Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jaka willa grała w Casino Royale? Które miasteczko w Lacjum pokochał Ennio Morricone? Gdzie można podziwiać kwitnące kwiaty lotosu? W jakim miejscu napijesz się darmowego wina z fontanny? Gdzie znajduje się najwęższa uliczka? Który szlak ma ponad 1100 schodów zejścia do morza?
111 przygód, 111 pomysłów na odkrycie kraju na nowo.
Jesteś pewien, że znasz Włochy?
Przeczytaj o nieznanych miejscach tuż obok najpopularniejszych włoskich atrakcji.
To nie jest kolejny przewodnik z opisem zabytków i listą muzeów.
To 111 TWOICH przygód, bo każdą z nich możesz odtworzyć dzięki precyzyjnym informacjom i poradom.
Malowniczo, kulinarnie, poza tłumami, aktywnie, kontemplacyjnie, artystycznie, zachwycająco.
111 listów miłosnych do Włoch.
To, kim jestem, wynika z miejsc, w których byłam.
Renata Pawłowska od blisko 26 lat jest związana z Italią. Blogerka (kalejdoskoprenaty.com) i podróżniczka od dekady ubiera włoską rzeczywistość w polskie słowa. Mieszka z mężem na prowincji, we wspaniałej Wenecji Euganejskiej. Miłośniczka ziemi włoskiej: języka, sztuki, kultury, jedzenia i stylu życia. Admiratorka Wenecji, którą z wielką determinacją i przyjemnością odkrywa od kilkunastu lat. Eksperymentuje w kuchni, uprawia własny ogródek i chodzi na długie spacery. Przy całej swojej pasji do (włoskiego) życia najbardziej lubi dolce far niente.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 265
Swoją przygodę z Italią rozpoczęłam 26 lat temu. Podczas emigracji odkryłam Włochy (i nadal odkrywam) oraz wszystko, co mają do zaoferowania: kulturę, styl życia, piękne krajobrazy, sztukę, architekturę, wspaniałe jedzenie i wino, przyjaznych ludzi i melodyjny język. Z jakiejkolwiek perspektywy by nie patrzeć, Włochy są niewyczerpanym bogactwem historii, sztuki, folkloru, legend i tradycji.
Mój przewodnik jest skierowany do wszystkich, którzy kochają Włochy albo chcą je pokochać. Aby je pokochać, na pewno trzeba je poznać, i właśnie w tym chciałabym ci pomóc. Nie będzie to kolejny przewodnik z opisem zabytków i listą muzeów, a doświadczenia i informacje zbierane przez ponad ćwierć wieku podróży po tym kraju: zbiór osobistych, wyselekcjonowanych włoskich przygód – bo każda chwila we Włoszech to wspaniała przygoda.
Wszystkie opisane miejsca odwiedziłam osobiście i zapadły mi w pamięć. Jestem z nimi w jakiś sposób związana i zostawiły we mnie swój ślad. W moim przewodniku znajdziesz różne pomysły na to, co możesz zobaczyć: miasteczka, festiwale, szlaki, plaże, jeziora, cuda gastronomii. Wybrałam zarówno te mniej popularne, jak i te dobrze znane, ale opowiedziałam o nich w trochę inny sposób.
Zanim pojedziesz do Włoch, przejrzyj na spokojnie tę książkę i zobacz, co do ciebie przemawia. Może powtórzysz którąś z moich przygód?
Pellestrina to długi, wąski jęzor lądu w południowej części Laguny Weneckiej: mały, piaszczysty skrawek mierzący ok. 12 km długości i od 23 do 1,2 km szerokości. Wyspa należy do Wenecji i jest na stałe zamieszkiwana przez ok. 5 tys. osób osiadłych w San Pietro in Volta, Portosecco i Pellestrinie.
Tutaj wszystko przypomina Wenecję. Od sestieri (dzielnice w Wenecji) do wieczornego rytuału spritza, lokalnego aperitifu – białego wina z campari lub aperolem. Od labiryntu uliczek i placyków po rybaków, którzy spotykają się zawsze w lokalnym barze. Od pasji do historycznych regat i mitu wielkich wioślarzy. Na Pellestrinie nie ma żadnego hotelu, a tym samym nie ma turystów.
Wyspa stanowi naturalną ochronę Wenecji przed sztormami i gwałtownymi przypływami. Oddziela lagunę od morza, chroniąc ją przed niszczącą mocą fal. To właśnie słynne Murazzi gwarantuje istnienie Wenecji.
Prawa strona wyspy jest zdecydowanie jałowa: pas ziemi, a potem morze, podczas gdy obszar po lewej stronie jest zamieszkany. Są tu małe domy, wszystkie zwrócone w stronę laguny, i kilka łodzi zacumowanych wzdłuż wybrzeża. Zdradzę ci małą tajemnicę: to jest moje miejsce na Ziemi. Piękne widoki, nastrojowe uliczki, pyszna kuchnia – z daleka od głównych szlaków, tak w skrócie można opisać moją ukochaną wyspę. Mały świat, w którym ludzie nadal żyją w starym stylu: ich życiu nadają rytm połowy i wieczorne ciacole (po wenecku „plotki”). Tu jeszcze nie ma turystycznego zepsucia. Najbardziej mnie rozczula widok na lagunę: urokliwy i romantyczny, szczególnie wieczorem. Zachody słońca na wyspie zapierają dech w piersi.
Mieszkańcy w większości trudnią się rybołówstwem, żyją w rytmie przypływów i odpływów na lagunie. Reszta zajmuje się ogrodnictwem, rolnictwem i wytwarzaniem koronek.
Koronczarstwo to zawód kochany przez miejscowe kobiety, kultywowany ze względu na szacunek dla przeszłości i przekazywany z matki na córkę. Wytwarzanie koronek na Pellestrinie zostało udokumentowane już w połowie XVII w. Poczucie tożsamości terytorialnej jest tutaj nadal bardzo silne.
Wyspa przywołuje atmosferę dawnej Wenecji, a jej piękno jest nietknięte. Ciekawa jest także historia Pellestriny.
Wszystko zaczęło się od Filitusa, który został wysłany do Adrii ok. 386 r. p.n.e. To on wykopał doły, aby połączyć Adygę z laguną Adrii, która przybrała nazwę Fossiones Philistinae, następnie Pistrine i Pelestrine, od którego ostatecznie pochodzi obecna nazwa.
Tak właśnie zrodziła się wyspa, która w ciągu dziejów doświadczyła wielu historycznych zawieruch.
W XIV w., w czasie bitwy pod Chioggią, uległa zniszczeniu. Doża z Chioggii wysłał cztery szlacheckie rodziny do jej odbudowania i zasiedlenia. Została podzielona między ich wpływy – pojawiły się zaczątki miast. Wciąż najbardziej popularne nazwiska na wyspie to Vianello, Busetto, Zennaro i Scarpa. W 1807 r. została uznana za samodzielny ośrodek, a w 1923 r. przyłączyła się do gminy Wenecja.
Niewątpliwą atrakcją Pallestriny są domki na palach na płytkich wodach laguny, w których znajdują się miniprzetwórnie masowo hodowanych tutaj omułków (małży). Wśród innych atrakcji na wyspie, oprócz typowych domów rybaków, jest również kościół z XIX w. (w San Pietro in Volta), resztki niemieckich umocnień z II wojny światowej i rezerwat przyrody Ca’Roman, gdzie żyje wiele chronionych gatunków zwierząt.
Na wyspie można się kąpać w morzu, jeździć na rowerze, podziwiać liczne kościoły, pałace i kamienice. Morze jest tutaj wspaniałe, a wszystkie plaże są dzikie, więc wszystko, co potrzebne, trzeba zabrać ze sobą. To również wspaniałe miejsce na wycieczkę rowerową.
Uwierz mi, Pellestrinę opuszcza się niechętnie.
Żeby zwiedzić wyspę, wystarczy kupić jednodniowy bilet komunikacji miejskiej i wyruszyć na Lido, a potem na Pellestrinę. Trzeba jednak być przygotowanym na to, że będzie to trochę trwało. W Wenecji należy odszukać odchodzące z przystani ACTV vaporetto: znajduje się ona naprzeciw dworca kolejowego. Linią 1, 5.1 lub 6 należy dopłynąć na Lido, gdzie trzeba się przesiąść na autobus nr 11. Podróż z dworca kolejowego będzie trwać 1,5–2 godz., w zależności od numeru vaporetto. Numer 1 zatrzymuje się prawie na każdym przystanku.
