Włochy, 111 przygód - Pawłowska Renata - ebook

Włochy, 111 przygód ebook

Pawłowska Renata

4,3

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Jaka willa grała w Casino Royale? Które miasteczko w Lacjum pokochał Ennio Morricone? Gdzie można podziwiać kwitnące kwiaty lotosu? W jakim miejscu napijesz się darmowego wina z fontanny? Gdzie znajduje się najwęższa uliczka? Który szlak ma ponad 1100 schodów zejścia do morza?
111 przygód, 111 pomysłów na odkrycie kraju na nowo.
Jesteś pewien, że znasz Włochy?
Przeczytaj o nieznanych miejscach tuż obok najpopularniejszych włoskich atrakcji.
To nie jest kolejny przewodnik z opisem zabytków i listą muzeów.
To 111 TWOICH przygód, bo każdą z nich możesz odtworzyć dzięki precyzyjnym informacjom i poradom.
Malowniczo, kulinarnie, poza tłumami, aktywnie, kontemplacyjnie, artystycznie, zachwycająco.
111 listów miłosnych do Włoch.
To, kim jestem, wynika z miejsc, w których byłam.
Renata Pawłowska od blisko 26 lat jest związana z Italią. Blogerka (kalejdoskoprenaty.com) i podróżniczka od dekady ubiera włoską rzeczywistość w polskie słowa. Mieszka z mężem na prowincji, we wspaniałej Wenecji Euganejskiej. Miłośniczka ziemi włoskiej: języka, sztuki, kultury, jedzenia i stylu życia. Admiratorka Wenecji, którą z wielką determinacją i przyjemnością odkrywa od kilkunastu lat. Eksperymentuje w kuchni, uprawia własny ogródek i chodzi na długie spacery. Przy całej swojej pasji do (włoskiego) życia najbardziej lubi dolce far niente.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 265

Oceny
4,3 (11 ocen)
7
2
0
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Katana1007

Z braku laku…

Nie powala, kilka ciekawie opisanych miejsc, takie przebiesione wpisy z bloga na strony książki. Cóż, z braku laku...
00
Maserati

Z braku laku…

Czytałam lepiej napisane książki o Italii. Trochę nudnawa.
00

Popularność




Co zrobić, zobaczyć i odkryć we Włoszech?

Swo­ją przy­go­dę z Ita­lią roz­po­częłam 26 lat temu. Pod­czas emi­gra­cji od­kry­łam Wło­chy (i na­dal od­kry­wam) oraz wszyst­ko, co mają do za­ofe­ro­wa­nia: kul­tu­rę, styl ży­cia, pi­ęk­ne kra­jo­bra­zy, sztu­kę, ar­chi­tek­tu­rę, wspa­nia­łe je­dze­nie i wino, przy­ja­znych lu­dzi i me­lo­dyj­ny język. Z ja­kiej­kol­wiek per­spek­ty­wy by nie pa­trzeć, Wło­chy są nie­wy­czer­pa­nym bo­gac­twem hi­sto­rii, sztu­ki, folk­lo­ru, le­gend i tra­dy­cji.

Mój prze­wod­nik jest skie­ro­wa­ny do wszyst­kich, któ­rzy ko­cha­ją Wło­chy albo chcą je po­ko­chać. Aby je po­ko­chać, na pew­no trze­ba je po­znać, i wła­śnie w tym chcia­ła­bym ci po­móc. Nie będzie to ko­lej­ny prze­wod­nik z opi­sem za­byt­ków i li­stą mu­ze­ów, a do­świad­cze­nia i in­for­ma­cje zbie­ra­ne przez po­nad ćwie­rć wie­ku pod­ró­ży po tym kra­ju: zbiór oso­bi­stych, wy­se­lek­cjo­no­wa­nych wło­skich przy­gód – bo ka­żda chwi­la we Wło­szech to wspa­nia­ła przy­go­da.

Wszyst­kie opi­sa­ne miej­sca od­wie­dzi­łam oso­bi­ście i za­pa­dły mi w pa­mi­ęć. Je­stem z nimi w ja­kiś spo­sób zwi­ąza­na i zo­sta­wi­ły we mnie swój ślad. W moim prze­wod­ni­ku znaj­dziesz ró­żne po­my­sły na to, co mo­żesz zo­ba­czyć: mia­stecz­ka, fe­sti­wa­le, szla­ki, pla­że, je­zio­ra, cuda ga­stro­no­mii. Wy­bra­łam za­rów­no te mniej po­pu­lar­ne, jak i te do­brze zna­ne, ale opo­wie­dzia­łam o nich w tro­chę inny spo­sób.

Za­nim po­je­dziesz do Włoch, przej­rzyj na spo­koj­nie tę ksi­ążkę i zo­bacz, co do cie­bie prze­ma­wia. Może po­wtó­rzysz któ­rąś z mo­ich przy­gód?

Wenecja Euganejska

1. Pel­le­stri­na – mały raj La­gu­ny We­nec­kiej

Pel­le­stri­na to dłu­gi, wąski jęzor lądu w po­łu­dnio­wej części La­gu­ny We­nec­kiej: mały, piasz­czy­sty skra­wek mie­rzący ok. 12 km dłu­go­ści i od 23 do 1,2 km sze­ro­ko­ści. Wy­spa na­le­ży do We­ne­cji i jest na sta­łe za­miesz­ki­wa­na przez ok. 5 tys. osób osia­dłych w San Pie­tro in Vol­ta, Por­to­sec­co i Pel­le­stri­nie.

Tu­taj wszyst­ko przy­po­mi­na We­ne­cję. Od se­stie­ri (dziel­ni­ce w We­ne­cji) do wie­czor­ne­go ry­tu­ału sprit­za, lo­kal­ne­go ape­ri­ti­fu – bia­łe­go wina z cam­pa­ri lub ape­ro­lem. Od la­bi­ryn­tu uli­czek i pla­cy­ków po ry­ba­ków, któ­rzy spo­ty­ka­ją się za­wsze w lo­kal­nym ba­rze. Od pa­sji do hi­sto­rycz­nych re­gat i mitu wiel­kich wio­śla­rzy. Na Pel­le­stri­nie nie ma żad­ne­go ho­te­lu, a tym sa­mym nie ma tu­ry­stów.

Pellestrina należy do tej samej laguny co Wenecja

Wy­spa sta­no­wi na­tu­ral­ną ochro­nę We­ne­cji przed sztor­ma­mi i gwa­łtow­ny­mi przy­pły­wa­mi. Od­dzie­la la­gu­nę od mo­rza, chro­ni­ąc ją przed nisz­czącą mocą fal. To wła­śnie słyn­ne Mu­raz­zi gwa­ran­tu­je ist­nie­nie We­ne­cji.

Zachody słońca na wyspie zapierają dech w piersi

Pra­wa stro­na wy­spy jest zde­cy­do­wa­nie ja­ło­wa: pas zie­mi, a po­tem mo­rze, pod­czas gdy ob­szar po le­wej stro­nie jest za­miesz­ka­ny. Są tu małe domy, wszyst­kie zwró­co­ne w stro­nę la­gu­ny, i kil­ka ło­dzi za­cu­mo­wa­nych wzdłuż wy­brze­ża. Zdra­dzę ci małą ta­jem­ni­cę: to jest moje miej­sce na Zie­mi. Pi­ęk­ne wi­do­ki, na­stro­jo­we ulicz­ki, pysz­na kuch­nia – z da­le­ka od głów­nych szla­ków, tak w skró­cie mo­żna opi­sać moją uko­cha­ną wy­spę. Mały świat, w któ­rym lu­dzie na­dal żyją w sta­rym sty­lu: ich ży­ciu na­da­ją rytm po­ło­wy i wie­czor­ne cia­co­le (po we­nec­ku „plot­ki”). Tu jesz­cze nie ma tu­ry­stycz­ne­go ze­psu­cia. Naj­bar­dziej mnie roz­czu­la wi­dok na la­gu­nę: uro­kli­wy i ro­man­tycz­ny, szcze­gól­nie wie­czo­rem. Za­cho­dy sło­ńca na wy­spie za­pie­ra­ją dech w pier­si.

Miesz­ka­ńcy w wi­ęk­szo­ści trud­nią się ry­bo­łów­stwem, żyją w ryt­mie przy­pły­wów i od­pły­wów na la­gu­nie. Resz­ta zaj­mu­je się ogrod­nic­twem, rol­nic­twem i wy­twa­rza­niem ko­ro­nek.

Koronczarstwo to zawód kochany przez miejscowe kobiety, kultywowany ze względu na szacunek dla przeszłości i przekazywany z matki na córkę. Wytwarzanie koronek na Pellestrinie zostało udokumentowane już w połowie XVII w. Poczucie tożsamości terytorialnej jest tutaj nadal bardzo silne.

Szczypta historii

Wy­spa przy­wo­łu­je at­mos­fe­rę daw­nej We­ne­cji, a jej pi­ęk­no jest nie­tkni­ęte. Cie­ka­wa jest ta­kże hi­sto­ria Pel­le­stri­ny.

Wszyst­ko za­częło się od Fi­li­tu­sa, któ­ry zo­stał wy­sła­ny do Ad­rii ok. 386 r. p.n.e. To on wy­ko­pał doły, aby po­łączyć Ady­gę z la­gu­ną Ad­rii, któ­ra przy­bra­ła na­zwę Fos­sio­nes Phi­li­sti­nae, na­stęp­nie Pi­stri­ne i Pe­le­stri­ne, od któ­re­go osta­tecz­nie po­cho­dzi obec­na na­zwa.

Tak wła­śnie zro­dzi­ła się wy­spa, któ­ra w ci­ągu dzie­jów do­świad­czy­ła wie­lu hi­sto­rycz­nych za­wie­ruch.

W XIV w., w cza­sie bi­twy pod Chiog­gią, ule­gła znisz­cze­niu. Doża z Chiog­gii wy­słał czte­ry szla­chec­kie ro­dzi­ny do jej od­bu­do­wa­nia i za­sie­dle­nia. Zo­sta­ła po­dzie­lo­na mi­ędzy ich wpły­wy – po­ja­wi­ły się za­cząt­ki miast. Wci­ąż naj­bar­dziej po­pu­lar­ne na­zwi­ska na wy­spie to Via­nel­lo, Bu­set­to, Zen­na­ro i Scar­pa. W 1807 r. zo­sta­ła uzna­na za sa­mo­dziel­ny ośro­dek, a w 1923 r. przy­łączy­ła się do gmi­ny We­ne­cja.

Wyspa rybaków

Nie­wąt­pli­wą atrak­cją Pal­le­stri­ny są dom­ki na pa­lach na płyt­kich wo­dach la­gu­ny, w któ­rych znaj­du­ją się mi­ni­prze­twór­nie ma­so­wo ho­do­wa­nych tu­taj omu­łków (ma­łży). Wśród in­nych atrak­cji na wy­spie, oprócz ty­po­wych domów rybaków, jest również kościół z XIX w. (w San Pietro in Volta), resztki niemieckich umocnień z II wojny światowej i rezerwat przyrody Ca’Roman, gdzie żyje wiele chronionych gatunków zwierząt.

Na wy­spie mo­żna się kąpać w mo­rzu, je­ździć na ro­we­rze, po­dzi­wiać licz­ne ko­ścio­ły, pa­ła­ce i ka­mie­ni­ce. Mo­rze jest tu­taj wspa­nia­łe, a wszyst­kie plaże są dzikie, więc wszystko, co potrzebne, trzeba zabrać ze sobą. To również wspaniałe miejsce na wycieczkę rowerową.

Uwierz mi, Pel­le­stri­nę opusz­cza się nie­chęt­nie.

Jak dotrzeć?

Żeby zwie­dzić wy­spę, wy­star­czy ku­pić jed­no­dnio­wy bi­let ko­mu­ni­ka­cji miej­skiej i wy­ru­szyć na Lido, a po­tem na Pel­le­stri­nę. Trze­ba jed­nak być przy­go­to­wa­nym na to, że będzie to tro­chę trwa­ło. W We­ne­cji na­le­ży od­szu­kać od­cho­dzące z przy­sta­ni ACTV va­po­ret­to: znaj­du­je się ona na­prze­ciw dwor­ca ko­le­jo­we­go. Li­nią 1, 5.1 lub 6 na­le­ży do­pły­nąć na Lido, gdzie trze­ba się prze­si­ąść na au­to­bus nr 11. Pod­róż z dwor­ca ko­le­jo­we­go będzie trwać 1,5–2 godz., w za­le­żno­ści od nu­me­ru va­po­ret­to. Nu­mer 1 za­trzy­mu­je się pra­wie na ka­żdym przy­stan­ku.

Na Pel­le­stri­nę mo­żna do­trzeć rów­nież z Chiog­gii va­po­ret­to nr 11. Pod­róż trwa 20–30 min. Pierw­szy przy­sta­nek to Ca­ro­man, dru­gi to Pel­le­stri­na.

Gdzie spać?

Na wy­spie nie ma ho­te­li, jest tyl­ko je­den ośro­dek agro­tu­ry­sty­ki – Le Val­li(Via dei Mu­raz­zi 1d, San­ta Ma­ria del Mare; tel. 0415279189).

Gdzie zjeść?

