odruchu powinnam pewnie się zmartwić, że rozwód zniszczy naszą rodzinę, ale od dawna w tym domu brakowało spokoju i poczucia bezpieczeństwa. A tym bardziej miłości. Wiem, to brzmi okrutnie, ale zdążyłam się już z tym oswoić.
Odkąd pamiętam, ten dom tworzyły wyłącznie puste ściany w modnych kolorach i wzorach, inspirowanych zagranicznymi magazynami z wyszukanym designem. Wystrój zmieniał się równie często, co przedmioty kupowane przez starego w domach aukcyjnych, kiedy był przy forsie, zwykle tuż po tym, jak ubijał lewe interesy. Wolałam nie znać szczegółów.
Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek w domu pachniało świeżo upieczonym ciastem, raczej forsą i dymem papierosowym maskowanym przez drogie perfumy starych. Zastanawiam się, co dobrego mogłabym powiedzieć o swoim dzieciństwie, ale w głowie mam tylko pustkę.
Na skórze zdartej z grzbietu jakiejś nieszczęsnej zebry, jednym z ważniejszych i najobrzydliwszych trofeów mojego ojca, służącej u nas za dywanik, walają się dziś zabawki i okruchy tostów. Przez metalowe oparcie krzesła przewieszone są ciuchy matki. Na samej górze tej sterty widzę jej wymięte koronkowe majtki. Mdli mnie na ich widok. Zresztą nie tylko one napawają mnie obrzydzeniem.
Choć matka nie jest chora, obok sofy piętrzy się stos zużytych chusteczek, podłoga klei się od soku, a w zlewie zalega góra zaschniętych talerzy po wczorajszym obiedzie. Nie zawsze jest tutaj taki chlew. A przynajmniej nie wtedy, kiedy o porządek dba nasza gosposia. Tylko że pani Marianna nie przychodzi już od kilku dni, a moje próby względnego ogarnięcia domu i tak spełzają na niczym.
Obok matki kręci się moja czteroletnia siostrzyczka Nela. W rączkach ma pusty kubeczek. Trochę nieporadnie wdrapuje się na sofę, a stamtąd na kolana matki, żeby tylko wreszcie ją zauważyła. Nawet z miejsca, w którym stoję, nieopodal drzwi wejściowych, oddalona od salonu o jakieś dziesięć metrów, dobrze widzę, że małej chce się pić. Za to matka w ogóle nie zwraca na nią uwagi.
– Wychodzę – mówię najwyraźniej, jak potrafię, usiłując przebić się przez jej rozmowę z koleżanką. – Nela chce pić – dodaję głośniej.
Czekam jeszcze chwilę w naiwnym przypływie nadziei, że matka jakoś zareaguje, wstanie, może nawet spyta, dokąd idę albo kiedy wrócę. Ale zarówno ja, jak i Nela pozostajemy dla niej niewidzialne.
– Mamo! – próbuję jeszcze raz. Tym razem odkłada pilota i obojętnie kiwa dłonią na pożegnanie. Wolną ręką odgania od siebie małą, jak odgania się brzęczącą nad uchem muchę. Twarzyczka mojej siostry czerwienieje, do oczu natychmiast napływają jej łzy.
– Zajmij się nią! – wydaje mi komendę matka, nie odrywając wzroku od ekranu telewizora. Jestem na nią wściekła, ale nie mam ochoty na słowne przepychanki, bo wiem, że prędzej czy później rozpętają piekło. Brak mi na to czasu i ochoty.
Nie zdejmuję plecaka i biorę na ręce siostrę. Mała trze ze zmęczenia oczy. Spośród okalających pucułowatą twarzyczkę kręconych blond włosów spoglądają na mnie jasnobłękitne oczy, czyste i ufne. Jest jak prawdziwy dar, wyrwany z innej rzeczywistości elf, nieskażony całym tym syfem, który nas otacza. Nie pozwolę na to, by ją zaniedbywano, a tym bardziej na to, by kiedykolwiek czuła się niekochana albo niepotrzebna.
– Już dobrze… – szepcę Neli do ucha, łaskocząc opuszkami palców jej szyję. Mała chichocze.