Na Pellestrinę można dotrzeć również z Chioggii vaporetto nr 11. Podróż trwa 20–30 min. Pierwszy przystanek to Caroman, drugi to Pellestrina.
Na wyspie nie ma hoteli, jest tylko jeden ośrodek agroturystyki – Le Valli(Via dei Murazzi 1d, Santa Maria del Mare; tel. 0415279189).
Królują tu cicchetti (przekąski) oparte na świeżo złowionych rybach i owocach morza, takich jak schie (małe szare krewetki łowione w Lagunie Weneckiej i delcie Padu), moeche (małe kraby łowione w Lagunie Weneckiej w określonych porach roku, gdy zmieniają muszle), mątwy, krewetki i przegrzebki.
Moim ulubionym miejscem jest Osteria Campiello(Via Busetti 250; tel. 05277147) na południowym krańcu wyspy, idealne miejsce na posiłek. Polecam zarezerwować wcześniej miejsce, szczególnie w sobotę lub niedzielę. Pellestrina nie jest wyspą turystyczną, ale w weekendy mieszkańcy pobliskich miasteczek (np. Chioggii) przyjeżdżają tu na obiad lub kolację.
W Wenecji latem odbywa się wiele festiwali, a każdy jest wyjątkowy pod względem atmosfery i tradycji. Sagra del Pesce w Chioggii, czyli festiwal ryb i owoców morza, to jedno z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń gastronomicznych regionu: dziesięć dni pełnych imprez, pokazów, ale przede wszystkim dobrego jedzenia i dobrej zabawy.
Chioggia obfituje w świeże ryby i owoce morza. Co roku od 1938 r. wzdłuż Corso del Popolo – głównej ulicy miasteczka – wyrastają budki z jedzeniem: drewniane domki ozdobione elementami, które przypominają o morskich tradycjach miasta, oferujące typowe lokalne i klasyczne potrawy z regionu. Festiwal kończy się co roku pokazem kolorowych fajerwerków, które rozświetlają lagunę.
Festiwal to doskonała okazja do odkrycia bogatej historii i tradycji miasteczka, jego wspaniałej atmosfery i jedzenia. A oto specjały, których koniecznie trzeba spróbować:
sarde in saor smażone sardynki marynowane w occie z rodzynkami i orzeszkami pinii;
bibarasse in cassopipa danie na bazie małży według starego przepisu z Chioggii, gotowane zgodnie ze starymi zwyczajami;
peoci in cassopipa omułki gotowane na smażonej cebuli, oleju, pietruszce i chilli, a następnie mieszane z prosecco;
fasolari typowe małże z Laguny Weneckiej – znajdziesz je na specjalnym stoisku;
capesante al forno zapiekane w piekarniku przegrzebki z czosnkiem i pietruszką oraz dodatkiem koniaku.
Co roku w lipcu. Najlepiej sprawdzić na stronie wydarzenia na Facebooku: Sagra del Pesce Chioggia.
Mercato del Pesce, czyli targu świeżych ryb, który znajduje się tuż obok kanału w centrum miasteczka. Chioggia to jeden z głównych portów rybackich na Adriatyku.
Wenecja to niezwykle popularne miasto, które co roku przyciąga ponad 5 mln turystów. Znalezienie w niej oazy spokoju to bardzo trudne zadanie, jest jednak pewne miejsce, gdzie można uciec od tłumów i poczuć się jak jej mieszkaniec. Jeżeli szukasz ciszy, spokoju i wytchnienia z dala od miejskiego zgiełku, wybierz się na wyspę Giudecca.
Chociaż leży na wprost placu św. Marka, a przejażdżka tramwajem wodnym zajmuje tylko trzy minuty, jest często pomijana przez turystów. Niegdyś była to biedna dzielnica o złej sławie, a dziś to swego rodzaju wenecka Brera, wypełniona galeriami sztuki, ekskluzywnymi hotelami i restauracjami.
Wyspa jest zamieszkana – żyje tutaj ponad 6 tys. osób, wiele pracuje. Przekonasz się o tym, gdy tylko wysiądziesz z łodzi! To całkowicie inny świat niż na wyspach, które są często odwiedzane przez turystów – tutaj nadal można cieszyć się spokojem. Dominują miejscowi, dzięki czemu choć na chwilę można się uwolnić od zgiełku, a potem powrócić do codzienności.
To nadal Wenecja, jest tu jednak spokojniej i przyjemniej. Z tego powodu to ulubione miejsce młodych par, miłośników prawdziwej Wenecji i artystów.
Żeby zwiedzić wyspę, wystarczy kupić jednodniowy bilet komunikacji miejskiej. W Wenecji trzeba odszukać odchodzącego z przystani ACTV vaporetto: na wyspę trzeba przeprawić się przez kanał tramwajem wodnym. Z Piazzale Roma lub ze stacji kolejowej w Wenecji płyną tramwaje ACTV 2 i 4.1, a z placu św. Marka vaporetto linii 4.2 lub 2. Główne przystanki na wyspie to Palanca, Redentore i Zitelle.
Jeśli szukasz restauracji, która ma lokalny klimat, wstąp do Palanca(Calle Giazzo 448; tel. 0415287719), koło przystanku tramwaju wodnego o tej samej nazwie. Jest to chyba jedno z moich ulubionych miejsc w Wenecji. Radzę zarezerwować stolik, zwłaszcza jeśli chcesz zjeść obiad na świeżym powietrzu, ponieważ restauracja jest bardzo popularna zarówno wśród turystów, jak i miejscowych.
Zwróć również uwagę, że kuchnia jest otwarta tylko w porze obiadu i tylko do 14.00, ale miejsce jest interesujące również w porze wieczornego aperitifu. Lokal jest zamknięty w nd.
Każdy, kto chce się poczuć jak wenecjanin, musi się wybrać na wycieczkę po bacari. „Andare per bacari” w Wenecji oznacza spacer po typowych lokalach, połączony z degustacją ciccheti i popijaniem ombra.
Bacari to forma starożytnych karczm (dziś barów), których nazwa pochodzi z dialektyki weneckiej, gdzie „far bàcara” oznacza w istocie świętowanie, imprezowanie, jedzenie i picie w towarzystwie. Dla każdego wenecjanina to idealne miejsce na szybki posiłek lub przekąskę w przystępnej cenie, połączony z rozmową z przyjaciółmi. Zatrzymywanie się w bacaro to lubiany i bardzo chętnie kultywowany zwyczaj.
Cicchetti to forma niedrogich przekąsek serwowanych przez cały dzień w bacari. Każdy lokal oferuje własne, więc na każdym etapie wycieczki możesz próbować różnych dań. Wszystko jest oparte na typowej kuchni weneckiej, która powstała z połączenia wielu tradycji kulinarnych w ciągu dziejów. Zazwyczaj są to kawałki chleba lub polenty, na których kładzie się wędliny lub ryby. Mogą to być również pulpety i rybki podawane na ciepło, np. sardynki lub anchois. Wśród najczęściej spotykanych cicchetti są: sardynki saor, dorsz na grzankach z polenty, klopsiki, spody karczochów, smażona ryba, grillowana mątwa, marynowane anchois, sałatka rybna, folpetti (ośmiornica), omlety warzywne, jajka na twardo i przeróżne kanapki. Przekąski są w miarę tanie: od 1 do 3 €. Można je traktować jako przystawkę przed kolacją lub jako posiłek, zamawiając kilka talerzy.
Natomiast ombra (wł. „cień”) to kieliszek niedrogiego domowego wina. Słowo to wywodzi się z czasów, kiedy kupcy handlowali winem w cieniu bazyliki św. Marka.
Jeśli zatrzymasz się w dwóch lub trzech bacari, zamieni się to w prawdziwą kolację, więc radzę nie rezerwować stolika w restauracji na wieczór. To najtańszy sposób na posiłek w Wenecji, a na pewno ciekawszy i w bardziej lokalnej atmosferze! Zachód słońca to chyba najlepszy sposób na posmakowanie życia w mieście. Kiedy jednodniowi turyści wyjeżdżają, Wenecja pokazuje swoją najbardziej autentyczną stronę, a bacari wypełniają mieszkańcy.
Moje ulubione miejsca: Il Paradiso Perduto(Fondamenta Misericordia 2540, CannaregioVenezia); Il Santo Bevitore(Cannaregio 2393/A); Osteria Vecia Carbonera (Canneregio 2329); Birreria Zanon (Fondamenta dei Ormesini 2735); Oficina Ormesini (Cannaregio 2689); Bar All’Arco (Calle Arco 436); Bacaro Risorto(Castello 4700); Ostaria dai Zemei(San Polo 1045, b); Osteria Al Squero (Dorsoduro 943); Enoteca Schiavi(Fondamenta Nani 992); Bacareto da Lele(Fondamenta dei Tolentini 183); Arcicchetti Bakaro(Santa Croce 183/A).