Kró­lu­ją tu cic­chet­ti (prze­kąski) opar­te na świe­żo zło­wio­nych ry­bach i owo­cach mo­rza, ta­kich jak schie (małe sza­re kre­wet­ki ło­wio­ne w La­gu­nie We­nec­kiej i del­cie Padu), mo­eche (małe kra­by ło­wio­ne w La­gu­nie We­nec­kiej w okre­ślo­nych po­rach roku, gdy zmie­nia­ją musz­le), mątwy, kre­wet­ki i prze­grzeb­ki.

Moim ulu­bio­nym miej­scem jest Oste­ria Cam­piel­lo(Via Bu­set­ti 250; tel. 05277147) na po­łu­dnio­wym kra­ńcu wy­spy, ide­al­ne miej­sce na po­si­łek. Po­le­cam za­re­zer­wo­wać wcześ­niej miej­sce, szcze­gól­nie w so­bo­tę lub nie­dzie­lę. Pel­le­stri­na nie jest wy­spą tu­ry­stycz­ną, ale w week­en­dy miesz­ka­ńcy po­bli­skich mia­ste­czek (np. Chiog­gii) przy­je­żdża­ją tu na obiad lub ko­la­cję.

2. Sa­gra del Pe­sce w Chiog­gii, czy­li fe­sti­wal ryb i owo­ców mo­rza

W We­ne­cji la­tem od­by­wa się wie­le fe­sti­wa­li, a ka­żdy jest wy­jąt­ko­wy pod względem at­mos­fe­ry i tra­dy­cji. Sa­gra del Pe­sce w Chiog­gii, czy­li fe­sti­wal ryb i owo­ców mo­rza, to jed­no z naj­bar­dziej wy­cze­ki­wa­nych wy­da­rzeń ga­stro­no­micz­nych re­gio­nu: dzie­si­ęć dni pe­łnych im­prez, po­ka­zów, ale przede wszyst­kim do­bre­go je­dze­nia i do­brej za­ba­wy.

Chioggia, po lewej dzwonnica katedry Santa Maria Assunta

Chiog­gia ob­fi­tu­je w świe­że ryby i owo­ce mo­rza. Co roku od 1938 r. wzdłuż Corso del Popolo – głównej ulicy miasteczka – wyrastają budki z jedzeniem: drewniane domki ozdobione elementami, które przypominają o morskich tradycjach miasta, oferujące typowe lokalne i klasyczne potrawy z regionu. Festiwal kończy się co roku pokazem kolorowych fajerwerków, które rozświetlają lagunę.

Czego warto spróbować?

Fe­sti­wal to do­sko­na­ła oka­zja do od­kry­cia bo­ga­tej hi­sto­rii i tra­dy­cji mia­stecz­ka, jego wspa­nia­łej at­mos­fe­ry i je­dze­nia. A oto spe­cja­ły, któ­rych ko­niecz­nie trze­ba spró­bo­wać:

sar­de in saor sma­żo­ne sar­dyn­ki ma­ry­no­wa­ne w oc­cie z ro­dzyn­ka­mi i orzesz­ka­mi pi­nii;

bi­ba­ras­se in cas­so­pi­pa da­nie na ba­zie ma­łży we­dług sta­re­go prze­pi­su z Chiog­gii, go­to­wa­ne zgod­nie ze sta­ry­mi zwy­cza­ja­mi;

pe­oci in cas­so­pi­pa omu­łki go­to­wa­ne na sma­żo­nej ce­bu­li, ole­ju, pie­trusz­ce i chil­li, a na­stęp­nie mie­sza­ne z pro­sec­co;

fa­so­la­ri ty­po­we ma­łże z La­gu­ny We­nec­kiej – znaj­dziesz je na spe­cjal­nym sto­isku;

ca­pe­san­te al for­no za­pie­ka­ne w pie­kar­ni­ku prze­grzeb­ki z czosn­kiem i pie­trusz­ką oraz do­dat­kiem ko­nia­ku.

Kiedy przyjechać?

Co roku w lip­cu. Naj­le­piej spraw­dzić na stro­nie wy­da­rze­nia na Fa­ce­bo­oku: Sa­gra del Pe­sce Chiog­gia.

Czego nie wolno przegapić?

Mer­ca­to del Pe­sce, czy­li tar­gu świe­żych ryb, któ­ry znaj­du­je się tuż obok ka­na­łu w cen­trum mia­stecz­ka. Chiog­gia to je­den z głów­nych por­tów ry­bac­kich na Ad­ria­ty­ku.

3. Giu­dec­ca – uciecz­ka od tłu­mów We­ne­cji

We­ne­cja to nie­zwy­kle po­pu­lar­ne mia­sto, któ­re co roku przy­ci­ąga po­nad 5 mln tu­ry­stów. Zna­le­zie­nie w niej oazy spo­ko­ju to bar­dzo trud­ne za­da­nie, jest jed­nak pew­ne miej­sce, gdzie mo­żna uciec od tłu­mów i po­czuć się jak jej miesz­ka­niec. Je­że­li szu­kasz ci­szy, spo­ko­ju i wy­tchnie­nia z dala od miej­skie­go zgie­łku, wy­bierz się na wy­spę Giu­dec­ca.

Cho­ciaż leży na wprost pla­cu św. Mar­ka, a prze­ja­żdżka tram­wa­jem wod­nym zaj­mu­je tyl­ko trzy mi­nu­ty, jest często po­mi­ja­na przez tu­ry­stów. Nie­gdyś była to bied­na dziel­ni­ca o złej sła­wie, a dziś to swe­go ro­dza­ju we­nec­ka Bre­ra, wy­pe­łnio­na ga­le­ria­mi sztu­ki, eks­klu­zyw­ny­mi ho­te­la­mi i re­stau­ra­cja­mi.

Wyspa Giudecca, jeden z wielu niedocenionych skarbów Wenecji

Wy­spa jest za­miesz­ka­na – żyje tu­taj po­nad 6 tys. osób, wie­le pra­cu­je. Prze­ko­nasz się o tym, gdy tyl­ko wy­si­ądziesz z ło­dzi! To ca­łko­wi­cie inny świat niż na wy­spach, któ­re są często od­wie­dza­ne przez tu­ry­stów – tu­taj na­dal mo­żna cie­szyć się spo­ko­jem. Do­mi­nu­ją miej­sco­wi, dzi­ęki cze­mu choć na chwi­lę mo­żna się uwol­nić od zgie­łku, a po­tem po­wró­cić do co­dzien­no­ści.

To na­dal We­ne­cja, jest tu jed­nak spo­koj­niej i przy­jem­niej. Z tego po­wo­du to ulu­bio­ne miej­sce mło­dych par, mi­ło­śni­ków praw­dzi­wej We­ne­cji i ar­ty­stów.

Jak dotrzeć?

Żeby zwie­dzić wy­spę, wy­star­czy ku­pić jed­no­dnio­wy bi­let ko­mu­ni­ka­cji miej­skiej. W We­ne­cji trze­ba od­szu­kać od­cho­dzące­go z przy­sta­ni ACTV va­po­ret­to: na wy­spę trze­ba prze­pra­wić się przez ka­nał tram­wa­jem wod­nym. Z Piaz­za­le Roma lub ze sta­cji ko­le­jo­wej w We­ne­cji pły­ną tram­wa­je ACTV 2 i 4.1, a z pla­cu św. Mar­ka va­po­ret­to li­nii 4.2 lub 2. Głów­ne przy­stan­ki na wy­spie to Pa­lan­ca, Re­den­to­re i Zi­tel­le.

Gdzie zjeść?

Je­śli szu­kasz re­stau­ra­cji, któ­ra ma lo­kal­ny kli­mat, wstąp do Pa­lan­ca(Cal­le Giaz­zo 448; tel. 0415287719), koło przy­stan­ku tram­wa­ju wod­ne­go o tej sa­mej na­zwie. Jest to chy­ba jed­no z mo­ich ulu­bio­nych miejsc w We­ne­cji. Ra­dzę za­re­zer­wo­wać sto­lik, zwłasz­cza je­śli chcesz zje­ść obiad na świe­żym po­wie­trzu, po­nie­waż re­stau­ra­cja jest bar­dzo po­pu­lar­na za­rów­no wśród tu­ry­stów, jak i miej­sco­wych.

Zwróć rów­nież uwa­gę, że kuch­nia jest otwar­ta tyl­ko w po­rze obia­du i tyl­ko do 14.00, ale miej­sce jest in­te­re­su­jące rów­nież w po­rze wie­czor­ne­go ape­ri­ti­fu. Lo­kal jest za­mkni­ęty w nd.

4. Wy­ciecz­ka po we­nec­kich ba­ca­ri

Ka­żdy, kto chce się po­czuć jak we­ne­cja­nin, musi się wy­brać na wy­ciecz­kę po ba­ca­ri. „An­da­re per ba­ca­ri” w We­ne­cji ozna­cza spa­cer po ty­po­wych lo­ka­lach, po­łączo­ny z de­gu­sta­cją cic­che­ti i po­pi­ja­niem ombra.

Do bacari na cicchetti

Ba­ca­ri to for­ma sta­ro­żyt­nych karczm (dziś ba­rów), któ­rych na­zwa po­cho­dzi z dia­lek­ty­ki we­nec­kiej, gdzie „far bàca­ra” ozna­cza w isto­cie świ­ęto­wa­nie, im­pre­zo­wa­nie, je­dze­nie i pi­cie w to­wa­rzy­stwie. Dla ka­żde­go we­ne­cja­ni­na to ide­al­ne miej­sce na szyb­ki po­si­łek lub prze­kąskę w przy­stęp­nej ce­nie, po­łączo­ny z roz­mo­wą z przy­ja­ció­łmi. Za­trzy­my­wa­nie się w ba­ca­ro to lu­bia­ny i bar­dzo chęt­nie kul­ty­wo­wa­ny zwy­czaj.

Typowe weneckie cic­chet­ti w Il San­to Be­vio­to­re

Cic­chet­ti to for­ma nie­dro­gich prze­kąsek ser­wo­wa­nych przez cały dzień w ba­ca­ri. Ka­żdy lo­kal ofe­ru­je wła­sne, więc na ka­żdym eta­pie wy­ciecz­ki mo­żesz pró­bo­wać ró­żnych dań. Wszyst­ko jest opar­te na ty­po­wej kuch­ni we­nec­kiej, któ­ra po­wsta­ła z po­łącze­nia wie­lu tra­dy­cji ku­li­nar­nych w ci­ągu dzie­jów. Za­zwy­czaj są to ka­wa­łki chle­ba lub po­len­ty, na któ­rych kła­dzie się wędli­ny lub ryby. Mogą to być rów­nież pul­pe­ty i ryb­ki po­da­wa­ne na cie­pło, np. sar­dyn­ki lub an­cho­is. Wśród naj­częściej spo­ty­ka­nych cic­chet­ti są: sar­dyn­ki saor, dorsz na grzan­kach z po­len­ty, klop­si­ki, spody kar­czo­chów, sma­żo­na ryba, gril­lo­wa­na mątwa, ma­ry­no­wa­ne an­cho­is, sa­łat­ka ryb­na, fol­pet­ti (ośmior­ni­ca), omle­ty wa­rzyw­ne, jaj­ka na twar­do i prze­ró­żne ka­nap­ki. Prze­kąski są w mia­rę ta­nie: od 1 do 3 €. Mo­żna je trak­to­wać jako przy­staw­kę przed ko­la­cją lub jako po­si­łek, za­ma­wia­jąc kil­ka ta­le­rzy.

Na­to­miast ombra (wł. „cień”) to kie­li­szek nie­dro­gie­go do­mo­we­go wina. Sło­wo to wy­wo­dzi się z cza­sów, kie­dy kup­cy han­dlo­wa­li wi­nem w cie­niu ba­zy­li­ki św. Mar­ka.

Rybne kanapeczki w Bir­re­ria Za­non

Je­śli za­trzy­masz się w dwóch lub trzech ba­ca­ri, za­mie­ni się to w praw­dzi­wą ko­la­cję, więc ra­dzę nie re­zer­wo­wać sto­li­ka w re­stau­ra­cji na wie­czór. To naj­ta­ńszy spo­sób na po­si­łek w We­ne­cji, a na pew­no cie­kaw­szy i w bar­dziej lo­kal­nej at­mos­fe­rze! Za­chód sło­ńca to chy­ba naj­lep­szy spo­sób na po­sma­ko­wa­nie ży­cia w mie­ście. Kie­dy jed­no­dnio­wi tu­ry­ści wy­je­żdża­ją, We­ne­cja po­ka­zu­je swo­ją naj­bar­dziej au­ten­tycz­ną stro­nę, a ba­ca­ri wy­pe­łnia­ją miesz­ka­ńcy.

Gdzie zjeść?