Kiedy zbliżam się do kredensu i wyciągam z szafki sok, czuję, jak wspina się po mnie i przewiesza przez moje ramię. Jej ciało jest lekkie i giętkie. W mgnieniu oka, kiedy głowa Neli nurkuje pod zieloną, poprzekłuwaną naszywkami klapą mojej kostki[1], jest już za późno. Szklane buteleczki brzęczą obracane jej palcami.
– Hej! – Odstawiam Nelę na podłogę, jej drobne ciałko ląduje trochę zbyt gwałtownie. – Mówiłam, że nie wolno tam zaglądać! Nigdy! Słyszysz! – podnoszę głos nie tyle ze wściekłości, co ze strachu.
Cztery szklane butelki wypełnione gęstym lepkim płynem są na szczęście nietknięte. Metrowy sznur zakończony podwójnym splotem. Zamknięta szczelnie sól. Jednorazowe igły. Nóż do cięcia tektury. Ani ja, ani nikt z mojej paczki nigdy nie używał go zgodnie z przeznaczeniem. Jutowy woreczek, a w nim odręcznie napisana lista celów. W plecaku jest o wiele więcej rzeczy, na które nie powinna natknąć się ani moja siostra, ani nikt inny.
Czuję na sobie potępiające spojrzenie matki, jej oczy są czerwone i wilgotne od łez. Rzecz jasna nie chodzi jej o zawartość plecaka, a tylko o denerwujący ją hałas.
– No już, przepraszam – mówię spokojniej, gładząc główkę siostry. – Nie chciałam cię przestraszyć. – Wzrok przenoszę na zegar ścienny. Dochodzi czwarta.
Mam jeszcze czas do wyjścia, myślę.
– Chodź, poczytamy bajkę – proponuję i zamykam klapę plecaka.
To chyba dzięki temu szczególnemu rodzajowi zaufania i więzi, które nas łączą, mała szybko się uspokaja. Napełniam jej kubeczek, niosę Nelę schodami na górę, mijając kręte korytarzyki i schowki, tworzące w naszym domu labirynt. W pokoju małej za skrzynią z zabawkami jest ukryte przejście do niewielkiego, sekretnego pokoju, zlewające się z błękitną tapetą w paski. Nie wiem, czy to zasługa wymyślnego planu architekta, czy może jednak nasz ojciec kazał je tak zaprojektować, żeby łatwiej nam było odizolować się i oddalać od siebie.
W pokoju Neli zanurzam się w bezpiecznym, baśniowym świecie kolorowych pluszaków i ciepłych barw rzucanych przez światło projektora. Kiedy się odwracam, by z regału zdjąć książkę, moja siostra siada na dywanie i ze skrzyni wydobywa ulubionego misia z czerwoną kokardą i urwanym uchem.
Znalezienie książki, której przeczytanie nie zajmie nam więcej niż dziesięć minut, trwa tylko krótką chwilę. Ale wystarczy, by mała zajęła się w tym czasie czymś, czym nie powinna. Nadal siedzi na puchatym dywaniku, w rączkach trzyma ciężką brązową butelkę z dobrze znaną mi czarną etykietą. Na moich oczach wylewa trochę płynu na plastikową łyżkę. Oniemiała, przyglądam się, jak podsuwa ją najpierw misiowi, a zaraz potem szmacianej lalce.
– Ale tylko po łyżeczce – przemawia do nich jakimś dziwnym głosem, który w innym świecie najpewniej wydałby z siebie pijany dorosły.
– Co robisz, skarbie? – pytam, kucając obok Neli.
– Daję im syropu, bo wtedy będą lepiej spać.
– Skąd go masz?
– Nie powiesz mamie? Będzie zła…
– Czy mama… – patrzę pustym wzrokiem na etykietę jacka daniel’sa, wdychając unoszące się w pokoju gęste opary alkoholu. – Czy mama też daje ci ten syrop, kiedy chce, żebyś poszła spać?
Mała waha się przez chwilę, jakby wyczuwała rosnące we mnie wzburzenie.
– Nie bój się – zachęcam. – Nikomu nie powiem.