Bazylika św. Antoniego, Giotto, Palazzo della Ragione, Pratto della Valle – to tylko kilka z wielu zabytków Padwy. Z pewnością można powiedzieć, że jest to miasto sztuki, szczycące się dziełami artystów kalibru Giotta i Mantegny, a jego piękne zabytki i historia są znane na całym świecie.
Miasto jest również bogate w alternatywne formy sztuki – od ulicznej po graffiti – dzięki niesamowitym artystom, którzy znaleźli tu swoje miejsce. Sztuka uliczna w Padwie, jak prawie wszędzie, odniosła spory sukces, a najważniejsi artyści cieszą się w mieście dużą popularnością. I w taką właśnie podróż zapraszam do Padwy.
Dużo postaci narysowanych na murach miasta wydaje się pochodzić ze świata snów: niektóre wyrażają tętniące życiem idee, inne delikatniejsze i spokojniejsze myśli. W przeciwieństwie do miast, które witają sugestywną i dobrze widoczną sztuką uliczną, w Padwie takie prace znajdują się w najbardziej ukrytych zakamarkach, pod arkadami, na skrzyżowaniach alejek, na ścianach otaczających kanały – są rozproszone po całym mieście.
Malowideł jest naprawdę dużo i jeśli nie mieszkasz w Padwie, zobaczenie wszystkich jest prawie niemożliwe. Poniżej zebrałam te najważniejsze: dzieła artystów, którzy dzięki swojej sztuce podtrzymują wyjątkową więź między miastem a jego mieszkańcami.
Andrea Coppo, alias Kenny Random, to mój ulubiony twórca sztuki ulicznej w Padwie. Jego prace są dla mnie najpiękniejsze i najbardziej znaczące. Chociaż w mieście tworzą różni artyści, rozpoznanie dzieł Kenny’ego Randoma jest dość łatwe, i to nie tylko ze względu na jego niepowtarzalny styl, ale także na prawie stałą obecność kota i ptaka, a także sylwetkę mężczyzny w cylindrze i prochowcu, który błąka się ulicami. Nie jest to jedyna postać wymyślona przez artystę, wykorzystuje też wiele innych, takich jak Snoopy czy Heidi. Jego dzieła można oglądać nie tylko w historycznym centrum, ale także w bardziej peryferyjnych częściach miasta.
Kenny Random jest szczególnie kochany przez mieszkańców, o czym świadczy sukces konkursu „The Gift”, mającego już za sobą dziesiątą edycję, podczas którego wybrane jego dzieła ukryte w mieście są dedykowane temu, kto znajdzie je pierwszy.
Innym artystą, który ozdabia miasto wyjątkowym graffiti, jest Tony Gallo, były muzyk i fryzjer, który tworzy jaskrawe, kolorowe postacie. Jego sztuka jest pełna barw – bohaterowie wydają się wychodzić ze świata książek fantasy. Jedno z dzieł, które zrobiło na mnie największe wrażenie, znajduje się na Piazza Bussolin – nie da się go nie zauważyć!
Szczególnie wzruszające jest graffiti, które artysta stworzył na Via Santa Lucia wspólnie z Kennym Randomem, Strange Meeters, przedstawiające awatary obu artystów. Interpretacje dzieła mogą być dwojakie: pierwsza to spotkanie dwóch różniących się od siebie postaci, które patrzą na siebie ze zdziwieniem, być może z nieśmiałością, druga koncentruje się na dwóch całkiem odmiennych osobach, ale związanych głęboką przyjaźnią i wzajemnym szacunkiem.
Alessio-B to trzeci artysta, którego prace warto obejrzeć podczas wędrówki ulicami Padwy. Jego styl różni się, używa wielu technik, w tym kolażu, przez co wiele prac jest mniej trwałych. Jego najważniejsze dzieła znajdują się przy Via Sauro i Via d’Abano, z której roztacza się widok na centralną Piazza della Frutta. Kontrast między jasną ścianą a czerwienią farby jest uderzająca.
Kenny Random: Farfalle, Via Roma
Kenny Random: Uomo con bomboletta spray, Via Nazario Sauro
Kenny Random i Tony Gallo: Via Santa Lucia
Tony Gallo: Murales, Piazzetta Bussolin
Tony Gallo: Coppia, Via Flavio Busonera
Alessio-B: Peace: Prato della Valle
Alessio-B: Bambina con cuore, Via Pietro d’Abano
Alessio-B: Bambino con annaffiatoio, Via Nazario Sauro
W Padwie znam wiele osobliwych miejsc – np. jedną z najstarszych kawiarni świata, Caffè Pedrocchii. Nie dziwi mnie wcale tytuł najpiękniejszej na świecie, nadany jej przeszło sto lat temu. Elegancka fasada przywołuje na myśl nie tyle kawiarnię, ile pałac! Zaprojektowana przez weneckiego architekta Giuseppe Jappellego, już od samego początku była znana jako największa kawiarnia świata.
Została otwarta w 1831 r. i od tego czasu gościła wiele sław z całej Europy. Pisarze, tacy jak Stendhal, Lord Byron, Dario Fo i wielu innych spędzili tu wiele czasu. Chętnie przesiadywali w niej także zwykli ludzie – mieszkańcy zawsze odwiedzali to miejsce bardzo chętnie.
Antonio Pedrocchi, przedsiębiorca, który sfinansował budowę, chciał, aby jego kawiarnia była miejscem otwartym dla wszystkich, bez względu na przynależność klasową czy status społeczny. Określono ją mianem „kawiarni bez drzwi” z uwagi na to, że od chwili otwarcia do 1916 r. pozostawała czynna dzień i noc. Włoscy rewolucjoniści spotykali się tutaj, by zaplanować nieudaną próbę obalenia monarchii Habsburgów. Odegrała główną rolę w rozruchach z 1848 r. Jej ściany zdobią zdjęcia z tego okresu.
Podczas II wojny światowej kawiarnia została mocno uszkodzona. W czasie bardzo pracochłonnego remontu całkowicie ją przebudowano w oryginalnym i neoklasycznym stylu. Otwarto ją ponownie w 1998 r. Przestronne wnętrze ozdobiono marmurem i ładnymi ornamentami. Kawiarnia jest podzielona na trzy piękne salony, każdy udekorowany w jednym z kolorów włoskiej flagi. Wysokie greckie kolumny i okazałe lwy na zewnątrz przydają jej charakteru. Dostojny budynek urzeka niezaprzeczalnym wdziękiem. Wewnątrz panuje atmosfera prawdziwej elegancji.
W kawiarni można zjeść posiłek albo wstąpić po prostu na kawę i ciastko. Miło spędza się tu czas, bo z ukrytych głośników sączy się przyjemna muzyka. Wieczorami muzycy grają na fortepianie, więc myślę, że to także dobra pora na złożenie wizyty.
Kawy Pedrocchii – to charakterystyczny napój z gorącego espresso z dodatkiem kremowej, zimnej mięty. Takiego smaku nie spotkasz nigdzie indziej na świecie. Podawana jest bez cukru i łyżeczki nieprzypadkowo – to bardziej deser. Smak i kompozycja są naprawdę niepowtarzalne. Mimo stosunkowo wysokiej ceny jak na kawę we Włoszech – 5 € – gorąco polecam. Kawę można wypić na tarasie na zewnątrz lub w którejś z sal wewnątrz.
Lokal jest usytuowany w centrum, rzut beretem od pałacu Bo, który jest historyczną siedzibą uniwersytetu (Via VIII Febbraio 15).
Niewiele szlaków w okolicach Werony zapewnia tyle wrażeń, co Szlak 10 Kapliczek. Jeśli chodzi o widoki, jest to chyba jedna z najbardziej malowniczych tras w regionie Wenecja Euganejska, idealna w miesiącach wiosennych i jesiennych, ale można nią wędrować bez problemu przez cały rok. Miałam przyjemność iść nim w upalny majowy dzień, kiedy przyroda budzi się do życia. Te wszystkie drzewa i winorośle nasycone świeżą zielenią wyglądały naprawdę niezwykle. Magia!