Moje ulu­bio­ne miej­sca: Il Pa­ra­di­so Per­du­to(Fon­da­men­ta Mi­se­ri­cor­dia 2540, Can­na­re­gio­Ve­ne­zia); Il San­to Be­vi­to­re(Can­na­re­gio 2393/A); Oste­ria Ve­cia Car­bo­ne­ra (Can­ne­re­gio 2329); Bir­re­ria Za­non (Fon­da­men­ta dei Or­me­si­ni 2735); Ofi­ci­na Or­me­si­ni (Can­na­re­gio 2689); Bar All’Arco (Cal­le Arco 436); Ba­ca­ro Ri­sor­to(Ca­stel­lo 4700); Osta­ria dai Ze­mei(San Polo 1045, b); Oste­ria Al Squ­ero (Dor­so­du­ro 943); Eno­te­ca Schia­vi(Fon­da­men­ta Nani 992); Ba­ca­re­to da Lele(Fon­da­men­ta dei To­len­ti­ni 183); Ar­cic­chet­ti Ba­ka­ro(San­ta Cro­ce 183/A).

5. Ar­ty­stycz­ne ob­li­cze Pa­dwy

Ba­zy­li­ka św. An­to­nie­go, Giot­to, Pa­laz­zo del­la Ra­gio­ne, Prat­to del­la Val­le – to tyl­ko kil­ka z wie­lu za­byt­ków Pa­dwy. Z pew­no­ścią mo­żna po­wie­dzieć, że jest to mia­sto sztu­ki, szczy­cące się dzie­ła­mi ar­ty­stów ka­li­bru Giot­ta i Man­te­gny, a jego pi­ęk­ne za­byt­ki i hi­sto­ria są zna­ne na ca­łym świe­cie.

Mia­sto jest rów­nież bo­ga­te w al­ter­na­tyw­ne for­my sztu­ki – od ulicz­nej po graf­fi­ti – dzi­ęki nie­sa­mo­wi­tym ar­ty­stom, któ­rzy zna­le­źli tu swo­je miej­sce. Sztu­ka ulicz­na w Pa­dwie, jak pra­wie wszędzie, od­nio­sła spo­ry suk­ces, a naj­wa­żniej­si ar­ty­ści cie­szą się w mie­ście dużą po­pu­lar­no­ścią. I w taką wła­śnie pod­róż za­pra­szam do Pa­dwy.

Miasto jest również bogate w alternatywne formy sztuki

Dużo po­sta­ci na­ry­so­wa­nych na mu­rach mia­sta wy­da­je się po­cho­dzić ze świa­ta snów: nie­któ­re wy­ra­ża­ją tęt­ni­ące ży­ciem idee, inne de­li­kat­niej­sze i spo­koj­niej­sze my­śli. W prze­ci­wie­ństwie do miast, któ­re wi­ta­ją su­ge­styw­ną i do­brze wi­docz­ną sztu­ką ulicz­ną, w Pa­dwie ta­kie pra­ce znaj­du­ją się w naj­bar­dziej ukry­tych za­ka­mar­kach, pod ar­ka­da­mi, na skrzy­żo­wa­niach ale­jek, na ścia­nach ota­cza­jących ka­na­ły – są roz­pro­szo­ne po ca­łym mie­ście.

Kenny Random, Tony Gallo i Alessio-B

Ma­lo­wi­deł jest na­praw­dę dużo i je­śli nie miesz­kasz w Pa­dwie, zo­ba­cze­nie wszyst­kich jest pra­wie nie­mo­żli­we. Po­ni­żej ze­bra­łam te naj­wa­żniej­sze: dzie­ła ar­ty­stów, któ­rzy dzi­ęki swo­jej sztu­ce pod­trzy­mu­ją wy­jąt­ko­wą więź mi­ędzy mia­stem a jego miesz­ka­ńca­mi.

An­drea Cop­po, alias Kenny Random, to mój ulubiony twórca sztuki ulicznej w Padwie. Jego prace są dla mnie najpiękniejsze i najbardziej znaczące. Chociaż w mieście tworzą różni artyści, rozpoznanie dzieł Kenny’ego Randoma jest dość łatwe, i to nie tylko ze względu na jego niepowtarzalny styl, ale także na prawie stałą obecność kota i ptaka, a także sylwetkę mężczyzny w cylindrze i prochowcu, który błąka się ulicami. Nie jest to jedyna postać wymyślona przez artystę, wykorzystuje też wiele innych, takich jak Snoopy czy Heidi. Jego dzieła można oglądać nie tylko w historycznym centrum, ale także w bardziej peryferyjnych częściach miasta.

Kenny Random jest szczególnie kochany przez mieszkańców, o czym świadczy sukces konkursu „The Gift”, mającego już za sobą dziesiątą edycję, podczas którego wybrane jego dzieła ukryte w mieście są dedykowane temu, kto znajdzie je pierwszy.

In­nym ar­ty­stą, któ­ry ozda­bia mia­sto wy­jąt­ko­wym graf­fi­ti, jest Tony Gallo, były muzyk i fryzjer, który tworzy jaskrawe, kolorowe postacie. Jego sztuka jest pełna barw – bohaterowie wydają się wychodzić ze świata książek fantasy. Jedno z dzieł, które zrobiło na mnie największe wrażenie, znajduje się na Piazza Bussolin – nie da się go nie zauważyć!

Chociaż w mieście tworzą różni artyści, rozpoznanie dzieł Kenny’ego Randoma jest dość łatwe

Szcze­gól­nie wzru­sza­jące jest graf­fi­ti, któ­re ar­ty­sta stwo­rzył na Via San­ta Lu­cia wspól­nie z Ken­nym Ran­do­mem, Stran­ge Me­eters, przed­sta­wia­jące awa­ta­ry obu ar­ty­stów. In­ter­pre­ta­cje dzie­ła mogą być dwo­ja­kie: pierw­sza to spo­tka­nie dwóch ró­żni­ących się od sie­bie po­sta­ci, któ­re pa­trzą na sie­bie ze zdzi­wie­niem, być może z nie­śmia­ło­ścią, dru­ga kon­cen­tru­je się na dwóch ca­łkiem od­mien­nych oso­bach, ale zwi­ąza­nych głębo­ką przy­ja­źnią i wza­jem­nym sza­cun­kiem.

Alessio-B to trzeci artysta, którego prace warto obejrzeć podczas wędrówki ulicami Padwy. Jego styl różni się, używa wielu technik, w tym kolażu, przez co wiele prac jest mniej trwałych. Jego najważniejsze dzieła znajdują się przy Via Sauro i Via d’Abano, z której roztacza się widok na centralną Piazza della Frutta. Kontrast między jasną ścianą a czerwienią farby jest uderzająca.

Gdzie szukać graffiti?

Ken­ny Ran­dom: Far­fal­le, Via Roma

Ken­ny Ran­dom: Uomo con bom­bo­let­ta spray, Via Na­za­rio Sau­ro

Ken­ny Ran­dom i Tony Gal­lo: Via San­ta Lu­cia

Tony Gal­lo: Mu­ra­les, Piaz­zet­ta Bus­so­lin

Tony Gal­lo: Cop­pia, Via Fla­vio Bu­so­ne­ra

Ales­sio-B: Pe­ace: Pra­to del­la Val­le

Ales­sio-B: Bam­bi­na con cu­ore, Via Pie­tro d’Aba­no

Ales­sio-B: Bam­bi­no con an­naf­fia­to­io, Via Na­za­rio Sau­ro

6. Ka­wo­wa roz­kosz w ka­wiar­ni bez drzwi w Pa­dwie

W Pa­dwie znam wie­le oso­bli­wych miejsc – np. jed­ną z naj­star­szych ka­wiar­ni świa­ta, Caf­fè Pe­droc­chii. Nie dzi­wi mnie wca­le ty­tuł naj­pi­ęk­niej­szej na świe­cie, nada­ny jej prze­szło sto lat temu. Ele­ganc­ka fa­sa­da przy­wo­łu­je na myśl nie tyle ka­wiar­nię, ile pa­łac! Za­pro­jek­to­wa­na przez we­nec­kie­go ar­chi­tek­ta Giu­sep­pe Jap­pel­le­go, już od sa­me­go po­cząt­ku była zna­na jako naj­wi­ęk­sza ka­wiar­nia świa­ta.

Szczypta historii

Zo­sta­ła otwar­ta w 1831 r. i od tego cza­su go­ści­ła wie­le sław z ca­łej Eu­ro­py. Pi­sa­rze, tacy jak Sten­dhal, Lord By­ron, Da­rio Fo i wie­lu in­nych spędzi­li tu wie­le cza­su. Chęt­nie prze­sia­dy­wa­li w niej ta­kże zwy­kli lu­dzie – miesz­ka­ńcy za­wsze od­wie­dza­li to miej­sce bar­dzo chęt­nie.

Wnętrze Caf­fè Pe­droc­chi

An­to­nio Pe­droc­chi, przed­si­ębior­ca, któ­ry sfi­nan­so­wał bu­do­wę, chciał, aby jego ka­wiar­nia była miej­scem otwar­tym dla wszyst­kich, bez względu na przy­na­le­żno­ść kla­so­wą czy sta­tus spo­łecz­ny. Okre­ślo­no ją mia­nem „ka­wiar­ni bez drzwi” z uwa­gi na to, że od chwi­li otwar­cia do 1916 r. po­zo­sta­wa­ła czyn­na dzień i noc. Wło­scy re­wo­lu­cjo­ni­ści spo­ty­ka­li się tu­taj, by za­pla­no­wać nie­uda­ną pró­bę oba­le­nia mo­nar­chii Habs­bur­gów. Ode­gra­ła głów­ną rolę w roz­ru­chach z 1848 r. Jej ścia­ny zdo­bią zdjęcia z tego okre­su.

Pod­czas II woj­ny świa­to­wej ka­wiar­nia zo­sta­ła moc­no uszko­dzo­na. W cza­sie bar­dzo pra­co­chłon­ne­go re­mon­tu ca­łko­wi­cie ją prze­bu­do­wa­no w ory­gi­nal­nym i neo­kla­sycz­nym sty­lu. Otwar­to ją po­now­nie w 1998 r. Prze­stron­ne wnętrze ozdo­bio­no mar­mu­rem i ład­ny­mi or­na­men­ta­mi. Ka­wiar­nia jest po­dzie­lo­na na trzy pi­ęk­ne sa­lo­ny, ka­żdy ude­ko­ro­wa­ny w jed­nym z ko­lo­rów wło­skiej fla­gi. Wy­so­kie grec­kie ko­lum­ny i oka­za­łe lwy na ze­wnątrz przy­da­ją jej cha­rak­te­ru. Do­stoj­ny bu­dy­nek urze­ka nie­za­prze­czal­nym wdzi­ękiem. We­wnątrz pa­nu­je at­mos­fe­ra praw­dzi­wej ele­gan­cji.

W ka­wiar­ni mo­żna zje­ść po­si­łek albo wstąpić po pro­stu na kawę i ciast­ko. Miło spędza się tu czas, bo z ukry­tych gło­śni­ków sączy się przy­jem­na mu­zy­ka. Wie­czo­ra­mi mu­zy­cy gra­ją na for­te­pia­nie, więc my­ślę, że to ta­kże do­bra pora na zło­że­nie wi­zy­ty.

Nie przegap!

Kawy Pe­droc­chii – to cha­rak­te­ry­stycz­ny na­pój z go­rące­go espres­so z do­dat­kiem kre­mo­wej, zim­nej mi­ęty. Ta­kie­go sma­ku nie spo­tkasz ni­g­dzie in­dziej na świe­cie. Po­da­wa­na jest bez cu­kru i ły­żecz­ki nie­przy­pad­ko­wo – to bar­dziej de­ser. Smak i kom­po­zy­cja są na­praw­dę nie­po­wta­rzal­ne. Mimo sto­sun­ko­wo wy­so­kiej ceny jak na kawę we Wło­szech – 5 € – go­rąco po­le­cam. Kawę mo­żna wy­pić na ta­ra­sie na ze­wnątrz lub w któ­re­jś z sal we­wnątrz.

Lo­kal jest usy­tu­owa­ny w cen­trum, rzut be­re­tem od pa­ła­cu Bo, któ­ry jest hi­sto­rycz­ną sie­dzi­bą uni­wer­sy­te­tu (Via VIII Feb­bra­io 15).

7. 10 Ca­pi­tel­li – jed­na z naj­bar­dziej ma­low­ni­czych tras w We­ne­cji Eu­ga­nej­skiej

Nie­wie­le szla­ków w oko­li­cach We­ro­ny za­pew­nia tyle wra­żeń, co Szlak 10 Kapliczek. Jeśli chodzi o widoki, jest to chyba jedna z najbardziej malowniczych tras w regionie Wenecja Euganejska, idealna w miesiącach wiosennych i jesiennych, ale można nią wędrować bez problemu przez cały rok. Miałam przyjemność iść nim w upalny majowy dzień, kiedy przyroda budzi się do życia. Te wszystkie drzewa i winorośle nasycone świeżą zielenią wyglądały naprawdę niezwykle. Magia!

Wy­star­czy dać się po­rwać na­tu­rze i wy­ru­szyć 10-ki­lo­me­tro­wą okrężną tra­są, któ­ra roz­po­czy­na się na głów­nym pla­cu w Mon­te­for­te d’Al­po­ne. Jest do­brze ozna­ko­wa­na i od­po­wied­nia dla ka­żde­go, ta­kże dla ro­dzin. Jej na­zwa wy­wo­dzi się od dzie­si­ęciu ka­pli­czek, z któ­rych ka­żda jest po­świ­ęco­na ja­kie­jś po­sta­ci re­li­gij­nej. Są to: 1. Ma­don­na z Je­zu­sem; 2. Św. Piotr; 3. Świ­ęta Ro­dzi­na (ka­pli­ca Fo­sca­ri­ni); 4. Ma­don­na z Dzie­ci­ąt­kiem; 5. Św. Win­cen­ty Fe­re­riusz (Vin­cen­zo Fer­re­ri); 6. Ma­don­na z Bas­sa­nel­li (Ma­don­na del­la Bas­sa­nel­la); 7. Św. Jó­zef; 8. Chry­stus na krzy­żu; 9. Kró­lo­wa Po­ko­ju (Re­gi­na Pa­cis); 10. Św. Roch (S. Roc­che­to).