Nela nadal wyczuwa podstęp, wierci się niespokojnie, a wprawione w ruch pukle jej złocistych loków rozsypują się po drobnych ramionach. Teraz wydaje mi się jeszcze bardziej krucha i bezbronna niż zazwyczaj.
– Tylko czasem – szepcze.
Ogarnia mnie wściekłość, która każe mi poderwać się z miejsca i pobiec w stronę salonu, do legowiska naszej matki. Inna siła, chyba rozsądek, zatrzymuje mnie zaraz w przejściu, przypominając mi, jak wiele Nela ostatnio przeżyła. Postanawiam oszczędzić jej kolejnej awantury i rozegrać to inaczej. Na szczęście mała nie protestuje, kiedy odbieram jej butelkę z alkoholem.
Kładziemy się na jej łóżku, o wiele za małym, by mogło pomieścić nas dwie, ale obie lubimy tę wymuszoną ciasnotą bliskość. Po przeczytaniu kilku stron bajki mała odpływa w sen, jak zwykle zatapiając przy tym palce w moich włosach, gęstych i grubych. Ta czynność to jej stały uspokajacz.
Musimy wyglądać komicznie – mała dziewczynka w różowym, cukierkowym dresie i jej o trzynaście lat starsza siostra ubrana w posępne łachy. Mam na sobie wytartą skórzaną kurtkę i luźne dżinsy z podwiniętymi nogawkami oraz wielkimi łatami na udach. Na stopach noszę ciężkie martensy, a na szyi ręcznie zrobiony choker[2]. W brudnym, chmurnym grunge’u[3] czuję się najlepiej. Co do jednego moi rodzice byli zawsze zgodni – oboje określają ten styl jako menelski. Najbardziej ubolewał nad nim mój ojciec, szczególnie w dniu, kiedy sama ścięłam długie blond włosy, pozostawiając po nich krótką, nastroszoną i odbarwioną wodą utlenioną czuprynę. Nie powiedział mi tego wprost, ale wiem, że nie może pogodzić się z tym, że nie chcę być częścią tego domu, kolejnym przedmiotem, który cieszyłby jego oko.
Raz słyszałam, jak przy wódce mówił jakiemuś kumplowi: „Ta starsza córka to mi za cholerę nie wyszła”. Olałam to. Nigdy nie chciałam być uważana za piękną, a tym bardziej nie mogłam pozwolić, by brano mnie za frajerkę i oceniano tylko przez pryzmat urody. Atrakcyjne regularne rysy matka przekazała mi w genach. To dzięki swojej urodzie złowiła ojca. Tyle że ja nie chciałam być lalunią. Wolałam szokować, wkurzać i zadziwiać. Wolałam, by się mnie obawiano. W ten sposób zyskałam autorytet.
Kiedy upewniam się, że mała zasnęła, wychodzę z jej pokoju i zamykam za sobą drzwi. Z dołu wciąż dobiega mnie głos matki. Wypowiadane przez nią zdania są tak chaotyczne, że dopiero po dłuższej chwili orientuję się, o co tak naprawdę jej chodzi. Nie dziwi mnie nawet, że wciąż leży i zrzędzi. Przestaje dopiero wtedy, kiedy pod nos podsuwam jej otwartą butelkę jacka daniel’sa.
– Co ty wyrabiasz?! Dajesz Neli whisky, żebyś nie musiała się nią zajmować?! – Patrzę na nią oskarżycielsko.
Ku mojemu zdziwieniu matka jest rozluźniona. Na jej ustach pojawia się słaby uśmiech. To pewnie dzięki chlaniu, które weszło w kolejną fazę.
– Oddzwonię – rzuca w słuchawkę, po czym się rozłącza.
Ignorując mnie, poprawia zsuwającą się z ramienia podomkę, wstaje i zataczając się, usiłuje włożyć koronkowe majtki, które widziałam na oparciu krzesła. Nadal się nie odzywa, ale dobrze wiem, że się pomyliłam. Nie jest rozluźniona, tylko wściekła. Kieliszek z resztką bourbona wciąż trzyma w ręku. Właśnie wtedy dociera do mnie, że w ciągu piętnastu minut matka do połowy opróżniła butelkę bourbona stojącą na stole.