Wystarczy dać się porwać naturze i wyruszyć 10-kilometrową okrężną trasą, która rozpoczyna się na głównym placu w Monteforte d’Alpone. Jest dobrze oznakowana i odpowiednia dla każdego, także dla rodzin. Jej nazwa wywodzi się od dziesięciu kapliczek, z których każda jest poświęcona jakiejś postaci religijnej. Są to: 1. Madonna z Jezusem; 2. Św. Piotr; 3. Święta Rodzina (kaplica Foscarini); 4. Madonna z Dzieciątkiem; 5. Św. Wincenty Fereriusz (Vincenzo Ferreri); 6. Madonna z Bassanelli (Madonna della Bassanella); 7. Św. Józef; 8. Chrystus na krzyżu; 9. Królowa Pokoju (Regina Pacis); 10. Św. Roch (S. Roccheto).
Atrakcyjny przebieg szlaku zapewnia piękne widoki na okolicę. W pogodne dni można nawet zobaczyć Apeniny! Wędrówka będzie okazją do podziwiania zamku Soave, okolicznych miasteczek na wzgórzach i zamku Illasi. Droga wije się pośród winnic Soave i Recioto.
Trasa zaczyna się na głównej Piazza Salvo d’Acquisto w miasteczku Monteforte d’Alpone. Aby dotrzeć do początku drogi, należy kierować się na Via della Fontana. Trasa jest dobrze oznakowana i można ją pokonać za jednym zamachem. Maksymalne przewyższenie to niecałe 200 m.
Wskazówka: za kaplicą nr 4 nie kieruj się drogowskazami w prawo, a idź prosto na południe. W ten sposób pozostaniesz wysoko i dotrzesz bezpośrednio do kaplicy nr 5.
Trasa wije się prawie cały czas w słońcu, więc unikaj gorących i słonecznych dni.
Zjedź z autostrady w San Bonifacio-Soave i kieruj się znakami na Monteforte d’Alpone. Zaparkuj przy Piazza Salvo D’Acquisto, tuż za placem katedralnym.
Transport publiczny: z Werony do San Bonifacio (pociąg lub autobus ATV), następnie autobus ATV nr 226 z San Bonifacio do Monteforte d’Alpone.
Werona – miasto słynnego balkonu i miłości niemożliwej, czy Werona – miasto ryżu? Ryżu? Co za pomysł! A jednak…
W Isola della Scala, małym miasteczku w prowincji Werony, uważanym za gastronomiczną stolicę ryżu Vialone Nano, odbywają się targi poświęcone temu lokalnemu produktowi.
Ryż jest uprawiany w Isola della Scala od XVII w. Mimo iż większe pola ryżowe leżą w dolinie Padwy, w Piemoncie i Lombardii, miasteczko również odgrywa w tym przemyśle ważną rolę. Głównymi producentami są: Ferron, Melotti, Ricco, Vo i Rancan.
Można zwiedzić starą fabrykę ryżu rodziny Ferron – stoi na północ od Isola della Scala, przy drodze krajowej SS12.
Na początku było to święto przypominające polskie dożynki, odbywające się na zakończenie zbiorów: małe stoisko, które w weekendy serwowało risotto i wino. Pierwsza edycja targów odbyła się 55 lat temu. Dziś to największa w północnych Włoszech impreza skupiająca przedstawicieli branży ryżowej, która promuje i wspiera lokalny produkt – ryż Vialone Nano Veronese IGP, czyli pierwszy we Włoszech i w Unii Europejskiej posiadający oznakowanie IGP.
Żaden posiłek nie smakuje tak dobrze, jak ten z wysokiej jakości składników, a targi w Isola della Scala zdają się potwierdzać tę tezę. Trudno sobie wyobrazić lepsze miejsce do skosztowania tylu przeróżnych rodzajów risotta.
Przygotuj się, że będziesz musiał liczyć do stu, ponieważ jest tak wiele przepisów na to danie. Doskonałe risotta są przygotowane przez największych mistrzów. W ciągu miesiąca kucharze wydają ok. 380 tys. porcji. Wyobraź sobie dwa kryte pawilony – podobne jak te na Oktoberfest w Monachium – w których każdy producent ryżu przygotowuje własne risotto: z czerwoną cykorią, mięsem dzika, gorgonzolą, dynią, grzybami czy salsiccią, a także z dodatkiem bazylii i sosu rybnego, sera monte veronese i słodkiego wina fragolino, mieszanych grzybów, trufli i mascarpone. Dla wybitnych smakoszy, ceniących sobie niezwykłe połączenia, są wersje z brzoskwiniami i winogronami. Jednym z najlepszych historycznych przepisów jest ten na tradycyjne risotto all’isolana, czyli z ragù z cielęciny, chudego schabu, parmezanu, cynamonu i rozmarynu. Talerz risotta na targach nie kosztuje dużo, zapłacisz 5 € (w restauracji od 12 €). Można również zamówić bis: jest to jedna porcja składająca się z dwóch różnych rodzajów za niecałe 6 €.
Bohaterem targów jest nie tylko risotto, ale również wiele innych dań na bazie ryżu: pizze z mąki ryżowej, arancini, ciasta, paella. Ostatnio nowością było sushi all’isolana, połączenie ryżu Vialone Nano Veronese IGP, ryb słodkowodnych (okonia i pstrąga), wasabi i wodorostów nori.
Wśród ciekawych wydarzeń towarzyszących targom warto wymienić konkurs gastronomiczny „Top Show”, w którym może wziąć udział każdy, kto czuje się na siłach. Najlepsze risotto próbują przygotować znakomici kucharze z całych Włoch i innych krajów Europy.
A jeśli znasz stare włoskie popularne powiedzenie „il riso nasce nell’acqua e muore nel vino”, czyli „ryż rodzi się w wodzie i ginie w winie”, nie możesz nie popić tych wszystkich specjałów dużą szklanką lokalnego trunku.
Sagra del riso jest marzeniem łasuchów, ale dla tych, co na diecie, to najgorszy koszmar, bo zapach kremowego risotta roznosi się po okolicy i rozpala zmysły.
Najlepiej przyjechać na przełomie września i października; warto śledzić włoski fanpage Fiera del Riso di Isola della Scala na Facebooku.
Do miasteczka najłatwiej dojechać samochodem. Isola della Scala leży 20 min jazdy z centrum Werony. Można się tam również dostać pociągiem z dworca w Weronie w 13 min (bilet ok. 3 €).
Miłośnicy pięknych widoków nie mogą przegapić Szlaku 52 Tuneli. Dla zapalonych piechurów będzie idealny, a widoki na pewno ich zachwycą.
Strada delle 52 Gallerie prowadzi przez masyw Pasubio w Wenecji Euganejskiej. Bez cienia przesady można powiedzieć, że to jeden z najpiękniejszych włoskich szlaków.
Dolomity kojarzą się z pięknymi widokami, ale mało kto wie, że podczas I wojny światowej były areną zaciętych walk między wojskami włoskimi a armią Austro-Węgier.
Tunele, wyjątkowe dzieło inżynierii wojskowej, zostały stworzone na potrzeby działań militarnych w tamtym czasie i są dowodem pomysłowości i determinacji 5 pułku. Budowa trwała 10 miesięcy – od III do XI 1917 r. – pod kierunkiem porucznika Josepha Zappy. Miały strategiczne znaczenie: służyły do transportu zapasów i komunikacji z dala od ognia austro-węgierskiej artylerii.
Wkrótce po wybuchu wojny okupowane przez Włochów Monte Grappa i Monte Pasubio były ostatnią pozycją obronną na równinie weneckiej, przez co stały się strategicznie ważne. Po bitwie pod Asiago, znanej również jako ofensywa w Trydencie, 15 maja 1916 r. rozpoczął się na froncie włoskim niespodziewany kontratak austriacko-węgierski.
Kontyngent włoski został pilnie przeniesiony z frontu Isonzo na Monte Pasubio. Zajmując południowy szczyt, zwany Włoskim Zębem (Dente Italiano), oddzielony od wroga mniejszym austriackim szczytem Selletta dei Denti, stał się świadkiem wielu krwawych bitew.
Pierwotnie zapasy na włoską linię frontu były dostarczane przez Strada degli Scarubbi – 10-kilometrową drogę po północnej stronie grzbietu górskiego, która była wystawiona na działanie ognia przeciwnika, a to oznaczało konieczność wybudowania nowej trasy. Stąd budowa Drogi 52 Tuneli, obecnie znanej również pod nazwą Strada della Prima Armata (Droga Pierwszej Armii).