Wiosenny pejzaż treliaży i cyprysów na Szlaku 10 Kapliczek

Atrak­cyj­ny prze­bieg szla­ku za­pew­nia pi­ęk­ne wi­do­ki na oko­li­cę. W po­god­ne dni mo­żna na­wet zo­ba­czyć Ape­ni­ny! Wędrów­ka będzie oka­zją do po­dzi­wia­nia zam­ku So­ave, oko­licz­nych mia­ste­czek na wzgó­rzach i zam­ku Il­la­si. Dro­ga wije się po­śród win­nic So­ave i Re­cio­to.

Informacje

Tra­sa za­czy­na się na głów­nej Piaz­za Sa­lvo d’Acqu­isto w mia­stecz­ku Mon­te­for­te d’Al­po­ne. Aby do­trzeć do po­cząt­ku dro­gi, na­le­ży kie­ro­wać się na Via del­la Fon­ta­na. Tra­sa jest do­brze ozna­ko­wa­na i mo­żna ją po­ko­nać za jed­nym za­ma­chem. Mak­sy­mal­ne prze­wy­ższe­nie to nie­ca­łe 200 m.

Wska­zów­ka: za ka­pli­cą nr 4 nie kie­ruj się dro­go­wska­za­mi w pra­wo, a idź pro­sto na po­łud­nie. W ten spo­sób po­zo­sta­niesz wy­so­ko i do­trzesz bez­po­śred­nio do ka­pli­cy nr 5.

Tra­sa wije się pra­wie cały czas w sło­ńcu, więc uni­kaj go­rących i sło­necz­nych dni.

Jak dotrzeć?

Zje­dź z au­to­stra­dy w San Bo­ni­fa­cio-So­ave i kie­ruj się zna­ka­mi na Mon­te­for­te d’Al­po­ne. Za­par­kuj przy Piaz­za Sa­lvo D’Acqu­isto, tuż za pla­cem ka­te­dral­nym.

Trans­port pu­blicz­ny: z We­ro­ny do San Bo­ni­fa­cio (po­ci­ąg lub au­to­bus ATV), na­stęp­nie au­to­bus ATV nr 226 z San Bo­ni­fa­cio do Mon­te­for­te d’Al­po­ne.

8. De­gu­sta­cja ryżu tam, gdzie sma­ku­je naj­le­piej

We­ro­na – mia­sto słyn­ne­go bal­ko­nu i mi­ło­ści nie­mo­żli­wej, czy We­ro­na – mia­sto ryżu? Ryżu? Co za po­my­sł! A jed­nak…

W Isola della Scala, małym miasteczku w prowincji Werony, uważanym za gastronomiczną stolicę ryżu Vialone Nano, odbywają się targi poświęcone temu lokalnemu produktowi.

Szczypta historii

Ryż jest upra­wia­ny w Iso­la del­la Sca­la od XVII w. Mimo iż wi­ęk­sze pola ry­żo­we leżą w do­li­nie Pa­dwy, w Pie­mon­cie i Lom­bar­dii, mia­stecz­ko rów­nież od­gry­wa w tym prze­my­śle wa­żną rolę. Głów­ny­mi pro­du­cen­ta­mi są: Fer­ron, Me­lot­ti, Ric­co, Vo i Ran­can.

Mo­żna zwie­dzić sta­rą fa­bry­kę ryżu ro­dzi­ny Fer­ron – stoi na pó­łnoc od Iso­la del­la Sca­la, przy dro­dze kra­jo­wej SS12.

Raj dla łasuchów

Na po­cząt­ku było to świ­ęto przy­po­mi­na­jące pol­skie do­żyn­ki, od­by­wa­jące się na za­ko­ńcze­nie zbio­rów: małe sto­isko, któ­re w week­en­dy ser­wo­wa­ło ri­sot­to i wino. Pierw­sza edy­cja tar­gów od­by­ła się 55 lat temu. Dziś to naj­wi­ęk­sza w pó­łnoc­nych Wło­szech im­pre­za sku­pia­jąca przed­sta­wi­cie­li bra­nży ry­żo­wej, któ­ra pro­mu­je i wspie­ra lo­kal­ny pro­dukt – ryż Via­lo­ne Nano Ve­ro­ne­se IGP, czy­li pierw­szy we Wło­szech i w Unii Eu­ro­pej­skiej po­sia­da­jący ozna­ko­wa­nie IGP.

Ża­den po­si­łek nie sma­ku­je tak do­brze, jak ten z wy­so­kiej ja­ko­ści skład­ni­ków, a tar­gi w Iso­la del­la Sca­la zda­ją się po­twier­dzać tę tezę. Trud­no so­bie wy­obra­zić lep­sze miej­sce do skosz­to­wa­nia tylu prze­ró­żnych ro­dza­jów ri­sot­ta.

Targi ryżu

Przy­go­tuj się, że będziesz mu­siał li­czyć do stu, po­nie­waż jest tak wie­le prze­pi­sów na to da­nie. Do­sko­na­łe ri­sot­ta są przy­go­to­wa­ne przez naj­wi­ęk­szych mi­strzów. W ci­ągu mie­si­ąca ku­cha­rze wy­da­ją ok. 380 tys. por­cji. Wy­obraź so­bie dwa kry­te pa­wi­lo­ny – po­dob­ne jak te na Okto­ber­fest w Mo­na­chium – w któ­rych ka­żdy pro­du­cent ryżu przy­go­to­wu­je wła­sne ri­sot­to: z czer­wo­ną cy­ko­rią, mi­ęsem dzi­ka, gor­gon­zo­lą, dy­nią, grzy­ba­mi czy sal­sic­cią, a ta­kże z do­dat­kiem ba­zy­lii i sosu ryb­ne­go, sera mon­te ve­ro­ne­se i słod­kie­go wina fra­go­li­no, mie­sza­nych grzy­bów, tru­fli i ma­scar­po­ne. Dla wy­bit­nych sma­ko­szy, ce­ni­ących so­bie nie­zwy­kłe po­łącze­nia, są wer­sje z brzo­skwi­nia­mi i wi­no­gro­na­mi. Jed­nym z naj­lep­szych hi­sto­rycz­nych prze­pi­sów jest ten na tra­dy­cyj­ne ri­sot­to all’iso­la­na, czy­li z ragù z cie­lęci­ny, chu­de­go scha­bu, par­me­za­nu, cy­na­mo­nu i roz­ma­ry­nu. Ta­lerz ri­sot­ta na tar­gach nie kosz­tu­je dużo, za­pła­cisz 5 € (w re­stau­ra­cji od 12 €). Mo­żna rów­nież za­mó­wić bis: jest to jed­na por­cja skła­da­jąca się z dwóch ró­żnych ro­dza­jów za nie­ca­łe 6 €.

Stare włoskie powiedzenie mówi, iż „ryż rodzi się w wodzie i ginie w winie”

Bo­ha­te­rem tar­gów jest nie tyl­ko ri­sot­to, ale rów­nież wie­le in­nych dań na ba­zie ryżu: piz­ze z mąki ry­żo­wej, aran­ci­ni, cia­sta, pa­el­la. Ostat­nio no­wo­ścią było su­shi all’iso­la­na, po­łącze­nie ryżu Via­lo­ne Nano Ve­ro­ne­se IGP, ryb słod­ko­wod­nych (oko­nia i pstrąga), wa­sa­bi i wo­do­ro­stów nori.

Wśród cie­ka­wych wy­da­rzeń to­wa­rzy­szących tar­gom war­to wy­mie­nić kon­kurs ga­stro­no­micz­ny „Top Show”, w któ­rym może wzi­ąć udział ka­żdy, kto czu­je się na si­łach. Naj­lep­sze ri­sot­to pró­bu­ją przy­go­to­wać zna­ko­mi­ci ku­cha­rze z ca­łych Włoch i in­nych kra­jów Eu­ro­py.

A je­śli znasz sta­re wło­skie po­pu­lar­ne po­wie­dze­nie „il riso na­sce nell’acqua e mu­ore nel vino”, czy­li „ryż ro­dzi się w wo­dzie i gi­nie w wi­nie”, nie mo­żesz nie po­pić tych wszyst­kich spe­cja­łów dużą szklan­ką lo­kal­ne­go trun­ku.

Sa­gra del riso jest ma­rze­niem ła­su­chów, ale dla tych, co na die­cie, to naj­gor­szy kosz­mar, bo za­pach kre­mo­we­go ri­sot­ta roz­no­si się po oko­li­cy i roz­pa­la zmy­sły.

Informacje

Naj­le­piej przy­je­chać na prze­ło­mie wrze­śnia i pa­ździer­ni­ka; war­to śle­dzić wło­ski fan­pa­ge Fie­ra del Riso di Iso­la del­la Sca­la na Fa­ce­bo­oku.

Jak dotrzeć?

Do mia­stecz­ka najła­twiej do­je­chać sa­mo­cho­dem. Iso­la del­la Sca­la leży 20 min jaz­dy z cen­trum We­ro­ny. Mo­żna się tam rów­nież do­stać po­ci­ągiem z dwor­ca w We­ro­nie w 13 min (bi­let ok. 3 €).

9. Trek­king Stra­da del­le 52 Gal­le­rie

Mi­ło­śni­cy pi­ęk­nych wi­do­ków nie mogą prze­ga­pić Szlaku 52 Tuneli. Dla zapalonych piechurów będzie idealny, a widoki na pewno ich zachwycą.

Masyw Pasubio

Stra­da del­le 52 Gal­le­rie pro­wa­dzi przez ma­syw Pa­su­bio w We­ne­cji Eu­ga­nej­skiej. Bez cie­nia prze­sa­dy mo­żna po­wie­dzieć, że to je­den z naj­pi­ęk­niej­szych wło­skich szla­ków.

Szczypta historii

Do­lo­mi­ty ko­ja­rzą się z pi­ęk­ny­mi wi­do­ka­mi, ale mało kto wie, że pod­czas I woj­ny świa­to­wej były are­ną za­ci­ętych walk mi­ędzy woj­ska­mi wło­ski­mi a ar­mią Au­stro-Węgier.

Tu­ne­le, wy­jąt­ko­we dzie­ło in­ży­nie­rii woj­sko­wej, zo­sta­ły stwo­rzo­ne na po­trze­by dzia­łań mi­li­tar­nych w tam­tym cza­sie i są do­wo­dem po­my­sło­wo­ści i de­ter­mi­na­cji 5 pu­łku. Bu­do­wa trwa­ła 10 mie­si­ęcy – od III do XI 1917 r. – pod kie­run­kiem po­rucz­ni­ka Jo­se­pha Zap­py. Mia­ły stra­te­gicz­ne zna­cze­nie: słu­ży­ły do trans­por­tu za­pa­sów i ko­mu­ni­ka­cji z dala od ognia au­stro-węgier­skiej ar­ty­le­rii.

Wkrót­ce po wy­bu­chu woj­ny oku­po­wa­ne przez Wło­chów Mon­te Grap­pa i Mon­te Pa­su­bio były ostat­nią po­zy­cją obron­ną na rów­ni­nie we­nec­kiej, przez co sta­ły się stra­te­gicz­nie wa­żne. Po bi­twie pod Asia­go, zna­nej rów­nież jako ofen­sy­wa w Try­den­cie, 15 maja 1916 r. roz­po­czął się na fron­cie wło­skim nie­spo­dzie­wa­ny kontr­atak au­striac­ko-węgier­ski.

Kon­tyn­gent wło­ski zo­stał pil­nie prze­nie­sio­ny z fron­tu Ison­zo na Mon­te Pa­su­bio. Zaj­mu­jąc po­łu­dnio­wy szczyt, zwa­ny Wło­skim Zębem (Den­te Ita­lia­no), od­dzie­lo­ny od wro­ga mniej­szym au­striac­kim szczy­tem Sel­let­ta dei Den­ti, stał się świad­kiem wie­lu krwa­wych bi­tew.

Pier­wot­nie za­pa­sy na wło­ską li­nię fron­tu były do­star­cza­ne przez Stra­da de­gli Sca­rub­bi – 10-ki­lo­me­tro­wą dro­gę po pó­łnoc­nej stro­nie grzbie­tu gór­skie­go, któ­ra była wy­sta­wio­na na dzia­ła­nie ognia prze­ciw­ni­ka, a to ozna­cza­ło ko­niecz­no­ść wy­bu­do­wa­nia no­wej tra­sy. Stąd bu­do­wa Dro­gi 52 Tu­ne­li, obec­nie zna­nej rów­nież pod na­zwą Stra­da del­la Pri­ma Ar­ma­ta (Dro­ga Pierw­szej Ar­mii).