– Zostaw to, do cholery! – Sięgam zdecydowanym ruchem po kieliszek. – W pokoju na górze śpi dziecko! Twoja córka! Postaraj się chociaż jej doszczętnie nie spieprzyć dzieciństwa! – Jestem wkurwiona, potężnie wkurwiona.
Matka nie pozwala go sobie odebrać, kurczowo trzyma się kryształowej nóżki, jakby był jej najcenniejszym trofeum. Jakby to on ją definiował, a bez niego miała być nikim. Nie mogę znieść tego dłużej, wytrącam go jej z rąk. Kieliszek rozbija się o kant szklanego stolika, a zawartość rozlewa się bursztynową plamą na skórze biednej martwej zebry.
Ten widok otrzeźwia matkę.
– Jak śmiesz, ty mała niewdzięczna suko!!! Jak śmiesz w ogóle zwracać mi uwagę!!! – wydaje z siebie chrapliwy, zapijaczony wrzask.
– Ty to nawet suką nie jesteś!!! Nawet suka cię przewyższa, bo ona przynajmniej dba o swoje potomstwo!!!
Nad moją głową natychmiast zawisa ręka matki, ta sama, dobrze znana mi trajektoria. Zamykam oczy, jestem niemal pewna, że zaraz uderzy mnie w twarz. Tym razem jednak zatrzymuje cios w połowie drogi.
Zawartość plecaka. Tylko o niej myślę teraz, kiedy szaleńczo pulsuje mi skroń, a wraz z nią i cała czaszka. W tej cholernej chwili chcę dobrać się do niej jeszcze bardziej. Ale wiem, że wszystko ma swój czas i miejsce. Dzięki Bogu, to mnie powstrzymuje.
W domu jestem jak zaszczute podatne na ciosy zwierzę. W szkole i poza nią, kiedy przewodzę swojej bandzie, jest zupełnie inaczej. W jakiś cudowny sposób moje rany zabliźniają się w mgnieniu oka, czyniąc mnie wtedy niezniszczalną.
Naprawdę boję się zostawiać teraz siostrę pod opieką matki, lecz tam, dokąd idę, nie mogę jej ze sobą zabrać. Bardziej obawiam się, że jeśli zostanę, zrobię coś naprawdę złego. Odwracam się, żeby ochłonąć, zbieram się do wyjścia ze świadomością, że za godzinę do domu wróci ojciec i zaopiekuje się moją siostrą. O ile wcześniej nie rozpęta się tu piekło.
Wyjść. Muszę wyjść. Wyjść stąd natychmiast.
Za oknem ledwie rysuje się zwarta ściana drzew, przecięta cienką nitką trójmiejskiej obwodnicy. Czwartkowe popołudnie tężeje w zupełną czerń. Zamykam za sobą drzwi i zatapiam się w niej. To teraz jedyna sensowna droga.
* * *
koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji
[1] Uszyty z zielonego brezentu plecak, popularny w szkołach w latach 90. Klapa kostki zwykle ozdabiana była napisami i naszywkami nazw ulubionych zespołów jej właściciela. „Kostka” w gwarze wojskowej to także nazwa tornistra będącego w wyposażeniu żołnierzy Wojska Polskiego do końca XX wieku.
[2] Choker – opaska na szyję, która ciasno do niej przylega, podobnie jak obroża. Wykonana m.in. z linek, aksamitki, tasiemki lub sznurka. Zwana także dusikiem.
[3] Grunge – określenie podgatunku rocka alternatywnego, który narodził się w Seattle. Największą popularność osiągnął w latach 90., kiedy trendy wyznaczały takie zespoły jak Nirvana czy Alice in Chains. Wizerunek artystów przeobraził się w modę będącą symbolem luzu. Główne jej cechy to niedbałość, mieszanie stylów i fasonów, ciężkie buty i zbyt obszerne ubrania, szczególnie swetry.
Warszawskie Wydawnictwo Literackie
MUZA SA
ul. Sienna 73
00-833 Warszawa
tel. +4822 6211775
e-mail: [email protected]
Dział zamówień: +4822 6286360
Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl
Wersja elektroniczna: MAGRAF s.c., Bydgoszcz