Na Pian delle Fugazze (1162 m n.p.m.) zaczyna się Droga Bohaterów. Tych, których interesuje historia wojny, zachęcam do zwiedzenia muzeum w pobliżu przełęczy. Droga 52 Tuneli prowadzi do schroniska, któremu nazwy użyczył bohater wojenny, generał Achille Papa. Stoi ono przy Porte di Pasubio (1928 m n.p.m.), czyli Bramie Pasubio – to jedyne miejsce, gdzie można przedostać się z jednej strony masywu na drugą.
Długość Szlaku 52 Tuneli to 7 km, czas wspinaczki: 2,5–4 godz. Jako szlak powrotny polecam wybrać Scarubbi, ok. 10 km (droga na skróty to ok. 6 km); zejście tą trasą trwa 1,5–2 godz. Szlak nie jest dostępny dla wózków ze względu na tunele, z tego samego powodu nie nadaje się dla rowerzystów. W galeriach nie można uprawiać joggingu. Niewskazane jest noszenie dzieci w nosidłach na plecach.
Koniecznie weź ze sobą wodę, litr na osobę powinien wystarczyć. Snack-bar znajduje się na końcu szlaku, w schronisku. Obowiązkowe są buty trekkingowe oraz latarka. W tunelach są przeciągi, więc polecam zabrać również kurtkę i czapkę.
Szlak jest otwarty od późnej wiosny (lub wcześniej, jeśli nie ma śniegu) do późnej jesieni (najlepszy czas), aż do pierwszych opadów śniegu. Uwaga: niewskazane jest przejście przez tunele zimą, gdy jest śnieg i lód. Między tunelami są podstępne wąwozy, gdzie zdarzają się lawiny (było kilka śmiertelnych wypadków).
Samochód można zostawić na parkingu (współrzędne geograficzne: N 45 46 43.7 E11 13 41.0). Koszt to 6 € za dzień (tylko monety 1 lub 2 €). Bezpłatny parking znajduje się w Malga Campiglia, ale zazwyczaj nie ma wolnego miejsca.
Niezależnie od tego, czy będąc w mieście Vicenza, chcesz spędzić chłodne popołudnie, ciesząc się widokiem miasta z góry, czy też obejrzeć wieczorem zachód słońca, polecam wybrać się na taras tzw. bazyliki palladiańskiej.
Jest to bez wątpienia jedno z piękniejszych miejsc, gdzie miałam okazję wypić spritza. Wyobraź sobie, że siedzisz na szczycie arcydzieła Palladia, popijasz drinka i podziwiasz widok na miasto, a nad tobą czuwa wieża zegarowa. Co może być lepszego niż aperitif na szczycie renesansowego budynku?
Nie dajcie się jednak zwieść nazwie: bazylika palladiańska nie została zbudowana jako kościół, lecz jako miejsce spotkań Wielkiej Rady – to dawna Sala Sprawiedliwości miasta Vicenzy. Potężna, monumentalna budowla przez wieki była centrum życia politycznego i gospodarczego miasta.
Mniej więcej w połowie 1500 r. Wielka Rada Vicenzy zaangażowała młodego miejscowego architekta do odbudowy starego Palazzo della Ragione, który pierwotnie był dużym budynkiem z cegły.
Andrea Palladio „otoczył” stare ściany gotyckiego budynku dwupiętrowym portykiem z marmurowymi kolumnami. Jego pomysł opierał się na konstrukcji wykonanej z zachodzących na siebie łuków, w której dominującym elementem był większy łuk otoczony dwoma prostokątnymi bocznymi otworami o różnej szerokości. Taka struktura ma nawet w architekturze swoją nazwę, serliana (okno weneckie), a jej nazwa pochodzi od Sebastiana Serlia (1475–1554), architekta, który w Traktacie o architekturze opisał ten motyw, znany zresztą już od czasów starożytnych.
Dach pokryty miedzią w kształcie odwróconego kadłuba statku był inspirowany dachem Palazzo della Ragione (Pałac Rozumu) w Padwie.
Zrekonstruowany budynek został nazwany „bazyliką” przez samego Palladia – artysta czerpał natchnienie z modelu rzymskiej bazyliki, choć budynek miał służyć użytkowi publicznemu.
Bez wątpienia jest imponujący, ale ogromne rozmiary loggii można docenić tylko z wnętrza. W hali na pierwszym piętrze odbywają się wystawy czasowe, a na dachu znajduje się ukryty taras, gdzie funkcjonuje bar, do którego można wpaść chwilę wytchnienia od zgiełku miasta. To wspaniały pomysł na luksusowy wieczór za przystępną cenę.
Bazylika palladiańska w 1994 r. została wpisana przez UNESCO na listę światowego dziedzictwa, a w 2014 r. stała się pomnikiem narodowym. W latach 2007–2012 przeszła proces gruntownej renowacji w celu zachowania struktury i poprawy funkcjonalności.
Bazylika palladiańska stoi przy na Piazza dei Signori w Vicenzy. Żeby do niej wejść, musisz zapłacić 4 €, ale jeśli zapłacisz 5 €, otrzymasz kartę wielokrotnego wstępu.
Budowla jest otwarta od wtorku do niedzieli. Taras może być zamknięty lub mieć inne godziny otwarcia w przypadku złej pogody lub ze względu na potrzeby organizacyjne (można go wynajmować na prywatne przyjęcia).
Marostica to niewielka miejscowość leżąca na północny wschód od Vicenzy, niedaleko Bassano del Grappa. Na podstawie znalezisk archeologicznych uznano, że miasteczko pochodzi z czasów starożytnych. Po upadku rzymskiego imperium przez wieki było celem podbojów Ostrogotów, Longobardów, a potem Napoleona. W ciągu dziejów zbudowano tam dwa zamki z pięknymi murami, które dotrwały do dzisiejszych czasów. Oba, dolny i górny, pochodzą z 1312 r., natomiast budowa murów rozpoczęła się w 1372 r.
Pierwszą rzeczą, którą zauważysz, kiedy dojedziesz do Marostiki, są właśnie mury, które wznoszą się na zboczach wzgórza Pausolino, łącząc twierdze. Dolny zamek znajduje się na centralnym placu arkadowym, z górnego można podziwiać piękny widok na równinę. Tuż przed zachodem słońca, patrząc z daleka, ma się wrażenie, że mury zaraz spadną na główny plac. Za każdym razem, gdy przyjeżdżam do miasta, patrzę na to zafascynowana, ale to nie z tego słynie Marostica!
To północne miasteczko jest znane na świecie dzięki oryginalnemu wydarzeniu – la partita a scacchi a personaggi viventi. Gra w szachy żywymi pionkami odbywa się na głównym placu – Piazza degli Sccachi, na ogromnej różowo-białej marmurowej szachownicy. Tradycja została zapoczątkowana w 1454 r. i przywołuje historyczny pojedynek z czasów, kiedy Marostica należała do Republiki Weneckiej. Legenda opowiada o dwóch miejscowych rycerzach: Rinaldo d’Angarano i Vierim da Vallonarze, którzy zakochali się w pięknej córce kasztelana, Lionorze. Młodzieńcy chcieli rozstrzygnąć spór, stając do pojedynku, ale władca zamku, ojciec Lionory, nie chciał stracić żadnego z rycerzy i zadecydował, że rękę córki otrzyma ten, który wygra partię szachów, a jego rywal poślubi młodszą siostrę Lionory, Oldradę. Kasztelan zarządził grę na głównym placu, na oczach całego dworu i mieszkańców, a pionkami miały być żywe postacie ubrane w kostiumy odpowiadające poszczególnym figurom. Gra przerodziła się we wspaniałe widowisko.
Nawet teraz, gdy od tamtego pojedynku minęło już dużo czasu, wydarzenie nie straciło na uroku. Ten fantastyczny spektakl muzyczno-teatralny trwa ponad 2 godziny (początek o 21.00) i bierze w nim udział prawie 600 aktorów w przepięknej zamkowej scenerii, a wszystko według poleceń wydawanych w dialekcie Republiki Weneckiej.
Widowisko odbywa się w drugi weekend września co dwa lata (parzyste) przez trzy dni. Bilety można kupić na stronie internetowej www.vivaticket.it lub www.ticketone.it. Alternatywnie można je zarezerwować w kasie stowarzyszenia Pro Marostica, dzwoniąc pod tel. 042472127 lub wysyłając e-mail: info@marosticascacchi.it. W przypadku rezerwacji grupowych (stowarzyszenia, kluby biznesowe, biura podróży itd.) terminy i opcje płatności muszą zostać uzgodnione ze stowarzyszeniem.
Cena biletu waha się od 30 do 80 €, w zależności od rodzaju i miejsca.