Na Pian del­le Fu­gaz­ze (1162 m n.p.m.) za­czy­na się Dro­ga Bo­ha­te­rów. Tych, któ­rych in­te­re­su­je hi­sto­ria woj­ny, za­chęcam do zwie­dze­nia mu­zeum w po­bli­żu prze­łęczy. Dro­ga 52 Tu­ne­li pro­wa­dzi do schro­ni­ska, któ­re­mu na­zwy uży­czył bo­ha­ter wo­jen­ny, ge­ne­rał Achil­le Papa. Stoi ono przy Por­te di Pa­su­bio (1928 m n.p.m.), czy­li Bra­mie Pa­su­bio – to je­dy­ne miej­sce, gdzie mo­żna prze­do­stać się z jed­nej stro­ny ma­sy­wu na dru­gą.

Informacje

Dłu­go­ść Szla­ku 52 Tu­ne­li to 7 km, czas wspi­nacz­ki: 2,5–4 godz. Jako szlak po­wrot­ny po­le­cam wy­brać Sca­rub­bi, ok. 10 km (dro­ga na skró­ty to ok. 6 km); ze­jście tą tra­są trwa 1,5–2 godz. Szlak nie jest do­stęp­ny dla wóz­ków ze względu na tu­ne­le, z tego sa­me­go po­wo­du nie na­da­je się dla ro­we­rzy­stów. W ga­le­riach nie mo­żna upra­wiać jog­gin­gu. Nie­wska­za­ne jest no­sze­nie dzie­ci w no­si­dłach na ple­cach.

Ko­niecz­nie weź ze sobą wodę, litr na oso­bę po­wi­nien wy­star­czyć. Snack-bar znaj­du­je się na ko­ńcu szla­ku, w schro­ni­sku. Obo­wi­ąz­ko­we są buty trek­kin­go­we oraz la­tar­ka. W tu­ne­lach są prze­ci­ągi, więc po­le­cam za­brać rów­nież kurt­kę i czap­kę.

Szlak jest otwar­ty od pó­źnej wio­sny (lub wcze­śniej, je­śli nie ma śnie­gu) do pó­źnej je­sie­ni (naj­lep­szy czas), aż do pierw­szych opa­dów śnie­gu. Uwa­ga: nie­wska­za­ne jest prze­jście przez tu­ne­le zimą, gdy jest śnieg i lód. Mi­ędzy tu­ne­la­mi są pod­stęp­ne wąwo­zy, gdzie zda­rza­ją się la­wi­ny (było kil­ka śmier­tel­nych wy­pad­ków).

Jak dotrzeć?

Sa­mo­chód mo­żna zo­sta­wić na par­kin­gu (wspó­łrzęd­ne geo­gra­ficz­ne: N 45 46 43.7 E11 13 41.0). Koszt to 6 € za dzień (tyl­ko mo­ne­ty 1 lub 2 €). Bez­płat­ny par­king znaj­du­je się w Mal­ga Cam­pi­glia, ale za­zwy­czaj nie ma wol­ne­go miej­sca.

10. Spritz na da­chu tzw. ba­zy­li­ki pal­la­dia­ńskiej

Nie­za­le­żnie od tego, czy będąc w mie­ście Vi­cen­za, chcesz spędzić chłod­ne po­po­łud­nie, cie­sząc się wi­do­kiem mia­sta z góry, czy też obej­rzeć wie­czo­rem za­chód sło­ńca, po­le­cam wy­brać się na ta­ras tzw. ba­zy­li­ki pal­la­dia­ńskiej.

Jest to bez wąt­pie­nia jed­no z pi­ęk­niej­szych miejsc, gdzie mia­łam oka­zję wy­pić sprit­za. Wy­obraź so­bie, że sie­dzisz na szczy­cie ar­cy­dzie­ła Pal­la­dia, po­pi­jasz drin­ka i po­dzi­wiasz wi­dok na mia­sto, a nad tobą czu­wa wie­ża ze­ga­ro­wa. Co może być lep­sze­go niż ape­ri­tif na szczy­cie re­ne­san­so­we­go bu­dyn­ku?

Bazylika palladiańska to dawna Sala Sprawiedliwości miasta Vicenzy

Nie daj­cie się jed­nak zwie­ść na­zwie: ba­zy­li­ka pal­la­dia­ńska nie zo­sta­ła zbu­do­wa­na jako ko­ściół, lecz jako miej­sce spo­tkań Wiel­kiej Rady – to daw­na Sala Spra­wie­dli­wo­ści mia­sta Vi­cen­zy. Po­tężna, mo­nu­men­tal­na bu­dow­la przez wie­ki była cen­trum ży­cia po­li­tycz­ne­go i go­spo­dar­cze­go mia­sta.

Szczypta historii

Mniej wi­ęcej w po­ło­wie 1500 r. Wiel­ka Rada Vi­cen­zy za­an­ga­żo­wa­ła mło­de­go miej­sco­we­go ar­chi­tek­ta do od­bu­do­wy sta­re­go Pa­laz­zo del­la Ra­gio­ne, któ­ry pier­wot­nie był du­żym bu­dyn­kiem z ce­gły.

Rzeźba na tarasie tzw. bazyliki palladiańskiej

An­drea Pal­la­dio „oto­czył” sta­re ścia­ny go­tyc­kie­go bu­dyn­ku dwu­pi­ętro­wym por­ty­kiem z mar­mu­ro­wy­mi ko­lum­na­mi. Jego po­my­sł opie­rał się na kon­struk­cji wy­ko­na­nej z za­cho­dzących na sie­bie łu­ków, w któ­rej do­mi­nu­jącym ele­men­tem był wi­ęk­szy łuk oto­czo­ny dwo­ma pro­sto­kąt­ny­mi bocz­ny­mi otwo­ra­mi o ró­żnej sze­ro­ko­ści. Taka struk­tu­ra ma na­wet w ar­chi­tek­tu­rze swo­ją na­zwę, ser­lia­na (okno we­nec­kie), a jej na­zwa po­cho­dzi od Se­ba­stia­na Ser­lia (1475–1554), ar­chi­tek­ta, któ­ry w Trak­ta­cie o ar­chi­tek­tu­rze opi­sał ten mo­tyw, zna­ny zresz­tą już od cza­sów sta­ro­żyt­nych.

Dach po­kry­ty mie­dzią w kszta­łcie od­wró­co­ne­go ka­dłu­ba stat­ku był in­spi­ro­wa­ny da­chem Pa­laz­zo del­la Ra­gio­ne (Pa­łac Ro­zu­mu) w Pa­dwie.

Zre­kon­stru­owa­ny bu­dy­nek zo­stał na­zwa­ny „ba­zy­li­ką” przez sa­me­go Pal­la­dia – ar­ty­sta czer­pał na­tchnie­nie z mo­de­lu rzym­skiej ba­zy­li­ki, choć bu­dy­nek miał słu­żyć użyt­ko­wi pu­blicz­ne­mu.

Pomnik narodowy

Bez wąt­pie­nia jest im­po­nu­jący, ale ogrom­ne roz­mia­ry log­gii mo­żna do­ce­nić tyl­ko z wnętrza. W hali na pierw­szym pi­ętrze od­by­wa­ją się wy­sta­wy cza­so­we, a na da­chu znaj­du­je się ukry­ty ta­ras, gdzie funk­cjo­nu­je bar, do którego można wpaść chwilę wytchnienia od zgiełku miasta. To wspaniały pomysł na luksusowy wieczór za przystępną cenę.

Ba­zy­li­ka pal­la­dia­ńska w 1994 r. zo­sta­ła wpi­sa­na przez UNE­SCO na li­stę świa­to­we­go dzie­dzic­twa, a w 2014 r. sta­ła się po­mni­kiem na­ro­do­wym. W la­tach 2007–2012 prze­szła pro­ces grun­tow­nej re­no­wa­cji w celu za­cho­wa­nia struk­tu­ry i po­pra­wy funk­cjo­nal­no­ści.

Informacje

Ba­zy­li­ka pal­la­dia­ńska stoi przy na Piaz­za dei Si­gno­ri w Vi­cen­zy. Żeby do niej we­jść, mu­sisz za­pła­cić 4 €, ale je­śli za­pła­cisz 5 €, otrzy­masz kar­tę wie­lo­krot­ne­go wstępu.

Bu­dow­la jest otwar­ta od wtor­ku do nie­dzie­li. Ta­ras może być za­mkni­ęty lub mieć inne go­dzi­ny otwar­cia w przy­pad­ku złej po­go­dy lub ze względu na po­trze­by or­ga­ni­za­cyj­ne (mo­żna go wy­naj­mo­wać na pry­wat­ne przy­jęcia).

11. Gra w żywe sza­chy w Ma­ro­sti­ce

Ma­ro­sti­ca to nie­wiel­ka miej­sco­wo­ść le­żąca na pó­łnoc­ny wschód od Vi­cen­zy, nie­da­le­ko Bas­sa­no del Grap­pa. Na pod­sta­wie zna­le­zisk ar­che­olo­gicz­nych uzna­no, że mia­stecz­ko po­cho­dzi z cza­sów sta­ro­żyt­nych. Po upad­ku rzym­skie­go im­pe­rium przez wie­ki było ce­lem pod­bo­jów Ostro­go­tów, Lon­go­bar­dów, a po­tem Na­po­le­ona. W ci­ągu dzie­jów zbu­do­wa­no tam dwa zam­ki z pi­ęk­ny­mi mu­ra­mi, któ­re do­trwa­ły do dzi­siej­szych cza­sów. Oba, dol­ny i gór­ny, po­cho­dzą z 1312 r., na­to­miast bu­do­wa mu­rów roz­po­częła się w 1372 r.

„Żywe figury” na szachownicy wkomponowanej w Piazza del Castello

Pierw­szą rze­czą, któ­rą za­uwa­żysz, kie­dy do­je­dziesz do Ma­ro­sti­ki, są wła­śnie mury, które wznoszą się na zboczach wzgórza Pausolino, łącząc twierdze. Dolny zamek znajduje się na centralnym placu arkadowym, z górnego można podziwiać piękny widok na równinę. Tuż przed zachodem słońca, patrząc z daleka, ma się wrażenie, że mury zaraz spadną na główny plac. Za każdym razem, gdy przyjeżdżam do miasta, patrzę na to zafascynowana, ale to nie z tego słynie Marostica!

To pó­łnoc­ne mia­stecz­ko jest zna­ne na świe­cie dzi­ęki ory­gi­nal­ne­mu wy­da­rze­niu – la par­ti­ta a scac­chi a per­so­nag­gi vi­ven­ti. Gra w sza­chy ży­wy­mi pion­ka­mi od­by­wa się na głów­nym pla­cu – Piazza degli Sccachi, na ogromnej różowo-białej marmurowej szachownicy. Tradycja została zapoczątkowana w 1454 r. i przywołuje historyczny pojedynek z czasów, kiedy Marostica należała do Republiki Weneckiej. Legenda opowiada o dwóch miejscowych rycerzach: Rinaldo d’Angarano i Vierim da Vallonarze, którzy zakochali się w pięknej córce kasztelana, Lionorze. Młodzieńcy chcieli rozstrzygnąć spór, stając do pojedynku, ale władca zamku, ojciec Lionory, nie chciał stracić żadnego z rycerzy i zadecydował, że rękę córki otrzyma ten, który wygra partię szachów, a jego rywal poślubi młodszą siostrę Lionory, Oldradę. Kasztelan zarządził grę na głównym placu, na oczach całego dworu i mieszkańców, a pionkami miały być żywe postacie ubrane w kostiumy odpowiadające poszczególnym figurom. Gra przerodziła się we wspaniałe widowisko.

Na­wet te­raz, gdy od tam­te­go po­je­dyn­ku mi­nęło już dużo cza­su, wy­da­rze­nie nie stra­ci­ło na uro­ku. Ten fan­ta­stycz­ny spek­takl mu­zycz­no-te­atral­ny trwa po­nad 2 go­dzi­ny (po­czątek o 21.00) i bie­rze w nim udział pra­wie 600 ak­to­rów w prze­pi­ęk­nej zam­ko­wej sce­ne­rii, a wszyst­ko we­dług po­le­ceń wy­da­wa­nych w dia­lek­cie Re­pu­bli­ki We­nec­kiej.

Informacje

Wi­do­wi­sko od­by­wa się w dru­gi week­end wrze­śnia co dwa lata (pa­rzy­ste) przez trzy dni. Bi­le­ty mo­żna ku­pić na stro­nie in­ter­ne­to­wej www.vi­va­tic­ket.it lub www.tic­ke­to­ne.it. Al­ter­na­tyw­nie mo­żna je za­re­zer­wo­wać w ka­sie sto­wa­rzy­sze­nia Pro Ma­ro­sti­ca, dzwo­ni­ąc pod tel. 042472127 lub wy­sy­ła­jąc e-mail: info@ma­ro­sti­ca­scac­chi.it. W przy­pad­ku re­zer­wa­cji gru­po­wych (sto­wa­rzy­sze­nia, klu­by biz­ne­so­we, biu­ra pod­ró­ży itd.) ter­mi­ny i opcje płat­no­ści mu­szą zo­stać uzgod­nio­ne ze sto­wa­rzy­sze­niem.

Cena bi­le­tu waha się od 30 do 80 €, w za­le­żno­ści od ro­dza­ju i miej­sca.