Każdy, komu woda niestraszna, powinien się przepłynąć choć raz w życiu pontonem po rzece. Rafting jest ogólnie uważany za sport ekstremalny, ale w rzeczywistości jest rozrywką dla każdego. To jeden najprzyjemniejszych sposobów na zmierzenie się z rzeką Brentą, płynącą pośród kamiennych tarasów i małych miasteczek przylegających do skał. Wyjątkowe i ekscytujące przeżycie, a do tego niezapomniane krajobrazy! Spływ jest możliwy wiosną i latem: to doskonały pomysł na jednodniową wycieczkę. Uwaga! Ja byłam w lipcu i woda była lodowata!
W każdym pontonie jest przewodnik, który wydaje komendy oraz pomaga w trudnych sytuacjach, np. gdy ktoś wpadnie do wody. Dzięki temu nie trzeba się bać o swoje bezpieczeństwo.
Jeśli interesuje cię spływ pontonem Brentą, polecam wybrać się z firmą Rafting Tovi (www.raftingtovi.it). Mają kilka tras: od spływu na spokojnych odcinkach rzeki, odpowiednich dla osób w każdym wieku i rodzin z dziećmi, po bardziej wymagające, dla tych, którzy są bardziej odważni.
Na spływ koniecznie trzeba zabrać strój kąpielowy, buty (takie, które można zamoczyć – sandały nie są odpowiednie), T-shirty, wełnianą lub polarową bluzę z długim rękawem, ręcznik, klapki, legginsy lub dres. Dobrze jest również spakować przybory toaletowe, ręcznik oraz rzeczy na przebranie. Umiejętność pływania nie jest warunkiem koniecznym, ale mile widzianym.
Niewiele tras zapewnia tyle wrażeń, co Szlak Kwitnących Migdałowców w Parku Wzgórz Euganejskich. To nie jest jego dokładna nazwa, ale wszyscy tak go nazywają. W rzeczywistości to szlak nr 12 Parku Wzgórz Euganejskich – na Monte Fasolo.
Jego nazwa wywodzi się od rosnących przy nim licznych drzewek migdałowych, które kwitną od końca lutego do końca marca. Kwiaty pojawiają się jako pierwsze, zanim na drzewie wyrosną młode liście.
Całe wzgórze jest pokryte kwitnącymi migdałowcami w różnych odcieniach różu i bieli. Zniewalająca woń unosi się w powietrzu. Czy jest coś wspanialszego? Można je oglądać godzinami, a kiedy są w pełnym rozkwicie, przyciągają mieszkańców i turystów, którzy chętnie podziwiają ten spektakl natury zwiastujący nadejście wiosny.
To idealny szlak dla początkujących, jeden z najbardziej znanych, do tego wiedzie przez jedno z moich ulubionych wzgórz. Ma ok. 2 km długości przy przewyższeniu ok. 80 m. Całą trasę można pokonać w niecałą godzinę.
Większość szlaku prowadzi przez winnice i gaje oliwne. Po drodze można podziwiać wzgórza na południu – Monte Rusta, Gemolo, Monte Ricco, Monte Cero i Castello, Monte Cecilia i Ventolone, oraz na północy – Monte Venda i Vendevolo. Panorama zapiera dech w piersiach, a najpiękniej jest podczas zachodu słońca.
Najlepiej przyjechać w połowie marca, w zależności od uwarunkowań pogodowych w danym roku. W weekendy są tu tłumy.
Na mapie należy szukać Capitello del Monte Fasolo (Arqua Petrarca, prowincja Padwy).
Enoteca Monte Fasolo, Via Monte Fasolo 2, Cinto Euganeo.
Arqua Petrarca to małe miasteczko, w którym żył Francesco Petrarca, słynny poeta.
„Wznoszą się odizolowane jak skały w morzu”, tak angielski geolog John Strange ok. 1770 r. opisywał Wzgórza Euganejskie. W szerokiej, płaskiej, bezkresnej dolinie Padu stożkowe kształty wzniesień przyciągają uwagę. Patrząc na nie z góry, nie sposób nie zgodzić się z poetami i pisarzami, którzy porównywali je do wysepek zanurzonych w morzu równiny.
Wzgórza wyrastają ok. 20 km na południe od Padwy, w jednej z najmniej znanych okolic Włoch. Mają pochodzenie wulkaniczne i stąd ich charakterystyczny kształt – trójkątne, niezwykle regularne stożki rozlokowane w pewnych odstępach. To miejsce magiczne, zdecydowanie godne odwiedzin, choćby dla roztaczających się stąd widoków.
Jednym z najciekawszych wydarzeń, które odbywa się każdego lata w tej okolicy, są koncerty pod gołym niebem w amfiteatrze Venda. Udział w jednym z nich może się okazać ciekawym przeżyciem, bo wspaniała muzyka spotyka się tutaj z widokami sięgającymi Laguny Weneckiej, a nawet Apeninów.
Venda to naturalny amfiteatr w winnicach farmy Ca ‘Lustra-Zanovello w sercu Wzgórz Euganejskich. Ten naturalny teatr powstał w 2013 r. tuż nad najwyższymi i najbardziej panoramicznymi winnicami na skraju lasu. Naturalny, ponieważ stare osuwisko naturalnie przyjęło taki kształt.
Jest to wspaniała przestrzeń zanurzona w bujnej roślinności, z drewnianą sceną zbudowaną w pobliżu winnicy. Podczas koncertu wszystko to tworzy prawdziwie magiczną scenerię, w której rozbrzmiewa muzyka – od klasyki po współczesną. Panoramę uzupełniają w oddali miasteczka Równiny Paduańskiej, a jeśli niebo jest czyste, można powiedzieć, że widok jest kompletny.
Podczas koncertu można degustować dobre wino i dania oparte na lokalnych produktach. Występy często są połączone z wydarzeniami poświęconymi winu. Atmosfera jest wspaniała i dostarcza unikatowych emocji!
Najlepiej przyjechać w okresie od połowy czerwca do końca sierpnia. Koncerty odbywają się w środę, piątek i sobotę.
Wszystkie informacje najlepiej sprawdzić na stronie http://anfiteatrodelvenda.it. Publiczność siedzi na łące, więc wskazane jest zabranie koca, ręcznika i kilku poduszek.
Amfiteatr znajduje się przy Via Sottovenda, na granicy gminy Galzignano Terme i Cinto Euganeo. W nawigacji najlepiej ustawić Anfiteatro del Venda.
Agriturismo Olivato(Via S. Pietro 25, Cinto Euganeo) – agroturystyka jest otwarta wieczorem w weekendy. Można tu zjeść dobrze i tanio.
W Ca ‘Lustra Zanovello Di Franco & C. S.S. Agricultural society (Via S. Pietro 50, Cinto Euganeo) kupisz dobre wino.
Ruin starego klasztoru Oliwetów, odłamu benedyktynów. Monastero degli Olivetani stoi wysoko nad amfiteatrem, na wzgórzu Venda, w pobliżu dużej anteny telewizyjnej. Z imponującego założenia pozostały tylko fragmenty kościoła, dzwonnicy i krypty uratowane przed zniszczeniem dzięki ostatnim pracom konserwatorskim. Do klasztoru prowadzi szlak nr 4 Parku Wzgórz Euganejskich.
Piemont słynie z niepowtarzalnej jesiennej scenerii, kiedy liście eksplodują milionem odcieni czerwieni i pomarańczu, przypominając paletę artysty. To kolorowe zjawisko ma nawet we Włoszech nazwę – foliage.
Można podziwiać liście, które zmieniają kolor z zielonego na żółty, a następnie na pomarańczowy, czerwony i brązowy, uprawiając trekking, jeżdżąc na rowerze górskim lub podróżując ciuchcią Vigezzina–Centovalli, uważaną przez wielu za najpiękniejszą panoramiczną kolej we Włoszech!
Jest to jedna z najpopularniejszych atrakcji Doliny Ossola, a wszystko dlatego, że ten mały pociąg, trenino delle Centovalli, jedzie przez jedną z najpiękniejszych naturalnych scenerii we Włoszech, na trasie łączącej Piemont z kantonem Ticino. 52-kilometrowy odcinek łączy Domodossolę w Piemoncie z Locarno w Szwajcarii. W mniej więcej 2 godz. pokonuje się 83 mosty i 31 tuneli, mijając doliny, lasy, głębokie wąwozy, dzikie góry, rzeki i wodospady.
Na trasie czeka nieokiełznana przyroda, z charakterystycznymi małymi miasteczkami, w których zatrzymał się czas, porozrzucanymi tu i ówdzie między Doliną Centovalli a Vigezzo w sercu Alp Piemonckich.
Podróż jest fascynująca przez cały rok, ale podczas foliage jest czymś absolutnie niezwykłym. Lasy prezentują się wtedy w intensywnych, żywych i urzekających kolorach. Jesienne barwy liści sprawiają, że stajemy się świadkami spektaklu, którego nie da się zapomnieć.
W sezonie foliage ciuchcia jedzie powoli, umożliwiając pasażerom powolne napawanie się pięknem tego zjawiska: czujesz się tak, jakbyś przejeżdżał przez płonące lasy. Cud natury, który powtarza się co roku, przez co Dolina Vigezzo zyskała przydomek valle dei pittori, czyli „dolina malarzy”. Warto wysiąść na jednej lub kilku z 32 stacji, by odkryć cudowne małe miasteczka i interesujące ścieżki przyrodnicze.
Kolej wąskotorowa jeździ przez cały rok i w zależności od pory roku dostarcza różnych emocji. Mogę ją polecić każdemu, kto lubi podróże pociągiem i wspaniałe krajobrazy.
Najlepiej przyjechać między końcem września a początkiem listopada. Wskazówka: wyjeżdżając z Locarno, lepszy widok będziesz miał, siedząc po lewej stronie pociągu, a wracając, po prawej.
Bilety można kupić na stronie http://prenota.vigezzinacentovalli.com/.
Nie potrafię zdecydować, które z północnych jezior Włoch lubię najbardziej. Podobają mi się wszystkie! Każde z nich oferuje wyjątkowe widoki, cuda natury, klimatyczne miejsca, szlaki, zabytki, przepiękne wille, dobrą kuchnię i ciekawą sztukę. Jednak wśród tych wszystkich atrakcji wyróżniają się Wyspy Boromejskie, archipelag pięciu niewielkich, urzekająco pięknych wysepek, idealnych na jednodniową wycieczkę po jeziorze Maggiore.
Swoją wyjątkowość zawdzięczają rodzinie Boromeuszów, jednej z najważniejszych w Lombardii, wspomnianej również w powieści Narzeczeni Alessandra Manzoniego z 1827 r. To oni zbudowali pałace i ogrody na Isola Bella i Isola Madre, czyniąc je wspaniałym połączeniem natury i architektury.
Isola Bella, Isola Madre i Isola dei Pescatori to trzy główne wyspy, ale do archipelagu należy też wysepka San Giovanni i Scoglio della Malghera. Obecnie cztery wyspy ciągle są w posiadaniu Boromeuszów, jedynie Isola dei Pescatori została wykupiona przez państwo.
Niełatwo powiedzieć, która jest najpiękniejsza. Każda jest inna i trudno wybrać tę naj. Zanim tam pojechałam, na podstawie lektury i zdjęć wybrałam Bellę, ale po zwiedzeniu wysp zmieniłam zdanie. Teraz moją ulubioną jest Madre.
Zwiedzanie najlepiej rozpocząć od Isola Bella. Już sama nazwa sugeruje, że to przepiękne miejsce (bella to po włosku „piękna”), choć jej nazwa akurat nie ma nic wspólnego z urodą – jest dedykowana Isabeli d’Addy, żonie Carla III.
Staram się znaleźć właściwe przymiotniki, które wyrażą wspaniałość tego miejsca, tak zadbanego, tak eleganckiego, tak harmonijnego, jednak żadne słowo nie odda w pełni tej doskonałości. Do zwiedzenia jest pałac z ogrodem, więc jeśli nie chcesz go oglądać, niewiele będziesz miał tu do roboty.
Spacer po pałacu Boromeuszów zaczyna się od Sala delle Armi i reprezentacyjnych schodów, nad którymi są wystawione herby głównych rodów szlacheckich z tamtych czasów. Jest jeden kierunek zwiedzania, więc nie da się zgubić ani niczego przeoczyć. Komnaty są bogato zdobione, a wiele z nich jest nadal umeblowanych. Centralnym punktem willi jest Galeria Berthier z ponad 130 obrazami oraz sześć pomieszczeń imitujących groty. To właśnie one zrobiły na mnie największe wrażenie: każda wygląda jak mały podwodny świat.
Bezpośrednio z grot wychodzimy do ogrodów, które prawdopodobnie są najciekawsze na wyspie. W założeniu w stylu barokowym można podziwiać nie tylko rośliny i kwiaty, ale także ozdobne rzeźby, ptaszarnię, wspaniały taras i amfiteatr przypominający muszlę lub wachlarz.
Koniecznie wejdź po schodach na taras, z którego roztacza się wspaniały widok na jezioro. Boromeusze zadbali praktycznie o każdy szczegół, aby wszystko było jeszcze bardziej sugestywne. Spotkasz tu m.in. białe pawie, które swobodnie spacerują po trawie.
Opuszczając wyspę łodzią i spoglądając w stronę oddalającego się pałacu Boromeuszów, zobaczysz jeden z najpiękniejszych widoków, jakie można podziwiać na jeziorze Maggiore.
Oddzielona od Isola Bella skałą zwaną La Malghera, Isola dei Pescatori jest najmniejszą z wysp. Jest też jedyną zamieszkaną na stałe przez ok. 50 osób. Podobno wszyscy jej mieszkańcy są rybakami. Wyspa różni się od swoich dwóch większych sióstr brakiem przepychu, pałaców i ogrodów.
Większość osób zatrzymuje się tutaj, aby coś zjeść, ponieważ na wyspie znajduje się dużo restauracji, które specjalizują się w daniach z ryb.
Isola dei Pescatori jest chętnie odwiedzana przez turystów, więc czasami trudno przebić się przez tłum, ale mimo to warto się tam wybrać. Polecam zajrzeć do kościoła San Vittore, który jest bardzo cennym zabytkiem m.in. ze względu na zachowaną do dzisiaj oryginalną absydę z XI w. Reszta budynku została całkowicie przebudowana.
Odwiedzając Wyspy Boromejskie, szkoda byłoby pominąć Isola Madre. Ta wyspa jest najrzadziej odwiedzana z całej trójki, być może dlatego, że znajduje się trochę dalej, a niektóre promy się tutaj nie zatrzymują. Niemal cały jej obszar zajmują pałac i ogród.
Rezydencja należąca do Boromeuszów nie pełni funkcji reprezentacyjnych i w związku z tym jest nieco skromniejsza. Nie można przegapić teatru lalkowego i weneckiego salonu – najjaśniejszej sali w budynku, wzbogaconej przepięknym trompe-l’oeil.
Mnie ta willa bardzo przypomina budynki z plantacji w południowych stanach USA lub kolonialne rezydencje w Ameryce Łacińskiej. Zapewne taki efekt daje bujny tropikalny ogród, który rozciąga się na całej powierzchni wyspy. W przeciwieństwie do ogrodu na wyspie Bella, który jest w stylu włoskim, ten na wyspie Madre jest ogrodem angielskim. Zdaje się dzikszy i bardziej naturalny, ale w rzeczywistości żadna roślina nie znalazła się tu przypadkowo – każda została starannie wybrana. Tutaj również nie brakuje białych pawi, którym towarzyszą te kolorowe oraz inne ptaki.
Ogród jest bogaty w rośliny tropikalne: bambusy, eukaliptusy, palmy kokosowe, hibiskusy i bugenwille. Rosną w nim też iglaki, kamelie, kolorowe hortensje i rododendrony, a także lilie wodne i kwiaty lotosu. Uwagę przyciąga gigantyczny cyprys kaszmirski z 1862 r., tuż przed pałacem. W 2006 r. był zagrożony przez silne tornado, ale na szczęście udało się go ocalić. Obecnie jest zabezpieczony linami.
Maggiore z wyspami jest idealnym miejscem nie tylko na weekendowy wypad, ale także na dłuższe wakacje. Możesz wybrać rozwiązanie, które najbardziej ci odpowiada: odwiedzić jedną, dwie lub trzy.
Najszybszym sposobem jest skorzystanie z promu Navigazione Laghi ze Stresy. To oficjalna firma żeglugowa, a jej jednostki kursują co 15–30 minut, w zależności od pory dnia i roku. Można wykupić przejazd w obie strony na jedną z wybranych wysp, można na dwie lub trzy, z możliwością wsiadania i wysiadania na każdej. Informacje: www.navigazionelaghi.it.
Jeśli wolisz wybrać się na widokową wycieczkę po jeziorze Maggiore, możesz się również zdecydować na rejs do Angery lub Arony. Krajobrazy są spektakularne, ale przeprawa jest długa, a kursy rzadsze. Podróż z Arony do Stresy trwa 1 godz. 10 min.