12. Spływ pon­to­nem w Val­sta­gnie

Ka­żdy, komu woda nie­strasz­na, po­wi­nien się prze­pły­nąć choć raz w ży­ciu pon­to­nem po rze­ce. Ra­fting jest ogól­nie uwa­ża­ny za sport eks­tre­mal­ny, ale w rze­czy­wi­sto­ści jest roz­ryw­ką dla ka­żde­go. To je­den naj­przy­jem­niej­szych spo­so­bów na zmie­rze­nie się z rze­ką Brentą, płynącą pośród kamiennych tarasów i małych miasteczek przylegających do skał. Wyjątkowe i ekscytujące przeżycie, a do tego niezapomniane krajobrazy! Spływ jest możliwy wiosną i latem: to doskonały pomysł na jednodniową wycieczkę. Uwaga! Ja byłam w lipcu i woda była lodowata!

W ka­żdym pon­to­nie jest prze­wod­nik, któ­ry wy­da­je ko­men­dy oraz po­ma­ga w trud­nych sy­tu­acjach, np. gdy ktoś wpad­nie do wody. Dzi­ęki temu nie trze­ba się bać o swo­je bez­pie­cze­ństwo.

Informacje

Je­śli in­te­re­su­je cię spływ pon­to­nem Bren­tą, po­le­cam wy­brać się z fir­mą Ra­fting Tovi (www.ra­fting­to­vi.it). Mają kil­ka tras: od spły­wu na spo­koj­nych od­cin­kach rze­ki, od­po­wied­nich dla osób w ka­żdym wie­ku i ro­dzin z dzie­ćmi, po bar­dziej wy­ma­ga­jące, dla tych, któ­rzy są bar­dziej od­wa­żni.

Najbardziej ekscytujący punkt wycieczek w Valstagnie

Na spływ ko­niecz­nie trze­ba za­brać strój kąpie­lo­wy, buty (ta­kie, któ­re mo­żna za­mo­czyć – san­da­ły nie są od­po­wied­nie), T-shir­ty, we­łnia­ną lub po­la­ro­wą blu­zę z dłu­gim ręka­wem, ręcz­nik, klap­ki, leg­gin­sy lub dres. Do­brze jest rów­nież spa­ko­wać przy­bo­ry to­a­le­to­we, ręcz­nik oraz rze­czy na prze­bra­nie. Umie­jęt­no­ść pły­wa­nia nie jest wa­run­kiem ko­niecz­nym, ale mile wi­dzia­nym.

13. Sen­tie­ro del­le Man­dor­le – spa­cer w bu­rzy kwia­tów

Nie­wie­le tras za­pew­nia tyle wra­żeń, co Szlak Kwitnących Migdałowców w Parku Wzgórz Euganejskich. To nie jest jego dokładna nazwa, ale wszyscy tak go nazywają. W rzeczywistości to szlak nr 12 Parku Wzgórz Euganejskich – na Monte Fasolo.

Jego na­zwa wy­wo­dzi się od ro­snących przy nim licz­nych drze­wek mig­da­ło­wych, któ­re kwit­ną od ko­ńca lu­te­go do ko­ńca mar­ca. Kwia­ty po­ja­wia­ją się jako pierw­sze, za­nim na drze­wie wy­ro­sną mło­de li­ście.

Migdałowce na szlaku nr 12 Parku Wzgórz Euganejskich

Całe wzgó­rze jest po­kry­te kwit­nący­mi mig­da­łow­ca­mi w ró­żnych od­cie­niach różu i bie­li. Znie­wa­la­jąca woń uno­si się w po­wie­trzu. Czy jest coś wspa­nial­sze­go? Mo­żna je oglądać go­dzi­na­mi, a kie­dy są w pe­łnym roz­kwi­cie, przy­ci­ąga­ją miesz­ka­ńców i tu­ry­stów, któ­rzy chęt­nie po­dzi­wia­ją ten spek­takl na­tu­ry zwia­stu­jący na­de­jście wio­sny.

Zniewalająca woń unosi się w powietrzu. Czy jest coś wspanialszego?

To ide­al­ny szlak dla po­cząt­ku­jących, je­den z naj­bar­dziej zna­nych, do tego wie­dzie przez jed­no z mo­ich ulu­bio­nych wzgórz. Ma ok. 2 km dłu­go­ści przy prze­wy­ższe­niu ok. 80 m. Całą tra­sę mo­żna po­ko­nać w nie­ca­łą go­dzi­nę.

Wi­ęk­szo­ść szla­ku pro­wa­dzi przez win­ni­ce i gaje oliw­ne. Po dro­dze mo­żna po­dzi­wiać wzgó­rza na po­łud­niu – Mon­te Ru­sta, Ge­mo­lo, Mon­te Ric­co, Mon­te Cero i Ca­stel­lo, Mon­te Ce­ci­lia i Ven­to­lo­ne, oraz na pó­łno­cy – Mon­te Ven­da i Ven­de­vo­lo. Pa­no­ra­ma za­pie­ra dech w pier­siach, a naj­pi­ęk­niej jest pod­czas za­cho­du sło­ńca.

Informacje

Naj­le­piej przy­je­chać w po­ło­wie mar­ca, w za­le­żno­ści od uwa­run­ko­wań po­go­do­wych w da­nym roku. W week­en­dy są tu tłu­my.

Jak dotrzeć?

Na ma­pie na­le­ży szu­kać Ca­pi­tel­lo del Mon­te Fa­so­lo (Arqua Pe­trar­ca, pro­win­cja Pa­dwy).

Gdzie zjeść?

Eno­te­ca Mon­te Fa­so­lo, Via Mon­te Fa­so­lo 2, Cin­to Eu­ga­neo.

Nie przegap!

Arqua Pe­trar­ca to małe mia­stecz­ko, w któ­rym żył Fran­ce­sco Pe­trar­ca, słyn­ny po­eta.

14. Uni­ka­to­wy kon­cert pod go­łym nie­bem na Wzgó­rzach Eu­ga­nej­skich

„Wzno­szą się od­izo­lo­wa­ne jak ska­ły w mo­rzu”, tak an­giel­ski geo­log John Stran­ge ok. 1770 r. opi­sy­wał Wzgó­rza Eu­ga­nej­skie. W sze­ro­kiej, pła­skiej, bez­kre­snej do­li­nie Padu sto­żko­we kszta­łty wznie­sień przy­ci­ąga­ją uwa­gę. Pa­trząc na nie z góry, nie spo­sób nie zgo­dzić się z po­eta­mi i pi­sa­rza­mi, któ­rzy po­rów­ny­wa­li je do wy­se­pek za­nu­rzo­nych w mo­rzu rów­ni­ny.

„Wznoszą się odizolowane jak skały w morzu” (John Strange, ok. 1770)

Wzgó­rza wy­ra­sta­ją ok. 20 km na po­łud­nie od Pa­dwy, w jed­nej z naj­mniej zna­nych oko­lic Włoch. Mają po­cho­dze­nie wul­ka­nicz­ne i stąd ich cha­rak­te­ry­stycz­ny kszta­łt – trój­kąt­ne, nie­zwy­kle re­gu­lar­ne sto­żki roz­lo­ko­wa­ne w pew­nych od­stępach. To miej­sce ma­gicz­ne, zde­cy­do­wa­nie god­ne od­wie­dzin, cho­ćby dla roz­ta­cza­jących się stąd wi­do­ków.

Koncerty na trawie

Jed­nym z naj­cie­kaw­szych wy­da­rzeń, któ­re od­by­wa się ka­żde­go lata w tej oko­li­cy, są kon­cer­ty pod go­łym nie­bem w am­fi­te­atrze Ven­da. Udział w jed­nym z nich może się oka­zać cie­ka­wym prze­ży­ciem, bo wspa­nia­ła mu­zy­ka spo­ty­ka się tu­taj z wi­do­ka­mi si­ęga­jący­mi La­gu­ny We­nec­kiej, a na­wet Ape­ni­nów.

Venda to naturalny amfiteatr w winnicach farmy Ca ‘Lustra-Zanovello w sercu Wzgórz Euganejskich. Ten naturalny teatr powstał w 2013 r. tuż nad najwyższymi i najbardziej panoramicznymi winnicami na skraju lasu. Naturalny, ponieważ stare osuwisko naturalnie przyjęło taki kształt.

Jest to wspa­nia­ła prze­strzeń za­nu­rzo­na w buj­nej ro­ślin­no­ści, z drew­nia­ną sce­ną zbu­do­wa­ną w po­bli­żu win­ni­cy. Pod­czas kon­cer­tu wszyst­ko to two­rzy praw­dzi­wie ma­gicz­ną sce­ne­rię, w któ­rej roz­brzmie­wa mu­zy­ka – od kla­sy­ki po wspó­łcze­sną. Pa­no­ra­mę uzu­pe­łnia­ją w od­da­li mia­stecz­ka Rów­ni­ny Pa­du­ańskiej, a je­śli nie­bo jest czy­ste, mo­żna po­wie­dzieć, że wi­dok jest kom­plet­ny.

Pod­czas kon­cer­tu mo­żna de­gu­sto­wać do­bre wino i da­nia opar­te na lo­kal­nych pro­duk­tach. Wy­stępy często są po­łączo­ne z wy­da­rze­nia­mi po­świ­ęco­ny­mi winu. At­mos­fe­ra jest wspa­nia­ła i do­star­cza uni­ka­to­wych emo­cji!

Informacje

Naj­le­piej przy­je­chać w okre­sie od po­ło­wy czerw­ca do ko­ńca sierp­nia. Kon­cer­ty od­by­wa­ją się w śro­dę, pi­ątek i so­bo­tę.

Wszyst­kie in­for­ma­cje naj­le­piej spraw­dzić na stro­nie http://an­fi­te­atro­de­lven­da.it. Pu­blicz­no­ść sie­dzi na łące, więc wska­za­ne jest za­bra­nie koca, ręcz­ni­ka i kil­ku po­du­szek.

Jak dotrzeć?

Am­fi­te­atr znaj­du­je się przy Via Sot­to­ven­da, na gra­ni­cy gmi­ny Gal­zi­gna­no Ter­me i Cin­to Eu­ga­neo. W na­wi­ga­cji naj­le­piej usta­wić An­fi­te­atro del Ven­da.

Gdzie zjeść?

Agri­tu­ri­smo Oli­va­to(Via S. Pie­tro 25, Cin­to Eu­ga­neo) – agro­tu­ry­sty­ka jest otwar­ta wie­czo­rem w week­en­dy. Mo­żna tu zje­ść do­brze i ta­nio.

W Ca ‘Lu­stra Za­no­vel­lo Di Fran­co & C. S.S. Agri­cul­tu­ral so­cie­ty (Via S. Pie­tro 50, Cin­to Eu­ga­neo) ku­pisz do­bre wino.

Czego nie wolno przegapić?

Ruin sta­re­go klasz­to­ru Oli­we­tów, odła­mu be­ne­dyk­ty­nów. Mo­na­ste­ro de­gli Oli­ve­ta­ni stoi wy­so­ko nad am­fi­te­atrem, na wzgó­rzu Ven­da, w po­bli­żu du­żej an­te­ny te­le­wi­zyj­nej. Z im­po­nu­jące­go za­ło­że­nia po­zo­sta­ły tyl­ko frag­men­ty ko­ścio­ła, dzwon­ni­cy i kryp­ty ura­to­wa­ne przed znisz­cze­niem dzi­ęki ostat­nim pra­com kon­ser­wa­tor­skim. Do klasz­to­ru pro­wa­dzi szlak nr 4 Par­ku Wzgórz Eu­ga­nej­skich.

Piemont

15. Prze­ja­żdżka li­nią ko­le­jo­wą Vi­gez­zi­na–Cen­to­val­li i po­dzi­wia­nie fo­lia­ges

Pie­mont sły­nie z nie­po­wta­rzal­nej je­sien­nej sce­ne­rii, kie­dy li­ście eks­plo­du­ją mi­lio­nem od­cie­ni czer­wie­ni i po­ma­ra­ńczu, przy­po­mi­na­jąc pa­le­tę ar­ty­sty. To ko­lo­ro­we zja­wi­sko ma na­wet we Wło­szech na­zwę – foliage.

Mo­żna po­dzi­wiać li­ście, któ­re zmie­nia­ją ko­lor z zie­lo­ne­go na żó­łty, a na­stęp­nie na po­ma­ra­ńczo­wy, czer­wo­ny i brązo­wy, upra­wia­jąc trek­king, je­żdżąc na ro­we­rze gór­skim lub pod­ró­żu­jąc ciuch­cią Vi­gez­zi­na–Cen­to­val­li, uwa­ża­ną przez wie­lu za naj­pi­ęk­niej­szą pa­no­ra­micz­ną ko­lej we Wło­szech!