Wyspy nie są duże, ale jest na nich wiele rzeczy wartych uwagi. Jeśli miałabym określić, ile potrzeba na nie czasu, to co najmniej 3 godz. na Isola Bella i 2 godz. na Isola Madre. Isola dei Pescatori jest najmniejsza, bez problemu można obejść ją w godzinę, jednak aby zjeść w restauracji, trzeba dodać do czasu wizyty godzinę.
Ceny biletów do pałaców i ogrodów najlepiej sprawdzić na stronie www.isoleborromee.it.
Czy wiecie, że w Piemoncie znajduje się ok. 500 zamków? Wcale nie byłam zaskoczona, kiedy to odkryłam! Jednym z nich jest wpisany na listę UNESCO Venaria Reale – najważniejsza ze wspaniałych rezydencji dynastii sabaudzkiej, w której regularnie bywał Jego Królewska Wysokość Książę Sabaudii.
Wszystko zaczęło się w XVII w., kiedy książę sabaudzki Carlo Emanuele II i księżna Maria Giovanna Battista postanowili zbudować nową rezydencję. Venaria Reale wzniesiono w latach 1658–1699 właśnie na ich życzenie. Jest to jedna z największych rezydencji królewskich na świecie i konkuruje pod względem wielkości i piękna z innymi: często jest porównywana do samego Wersalu, będącego inspiracją dla pałaców w stylu francuskim.
Ten ogromny kompleks, który obejmuje barokowy pałac i ogrody, pierwotnie był bazą wypraw łowieckich księcia Karola Emanuela II.
Przez ponad dwa wieki rezydencja pozostawała w zapomnieniu. Na szczęście w 2007 r. ten wspaniały klejnot powrócił do swojej dawnej świetności po starannej renowacji.
Zwiedzanie Venaria Reale oznacza zanurzenie się w historii Turynu i Piemontu: pałac jest doskonałym połączeniem surowości na zewnątrz i wystawności w środku. Wnętrza zachwycają elegancją i różnorodnością organizowanych cyklicznie wspaniałych wystaw. Na zewnątrz ogrody kipią kolorami i pozwalają zrozumieć, z czym wiązała się wspaniałość dynastii sabaudzkiej.
Zabudowania mają 80 tys. km², a ogrody 60 ha; wraz ze znajdującym się w ich sąsiedztwie XVII-wiecznym historycznym centrum i 3 tys. ha ogrodzonego parku La Mandria tworzą monumentalne założenie, nic więc dziwnego, że w 1937 r. Wiktor Emanuel III nadał mu tytuł „miasta”.
Miasto zachwyca zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. Zabudowa jest w większości oryginalna, chociaż niektóre części zostały przebudowane. Zwiedzanie rozpoczyna się od pałacu królewskiego, gdzie można zagłębić się w atmosferę przeszłości. Przechodzi się przez różne pokoje, w tym Pałac Diany, apartamenty księcia i księżnej, apartamenty króla i królowej, aż wreszcie dociera do wspaniałej Wielkiej Galerii, zwanej Galerią Diany. To właśnie to pomieszczenie zrobiło na mnie największe wrażenie. Galeria została zaprojektowana przez Filippa Juvarę. Zachwyca harmonia, proporcjonalność przestrzeni, bogate dekoracje, symetria, szachownica na podłodze, a wszystko podkreślone wspaniałą grą świateł dzięki białym marmurom i ogromnym oknom. Galeria ma 15 m wysokości, ok. 80 m długości i 12 m szerokości.
Venaria Reale dzieli nieco ponad 10 km od Turynu. Pałac jest otwarty wt.–pt. 9.30–17.30, sb., nd. i święta 9.30–19.00, pn. i 25 XII zamkn. Ogrody są otwarte w różnych godzinach, w zależności od okresu: IV–X wt.–pt. 9.30–17.30, sb., nd. i święta 9.30–19.00; XI–III wt.–nd. i święta 9.30–17.00.
Polecam zarezerwować bilet online, aby nie tracić czasu na zbędne kolejki: https://lavenaria.it.
Pokazu fontann przy muzyce, który odbywa się najczęściej latem. Wszystkie informacje znajdują się na oficjalnej stronie pałacu.
Podróżując po Piemoncie, warto zatrzymać się okolicach miasteczka Sant’Ambrogio. Nieco ponad 40 km na zachód od Turynu, na szczycie góry Pirchiriano, nad Val di Susa wyrasta benedyktyńskie opactwo Sacra di San Michele (962 m n.p.m.). To jedno z najpiękniejszych założeń klasztornych we Włoszech i jedno z najbardziej malowniczych miejsc w całym Piemoncie. Data jego budowy jest niepewna: niektóre źródła mówią o 996 r., a inne o okresie między 999 a 1003 r. Według legendy zostało zbudowane przez pustelnika San Giovanniego Vincenzo na polecenie św. Michała.
Sacra di San Michele należy do grupy opactw poświęconych św. Michałowi, które tworzą trasę pielgrzymkową o długości ponad 2000 km. Wszystkie klasztory leżą idealnie w linii prostej, uważanej za energetyczną linię geomantyczną. Według ekspertów punkt energetyczny miałby się znajdować na małej płycie podłogowej: jeśli staniesz na nim, możesz wyraźnie poczuć potężną energię. W Sacra di San Michele ten punkt ma się znajdować po lewej stronie kościoła, zaraz za wejściem.
Trzy opactwa tej linii to: Mont Saint Michel w Normandii we Francji, Sacra di San Michele i Monte Sant’Angelo w Apulii. Trzy święte miejsca znajdują się w jednakowej odległości od siebie – ok. 1000 km. Wielu wiernych uważa, że do tej trasy należy dołączyć co najmniej cztery inne miejsca, nadal układające się w linii prostej: to wyspa Skellig Michael w Irlandii, Góra św. Michała w Kornwalii, klasztor św. Michała w Grecji i góra Karmel w Izraelu. Jeśli chcesz poświęcić na to rok życia, możesz rozpocząć pielgrzymkę, zaczynając od Jerozolimy.
Do opactwa prowadzi długi rząd stromych schodów wykutych w skale, zwanych Scalone dei Morti (Schody Umarłych). Swoją nazwę zawdzięczają szkieletom mnichów umieszczanych w bocznych niszach do 1936 r. Ponure wrażenie potęgują budynki samego opactwa – od świątyni do wejścia w kształcie łuku rzeźbionego w znaki zodiaku.
W kościele o architekturze gotyckiej i romańskiej znajdują się groby członków rodów królewskich Sabaudii, a z wieży roztaczają się zapierające dech w piersiach widoki na dolinę i położony w oddali Turyn.
Dziś Sacra di San Michele to oficjalny symbol Piemontu, który zainspirował włoskiego pisarza, semiotyka i mediewistę Umberto Eco do umieszczenia w jego scenerii akcji znanej na całym świecie powieści Imię róży.
Opactwo Sacra di San Michele dzielą ok. 2 godz. jazdy od Mediolanu. Można do niego dojechać pociągiem z Turynu linią Turyn–Susa lub Turyn–Bardonecchia. Trzeba wysiąść na przystanku Avigliana, skąd są dostępne taksówki (ok. 14 km, 25 €).
Monesteroli leży w prowincji La Spezia, niedaleko miasteczek Cinque Terre. To miejsce zapomniane przez czas: mieścina przytulona do skały, z widokiem na błękitne morze, na pograniczu…
.
.
.
…(fragment)…
Całość dostępna w wersji pełnej
Autorka: Renata Pawłowska
Redakcja: Magdalena Binkowska
Korekta: Katarzyna Zioła-Zemczak
Projekt makiety: Izabela Kruźlak
eBook: Atelier Du Châteaux
Projekt graficzny okładki: PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN
Zdjęcia: z archiwum Autorki
Zdjęcia okładkowe
Pellestrina z lotu ptaka
(przygoda nr 1)
Redaktor prowadzący: Roman Książek
Kierownik redakcji: Agnieszka Górecka
© Copyright by Renata Pawłowska
© Copyright for this edition by Wydawnictwo Pascal
Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki nie może być powielana lub przekazywana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy, za wyjątkiem recenzentów, którzy mogą przytoczyć krótkie fragmenty tekstu.
Bielsko-Biała 2022
Wydawnictwo Pascal sp. z o.o.
ul. Zapora 25
43-382 Bielsko-Biała
tel. 338282828, fax 338282829
[email protected], www.pascal.pl
ISBN 978-83-8103-973-4