To kolorowe zjawisko ma nawet we Włoszech nazwę – fo­lia­ge

Jest to jed­na z naj­po­pu­lar­niej­szych atrak­cji Do­li­ny Osso­la, a wszyst­ko dla­te­go, że ten mały po­ci­ąg, tre­ni­no del­le Cen­to­val­li, je­dzie przez jed­ną z naj­pi­ęk­niej­szych na­tu­ral­nych sce­ne­rii we Wło­szech, na tra­sie łączącej Pie­mont z kan­to­nem Ti­ci­no. 52-ki­lo­me­tro­wy od­ci­nek łączy Do­mo­dos­so­lę w Pie­mon­cie z Lo­car­no w Szwaj­ca­rii. W mniej wi­ęcej 2 godz. po­ko­nu­je się 83 mo­sty i 31 tu­ne­li, mi­ja­jąc do­li­ny, lasy, głębo­kie wąwo­zy, dzi­kie góry, rze­ki i wo­do­spa­dy.

Na tra­sie cze­ka nie­okie­łzna­na przy­ro­da, z cha­rak­te­ry­stycz­ny­mi ma­ły­mi mia­stecz­ka­mi, w któ­rych za­trzy­mał się czas, po­roz­rzu­ca­ny­mi tu i ów­dzie mi­ędzy Do­li­ną Cen­to­val­li a Vi­gez­zo w ser­cu Alp Pie­monc­kich.

Pod­róż jest fa­scy­nu­jąca przez cały rok, ale pod­czas fo­lia­ge jest czy­mś ab­so­lut­nie nie­zwy­kłym. Lasy pre­zen­tu­ją się wte­dy w in­ten­syw­nych, ży­wych i urze­ka­jących ko­lo­rach. Je­sien­ne bar­wy li­ści spra­wia­ją, że sta­je­my się świad­ka­mi spek­ta­klu, któ­re­go nie da się za­po­mnieć.

W se­zo­nie fo­lia­ge ciuch­cia je­dzie po­wo­li, umo­żli­wia­jąc pa­sa­że­rom po­wol­ne na­pa­wa­nie się pi­ęk­nem tego zja­wi­ska: czu­jesz się tak, jak­byś prze­je­żdżał przez pło­nące lasy. Cud na­tu­ry, któ­ry po­wta­rza się co roku, przez co Do­li­na Vi­gez­zo zy­ska­ła przy­do­mek val­le dei pit­to­ri, czy­li „do­li­na ma­la­rzy”. War­to wy­si­ąść na jed­nej lub kil­ku z 32 sta­cji, by od­kryć cu­dow­ne małe mia­stecz­ka i in­te­re­su­jące ście­żki przy­rod­ni­cze.

Ko­lej wąsko­to­ro­wa je­ździ przez cały rok i w za­le­żno­ści od pory roku do­star­cza ró­żnych emo­cji. Mogę ją po­le­cić ka­żde­mu, kto lubi pod­ró­że po­ci­ągiem i wspa­nia­łe kra­jo­bra­zy.

Informacje

Naj­le­piej przy­je­chać mi­ędzy ko­ńcem wrze­śnia a po­cząt­kiem li­sto­pa­da. Wska­zów­ka: wy­je­żdża­jąc z Lo­car­no, lep­szy wi­dok będziesz miał, sie­dząc po le­wej stro­nie po­ci­ągu, a wra­ca­jąc, po pra­wej.

Bi­le­ty mo­żna ku­pić na stro­nie http://pre­no­ta.vi­gez­zi­na­cen­to­val­li.com/.

16. Wy­spy Bo­ro­mej­skie – wy­bo­ry naj­pi­ęk­niej­szej

Nie po­tra­fię zde­cy­do­wać, któ­re z pó­łnoc­nych je­zior Włoch lu­bię naj­bar­dziej. Po­do­ba­ją mi się wszyst­kie! Ka­żde z nich ofe­ru­je wy­jąt­ko­we wi­do­ki, cuda na­tu­ry, kli­ma­tycz­ne miej­sca, szla­ki, za­byt­ki, prze­pi­ęk­ne wil­le, do­brą kuch­nię i cie­ka­wą sztu­kę. Jed­nak wśród tych wszyst­kich atrak­cji wy­ró­żnia­ją się Wy­spy Bo­ro­mej­skie, ar­chi­pe­lag pi­ęciu nie­wiel­kich, urze­ka­jąco pi­ęk­nych wy­se­pek, ide­al­nych na jed­no­dnio­wą wy­ciecz­kę po je­zio­rze Mag­gio­re.

Swo­ją wy­jąt­ko­wo­ść za­wdzi­ęcza­ją ro­dzi­nie Bo­ro­me­uszów, jed­nej z naj­wa­żniej­szych w Lom­bar­dii, wspo­mnia­nej rów­nież w po­wie­ści Na­rze­cze­ni Ales­san­dra Man­zo­nie­go z 1827 r. To oni zbu­do­wa­li pa­ła­ce i ogro­dy na Iso­la Bel­la i Iso­la Ma­dre, czy­ni­ąc je wspa­nia­łym po­łącze­niem na­tu­ry i ar­chi­tek­tu­ry.

Iso­la Bel­la, Iso­la Ma­dre i Iso­la dei Pe­sca­to­ri to trzy głów­ne wy­spy, ale do ar­chi­pe­la­gu na­le­ży też wy­sep­ka San Gio­van­ni i Sco­glio del­la Mal­ghe­ra. Obec­nie czte­ry wy­spy ci­ągle są w po­sia­da­niu Bo­ro­me­uszów, je­dy­nie Iso­la dei Pe­sca­to­ri zo­sta­ła wy­ku­pio­na przez pa­ństwo.

Nie­ła­two po­wie­dzieć, któ­ra jest naj­pi­ęk­niej­sza. Ka­żda jest inna i trud­no wy­brać tę naj. Za­nim tam po­je­cha­łam, na pod­sta­wie lek­tu­ry i zdjęć wy­bra­łam Bel­lę, ale po zwie­dze­niu wysp zmie­ni­łam zda­nie. Te­raz moją ulu­bio­ną jest Ma­dre.

Isola Bella

Zwie­dza­nie naj­le­piej roz­po­cząć od Iso­la Bel­la. Już sama na­zwa su­ge­ru­je, że to prze­pi­ęk­ne miej­sce (bel­la to po wło­sku „pi­ęk­na”), choć jej na­zwa aku­rat nie ma nic wspól­ne­go z uro­dą – jest de­dy­ko­wa­na Isa­be­li d’Addy, żo­nie Car­la III.

Sta­ram się zna­le­źć wła­ści­we przy­miot­ni­ki, któ­re wy­ra­żą wspa­nia­ło­ść tego miej­sca, tak za­dba­ne­go, tak ele­ganc­kie­go, tak har­mo­nij­ne­go, jed­nak żad­ne sło­wo nie odda w pe­łni tej do­sko­na­ło­ści. Do zwie­dze­nia jest pa­łac z ogro­dem, więc je­śli nie chcesz go oglądać, nie­wie­le będziesz miał tu do ro­bo­ty.

Ogrody Isola Bella są oazą o każdej porze roku

Spa­cer po pa­ła­cu Bo­ro­me­uszów za­czy­na się od Sala del­le Armi i re­pre­zen­ta­cyj­nych scho­dów, nad któ­ry­mi są wy­sta­wio­ne her­by głów­nych ro­dów szla­chec­kich z tam­tych cza­sów. Jest je­den kie­ru­nek zwie­dza­nia, więc nie da się zgu­bić ani ni­cze­go prze­oczyć. Kom­na­ty są bo­ga­to zdo­bio­ne, a wie­le z nich jest na­dal ume­blo­wa­nych. Cen­tral­nym punk­tem wil­li jest Galeria Berthier z ponad 130 obrazami oraz sześć pomieszczeń imitujących groty. To właśnie one zrobiły na mnie największe wrażenie: każda wygląda jak mały podwodny świat.

Bez­po­śred­nio z grot wy­cho­dzi­my do ogrodów, które prawdopodobnie są najciekawsze na wyspie. W założeniu w stylu barokowym można podziwiać nie tylko rośliny i kwiaty, ale także ozdobne rzeźby, ptaszarnię, wspaniały taras i amfiteatr przypominający muszlę lub wachlarz.

Amfiteatr Isola Bella

Ko­niecz­nie wej­dź po scho­dach na ta­ras, z któ­re­go roz­ta­cza się wspa­nia­ły wi­dok na je­zio­ro. Bo­ro­me­usze za­dba­li prak­tycz­nie o ka­żdy szcze­gół, aby wszyst­ko było jesz­cze bar­dziej su­ge­styw­ne. Spo­tkasz tu m.in. bia­łe pa­wie, któ­re swo­bod­nie spa­ce­ru­ją po tra­wie.

Opusz­cza­jąc wy­spę ło­dzią i spo­gląda­jąc w stro­nę od­da­la­jące­go się pa­ła­cu Bo­ro­me­uszów, zo­ba­czysz je­den z naj­pi­ęk­niej­szych wi­do­ków, ja­kie mo­żna po­dzi­wiać na je­zio­rze Mag­gio­re.

Isola dei Pescatori

Od­dzie­lo­na od Iso­la Bel­la ska­łą zwa­ną La Mal­ghe­ra, Iso­la dei Pe­sca­to­ri jest naj­mniej­szą z wysp. Jest też je­dy­ną za­miesz­ka­ną na sta­łe przez ok. 50 osób. Po­dob­no wszy­scy jej miesz­ka­ńcy są ry­ba­ka­mi. Wy­spa ró­żni się od swo­ich dwóch wi­ęk­szych sióstr bra­kiem prze­py­chu, pa­ła­ców i ogro­dów.

Wi­ęk­szo­ść osób za­trzy­mu­je się tu­taj, aby coś zje­ść, po­nie­waż na wy­spie znaj­du­je się dużo re­stau­ra­cji, któ­re spe­cja­li­zu­ją się w da­niach z ryb.

Iso­la dei Pe­sca­to­ri jest chęt­nie od­wie­dza­na przez tu­ry­stów, więc cza­sa­mi trud­no prze­bić się przez tłum, ale mimo to war­to się tam wy­brać. Po­le­cam zaj­rzeć do kościoła San Vittore, który jest bardzo cennym zabytkiem m.in. ze względu na zachowaną do dzisiaj oryginalną absydę z XI w. Reszta budynku została całkowicie przebudowana.

Isola Madre

Od­wie­dza­jąc Wy­spy Bo­ro­mej­skie, szko­da by­ło­by po­mi­nąć Iso­la Ma­dre. Ta wy­spa jest naj­rza­dziej od­wie­dza­na z ca­łej trój­ki, być może dla­te­go, że znaj­du­je się tro­chę da­lej, a nie­któ­re pro­my się tu­taj nie za­trzy­mu­ją. Nie­mal cały jej ob­szar zaj­mu­ją pa­łac i ogród.

Re­zy­den­cja na­le­żąca do Bo­ro­me­uszów nie pe­łni funk­cji re­pre­zen­ta­cyj­nych i w zwi­ąz­ku z tym jest nie­co skrom­niej­sza. Nie mo­żna prze­ga­pić te­atru lal­ko­we­go i we­nec­kie­go sa­lo­nu – naj­ja­śniej­szej sali w bu­dyn­ku, wzbo­ga­co­nej prze­pi­ęk­nym trom­pe-l’oeil.

Mnie ta wil­la bar­dzo przy­po­mi­na bu­dyn­ki z plan­ta­cji w po­łu­dnio­wych sta­nach USA lub ko­lo­nial­ne re­zy­den­cje w Ame­ry­ce Ła­ci­ńskiej. Za­pew­ne taki efekt daje buj­ny tro­pi­kal­ny ogród, który rozciąga się na całej powierzchni wyspy. W przeciwieństwie do ogrodu na wyspie Bella, który jest w stylu włoskim, ten na wyspie Madre jest ogrodem angielskim. Zdaje się dzikszy i bardziej naturalny, ale w rzeczywistości żadna roślina nie znalazła się tu przypadkowo – każda została starannie wybrana. Tutaj również nie brakuje białych pawi, którym towarzyszą te kolorowe oraz inne ptaki.

Ogród jest bo­ga­ty w ro­śli­ny tro­pi­kal­ne: bam­bu­sy, eu­ka­lip­tu­sy, pal­my ko­ko­so­we, hi­bi­sku­sy i bu­gen­wil­le. Ro­sną w nim też igla­ki, ka­me­lie, ko­lo­ro­we hor­ten­sje i ro­do­den­dro­ny, a ta­kże li­lie wod­ne i kwia­ty lo­to­su. Uwa­gę przy­ci­ąga gi­gan­tycz­ny cy­prys kasz­mir­ski z 1862 r., tuż przed pa­ła­cem. W 2006 r. był za­gro­żo­ny przez sil­ne tor­na­do, ale na szczęście uda­ło się go oca­lić. Obec­nie jest za­bez­pie­czo­ny li­na­mi.

Informacje

Mag­gio­re z wy­spa­mi jest ide­al­nym miej­scem nie tyl­ko na week­en­do­wy wy­pad, ale ta­kże na dłu­ższe wa­ka­cje. Mo­żesz wy­brać roz­wi­ąza­nie, któ­re naj­bar­dziej ci od­po­wia­da: od­wie­dzić jed­ną, dwie lub trzy.

Jak dotrzeć?

Naj­szyb­szym spo­so­bem jest sko­rzy­sta­nie z pro­mu Na­vi­ga­zio­ne La­ghi ze Stre­sy. To ofi­cjal­na fir­ma że­glu­go­wa, a jej jed­nost­ki kur­su­ją co 15–30 mi­nut, w za­le­żno­ści od pory dnia i roku. Mo­żna wy­ku­pić prze­jazd w obie stro­ny na jed­ną z wy­bra­nych wysp, mo­żna na dwie lub trzy, z mo­żli­wo­ścią wsia­da­nia i wy­sia­da­nia na ka­żdej. In­for­ma­cje: www.na­vi­ga­zio­ne­la­ghi.it.

Je­śli wo­lisz wy­brać się na wi­do­ko­wą wy­ciecz­kę po je­zio­rze Mag­gio­re, mo­żesz się rów­nież zde­cy­do­wać na rejs do An­ge­ry lub Aro­ny. Kra­jo­bra­zy są spek­ta­ku­lar­ne, ale prze­pra­wa jest dłu­ga, a kur­sy rzad­sze. Pod­róż z Aro­ny do Stre­sy trwa 1 godz. 10 min.

Wy­spy nie są duże, ale jest na nich wie­le rze­czy war­tych uwa­gi. Je­śli mia­ła­bym okre­ślić, ile po­trze­ba na nie cza­su, to co naj­mniej 3 godz. na Iso­la Bel­la i 2 godz. na Iso­la Ma­dre. Iso­la dei Pe­sca­to­ri jest naj­mniej­sza, bez pro­ble­mu mo­żna obe­jść ją w go­dzi­nę, jed­nak aby zje­ść w re­stau­ra­cji, trze­ba do­dać do cza­su wi­zy­ty go­dzi­nę.

Ceny bi­le­tów do pa­ła­ców i ogro­dów naj­le­piej spraw­dzić na stro­nie www.iso­le­bor­ro­mee.it.

17. Zwie­dza­nie Ve­na­ria Re­ale, kró­lew­skiej re­zy­den­cji

Czy wie­cie, że w Pie­mon­cie znaj­du­je się ok. 500 zam­ków? Wca­le nie by­łam za­sko­czo­na, kie­dy to od­kry­łam! Jed­nym z nich jest wpi­sa­ny na li­stę UNE­SCO Venaria Reale – najważniejsza ze wspaniałych rezydencji dynastii sabaudzkiej, w której regularnie bywał Jego Królewska Wysokość Książę Sabaudii.

Szczypta historii

Wszyst­ko za­częło się w XVII w., kie­dy ksi­ążę sa­baudz­ki Car­lo Ema­nu­ele II i ksi­ężna Ma­ria Gio­van­na Bat­ti­sta po­sta­no­wi­li zbu­do­wać nową re­zy­den­cję. Ve­na­ria Re­ale wznie­sio­no w la­tach 1658–1699 wła­śnie na ich ży­cze­nie. Jest to jed­na z naj­wi­ęk­szych re­zy­den­cji kró­lew­skich na świe­cie i kon­ku­ru­je pod względem wiel­ko­ści i pi­ęk­na z in­ny­mi: często jest po­rów­ny­wa­na do sa­me­go Wer­sa­lu, będące­go in­spi­ra­cją dla pa­ła­ców w sty­lu fran­cu­skim.

Ten ogrom­ny kom­pleks, któ­ry obej­mu­je ba­ro­ko­wy pa­łac i ogro­dy, pier­wot­nie był bazą wy­praw ło­wiec­kich ksi­ęcia Ka­ro­la Ema­nu­ela II.

Pałac godny królów i królowych

Przez po­nad dwa wie­ki re­zy­den­cja po­zo­sta­wa­ła w za­po­mnie­niu. Na szczęście w 2007 r. ten wspa­nia­ły klej­not po­wró­cił do swo­jej daw­nej świet­no­ści po sta­ran­nej re­no­wa­cji.

Zwie­dza­nie Ve­na­ria Re­ale ozna­cza za­nu­rze­nie się w hi­sto­rii Tu­ry­nu i Pie­mon­tu: pa­łac jest do­sko­na­łym po­łącze­niem su­ro­wo­ści na ze­wnątrz i wy­staw­no­ści w środ­ku. Wnętrza za­chwy­ca­ją ele­gan­cją i ró­żno­rod­no­ścią or­ga­ni­zo­wa­nych cy­klicz­nie wspa­nia­łych wy­staw. Na ze­wnątrz ogro­dy ki­pią ko­lo­ra­mi i po­zwa­la­ją zro­zu­mieć, z czym wi­ąza­ła się wspa­nia­ło­ść dy­na­stii sa­baudz­kiej.

Majestatyczne ogrody Venaria Reale

Za­bu­do­wa­nia mają 80 tys. km², a ogro­dy 60 ha; wraz ze znaj­du­jącym się w ich sąsiedz­twie XVII-wiecz­nym hi­sto­rycz­nym cen­trum i 3 tys. ha ogro­dzo­ne­go par­ku La Man­dria two­rzą mo­nu­men­tal­ne za­ło­że­nie, nic więc dziw­ne­go, że w 1937 r. Wik­tor Ema­nu­el III nadał mu ty­tuł „mia­sta”.

Mia­sto za­chwy­ca za­rów­no we­wnątrz, jak i na ze­wnątrz. Za­bu­do­wa jest w wi­ęk­szo­ści ory­gi­nal­na, cho­ciaż nie­któ­re części zo­sta­ły prze­bu­do­wa­ne. Zwie­dza­nie roz­po­czy­na się od pałacu królewskiego, gdzie można zagłębić się w atmosferę przeszłości. Przechodzi się przez różne pokoje, w tym Pałac Diany, apartamenty księcia i księżnej, apartamenty króla i królowej, aż wreszcie dociera do wspaniałej Wielkiej Galerii, zwanej Galerią Diany. To właśnie to pomieszczenie zrobiło na mnie największe wrażenie. Galeria została zaprojektowana przez Filippa Juvarę. Zachwyca harmonia, proporcjonalność przestrzeni, bogate dekoracje, symetria, szachownica na podłodze, a wszystko podkreślone wspaniałą grą świateł dzięki białym marmurom i ogromnym oknom. Galeria ma 15 m wysokości, ok. 80 m długości i 12 m szerokości.

Informacje

Ve­na­ria Re­ale dzie­li nie­co po­nad 10 km od Tu­ry­nu. Pa­łac jest otwar­ty wt.–pt. 9.30–17.30, sb., nd. i świ­ęta 9.30–19.00, pn. i 25 XII za­mkn. Ogro­dy są otwar­te w ró­żnych go­dzi­nach, w za­le­żno­ści od okre­su: IV–X wt.–pt. 9.30–17.30, sb., nd. i świ­ęta 9.30–19.00; XI–III wt.–nd. i świ­ęta 9.30–17.00.

Po­le­cam za­re­zer­wo­wać bi­let on­li­ne, aby nie tra­cić cza­su na zbęd­ne ko­lej­ki: https://la­ve­na­ria.it.

Nie przegap!

Po­ka­zu fon­tann przy mu­zy­ce, któ­ry od­by­wa się naj­częściej la­tem. Wszyst­kie in­for­ma­cje znaj­du­ją się na ofi­cjal­nej stro­nie pa­ła­cu.

18. Splen­dor opac­twa Sa­cra di San Mi­che­le

Pod­ró­żu­jąc po Pie­mon­cie, war­to za­trzy­mać się oko­li­cach mia­stecz­ka Sant’Am­bro­gio. Nie­co po­nad 40 km na za­chód od Tu­ry­nu, na szczy­cie góry Pir­chi­ria­no, nad Val di Susa wy­ra­sta be­ne­dyk­ty­ńskie opac­two Sacra di San Michele (962 m n.p.m.). To jedno z najpiękniejszych założeń klasztornych we Włoszech i jedno z najbardziej malowniczych miejsc w całym Piemoncie. Data jego budowy jest niepewna: niektóre źródła mówią o 996 r., a inne o okresie między 999 a 1003 r. Według legendy zostało zbudowane przez pustelnika San Giovanniego Vincenzo na polecenie św. Michała.

Panorama opactwa Sacra di San Michele

Trasa pielgrzymkowa

Sa­cra di San Mi­che­le na­le­ży do gru­py opactw po­świ­ęco­nych św. Mi­cha­ło­wi, któ­re two­rzą tra­sę piel­grzym­ko­wą o dłu­go­ści po­nad 2000 km. Wszyst­kie klasz­to­ry leżą ide­al­nie w li­nii pro­stej, uwa­ża­nej za ener­ge­tycz­ną li­nię geo­man­tycz­ną. We­dług eks­per­tów punkt ener­ge­tycz­ny mia­łby się znaj­do­wać na ma­łej pły­cie podło­go­wej: je­śli sta­niesz na nim, mo­żesz wy­ra­źnie po­czuć po­tężną ener­gię. W Sa­cra di San Mi­che­le ten punkt ma się znaj­do­wać po le­wej stro­nie ko­ścio­ła, za­raz za we­jściem.

Dolina widziana z opactwa Sacra di San Michele

Trzy opac­twa tej li­nii to: Mont Sa­int Mi­chel w Nor­man­dii we Fran­cji, Sa­cra di San Mi­che­le i Mon­te Sant’An­ge­lo w Apu­lii. Trzy świ­ęte miej­sca znaj­du­ją się w jed­na­ko­wej od­le­gło­ści od sie­bie – ok. 1000 km. Wie­lu wier­nych uwa­ża, że do tej tra­sy na­le­ży do­łączyć co naj­mniej czte­ry inne miej­sca, na­dal ukła­da­jące się w li­nii pro­stej: to wy­spa Skel­lig Mi­cha­el w Ir­lan­dii, Góra św. Mi­cha­ła w Korn­wa­lii, klasz­tor św. Mi­cha­ła w Gre­cji i góra Kar­mel w Izra­elu. Je­śli chcesz po­świ­ęcić na to rok ży­cia, mo­żesz roz­po­cząć piel­grzym­kę, za­czy­na­jąc od Je­ro­zo­li­my.

Schody Umarłych nazwę zawdzięczają szkieletom mnichów umieszczonych w bocznych niszach

Do opac­twa pro­wa­dzi dłu­gi rząd stro­mych scho­dów wy­ku­tych w ska­le, zwa­nych Scalone dei Morti (Schody Umarłych). Swoją nazwę zawdzięczają szkieletom mnichów umieszczanych w bocznych niszach do 1936 r. Ponure wrażenie potęgują budynki samego opactwa – od świątyni do wejścia w kształcie łuku rzeźbionego w znaki zodiaku.

W ko­ście­le o ar­chi­tek­tu­rze go­tyc­kiej i ro­ma­ńskiej znaj­du­ją się gro­by człon­ków ro­dów kró­lew­skich Sa­bau­dii, a z wie­ży roz­ta­cza­ją się za­pie­ra­jące dech w pier­siach wi­do­ki na do­li­nę i po­ło­żo­ny w od­da­li Tu­ryn.

Umberto Eco umieścił tu akcję Imie­nia róży

Dziś Sa­cra di San Mi­che­le to ofi­cjal­ny sym­bol Pie­mon­tu, któ­ry za­in­spi­ro­wał wło­skie­go pi­sa­rza, se­mio­ty­ka i me­die­wi­stę Umber­to Eco do umiesz­cze­nia w jego sce­ne­rii ak­cji zna­nej na ca­łym świe­cie po­wie­ści Imię róży.

Jak dotrzeć?

Opac­two Sa­cra di San Mi­che­le dzie­lą ok. 2 godz. jaz­dy od Me­dio­la­nu. Mo­żna do nie­go do­je­chać po­ci­ągiem z Tu­ry­nu li­nią Tu­ryn–Susa lub Tu­ryn–Bar­do­nec­chia. Trze­ba wy­si­ąść na przy­stan­ku Avi­glia­na, skąd są do­stęp­ne tak­sów­ki (ok. 14 km, 25 €).

Liguria

19. Szlak do Mo­ne­ste­ro­li, wio­ski za­po­mnia­nej przez czas

Mo­ne­ste­ro­li leży w pro­win­cji La Spe­zia, nie­da­le­ko mia­ste­czek Ci­nque Ter­re. To miej­sce za­po­mnia­ne przez czas: mie­ści­na przy­tu­lo­na do ska­ły, z wi­do­kiem na błękit­ne mo­rze, na po­gra­ni­czu…

.

.

.

…(fragment)…

Całość dostępna w wersji pełnej

Autorka: Renata Pawłowska

Redakcja: Magdalena Binkowska

Korekta: Katarzyna Zioła-Zemczak

Projekt makiety: Izabela Kruźlak

eBook: Atelier Du Châteaux

Projekt graficzny okładki: PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN

Zdjęcia: z archiwum Autorki

 

Zdjęcia okładkowe

Pellestrina z lotu ptaka

(przygoda nr 1)

 

Redaktor prowadzący: Roman Książek

Kierownik redakcji: Agnieszka Górecka

 

© Copyright by Renata Pawłowska

© Copyright for this edition by Wydawnictwo Pascal

 

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki nie może być powielana lub przekazywana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy, za wyjątkiem recenzentów, którzy mogą przytoczyć krótkie fragmenty tekstu.

 

Bielsko-Biała 2022

Wydawnictwo Pascal sp. z o.o.

ul. Zapora 25

43-382 Bielsko-Biała

tel. 338282828, fax 338282829

[email protected], www.pascal.pl

 

ISBN 978-83-8103-973-4